1. Chłopiec z porcelany.
Nad Neun zawisły ciężkie chmury
zwiastujące nadchodzący deszcz. Kim Jongin od dłuższej chwili trwał w bezruchu,
wpatrując się z niezwykłą intensywnością w zburzone morze. Wziął głęboki wdech
i powoli wypuścił powietrze przez lekko rozchylone usta. Czując powiew zimnego
wiatru, szczelnie opatulił się ciepłą kurtką i uniósł wzrok nieco wyżej,
zatrzymując go na niewielkim kutrze, którym na wyspę miała przybyć rodzina Lu.
Jongin niewiele o nich wiedział.
Tak naprawdę nikt nie wiedział, dlaczego zdecydowali się przypłynąć właśnie na Neun.
Nie było tu żadnych porywających atrakcji, a jeśli ktoś szukał rozrywki, to
udawał się do niewielkiego baru. Mimo to dwudziestoletni Jongin nie narzekał na
nudę. Zwykle i tak włóczył się po okolicy ze swoimi przyjaciółmi lub
przesiadywał z nimi na przystani w kutrze należącym do jego ojczyma. Pan Kim
miał na tyle zaufania do swojego dorosłego pasierba, że nigdy nie kontrolował
poczynań chłopaka. Dzięki takiemu podejściu Jongin ominął szerokim łukiem okres
buntu, bo jedyne przed czym musiałby się buntować, to chyba właśnie zbyt duża
swoboda. Wyspa Neun należała do tak małych, że na mapie z trudnością można było
ją odnaleźć, dlatego Jongin tym bardziej dziwił się, że rodzina Lu wybrała
właśnie takie miejsce.
Chłopak postawił kołnierz kurtki
i zmrużył oczy, wpatrując się w zbliżający się kuter ojczyma. Bez problemu
dostrzegł stojącego za sterem wysokiego i postawnego mężczyznę, na którego widok
Jongin uśmiechnął się do samego siebie. Temperatura zdawała się obniżać z każdą
kolejną minutą, przez co dłonie ciemnowłosego chłopaka robiły się coraz
zimniejsze. Chcąc je trochę rozgrzać, wsunął ręce pod pachy i stał tak dopóki
kuter nie dobił do przystani. Jongin zamruczał coś pod nosem i pomachał do
swojego ojczyma, który właśnie sięgał po grubą linę. Rzucił sznur pasierbowi,
by ten przywiązał go do drewnianego pala.
- Kai, poznaj państwo Lu –
powiedział pan Kim, obejmując ramieniem chłopaka, który z niezwykłym
zainteresowaniem lustrował wzrokiem małżeństwo w średnim wieku.
Dopiero po chwili dojrzał
stojącego za nimi jasnowłosego chłopaka, który smętnym wzrokiem rozglądał się
dookoła siebie, zapewne zastanawiając się, co robi na takim pustkowiu. Jongin
był pewny, że po kilku dniach przyzwyczai się do tego miejsca, bo po pierwsze:
miało ono swój niezwykły urok, który potrafił zdobyć serca nawet wyjątkowo
wymagających osób, jakim był na przykład przyjaciel Jongina – Kim Kibum, a po
drugie: zapowiadało się na to, że rodzina Lu spędzi na wyspie trochę czasu, o
czym świadczyła sterta walizek piętrząca się obok nowoprzybyłych, więc tak czy
siak chłopak będzie musiał zaakceptować to miejsce. Już Jongin postara się o
to, by szybko się zaaklimatyzował wśród mieszkańców.
- Kai, pomóż nam z walizkami –
poprosił pan Kim, trącając bruneta łokciem w żebra.
Ciemnowłosy podszedł do sterty
bagaży i chwycił w dłonie uchwyty od dwóch podróżnych torb, które okazały się
wyjątkowo ciężkie. Stęknął głośno i czym prędzej podreptał za swoim ojczymem,
który już układał inne walizki na przyczepie starego pikapa. Jongin podał mu
torby, a później ruszył z powrotem w stronę reszty rzeczy państwa Lu. Już
miał się schylić po kolorowy i wypchany po brzegi plecak, gdy poczuł na
ramieniu czyjś dotyk. Zamarł na chwilę w bezruchu i dopiero po kilku sekundach
obejrzał się za siebie, zawieszając wzrok na niewiele niższym od niego
jasnowłosym chłopaku. Kai przez chwilę przyglądał się blondynowi, dochodząc do
wniosku, że wyglądał tak krucho, jakby stworzony był z porcelany. Zdawał sobie
jednak sprawę z tego, że pozory mogą mylić i był pewien, że nowy znajomy wcale nie
jest taki bezbronny, na jakiego wygląda.
- Ja się tym zajmę – powiedział
oschłym głosem, odbierając od Jongina swoją własność. Zarzucił plecak na jedno
ramię i ruszył w stronę samochodu, przy którym stali jego rodzice.
Kai – jak zwykli do niego mówić
wszyscy mieszkańcy wyspy, gdyż nie przepadał za swoim prawdziwym imieniem –
przez chwilę przyglądał się rodzinie Lu, dochodząc do wniosku, że są tak
pospolici, że aż nudni. Chłopak liczył bardziej na to, że na przykład głowa
rodziny okaże się byłym kryminalistą, jego żona znerwicowaną kobietą u skraju
wytrzymałości, a syn na podsumowanie całej tej wizji Jongina mógłby być
uzależnionym od narkotyków nastolatkiem, który sprawia swoim rodzicom ogromne
problemy. Na pierwszy rzut oka rodzinie Lu daleko było do wymagań Jongina,
ale chłopak zdążył się przyzwyczaić do tego, że na wyspie nic się nie dzieje i
nie będzie się działo.
Kiedy Kai oddał swojemu ojczymowi
ostatnie walizki należące do nowoprzybyłych gości, zajął miejsce na tylnym
siedzeniu tuż przy drzwiach. Prowadzenie pojazdu oddał w ręce Siwoo, wiedząc
doskonale, że mężczyzna tylko w wyjątkowych sytuacjach pozwala prowadzić swój
ukochany samochód, który chyba jeszcze pamięta poprzednią epokę.
- Kai, może zabierzesz któregoś
dnia Luhana do baru? – odezwał się po jakimś czasie Siwoo, gdy cisza panująca w
samochodzie stała się wyjątkowo uciążliwa.
Jongin domyślił się, że wszelkie
możliwe tematy do rozmów zostały już wyczerpane podczas rejsu kutrem. Siwoo
zawsze był wygadaną osobą i czasami potrafił zamęczyć swoimi opowieściami inne
osoby. Chłopak po tylu latach zdążył się już do tego przyzwyczaić, jednak
ludzie nieznający Siwoo mogli wyrobić sobie o nim nieprzychylną opinię.
- Do baru? – Pan Lu spojrzał
zdumiony na prowadzącego samochód mężczyznę i zaraz po tym zerknął przez ramię
na siedzącego z tyłu Jongina.
- Proszę się nie obawiać. Kai
jest odpowiedzialnym chłopakiem i nie sprowadzi państwa syna na złą drogę –
zaśmiał się Siwoo, uświadamiając sobie jak wcześniejsza propozycja musiała źle
zabrzmieć. – Ten bar to w sumie jedyna rozrywka na naszej wyspie, nie licząc
połowu ryb i kąpieli w pobliskiej zatoce.
Ciemnowłosy uśmiechnął się do
samego siebie, spoglądając kątem oka na siedzącego obok swojej mamy Luhana.
Blondyn przytulał do torsu kolorowy plecak, jakby znajdował się w nim co
najmniej skarb narodowy albo kilkunastokaratowy diament. Zaraz nad głową
Jongina zapaliła się żaróweczka, a jego umysł zaczął tworzyć coraz to lepsze
scenariusze przedstawiające przeszłość rodziny Lu. Wyobrażając sobie tego
niewinnie wyglądającego Luhana w roli przemytnika drogocennych klejnotów, aż
sam powstrzymywał się przed parsknięciem śmiechem. Zdecydowanie musiał
ograniczyć słuchanie opowieści Siwoo, bo zaczynały one dziwnie na niego
oddziaływać.
Po niedługim czasie samochód
zatrzymał się przed średniej wielkości domem jednorodzinnym, w którym od teraz
miała mieszkać rodzina Lu. Jongin bez marudzenia pomógł ojczymowi zdjąć z
przyczepy walizki gości, a później zaniósł je do domu i ustawił w przedpokoju,
by nikomu nie przeszkadzały. Ciemnowłosy chłopak przyłapywał się co chwilę na
tym, że zerka w stronę Luhana, który w dalszym ciągu przytulał do siebie kolorowy
plecak. Jongin zaczął się poważnie zastanawiać, czy ten chłopak przypadkiem
faktycznie nie jest przemytnikiem drogocennych rzeczy, bo kto normalny z tak
niezwykłą czułością tuliłby do siebie zwykły plecak?
- Może umów się z Luhanem na jutro,
co? – zaproponował Siwoo, poklepując pasierba po plecach. – Obiecałem jego
rodzicom, że pomożemy mu się tutaj zaaklimatyzować. To nie było dla niego
łatwe, tak z dnia na dzień musiał się przenieść w całkiem nowe miejsce.
- Nie ma problemu – westchnął Kai
i uśmiechając się przelotnie do ojczyma, podszedł do jasnowłosego chłopaka,
który rozglądał się na boki, podziwiając piękną okolicę, jaką był las i wielka
łąka, na której nie było nic prócz starego i spróchniałego drzewa. – Z
pewnością nie masz żadnych planów, więc może chciałbyś poznać jutro moich
przyjaciół? – zapytał brunet, zatrzymując się przy Luhanie.
- Hm? – Wyrwany z zamyślenia Lu
spojrzał na stojącego przed nim bruneta i zamrugał pospiesznie powiekami, co
Jonginowi wydało się nad wyraz urocze. – Mówiłeś coś?
- Pytałem, czy chciałbyś jutro
wybrać się ze mną na spotkanie z moimi przyjaciółmi – powtórzył Kai,
uśmiechając się przyjaźnie do nowego kolegi. Widząc niepewną miną blondyna,
przekrzywił lekko głowę i zmrużył zabawnie oczy. – Nie bój się. Oni nie gryzą,
a tobie pewnie nie uśmiecha się siedzenie w domu z rodzicami.
- Przywykłem do tego – stwierdził
mrukliwie Luhan, jakby Kai co najmniej oskarżał go o nie wiadomo jakie rzeczy.
– W sumie… - Spojrzał ukradkiem na swoich rodziców, rozważając dokładnie
propozycję ciemnowłosego chłopaka. – W sumie mogę iść – dokończył po chwili i
uśmiechnął się półgębkiem do zadowolonego towarzysza.
- W takim razie przyjdę po ciebie
jutro. Pasuje o szesnastej? – zaproponował Kim, przyglądając się dłoniom
blondyna, które z całych sił zaciskały się na kolorowym plecaku, jakby chłopak
bał się, że zaraz Kai wyrwie mu z ramion jego własność i ucieknie na drugi
koniec świata. – Do zobaczenia jutro, Luhannie – pożegnał się ciemnowłosy i
odszedł w stronę samochodu ojczyma.
- I jak pierwsze wrażenia? –
spytał Siwoo, uśmiechając się przebiegle do dwudziestolatka.
- Jak na razie pozytywne –
westchnął chłopak, odwzajemniając gest. – Podrzuć mnie do baru. Umówiłem się
tam z chłopakami.
*
Codzienne przesiadywanie w barze
było dla czwórki chłopaków jakby rytuałem. Spotykali się wieczorami i przy
jednym ze stolików potrafili spędzić nawet kilka godzin. Zwykle wychodzili
dopiero wtedy, gdy właściciel stwierdzał, że nie może ich już dłużej znieść i
żartobliwie wyganiał chłopaków, wymachując przy tym brudną ścierką. Wiedzieli
doskonale, że pan Lee tak naprawdę żartuje, jednak nigdy nie mieli odwagi, by
się mu postawić.
- I co z tymi nowymi? – zapytał
znudzony Kibum, wpatrując się z namiętnością w zawartość swojej szklanki,
której ubywało z każdą kolejną sekundą. Przeniósł wzrok na siedzącego
naprzeciwko niego Jongina i zmarszczył pytająco czoło. – Jacyś ciekawi?
- Czy ja wiem? – Kai wzruszył ramionami, nie
bardzo wiedząc, jak powinien opisać rodzinę Lu, by żaden z chłopaków nie
wyrobił sobie o nich złej opinii. – Wydają się być… normalni – dodał, na co
Kibum wykręcił oczami i zacmokał głośno. – Oj, a co mam ci powiedzieć? Zresztą,
kogo ty się spodziewałeś? Wampirów? A może wilkołaków?
- Pff, przecież one nie istnieją
– zauważył wielce inteligentnie Jonghyun, najwidoczniej nie wyczuwając w głosie
Jongina sarkazmu.
- Aj, Jong! – Kai uderzył się z
otwartej dłoni w czoło i pokręcił głową z niedowierzaniem, wzrok zawieszając na
śmiejącym się z całej tej sytuacji Taeminnie. Brunet uśmiechnął się pod nosem
do przyjaciela i przeniósł spojrzenie na parkę zakochanych, którzy nie
szczędzili sobie czułości nawet przy innych ludziach. – Możecie przestać? –
poprosił spokojnie Kai, próbując ukryć obrzydzenie.
To nie tak, że miał coś do
związków pomiędzy dwoma chłopakami. Absolutnie nie chodziło o to. Sam wciąż nie
był zdecydowany, do której bramki woli wbijać gole, dlatego nie potępiał i nie
oceniał dwójki swoich przyjaciół. Bardziej chodziło o to, że już od jakiegoś
czasu był singlem. Należy dodać, że singlem wyjątkowo spragnionym drugiej
osoby, toteż w taki, a nie inny sposób reagował na ludzi okazujących sobie przy
nim czułości. Może wynikało to także z zazdrości, bo niby dlaczego nie mógł
znaleźć dla siebie drugiej połówki, skoro nawet takiemu idiocie, jakim był
Jonghyun, się udało? Życie bywało takie niesprawiedliwe!
- Okay, to co z tą rodziną? Jak
pierwsze wrażenia? – zapytał Taemin, przerywając tym samym dziwną ciszę, która
zapadła przy ich stoliku. – Mają dzieci?
- Jednego syna – rzucił Kai, nie
mogąc nawet powstrzymać wpełzającego na usta uśmiechu, gdy pomyślał o jasnowłosym
chłopaku. – Luhan – szepnął imię z niezwykłą czułością w głosie, a później
spojrzał na trójkę przyjaciół, którzy przyglądali mu się z uwagą. – Co?
- Luhan? – Kibum przedrzeźnił
bruneta, robiąc przy tym rozanieloną minę, za co oberwał po głowie od
przyjaciela. – Czyżby drogi Luhan wpadł ci w oko? – zaśmiał się, ponownie
robiąc nacisk na imię nowego mieszkańca wyspy.
- Tobie zaraz wpadnie w oko moja
pięść – zamruczał Kai, momentalnie się denerwując, co tylko potwierdziło
podejrzenia Kibuma. – Myślę, że powinniśmy się już zbierać. Jutro trzeba
wcześnie wstać – poinformował, podnosząc się z wygodniej i mocno wysiedzianej
sofy. Spojrzał na swoim kompanów, którzy nawet nie próbowali ukryć
niezadowolenia z tego faktu. – Jeśli nie chcecie, to nie musicie przychodzić na
przystań. Sam pomogę przy rozładunku – prychnął pod nosem, narzucając na
ramiona znoszoną kurtkę.
- Czemu się tak od razu
bulwersujesz? – zapytał Kibum i dopiwszy swojego drinka, wstał z kanapy,
ciągnąć za sobą lekko wstawionego Jonghyuna, który o dziwo jako najstarszy z
ich towarzystwa miał też najsłabszą głowę i już po kilku piwach potrafił zasnąć
z głową na stole. – Obiecaliśmy ci, że przyjdziemy pomóc, to przyjdziemy.
- Właśnie – przytaknął Taemin,
uśmiechając się promiennie do bruneta, którego oblicze nieco się rozchmurzyło.
– A teraz chodźmy, bo stary Lee już się na nas krzywo patrzy. Jonghyun, dasz
radę? – zwrócił się do brązowowłosego chłopaka, który próbował utrzymać
równowagę, wieszając się przy tym na ramieniu partnera.
- Musi. Nie zamierzam odprowadzać
tego pijaka do domu – burknął Kibum, robiąc skwaszoną minę, gdy Jonghyun
kolejny raz wbił z całych sił palce w jego chude ramię. – No przecież ja cię
kiedyś zabiję! – pogroził mu blondyn i zacmokał z niezadowoleniem, prowadząc szatyna
w stronę wyjścia z baru. – Dobranoc! – krzyknął jeszcze na pożegnanie, a gdy
właściciel machnął od niechcenia ręką, wzruszył ramionami i wyszedł z lokalu.
- Stary Lee coś dzisiaj nie w
humorze – zauważył posępnie Taemin, pocierając dłońmi odkryte ramiona, gdy
tylko zimny powiew wiatru uderzył w jego chude ciało. – To kiedy poznamy tego
cudownego Luhana? – zapytał, uśmiechając się zadziornie do Jongina, który na te
słowa zmrużył groźnie oczy i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Jutro. Umówiłem się z nim na
szesnastą – odpowiedział po chwili Kai, nie wyczuwając nawet, że jego usta
mimowolnie wykrzywiają się w szerokim uśmiechu. Chłopak bał się myśleć, co
będzie za kilka dni, skoro już teraz na samą myśl o Luhannie szczerzy się jak
wariat.
- Uu, umówiłeś się z Luhanem? –
Kibum poruszał zabawnie brwiami i posłał brunetowi zadziorny uśmiech. Widząc
zbliżającą się w stronę jego ramienia pięść Jongina, zrobił szybki unik, przez
co o mało co nie przewrócił na wpółprzytomnego Jonghyuna. – Miałem nadzieję, że
świeże powietrze trochę go otrzeźwi, ale jak widać pomyliłem się.
- Może odprowadzę go do domu? Mam
bardziej po drodze, a ty musiałbyś nadkładać drogi – zaproponował Taemin,
uśmiechając się przyjaźnie do niezadowolonego przyjaciela, który na tę
propozycję od razu się rozchmurzył i bez oporów popchnął Jonghyuna w ramiona
rudowłosego chłopaka.
- Dzięki, Minnie. Życie mi
ratujesz. Jemu zresztą też, bo nie wiem, czy nie utopiłbym go w kałuży po
drodze – powiedział Kibum i na pożegnanie ucałował Taemina w pulchny policzek.
– Widzimy się jutro o siódmej, tak? – Spojrzał uważnie na Jongina, który bujał
bez oporów w obłokach, zapewne rozmyślając o Luhanie. Kibum zaśmiał się na samą
myśl o tym, że jego przyjaciel w końcu został trafiony strzałą Amora, po czym
przelotnie pomachał mu na pożegnanie i odszedł w swoją stronę, nie czekając
nawet na odpowiedź mającą potwierdzić godzinę spotkania na przystani.
*
Taemin spojrzał przelotnie na
ekran starego telefonu i westchnął głośno, widząc widniejącą na nim godzinę.
Dochodziła właśnie północ, a on wciąż miał przed sobą spory kawałek drogi.
Zaczynał żałować, że zaproponował wcześniej Kibumowi odprowadzenie pijanego
Jonghyuna do domu. Gdyby tego nie zrobił, pewnie już leżałby w wygodnym łóżku i
spokojnie zasypiał, a tak musi brnąć przez pogrążony w ciemnościach las. Mimo
że Taemin znał okolicę jak własną kieszeń, to wciąż czuł się dziwnie osaczony,
gdy wracał w środku nocy przez takie pustkowia. Zdawało mu się wtedy, że
wszystkie jego zmysły się wyostrzają, a on słyszy nawet najmniejszy szmer
poruszających się na gałęziach liści. Wsłuchiwał się w odgłos własnych kroków i
strzelanie wyschniętego podłoża, próbując nie panikować. Takie miejsca budziły
w nim wszystkie lęki, o których za dnia w ogóle nie myślał. Dopiero po zmroku
wyłaniały się niepostrzeżenie i zaczynały obezwładniać młodego chłopaka.
Starając się nie zwracać uwagi na
otoczenie, Taemin pewnie stawiał kolejne kroki, jednak w pewnym momencie
zamarł, gdy do jego uszu dotarł dziwny dźwięk. Niepewnie rozejrzał się dookoła
siebie, wytężając jeszcze bardziej słuch. Oddech niebezpiecznie przyspieszył, a
serce zaczęło walić w piersi jak oszalałe. Poczuł spływającą po skroni kropelkę
potu, która bezszelestnie wylądowała na koszulce. Całe ciało chłopaka zostało
sparaliżowane przez narastający w nim strach, a jasną skórę w całości pokryła
gęsia skórka.
Nie słysząc już żadnych
podejrzanych odgłosów, ruszył z miejsca, z każdą sekundą coraz bardziej
przyspieszając. Marzył tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w swoim
domu. Głośny trzask łamiących się gałęzi sprawił, że Taemin ponownie przystanął
i zaczął gorączkowo rozglądać się dookoła siebie. Czuł, że ktoś lub coś go
obserwuje, co tylko potęgowało przerażenie. Starając się nie oglądać za siebie,
zaczął biec ile sił w nogach, byleby jak najszybciej wydostać się z tego
przeklętego lasu. Kolejny trzask łamanych gałęzi leżących na ziemi sprawił, że
Taemin stracił nagle panowanie nad własnym ciałem i jak długi runął na twarde
podłoże, zahaczając dłonią o wystający patyk. Rudzielec syknął z bólu, jednak
nie było czasu na rozczulanie się nad sobą. Rozglądając się dookoła siebie, z
ledwością podniósł się z ziemi i zaczął cofać się w stronę pochodzącego od
księżyca w pełni jasnego światła. Wiedział, że wyjście z lasu jest niedaleko,
tylko co później? Znajdzie się na polanie, więc tam tym bardziej będzie
narażony na atak ze strony czającego się pośród drzew potwora, bo właśnie tym
dla Taemina było to coś, co tak bardzo go wystraszyło.
Nie zwlekając dłużej, odwrócił
się na pięcie i wrzasnął głośno, gdy jego oczom ukazał się stojący tuż przed
nim blondwłosy chłopak.
- W mordę, ale mnie wystraszyłeś!
– powiedział przejęty Taemin, trzymając się za lewą pierś. Czuł każde uderzenie
serca, które biło jak oszalałe. – Skąd się tutaj wziąłeś?
- W sumie to sam nie wiem –
stwierdził nieznajomy, przyglądając się uważnie rudzielcowi. – Wyszedłem na
spacer i chyba się zgubiłem.
- Ty pewnie jesteś Luhan? –
Taemin starł z czoła kropelki potu i wziął kilka głębokich wdechów, w końcu się
trochę uspokajając. Widząc zdziwioną minę blondyna, uśmiechnął się przyjaźnie i
skinął głową na wyjście z lasu. – Kai jest moim przyjacielem i dzisiaj nam
trochę o tobie mówił – wyjaśnił, prowadząc za sobą Luhana.
Nim na dobre opuścili las, Taemin
obejrzał się za siebie, wciąż mając to dziwne uczucie bycia obserwowanym. Na
widok jasnych ślepi wyglądających zza krzaków o mało co nie wrzasnął. Na
szczęście w ostatnim momencie się powstrzymał i szybko odwrócił głowę, by jak
najszybciej pozbyć się z głowy przerażającego obrazu czającego się wśród
gęstwiny wilka. Przecież wiedział doskonale, że w tych lasach żyją sfory
wilków, więc dlaczego tak bardzo wystraszył się na widok jednego z nich?
Prawda, co innego słyszeć o nich od mieszkańców, a co innego natknąć się samemu
na wilka i to w dodatku w środku nocy.
- Wszystko w porządku? – spytał
Luhan, gdy towarzyszący mu rudzielec od dłuższej chwili w ogóle się nie
odzywał.
- Tak, po prostu wydawało mi się,
że ktoś mnie śledził… Zresztą nieważne. Powiedz mi lepiej, gdzie mieszkasz –
zmienił szybko temat, nie chcąc się pogrążać przed dopiero co poznanym
chłopakiem. Dostrzegłszy nietęgą minę blondyna, uderzył się z otwartej dłoni w
czoło i głośno westchnął. – No tak, gdybyś wiedział, to byś się nie zgubił.
Przepraszam, o tej porze już nie myślę.
- Mniej więcej wiem. Po prostu w
lesie straciłem orientację i teraz kompletnie nie wiem, jak mam się dostać do
domu – wyjaśnił Luhan, uśmiechając się blado. Rozejrzał się dookoła siebie i
zagryzł nerwowo dolną wargę. – Ty pewnie będziesz wiedział. Mieszkamy w domu
pana Junsu – dodał po chwili, modląc się w duchu, by Taemin wiedział, jak tam
dojść.
- Oczywiście, że wiem – zaśmiał
się radośnie rudowłosy i złapawszy Luhana za rękę, pociągnął go w odpowiednią
stronę. – Podprowadzę cię kawałek, a później już sobie na pewno sam poradzisz.
Słyszałem, że jutro Kai ma cię nam przedstawić.
- Tak, ale nie masz nic
przeciwko? – Luhan spojrzał uważnie na profil rudzielca, który na to pytanie
roześmiał się głośno i pokręcił głową, przez co kilka kosmyków wymsknęło się
spod czerwonej gumki i swobodnie opadło na jego wątłe ramiona. – Jak masz na imię?
- Wybacz, przez to wszystko nawet
się nie przedstawiłem! Taemin jestem – powiedział i wyciągnął do blondyna rękę,
którą ten natychmiast uścisnął. – Okay, stąd powinieneś już bez problemu
trafić.
- Dzięki. Pewnie bym błądził
przez resztę nocy, gdyby nie ty – stwierdził niechętnie Luhan, wytężając
maksymalnie wzrok, by dostrzec swój dom, jednak na marne, co tylko utwierdzało
go w przekonaniu, że jeszcze spory kawałek drogi przed nim. Zerknął na Taemina,
który uważnie mu się przyglądał i lekko się do niego uśmiechnął. – Do jutra.
- Tak, tak, do jutra – pożegnał
się Taemin i nie zwlekając dłużej, ruszył w stronę swojego domu, mając cichą
nadzieję, że po drodze już nie spotka żadnego wilka.
Zapowiada się rewelacyjne opowiadanie w twoim wykonaniu ;D Luhan jest trochę dziwny, no i wcale się nie dziwię Taemin'owi,że tak się wystraszył XD
OdpowiedzUsuńNie mogłam z tego przekomarzania się chłopaków w barze ;D
Jestem ciekawa jak rozwiną się relację Kai-Luhan.
Niecierpliwie czekam na nowy rozdział, no i cieszę się,że jednak tak szybko do nas wróciłaś.
Pozdrawiam ! ;)
Co do Luhana... Spotkałam sie z Xiaolu, więc Xiao powinno byc dobrze.
OdpowiedzUsuńTeraz samo opowiadanie. Nie wiem czemu chłopacy z Shinee mi tu nie pasują, to chyba przez to, że przeważnie w opowiadaniach są chlopacy z exo, to samo tyczy sie Shinee. Zawsze można się przestawić.
Ogólnie podoba mi się klimat tego opowiadania. Jest tajemniczy i ciekawy jak rodzina Xiao. Nie, nie jest nudny.
Ciesze sie, że jednak szybciej wróciłaś. Weny życzę~
Strasznie się ucieszyłam, widząc coś nowego na tym blogu ;D Powiem Ci szczerze, że kilka lat temu w ogóle nie byłam zainteresowana tematyką yaoi, a teraz sama z miłą chęcią zagłębiam się w tego typu historie - Tobie wychodzą one bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam głównego bohatera. Jest naprawdę sympatyczny, wydaje się mieć dobre poczucie humoru, a przede wszystkim moje serce zdobyła jego nieco wybujała wyobraźnia. Te jego teorie o rodzinie Xiao albo myślenie o Luhanie jako o przemytniku jakichś drogocennych klejnotów... To mnie naprawdę nieźle rozbawiło :) Oczywiście od razu zwróciłam uwagę na drobną nić porozumienia, jaka wywiązała się między dwoma chłopakami. Kai jest wyraźnie zainteresowany nowym mieszkańcem wyspy. Swoją drogą Luhan wydaje się bardzo zamknięty w sobie i tajemniczy, a przez to jeszcze bardziej intrygujący. Sądzę, że przyjaciele Jongina go polubią, zwłaszcza Taemin, który już chyba poczuł do niego jakąś sympatię :)
Czekam na rozwinięcie akcji, w każdym razie zapowiada się naprawdę ciekawie.
Pozdrawiam :*
Opowiadanie zapowiada się ciekawie, chodź jak na razie niewiele można się domyślić na temat dalszych losów bohaterów. Rozbawiły mnie podejrzenia JongIna na temat rodziny Xiao i jego nadzieje jakoby Luhan był zamieszany w narkotyki. Sam Lulu natomiast zdaje się być osobą dość dziwną, a na dodatek ciekawi mnie co to za przywiązanie do tego plecaka. W każdym bądź razie mam nadzieję, że następny rozdział rozjaśni mi trochę przebieg akcji tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny rozdział^^
ahahahahahaha XD WIEDZIAŁAM, ŻE DŁUGO NIE WYTRZYMASZ! Ale to dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, siedziałam przez cały czas i szczerzyłam się jak głupi do sera xd Podoba mi się ta wyspa i jakoś nie wydaje mi się, żeby tam nic się nie działo, może jeszcze nie, ale pewnie się zacznie. Jej, dopiero tak w połowie sobie uświadomiłam, że to będzie coś dłuższego [mam nadzieję, że chociaż te 10 rozdziałów napiszesz ^^]. I pod koniec przypomniało mi się tamto opowiadanie, tylko tam dziewczynę coś 'obserwowało', a tu biednego Taemina. Też go musiałaś straszyć, nie można było Kai'a? XD za to jego 'dlaczego nie mógł znaleźć dla siebie drugiej połówki, skoro nawet takiemu idiocie, jakim był Jonghyun, się udało?' No Jongin, nagrabiłeś sobie xd A tak w ogóle, hahah śmiesznie by było jakby Luhan był wilkołakiem :D Matko, z rana mam głupsze pomysły niż wieczorem o.O Chociaż, kto tu ma głupie pomysły, na pewno dziwniejsze ma Kai, z tym obczajaniem czy pan Xiao jest kryminalistą, a Lu narkomanem XD Narkoman wilkołak z porcelany? ^^ gryzie to się jakoś. :D
Kibum, ładnie się opiekujesz Jjongiem, nie ma co. xd 'nie zamierzam odprowadzać tego pijaka do domu' Jej, jak ja go lubię ^^ Ta jego rozmowa z Kai'em o Lu. No no Kai, coś się szykuje? Już się nie mogę doczekać ich następnego spotkania. W ogóle się nie mogę doczekać rozdziału, ale to tak na marginesie. A jak już piszę nie na temat to nudziło mi się ostatnio, powoli zaczynam rozróżniać EXO XD [wiem, mówiłam wcześniej co innego, to przez Ciebie, jak zwykle zresztą ^^]
Nazwa wyspy mi się źle kojarzy [nie znoszę niemieckiego], więc czytam ją sobie tak jak się pisze. W sumie podoba mi się ten pomysł, żeby wszystko było w jakimś wymyślonym miejscu. Dodać to 'coś' z lasu, czy skąd tam, co się Taemin natknął. Loool, włączyło mi się teraz wolf i to ich auuuuu świetnie mi tu teraz pasuje XD
Wiesz co, chcesz żebym Cię teraz zaczęła męczyć o nowy rozdział? Błagam, nie mów, że teraz będę musiała czekać do końca czerwca O_O
Bo ja mam tak, że jak się sesja zbliża, to mam największą wenę i chęci do pisania, stąd ten rozdział tak szybko ^^ wiesz, pisząc ten rozdział, z głośników leciała mi co chwilę piosenka 'Wolf', więc sama rozumiesz te wilkołaki i potem wilka w lasie xD mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz ich rozróżniać wszystkich, bo szykuję kolejne opowiadanie (tak, tak, DŁUŻSZE!) i będą tylko chłopaki z EXO, a dla zachęty dodam, że zamierzam napisać i trochę pozmieniać opowiadanie, które pisałam kiedyś o 1D, to o szkole, może pamiętasz? ^^
UsuńNie, kolejny nie pojawi się pod koniec czerwca, ale tak pod koniec lipca może, co? ;p żarcik, pojawi się za tydzień, bo jak mam wolną chwilę, to staram się pisać, a o dziwo, kiedy chodzi o pisanie, to nawet idzie znaleźć ten wolny czas ^^
też tak mam, teraz powinnam się uczyć do egzaminu, a mi się pisać zachciało ^^ aaaaa~ czemu się zaczęłam cieszyć na tylko wspomnienie o kolejnym opowiadaniu? xd szybko mi idzie, więc nie będzie problemu ^^ cała dwunastka będzie? hmm,o szkole... to co było coś o dziewczynie na matmie, co rozwiązywała jakieś zadanie na tablicy? chyba innego nie kojarzę xd
UsuńWEŹ MNIE NIE STRASZ! jak przeczytałam o lipcu to aż mi na sekundę mina zrzedła XD nie wytrzymałabyś tyle, przyznaj się ^^
Ja nawet tygodnia wytrzymać nie mogę, a co dopiero prawie dwa miesiące ^^ o szkole to było to, co oni w internacie byli razem, a potem połączył ich wspólny sekret związany z Zaynem xD możesz nie kojarzyć, bo w sumie nie wiem, czy czytałaś xd nie, raczej całej dwunastki nie dam, bo mi tylu nie jest potrzebnych, ale z połowa będzie na pewno :d ogarnij EXO-K, bo oni pojawią się prawdopodobnie wszyscy, a z EXO-M będzie chyba tylko Luhan - wiadomo ^^
UsuńAaaa to! to pamiętam! xd czytałam, czytałam :D o matko, to chyba nie chcę się domyślać, co w tym opowiadaniu będzie :D
UsuńJa w sumie też nie chcę wiedzieć, co jeszcze mogę wymyślić, zwłaszcza, że ostatnio mam fazę na pozbawione miłości opowiadania. Coś mi się przestawiło po obejrzeniu "Mechanicznej pomarańczy" ^^
UsuńYay, na coś takiego właśnie czekałam *o* Po nagłówku i właściwie fragmencie tego rozdziału mam jakieś przeczucie, że będzie coś związanego z wilkami/wilkołakami? A ostatnio zastanawiałam się z przyjaciółkami, kiedy powstanie właśnie takie opowiadanie o exo :3 Jak widać nie musiałyśmy długo czekać i dobrze, bo nie wytrzymałabym chyba. Dobrze też, że zrobiłaś sobie tylko tygodniową przerwę. I wcale ci się nie dziwię z tym, że chciałaś je szybko opublikować, opowiadanie zapowiada się genialnie, a sama też tak często mam, że w mojej głowie jest tyle pomysłów i po prostu muszę dodać nowe opowiadanie, choć prowadzę już tysiąc innych xD
OdpowiedzUsuńNie wiem, jestem jakaś głupia, ale czytając opis tej wyspy wykreowało mi się jakaś wyspa rodem z Madagaskaru ahahhahaha xD Brakuje tylko pingwinów i tych słodkich lemurów czy co to było xD Nie mam pojęcia jak to się stało ale jak widać mam jakąś dziką wyobraźnię. Przynajmniej mi zmierzchem nie zajeżdża jak większość opowiadań na jakiś odludziach ; D Taak, zdecydowanie to jest plus.
Ogólnie fajni bohaterowie, brakuje mi tu tylko mojego kochanego Baekhyuna i Sehuna, ale jakoś przeżyję :3 Ważne, że jest Luhan i Kai, bo uwierz, że trafiłaś w dziesiątkę z tym pairingiem. Kocham ich razem *o* Choć Luhan i tak zawsze będzie Sehuna, w moim mniemaniu przynajmniej xD
Ogólnie nie wiem co będzie się działo, dużo nie zdradzasz i to jest dobre i dlatego fabuła mnie cholernie ciekawi. Mam nadzieję, że i drugi rozdział dodasz tak szybciutko <3
Wszyscy taaakie długie tutaj Ci komentarze piszą, a ja nie zdobędę się na napisanie aż tylu słów, wybaczysz? Powiem tyle, że spokojnie wydałabyś teraz książkę. Wystarczyłby Ci genialny pomysł (których masz dużo w tej swojej łepetynie) no i wydawnictwo, które dostrzegłoby Twój niesamowity talent. Dlaczego ludzie wolą czytać jakieś głupkowate fifti szejds of grej zamiast wejść na Twojego bloga i poczytać coś mądrzejszego? Oby docenili Cię za życia a nie dopiero po śmierci. Luhan jest bardzo ciekawym człekiem w tym oto opowiadaniu. Jakiś dziwny się wydaje, obłąkany i trochę psychopatyczny :D Czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie kazałaś nam długo czekać z tym opowiadaniem, tym bardziej, że narobiłaś mi na nie smaku >D
OdpowiedzUsuńZaczynając od początku.. śmieszyły mnie domysły Kaia co do rodziny Luhana. Chłopak ma wyobraźnie, nie ma co xD Podoba mi sie wyspa na której toczy się akcja. Jest tajemnicza i klimatyczna. Naprawdę mnie zaintrygowała. No i urocze jest to jak Kai zauroczył się w Lu <3 Aż słyszałam to jak pieszczotliwie wymawia imię tego blond aniołka :3
No i JongKey~ Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że tutaj są >D
Zaciekawił mnie ten plecak LuHana... co on tam znowu ukrywa? Oj Lu.. jaki ty tajemniczy jesteś kochanie :< Ach, wręcz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału D: No i może będzie wiecej JongKey? uhuhhu.
Biedny tylko ten nasz tae, taki foreva alone xD
Hej unni! Wreszcie mam czas i wiesz co? Wreszcie skomentuję ^^
OdpowiedzUsuńWyspa Neun... brzmi tak tajemniczo. Do tego jest słabo zaludniona i gęsto porośnięta lasami ^^ Wyczuwam mały horror >.<
Już się bałam, że będzie samo EXO, ale na szczęście pojawił się Taemin (a do tego jeszcze nawet JongKey!), więc jestem szczęśliwa ^^ No i jeszcze Lulu, mój słodki ulubieniec <3
Akcja w lesie napędziła mi stracha O.o Bałam się, że zrobisz coś Minniemu xD Uff... na szczęście to tylko zagubiony Luluś ^^
Ach... jestem ciekawa, co z tego wyniknie ^^ i jeszcze wae Lulu tak pilnuje plecaczka? (dziiiiwneee~ >.<)
Ślę całuski :*
Zapowiada się ciekawie. Może ta rodzinka rzeczywiście skrywa jakąś tajemnicę, heh. Ale Kai ma chyba za bardzo wybujałą wyobraźnię. Aż tak bardzo chce, żeby coś się działo? Na jego miejscu cieszyłabym się spokojem panującym na wyspie. Ulalala... spodobał mu się Luhan. Ciekawe, czy przybysz też jest odmiennej orientacji. A co jeśli nie? Ale pewnie tak. Może jego znajomość z Kai'em rozwinie się w tym kierunku. Mam taką nadzieję. Taemin chyba jest za bardzo przewrażliwiony. Kto lub co mogłoby go śledzić? A może... Heh, mam nadzieję, że reszta kolegów Kai'a też polubi Luhana. :D Gorzej, jeśli nie. :D
OdpowiedzUsuńCieszą mnie dwie rzeczy. Po pierwsze - że akcja dzieje się na wyspie, już damo to sprawia, że jestem niezmiernie podekscytowana, ponieważ wącham tu jakiś horror, a ja ubóstwiam horrory. Ale jeżeli opowiadanie nie będzie zawierać nic z nuty fantasy to nic mi nie będzie. Po drugie, dobór bohaterów. Kocham tych chłopców, szczególnie Lu i Mina <3 Są boscy. Nie żebym nie kibicowała Kai'owi, ale no wiesz...
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał. Ciekawi mnie ten kolorowy plecak i jego zawartość. Jakiegoś bicia serca szybszego nie doznałam, ponieważ doskonale wiesz, że tego typu związki mnie nie kręcą i nie czuje podniecenia, jak dwaj chłopcy się całują :) Niemniej, Ciemna Strona Księżyca ma tyle interesujących wątków, że czytam wszystko ze szczerym zainteresowaniem! Pozdrawiam!
Wybacz,że komentuję niemal miesiąc po dodaniu notki,ale obiecałam sobie że wszystko po kolei skomentuję. Miałam małe zawirowania i tak wyszło. Co do rozdziału podoba mi się motyw tej wyspy,bo jak dla mnie wyspa = tajemnica! Ah kocham czytać takie opowiadania. Jestem ciekawa,czy rodzina Lu skrywa jakiś niebezpieczny sekret. W końcu nie bez powodu sie przeprowadzili z dnia, na dzień , na takie odludzie, prawda? Dawno nie czytałam czegoś co by tak szybko mnie wciągnęło.
OdpowiedzUsuńTo nic lecę czytać dalej, trochę mam tego nadrabiania,ale mam nadzieje,że mi wybaczysz!
Pozdrawiam,
Yume