Tytuł: Love like oxygen
Część: trzecia (ostatnia)
Bohaterowie: Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Taemin
Rodzaj: romans, obyczaj, angst, fluff, lekki smut
Uwagi: AU (chłopaki nie są sławni)
Część: trzecia (ostatnia)
Bohaterowie: Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Taemin
Rodzaj: romans, obyczaj, angst, fluff, lekki smut
Uwagi: AU (chłopaki nie są sławni)
1
Kibum spojrzał na swoje odbicie
w lustrze i cicho westchnął, palcami przeczesując kruczoczarne kosmyki
rozczochranych włosów. Cera chłopaka wydawała się być jeszcze jaśniejsza niż
wcześniej, a podobno to blond sprawia, że skóra staje się upiornie blada. Kim
odepchnął się dłońmi od umywalki i po chwili wyszedł ze szkolnej ubikacji.
Szybko udało mu się wtopić w tłum uczniów, którzy biegali w tą i z powrotem po
głównym korytarzu, chcąc pozałatwiać najważniejsze rzeczy przed rozpoczęciem kolejnej
lekcji. Kibum przeszedł niezauważony w stronę stołówki, gdzie umówił się z
młodym Lee. Do rozpoczęcia zajęć miał jeszcze dziesięć minut, więc nie
zamierzał sterczeć przez ten czas pod klasą razem z resztą uczniów. Gdy tylko
wszedł na przestronną stołówkę, wzrokiem zaczął szukać rudowłosą czuprynę
przyjaciela. Widząc machającego do niego Taemina, uśmiechnął sie promiennie i
podszedł do stolika, przy którym kiedyś przesiadywali w trójkę. Na samą myśl o
Jjongu coś ścisnęło Kibuma za serce, a żołądek skurczył się boleśnie.
- Hej, umma - przywitał się
wesoło Lee, poprawiając niesworne kosmyki włosów, które opadały mu na czoło. -
Głodny? Moja mama wczoraj piekła ciasteczka i przyniosłem ci parę - powiedział,
podsuwając czarnowłosemu pod nos kartonowe pudełeczko z czekoladowymi
przysmakami.
- Och, dzięki - westchnął
Kibum, sięgając po jedno ciastko. Ugryzł kawałek i jęknął przeciągle,
rozpływając się razem z kawałkami czekolady. - Jakie to pyszne! Za takie
ciastka mógłbym umrzeć!
Taemin zaśmiał się dźwięcznie,
zasłaniając usta dłonią. Kim był tak bardzo skupiony na pochłanianiu kolejnych
ciasteczek, że w ogóle nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła niego.
Lee za to rozglądał się na boki, przyglądając się z zainteresowaniem uczniom,
którzy raz po raz rzucali przelotne spojrzenia siedzącemu przy stoliku
Kibumowi. Co prawda od afery ze zdjęciami minęło już sporo czasu i nawet jeśli
plotki i rzucane przelotnie kąśliwe uwagi straciły na sile, wciąż można było
zaobserwować kilku uczniów, którzy nie dawali Kibumowi spokoju. On zdawał się w
ogóle nie reagować na ich zaczepki, a jeśli nawet dotykały go w jakimś stopniu,
to nie dawał tego po sobie poznać.
- Wiesz... - odezwał się po
chwili Taemin, odwracając głowę w stronę swojego przyjaciela, który właśnie
wyjadał okruszki z pudełka. Rudowłosy zaczynał żałować, że jednak nie wziął więcej wypieków mamy, ale później
doszedł do wniosku, że to będzie dobry argument, by zaprosić Kibuma do siebie.
- Myślę, że wszystko się ułoży - dokończył i uśmiechnął się lekko do czarnowłosego.
- Podobno nie wierzysz w miłość
- stwierdził Kibum, marszcząc czoło i uważnie przyglądając się młodemu Lee.
- Prawda, ale wierzę w was i
wiem, że wszystko się ułoży - powiedział pewnym siebie głosem, potakując przy
tym głową, jakby na potwierdzenie swoich słów. Brunet posłał mu blady uśmiech i
wzruszył obojętnie ramionami. Taemin westchnął cicho i zagryzł dolną wargę,
intensywnie wpatrując sie w nieokreślony punkt na stoliku. - Rozmawiałem z
Jonghyunem.
- Co? - Kibum otworzył szeroko
oczy ze zdziwienia, prawie ksztusząc się właśnie połykaną wodą. - Jak to z nim
rozmawiałeś? Kiedy?
- Wczoraj wieczorem. Zadzwonił
do mnie z nieznanego numeru. Myślałem, że to dzwonią z sieci z kolejną genialną
ofertą, ale okazało się, że to Jjong - wyrzucił z siebie na jednym wdechu i
niepewnie spojrzał na czarnowłosego, który był w niemałym szoku. - Jego tata
wysłał go do wujka na wieś, żeby nie mógł mieć z tobą kontaktu. Podobno totalna
dziura zabita dechami. Zabrał mu telefon i Jjong nawet nie miał jak do ciebie
zadzwonić. Później udało mu się podebrać komórkę wujka, kiedy ten poszedł kosić
trawę.
- Dlaczego nie zadzwonił do
mnie? Już zapomniał jaki mam numer? - prychnął oburzony Kibum, starając się
ukryć rozczarowanie i smutek, który na nowo zaczynał rozwalać go od środka.
Oddałby wszystko, byleby tylko
usłyszeć przez chwilę głos Jonghyuna. Tak bardzo za nim tęsknił. Czasami miał
wrażenie, że to, co się dzieje, jest jedynie złym snem i po obudzeniu ujrzy
obok siebie słodko śpiącego Jjonga. Od zniknięcia chłopaka Kibum nieraz
przyłapywał się na tym, że przytula do siebie poduszkę, wyobrażając sobie, że
to Jonghyun. Poszewka wciąż delikatnie pachniała perfumami szatyna, co jeszcze
bardziej działało na wyobraźnię Kibuma.
- Umma, nie bądź na niego o to zły - poprosił błagalnym głosem
Taemin, wpatrując się nieco załzawionymi oczami w postać przyjaciela. - Bał
się, że ty nie odbierzesz, a nawet jeśli, to po prostu nie będziesz chciał z
nim rozmawiać, więc zadzwonił do mnie. Chciał powiedzieć tylko, że wszystko z
nim w porządku i że jest u wujka.
- Tylko tyle? - szepnął Kibum,
próbując panować nad drżącym głosem. - Nic więcej nie powiedział?
- Pytał jeszcze, jak ty się
czujesz, a później musiał kończyć, bo chyba jego wujek wrócił i musiał oddać
telefon - powiedział i westchnął ciężko.
Kibum zamrugał pospiesznie
powiekami i podniósł się z krzesła, akurat wtedy, gdy rozległ się dzwonek na
lekcję. Kim pożegnał się ze swoim przyjacielem i ruszył w stronę wyjścia z
jadalni. Po drodze minął kilku uczniów, którzy posłali w jego kierunku
rozbawione spojrzenia pełne nienawiści, jednak nie bardzo się tym przejął. Był
tak zdołowany tym, co powiedział mu Taemin, że nie zwracał najmniejszej uwagi
na otaczających go ludzi. Było mu już wszystko jedno.
Przechodząc obok jednej z klas,
przystanął na chwilę i wytężył słuch, przysłuchując się rozmowie pomiędzy dwoma
dziewczynami. Zawsze był ciekawską osobą, a teraz kiedy nie miał przy sobie
Jonghyuna, mógł do woli podsłuchiwać przypadkowych uczniów. Szkolne plotki
bywały najciekawszymi nowościami i nieraz naprawdę potrafiły zaskoczyć Kibuma.
Jjong nigdy nie potrafił tego zrozumieć, bo niby co jest fajnego w słuchaniu o
tym, jak to jedna z uczennic prawie pocałowała nauczyciela z zajęć wychowania
fizycznego? Kibum podniecał się każdą zasłyszaną plotką i nierzadko
wykorzystywał te informację do własnych celów. Sam nieraz padał ofiarą
pomówień, więc później odpłacał się pięknym za nadobne.
- Czyli to ty rozwiesiłaś te
zdjęcia? - zapytała jedna z dziewczyn, a serce czarnowłosego nagle zaczęło szybciej
bić.
- Owszem, ja.
Kibum popchnął mocniej uchylone
drzwi i wszedł do środka, na chwilę zamierając, gdy zobaczył Taeyeon. Nagle
wszystko stało się takie oczywiste. Te jej wcześniejsze zaczepki, później
wredne uśmieszki rzucane w jego stronę, gdy zdołowany snuł się po szkolnym
korytarzu. Ze złości zacisnął dłonie w pięści i zagryzł wargi w wąską linię,
starając się choć trochę uspokoić. Wiedział, że jeśli nie odczekałby chociaż
kilku sekund, to wybuchłby złością i jeszcze uderzyłby tę wywłokę, a tego mimo
wszystko nie chciał robić. Miał szacunek do dziewczyn i nigdy w życiu nie
podniósłby na nie ręki.
- Ty... - zaczął zdenerwowany,
coraz mocniej wbijając paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. - Jak ja mogłem się
nie domyślić, że to ty za tym wszystkim stoisz?
- Och, przykro mi, że twoje
gejowskie serduszko ucierpiało - zaśmiala sie szyderczo dziewczyna, zakładając
ręce na biuście. Przekrzywiła lekko głowę i parsknęła ironicznym śmiechem,
wpatrując się z zawziętością w twarz bruneta. - Jesteś taki naiwny, Kibum.
- Wiesz co? - Kim podszedł do
blondynki i przybliżył twarz do jej twarzy, wbijając zawistne spojrzenie w
ciemne tęczówki dziewczyny. - Mam nadzieję, że kiedyś będziesz cierpiała równie
mocno, co ja - wyszeptał i nie czekając na reakcję Taeyeon, odwrócił się na
pięcie i czym prędzej wyszedł z klasy, trzaskając za sobą drzwiami.
Przecisnął się przez tłum
uczniów czekających przed salami na nauczycieli i gdy tylko znalazł się poza
zasięgiem ich ciekawskich spojrzeń, oparł się plecami o ścianę, głośno
wypuszczając powietrze przez drżące usta. Zawsze uważał, że zraniona dziewczyna
potrafi posunąć się do wszystkiego, jednak chyba nigdy nie sądził, że
doświadczy takiej zemsty na własnej skórze.
Kiedy już trochę sie uspokoił,
odepchnął się od ściany i szybkim krokiem ruszył w stronę klasy, mając
nadzieję, że przemiła nauczycielka przymknie oko na jego kolejne spóźnienie.
2
Jonghyun wyjrzał przez
nieskazitelnie czyste okno swojej tymczasowej sypialni i głośno westchnął,
opierając czoło o szklaną taflę. Na dworze temperatura była niesamowicie
wysoka, jednak nie było się czemu dziwić, skoro nastał już czerwiec. Przez to
całe zamieszanie ze zdjęciami, chłopak w ogóle nie myślał o zbliżających się
wakacjach. Na początku roku planowali z Kibumem, że wyjadą razem nad morze, ale
teraz wszystkie wspólne plany stanęły pod wielkim znakiem zapytania. Nic, co
dotyczyło ich dwojki nie było pewne. Chłopak czuł się potwornie źle ze
świadomością, że zostawił Kibuma samego w Seulu. Dlaczego nie potrafił się
postawić ojcu? Czemu nie krzyczał i nie wyrywał się, kiedy mężczyzna siłą
zaciągał go do samochodu, a potem bez problemu wywiózł na wieś, którą od
stolicy dzieliła zbyt wielka odległość, by można było do niej wrócić ot tak?
Jonghyun przez cały pobyt u wujka zastanawiał się, jak ma wrócić do Seulu, ale
każdy pomysł okazywał się być beznadziejny. Musiałby się stać cud, by na tym
pustkowiu załapał się na stopa, a do najbliższego miasta było o wiele za
daleko, żeby iść tam pieszo.
Tak więc tkwił w tej dziurze
zabitej deskami bez jakichkolwiek wieści od swoich przyjaciół, rozmyślając
jedynie o swoim chłopaku. Tylko raz udało mu się ukraść wujkowy telefon i
zadzwonić do Taemina. Od niego dowiedział się, że z Kibumem nie jest za dobrze,
ale i tak trzyma się lepiej, niż na samym początku. Jonghyun nie mógł pogodzić
się z myślą, że to wszystko się tak pochrzaniło.
Słysząc zamykające się z hukiem
frontowe drzwi, drgnął nerwowo i obejrzał sie za siebie. Jjong zagryzł dolną
wargę i ściągnął brwi, wyaźnie się nad czymś zastanawiając. Odczekał jeszcze
chwilę, a gdy usłyszał głośny warkot silnika samochodu, szybko wyszedł ze
swojego pokoju, kierując się od razu do kuchni. Miał nadzieję, że wujek kolejny
raz zapomniał o telefonie i zostawił go na blacie. Ostatnio pan Kim był
wyjątkowo zapracowany i komórka była ostatnią rzeczą, o jakiej by myślał w
ciągu dnia. Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą, widząc leżący na kuchennym blacie
telefon. Nie zdziwiłby się, gdyby wujek celowo zostawił komórkę, domyślając
się, że młody Kim będzie chciał z niej skorzystać. Stryjek był jaki był, ale
czasami potrafił okazać serce. Jonghyun czasami żałował, że to nie on jest jego
ojcem. Wtedy życie chłopaka wyglądałoby zupełnie inaczej.
Bez namysłu wykręcił numer do
Kibuma i przygryzając nerwowo dolną wargę, odliczał kolejne sygnały. Kiedy
młodszy Kim nie odebrał, Jjong ponowił próbę i tak jeszcze kilka razy. W końcu
usłyszał ściszony głos, jednak nie należał on do Kibuma.
- Taemin - westchnął cicho
Jonghyun, próbując ukryć rozczarowanie. - Jest tam Bummie? Chciałbym z nim
porozmawiać.
- Ech... Jest, ale nie chce z
tobą gadać - powiedział Lee i odchrząknął głośno. - Mówi, że nie macie o czym
rozmawiać.
- Minnie, proszę… Ja naprawdę
muszę…
- Przepraszam, hyung – mruknął
posępnie Taemin i rozłączył się, nim Jjong zdołał cokolwiek jeszcze dodać.
Szatyn odsunął powoli aparat od
ucha, w ostatniej chwili powstrzymując się przed roztrzaskaniem komórki o
podłogę. Wziął kilka głębokich wdechów i odłożył urządzenie na miejsce, a sam
udał się do swojej sypialni, gdzie miał zamiar spędzić kilka kolejnych godzin,
wgapiając się pustym wzrokiem w nieokreślony punkt na suficie.
3
Powoli wszystko zaczynało
wracać do normy. Kim Kibum zdawał się pogodzić ze stratą Jonghyuna i coraz
mniej czasu poświęcał na myślenie o nim. Ciągle miał przy sobie Taemina, który
skutecznie odganiał wszelkie myśli związane z tym chłopakiem. Był wdzięczny
młodemu Lee, że wciąż potrafi znosić jego humorki i zmienne nastroje. Rudowłosy
naprawdę przejął się kiepskim stanem swojego najlepszego przyjaciela i robił
dosłownie wszystko, byleby tylko wyciągnąć go z tego dołka emocjonalnego, co
dzięki jego uporowi w końcu mu się udało. Kibum coraz częściej się uśmiechał i
nawet dawał się wyciągać na wycieczki w dziwne miejsca, które wymyślał Taemin. Zwykle
jednak przesiadywali w domu Kibuma i oglądali filmy na DVD, wyrzucając z
repertuaru komedie romantyczne czy jakiekolwiek produkcje związane z miłością.
W ten oto sposób dwójka przyjaciół obejrzała wszystkie filmy o zombie, jakie
kiedykolwiek zostały nakręcone.
Kibum chyba nigdy nie
pomyślałby, że taka sytuacja mogłaby w pozytywny sposób wpłynąć na jego relacje
z mamą. Od afery ze zdjęciami zaczął więcej rozmawiać z rodzicielką i już nie
traktował jej jak swojego największego wroga, jak to miał w zwyczaju robić
jakiś czas wcześniej. Coraz częściej z nią rozmawiał, zwierzał się z problemów,
a niekiedy nawet opowiadał o swoim związku z Jonghyunem. Oczywiście omijał
nieco pikantniejsze szczegóły, jednak nie wstydził się mówić o swoich uczuciach
do tego chłopaka. Mówienie o tym sprawiało mu na początku ogromne trudności, bo
gdy tylko myślał o Jjongu, jego serce ściskało niewidzialne imadło, ale z
czasem odczuwał wyraźną ulgę, kiedy opowiadał mamie o tym, co razem wyprawiali
na szkolnym boisku i jak wkręcali starego nauczyciela, chowając się pod
trybunami. Z dnia na dzień mówienie o związku z Jonghyunem stało się
łatwiejsze, a Kibum rozmowy z mamą traktował jak terapię, która w końcu okazała
się skuteczna. Myślenie o zaginionym szatynie przestało sprawiać chłopakowi
trudności i już nawet nie bolało, gdy przed oczami stawała mu jego roześmiana
twarz.
A przynajmniej nie bolało tak
bardzo, jak na samym początku.
Po całym dniu spędzonym w
szkole i dwóch godzinach włóczenia się po mieście z Taeminem, poczuł niesamowitą
ulgę na widok wyłaniającego się spomiędzy drzew domu. Zaraz jednak zamruczał
niezadowolony, gdy uświadomił sobie, że o tej porze dnia promienie słońca
skupiają się na oknie jego sypialni, w której pewnie będzie gorąco, jak w
saunie. Wiedział, że mamy nie było w domu, bo miała wrócić dopiero po
dwudziestej drugiej, co oznaczało także brak ciepłego obiadu. Kibum westchnął
ciężko i kopnął leżący przed jego stopami kamień, sunąc nimi po chropowatym
chodniku. Poluzował krawat i ostatecznie go zdjął, momentalnie zamierając, gdy
oczy napotkały sylwetkę siedzącego przed bramą jego domu chłopaka. Kibum
poczuł, jak nogi się pod nim uginają, a serce zaczyna szybciej bić. Bez
problemu rozpoznał Jonghyuna, który na jego widok podniósł się z ziemi i
zbliżył się o ilka kroków w stronę zdezorientowanego Kibuma.
Czarnowłosy przystanął w
miejscu, próbując za wszelką cenę zachować spokój, jednak szalejące w piersi
serce wprost rwało się do Jjonga. Kibum zagryzł dolną wargę, która zaczęła
niepokojąco drżeć i zrobił kilka kroków w stronę szatyna, starając się panować
nad emocjami.
- Cześć – szepnął Jonghyun, gdy
młodszy Kim podszedł do niego na tyle blisko, by mógł dokładnie przyjrzeć się
jego bladej twarzy. W oczy od razu rzuciły mu się ciemne włosy Kibuma, jednak
nie skomentował zmiany fryzury, uciekając wzrokiem w przeciwną stronę.
- Cześć – odpowiedział Kibum,
odgarniając z czoła kosmyki włosów.
Między chłopakami zapadła
głucha cisza, podczas której starali się zrozumieć zaistniałą sytuację.
Jonghyun co jakiś czas spoglądał nieśmiało na Kibuma, natomiast on uciekał
wzrokiem gdzie popadnie, byleby tylko nie musieć patrzeć na stojącego przed nim
chłopaka. Przez ostatnie tygodnie nieustannie wyobrażał sobie ich spotkanie po
tak długiej przerwie, a gdy w końcu stanęli naprzeciwko siebie, nie wiedział,
co powinien zrobić. Z jednej strony był wściekły na Jonghyuna, że tak stchórzył
i go zostawił samego z problemami, ale z drugiej wiedział, jakim despotą był
jego ojciec i że z nim nie można dyskutować, bo i tak to do niczego nie
prowadzi.
Kibum uniósł głowę i spojrzał
załzawionymi oczami na stojącego przed nim szatyna. Jonghyun chciał coś
powiedzieć; ciemnowłosy widział, że otwierał usta, by się odezwać, jednak w
ostatniej chwili się powstrzymał i zastygł w bezruchu, wlepiając ciemne
tęczówki w postać Kibuma. Młodszy Kim nie mógł dłużej czekać. Każda kolejna
sekunda bez bliskości Jonghyuna była dla niego niczym najgorsza tortura.
Niespodziewanie przysunął się do szatyna i oplatając jego pas wątłymi
ramionami, mocno się do niego przytulił.
- Wejdźmy do środka –
zaproponował Kibum, odsuwając się od swojego chłopaka.
Uśmiechając się lekko do
szatyna, złapał go mocno za rękę i pociągnął w stronę frontowych drzwi.
Panująca pomiędzy nimi cisza nie była już tak męcząca i niepokojąca, jak na
początku. Ciemnowłosy zdjął w przedpokoju buty i zerknął przez ramię na
Jonghyuna, który nie bardzo wiedząc, co zrobić, bo prostu stał w progu
pomieszczenia i wpatrywał się w Kibuma, jakby nie dowierzając, że ten tak
spokojnie zareagował na jego widok.
- Bummie… - zaczął, jednak nie
dane było mu dokończyć, gdyż usta ciemnowłosego skutecznie to uniemożliwiły.
Czując ciepłe wargi bruneta, całkowicie się poddał, oddając każde nieśmiałe
muśnięcie.
Kibum uśmiechnął się przez
pocałunek, nie panując nawet nad zbierającymi się pod przymkniętymi powiekami
łzami. Kiedy jedna samotna kropla spłynęła po jego policzku, odsunął się od
Jonghyuna i szybkim ruchem starł ją wierzchem dłoni, nie chcąc, by szatyn
zobaczył, że się rozkleił.
- Tęskniłem – szepnął Kibum i
nie dając chłopakowi dojść do słowa, ponownie wpił się w jego wargi, tym razem
zachłannie pogłębiając pocałunek. Oddychając szybko, położył dłonie na torsie
Jonghyuna, a później jednym, zwinnym ruchem zdjął z niego skórzaną kurtkę,
która miękko wylądowała na podłodze. – Naprawdę… naprawdę za tobą tęskniłem –
zamruczał niskim głosem, wpatrując się w ciemne tęczówki partnera.
- Nie uważasz, że powinniśmy
porozmawiać? – spytał zaskoczony Jjong, który był nieco zbity z tropu, gdyż
przez całą drogę do domu Kibuma obawiał się, że ten nie będzie chciał go
widzieć po tym, jak go zostawił kilka tygodni wcześniej.
Czarnowłosy przewrócił
teatralnie oczami, sam dochodząc do wniosku, że może faktycznie powinien nieco
zwolnić, jednak fakt, że nie widział się z Jonghyunem tak długo sprawiał, iż
nie potrafił racjonalnie myśleć. Chciał jedynie całować tego chłopaka do utraty
tchu, zapominając skutecznie o ostatnich tygodniach, które spędzili z dala od
siebie i podczas których on umierał, nie mogąc nawet zadzwonić do swojego
chłopaka, by usłyszeć jego głos.
Kibum odwrócił się na pięcie i
już miał pójść do salonu, by tam na spokojnie mogli porozmawiać, gdy wtem
poczuł wokół nadgarstka silny uścisk Jjonga. Chwilę po tym szatyn odwrócił
chłopaka przodem do siebie i uśmiechając się przelotnie, wpił się zachłannie w
jego usta. Jonghyun zsunął dłonie na pośladki ciemnowłosego i z niezwykłą
lekkością uniósł jego ciało, a Kibum automatycznie oplótł nogami pas partnera,
łapiąc się dłońmi jego silnych ramion.
- A rozmowa? – zaśmiał się
młodszy Kim, gdy Jonghyun zaczął wspinać się ostrożnie po schodach prowadzących
na piętro, gdzie znajdowała się sypialnia ciemnowłosego.
- Później, dobrze? Później
będziemy rozmawiać tyle, ile będziesz chciał – wyszeptał drżącym z podniecenia
głosem Jonghyun i ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Wzmagające się w chłopakach
pożądanie sprawiało, że nie potrafili racjonalnie myśleć. Nagle wszystko
przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie liczyło się już to, co wydarzyło się
kilka tygodni wcześniej. Kibum zdawał się już nie pamiętać, jak Jonghyun
stchórzył i poddał się ojcu, pozwalając wywieźć się na wieś do wujka. Nie miał
pretensji i o ile na początku był wściekły na swojego chłopaka, o tyle po
spotkaniu go po tak długiej rozłące w ogóle o tym nie myślał.
Kiedy wylądował miękko na
łóżku, spojrzał zamglonymi oczami na pochylającego się nad nim Jonghyuna,
zagryzając przy tym dolną wargę. Serce waliło mu w piersi jak oszalałe, a w
brzuchu tańczyło stado motyli, które tylko uświadamiały Kibuma w tym, że choćby
chciał, to nie mógł w przeciągu kilkunastu dni przestać kochać tego głupiego
Dinozaura. Byli na siebie skazani, jednak wcale mu to nie przeszkadzało. Wręcz
przeciwnie: właśnie ta myśl pozwalała mu wierzyć w to, że z czasem wszystko się
ułoży. Co prawda w to, że ojciec Jonghyuna kiedyś ich zaakceptuje wcale nie
wierzył. Aż tak naiwny to on nie był, jednak wiedział, że nawet jeśli nie
otrzymają od tego mężczyzny błogosławieństwa, to i tak będą szczęśliwi. Mając
znów siebie, mogli zwojować świat, tylko musieli uwierzyć w to, że razem są o
wiele silniejsi niż wtedy, gdy są osobo.
Kibum
uniósł się na łokciach i wyciągając maksymalnie szyję, kolejny raz złączył ich
usta w namiętnym pocałunku, który miał być zarazem odpowiedzią na wszelkie
tworzące się między nimi pytania.
Jonghyun
powoli zdjął z ciemnowłosego koszulkę, która w ostateczności wylądowała na
stojącej na szafce nocnej lampie. Kibum zaśmiał się uroczo, a później sam
pozbawił swojego chłopaka górnego okrycia. Przez chwilę badał zamglonymi oczami
każdy kawałek ciała partnera, nie mogąc uwierzyć, jak bardzo schudł przez te
ostatnie tygodnie. Niegdyś mocno zarysowane mięśnie brzucha teraz były ledwo
widoczne, jednak wciąż czuł pod palcami ich strukturę.
Szatyn
z ledwością podpierał się dłońmi na łóżku, chłonąc wzrokiem leżącego pod nim
bruneta. Widok półnagiego ciała Kibuma doprowadzał Jonghyuna do skraju
wytrzymałości i sprawiał, że powoli zaczynał tracić oddech. Coś uciskało jego
klatkę piersiową, nie pozwalając tym samym zaczerpnąć kolejnego haustu
powietrza, którego zdawało się brakować w tym pomieszczeniu.
Kibum
przez chwilę w skupieniu obserwował rozpromienioną twarz Jjonga, a później
położył skostniałe dłonie na jego barkach i przesunął nimi wzdłuż kręgosłupa,
ostatecznie zatrzymując je na pasku od spodni. Ciemnowłosy jęknął głośno, gdy
poczuł gorące wargi na swojej szyi, a sekundę później wbijające się w jego
obojczyk zęby kochanka.
Obaj
byli tak bardzo zamroczeni tym, co się dzieje, że nie zanotowali nawet, kiedy
pozbawili się wzajemnie reszty ubrań. Wszystko działo się w przyspieszonym
tempie, które nagle zwolniło, gdy Kibum poczuł w sobie Jonghyuna. Zacisnął
wargi w wąską linię, wbijając w nie mimowolnie zęby, chcąc stłumić jęk bólu.
Szatyn zastygł w bezruchu, na chwilę poprzestając jakichkolwiek czynności.
Pragnąc pomóc Kibumowi trochę się odprężyć, pochylił się nad jego zarumienioną
twarzą i musnął delikatnie usta bruneta. Jjong nieznacznie odsunął się od
swojego kochanka i widząc nieśmiały uśmiech malujący się na jego obliczu, zaczął
się powoli poruszać. Z chwili na chwilę ruchy Jonghyuna stały się płynniejsze i
bardziej zdecydowane.
Kibum
odwrócił głowę w stronę okna i przymknął powieki, rozkoszując się bliskością
kochanka i jego każdym kolejnym ruchem. Coraz mocniej wbijał palce w jego
plecy, oddychając niespokojnie i starając się nie oszaleć z rozkoszy, jaką
dawał mu Jonghyun. Kiedy ruchy szatyna stały się bardziej zdecydowane, Kibum
wygiął się w łuk i jęknął przeciągle, czując uderzenie w czuły punkt. Przymknął
zamglone z podniecenia oczy i zagryzł dolną wargę, tłumiąc tym samym
wydobywający się z jego gardła jęk.
4
Taemin
wyszedł przez otwarte na oścież okno swojego pokoju i ostrożnie wspiął się na
lekko pochylony dach. Usiadł na nim wygodnie i podkurczając nogi, oplótł je ramionami
i oparł brodę na kolanach. Niebo tej nocy było wyjątkowo rozgwieżdżone i pewnie
gdyby miał cierpliwość wpatrywania się w nieboskłon przez dłużej niż kilka
sekund, mógłby zobaczyć spadające gwiazdy, które może spełniłby jego
najskrytsze marzenia.
Na
samą myśl o tym zaśmiał się pod nosem i wyjął z kieszeni spodni wibrujący
telefon. Obojętnym wzrokiem spojrzał na wyświetlacz i widząc widniejącą na
ekranie kopertę, szybko otworzył ją jednym dotknięciem palca i zagłębił się w
treść wiadomości.
„Minnie,
wszystko już w porządku. Jjong wrócił. Jutro wpadniemy do ciebie. Uważaj na
siebie, synku. Umma cię kocha!”
Taemin
mimowolnie uśmiechnął się do trzymanego w dłoni telefonu i kręcąc głową z
rozbawieniem, opadł plecami na dach domu. Temperatura nieco się obniżyła,
jednak młodemu Lee wcale to nie przeszkadzało. Czując na twarzy chłodny powiew
wiatru, wziął głęboki wdech i jeszcze raz przeanalizował wiadomość od Kibuma.
Taemin wiedział, że teraz wszystko wróci do normy. Niedługo zakończenie roku
szkolnego, więc pewnie wyjedzie z rodzicami na dwa tygodnie nad morze, a kiedy
wróci resztę wakacji spędzi w Seulu, włócząc się razem z przyjaciółmi. Może
uprosi rodziców, by pozwolili mu pojechać z Minho pod namioty, jednak wątpił,
by się zgodzili. W końcu był jeszcze taki młody i nieodpowiedzialny, a co z
tego, że Choi w tym roku kończył liceum i wybierał się na studia? Dla państwa
Lee i tak wszyscy byli niedojrzałymi dzieciakami, którzy nie potrafią o siebie
zadbać.
Ciche
westchnięcie wydobyło się z ust Taemina i na chwilę zakłóciło panującą wokół
niego ciszę. Teraz wszystko miało się zmienić. Sam nie wiedział czemu, ale bał
się tych zmian. Przez ten czas, kiedy nie było w pobliżu Jonghyuna,
niesamowicie zbliżył się do Kibuma. Od zawsze byli przyjaciółmi, jednak w ostatnich
dniach w sercu Taemina zaczęło kiełkować nowe uczucie, jak dotąd nieznane, a
może i znane, jednak młody Lee nigdy nie dopuszczał do siebie myśli, że między
nim, a Kibumem mogłoby być coś innego, a nie tylko przyjaźń. Zresztą, Kim
traktował go jak swojego małego synka, o którego trzeba się nieustannie
troszczyć, więc nie było mowy o tworzeniu związku z tym chłopakiem. Taemin
wiedział, ze teraz zostanie odsunięty na dalszy plan, co napawało go niemałym
strachem, gdyż nie wyobrażał sobie bycia z dala od Kibuma. To tak, jakby ktoś
nagle odebrał mu dopływ świeżego powietrza.
-
Hyung, gdybyś tylko wiedział…
Zakończenie po prostu spowodowało,że mi szczęka opadła. No niby się,gdzieś tam tliła myśli że Taemin się strasznie przybliżył do Kibuma,ale jednak to nie małe zaskoczenie. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam,gdy się Jjong pojawił. Tutaj musiało się to tak skończyć,bo jak nie to,bym Ci chyba nie wybaczyła XD Co do sceny łóżkowej - nie wiem co Ty od niej chcesz! haha Jak dla mnie całkiem fajna, bo nie jest "za bardzo " ani "za mało" Po prostu w sam raz do tej całej historii. Trochę mi szkoda,że już się rozstajemy z nimi,ale coś czuję że pewnie jeszcze nie jednym opowiadaniem mnie tak zaskoczysz i "uzależnisz".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę weny !
Yume
O kurczę, zaskoczyłaś mnie w tej końcówce! To aż prosi się o kontynuację ^^ Nie spodziewałabym się tego po Taeminie;d A scena erotyczna była świetna;d tylko troszkę za krótka^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec. Jestem zaskoczona Taeminem - nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. :P JongKey... Wyszło naprawdę super. Cieszę się, że wszystko się dobrze ułożyło.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i dużo czasu na pisanie. Czekam na kolejne genialne shoty.
Black.
Ten koniec faktycznie był zaskakujący. Gdzieś tam, kiedy czytałam o wsparciu, jakie Kibum otrzymywał od Taemina, prześliznęła się w moim umyśle myśl, że to może wywołać napływ nowych uczuć, ale zignorowałam to. Zresztą cały czas wierzyłam, że Jjong wróci i wszystko jakoś się ułoży. Tak się zresztą stało. Cieszę się, że Jonghyun oraz jego młodszy chłopak ostatecznie się pogodzili, bo naprawdę fajna z nich para. Wierzę, że Taeyeon jest pożałuje wywieszenia tych zdjęć w szkole. A co do Taemina... Mam nadzieję, że zdusi w sobie uczucie do Kibuma, może pozna kogoś innego i dzięki temu się z tego wyleczy.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo przypadło mi do gustu, bo skoncentrowałaś się nie tylko na miłości homoseksualnej, ale również na jakie konsekwencje narażają się ludzie innej orientacji, gdy ich sekret wychodzi na jaw.
Pozdrawiam.
Aw, dedykacja dla mnie, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńOgólnie to zacznę od tego, że z nudów weszłam na blogger'a na SpecArcie i aż zapiszczałam z radości :D Niestety nie dane mi było przeczytać, poniewaz nauczycielka zagoniła mnie do pracy a znajoma próbowała odciągnąć od komputera aby nie czytała "tych zboczonych opowiadań". Na rzeźbie ukradłam komuś laptopa i zaszyłam się z nim w kącie sali. Na szczęście udało mi sie złapać zasięg internetu i przeczytać, ale niestety wi-fi u mnie w szkole jest kapryśne i skończyło się na tym, że nie zdążyłam skomentować ;< Dlatego teraz kiedy tylko wróciłam do domu, odpaliłam komputer i pierwsze co robię to komentuję. >D
Ogólnie polepszyłaś mi dzień, który był zawalony sprawdzianami które zapewne oblałam xD
No ale wróćmy do rozdziały, bo się tak rozpisuje...
Zaczne od sceny seksu. Podoba mi się. Może trochę krótka, jednak jak na pierwszy opisywany przez ciebie stosunek pary homoseksualnej było dobrze. Nawet bardzo xD Mam też nadzieję, że częściej będziesz pisała teraz smuty~
Szkoda mi, że już to konczysz. Tym bardziej , że tym zakończeniem nieco mnie zszokowałaś. Tylko nieco, ponieważ gdzieś tam w środku jakiś głosik mi coś mówił, ze Tae coś do Kibuma.. ale nie wierzyłam a tutaj BOOM, jednak mój wewnętrzny głosik miał rację D:
Z jednej strony chciałabym abyś to kontynuowała [ może Taemin poszukałby pocieszenia u Minho ? >D ] z drugiej jednak strony czekam teraz na tego 2min'a co go miałaś dodać po tym opowiadaniu <3 Sama nie wiem.. może dasz się namówić w przyszłości na kontynuacje? :3
Niemniej było świetnie. Smutno, potem słodko, potem nieco niepokojąco ale zakończyło się szczęśliwie a to najważniejsze ;>
Pozdrawiam~
Mój mały Minnie *.* Biedulku ty mój! Ja mam pomysł! ^^ Myślę, że Onew by się z chęcią przygarnął! ^^
OdpowiedzUsuńAle w sumie nie to ważne, choć końcówka mega zaskakująca! *.*
Cieszę się, że JongKey się naprawiło ^^ Kochane JongKey <3 aczkolwiek akcja z seksem zaraz po ponownym spotkaniu mnie zdziwiła... ale w sumie, dlaczego nie? Rozmawiać można zawsze, nie? >.<
Baardzo mi sie podobało to opowiadanie ^^ Pokazywało też relacje ze społeczeństwem ^^
Ach... zostaje mi życzyć weny na kolejne wciągające opowiadania ^^
Całuski! *.*
☆
Ojej, dziękuję ^o^ jak mi się miło zrobiło. :3
OdpowiedzUsuńOch, Taemin, jakie szczęście, że Kibum cię ma. Naprawdę jest jak dobra wróżka, tak jak mówiłaś. I jak ja mówiłam, tak właśnie to opowiadanie podbiło moje serce. Jak czytałam te momenty tutaj na początku, to miałam na ustach uśmiech i ochotę co chwilę wzdychać 'aww jakie to kochane' - przez Ciebie za bardzo uczuciowa się robię! Dobrze, że Kibum się trzyma, dobrze, że ma obok siebie Taemina, którego pod koniec rozdziału tak bardzo mi było szkoda. Znaczy, to jest dziwne, bo zawsze jak mi szkoda, osób które są zakochane w kimś, kto jest już zajęty, to automatycznie jakby darzę ich większą sympatią. A Taemina już taką darzę, szczególnie przedstawionego w tej historii i co mam powiedzieć po przeczytaniu końcówki? Da się go lubić jeszcze bardziej? ;3 Po przeczytaniu całości, gdy patrzę jeszcze raz, to tak sobie myślę, że to musiało być trudne tak po prostu pocieszać Kibuma, jeszcze na dodatek być takim uśmiechniętym, och Taeminnie ^o^ witness, co Ty ze mną robisz?!
Wybacz, ale tak śmiesznie oficjalnie mi to zabrzmiało 'Czyli to ty rozwiesiłaś te zdjęcia? Owszem, ja' Kibum ma wyczucie, wie kiedy podsłuchiwać XD hahaha :D
'Och, przykro mi, że twoje gejowskie serduszko ucierpiało' jeśli Bummie nie chce jej uderzyć, to ja z wielką chęcią mogę zrobić to za niego. Nie zdziwi Cię to, jeśli powiem, że jeszcze bardziej ją znielubiłam? Wiesz co, fajnie, że pojawiła się taka negatywna postać, bo przy tylu -szczególnie przy Taeminie- to przynajmniej jakaś równowaga została zachowana. :D
Biedny Jjong... Szkoda, że Kibum nie chciał porozmawiać z nim przez ten telefon. Ale całe szczęście, że zakończyło się wszystko dobrze. Wrócili do siebie, jeszcze Kibum odnowił relację z mamą. Przyjemnie się o czymś takim czyta. Właśnie chyba dlatego polubiłam najbardziej to opowiadanie, bo jednak mimo że wszystkie bardzo mi się podobały, to te zakończyło się szczęśliwie [no dobra nie dla każdego, ale Taemin na pewno też będzie potem szczęśliwy ^^].
A co do sceny łóżkowej to zgadzam się z Yume, jest właśnie w sam raz. Wcale nie krótko, bardzo dobrze się ją czyta. :)
Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, chyba ujęłam wszystko. :D Hmm, no to czekam na tego oneshota o 2minie i na te dłuższe *.*
Weny!~
Taemin coś poczuł do Kibuma? Oj... przykro mi, on jest szczęśliwy z Jjongiem. :) Cieszę się, że znów są razem, że Kibum mu wybaczył. Haha, ojciec Jj naprawdę myślał, że wysyłając go do wujka, z dala od Kibuma, zmieni go? Pff... Jj wrócił, taki jak był. Ech, szkoda, że jego rodzice nie są tak wyrozumiali, jak matka Kibuma. A ta dziewczyna... yh, udusić ją, to mało. Aż tak bardzo ucieszyło ją to, że zniszczyła im życie? I co jej to dało? Satysfakcję? Denerwują mnie ludzie tacy, jak ona. Najważniejsze, że wszystko dobrze się ułożyło. Ta scena(wiadomo, o którą chodzi) była... interesująca. :D I świetnie ją opisałaś. :) Musieli za sobą bardzo tęsknić, skoro aż tak mocno to sobie okazali.
OdpowiedzUsuńTaemin to taki dobry duszek, taki anioł stróż. Kibum mial szczęście, że był przy nim ktoś, komu zależy na jego szczęściu. Już od drugiej części coś mi świtało w głowie, że on może coś czuć do Kibuma i w tym momencie trochę mi go szkoda, ale cóż mogę na to poradzić.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie zrozumiem zachowania i toku myślenia ludzi takich, jak ojciec Jjonga. Pomijając to, że jego syn jest innej orientacji, niż się tego spodziewał, czy on nigdy nie był zakochany i nie rozumie, że uczucia nie wybierają. No kuurde, ale taka taktyka była ciosem poniżej pasa.
Cieszę się, że w końcu Jjong wrócił do Seulu i znów może być razem z Kibumem blisko :)
Zacznę od tego (tak, wiem, mam straszny zapłon, co do komentowania, ale na telefonie mi niewygodnie i robię literówki heh), że strasznie mi się podoba nagłówek z Minho i ten wszechobecny fiolet, uwielbiam tą kolorystykę.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc teraz do tego trzyczęściowego opowiadania. Dało się przewidzieć, że miłość JongKey pokona wszelkie trudności. Jak na kogoś kto dawno nie opisywał sceny seksu to poszło Ci świetnie. Opisałaś to subtelnie, bez zbytnich wulgaryzmów i to pasowało idealnie do "Love like oxygen".
Mogłoby się wydawać, że wszystko pięknie, ładnie, a tu nagle końcówka z Taeminem... Tego w życiu bym się nie spodziewała, pozytywnie mnie zaskoczyłaś takim obrotem sprawy. Tak to się musiało skończyć.
No to weny Ci życzę, gdyż z niecierpliwością czekam na więcej Twoich prac.
Ho ho scena łóżkowa wyszła ci naprawdę dobrze ;D Co do Taemina to wielkie O. Nie spodziewałam się,że mógłby coś czuć do Kibuma. Trochę mi go szkoda, ale mam nadzieję,że zdusi to w sobie i pozna kogoś nowego.
OdpowiedzUsuńPonownie przepraszam,że dopiero teraz komentuję, ale rzadko bywam na komputerze. Teraz postaram się być na bieżąco ;)
Pozdrawiam ! ;)
Ja się dziwie Kibumowi że nie próbował jakoś upokorzyć tej zołzy. Ja na jego miejscu rozniosłabym ją w pył. Ale jak by nie patrzeć ja jestem dziewczyną a Key chłopakiem i mimo tego, że to Diva to myślenie mamy inne. A nie powiem, bo to, że była w nim zakochana było dużym argumentem do jej upadku... ale dobra dość o niej, bo jej nie lubię. Bardzo, bardzo nie lubię, wręcz nienawidzę. STOP! -.- Boju Taeminniątko moje jak mi się smutno na końcu zrobiło. Podejrzewałam, że jest taka obcja, przez krótką chwilę, jak Tae pocieszał Bummie' go po raz pierwszy i powiedział, że " Dla mnie był byś wspaniałym chłopakiem " i wtedy tak jakoś coś mi zaświtało i w duchu modliłam się żeby to nie była prawda i na to wyglądało, że moje obawy na szczęście się nie spełniły, do czasu... To samo uczucie natchnęło mnie na stołówce jak siedzieli i Minnie przyznał się, że nie wierzy w miłość. to też jakoś mi nie pasowało i znowu powróciło to uczucie ale potem było szczęśliwe JongKey i całe moje rozmyślenia o KeyTae odleciały w nieznane. Swoją drogą to było piękne. Lubię takie opowiadania jak te. Że jest dramat ale taki naturalny i nie na siłę, jak czasami to bywa w innych opowiadaniach. Tutaj wszystko trzymało się kupy. Uczucia były tak ładnie opisywane, aż mi się udzieliły i czułam się momentami na prawdę okropnie. Cóż... ale najważniejsze jest to, że w sumie wszystko się ułożyło, a ja oczami wyobraźni widzę jak mama puszcza Tae z Minho na pole namiotowe i tam nasza Żabcia rozkocha w sobie Taeminnie'go. *patrzy rozmarzona w ekran* ^-^
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania! Jesteś genialna!
Zbieram się do tego komentarza X czasu i w związku z tym będzie krótko i mało treściwie, przepraszam. xD
OdpowiedzUsuńOczywiście jak zwykle mi się podobało, bardzo żałuję, że już tutaj wszystko o SHINee przeczytałam.
W każdym razie fajnie opisałaś Keya, pasuje mi taki charakter o oryginalny, kolorowy, niezważający na innych. ^^ Co do Jjonga, też było okej, ale do mnie JongKey w ogóle nie przemawia, więc dość dziwnie mi się o nich czytało razem… xD
Akcja z tą laską była okropna… Wredna &^%^$$#$%^ ;/ Bardzo nie lubię takich osób. Paskudnie się zemściła i zasługuje na to, by utrzeć jej nosa, no… normalnie wykopałabym ją w kosmos! Ale ona mnie denerwowała podczas tego ff, ukatrupiłabym zołzę! Musiała zniszczyć cudze szczęście, musiała? I co, takie to fajne?... Phi…
I Taemin… <3 aż mi tutaj brakowało kogoś do pary dla niego, tym bardziej, jak się dowiedziałam, że kocha się w Keyu… masakra. Szkoda mi go. Taki dobry przyjaciel i w ogóle, a właściwie nawet ideał przyjaciela… musiał się zakochać akurat w kimś, kto kocha kogoś innego? ;__;
Tak czy inaczej jak zwykle mi się podobało i przyjemnie czytało. Mam więc nadzieję, że napiszesz coś jeszcze o kimś, o kim czytam, bo bardzo polubiłam Twoje ff. ;)
Życzę Weny~!
PS. Jaki śliczny szablon~~ <333