środa, 12 czerwca 2013

Dark side of the moon



2. Oczy Szatana.


Kai jako pierwszy zjawił się na przystani, a i tak był już spóźniony o kilka minut. Zdziwiłby się, gdyby reszta chłopaków także była na miejscu. Żaden z nich nie grzeszył punktualnością, zwłaszcza Jong, który na dodatek poprzedniego wieczora nie miał skrupułów w piciu kolejnych kufli zimnego piwa. Kai nie zdziwiłby się, gdyby ten chłopak w ogóle się nie zjawił, chociaż wątpił, by Kibum mu na to pozwolił. Partner Jonghyuna potrafił przywołać go do porządku, a gdy słowa nie wystarczały, uciekał się nawet do rękoczynów, co było naprawdę zabawne, gdyż Kibum był chuchrem i dla Jonga to musiało być poniżające, gdy obrywał od skromniej umięśnionego chłopaka po głowie. Kai pamięta doskonale, jak po jednej z zakrapianych imprez u ich wspólnej koleżanki, Jonghyun zaczął podrywać dosłownie wszystko, co się poruszało, a zdenerwowany Kibum rzucił się na niego z pięściami i o mało co nie podbił mu oka.
Tak, to była zdecydowanie jedna z tych scen, o których Kai nie chciał nigdy zapomnieć.
- Ahoj, żeglarzu! – krzyknął wesoło Kibum, wymachując rękoma na wszystkie strony.
Jongin odwrócił się w stronę trójki chłopaków i uśmiechnął się promiennie na widok ubranego w kolorowe kalosze Kibuma, który zwarty i gotowy do pracy szturchał swojego partnera. Jonghyun wyglądał jak siedem nieszczęść i nie było w tym stwierdzeniu przesady. Chłopak z ledwością szedł, a na dodatek co chwilę był popychany przez zdenerwowanego Kibuma, który nawet nie starał się ukryć złości wywołanej jego wczorajszym zachowaniem w barze. Do tego dochodziły podkrążone oczy, rozczochrane włosy i niedbale założona koszula w kratę, co tylko utwierdziło Jongina w przekonaniu, że jego przyjaciel został brutalnie ściągnięty z łóżka i siłą zaciągnięty na przystań. Mimo to Kai nie współczuł Jonghyunowi, bo przecież ten doskonale wiedział o obiecanej pomocy przy rozładunku, więc mógł powstrzymać się przed wypiciem zapasów piwa w barze.
- Minnie, co ci się stało? – zapytał zaniepokojony Kai, gdy dostrzegł zabandażowaną dłoń przyjaciela.
- Och, to – westchnął rudzielec, unosząc rękę na wysokość twarzy. Spojrzał na opatrunek, a później przeniósł wzrok na bruneta i lekko się uśmiechnął. – Mały wypadek w lesie.
- Jak to? – Kibum doskoczył momentalnie do młodszego chłopaka i z czułością ujął jego dłoń, przyglądając się jej dokładnie. – Co się stało?
- Potknąłem się i rozciąłem rękę na patyku. Nic wielkiego. Mam lepsze newsy! – powiedział zadowolony i uśmiechnął się szeroko do zdziwionego Jongina. – Spotkałem tam twój obiekt westchnień i nie pytaj mnie, co tam robił.
- Spotkałeś w lesie Luhana? – odezwał się zaskoczony Jonghyun, odsuwając się na bezpieczną odległość od Kibuma, który wciąż patrzył na niego spod byka i to była tylko kwestia czasu, aż rzuci się na niego i coś mu zrobi.
- A czy Kai ma jakiś inny obiekt westchnień? – Taemin spojrzał z politowaniem na najstarszego z chłopaków i pokręcił głową z dezaprobatą. Czując na sobie palący wzrok Jongina, zerknął na niego i uśmiechnął się pod nosem. – Wpadłem na niego przypadkiem, jak wracałem do domu. Mówił, że wyszedł na spacer i stracił orientację w terenie. Nic wielkiego. Pokazałem mu drogę powrotną, a potem sam wróciłem do swojego domu – wyjaśnił i beztrosko wzruszył ramionami.
- Kto normalny chodzi tak późno na spacer? – zapytał Kibum, a Jonghyun w odpowiedzi uniósł nieśmiało rękę. – Mówiłem normalny, a nie…
- Bummie, długo będziesz się na mnie gniewał? – westchnął ciężko szatyn, opuszczając z rezygnacją ramiona wzdłuż tułowia. Spojrzał maślanymi oczkami na swojego chłopaka i uśmiechnął się słodko, licząc na to, że jego urok osobisty cokolwiek zdziała w tej sprawie.
Nie dane mu było jednak otrzymać odpowiedzi, gdyż wtem rozległ się tak dobrze wszystkim znany dźwięk zbliżającego się do przystani kutra pana Choi. Kai pomachał ochoczo do stojącego za sterem mężczyzny i trącił ramieniem stojącego obok niego Taemina, który z niezwykłą namiętnością oglądał swoją skaleczoną dłoń.
- Kai, bo o czymś jeszcze powinieneś wiedzieć – odezwał się nieśmiało rudzielec, po chwili unosząc wzrok na swojego przyjaciela, którego nieco ciemniejsza karnacja idealnie kontrastowała z mlecznobiałym niebem. Przez chwilę przyglądał się brunetowi, starając się poukładać w głowie chaotyczne myśli. Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo bał się powiedzieć chłopakowi o tym, co przydarzyło mu się w lesie. Nie chciał mówić o tym przy Jonghyunie, a tym bardziej Kibummie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ten drugi wpadłby w panikę i zacząłby tworzyć coraz to nowsze scenariusze na zbliżające się dni, a nawet tygodnie. – Widziałem w lesie wilka.
- Uuu, przerażające! – zakpił Kai, czekając z niecierpliwością, aż kuter dobije do brzegu, a oni będą mogli zająć się rozładunkiem złowionych ryb. – Minnie, w naszych lasach jest pełno wilków. Jeden to żaden wyjątek, prawda?
- Nawet jeśli to Szatan? – Taemin spojrzał uważnie na twarz ciemnowłosego, z której momentalnie zniknął promienny uśmiech, a na jego miejsce pojawił się nikły grymas przerażenia. – Nie jestem do końca pewny, czy to na pewno był on, ale pomyślałem, że powinieneś o tym wiedzieć. Nie chciałem mówić tego przy chłopakach, bo wiesz jacy oni są. Po tym, co się wtedy stało, są bardzo… przewrażliwieni. Zwłaszcza Kibum – powiedział, zerkając przez ramię na wygłupiających się chłopaków, którzy najwyraźniej przez tę niedługą chwilę zdążyli zakopać topór wojenny.
- Dobrze zrobiłeś – stwierdził posępnie Kai, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – Przez jakiś czas po prostu nie zapuszczajcie się w głąb lasu. Jeśli to naprawdę Szatan, to zniknie w najbliższych dniach. Sam wiesz, jaki jest. – Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą, gdy ujrzał dobijający do przystani kuter pana Choi.
- Kai, wszystko w porządku? – Taemin wyraźnie zaniepokoił się nagłą zmianą zachowania przyjaciela, chociaż z drugiej strony wcale go to nie zdziwiło.
Wieść o powrocie Szatana chyba każdego mieszkańca wprowadziłaby w taki, a nie inny nastrój. Sam przecież prawie zemdlał z przerażenia podczas nocnego incydentu w lesie. Nawet nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby to Kibum lub Jonghyun natknęli się na Szatana. Na samo wspomnienie nocnej przygody po ciele chłopaka przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a skórę pokryła gęsia skórka. Nie mógł przestać rozpamiętywać tego, co się stało w lesie, chociaż każda myśl, nawet ta najmniejsza, wywoływała nieprzyjemne uczucie w żołądku.
- Tak, tak – odpowiedział po chwili Kai, pomagając rudzielcowi przywiązać linę cumowniczą do drewnianego pala. – Musimy chyba porozmawiać potem z Kibumem i Jonghyunem. Nie chcę, żeby później mieli do nas jakiekolwiek pretensje.
- O co mielibyśmy mieć pretensje? – zapytał zaciekawiony Kibum, kładąc się na plecach pochylającego się rudzielca. – Chcecie nam powiedzieć, że jesteście razem?
- Bummie – skarcił go Taemin, wywracając teatralnie oczami. Uniósł się do pionu, tym samym zrzucając z siebie przyjaciela, a później odwrócił się do niego przodem, przybierając poważny wyraz twarzy. – Musicie o czymś wiedzieć. Tylko nie panikujcie, dobrze?
- Kiedy tak mówisz, od razu mam ochotę uciec – stwierdził niemrawo Jonghyun, przyglądając się uważnie młodszemu przyjacielowi.
- Szatan wrócił, dlatego postarajcie się nie zapuszczać w głąb lasu, dobrze? – poprosił Kai, nie owijając dłużej w bawełnę.
Kibum otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i odruchowo złapał swojego chłopaka za silną dłoń. Bliskość Jonghyuna pozwoliła poczuć mu się choć trochę bezpieczniej, jednak wiedział doskonale, że nawet jego umięśnione ramiona okazałyby się nieskuteczne w starciu z Szatanem.

*

Punktualnie o szesnastej Kai zjawił się przed domem rodziny Lu. Nie musiał nawet pukać do drzwi, gdyż w momencie, gdy uniósł dłoń, te się otworzyły, a jego oczom ukazała się mlecznobiała twarz drobnego chłopaka. Kim uśmiechnął się promiennie do Luhana, co ten od razu odwzajemnił i wyszedł z domu, informując o tym swoich rodziców.
- Jesteś wyjątkowo punktualny – zauważył blondyn, przygładzając starannie włosy, które jednak nie zamierzały poddać się jego dotykowi i wciąż sterczały w każdą możliwą stronę.
- Już tak mam – zaśmiał się Kai, przystając przed Luhanem, przez to ten niezdarnie na niego wpadł, uderzając nosem o jego policzek. Brunet uśmiechnął się pod nosem, widząc malujące się na policzkach chłopaka rumieńce i szybkim ruchem dłoni poprawił jasne kosmyki, które bez problemu poddały się temu zabiegowi. – Tak lepiej – stwierdził zadowolony Kai, usuwając się Luhanowi z drogi.
- Dzięki, nie mogłem dzisiaj sobie z nimi poradzić – westchnął chłopak, posyłając kompanowi lekki uśmiech. – Pewnie już wiesz o mojej nocnej wyprawie do lasu?
- Tak, Taemin coś wspominał – odpowiedział przyjaźnie Kai, nie kryjąc rozbawienia całą tą sytuacją i słodkimi rumieńcami widniejącymi w dalszym ciągu na bladych policzkach Luhana. – Lubisz późne spacery, co?
- Tylko przy pełni księżyca. – Luhan zmrużył oczy i spojrzał w niebo, które już nieco się rozchmurzyło, jednak wciąż promienie słoneczne z ledwością mogły przebić się przez chmury. Czując na sobie wzrok bruneta, wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko. – Wtedy nie mogę spać i zamiast brać tabletki nasenne, wybieram się na spacer. Niestety zapomniałem, że nie znam jeszcze okolicy i szybko straciłem orientację w terenie. Gdyby nie twój przyjaciel, pewnie błąkałbym się tak do rana.
- Zdecydowanie obaj mieliście ogromne szczęście – stwierdził Kai, uśmiechając się promiennie. – Tak w ogóle, to ile masz lat? Przepraszam, że tak pytam, ale wyglądasz dość młodo…
- Dwadzieścia cztery – rzucił bez ogródek Luhan, a na widok zaskoczonej miny bruneta, roześmiał się głośno. – Wiem, nie wyglądam na tyle.
- Bez obrazy, ale dawałem ci maksymalnie osiemnaście – powiedział Kai, nie mogąc się nadziwić, jak melodyjny śmiech posiadał Luhan.
Czuł, że jeszcze nieraz ten chłopak go zaskoczy i tylko na to czekał. Nic tak bardzo nie podniecało Jongina, jak fakt odkrywania kolejnych tajemnic nowopoznanych osób. Tym bardziej, jeśli te osoby wyglądały tak uroczo i zarazem pociągająco, jak Luhan. Kai uśmiechnął się pod nosem do własnych myśli, wiedząc doskonale, że nowy kolega należał do ludzi wartych nawet największego grzechu.

*

Droga do baru minęła chłopakom w przyjemnej atmosferze. Głównie to Kai mówił, opowiadając Luhanowi o tutejszych zwyczajach, zajęciach mieszkańców i swoich przyjaciołach.
- To jest ten wasz bar? – Luhan skinął głową na niewielki, drewniany budynek, w którym Kai codziennie przesiadywał wraz ze swoimi przyjaciółmi.
- Tak. Może nie powala wyglądem, ale w środku jest o wiele lepiej – powiedział rozbawiony Kai, widząc niemrawą minę kompana. Z rozmachem otworzył drzwi i przepuścił przodem blondyna, który niepewnie zajrzał do środka i ostatecznie zdecydował się przekroczyć próg, co przyszło mu z widocznym oporem. Kai przez chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem coś nie blokuje Luhana, jednak odgonił do siebie tę myśl w momencie, gdy chłopak wszedł do baru.  – Tam są właśni moi przyjaciele.
Luhan spojrzał w wyznaczonym przez bruneta kierunku i uśmiechnął się do niego lekko, nie chcąc pokazać, jak bardzo niezręczna jest to dla niego sytuacja. Lu nigdy nie miał talentu do nawiązywania nowych znajomości, co poniekąd wynikało z jego trudnego charakteru. Nie miało to nic wspólnego z byciem nieśmiałym, po prostu nie lubił ludzi, zwłaszcza tych obcych, a tym bardziej nie lubił cielesnych kontaktów z nimi. Bywały wyjątki, oczywiście, że bywały. Luhan znów nie był bezuczuciowym chłopakiem, który został pozbawiony chęci do bycia z drugą osobą. Po prostu życie nauczyło go, że należy dwa razy się zastanowić, nim powierzy się swoje serce innemu człowiekowi.
- Chłopaki, poznajcie Luhana – powiedział dumnie Kai, zarzucając ramię na barki blondyna. – To jest Kibum, Jonghyun, a to Taemin, ale jego już zdążyłeś poznać.
- Mam nadzieję, że trafiłeś bez problemu do domu. – Rudzielec uśmiechnął się promiennie do nowego mieszkańca, trącając przy tym łokciem siedzącego obok Kibuma, który był wyjątkowo pochłonięty podziwianiem swoich starannie wypielęgnowanych paznokci.
- Tak, dzięki za pomoc – odpowiedział Luhan, wyraźnie się rozluźniając. Spojrzał na gapiącego się na niego Jonghyuna i lekko się do niego uśmiechnął, co ten natychmiast odwzajemnił. Może wcale nie będzie tutaj tak źle? – pomyślał blondyn, przenosząc wzrok na zadumanego nad swoimi paznokciami Kibuma.
- Siadajcie, co tak stoicie, jak te kołki – zauważył rozbawiony Jonghyun, robiąc miejsce na kanapie dla Luhana, który zachęcony przez Jongina, usiadł potulnie obok szatyna. – Czego się napijesz? – zapytał, wpatrując się w profil chłopaka.
- Sam nie wiem – westchnął blondyn, rozglądając się dookoła siebie, najwyraźniej szukając jakiegoś szyldu polecającego tutejsze specjały. – Co proponujecie?
- Piwo, piwo i piwo – wyliczył na palcach Jonghyun, nie przestając się uśmiechać.
- Wątpię, by jakiekolwiek się ostało po twojej wczorajszej libacji – bąknął pod nosem Kibum, w końcu unosząc wzrok na nowego gościa. Spojrzał chłopakowi w oczy i nagle zamarł, uświadamiając sobie, że już wcześniej widział te ciemne niczym gorzka czekolada tęczówki. Zaraz jednak oprzytomniał, potrząsając lekko głową. – Minnie, zaprowadź Luhana do baru i poproś starego Lee, żeby przygotował mu swój specjał – zwrócił się uprzejmie do siedzącego obok rudzielca, który przystał na tę propozycję i ochoczo wstał z kanapy.
- Chodźmy! – Taemin złapał Luhana za rękaw jego kurtki i pociągnął za sobą w stronę baru, za którym stał posiwiały mężczyzna.
- No, powiem ci, że niezły okaz z tego Luhana – zaśmiał się Jonghyun, za co oberwał od Kibuma po głowie. – Co? Tylko stwierdzam fakty, ty mój zazdrośniku – zacmokał do ucha partnera, na co ten przewrócił oczami i uśmiechnął się pod nosem, ostatecznie rozpływając się pod wpływem uroku szatyna. – Ile ma lat?
- Dwadzieścia cztery – odpowiedział Kai, a Kibum prawie zakrztusił się sokiem pomarańczowym. Jonghyun otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i rozdziawił usta, chcąc coś powiedzieć, jednak w ostateczności zamilkł. – Mówię prawdę. Sam się go dzisiaj o to pytałem.
- Założę się, że kąpie się w krwi prawiczków i dziewic, dlatego tak młodo wygląda – zamruczał Kibum, nadymając przy tym policzki w geście niezadowolenia. Słysząc śmiechy dwójki chłopaków, spiorunował ich groźnym spojrzeniem i prychnął głośno. – To niemożliwe, żeby wyglądał tak młodo, mając dwadzieścia cztery lata.
- Mówisz tak, bo sam wyglądasz, jakbyś miał już trzydziestkę na karku – zażartował Jonghyun, chociaż nie było w tym krzty prawdy. Ostatnio nawet zauważył, że Kibum odmłodniał, ale może tylko mu się zdawało? W końcu miłość potrafi wszystko przesłaniać swoją cudownością. – Mimo wszystko wydaje się być sympatycznym chłopakiem.
- Pff, dla ciebie każdy jest sympatyczny – zauważył niechętnie Kibum, gdyż niezwykła otwartość jego chłopaka na nowopoznane osoby sprawiała, że stawał się strasznie zazdrosny, a naprawdę nie lubił pokazywać tego przed Jonghyunem.
- Nieprawda! Wciąż uważam, że Yasuo jest dupkiem – poprawił go rozbawiony szatyn, kątem oka obserwując, jak na sam dźwięk imienia tego chłopaka Kai spina mięśnie i robi niezadowoloną minę. - Co oni tak długo nie wracają?
- Przecież wiesz doskonale, że jak stary Lee się rozgada, to nie ma zmiłuj się. – Znudzony Kibum ziewnął przeciągle i podparł głowę na dłoni. – Już idą. Kai, wszystko w porządku?
- Tak, ciągle myślę o Szatanie – westchnął brunet, jednak zaraz się rozpromienił, gdy przy stoliku zjawił się Luhan. Jak na złość, to właśnie Taemin usiadł obok Jongina, a blondyn zajął miejsce naprzeciwko niego, starając się za wszelką cenę uniknąć chociażby małego kontaktu cielesnego z siedzącym obok Jonghyunem, co wprawiło bruneta w niemałe rozbawienie. – Smakuje ci specjał starego Lee?
- Średnio – mruknął Luhan, wykrzywiając twarz w grymasie obrzydzenia, gdy tylko powąchał przygotowanego przez starego barmana drinka. Niepewnie spojrzał na Kibuma, który uśmiechnął się przyjaźnie i zabrał od niego szklankę ze „specjałem”. Sam oddał mu swój sok pomarańczowy i puścił przy tym oczko, za co został skarcony surowym spojrzeniem przez Jonghyuna. – Dzięki. Wolę się nie upić już po pierwszym łyku – stwierdził Lu, zerkając na siedzącego naprzeciwko Jongina, któremu właśnie Taemin szeptał coś na ucho.
- To… jaka jest twoja historia, Luhannie? – Kibum oparł się przedramionami o stolik i przysunął się bliżej swojego chłopaka, przy okazji wsuwając zieloną słomkę pomiędzy wargi.
Kiedy Luhan spojrzał po chwili na Kibuma, ten zamarł na ułamek sekundy, dostrzegając w oczach blondyna dziwny błysk. I chyba nie tylko on do zauważył, gdyż Taemin również się spiął, gdy w przelocie Luhan posłał mu krótkie spojrzenie. W jego oczach było coś dziwnego, ale zarazem znajomego i może właśnie dlatego tak bardzo przerażającego.

*

Luhan wrócił do domu, gdy na dworze zaczynało już zmierzchać. Rodzice akurat oglądali jakiś film w telewizji, więc żeby im nie przeszkadzać od razu udał się do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i ogólnie doprowadził się do porządku po dość długim marszu do domu. Przez to, że nie zgodził się na to, by Kai go odprowadził, kolejny raz zabłądził i dziwnym trafem znalazł się w lesie. Tam znów stracił orientację w terenie, jednak instynktownie zaczął podążać ku promieniom zachodzącego słońca i tym sposobem znalazł się na rozległej polanie – tej samej, na której poprzedniej nocy rozstał się z Taeminem. Sam nie wiedział jak, ale bez problemu znalazł później drogę do domu.
- Luhannie, wszystko w porządku? – zapytała pani Lu, gdy chłopak zrzucił ze złości poustawiane na szafce w łazience butelki z szamponami. – Lulu?
- Tak, mamo, wszystko w porządku – odpowiedział, podnosząc z ziemi przedmioty. Ustawił je byle jak na szafce i wyszedł z łazienki, uśmiechając się promiennie do mamy. – Przez przypadek zrzuciłem szampony – wyjaśnił dziwnie spokojnie, wymijając kobietę w wąskim korytarzu.
- Lulu? – odezwała się ponownie pani Lu, łapiąc syna za rękę. Kiedy odwrócił się przodem i spojrzał jej w oczy, poczuła dziwny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Wystarczyła chwila, by kobieta wiedziała, że coś złego się stało. – Idź spać. Pewnie jesteś zmęczony – powiedziała i na dobranoc pocałowała Luhana w policzek.
- Dobranoc, mamo – pożegnał się chłopak i po chwili zniknął w pogrążonej w mroku sypialni.
Zaraz po tym pani Lu udała się do salonu, gdzie przebywał właśnie jej mąż. Przysiadła na kanapie i ułożywszy dłonie na kolanach, wzięła kilka głębokich wdechów. Mężczyzna najwyraźniej wyczuł, że coś jest nie tak, gdyż od razu wyciszył głos w telewizorze i spojrzał uważnie na żonę.
- To wraca – wyszeptała i popatrzyła przerażonym wzrokiem na męża, który na te słowa zamarł w bezruchu na dłuższą chwilę. – Widziałam to w jego oczach.

*

Po odprowadzeniu Jonghyuna do domu i upewnieniu się, że już nigdzie nie zawędruje, Kibum czuł, że powoli opada z sił. Do swojego miejsca zamieszkania miał jeszcze kawał drogi, a nie zamierzał skracać jej sobie, idąc przez las. Już miał dość po tym, jak Taemin obwieścił im, że do okolicy powrócił Szatan. Na samą myśl o nim przez ciało Kibuma przebiegał nieprzyjemny dreszcz, a w głowie pojawiało się dziwne uczucie lęku.
Chłopak starał się o tym nie myśleć, dlatego zaczął śpiewać na cały głos jedną z ulubionych piosenek. Nawet nie zorientował się, kiedy doszły do tego pojedyncze ruchy taneczne, co z boku wyglądało raczej jakby Kibum miał atak padaczki. Nie skupiając się na otaczającej rzeczywistości, przemierzał kolejne odcinki drogi, jednak w pewnym momencie chłopak przystanął w miejscu i nagle zamilkł. Wokoło panowała idealna cisza, jednak Kibum czuł, że coś lub ktoś obserwuje go już od dłuższego czasu. Wcześniej starał się to ignorować, ale w końcu nie wytrzymał i mimo paraliżującego strachu, rozejrzał się dookoła siebie. Oddech chłopaka stał się nierównomierny, a serce zaczęło bić, jak oszalałe, prawie wyrywając się z piersi. Kibum zacisnął dłonie w pięści i nie dostrzegłszy nic podejrzanego, ruszył przed siebie. Próbował odgonić czarne myśli, jednak uczucie bycia obserwowanym nie dawało mu spokoju. Przynajmniej wiedział, jak poprzedniej nocy musiał czuć się Taemin. Ten dodatkowo wracał przez las, chociaż Kibum nie mógł powiedzieć, że szosa zdawała się być bezpieczniejsza.
Szelest liści sprawił, że ciałem chłopaka wstrząsnął nieprzyjemny dreszcz, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Starając się nie zwalniać tempa marszu, obejrzał się za siebie i momentalnie tego pożałował, gdyż spośród krzaków spozierały na niego ciemne ślepia, w których idealnie odbijało się światło pobliskiej latarni. Kibumowi zdawało się, że przed oczami w ułamku sekundy przeleciało mu całe życie, a ostatni obraz, jaki ujrzał, to twarz roześmianego Luhana i te oczy.
Kibum doskonale znał to spojrzenie, a to jeszcze bardziej napawało go lękiem i sprawiało, że bał się nadchodzących dni.


14 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie widzisz teraz mojej miny. Dawno mnie tak nie zaskoczyłaś. To było świetne! Nie mogę przestać myśleć o co chodzi z tym 'to wraca' matki Lu. Co wraca? Ty weź, a jak on na serio jest jakimś mutantem, czy czymś... te jego spacery tylko przy pełni księżyca. Aleś wymyśliła, no tajemnica na tajemnicy. Podoba mi się to XD Zastanawiam się co to się stało z tym Szatanem, co wszyscy o tym myślą, a nie chcą opowiedzieć co się stało. Myślałam, że to może Lu jest tym Szatanem, ale czy to by nie było za proste? Nie wiem co wykombinowałaś, ale już się nie mogę doczekać wyjaśnienia. Chociaż może lepiej nie, bo im dłużej będzie to wszystko trwać, tym więcej będzie do czytania. ^^
    Relacje Kibum - Jonghyun mnie rozbrajają XD "Mówiłem normalny, a nie…" te ich ciągłe dogryzanie sobie. Chciałabym być przy tym jak Jjong dostaje po łbie od Kibuma. :D
    A co do tych zapowiedzi to muszę powiedzieć, że jeszcze bardziej mnie zaciekawiłaś :D Ja nie mam propozycji, bo moje ulubione paringi już umieściłaś, Baeksoo i Baekyeol *.* A i reszta jest całkiem ciekawa, szczególnie pomysł z tym psiakiem! ^o^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że Baeksoo pojawił się tylko dzięki tobie? Jeszcze jak zobaczyłam tamto zdjęcie to już w ogóle podjęcie decyzji nie było trudne XD a co do Luhana i Szatana to hm.. Będą mieli ze sobą trochę wspólnego, ale już nic nie mówię :D no a Kibum i Jong to już w ogóle parka z kosmosu, lubię ich w takiej wersji ^^

      Usuń
    2. Dzięki mnie? jej jak fajnie ^o^ uwielbiam tamto zdjęcie :D hmm, coś wspólnego mówisz... ja cały czas myślę, że on jest/był/będzie wilkiem, może znał się z Szatanem? XD naprawdę dawno mnie tak nie zaciekawiłaś!

      Usuń
    3. Tak, dzięki tobie bo pod '13 godzin' napisałaś o nich i dzięki temu znalazłam bohaterów do tego oneshota, bo już od dawna chodził za mną ten pomysł, ale nie miałam postaci xd tak, byli kumplami i chodzili na piwo razem ^^ rozgryzlaś mnie xd

      Usuń
    4. hhahaha przestań, wyobraziłam sobie jak dwa wilki piją piwo XD dobra, nie mam pomysłu będę (nie)cierpliwie czekać aż samo się wyjaśni :D

      Usuń
  2. Yaaaay Luhan nie lubi ludzi <3 Czy on jest tym wilkiem? I ciekawe co wróciło (mam na myśli to co powiedziała jego mama). Cóż będę więcej pisać? Może dodam, że świetny rozdział no i wciągający przez tajemniczość Luhana. Czekam na następny rzecz jasna i oczywista ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile tajemnic! Co to za Szatan? Co im zrobił ten wilk, że tak bardzo się go boją? Może to on śledził Taemina, a teraz Kibuma. W końcu te oczy... to jego, tak? Skąd Kibum zna Luhana? Uuuu... mają jakąś wspólną przeszłość? ^^ I o czym rozmawiali rodzice Lu? Co wraca? Chciałabym już poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania, ale jakoś wytrzymam. :D Przyznam szczerze, że trochę bawi mnie zazdrość Kibuma. Chyba jest przesadna, w końcu jego chłopak nie robi nic złego. :D Czyżby Kibum aż tak bardzo bał się go stracić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam rozdział już wczoraj, ale było tyle roboty. Dzisiaj z resztą też ciężko mi było się do czegokolwiek zebrać, pomimo że ciekawość zżerała. Jednak w końcu ruszyłam tyłek, przeczytałam i komentuje [ hah, powinnam się uczyć do francuskiego... xD ]
    Zaczynając od początku... Wiesz, że kiedy pisałaś o kutrze rodziny Choi to rozpaliłaś moją nadzieję na 2min? Ale no.. wiem, że mogę sobie pomarzyć xD Podobają mi się relację JongKey, nie są przesłodzone, Key ma ten "swój" charakterek. Tylko czasami szkoda mi Jonghyuna ;< ale wiem, że i tak lubi być pod pantoflem Kibuma >D
    Scena w której Kai poprawiał Lu włosy i ten zarumienił się po tym jak na niego wpadł był cudowny <3 I tekst o kąpielach w krwi prawiczków i dziewic... Dzisiaj uświadomiłam znajomą ile LuHan ma lat.[ a najlepsze, że jest bardziej wkręcona w EXO niż ja o: ] Jej reakcja była podobna do tej Jonga xD
    No ale wracając do treści opowiadania... Robi się interesująco. Tyle przed nami tajemnic ukrywasz. I na pewno mnie zaskoczysz tym jak to się rozwinie o: Dlatego nie mam nawet zamiaru myśleć co Ci tam siedzi w głowie xD Och! I jeszcze wracając do JongKey... lubię zazdrosnego Kibuma, proszę o więcej xD
    Co do przyszłych opowiadań... Wow, dużo EXO o-O jeśli chodzi o paringi to znasz moje upodobania~
    Tak na sam koniec dodam, iż mam nadzieję, że nie zabijesz mi tam Kibuma albo Tae. ;< Już jak czytając końcówkę trzymałam kciuki aby ten "szatan" nie zaatakował Bummiego... No ale pozostaje mi czekać teraz na rozdział. Ach, aż tydzień, niedobra ty!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo cię przepraszam za tak karygodne ignorowanie bloga, nie był to zamiar celowy. Usprawiedliwię się typowo - brakowało mi czasu. Praktycznie nie przebywałam w domu, nieustannie przemieszczając się z miejsca na miejsce, nie zawsze miałam dostęp do internetu, a jeżeli już bogowie byli łaskawi, to nie zawsze był czas, aby nadrobić blogosferę. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe. Widzę, że mam masę do nadrobienia, ale spokojnie, przeczytam przynajmniej kilka jednoczęściówek, obiecuje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej! Tak się cieszę, że to będzie jednak coś powiązanego z fantasty - teraz nie mam już wątpliwości <3 Kocham cię za to! Robi się coraz straszniej i coraz ciekawiej, moja wyobraźnia jest pobudzona na maksa!
    Mam tylko jedno zastrzeżenie. Jakoś tak nie gra to, że miejscowi nazywają wilka Szatanem. Nie, żeby to było mało straszne, ale Szatan to demon chrześcijański i to strasznie się gryzie z Koreą. Wiem wprawie, że w tym cudownym kraju wiara katolicka rozrasta się w zastraszającym tempie, ale chyba nuta orientalizmu byłaby fajna? Wszak Korea słynie z tego, że posiada aż 270 Bogów Duchów i Demonów, więc jest z czego wybierać. No, ale to tylko moje zdanie.
    W opowiadaniu robi się coraz fajniej! Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg!
    PS: Pod poprzednim rozdziałem też zostawiłam komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku myślałam, że to będzie zwykłe opowiadanie obyczajowe, a tu taka niespodzianka! I muszę Ci powiedzieć, że jestem strasznie podekscytowana tym, co może wydarzyć się dalej.
    A więc to dlatego Taemin był tak bardzo przerażony widokiem tego wilka... Rozpoznał go. Tylko nie wiem jeszcze, co oznaczają te dość przerażające słowa "Szatan wrócił". Widać, że wszyscy chłopcy strasznie się go boją, więc domyślam się, iż to nie jest pospolite zwierzę. Czyżby to był jakiś demon pod postacią wilka?
    Nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że taki niewinny, delikatny Luhan może mieć w sobie coś złowieszczego. Sądziłam przez cały czas, również w trakcie jego pobytu w barze z innymii, że ma po prostu skryty, zamknięty charakter. Kibum dość dziwnie na niego zareagował, ale głupio pomyślałam, że po prostu się znają. Ale chodzi o coś więcej, nawet mama Lu była zaniepokojona... I ta końcówka! Cholera, co się dzieje?
    Strasznie mnie zaintrygowałaś, czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha ja to nie mogę z tego przekomarzania się chłopaków ;D Są genialni. No i ta kąpiel z krwi prawiczków i dziewic. Ten to ma pomysły XD
    No i ten koniec... Jestem coraz bardziej ciekawa ! Ciekawe o co chodzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze uwielbia charakter Kibuma. Czytając początek śmiałam się, robiąc typowego facepalm'a.
    Świetnie opisałaś ten odcinek. Czytam to dopiero teraz, jest ciemno i też mam dreszcze. Luhan bestią? Niesamowite. Nie mogę się doczekać dalszej części.
    A co do zapowiedzi, to zaskoczyłaś mnie BaekSoo, jeszcze w życiu się z tym nie spotkałam, ale co się dziwić, sama pisze KaiYeol. Pozabierałyśmy im partnerów.
    Dużo weny i obyś szybko dodała kolejną część. Tym razem na pewno przeczytam ją wcześniej, bo już czekam niecierpliwie~

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest... słow mi brak! Ciarki przeszły po całym moim ciele jak sobie to wszystko tak wyobraziłam. Zawsze w horrorach najbardziej przerażające są dwie rzeczy: oczy i uśmiech. Nie wiem co się dzieje z Lulu,ale mam tylko cicha nadzieje,że nikogo z paczki przyjaciół nie pozabija. Wiem,wiem przewiduje najczarniejsze scenariusze,ale już tak mam. Zazdrosny Kibum jest dla mnie niczym cukierek, sama nie wiem czemu hah ^^ Jestem ciekawa jak się to dalej potoczy,więc lecę czytać ! :3
    Pozdrawiam,
    Yumw

    OdpowiedzUsuń