Tytuł: 13 godzin
Bohaterowie: Kai, Kyungsoo, Taemin, Baekhyun
Rodzaj: obyczaj, fluff
Uwagi: AU (chłopaki nie są sławni)
Piosenka przewodnia: Simple Plan - Jet Lag
Bohaterowie: Kai, Kyungsoo, Taemin, Baekhyun
Rodzaj: obyczaj, fluff
Uwagi: AU (chłopaki nie są sławni)
Piosenka przewodnia: Simple Plan - Jet Lag
Czarnowłosy chłopak spojrzał
jeszcze raz na swój bilet, a później rozejrzał się dookoła siebie, szukając
odpowiedniego miejsca. Musiał wyglądać naprawdę żałośnie, gdyż nie minęło kilka
sekund, jak przy boku chłopaka pojawiła się wysoka i niesamowicie szczupła
stewardesa. Uśmiechając się promiennie, zerknęła na bilet bruneta, a później
wskazała ręką odpowiednie miejsce. By mieć pewność, że młody pasażer bez
problemu tam trafi, delikatnie popchnęła go w stronę fotela i odprowadziła
wzrokiem, wciąż nie przestając się uśmiechać.
Zawstydzony Kai ukłonił się
nisko i gdy kobieta odeszła, by pomóc innemu zagubionemu pasażerowi, opadł
bezwładnie na swój fotel. Nienawidził z całego serca podróżować samolotem i sam
nie mógł uwierzyć, że zdecydował się polecieć do swojego przyjaciela, który
mieszkał w Los Angeles. Co prawda wyjazd z Seulu bardzo dobrze mu zrobił,
zwłaszcza, że przez ostatnie tygodnie niezbyt dobrze dogadywał się ze swoim
chłopakiem, jednak tak długi lot powodował, że wszystko to, czego doświadczył w
słonecznym Los Angeles przestawało mieć znaczenie. Mimo tego jednego, ale jakże
wielkiego i znaczącego minusa cieszył się, że dał się namówić na wycieczkę do
Ameryki. Tam był inny świat, czasami bardzo różniący się od tego, w którym Kai
żył przez tyle lat. Jednak dla niego nic nie mogło się równać z rodzinnym
Seulem i życiem, jakie dotąd prowadził. Może nie zawsze było kolorowo, czasami
dopadały go bardzo pesymistyczne myśli, ale przecież nikt nie zapewniał go, że
zawsze będzie dobrze.
Czarnowłosy chłopak spojrzał
jeszcze raz na swój bilet, a później rozejrzał się dookoła siebie, szukając
odpowiedniego miejsca. Musiał wyglądać naprawdę żałośnie, gdyż nie minęło kilka
sekund, jak przy boku chłopaka pojawiła się wysoka i niesamowicie szczupła
stewardesa. Uśmiechając się promiennie, zerknęła na bilet bruneta, a później
wskazała ręką odpowiednie miejsce. By mieć pewność, że młody pasażer bez
problemu tam trafi, delikatnie popchnęła go w stronę fotela i odprowadziła
wzrokiem, wciąż nie przestając się uśmiechać.
Zawstydzony Kai ukłonił się
nisko i gdy kobieta odeszła, by pomóc innemu zagubionemu pasażerowi, opadł
bezwładnie na swój fotel. Nienawidził z całego serca podróżować samolotem i sam
nie mógł uwierzyć, że zdecydował się polecieć do swojego przyjaciela, który
mieszkał w Los Angeles. Co prawda wyjazd z Seulu bardzo dobrze mu zrobił,
zwłaszcza, że przez ostatnie tygodnie niezbyt dobrze dogadywał się ze swoim
chłopakiem, jednak tak długi lot powodował, że wszystko to, co czego
doświadczył w słonecznym Los Angeles przestawało mieć znaczenie. Mimo tego
jednego, ale jakże wielkiego i znaczącego minusa cieszył się, że dał się
namówić na wycieczkę do Ameryki. Tam był inny świat, czasami bardzo różniący
się od tego, w którym Kai żył przez tle lat. Jednak dla niego nic nie mogło się
równać z rodzinnym Seulem i życiem, jakie dotąd prowadził. Może nie zawsze było
kolorowo, czasami dopadały go bardzo pesymistyczne myśli, ale przecież nikt nie
zapewniał go, że zawsze będzie dobrze.
Starając się odprężyć przed
zbliżającym się wielkimi krokami startem, przymknął powieki i wziął kilka
głębokich wdechów. Na szczęście nie siedział przy oknie, tak jak podczas lotu
do Los Angeles. Przez cały czas tkwił wtedy sztywno, bojąc się rozglądać na
boki. Sam nie wiedział czemu, ale widoki za niewielkim okienkiem przyprawiały
go o mdłości. Ocean zdawał się być ogromny i bezdenny, a chmury były tak
blisko, że gdyby mógł wziąłby w garść trochę białego puchu i wepchnąłby go w
poszewkę, robiąc sobie niewyobrażalnie miękką poduszkę.
Na samą myśl o tak przyjemnej
formie drzemki uśmiechnął się błogo, jednak ten stan nie trwał zbyt długo, gdyż
w pewnym momencie coś okropnie twardego uderzyło go w głowę. Kai otworzył
szeroko oczy i ze zdumieniem malującym się na twarzy spojrzał na stojącego przy
nim ciemnowłosego chłopaka, który chyba próbował wepchnąć torbę do schowka.
- Mógłbyś bardziej uważać –
powiedział oschle Kai, mierząc morderczym wzrokiem nieznajomego chłopaka, który
zdawał się w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Brunet zagryzł wargi w wąską
linię i wziął kilka głębokich wdechów, nie chcąc wybuchnąć złością przy reszcie
pasażerów. – Ignorant – prychnął oburzony Kai, unosząc dumnie głowę.
- Mówisz do mnie? – zapytał
zaskoczony chłopak, spoglądając z góry na bruneta, który miał taką minę, jakby
zaraz miał się rzucić na niego i go pobić na oczach wszystkich ludzi.
- Nie, do tego, co mnie
uderzył torbą w głowę – zamruczał Kai, zaciskając coraz mocniej dłonie na
kolanach. Widząc zdezorientowaną minę nieznajomego, posłał mu ironiczny
uśmieszek i przewrócił oczami, odwracając głowę w przeciwną stronę. – Nieważne.
- Przepraszam – szepnął
speszony i ukłoniwszy się lekko, zajął miejsce obok naburmuszonego bruneta,
który nagle drgnął w fotelu i niepewnie spojrzał na nieznajomego.
Jeszcze tego brakowało, by
przez cały lot do Seulu miał siedzieć obok tego nierozgarniętego chłopaka.
Przekleństwa same cisnęły mu się na usta, jednak powstrzymywał się przed
wypowiedzeniem ich na głos. Skoro mieli spędzić razem prawie trzynaście godzin,
to musiał chociaż udawać, że towarzystwo drugiego chłopaka wcale, a wcale mu
nie przeszkadza. Jeśli ten nie będzie się niepotrzebnie odzywał i pozwoli mu
przespać cały lot, to Kai nie widział w siedzeniu obok siebie większego
problemu. Gorzej, jeśli nieznajomy zacznie gadać o mało interesujących rzeczach
i jeszcze bardziej zdenerwuje bruneta. Wtedy ten nie ręczy za siebie i chociaż
to mało prawdopodobne, przesiądzie się na inne miejsce.
- Jestem Kyungsoo -
przedstawił się chłopak, wyciągając rękę do zamyślonego bruneta.
Wyrwany z zamyślenia Kai,
spojrzał kątem oka na siedzącego obok niego nieznajomego, a później przeniósł
wzrok na jego dłoń, która zawisła nieruchomo w powietrzu. Po chwili uścisnął
rękę chłopaka i lekko się uśmiechnął.
- Jongin - rzucił pod nosem
ciemnowłosy i zaraz oswobodził dłoń z mocnego uścisku Kyungsoo. - Możesz mi
mówić Kai. Jestem bardziej przyzwyczajony do tego imienia.
- Jakiś pseudonim artystyczny?
- zażartował drugi chłopak, poruszając zabawnie brwiami.
- Coś w tym stylu. - Kai
kiwnął od niechcenia głową i oparł ją o zagłówek fotela, wzdychając przy tym
głośno.
Właśnie z głośników wydobył
się przemiły głos jednej ze stewardes, która poprosiła pasażerów o zapięcie
pasów i przygotowanie się do startu. Kai posłusznie wykonał polecenie młodej
kobiety, choć przyszło mu to z ogromnym trudem, gdyż ze zdenerwowania dłonie
niemiłosiernie mu się trzęsły, przez co z ledwością mógł trafić do zapięcia.
Przez cały czas czuł na sobie wzrok sąsiada, jednak nie miał odwagi spojrzeć na
niego. Był zbyt przejęty i wystraszony zbliżającym się startem, by jeszcze
zawracać sobie głowę powodem, dla którego Kyungsoo tak się mu przyglądał.
Wyszedł z założenia, że pewnie wyglądał naprawdę żałośnie i śmiesznie, kiedy
tak nerwowo próbował zapiąć pasy, co wzbudziło w sąsiedzie takie, a nie inne
uczucia. Pewnie nie mógł się nadziwić, że są jeszcze na tym świecie osoby,
które tak panicznie boją się lotu samolotem.
- Jeszcze do niedawna sam
bałem się latać - odezwał się nagle Kyungsoo, uśmiechając się łagodnie do
zdenerwowanego bruneta, który jedynie przełknął nerwowo ślinę i przymknął
powieki.
Kiedy samolot gwałtownie się
poruszył, Kai automatycznie złapał sąsiada za rękę, ściskając ją z całych sił.
Kyungsoo z zaskoczeniem malującej się na bladej twarzy spojrzał na bruneta, w
ostatnim momencie powstrzymując się przed rzuceniem komentarza odnośnie
zaistniałej sytuacji. Wiedział doskonale, co przeżywa osoba mająca lęk przed
lataniem samolotem, dlatego pozwolił brunetowi miażdżyć swoją dłoń, mając
nadzieję, że chociaż to pomoże mu się rozluźnić podczas startu. Zresztą, wcale
nie obraziłby się, gdyby Kai przez resztę lotu także trzymał go za rękę. O
dziwo Kyungsoo wcale nie czuł skrępowania całą tą sytuacją i bliskością
praktycznie obcego chłopaka. Było w nim coś tak dziwnie hipnotyzującego i
przyciągającego, że mógłby utrzymywać z tym chłopakiem bliskość przez resztę
życia.
Zaraz jednak skarcił samego
siebie za takie myśli, przypominając sobie, że w Seulu czeka na niego Baekhyun.
Na samo wspomnienie swojego chłopaka, poczuł dziwny skurcz żołądka, jednak dla
niego to już był normalny odruch. Od jakiegoś czasu pomiędzy Kyungsoo a jego
partnerem nie układało się zbyt dobrze. W związek wkradła się niszcząca rutyna,
jednak chłopak zdawał się tego nie dostrzegać. Jako że sam był z natury bardzo
spokojną osobą, uważał, że nuda w związku jest czymś jak najbardziej
naturalnym. Nie kłócił się z Baekhyunem, pozwalał mu rozwijać swoje taneczne
pasje, nie dostrzegając przy tym, że ten spokój i niesamowita sielanka tak
naprawdę niszczą od środka ich związek. Kyungsoo był może pod tym względem
egoistą, bo najważniejsze, że przez rzekomy brak problemów mógł się skupiać na
udoskonalaniu swoich kulinarnych zdolności.
- Wybacz - szepnął Kai,
zabierając dłoń z ręki sąsiada. - To przez nerwy.
- Nic się nie stało -
powiedział Kyungsoo, posyłając brunetowi promienny uśmiech. - Cieszę się, że na
coś się przydałem.
Kai skinął głową i odchrząknął
nerwowo, chowając dłonie pomiędzy swoimi udami. Między chłopakami zapanowała
niezręczna cisza, podczas której każdy z nich szukał neutralnego tematu do
rozmowy. Przed nimi było jeszcze sporo godzin lotu, dlatego obaj chcieli sobie
jakoś umilić ten czas. Kai już nieco się rozluźnił i nawet zapomniał o swoich
wcześniejszych myślach na temat nowopoznanego chłopaka. Nie chciał, by cały lot
samolotem minął im w ciszy. Sam nie wiedział dlaczego, ale pragnął poznać choć
trochę szczegółów z życia Kyungsoo. Zazwyczaj Kai był niesamowicie rozgadanym
chłopakiem, który lgnie do ludzi i podczas rozmowy niezauważanie wyciąga z nich
nawet najmroczniejsze sekrety. Tak naprawdę nie były mu one do niczego
potrzebne. Po prostu taka była natura tego chłopaka i robił to już
automatycznie. Potrafił tak zmanipulować drugą osobę, że ona bez problemu
zwierzała mu się ze swoich problemów. Czasami żałował, że w ogóle zaczynał
rozmowę z danym człowiekiem, gdyż nierzadko okazywało się, iż jego problemy
przewyższają wytrzymałość bruneta. Innym razem zdarzało się, że poznawał
dziewczynę, która nie potrafi poradzić sobie z nachalnym chłopakiem i szuka
pocieszenia w ramionach innego. Kai nigdy nie zgadzał się na bycie tego rodzaju
pocieszycielem. Jedyne na co mógł się zdobyć wobec załamanej i zapłakanej osoby
było lekkie poklepanie po plecach i pokiwanie głową niby ze zrozumieniem.
Tym razem działo się z nim coś
nadzwyczaj dziwnego. Obecność i bliskość Kyungsoo niesamowicie go peszyła. Nie
zdziwiłby się, gdyby spojrzawszy w lustro, zobaczył widniejące na policzkach
rumieńce. Pierwszy raz czuł w obecności drugiego chłopaka coś tak śmiesznego i
zarazem bardzo pociągającego. Co prawda od kilku lat był w związku z Taeminem,
jednak nigdy przy nim czegoś takiego nie doświadczył. Może jedynie na początku
znajomości, gdy wszystko dopiero zaczynało między nimi rozkwitać, a oni
poznawali się od podstaw. Z każdym kolejnym tygodniem podniecenie, które zawsze
towarzyszyło brunetowi, gdy był blisko Taemina malało, aż w końcu całkowicie
zanikło. Teraz, jedyne co pomiędzy nimi wybuchało, to kłótnie pozbawione w
całości miłości czy pożądania.
- Co cię sprowadziło do Los
Angeles? - zapytał w pewnym momencie Kyungsoo, przerywając tym samym dłuższe
milczenie.
- Byłem z wizytą u przyjaciela
- odpowiedział Kai i uśmiechnął się lekko. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna
zrobił to w całości bez jakiegokolwiek przymusu. - Takie krótkie wakacje od
codzienności. A ciebie? - Poprawił się w fotelu, sięgając dłonią do zapięcia
pasów, by móc oswobodzić swoje ciało od nieprzyjemnego uścisku.
- Byłem na szkoleniu -
powiedział dumny z siebie Kyungsoo, również odpinając pasy. - Jestem
początkującym kucharzem i mój szef załatwił mi wyjazd do Los Angeles, gdzie
spędziłem dwa tygodnie pod okiem jednego z lepszych kucharzy na zachodnim
wybrzeżu - wyjaśnił, widząc pytające spojrzenie bruneta.
- Nie ma nic lepszego od
faceta potrafiącego dobrze gotować - zauważył Kai, dopiero po chwili dochodząc
do wniosku, że musiało to zabrzmieć naprawdę głupio. Przynajmniej tak
wywnioskował z zakłopotanej minie Kyungsoo. Mimo wszystko brunet nie zamierzał
zmieniać tematu. Pewność siebie wróciła do tego chłopaka, a on zamierzał
wykorzystać tych kilka godzin lotu, by lepiej poznać sąsiada. - Twoja
dziewczyna jest prawdziwą szczęściarą.
- Chłopak - poprawił go
Kyungsoo, wprawiając bruneta w niemałe zdziwienie. - Wątpię by Baekhyun
doceniał moje kulinarne zdolności. Chyba przyzwyczaił się do tego, ze dobrze
gotuję i nie sposób go czymkolwiek zaskoczyć.
- Szkoda - rzucił Kai i
wzruszył ramionami, robiąc przy tym smutną minę. - Ja jestem beznadziejnym
kucharzem, a najgorsze jest to, że mój chłopak wcale nie jest lepszy i zwykle
jadamy na mieście czy zamawiamy coś do domu - dodał i uśmiechnął się beztrosko.
- Pod tym względem dobraliśmy się beznadziejnie. Zresztą... Chyba nie tylko pod
tym - westchnął cicho, odwracając głowę w przeciwną stronę, by Kyungsoo nie
mógł dostrzec bijącego z jego oczu smutku. - Czyli pracujesz w restauracji,
tak? - kontynuował, przybierając neutralny wyraz twarzy. Nie chciał, by sąsiad
widział go w takim stanie. Nienawidził ukazywać ludziom swojej słabszej strony.
- Tak - rzucił Kyungsoo,
potakując energicznie głową. - Może kiedyś wpadniesz ze swoim chłopakiem, żebym
mógł wam ugotować coś dobrego? - zaoferował, uśmiechając się promiennie. Sam
nie wiedział, dlaczego złożył mu taką propozycję. Mógł chociaż nie dodawać, by
przyszedł z partnerem. Wtedy Kai mógłby przyjść po godzinach pracy Kyungsoo, by
mieli możliwość zjedzenia razem kolacji. Tak, zdecydowanie nie powinien był
wspominać o chłopaku bruneta.
- Wiesz, myślę, że w
najbliższych dniach to mało prawdopodobne - powiedział po chwili Kai, posyłając
sąsiadowi lekki uśmiech. - Ale ja może wpadnę. Taemin jest ostatnio bardzo
zajęty i nie ma zbyt wiele wolnego czasu.
- A ty czym się zajmujesz,
jeśli mogę wiedzieć? - spytał Kyungsoo, czując się znacznie bardziej swobodnie
w towarzystwie bruneta niż jeszcze przed startem samolotu.
- Ja? - Kai uśmiechnął się
przebiegle, prostując się maksymalnie w fotelu. Spojrzał z ukosa na sąsiada i
uniósł dumnie głowę, jakby to, co robił naprawdę należało do nie wiadomo jakich
zajęć. - Jestem modelem.
Kyungsoo otworzył szeroko oczy
ze zdziwienia, jednak zaraz doszedł do wniosku, że jeśli ktoś miałby być
modelem, to właśnie Kai. Miał do tego warunki, chociaż chłopak mógł to
wywnioskować jedynie po urodzie bruneta. Wierzył jednak w to, że jego ciało
także było przystosowane do modelingu.
- Wcale mnie to nie dziwi -
zaśmiał się Kyungsoo, zapominając o tym, że na samym początku zareagował wręcz
przeciwnie. Kai posłał mu pytające spojrzenie, na co uśmiechnął się promiennie
i wzruszył ramionami. - Masz warunki do bycia modelem. Cóż mogę jeszcze dodać.
- Chcesz powiedzieć, że jestem
przystojny? - Kai przysunął się do sąsiada, jakby poprzednia odległość dzieląca
ich była zbyt duża.
Twarze chłopaków dzieliło
ledwie kilka centymetrów, przez co Kyungsoo poczuł się dziwnie nieswojo. Jongin
parsknął nagle głośnym śmiechem i wrócił od razu na swoje miejsce,
pozostawiając sąsiada w totalnym osłupieniu. Czasami kompletnie się zapominał i
robił dziwne rzeczy, wprawiając drugie osoby w zakłopotanie. Dla niego bliskość
z innym człowiekiem, nawet takim, którego ledwo co znał, była czymś normalnym.
Domyślił się, że Kyungsoo należał do ludzi bardziej nieśmiałych, co nie
oznaczało, że nie potrafił się bawić. Na razie jednak Kai za mało go znał, by
móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski odnośnie osobowości i stylu bycia tego
chłopaka.
- Niby nie masz świadomości
tego, że jesteś przystojny? - zapytał rozbawiony Kyungsoo, wpatrując się z
niezwykłą intensywnością w profil bruneta. Dopiero wtedy dostrzegł, że ma nieco
ciemniejszą karnację, co chłopakowi wydało się być niesamowicie interesujące. Mimo
wszystko ta cecha dodawała Jonginowi jedynie uroku i podkreślała jego
zniewalającą z nóg urodę. Widząc przebiegły uśmieszek malujący się na ustach
bruneta, Kyungsoo odwzajemnił ten gest i odwrócił głowę w drugą stronę, gdyż
wpatrywanie się w twarz drugiego chłopaka zaczynało dziwnie na niego działać. -
Od jak dawna się tym zajmujesz?
- Od jakiegoś roku. Nigdy nie
planowałem zajmować się modelingiem. Zawsze ciągnęło mnie do tańca, jednak
kontuzja kolana nie pozwoliła mi na dalsze treningi. Długo szukałem czegoś w
zamian i gdy nadarzyła się taka, a nie inna okazja, zgodziłem się zostać
modelem - odpowiedział Kai, zdejmując z siebie czarną kurtkę skórzaną.
- Nie żałujesz? - Kyungsoo
przełknął nerwowo ślinę, wzrokiem badając z niezwykłą dokładnością każdy
milimetr ramienia bruneta. Nagle zrobiło mu się niesamowicie gorąco, a serce
zaczęło szybciej bić, wprawiając chłopaka w zakłopotanie. Jeszcze chwila, a
naprawdę zrobi coś głupiego.
- Jedyne, czego żałuję, to
chyba tylko tego, że wtedy wsiadłem na ten przeklęty motor. Gdyby nie to, moje
kolano wciąż byłoby sprawne. - Kai wzruszył ramionami, jednak po chwili
uśmiechnął się lekko, nie chcąc wprowadzać sztywnej atmosfery. - Ale pewnie tak
miało być. W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny, prawda?
Kyungsoo w odpowiedzi skinął
głową na zgodę i odwzajemnił uśmiech. Być może to, że sam kupił bilet na
wcześniejszy lot do Seulu praktycznie w ostatniej chwili też nie wydarzyło się
bez przyczyny. Może spotkanie Jongina było mu przeznaczone? Nie wierzył w
przeznaczenie, jednak jak inaczej miał nazwać to wszystko? Przypadkiem? Raczej
nie. W tym wypadku wolał myśleć, że to naprawdę było przeznaczenie.
*
Po pięciu godzinach nużącego
lotu, który dwoje chłopaków umilało sobie bezustanną rozmową o wszystkim i o
niczym, Kai poczuł się niesamowicie zmęczony. Wsłuchując się w melodyjny głos
siedzącego obok niego chłopaka, przymknął powieki, by na chwilę dać odpocząć
zmęczonym oczom i nim się obejrzał, zapadł w mocną drzemkę. Kyungsoo dopiero po
jakimś czasie zobaczył, że Jongin zasnął, dlatego oparł jego głowę na swoim
ramieniu, by ta nie kiwała się bezwładnie na boki. Z własnego doświadczenia
wiedział, jak denerwujące jest to, gdy zasypia się w trakcie podróży, ma się
piękny sen, a później zostaje się brutalnie wybudzonym, gdy nagle głowa
bezwładnie opada, a na dodatek w karku coś przeskakuje i przez następne dni
odczuwa się ogromny dyskomfort podczas obracania głowy na boki.
Przez ten czas, kiedy Kai
drzemał, Kyungsoo miał chwilę, by porozmyślać o tym, co działo się w ostatnich
dniach. Pobyt w Los Angeles dobrze mu zrobił i dał sporo do myślenia. Jednak
żadne z wydarzeń, które miało miejsce w przeciągu wyjazdu nie wpłynęło na niego
tak bardzo, jak spotkanie Jongina. Może to było śmieszne i naiwne, ale Kyungsoo
naprawdę czuł się, jakby po bezowocnych poszukiwaniach nareszcie znalazł swoją
bratnią duszę. Wydawało mu się, że Kai rozumie go bez słów i chociaż byli
całkowicie inni, zupełnie różni jak dwa bieguny, to jednak połączyła ich dziwna
więź. Kyungsoo miał cichą nadzieję, że ta znajomość nie zakończy się zaraz po
wylądowaniu na lotnisku w Seulu. Obawiał się jednak, że po powrocie do Korei
każdy z nich odejdzie w swoją stronę i szara rzeczywistość na nowo ich
pochłonie, zamazując w ich pamięci to, co wydarzyło się pomiędzy nimi w
samolocie.
Może Kyungsoo za dużo sobie
wyobrażał? W końcu to była tylko niezobowiązująca rozmowa pomiędzy dwoma
pasażerami. Mimo to czul, że obaj się do siebie zbliżyli. Nie tylko Kyungsoo
mówił o sobie. Z początku wydawało mu się, że Kai jest bardzo zamkniętym w
sobie i wycofanym ze społeczności chłopakiem. Takie odniósł wrażenie, gdy ich
znajomość na początku była tak sztywna, jak wykrochmalone prześcieradło. Z
każdą jednak minutą przekonywał się, że pierwsza myśl była bardzo mylna, a Kai
okazał się być otwartym na nowe znajomości młodzieńcem. Chwilami jego
bezpośredniość onieśmielała Kyungsoo, jednak z czasem przyzwyczaił się do tego
i już nic nie mogło go zaskoczyć.
- Gdybym mógł, chciałbym tak z
tobą latać do końca życia - wyszeptał ledwo dosłyszalnie Kyungsoo i oparł
policzek na czubku głowy bruneta, który na ten gest drgnął przez sen i cicho
westchnął.
Przymknął zmęczone powieki i
zaciągnął się mocno słodkim zapachem szamponu do włosów Jongina. Kyungsoo był
tak pogrążony we własnych myślach, że nawet nie zauważył kiedy zasnął.
*
Ciemnowłosy przeciągnął się
mocno w fotelu i powoli otworzył oczy, rozglądając się dookoła spod
przymrużonych powiek. Z ukosa spojrzał na spoczywającą na jego ramieniu głowę
Kyungsoo i uśmiechnął się promiennie na widok rozczochranych włosów sąsiada.
Mimo że Jonginowi nie było wygodnie w takiej pozycji, nie chciał się przesuwać
choćby o milimetr, by nie obudzić drugiego chłopaka. Zamiast tego oparł
policzek na czubku jego głowy i zaśmiał się cicho, wspominając ich wcześniejsze
rozmowy i nieśmiałe przekomarzania, podczas których każdy z nich badał teren,
by dowiedzieć się, jak daleko mogą posunąć się w swoich głupich żartach. Na
początku Kai starał się hamować, by nie przytłaczać swoją osobą nieco cichego
Kyungsoo, jednak później przestał zważać na słowa i dawał się ponosić emocjom.
- Dolecieliśmy? – zamruczał
rozespany Kyungsoo, mocno się przy tym przeciągając.
Kai w ostatnim momencie
odsunął się od chłopaka, bo w przeciwnym razie dostałby z pięści w twarz. Wolał
nie myśleć, co zrobiłby mu jego agent, gdyby wrócił do Seulu z siniakiem na
policzku. Sama wizja wściekłego Donghae wywołała dreszcze na całym ciele
bruneta i naprawdę nie chciałby zobaczyć tego mężczyzny w takim stanie.
- Jeszcze nie – odpowiedział z
chwilowym opóźnieniem Kai, rozmasowując sobie ramię, które ścierpło pod głową
sąsiada.
- Och, to dobrze… to dobrze –
westchnął Kyungsoo i uśmiechnął się lekko do bruneta. Ten posłał mu zdziwione
spojrzenie, nie bardzo rozumiejąc, z czego się tak bardzo cieszy. – Wiesz, ten
fotel jest tak wygodny, że chętnie polatałbym jeszcze z kilka godzin – wyjaśnił
speszony, przygładzając dłonią rozczochrane włosy. O ile ty byłbyś obok – dodał
w myślach i szybko odwrócił głowę, by Kai nie mógł dostrzec słodkich rumieńców
wykwitających na jego policzkach.
- Masz już jakieś plany na to,
co będziesz robił po powrocie do domu? – spytał Kai, usadawiając się wygodniej
w fotelu. Spojrzał uważnie na profil sąsiada, a gdy ten podchwycił jego wzrok,
uśmiechnął się promiennie. – Jeśli nie to, możesz wpaść do mnie i ugotować mi
coś dobrego.
Kyungsoo zamrugał pospiesznie
powiekami, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć. Czy Kai mówił poważnie, czy
kolejny raz sobie z niego żartował? Przez chwilę się nie odzywał, jakby chcąc
sprawdzić, jaka będzie reakcja bruneta na to, co wcześniej powiedział. Widząc
jego poważną minę, Kyungsoo doszedł do wniosku, że Kai naprawdę nie żartował.
- Wiesz, bardzo chętnie, ale
obawiam się, że naszym chłopakom mogłoby się to nie spodobać – odpowiedział
żartobliwym tonem i wzruszył beztrosko ramionami, gdy zobaczył zawiedzioną minę
ciemnowłosego. – Moja wcześniejsza propozycja jest wciąż aktualna, więc jeśli
kiedyś zgłodniejesz – zapraszam do restauracji.
- Będę pamiętał – zapewnił
Kai, potakując głową.
Przyjemny dla uszu głos jednej
ze stewardes przerwał na chwilę rozmowę chłopaków, brutalnie sprowadzając ich
na ziemię. Czarnowłosy nie chciał dać po sobie poznać, że wcale nie uśmiecha mu
się lądować w Seulu. Co prawda nienawidził latania samolotem, jednak przy
Kyungsoo wcale o tym nie myślał. Przy nim całkowicie zapomniał o tym, że jest kilkaset
metrów ponad ziemią. Zresztą, mógłby nawet stąpać twardo po ziemi, a i tak
czułby się przy tym chłopaku, jakby unosił się w przestworzach. Kyungsoo w tak
krótkim czasie sprawił, iż Kai poczuł się niesamowicie dobrze. W końcu ktoś go
docenił i nie widział w nim tylko produktu do sprzedania czy ładnej twarzy,
która może reklamować serię kosmetyków dla mężczyzn. Dla niego był po prostu
Jonginem, zwykłym chłopakiem, którego marzenia z dnia na dzień legły w gruzach,
a on musiał zacząć robić coś, na co wcześniej nie miał najmniejszej ochoty. Ten
nieśmiały Kyungsoo dodał czarnowłosemu niewidzialne skrzydła, dzięki którym
mógł nareszcie oderwać się od ziemi i unieść się wysoko w przestworza.
- A ty? – odezwał się po
jakimś czasie Kyungsoo, gdy nareszcie udało mu się przyswoić informację, że
niedługo samolot będzie podchodził do lądowania. Nie chcąc spoglądać na
siedzącego obok bruneta, zajął się zapinaniem pasów, udając, że nie może
poradzić sobie z zapięciem. – Masz jakieś plany?
- Wakacje dobiegły końca, więc
wrócę do pracy. Donghae ma dla mnie pewnie pełno nowych zleceń – westchnął
cicho Kai i zaśmiał się pod nosem, widząc nieporadność sąsiada. – Pomóc ci? – zaproponował,
chociaż wcale nie liczył się z odpowiedzią chłopaka. Nachylił się nad Kyungsoo
i zwinnymi palcami zapiął jego pas. – Jeszcze kilka godzin temu to ja się
bałem. Czyżby role się odwróciły? – zapytał niewyobrażalnie niskim głosem Kai,
spoglądając spod opadającej na czoło grzywki na Kyungsoo, który miał taką minę,
jakby ducha zobaczył.
- Co? Nie, nie – zaprzeczył
szybko chłopak, próbując się uśmiechnąć. Kai był zdecydowanie za blisko, co tak
bardzo przerażało Kyungsoo, że z ledwością mógł złapać oddech. Przez chwilę
wydawało mu się, że zapomniał jak się oddycha, ale może to wszystko przez
obezwładniający zapach perfum bruneta. – Dzięki za pomoc.
- Polecam się na przyszłość –
zażartował Kai, odsuwając się w końcu od sąsiada.
Na przyszłość, powtórzył w
myślach Kyungsoo i uśmiechnął się promiennie do samego siebie.
*
Kai poczekał na swojego
towarzysza, a gdy ten nareszcie odebrał bagaż, skinął głową w stronę wyjścia z
lotniska. Od wylądowania samolotu, nie zamienili ze sobą choćby jednego słowa.
Wszystko robili zgodnie, czasami jedynie obdarzając się przelotnymi
spojrzeniami, czy uśmiechami, którymi chcieli ukryć smutek z powodu
zbliżającego się rozstania. Żaden z nich nie chciał dać po sobie poznać, że ten
lot tak bardzo ich do siebie zbliżył. Próbowali zachowywać się normalnie, wręcz
zaczęli traktować się z niewyobrażalnie dużym dystansem. Kai ponownie przybrał
maskę aroganta, a Kyungsoo stał się znów zamkniętym w sobie chłopakiem, który
bał się dopuścić do siebie obcą osobę. Zapomnieli nagle o tych spędzonych razem
godzinach, a lot samolotem, chociaż tak długi i mimo wszystko przyjemny, stał
się czymś odległym, wręcz zapomnianym.
- Na mnie już chyba czas –
powiedział Kai, wskazując czarny samochód, w którym siedział jego chłopak. –
Miło było cię poznać – dodał i wyciągnął w stronę Kyungsoo rękę, którą ten od
razu uścisnął.
- Ciebie również, Kai.
Czarnowłosy uśmiechnął się
lekko i odwróciwszy się na pięcie, ruszył w stronę ciemnego mercedesa. Na widok
siedzącego za kierownicą Taemina poczuł dziwne ukłucie w okolicy serca, które
po chwili przemieniło się w uścisk żołądka. Kai doszedł do wniosku, że ten
odruch pewnie został spowodowany długą rozłąką i tęsknotą za tym chłopakiem. Bo
przecież Kai tęsknił za Taeminem, prawda?
- Nareszcie! - westchnął
ciężko brązowowłosy, wysiadając z mercedesa. Oparł się o otwarte drzwi i
spojrzał uważnie na idącego w jego stronę bruneta. - Jak minął lot? - spytał,
zabierając od swojego chłopaka ciężką walizkę.
- W porządku - rzucił Kai,
siląc się na lekki uśmiech. Widząc podejrzliwe spojrzenie Taemina, przewrócił
jedynie oczami i zatrzasnął klapę bagażnika. - Zmęczony jestem. Też byś był,
gdybyś spędził trzynaście godzin w samolocie.
- A czy ja coś mówię? -
obruszył się szatyn, zaciskając dłonie w pięści. - Wsiadaj do samochodu i
jedziemy.
Kai nadął policzki w grymasie
niezadowolenia i usiadł na miejscu pasażera. Nie widzieli się ponad dwa
tygodnie i zamiast paść sobie w ramiona, oni już na dzień dobry się na siebie
obrażają. Ciemnowłosy odwrócił głowę w przeciwną stronę, co Taemin skomentował
głośnym prychnięciem. Na szczęście zaraz odpalił silnik, a ciszę pomiędzy
chłopakami zagłuszyła płynąca z radia głośna muzyka.
*
Kyungsoo z ledwością
przekroczył próg pogrążonego w ciszy mieszkania. Niepewnie rozejrzał się po
przedpokoju, zaglądając przy okazji do znajdującej się niedaleko sypialni, do
której drzwi były otwarte na oścież. Nigdzie jednak nie dostrzegł Baekhyuna, co
trochę go zdziwiło. Liczył na to, że jego chłopak będzie czekał na niego w
mieszkaniu, a tymczasem okazuje się, że ten całkowicie zapomniał o powrocie
Kyungsoo do domu.
Zrezygnowany odstawił walizkę
do sypialni, a później poszedł do salonu, który połączony był z niewielką
kuchnią. Na widok zastawionego stołu i siedzącego przy nim bruneta, Kyungsoo
uśmiechnął się promiennie i odetchnął w wyraźną ulgą.
- Myślałem, że cię nie ma -
powiedział Do, podchodząc do swojego chłopaka. Baekhyun wstał z krzesła i na
powitanie przytulił mocno Kyungsoo do siebie. - Tęskniłem - przyznał, wtulając
twarz w zagłębienie szyi ciemnowłosego.
- Ja też. Nawet nie wiesz, jak
bardzo - westchnął Beakhyun, odsuwając się po chwili od partnera. - Jesteś
głodny? Co prawda nie gotuję tak dobrze, jak ty, ale doceń to, że naprawdę się
starałem.
- Chętnie coś zjem. Pójdę się
tylko odświeżyć i zaraz wracam - odpowiedział Kyungsoo i posyłając chłopakowi
promienny uśmiech, udał się do łazienki.
Gdy tylko zamknął za sobą
drzwi, poczuł niewyobrażalną ulgę. Zupełnie, jakby ktoś zdjął z jego pleców
ogromny ciężar. Bliskość Baekhyuna wywoływała w nim sprzeczne uczucia. Z jednej
strony cieszył się, że znów widzi swojego chłopaka i może go przytulić,
pocałować czy położyć się obok niego w łóżku, ale z drugiej strony coś
blokowało Kyungsoo przed tymi wszystkimi czułościami. Może nawet nie coś, a
ktoś. Wciąż nie mógł przestać myśleć o Jonginie i tym, czego doświadczyli razem
podczas lotu samolotem.
Chłopak nie mógł uwierzyć, że
można tak bardzo zbliżyć się do drugiej osoby zaledwie w przeciągu trzynastu godzin.
*
Dni mijały w zaskakująco
szybkim tempie. Kai bez problemu powrócił do codziennej rutyny i dzięki swojemu
agentowi wpadł w wir pracy, co pomogło mu zapomnieć o Kyungsoo. Czasami jeszcze
zdarzały się momenty, że myślał o tym chłopaku, zastanawiał się, jak radzi
sobie w pracy, czy dostał wymarzony awans i czy jego relacje z partnerem uległy
jakiejkolwiek poprawie. Bo związek Jongina i Taemina przeżywał poważny kryzys i
chłopak obawiał się, że to wszystko zmierza już tylko ku końcowi. Przez natłok
pracy i wiecznie złe samopoczucie nie miał nawet ochoty, by cokolwiek z tym
robić. Stwierdził, że jeśli to, co jest pomiędzy nim a Taeminem ma się rozpaść,
to niech się rozpada. On umywa ręce od wszystkiego, co dotyczy tej relacji.
Może to było z jego strony bardzo egoistyczne, ale po prostu nie miał siły
walczyć o coś, co dawno straciło sens. Taemin chyba był podobnego zdania, bo
sam nie wykazywał choćby małego zainteresowania relacją z Jonginem. Bez
zaangażowania i chęci do walki nawet najlepiej zapowiadający się związek tracił
jakikolwiek sens, o czym obaj przekonali się na własnej skórze.
- Miałeś wrócić wcześniej -
powiedział oschle Taemin, gdy tylko Kai wszedł do pogrążonego w mroku salonu. -
Widzę, że bycie modelem stało się najważniejsze.
- O co ci chodzi? - spytał
brunet, zatrzymując się w progu kuchni, do której właśnie zmierzał, by zrobić
sobie coś do picia. Spojrzał z wyrzutem na siedzącego na kanapie chłopaka i
zacisnął usta w wąską linię, odliczając do dziesięciu, by choć trochę się
uspokoić. - Sam namawiałeś mnie do zastania modelem, więc dlaczego teraz robisz
mi te wyrzuty?
- Masz kogoś, prawda? - Taemin
poderwał się z kanapy i podszedł do zaskoczonego czarnowłosego, który otworzył
szeroko oczy ze zdziwienia i lekko rozdziawił usta, nie wiedząc, co powiedzieć.
Szatyn popchnął swojego chłopaka, a później zacisnął dłonie na jego koszuli,
jeszcze mocniej przypierając go do ściany. - Pytam się, czy kogoś masz!
- Skąd ci to w ogóle przyszło
do głowy? - zapytał rozbawiony Kai, wykrzywiając usta w drwiącym uśmiechu.
Zaraz jednak spoważniał, gdy Taemin mocno nim szarpnął, przez co uderzył
plecami w twardą ścianę. - Oszalałeś?! - wrzasnął ciemnowłosy, odpychając od
siebie szatyna.
- Kto to jest, co? Znam go? -
pytał Taemin, nie pozwalając drugiemu chłopakowi wyjść z salonu, chociaż on
pragnął tego, jak niczego innego. - Pytam się! Znam go? Od jak dawna mnie
zdradzasz? Odpowiedz!
- Ty chyba oszalałeś! -
parsknął ze złości Kai i zgromił morderczym spojrzeniem szatyna. - Z nikim cię
nie zdradzam, nawet mi to do głowy nie przyszło! Popadasz w paranoję - dodał
nieco ściszonym głosem, starając się choć trochę uspokoić.
- Poznałeś kogoś, prawda? -
Taemin wypowiedział te słowa z ledwością, bojąc się, że odpowiedź padająca z
ust bruneta ostatecznie przekreśli to, co pomiędzy nimi jest. Widząc wahanie
chłopaka, opadł bezwładnie na sofę i ukrył twarz w dłoniach. - Czu...Czujesz
coś do niego? Tylko mnie nie okłamuj. Wolę najgorszą prawdę od kolejnego
kłamstwa.
- Fakt, poznałem kogoś -
odpowiedział spokojnie Kai, przysiadając na skraju kanapy. Niepewnie spojrzał
na Taemina, który w dalszym ciągu siedział z twarzą ukrytą w dłoniach i ciężko
oddychał, co było słychać dzięki panującej w pokoju głuchej ciszy. - Poznałem,
ale to nie znaczy, że coś większego mnie z nim łączy. Poza tym, on też kogoś ma.
- Czyli jakby nie miał, to
rzuciłbyś mnie i poszedł do niego, tak? - Taemin odsunął drżące ręce od twarzy
i spojrzał z pogardą na czarnowłosego. - Jestem dla ciebie jakimś cholernym
towarem zastępczym? Jesteś podły, Kai. Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś
podły! - wykrzyczał ostatnie słowa mocno łamiącym się głosem, a później
poderwał się z kanapy i wybiegł do ich wspólnej sypialni.
Kai siedział przez chwilę w
bezruchu, jeszcze raz analizując całą tę kłótnię. Czy żałował, że stało się
tak, a nie inaczej? Może trochę, jednak żal był ledwo co odczuwalny i tak
naprawdę chyba nie docierało do niego to, co właśnie miało miejsce.
*
Kyungsoo nie mógł zasnąć
pomimo ogarniającego jego ciało zmęczenia. Zauważył, że odkąd wrócił z Los Angeles,
nie potrafił normalnie przespać całej nocy. Za każdym razem coś wybudzało go ze
snu i nie pozwalało ponownie zasnąć. Martwił się, że coś poprzestawiało mu się
w głowie i będzie musiał udać się do specjalisty, by ten przepisał odpowiednie
tabletki czy skierował go na badania. Na początku się tym nie przejmował, winę
zwalał na zmianę strefy czasowej oraz natłok pracy w restauracji. Nie
przypuszczał, że jego szef tak szybko awansuje go ze zwykłego pomocnika na
kucharza z prawdziwego zdarzenia. Cieszył się, że nareszcie został doceniony,
jednak wcześniej nie sądził, że awans będzie dopiero początkiem problemów. Od
rana do wieczora, a nawet później nocy siedział w pracy i spełniał zachcianki
klientów, przez co po powrocie do domu nie miał nawet siły, by porozmawiać z
Baekhyunem o minionym dniu.
O ile jeszcze przez pierwsze
dni po powrocie Kyungsoo do Seulu pomiędzy tą dwójką było dobrze i na nowo
zaczęło się układać, o tyle z każdym kolejnym dniem wszystko zaczęło wracać do
poprzedniej sytuacji. Wróciła niechciana rutyna, czego Kyungsoo zdawał się nie
dostrzegać. Dla niego było to normalne i przez natłok pracy zapomniał, jak
doskonale czuł się, gdy przez tych kilka godzin podczas lotu samolotem
nieustannie rozmawiał z Jonginem.
Chłopak odrzucił na bok kołdrę
i sięgnął po leżący na szafce nocnej telefon. Dochodziła właśnie czwarta, więc
nie było sensu, by szedł spać. I tak mógłby zdrzemnąć się na zaledwie dwie
godzin, co nie sprawiłoby, że czułby się wypoczęty. Już miał odłożyć telefon z
powrotem na szafkę nocną, gdy wtem jego uwagę przykuła niewielka koperta u góry
ekranu sygnalizująca nieprzeczytaną wiadomość. Zaskoczony otworzył skrzynkę
odbiorczą i momentalnie serce chłopaka zaczęło szybciej bić, gdy zobaczył
nadawcę smsa.
„Jutro o dziesiątej na lotnisku.
Będę na ciebie czekał.”
To niemożliwe, pomyślał
Kyungsoo, jeszcze raz sprawdzając nadawcę. W pierwszej chwili myślał, że Kai
najnormalniej w świecie się pomylił albo znów robi sobie z niego głupie żarty.
Niby po co mieliby znów się spotykać? Odkąd wrócili do Seulu, nie zamienili ze
sobą choćby słowa. Nie pisali smsów, by zapytać, czy wszystko w porządku, a
teraz, po tak długim czasie od ostatniego spotkania, Kai po prostu pisze mu
smsa i każe mu przychodzić na lotnisko? Czego on od niego chciał?
Kyungsoo odłożył telefon na
miejsce i opierając łokcie na udach, ukrył twarz w lekko drżących dłoniach.
Nagle wszystkie wspomnienia zaczęły do niego wracać. Wszystkie wypowiedziane
przez ciemnowłosego słowa dudniły w uszach chłopaka, jego melodyjny śmiech odbijał
się echem w głowie, wywołując dziwny stan letargu.
I co ja mam teraz zrobić?
*
Kai rozejrzał się dookoła
siebie, wzrokiem szukając sylwetki chłopaka, na którego czekał już od przeszło
godziny. Niepewnie zerknął na wyświetlacz trzymanego w dłoni telefonu i cicho
westchnął, dochodząc do wniosku, że niepotrzebnie panikuje, gdyż do dziesiątej
pozostało jeszcze kilka minut. Jednak co jeśli Kyungsoo nie przyjdzie? Co jeśli
okaże się, że dla niego wspólnie spędzony czas był tak naprawdę niczym?
Przecież przez ostatnie tygodnie w ogóle się do siebie nie odzywali, Kai nie
wykazywał żadnego zainteresowania jego osobą, chociaż to od niego wyszła
propozycja wymianą numerów telefonów, by w razie czego mogli się ze sobą
skontaktować. Rzeczywistość okazała się jednak całkiem inna i przez ten czas
nie napisali do siebie choćby jednej wiadomości. Kai nawet zapomniał o tym, że
w spisie kontaktów ma numer do Kyungsoo. Dopiero po ostatniej kłótni z Taeminem
i ostatecznym zakończeniu tego związku, przypomniał sobie o chłopaku, z którym
przeżył najlepsze trzynaście godzin w swoim życiu. Może to było z jego strony
wyjątkowo egoistyczne, ale chciał mieć Kyungsoo blisko siebie, by móc znów
poczuć się wartościowym człowiekiem, a nie tylko towarem, który można sprzedać.
- Myślałem, że to jakiś żart.
Słysząc za plecami doskonale
znany głos, Kai obejrzał się za siebie i uśmiechnął promiennie na widok
Kyungsoo. Gdy chłopak odwzajemnił gest, czarnowłosy poczuł niesamowitą ulgę, a
jego serce wypełniło przyjemne ciepło, które szybko rozlało się po całym
organizmie.
- A ja myślałem, że nie
przyjdziesz – powiedział Kai, nie próbując nawet ukryć radości z faktu, że
Kyungsoo jest tak blisko niego. – Proszę – rzucił, wyciągając do chłopaka
bilet.
- Gdzie tym razem lecimy? –
zaśmiał się Do, przyglądając się dokładnie prostokątnemu biletowi. – Paryż? –
Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i po chwili przeniósł wzrok na roześmianego
Jongina.
- Czas, żebyś poznał moje
kolejne oblicze – wyjaśnił Kai, wzruszając beztrosko ramionami. – Gotowy poznać
romantycznego Jongina? – spytał, wyciągając ręce do rozbawionego Kyungsoo,
który bez chwili namysłu splótł ich dłonie w silnym uścisku i jako pierwszy
ruszył w stronę miejsca, gdzie miała odbyć się odprawa pasażerów zmierzających
do Paryża.
Boskie po prostu boskie . Jestem.ciekawa co będzie dalej . Bo chyba nie skaczy się na tym ,że mają bilety . Ja chce 2 cz. XD
OdpowiedzUsuńŻycze weny :3 + Pozdrawiam ^^
Wypełniłam zadanie i przez cały czas słuchałam Jet-laga, co okazało się mega dobrym wyborem. No ale nie o Pierrniku przecież! Tak więc jestem zachwycona długością shota *.* jak i samym nim, bo jest przepiękny! Ach, cudna ta ich historia noo, taka idealna po prostu :3 przeznaczenie w stu procentach! na końcówce awwowałam jak chyba jeszcze nigdy! Idealne odstresowanie po dniu ciągłego zakuwania na egzamin z franca, haha, dzięki! *.* No więc cóż mogę dodać? Chyba tylko Bon voyage, les gars! Ii do następnego! :) x
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań.. Oni byli sobie przeznaczeni ! To niesamowite jak można w ciągu kilku godzin tak się do siebie przywiązać.
OdpowiedzUsuńWow.
No i ta niesamowita końcówka..
Niecierpliwie czekam na kolejny,
Pozdrawiam ! :)
ZGIŃ.
OdpowiedzUsuńSerio przeczytałam już mase ff, a sposób w jaki ty opisujesz każdą sytuację... jesteś moim bogiem, serio.
Życzę weny, hwaiting!
Juz sam tytuł mnie zaintrygował, bo skojarzyło mi się z jakimś filmem i juz w głowie układałam scenariusz jakiegoś wypadku, porwania etc.etc :3 No rzeczywistość okazała się całkiem inna i bardzo dobra. Plan z lotem i rozmową po prostu- i tutaj się powtórzę- genialny! Pokazałaś,że ludzie moga się zbliżyć nawet przez te tytułowe 13 godzin. Trochę szkoda ich związków,ale tak pewnie musiało być. Zakończenie cóż... inne niz się spodziewałam. Myślałam,że się spotkają pójdą gdzieś, no nie wiem haha,a tu kolejny lot. Jakby to ładnie powiedzieć z lekcji języka polskiego - ukazanie bardzo dobre klamry kompozycyjnej ^^ Poza tym Paris, miasto miłości i tylko pozostaje mi się domyślać, co może się tam wydarzyć. To jest chyba własnie plus one-shotów. Często niedomówienia i otwarte zakończenie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Yume
Ps. Ty nie wątp w swoje umiejetności i pisz, pisz, pisz! :3
Opowiadanie przeczytałam już stosunkowo dawno, bo z może jakieś dwa dni temu i byłam w stu procentach pewna, że zostawiłam po sobie komentarz. Jednak, jak teraz widzę, nie ma go.
OdpowiedzUsuńPozwolę go sobie napisać jeszcze raz. :P
Tytuł od razu rzucił mi się w oczy. '13 godzin' sama dokładnie nie wiedziałam o czym mógłby być ten shot, więc mimo siedzenia nad książkami, zabrałam się za czytanie opowiadania. Od razu powiem, że wyszło naprawdę genialnie. Super pomysł, naprawdę. Fajnie się zaczęło. Ba! Fajnie rozpoczęła się ich znajomość.
"- Nie ma nic lepszego od faceta potrafiącego dobrze gotować - zauważył Kai, dopiero po chwili dochodząc do wniosku, że musiało to zabrzmieć naprawdę głupio." - oj tak... : )
Weny!
Black.
Zabrakło mojego komentarza pod ostatnim rozdziałem, przepraszam, wszystko nadrobię, promise.
OdpowiedzUsuńSAhxagxafcad, to było chyba najlepsze opowiadanie, jakie przeczytałam tu u ciebie, poważnie! Lubię bardzo takie przypadkowe spotkania, a potem ludzie się to siebie zbliżają, wymieniają telefonami, z niechęcią rozstają i tęsknią, za czym idą niepowodzenia z doczesnymi partnerami. Świetnie sobie to wymyśliłaś. poznali się w samolocie, a potem to zakonczenie - znów na lotnisku, najlepszy moment! Takie to kochane, jak się łapia za ręce i idą na odprawę, żeby spędzić kilka godzin w powietrzu.
ghxehcsfc, haha ^^
Najpierw poprzedni shot: To smutne! Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jakie rozczarowanie musiał poczuć Luhan, gdy zorientował się, że to tylko wytwór jego wyobraźni i że Sehun przecież nie żyje. Przykre. Musiał naprawdę mocno cierpieć, skoro odciął się od wszystkich. Dobrze, że w końcu zrozumiał, że nie powinien być sam. Twoje shoty są wspaniałe <33 Niesamowite <33 Potrafią poruszyć. :) Teraz najnowszy: Jakaś odmiana. :) Nie ma smutnej atmosfery. :) To zaskakujące, że w ciągu kilkunastu godzin można się do kogoś tak bardzo przywiązać. Nie sądziłam, że to możliwe. Najlepsza była ta końcówka. Tak po prostu lecą? Nie odzywali się do siebie przez tyle czasu, ledwo się znają, a jednak... Heh, szkoda tylko, że związek z Teaminem tak się zakończył. Szkoda mi tego chłopaka. Musiał poczuć się okropnie. Mimo to cieszę się, że znajomość Kai'a i Kyungsoo nie zakończyła się po wylądowaniu. Nie kontaktowali się dość długo, ale najważniejsze, że w końcu się spotkali. :)
OdpowiedzUsuńOch, to było takie cudowne *____* przez Ciebie zaczynam używać tylko jednego słowa, tyle innych przymiotników, a ja pod każdym Twoim shotem piszę, że jest cudowny. Może napiszę, że jest niesamowity, albo... zachwycający xD Każdy kolejny bardziej mi się podoba. Ostatnio pisałam, że poprzedni jest najlepszy, dzisiaj zmieniam zdanie, ten jest najlepszy! :3
OdpowiedzUsuń"ich znajomość na początku była tak sztywna, jak wykrochmalone prześcieradło" haha, lubię Twoje porównania ;D w ogóle wspomniane było tu przeznaczenie, muszę powiedzieć, że chyba one naprawdę istnieje. Jak zwykle włączyłam, aby muzyka przełączała mi się losowo i w pewnym momencie pod koniec rozdziału włączyło się therapy ATL i jakoś tak idealnie mi przypasowało, do tego nastroju po kłótni Taemina z Kai'em [och, jak ja nie lubię odmieniać ich imion, bo nigdy nie wiem czy robię to dobrze...]. W ogóle to chyba bardzo lubisz Kai'a, hmm? W 3 na 4 shotach już się pojawił :D A i szablon chciałam pochwalić ^^ bardzo mi się podoba, chciałam już wcześniej napisać Ci, że jest śliczny, ale nie chciałam zaśmiecać bloga niczym nie związanym z treścią.
"nie wiem, czy moje dalsze wymyślanie historii ma jakikolwiek sens" - no Ty się jeszcze pytasz?! Oczywiście, że ma sens!
Bardzo mi się podobały te momenty jak Kai był tak blisko Kyungsoo, jeszcze w samolocie *__* że aż zapominał o oddychaniu i się rumienił, lubię takie sceny. :3 I końcówka też była świetna.
Dobra, przeczytałam, rozluźniłam się troszkę, a teraz zasuwam znów się uczyć.
Pozdrawiam <3
Jako fanka twojej twórczości, mam do ciebie malutką prośbę prosto od serca: napisałabyś kiedyś coś z TaeKai? Tak bardzo ubóstwiam go, a niestety tak mało jakichkolwiek oneshotów z ich udziałem..;( TAEKAI. Umarłabym z zachwytu!
OdpowiedzUsuńTeż ich uwielbiam, więc myślę, że niedługo coś o nich napiszę. Może kolejny one shot będzie właśnie o nich, tak więc uzbrój się w cierpliwość :)
Usuń...CZEGO NIE CZYTAŁAM TEGO KAISOO?!
OdpowiedzUsuńBoże, tak wiele emocji. Ostatnio szaleńczo pokochałam tą parę i szukałam dobrych ff o nich. Nie wiesz jak bardzo Ci dziękuję za ten oneshot. Oczywiście mogłabym polemizować, że wypadałoby napisać drugą część i żeby ich historia trwała wiecznie, ale tak powinno pozostać. Taki koniec, który można sobie dopowiedzieć. Co z tego, że ja czuje taki cholerny niedosyt... I czemu ja mam łzy w oczach, co Ty ze mną robisz?! Dzięki Tobie chyba dokończę swoje Kaisoo, chyba... Nie chcę psuć sobie atmosfery, która mnie ogarnęła po przeczytaniu '13 godzin'.
Powiedz mi tylko, sama tworzysz szablony? Są naprawdę piękne.
Ach, cieszę się, że Ci się spodobał ten one shot, sama bardzo go lubię, bo w końcu wyszło mi coś pozytywnego, a nie same smęty. Tak, sama robię sobie szablony :)
UsuńSkoro jesteś taka z niego dumna to może napiszesz kolejne fluffaśne Kaisoo? Mam dość czytania jak to Kai zdradza Kyungsoo itd.
UsuńSama? Ok zgłoszę się do Ciebie na lekcje tworzenia, bo też chcę coś w końcu sama zrobić :c
Też mam dość takich shotów, myślę, że coś o nich jeszcze wymyślę. Na razie mam w planach TaeKai i JongKey :) nie ma sprawy, chętnie pomogę :)
UsuńTaeKai to taki rzadki pairing. Chyba tylko jeden o nich czytałam i chociaż akurat tego połączenia nie lubię, to z chęcią przeczytam, o ile będzie to Twojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńNo to mi pomóż, bo mnie programy graficzne nie lubią. Uważaj, bo jeszcze zacznę u Ciebie składać zamówienia ouo
Może dzięki mnie polubisz, bo mam zamiar napisać coś weselszego niż dotychczas, coś takiego jak KaiSoo, chcę na jakiś czas odejść od angstów i smutnych one shotów. Nie ma problemu, nie będziesz jedyną, która zamawia u mnie szablony. Jak chcesz to napisz do mnie na gg :) [37033825]
UsuńO. MÓJ. BOŻE. KOBIETO.
OdpowiedzUsuńJAKIM CUDEM ODKRYŁAM TEGO BLOGA DOPIERO TERAZ?! NIE, NIE, NIE, JA SERIO JESTEM JAKAŚ ZACOFANA...!
Przeczytałam wczoraj wszystkie Twoje opowiadania no i po prostu... Brak mi słów.
Ten styl pisania, te szablony, te historie... Jesteś moim BOGIEM! *składa pokłony*
Czekam na więcej, bo piszesz... No po prostu zajebiście i tyle!
Weny życzę,
Hwaiting <3
masz naprawdę świetny styl pisania. uwielbiam Twoje opowiadania. Co prawda to dopiero drugie, jakie czytałam. Jednakże jestem oczarowana. Piszesz to w taki sposób, że czyta się to płynnie, z delikatnością i tak swobodnie. Jakbyś z łatwością dobierała do siebie słowa, ot tak, po prostu... ♥
OdpowiedzUsuńWiem, że już jeden komentarz tutaj dodałam, ale co z tego. teraz jak odróżniam exo, weszłam jeszcze raz na Twoje oneshoty z nimi ^^ haha jak widzisz bardzo lubię czytać Twoje opowiadania. pamiętałam z tego shota, że był Kai i Kyungsoo, i przypomniało mi się potem, że Kai był z Taeminem, ale nie mogłam sobie przypomnieć z kim Kyungsoo i jak weszłam i zobaczyłam, że z Baekhyunem to aż pisnęłam hahah ja przez nich zdziecinnieję jeszcze bardziej! Ehh, dobra, bo nie o tym miał być komentarz. Po przeczytaniu jeszcze raz jestem jakoś rozdarta, bo dużo bardziej lubię Baeksoo niż Kaisoo... Tak jakoś smutno mi się zrobiło w pewnym momencie, nie wiem czemu. Oczywiście, shot spodobał mi się jeszcze bardziej, sami bohaterzy *.* I jest drugi w moich ulubionych zaraz po Love like oxygen. Chciałam napisać jakiś porządny komentarz, ale chyba nie potrafię. chyba powinnam iść spać, a nie zaśmiecać Ci bloga, no nie?
OdpowiedzUsuń