Tytuł: Love like oxygen
Część: druga
Bohaterowie: Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Taemin
Rodzaj: romans, obyczaj, angst
Część: druga
Bohaterowie: Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Taemin
Rodzaj: romans, obyczaj, angst
1
Weekend minął niesamowicie
szybko. Ledwo rozpoczął się piątek, który dwójka chłopaków spędziła w domu
swojego kolegi ze szkoły, uczestnicząc w jego imprezie urodzinowej, a już trzeba
było wstać o szóstej rano w nieszczęsny poniedziałek i zacząć zbierać się do
szkoły. Kibum nie zamierzał iść tego dnia na lekcje, zwłaszcza, że wciąż czuł
obok siebie swojego chłopaka, z którym chciał spędzić jeszcze tych kilkanaście
godzin, korzystając z faktu, że mamy wciąż nie było i mieli cały dom tylko dla
siebie. Niestety okazało się, że Jonghyun miał zupełnie inne plany i gdy tylko
rozdzwonił się budzik w jego telefonie, poderwał się na łóżku, zrzucając przy
tym z siebie rozespanego blondyna, i mocno się przeciągnął, nastawiając
kręgosłup.
- Bummie, wstawaj – poprosił
łagodnym głosem, spoglądając na swojego chłopaka, który tylko zamruczał coś pod
nosem i odwrócił się do niego plecami. – Kocie, wstawaj, bo nie mamy zbyt wiele
czasu, a znając ciebie, to godzinę będziesz siedział w łazience – powiedział
rozbawiony, a nie widząc żadnej reakcji ze strony chłopaka, klepnął go mocno w
tyłek.
- No wiesz ty co? – Kibum
podskoczył na łóżku i spojrzał z wyrzutem na roześmianego szatyna. – Będzie
mnie tu jakiś Dinozaur molestował – prychnął i zakrył się kołdrą, pokazując
swojemu chłopakowi język.
- Jakoś w nocy nie protestowałeś
– zaśmiał się Jjong, wpatrując się z rozbawieniem w bladą twarz kochanka. Kibum
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak w ostatnim momencie zamknął je i
zrobił naburmuszoną minę. – Wstawaj, leniuchu, bo naprawdę spóźnimy się do
szkoły – zarządził, podnosząc się z łóżka.
- Ja nie idę – zamruczał blondyn,
wtulając się mocniej w ciepłą pościel. – Ty też nie idziesz. Dzisiaj robimy
sobie wolne od szkoły – zadecydował i uśmiechnął się perliście do szatyna.
- Bummie, już ostatnio nie
poszliśmy do szkoły – westchnął ciężko Jjong, opuszczając ramiona wzdłuż ciała.
Naprawdę propozycja Kibuma była
kusząca, jednak starszy Kim nie mógł sobie pozwolić na kolejny dzień wagarów. I
tak cudem ojciec nie dowiedział się o poprzednich dniach wolnego od szkoły, na
które oczywiście namówił go Kibum, jednak on nie stawiał większych oporów. Jako
że mama blondyna często pracowała na dwie zmiany, bywało tak, że mieli dom na
całą noc i pół dnia tylko dla siebie. Byliby niepoważni, gdyby nie wykorzystali
takiej okazji i nie zostali w przytulnym pokoju Kibuma.
- Proszę, zostańmy! To ostatni
dzień, kiedy mamy dom tylko dla siebie – powiedział rozżalony blondyn, robiąc
słodkie oczka do swojego chłopaka. – Rozumiem, że nie chcesz ze mną
poleniuchować w wygodnym łóżku – dodał rozczarowany, wyciągając się na
materacu. Zamrugał zalotnie powiekami do brązowowłosego i zagryzł dolną wargę,
licząc na to, że ten jednak skusi się na kolejny dzień wagarów.
Jonghyun westchnął głośno i opadł
bezwładnie na łóżko, po chwili kładąc się na niczego nie spodziewającego się
Kibuma, przygniatając go całym ciężarem ciała. Blondyn stęknął przeciągle,
próbując wydostać spod chłopaka ręce, żeby móc zepchnąć go z siebie, jednak na
marne. W końcu się poddał i pozwolił Jonghyunowi całować swoją szyję. Kibumowi
było tak dobrze, że ani myślał o czekających na niego zajęciach w szkole.
Przymknął powieki i z przyjemnością malującą się na twarzy delektował się
kolejnymi pocałunkami składanymi przez leżącego na nim szatyna.
- Koniec tego dobrego, Bummie –
powiedział nagle starszy Kim, a czar momentalnie prysnął. – Zbieramy się do
szkoły – dodał i wstał z łóżka, kierując się od razu w stronę szafy, w której
miał już nawet osobną półkę.
- Tak nie można robić, wiesz o
tym? – zamruczał oburzony Kibum, również wstając z materaca.
Przyszło mu to z ogromną
trudnością, jednak wiedział doskonale, że Jonghyun nie odpuści, a wolał, żeby
chłopak nie zaciągnął go do szkoły w samych bokserkach i różowej koszulce.
Ludzie i tak mają Kibuma za dziwaka chodzącego w różowych spodniach, więc wolał
nie dawać im kolejnego powodu do wyśmiewania się. Niechętnie doczłapał do szafy
i spojrzał na jej zawartość, dochodząc po chwili do wniosku, że kompletnie nie
ma ochoty ubierać szkolnego mundurka. Mimo że był już do niego przyzwyczajony,
to każdego dnia narzekał mamie, że dyrektor placówki powinien odpuścić i
pozwolić uczniom chodzić ubranymi tak, jak oni chcą. Dla kogoś takiego, jak
Kibum wtapianie się w tłum było czymś strasznym. Po powrocie do domu zawsze w
mgnieniu oka przebierał się w swoje ubrania i paradował w kolorowych spodniach
czy wzorzystych koszulkach, dzięki którym był widoczny z odległości kilkunastu
metrów.
- Ty jeszcze się nie ubrałeś? –
Jonghyun spojrzał uważnie na swojego chłopaka, który stał nieruchomo przed
otwartą szafą i pustym wzrokiem wpatrywał się w trzymany w dłoniach mundurek.
Nie widząc żadnej reakcji, szatyn podszedł do zamyślonego Kibuma i objął go w
pasie, na co ten wzdrygnął się przestraszony, upuszczając przez to ubranie. –
Kocie, czyżbyś miał coś na sumieniu, że jesteś taki strachliwy? – zażartował
Jjong, odsuwając się od blondyna.
- Po prostu się zamyśliłem –
odpowiedział mrukliwie Kibum i podniósł z podłogi znienawidzony mundurek.
- Jasne, jasne – zaśmiał się
starszy Kim, za co został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez blondyna. –
Idź się wyszykować, a ja za ten czas zrobię nam śniadanie – powiedział,
popychając swojego chłopaka w stronę łazienki.
- Tylko nie spal kuchni, bo
niedawno był remont! Mama by mnie zabiła! – pogroził Kibum i zniknął za
drzwiami łazienki, uśmiechając się perliście do swojego chłopaka, który na te
słowa zrobił naburmuszoną minę.
2
Droga do szkoły minęła chłopakom
w przyjemnej atmosferze. Kibum przez cały czas nawijał jak najęty, a Jonghyun z
całych sił starał się wtrącić choć kilka słów, co było naprawdę nie lada
wyczynem. Kiedy młodszy Kim wkręcił się w jakiś temat, to nie sposób było go
powstrzymać. Słowa same wypływały z jego ust, a on z każdą kolejną sekundą
jeszcze bardziej się nakręcał. Dobrze rozpoczęty poranek, pyszne śniadanie
przygotowane przez Jonghyuna oraz fakt, że pogoda tego dnia dopisywała,
sprawiały, że Kibumowi nie przeszkadzał nawet krzywo zawiązany krawat oraz
wymięta biała koszula.
Niestety nastroje chłopaków
uległy zmianie, kiedy w progu szkoły natknęli się na Taemina. Młody Lee słowem
się nie odezwał, a jedynie skinął głową na tablicę ogłoszeń, przy której zgromadzony
był spory tłum uczniów. Po tym rudowłosy niepostrzeżenie zniknął, jakby
obawiając się reakcji swoich przyjaciół na to, co mieli zobaczyć chwilę
później. Jonghyun odruchowo chciał złapać Kibuma za rękę, aczkolwiek kilka
spojrzeń mijanych ich uczniów sprowadziło go brutalnie na ziemię. Skinął więc
głową na blondyna i razem podeszli do tłumu uczniów, którzy szeptali coś między
sobą, raz po raz posyłając w stronę dwójki chłopaków ciekawskie spojrzenia.
Młodszy Kim jako pierwszy
przepchał się pod samą tablicę ogłoszeń i nie minęło kilka sekund, gdy zobaczył
przyczepione zszywkami zdjęcia, na których całował się z Jonghyunem. Kątem oka
spojrzał na rozbawionego szatyna, któremu momentalnie zrzedła mina na widok
fotografii. Kibum był pewien, że zostały zrobione w tej przeklętej łazience
podczas tej przeklętej imprezy w przeklętym domu Daesunga. Nagle poczuł silne
szarpnięcie, jednak był w tak silnym amoku, że nie zwrócił nawet uwagi na to,
kto go szarpie i ciągnie w stronę wyjścia ze szkoły. Mijani przez nich
uczniowie posyłali im ciekawskie spojrzenia i wytykali palcami, co chwilę
rzucając jakieś kąśliwe uwagi, ale Kibumowi było wszystko jedno.
- Jjong – szepnął zmęczony tym
szybkim marszem i jednym ruchem wyrwał się swojemu chłopakowi z uścisku. – To
jest twoje rozwiązanie? Ucieczka? – zapytał, nagle odzyskując świadomość.
- A według ciebie, co mamy
zrobić? Ktoś rozwiesił po całej szkole zdjęcia, na których się całujemy –
powiedział zdenerwowany szatyn, gestykulując rękoma na wszystkie strony. – Nie
dadzą nam żyć! Nie rozumiesz tego?
- Nie, właśnie nie rozumiem! –
krzyknął Kibum, nie zważając na gapiących się na nich ludzi, którzy stali przed
szkołą i uważnie przyglądali się dwójce kochanków. – Jeszcze niedawno mówiłeś,
że masz w nosie opinię innych ludzi!
- Widocznie kłamałem! – wybuchł
Jonghyun, jednak zaraz zamilkł, gdy zobaczył, że przygląda im się tłum uczniów.
Z konsternacją wymalowaną na twarzy spojrzał na swojego chłopaka i cicho
westchnął, widząc jego załzawione oczy. – Bummie…
- Kłamałeś? – Kibum wprost wypluł
to słowo, czując coraz większy żal i odrazę do stojącego naprzeciwko niego
chłopaka. – Kła… Kłamałeś? A czy wtedy, gdy mówiłeś mi, że mnie kochasz, też
kłamałeś? A może nasz związek jest jednym wielkim kłamstwem, co? Aigoo, jesteś dupkiem, Jonghyun –
wyszeptał blondwłosy i odwróciwszy się na pięcie, odszedł w stronę powrotną do
swojego domu.
Jjong stał przez chwilę w
bezruchu, pustym wzrokiem wpatrując się w oddalającą się postać chłopaka,
jednak zaraz został sprowadzony na ziemię, gdy usłyszał kolejne wyzwiska
padające pod jego adresem. Gdyby był tak silny, jak Kibum, to może by to
wszystko po nim spłynęło i obróciłby tę sytuację w żart. Niestety despotyczny
ojciec chłopaka postarał się o to, by został pozbawiony jakiekolwiek pewności
siebie i skutecznie utwierdzał swojego syna w przekonaniu, że tak naprawdę jest
nikim i równie dobrze mógłby nie istnieć. Tylko Kibum potrafił docenić
Jonghyuna, a teraz on po prostu się od niego odwrócił, zmuszając blondyna do
samodzielnego zmierzenia się z narastającymi problemami.
3
W przeciągu ostatnich kilku dni
zdążył się przyzwyczaić do ciekawskich spojrzeń innych uczniów, ich głupawych
uśmieszków, a tym bardziej do kąśliwych uwag, które z czasem zaczęły tracić na
mocy i w końcu przestały działać na Kibuma. Mimo wszystko była jedna rzecz, do
której nie umiał przywyknąć, a nawet nie chciał: nieobecność Jonghyuna. Od
afery z wywieszonymi zdjęciami ani razu nie pokazał się w szkole. Młodszy Kim
próbował to zrozumieć, przecież każdy mógłby się załamać, gdyby nagle stał się
obiektem kpin, ale nie umiał pojąć, dlaczego Jjong nie odpisuje na jego smsy i
nie odbiera telefonów. Kibum wiele razy próbował skontaktować się ze swoim
chłopakiem, zapominając już ich kłótnię zaraz po tym, gdy zobaczyli zdjęcia na
tablicy ogłoszeń. To nie miało najmniejszego znaczenia. Po prostu chciał
porozmawiać z Jjongiem i zapytać, jak się miewa. To tak niewiele, jednak dla
załamanego i boleśnie zranionego blondyna stanowiło nadzieję na poprawę
sytuacji. Niestety, Jonghyun milczał i nie zanosiło się na to, by w najbliższym
czasie miał się odezwać do swojego partnera.
Siedząc w ostatniej ławce w
klasie matematycznej, wyglądał znudzonym wzrokiem przez okno, z którego widok
roztaczał się na zadbane boisko szkolne. Uśmiechnął się mimowolnie na myśl o
tym, jak jeszcze kilka dni wcześniej wygłupiał się z Jonghyunem podczas zajęć z
wychowania fizycznego. Skakali na siebie i żartowali, śmiejąc się w niebogłosy
i za nic mając uwagi nauczyciela, który próbował ich uspokoić. Nie w głowach im
było bieganie wokół boiska, dlatego niezauważalnie schowali się pod trybunami i
tam przeczekali połowę zajęć, po czym wyłonili się spod ławek i znów dołączyli
do reszty klasy. O dziwo rumieńce widniejące na ich policzkach nie wzbudziły
żadnych podejrzeń. Kibum doskonale pamięta, że nauczyciel pochwalił ich za
przebiegnięcie kilkunastu kółek bez jakiegokolwiek marudzenia. Stary, dobry pan
Lee nawet nie zauważył, że dwójka jego uczniów zniknęła na połowę zajęć i
siedząc pod trybunami, nie szczędziła sobie czułości.
Wibracje telefonu wyrwały Kibuma
z chwilowego zamyślenia. Obawiając się, że brzęczenie urządzenia zwróciło na
niego uwagę nauczyciela, niepewnie zerknął w stronę starszego mężczyzny i
odetchnął z wyraźną ulgą, gdy okazało się, że wciąż spokojnie prowadził lekcję.
Zaintrygowany Kibum sięgnął dłonią do kieszeni spodni i wyjął z niej komórkę.
Trzymając urządzenie pod ławką, odblokował ekran i odczytał wiadomość od
Jonghyuna.
„Przepraszam, że tak długo się
nie odzywałem. Moi rodzice dowiedzieli się o tej całej akcji ze zdjęciami.
Dyrektor do nich zadzwonił. W domu jest afera. Nie wiem, kiedy znów będę miał
telefon. Przepraszam. Kocham cię – nie zapominaj o tym, błagam. Twój Dinozaur.”
Kibum przymknął powieki i wziął
kilka głębokich wdechów, palcami uciskając nasadę nosa. To był najgorszy moment
na odebranie wiadomości od Jonghyuna. Czuł zbierające się w oczach łzy oraz
niebezpiecznie drżącą dolną wargę, a to nie zwiastowało nic dobrego.
- Kibum, dobrze się czujesz? –
zapytał zaniepokojony nauczyciel, który od dłuższej chwili przyglądał się
blondwłosemu chłopakowi.
- Przepraszam, czy mogę wyjść?
Trochę mi słabo – powiedział słabym głosem Kim, podnosząc się z ledwością z
krzesła. Kiedy nauczyciel skinął głową w kierunku drzwi, wrzucił rzeczy do
kolorowego plecaka i ruszył ku drzwiom. – Do widzenia – pożegnał się na koniec
i wyszedł z klasy, starając się nie zwracać uwagi na rozbawione spojrzenia
reszty uczniów.
Kibum miał wrażenie, że jego nogi
z sekundy na sekundę zamieniają się w galaretę. Z ledwością udało mu się
przejść przez główny korytarz i gdy tylko znalazł się za jedną ze ścian, oparł
się o nią plecami i osunął, ostatecznie lądując bezwładnie na podłodze. Drżącą
dłonią wydobył z kieszeni spodni telefon i wybrał numer do Jonghyuna. Naiwnie
myślał, że chłopak tym razem odbierze i chociaż przez kilka sekund będzie mógł
usłyszeć jego cudowny głos, od którego był wprost uzależniony.
Jeden sygnał, drugi i kilka
kolejnych skutecznie sprowadziło Kibuma na ziemię. Przymykając powieki, pod
którymi zaczęły gromadzić się gorzkie łzy, odsunął aparat od ucha i opuścił
bezwładnie rękę, a telefon z łoskotem upadł na podłogę.
- Ty draniu – wyszeptał, dławiąc
się łzami i nagle znieruchomiał, kiedy usłyszał czyjeś kroki.
Szybko poderwał się z ziemi i nie
sprawdzając nawet, kto szedł w jego kierunku, ruszył czym prędzej w stronę
wyjścia ze szkoły. Co prawda miał przed sobą jeszcze kilka lekcji, jednak
wiadomość od Jonghyuna i ogólne złe samopoczucie skutecznie odbierały mu chęci
na dalsze siedzenie pośród tych zakłamanych ludzi, którzy zrujnowali jego
związek z Jjongiem.
Kibum powoli opadał z sił. Był w
połowie drogi do domu, a już miał dość. Normalnie zajmowała mu ona niecałe
piętnaście minut, a tymczasem szedł już ponad pół godziny, słaniając się na
nogach i zataczając na boki. Obserwująca go z boku osoba pewnie pomyślałaby, że
jest pijany albo zrobiłaby z niego rasowego ćpuna, nie dopuszczając do siebie
myśli, że ten chłopak jest po prostu nieszczęśliwy. Cholernie nieszczęśliwy i
jeszcze bardziej zraniony. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, to nigdy nie zgodziłby
się pójść na tamtą imprezę albo chociaż trzymałby swoje rozbrykane hormony na
wodzy i nie zaciągnąłby Jonghyuna do łazienki, nie obdarowywałby jego słodkich
ust namiętnymi pocałunkami, udając przed wszystkimi, że są tylko przyjaciółmi.
Blondyn powoli uniósł ociężałą
głowę i nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na swój dom. Jedyne o czym marzył w
tamtej chwili, to długi sen. W ostatnich dniach naprawdę bardzo kiepsko sypiał,
ale nie było się czemu dziwić.
Gdy tylko przekroczył próg domu,
poczuł słodki zapach świeżo upieczonego ciasta, co oznaczało, że mama tego dnia
wróciła wcześniej z pracy.
- Wcześniej wróciłeś –
stwierdziła niewysoka kobieta, wchodząc do jasnego przedpokoju, w którym stał
właśnie jej nastoletni syn, próbując zdjąć ze stóp buty. W końcu na siłę zsunął
je z nóg i ze złością wkopał do szafy. – Coś się stało? Odwołali wam lekcje?
- Nie, mamo, nic się nie stało –
odpowiedział wyprutym ze wszelkich emocji głosem, z całych sił unikając
kontaktu wzrokowego z mamą.
Chciał ją wyminąć i czmychnąć do
swojego pokoju, jednak pani Kim niespodziewanie złapała go za rękę i
odwróciwszy przodem do siebie, mocno przytuliła.
- Wiem o wszystkim – powiedziała
łagodnym głosem, przeczesując delikatnie jasne kosmyki włosów syna. – Tak mi
przykro, że to wszystko się tak potoczyło.
- Skąd wiesz? – wychrypiał
blondyn, nawet nie próbując walczyć z silnymi ramionami mamy, które właśnie go
zgniatały. – Nie jesteś zła?
- Dlaczego miałabym być zła? –
spytała zaskoczona, odsuwając się na niewielką odległość od Kibuma. – Bummie,
miłość nie wybiera. Poza tym, już od dawna widziałam, że łączy cię z Jonghyunem
coś więcej. Czekałam tylko na to, aż sam mi o tym powiesz, gdy będziesz gotowy
– wyjaśniła i uśmiechnęła się lekko do syna, który odwzajemnił ten gest, co
było dla niego nie lada wyzwaniem. – Niedawno dzwonił do mnie dyrektor, żeby
powiedzieć mi o tych zdjęciach. To naprawdę było świństwo ze strony tej osoby,
która je rozwiesiła.
- Wiem, ale niedługo dowiem się,
kto to zrobił – wyszeptał łamiącym się głosem i oswobodził się z uścisku mamy.
– Pójdę się położyć. Kiepsko się czuję – dodał ciszej i odszedł do swojego
pokoju, posyłając w kierunku mamy słaby uśmiech.
Był mocno zdziwiony reakcją
rodzicielki na wieść o tym, że jest odmiennej orientacji, jednak z drugiej
strony niesamowicie mu ulżyło, że przyjęła to w tak łagodny sposób. Nie miałby
siły na awanturę i wysłuchiwanie o tym, że ją rozczarował i że nie tak go
wychowywała. Tylko co on mógł poradzić na to, że to właśnie Jonghyun zdobył jego
serce? Nie planowali tego. Nim to wszystko między nimi się zrodziło, uważali
się za stuprocentowych heteroseksualnych chłopaków, którzy uwielbiają uganiać
się za dziewczynami. Mimo to każdy z nich podświadomie czuł, że te wszystkie
związki nie były tym, czego pragnęli. Nie odczuwali podniecenia, szybszego
bicia serca czy przyjemnego łaskotania w podbrzuszu, gdy obiekt westchnień
znajdował się bardzo blisko. Dopiero przy sobie tak naprawdę zrozumieli, co to
znaczy być zakochanym i chociaż wiedzieli doskonale, że nie będzie łatwo, to i
tak chcieli być ze sobą.
4
Udawanie chorego jeszcze nigdy
nie przychodziło Kibumowi z taką łatwością. Pani Kim doskonale zdawała sobie
sprawę z tego, że jej syn symuluje, jednak przymykała na to oko, dochodząc do
wniosku, że może faktycznie potrzebował trochę wolnego od szkoły. Chciała, żeby
pierwszy szok związany z tymi zdjęciami nieco złagodniał i by po powrocie Kibum
nie spotkał się jedynie z nienawiścią, ale też z odrobiną zrozumienia. Co
prawda w pierwszej chwili pani Kim także przeżyła niemały szok, bo przecież
niecodziennie dowiaduje się, że jedyny syn jest homoseksualistą. Musiało minąć
trochę czasu, by oswoiła się z tą myślą i zrozumiała, że przecież to nie
zmienia faktu, iż Kibum jest wciąż jej synem i nadal go kocha. Po tym wszystkim
miała wrażenie, że to uczucie przybrało na sile.
- Dzień dobry, pani Kim –
przywitał się rudowłosy chłopak, kłaniając się nisko.
- Witaj, Taeminnie –
odpowiedziała pogodnie kobieta, wpuszczając nastolatka do domu. – Przyszedłeś
do Kibuma?
- Tak, załatwiłem mu notatki z
kilku lekcji. – Taemin uśmiechnął się promiennie, wyjmując z plecaka plik
kartek ze skserowanymi notatkami, które cudem wyciągnął od jednego z uczniów z
klasy Kibuma. – Jest w domu?
- Tak, siedzi u siebie –
westchnęła smutno, jednak zaraz się rozpromieniła, nie chcąc pokazywać słabości
przed młodym Lee. – Idziesz prosto ze szkoły. Na pewno jesteś głodny. Może
chcesz coś zjeść? – zaproponowała, gestem ręki wskazując kuchnię. Chłopak
ochoczo pokiwał głową i znów się uśmiechnął. – A może zaniósłbyś też obiad
Kibumowi? Dzisiaj jeszcze nic nie jadł, a może tobie uda się wcisnąć w niego
trochę jedzenia.
- Nie ma problemu – stwierdził
wesoło Taemin, podążając do kuchni za panią Kim. – A jak on się czuje? Odkąd
zrobił sobie wolne od szkoły, nie daje żadnego znaku życia. Martwię się o niego
– powiedział nieco smutno, siadając przy stole.
- Wiem, ja także się o niego
martwię – wyszeptała kobieta, podgrzewając obiad dla dwójki nastolatków. –
Przez tę całą akcję ze zdjęciami całkowicie stracił chęć do życia. Całymi
dniami siedzi w swoim pokoju albo snuje się po kątach. Nie wiesz, co dzieje się
z Jonghyunem? Bummie chyba nie ma z nim żadnego kontaktu.
- Nie mam pojęcia, co się z nim
dzieje – zamruczał Taemin, zaciskając ze złości dłonie na materiale swoich
spodni. – Też nie chodzi do szkoły. Zniknął zaraz po aferze ze zdjęciami. Wie
pani, chciałbym im jakoś pomóc, ale nie wiem, jak. Czuję się taki bezradny –
wyszeptał ściszonym głosem, robiąc przy tym smutną minę.
Nagle w kuchni zapanowała idealna
cisza, którą przerwał dopiero irytujący gwizdek czajnika zwiastujący gotującą
się wodę. Pani Kim zalała dwa kubki z herbatą, nałożyła do misek ryż z
warzywami, a później wszystko umieściła na tacy i podała ją Taeminowi. Chłopak
podziękował skinięciem głowy i udał się na piętro, gdzie znajdowała się
sypialnia Kibuma. Po cichu wszedł do środka, od razu zatrzymując wzrok na
zakopanym pod kocem przyjacielu.
- Hej, umma – przywitał się Taemin, podchodząc powoli do łóżka. Tacę z
jedzeniem odłożył na stojącą obok szafkę i przysiadł na skraju materaca,
próbując zrzucić z blondyna nakrycie. – Bummie, nie bądź taki. Przyniosłem ci
notatki z lekcji, żebyś nie miał zaległości – powiedział cicho i odetchnął z
ulgą, gdy zobaczył, że Kim zrzucił z siebie koc.
- Cześć, Minnie – szepnął
zachrypniętym głosem blondwłosy i wysilił się na blady uśmiech. – Dzięki za
notatki, później je przepiszę – dodał, wtulając mocniej twarz w miękką
poduszkę. Spod przymrużonych powiek spojrzał na tacę z jedzeniem, dopiero wtedy
uświadamiając sobie, jak bardzo jest głodny. Westchnął cicho i podniósł się do
pozycji siedzącej, sięgając po miskę z ryżem i warzywami. Podał ją od razu
Taeminowi, a później drugą wziął dla siebie. – Jak w szkole? – spytał po
dłuższej chwili, mieszając jedzenie pałeczkami.
- Spokojnie – rzucił Lee,
przenosząc wzrok z obiadu na starszego przyjaciela.
Serce rudowłosego kruszyło się na
coraz to mniejsze kawałeczki, kiedy przyglądał się bladej twarzy Kibuma i jego
smutnym oczom. Kiedyś bez problemu można było dostrzec w nich iskierki radości,
jednak teraz ciemne tęczówki tego chłopaka stały się takie puste i pozbawione
jakiegokolwiek blasku.
- Wciąż mówią o tych zdjęciach? –
odezwał się ponownie Kibum, nabierając pałeczkami trochę ryżu. Nie miał ochoty
na jedzenie, jednak pusty żołądek domagał się jakiegokolwiek pokarmu, więc nie
mając wyjścia posłusznie zjadał kolejne kawałki posklejanego ryżu.
- Czasami, ale już chyba powoli
zapominają o tym – westchnął Taemin, uśmiechając się pocieszająco do blondyna.
– Po tym, co dzisiaj się stało, pewnie szybko zapomną o waszych zdjęciach –
dodał tajemniczo, przenosząc szybko wzrok na miskę z ryżem.
- Hm? – Kibum przełknął jedzenie
i spojrzał pytająco na przyjaciela.
- Dzisiaj przypadkiem uderzyłem
dyrektora piłką w twarz – wyjaśnił Lee, robiąc minę niewiniątka. Kibum o mało
co nie udławił się właśnie przeżuwanym jedzeniem. Otworzył szeroko oczy ze
zdziwienia i rozdziawił buzię, nie dowierzając w to, co powiedział rudowłosy. –
No co? Przecież nie zrobiłem tego specjalnie! Chciałem rzucić w Minho, bo mnie
wkurzył, a ten burak się pochylił i trafiłem w dyrektora. Teraz paraduje z
limem pod okiem – powiedział i zachichotał na samą myśl o tym, jak zabawnie
wygląda ten starszy mężczyzna z podbitym okiem i spuchniętym nosem. – Myślę, że
po tym szybko zapomną o tych zdjęciach – dodał już nieco ciszej i odstawił
pustą miskę na tacę. Zabrał także naczynie od Kibuma i również je odłożył na
miejsce.
- Zostaniesz na kolacji? –
zaproponował blondyn, nie chcąc, by przyjaciel za szybko go zostawił. O ile w
przeciągu ostatnich dni skutecznie unikał jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi, a
nawet z Taeminem, o tyle teraz chciał, żeby młody Lee siedział przy nim dzień i
noc. Nie mógł kolejny raz zostać sam, bo wiedział, że jego serce by tego nie
wytrzymało. – Mama pewnie już coś pichci dla ciebie.
- Oczywiście, że zostanę. –
Taemin uśmiechnął się szeroko i położył się wygodnie na łóżku.
Kibum ułożył się na boku, by mieć
dobry widok na młodszego chłopaka i cicho westchnął, czując nareszcie niewielką
ulgę. Zawsze wierzył w to, że Lee ma niezwykłą zdolność do pocieszania
skrzywdzonych osób, ale dopiero teraz odczuł to na samym sobie. W towarzystwie
Taemina przestawało się myśleć o problemach i świat zdawał się nabierać nieco
żywszych barw.
- Minnie, miałeś od niego jakieś
wieści? – spytał szeptem Kibum, na co rudowłosy pokręcił głową i odwrócił się
przodem do blondyna. – Tęsknię za nim. Bywały dni, że miałem go po dziurki w
nosie i chciałem, żeby dał mi spokój, a teraz oddałbym wszystko, byleby tylko
mieć go przy sobie. Nawet nie wiesz, jak mi brakuje tych jego głupich żartów i
idiotycznego zachowania. Wszystkiego mi brakuje.
- Wiem. – Taemin posłał
przyjacielowi blady uśmiech i przysunął się do niego, po czym mocno wtulił się
w jego ciało. – Naprawdę go nie rozumiem. Dla takiego chłopaka, jak ty, mógłbym
poświęcić cały świat – wyszeptał rudowłosy, jeszcze bardziej przylegając do
Kibuma.
Blondyn uśmiechnął się lekko do
samego siebie i oparł brodę na czubku głowy Taemina, od którego biło
niesamowite ciepło. Dopiero wtedy Kibum poczuł, jak bardzo był samotny przez te
ostatnie dni i obiecał sobie, że już nigdy więcej nie odsunie się od swojego
najlepszego przyjaciela, bo tak naprawdę tylko Taemin był w stanie pozbierać go
w jedną całość.
- Minnie, będę miał do ciebie
małą prośbę…
Jeeej jak mi szkoda Kibuma:( Na dodatek ten Jong, ja rozumiem, że ma aferę w domu i zabrali mu telefon, ale przecież jak nam na czymś bardzo zależy, nie zwracamy uwagi na takie głupoty! Dobrze, że Bum ma Tae i cudowną mamę :) A co do Tae jestem ciekawa, czy pojawi się jakiś 2Min;d
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda Kibuma,ale w sumie Jjong tez nie ma łatwo. Nie ma to jak mieszanie się szkoły, czy jakiejś ekhem,żeby się ładnie wyrazić wścibskiej baby w dobry związek. Mam tylko nadzieję,że nie planujesz jakiejś wielkie dramy,czy szokującego zwrotu akcji,że Taemin będzie z Bummim tego bym chyba nie przeżyła ^^ Bardzo rozbawił mnie fragment opowieści Tae o wypadku z piłką. Nie wiedzieć czemu wyobraziłam sobie dyrektora mojej szkoły z limem, no cóż nie dało się nie zaśmiać. Co do Twojej przedmowy to ja moge podnieść łapkę,bo wiem jak się czujesz ^^ Obiecuje w miarę możliwości komentować na bieżąco, jednak nie wiem na ile szkoła mi pozwoli. Niby koniec roku,a oni się na nas uwzięli :(
OdpowiedzUsuńNo ni pozdrawiam i życzę dużo weeeny!
Yume
No to się porobiło... Mimo wszystko cieszę się, że Key ma się do kogoś zwrócić. Niech Tae będzie z nim. Co do Jonghyuna, to... jakoś tak, dziwny jest, no. Myślę, że jeśli go kocha, to wyrwałby się jakoś z domu i by do niego przyszedł. Zamiast wspierać Key i jakoś pomóc mu stanąć na nogi, to siedzi sobie w domu i zapewne słucha kazania ojca. Z drugiej strony... Jonghyun jest dość porządnym facetem, uczniem, bo jak wspomniałaś, nie opuścił jeszcze wcześniej żadnych zajęć. Ech... sorry za dziwny komentarz, ale męczę się z matmą. Pozdrawiam i czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńBlackey.
Na początku chciałam cię tak bardzo przeprosić za to, że nie komentowałam ostatnich notek, ale zwyczajnie nie miałam czasu : c Przeważnie czytałam w nocy na telefonie. Przepraszam jeszcze raz i postaram się komentować na bieżąco.
OdpowiedzUsuńZ paringiem trafiłaś, bo faktycznie Jongkey`a uwielbiam, choć ostatnio bardziej preferuję czytać o exo, zwłaszcza hunhanie i baekyeolu, to Jonghyuna i Kibuma razem wręcz uwielbiam :D
Fabuła też bardzo przypadła mi do gustu. Niby jest prosta, taka zwyczajna, ale cudowna. Ogólnie opowiadanie ma taki fajny, specyficzny klimat, dzięki czemu czyta się je strasznie przyjemnie.
Tak cholernie żal mi Kibuma. Biedny, co on musi przezywać, ale wierzę, że Jonghyun nie robi tego specjalnie, przez co w tym momencie martwię się i o Jjonga. Jestem naprawdę ciekawa dalszej akcji.
Rozwalił mnie ostatni fragment. Uderzył dyrektora w twarz piłką. Mistrz xD Aż przypomniała mi się sytuacja, kiedy sama z całej siły walnęłam w twarz wuefistkę piłką do ręcznej xD Też niechcący xD
Tak cholernie żałuję, że nie ma tu 2mina (i nie będzie, prawda? ;c) szkoda, ale przeżyję, może ^^
No nic, weny kochana <3
Ugh, przepraszam, że nie skomentowałam ostatniej notki, ale czytałam w nocy, miałam komentować rano, a potem zapomniałam. Kiepski ze mnie czytelnik, ale obiecuję, że od teraz będę systematyczna c:
OdpowiedzUsuńNo to ja zacznę od poprzedniej notki, zrobię takie 2w1.
Po piersze, to naprawdę podziwiam cię, że masz tak bujną wyobraźnię, każde opowiadanie jest niby o tej samej tematyce, ale zupełnie inne od poprzedniego.
Od samego początku nie spodobała mi się Taeyeon. Tak słodka idiotka, wdzięczyła się do Kibuma w taki sposób, że aż mnie to odpychało. Niesamowicie nachalna, a ja niestety takich ludzi nie toleruję xD Potem już całkiem ją "znielubiłam", z wiadomych powodów. Nie dość, że nachalna to jeszcze mściwa. A podobno jak się kogoś kocha to się nie odwala takich rzeczy?
Kibum i Jjong byli taaacy uroczy na początku tej notki, no, kochani. Nie szczędzili sobie na czułościach, ale dobrze, że chociaż jeden z nich pomyślał o obowiązku szkolnym i zmusił drugiego do ruszenia tyłka z łóżka, chociaż teraz mogę stwierdzić, że lepiej, gdyby jednak zostali w tym domu :c Głupia Taeyeon, przez nią się nie widują, niechby ją tak piorun trzasnął.
Hahah ostatni fragment genialny, przypomniało mi się, jak kiedyś nauczycielka od wfu dostała ode mnie piłką do siatki w czubek głowy, takich wpadek chyba się nigdy nie zapomina xD
Mam nadzieję, że Taemin wyciągnie Kibuma z deprechy, no i, że w końcu będzie mógł się zobaczyć z Jjongiem.
dhnkasjdhajksd <- To moje ogólne emocję po tym rozdziale. Kumulują w sobie fagirlowanie na samym początku oraz złość i smutek z końcówki oraz nutkę nadziej przy końcówce.
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział 4 godziny... Bo a to trzeba było pokroić mięso na sałatkę, a to wyjść do sklepu, a to wyjść z psem, a to pomóc przy czymś.. Wszystko odciągało mnie od czytania jednak w końcu po 4 godzinach 12 minutach i [ mniej więcej ] 45 sekundach przeczytałam!
Sam początek był uroczy, taki słodki <3 No ale nie może być zbyt dobrze... Te zdjecia i panika Jonghyuna. Ach, głupi Jonghyun~! Ale cieszę się, że w końcu odezwał się do Kibuma i zapewnił go o swoich uczuciach.
Zazdroszczę Key matki. Też bym chciała mieć tak wyrozumiałych rodziców ._.
I mam nadzieję że w następnym rozdziale wrócą do siebie, zniszczą tą dziewuchę i będzie happy end <3
No i oczywiście czekam na sama wiesz co >D
Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było. Rzeczywiście nie czytałam Twoich ostatnich opowiadań, bo nie miałam czasu, a i miałam okres, w którym odcięłam się od blogspota i nic nie czytałam. Teraz mam zaległości, ale ciul xD
OdpowiedzUsuńWczoraj przeczytałam Love like oxygen (ale czekałam, aż wejdę na kompa, to będzie dłuższy komentarz ;p Zawsze piszę z telefonu, dlatego nie są długie, bo mam limit słów w fonie.) i jestem pod wrażeniem. Świetnie napisałaś taką obyczajówkę - jak widzisz, wystarczy, że ty się za coś zabierzesz, nieważne jak bardzo skomplikowane, zawsze wychodzi super ;D
Tayeon (jeśli dobrze napisałam) postąpiła naprawdę wrednie. Tak naprawdę gdyby kochała Kibuma, to pozwoliłaby mu żyć w spokoju z Dino. Ale cóż, emocje, alkohol,etc. robią swoje...
Mam nadzieję, że skończy się happy endem. Nie chcę, żeby to był smut. Kiedy czytam, jak oni są szczęśliwi ze sobą, nie widzę tu innego scenariusza, jak szczęśliwy koniec.
I kurde nie chcę, żeby Taemin się czasem nie wtryniał do ich związku, bo jeszcze będzie, że Key się w nim zakocha. Tylko spróbuje! -.- Nie lubię takich zmienności partnerów xd
Czekam na ostatnią część z niecierpliwością. Spóbuję przez weekend przeczytać choć "13 godzin", bo już sam tytuł brzmi zachęcająco C:
I co do twej notki autorskiej... Wspomniałaś o nielubieniu pairingów. Ja jestem jedną z osób, która nie lubi SHINee i EXO (taa, wszyscy się tym jarają i pewnie paczą na mnie jak na dziwoląga, agh), dlatego szkoda trochę, że właśnie ich tutaj umieszczasz. Ale przetrawiłam to jakoś, bo uważam, że to byłoby głupie, gdybym nie czytała twoich oneshotów tylko dlatego, że nie lubię postaci (podobnie jest z osobami, które nie czytają hetero, bo to HETERO, a oni kochają YAOI, ech...). Mam jednak cichą nadzieję, że pojawi się tu B.A.P, Big Bang, może też C-CLOWN? Albo ktokolwiek inny, byleby nie SuJu, SHINee, EXO, ZE:A, hahahaha xd
Mam również ważne dla mnie pytanie: jak zaokrąglasz tapety w postach? Masz do tego specjalny program (mozesz podać link, gdzie mogę go pobrać za darmo?) czy po prostu dałaś jakiś kod css w ustawieniach? Bo również poszukuję takiego efektu na mój nju blog ^-^
P.S. Cudny szablon *--* Choć to SHINee XDDDDD
Jak na razie mam fazę zarówno na EXO, jak i na SHINee, więc najbliższe opowiadania będą o nich. Co do Bangów, to nie przewiduję żadnego opowiadania o nich, może coś o Seungri wymyślę, bo jako jedyny mnie nie irytuje :) rogi zaokrąglam w photoshopie, linka nie podam, ale googluj, na pewno znajdziesz jakąś dobrą stronę z PS :)
UsuńPosiadam photoshop (że adobe photoshop), ale nie wiem, gdzie jest taka funkcja xD możesz zrobić screena albo opisać, gdzie jest ten przycisk? XD
UsuńA jakbym miała wybierać, to już wolę, kiedy piszesz o SHINee ^^ Jakoś lepiej mi jest wtedy wyobrazić sobie akcję, niż jak jest EXO :)
Ech, to trochę bardziej skomplikowane w tłumaczeniu, chociaż banalne w robieniu. Ja instrukcję do tego znalazłam na necie. Bo najpierw trzeba wybrać odpowiedni kształt, zaznaczyć na zdjęciu, potem zrobić zaznaczenie, odwrócić zaznaczenie i wyciąć. Wybacz, nie umiem tłumaczyć, a przez komentarz jest to trudniejsze niż przez GG..
UsuńAktualnie też wolę pisać o SHINee, chociaż w planach mam dłuższe opowiadanie z Luhanem i Kai, ale chłopaki z SHINee chyba też się w nim pojawią, a przynajmniej część :)
Niby nic wielkiego, ale czyta się ten rozdział z tak ogromną przyjemnością, że to aż niepokojące. Oczywiście strasznie szkoda mi Kibuma, to bardzo emocjonalny chłopak (przynajmniej tak się go przedstawia w fanfickach) i nawet nie chce wiedzieć, jak bardzo jest mu teraz źle, choć na początku starał się być silny. A przynajmniej silniejszy od Jjonga. Dino nie wykazał się tym razem… Nie zdziwiło mnie to jednak. On już chyba taki jest w każdym opowiadaniu, dopiero po czasie rozumie, jak głupio postąpił i chce się poprawić.
OdpowiedzUsuńZapomniałam skomentować, cholera. A przeczytałam to od razu po dodaniu.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze rozumiem Cię z komentarzami, ale powinnaś wiedzieć, że i bez tego Twoje prace są genialne. Masz w końcu swoich stałych czytelników.
A co do tej wieloczęściówki. Z początku byłam oporna, by w ogóle zacząć ją czytać, nie wiem czemu. Bo Jongkey? Jednak im bardziej się w to zagłębiałam tym bardziej mi się spodobało. Te ich problemy są takie przyziemne, a szczególnie tchórzliwy Jonghyun. Nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy.
Weny~
Jej. Nie wiem w jaki sposób wyrazić swój zachwyt, bo to opowiadanie naprawdę skradło mi serce. Kibum i jego malinowe (różowe) spodnie <3.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi ich. Obydwu, choć szczególnie Jonghyuna. Ja wiem, jaka to jest presja ze strony rodziców. Nie mam do niego pretensji za tego jednego SMS'a, choć Key pewnie oczekiwałby więcej zaangażowania z jego strony. Durna sytuacja no i przykra. Tak mi ich szkoda... :c
Wybacz za tak rozwlekły i mało inteligentny komentarz, ale tak w sumie nie wiem co więcej powiedzieć. Uwielbiam Ciebie, Twoje opowiadania niezależnie od pairingu (JongKey forever).
Czekam na ostatnią część i weny życzę ♥ .
'zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, czy nie trafiam z bohaterami, a może fabuły są nudne? ' nie, nie i nie. To z czytającymi jest coś nie tak, że nie potrafią napisać choćby zdania o tym co przeczytali. Osobiście to ani trochę ich nie rozumiem, uwielbiam pisać komentarze ^^ 'fabuły są nudne?' Ty nie brałaś czegoś jak to pisałaś? :D U kogo jak u kogo, ale u Ciebie nudno to nigdy nie było!
OdpowiedzUsuńHahaha, niedobry Kibum namawia Jjonga do złego, chociaż w sumie, ciekawe jakby się to wszystko skończyło jakby wtedy nie poszli do szkoły? Ale i tak by chyba od tego nie uciekli. Ta Taeyeon to wredna suka, tak go kochała? Ja jakbym była na jej miejscu, to okej, poczułabym się pewnie niemiło po odrzuceniu, no ale bez przesady! Chciałabym dobrze dla osoby, którą kocham, a nie wywiesiła takie zdjęcia w szkole! Nie mogła pomyśleć co się stanie? Chciała się zemścić, bo co, ona nie może z nim być... Ze względu na nią jeszcze bardziej mi żal chłopaków. Taką miłość rozpieprzyła... 'Wiem, ale niedługo dowiem się, kto to zrobił' - czyżby Kibum był mściwy? Choć wcale mu się nie dziwię. Też bym była.
Och, mama Kibuma i Taemin ^^ co on by bez nich zrobił? :) jak mi się miło zrobiło jak przeczytałam o reakcji mamy Kibuma, jakie szczęście, że ona go nie potępia. Szkoda, że Jjong nie ma tak łatwo. Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś wyjaśni, bo szkoda by mi było czytać smutne zakończenie tej historii.
Ktoś już chyba wspomniał i całkowicie się z tym zgodzę, piszesz o prostych, takich całkowicie realnych przypadkach, ale robisz to tak magicznie, że odrywać od tekstu się nie chce :3
Taemin, piłka i dyrektor. :D hahha, nawet jak patrzę to Taemin nie jest sam, znalazło się w komentujących kilka podobnych osób :D ja na szczęście rzadko kiedy piłkę w rękach mam, więc nie miałam sposobności przywalić dyrektorowi taką :D
Wiesz, miałam coś jeszcze napisać, ale nie pamiętam co. Tak się zachwyciłam, że nie pisałam na bieżąco, a jak nie piszę od razu to potem taką dziurę w mózgu mam. ^^ Ale zdecydowanie na tym blogu to te opowiadanie podbiło moje serce! Czekam na kolejny, niestety ostatni. :3
życzę duuuuuużo weny!
No wiesz... Jak ludziom się komentować nie chce, to ja potem nie wiem, czy w ogóle to czytają, więc dlatego się zastanawiam, czy to, co piszę jest serio takie beznadziejne, że się kilka słów komentarza nie chce napisać... Szczerze? Osobiście wolę poruszać proste tematy, a nie pakować się w nie wiadomo jak skomplikowane rzeczy, bo ich opisanie nie zawsze dobrze wychodzi.
OdpowiedzUsuńTaaak, Kibum to zły chłopak haha a tak na poważnie, to po Twoim komentarzu sama się zastanawiałam, jakby to wszystko się potoczyło, gdyby oni jednak zostali w domu. Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli od dobrej duszyczki Taemina ^^
Ja to znów nieraz komuś przywaliłam piłką. Jeszcze na wfie na studiach, jak miałam na pierwszym roku w-f, to przywaliłam nauczycielowi piłką w "czułe miejsce". Och, myślałam, że mi nie wpisze zaliczenia do indeksu haha
Naprawdę podbiło Twoje serce? Nie wiem, dlaczego ale moim faworytem wciąż pozostaje "Zawsze wierny". Może dlatego, że to było to moje pierwsze yaoi i pierwszy oneshot, który opublikowałam, a może też dlatego, że był tam Kai, Luhan i pies, a wiesz doskonale, jak bardzo kocham psy i pewnie jeszcze nieraz jakiś przewinie się przez opowiadania ^^
Przepraszam, że widzisz mnie tutaj tak późno, ale dopiero wczoraj miałam ostatnią maturę, więc sama rozumiesz :)
OdpowiedzUsuńStrasznie się obawiałam, co będzie, kiedy Taeyeon pokaże gdzieś te cholerne zdjęcia. Myślałam, że wybierze się prosto do rodziców obu chłopaków, ale wybrała gorsze rozwiązanie, czyli wywieszenie ich na tablicy ogłoszeń. Od samego początku nie przepadałam za tą głupiutką blondynką, ale to co zrobiła to zwykłe świństwo. Kibum nie chciał się z nią umówić, więc wyjawiła jego tajemnicę całej szkole, stawiając związek jego i starszego Kima pod znakiem zapytania. To naprawdę paskudne i płytkie zachowanie, prowokowane jedynie urażoną dumą. Jest oczywiście jakaś iskierka nadziei w tym wszystkim - w końcu mama Kibuma akceptuje odmienną orientację syna, a również Taemin okazuje przyjacielowi wsparcie. Zresztą szkoła całkiem nieźle zniosła tę elektryzującą wiadomość, pomijając telefony dyrektora do rodziców. Mimo wszystko martwi mnie, co z Jjongiem. Jego rodzice chyba strasznie się wściekli, kiedy poznali całą prawdę. Skoro chłopak nie odzywa się nawet do swojego ukochanego, sprawa musi być naprawdę poważna. Ale może Kibum i Taemin jakoś się z nim skontaktują? Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Naprawdę podoba mi się to opowiadanie i cieszę się, że zanosi się na kolejną część :)
Pozdrawiam.
Bardzo przepraszam,że komentuję dopiero teraz, ale czytałam na telefonie, a przez moją sklerozę dopiero teraz sobie przypomniałam,że nie skomentowałam.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to strasznie szkoda mi Kibuma. No, ale coś musiało się stać skoro Jjong się do niego nie odzywa. To na pewno przez jego rodziców. Pewnie nie są zadowoleni z prawdy, którą poznali na temat syna.
Uch tą Taeyeon to od samego początku mam ochotę ukatrupić. Co za dziewuszysko. Nieźle się porobiło.Mam jednak nadzieję,że wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam ! :)