środa, 19 czerwca 2013

Dark side of the moon



3. Romeo i Julia.


Luhan przelotnie spojrzał na stojący na szafce kolorowy budzik, po czym pospiesznie wrzucił do ulubionego plecaka potrzebne rzeczy, a przede wszystkim przygotowane przez mamę kanapki i termos z owocową herbatą. Szykował się do wyjścia, jakby miała to być wyprawa jego życia, a nie zwykły spacer z Jonginem.
Na samą myśl o tym chłopaku, blondyn uśmiechnął się do samego siebie i poprawiwszy przed lustrem sterczące na wszystkie strony włosy, przerzucił przez ramię wzorzysty plecak i wybiegł czym prędzej ze swojego pokoju. Zbiegł po schodach na parter i zajrzał do salonu, gdzie miał nadzieję znaleźć rodziców. Lada chwila miał przyjść po niego Kai, dlatego chciał obwieścić któremuś z domowników o swoim wyjściu, by niepotrzebnie się nie martwili. Przez duże okno dostrzegł krzątającą się w ogrodzie mamę, więc wybiegł na zewnątrz i szybko podbiegł do rodzicielki, która właśnie pochylała się nad rabatkami z kwiatami i wyrywała niepotrzebne chwasty. Na widok swojego syna, uniosła się do pionu i potarła wierzchem dłoni mokre od potu czoło.
- Lulu, coś się stało? – zapytała zaskoczona, poprawiając chustkę, która chroniła jej głowę przed promieniami słońca.
Tego dnia pogoda była wyjątkowo piękna, a temperatura sięgała powyżej dwudziestu stopni, więc tym bardziej cieszyła się, że Luhan postanowił wyjść z domu. Ostatnio za dużo przesiadywał w swoim pokoju, ale może było to spowodowane tym, że jego jedyny tutejszy towarzysz musiał wyjechać ze swoim ojczymem i nie było go już od przeszło dwóch tygodni. Mimo że Luhan znał przyjaciół Jongina, to nie chciał się z nimi spotykać, bo, jak twierdził, nie przypadli mu do gustu. Pani Lu ze względu na samopoczucie swojego syna i jego trudny charakter, wolała nie naciskać i znosiła jego ciągłą obecność w domu i chęci pomagania w ogródku, które i tak kończyły się katastrofą, bo Luhan zamiast wyrywać chwasty, pozbywał się pięknych kwiatów. W ostateczności pani Lu wyganiała go z powrotem go domu, gdzie mógł spokojnie poczytać książki w zaciszu swojego pokoju.
- Nie, dlaczego od razu zakładasz, że coś się stało? – spytał Luhan, marszcząc czoło. Zaraz machnął ręką i uśmiechnął się szeroko, nie chcąc tracić czasu na niepotrzebne dyskusje. – Kai niedługo przyjdzie, więc chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę.
- Och, dobrze – westchnęła kobieta, posyłając synowi promienny uśmiech. – Tylko uważajcie na siebie, okay?
- Oczywiście, mamo – zaśmiał się chłopak, wywracając teatralnie oczami. – Wyjdę mu naprzeciw – dodał i podszedł do kobiety, po czym pocałował ją w policzek i nim cokolwiek zdążyła powiedzieć, pobiegł w stronę drogi, którą miał przyjść Kai.
Luhan był w wyjątkowo dobrym humorze, a nostalgia, która towarzyszyła mu przez ostatnie dwa tygodnie, odeszła w zapomnienie. Chłopak zdawał się nie pamiętać, jak każdego wieczora przesiadywał na parapecie w swoim pokoju i wyglądał przez okno, mając nadzieję, że jakimś dziwnym cudem ujrzy idącego w stronę domu Jongina. Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo za nim tęsknił. Przecież nie znali się za dobrze, bo w przeciągu kilku tygodni nie można aż tak przywiązać się do drugiej osoby, prawda? Przynajmniej Luhan nie wierzył w takie rzeczy, jednak coś w środku mówiło mu, że Kai w nieprawdopodobnie szybkim czasie stał się dla niego wyjątkowo bliską osobą i nie chciał, by cokolwiek to zmieniło.
Widząc z oddali sylwetkę ciemnowłosego chłopaka, Luhan uśmiechnął się promiennie i przyspieszył kroku. Chciał jak najszybciej znaleźć się blisko Jongina, którego widok sprawiał, że blondynowi kręciło się w głowie, a serce zaczynało szybciej bić. Tylko co miał zrobić, gdy już znajdzie się blisko bruneta? Rzucenie mu się na szyję i wyściskanie, jak ukochanego misia nie wchodziło w grę. Luhan wiedział, że na tym etapie jeszcze nie może sobie na takie coś pozwolić, jednak podanie dłoni na powitanie zdawało mu się być takie oschłe i nie na miejscu. W końcu znali się już dość dobrze, a przynajmniej na tyle, że mógł czuć się swobodnie w towarzystwie Kai’a.
- Cześć, Lu! – krzyknął wesoło brunet, gdy już znaleźli się blisko siebie. Uśmiechnął się promiennie do blondyna i poczochrał jego włosy, które już i tak były w nieładzie. – Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też. Jak było na wyjeździe? – zapytał Luhan, próbując uspokoić szybko bijące serce, które zdawało się zaraz wyskoczyć z jego piersi. – Wszystko się udało?
- Tak, ale strasznie mi się nudziło bez ciebie… i chłopaków – powiedział Kai, zerkając kątem oka na idącego obok niego Luhana. Od razu zwrócił uwagę na kolorowy plecak, który ze sobą miał. Na samo wspomnienie swoich wcześniejszych domysłów odnośnie torby blondyna, uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą. – A tobie jak minęły te dwa tygodnie? Robiłeś coś ciekawego?
- O ile plewienie grządek w ogródku i pomaganie ojcu przy budowaniu altany można nazwać ciekawymi zajęciami, to owszem: bawiłem się, jak nigdy przedtem – zażartował Luhan, kopiąc leżące pod nogami kamyczki. Kai zaśmiał się głośno i rozejrzał się dookoła siebie, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – Gdzie my tak w ogóle idziemy?
- Pomyślałem, że zabiorę cię nad zatokę. Tam jest piękny wodospad. Kiedyś tam ciągle przesiadywałem, ale później… Wszystko się pozmieniało i teraz wolę kisić się w barze – westchnął Kai, uśmiechając się do towarzysza. – Gotowy na długą wyprawę?
- Oczywiście! Mama chyba to przewidziała, bo przygotowała nam prowiant na drogę – powiedział Luhan, dokładnie przyglądając się twarzy bruneta, na której pojawił się piękny uśmiech. Wtedy w głowie blondyna zrodziła się ta dziwnie niepokojąca, ale zarazem ekscytująca myśl, że chciałby widzieć ten uśmiech przez resztę swoich dni. Było w nim coś tak hipnotyzującego i pociągającego, że Luhan nie mógł oderwać wzroku od twarzy bruneta. Dopiero po chwili się opamiętał i zawstydzony odwrócił głowę w drugą stronę. – Ta rodzina, u której byłeś, to…?
- Rodzice mojego ojczyma. Z rodziną od strony ojca nie utrzymuję kontaktów, a z kolei ze strony mamy nie chcą mieć ze mną nic wspólnego, ale jakoś mnie to nie boli – odpowiedział Kai, obojętnie wzruszając ramionami. – Rodzinne konflikty, nic ciekawego, a już na pewno nie na tyle, by ci o tym mówić.
- Rozumiem – rzucił posępnie Luhan, wyczuwając gęstniejącą pomiędzy nimi atmosferę. Nigdy nie lubił wyciągać z ludzi informacji o ich osobistych sprawach, jednak czasami wszystko przypadkiem się działo i potem właśnie robiło się niezręcznie, a on kompletnie nie wiedział, jak wybrnąć z takiej sytuacji. – Daleko do tego wodospadu?
- Trochę, ale pójdziemy na skróty. – Kai uśmiechnął się na rozluźnienie atmosfery, poprawiając plecak, którego uchwyty zsuwały mu się z ramion. – Lu, mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście.
- Znamy się już trochę, a ja dalej nie wiem, dlaczego postanowiliście tutaj zamieszkać – stwierdził brunet, kątem oka obserwując towarzysza, który widocznie się spiął, jednak nie chcąc dać tego po sobie poznać, uśmiechnął się lekko i mrużąc zabawnie oczy, spojrzał na bezchmurne niebo. – Jeśli nie chcesz, to nie mów. Byłem po prostu ciekaw.
- Spokojnie, przecież nic się nie stało – zaśmiał się Luhan, przeskakując z nogi na nogę. – Moja mama postanowiła się przeprowadzić, bo miasto zaczęło ją męczyć. Jej znajoma była kiedyś tutaj na wakacjach i tak zachwalała waszą wyspę, że mama nie chciała jechać nigdzie indziej, tylko właśnie na Neun – wyjaśnił chłopak i uśmiechnął się szeroko. – Ot, cała historia. Nic wielkiego, prawda?
- A ty nie chciałeś zostać w mieście? W końcu jesteś pełnoletni, więc rodzice chyba by ci pozwolili, prawda? – spytał Kai, skręcając w boczną ścieżkę, która miała ich zaprowadzić prosto nad wodospad. Specjalnie wybrał drogę jak najbardziej odległą od lasu, gdyż nie chciał przypadkiem natknąć się na jakiegoś nieproszonego gościa. Nie uzyskawszy przez dłuższą chwilę odpowiedzi od Luhana, rozejrzał się dookoła siebie i odetchnął z wyraźna ulgą, gdy w końcu zobaczył biegnącego w jego stronę chłopaka. – Co ty robisz?
- Zamyśliłem się na chwilę, a ty nie powiedziałeś, że skręcamy i poszedłem dalej prosto – wyjaśnił zażenowany Luhan, na co Kai zaczął się głośno śmiać, płosząc przy tym siedzące na drzewach ptaki. – Bardzo śmieszne – burknął obrażony blondyn, nadymając przy tym policzki.
- Oj, już, nie złość się – powiedział Kai, próbując powstrzymać kolejny napad śmiechu. Naburmuszony Luhan wyglądał naprawdę zabawnie i zarazem uroczo, co sprawiało, że serce bruneta biło szybciej, a umysł zaczynał tworzyć coraz to lepsze scenariusze, które miał nadzieję kiedyś wcielić w życie. – Lulu… - szepnął uwodzicielsko, zbliżając się niebezpiecznie do wciąż obrażonego chłopaka, który na to słowo otworzył szeroko oczy i zamarł w bezruchu.
- Jak mnie nazwałeś? – zapytał zszokowany, wciąż przetwarzając to, co powiedział Kai.
- Lulu – powtórzył ciemnowłosy, przyglądając się uważnie twarzy chłopaka. – Nie podoba ci się?
- Moja mama tak na mnie mówi – wyjaśnił po chwili Luhan, odsuwając się o krok od Jongina, który w dalszym ciągu stał zbyt blisko. – Ale ty też możesz, jeśli chcesz – dodał już nieco pewniej, posyłając chłopakowi promienny uśmiech.
- Myślałem, że powiedziałem coś nie tak, bo dziwnie zareagowałeś.
- Zaskoczyłeś mnie po prostu. Nikt oprócz mamy mnie tak nie nazywa – powiedział ściszonym głosem, unosząc nieśmiało wzrok na Jongina. – Idziemy?
Kai skinął głową na zgodę i złapawszy towarzysza za przedramię, pociągnął go w stronę stromego zbocza, którym mieli zejść w niższe partie lasu. Luhan z przerażeniem malującym się na twarzy, rozglądał się dookoła siebie, zapewne zastanawiając się, gdzie Kai go prowadzi. Na widok urwiska zatrzymał się gwałtownie i wyszarpał się z uścisku bruneta. Nie było mowy, by zszedł po tak stromym zboczu, nic sobie przy tym nie robiąc. Czując na sobie wyczekujące spojrzenie Jongina, pokręcił głową w geście odmowy i odwróciwszy się na pięcie, ruszył w stronę powrotną. Kai w porę zatrzymał blondyna, łapiąc za uchwyt jego kolorowego plecaka. Luhan przystanął w miejscu i obejrzał się za siebie, zawieszając wzrok na ciemnowłosym.
- Nie ma mowy! Nie zejdę tamtędy! – powiedział spanikowany Luhan, przebierając w miejscu nogami. – Chcesz mnie zabić? Przyznaj się, że taki był twój plan! Chcesz się mnie pozbyć! – krzyczał zdenerwowany chłopak, wymachując rękoma na wszystkie strony.
- Cicho – szepnął rozbawiony Kai, zakrywając usta Luhana ciepłą dłonią. Spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się łobuzersko. – Nie zamierzam cię zabić, poza tym to zbocze wcale nie jest takie strome. Wiele razy z niego schodziłem i jakoś nic mi się nie stało – dodał i beztrosko wzruszył ramionami. – Lu, zaufaj mi. Naprawdę myślisz, że chciałbym, żeby stała ci się krzywda?
- A nie? – Luhan zmarszczył czoło, przyglądając się twarzy drugiego chłopaka, na której wykwitł uroczy uśmiech.
- Nie – odpowiedział Kai i w końcu odsunął dłoń od ust blondyna. – To jak? Ufasz mi?
Lu skinął niepewnie głową, przyglądając się wyciągniętej w jego stronę ręce bruneta, po czym ujął ją delikatnie i przysunął się do chłopaka. Jongin uśmiechnął się do samego siebie i razem podeszli do zbocza, którym kiedyś ciągle schodził do niewielkiej zatoki. Uwielbiał tam przesiadywać ze względu na otaczającą go ciszę i znajdujący się tam piękny wodospad. Wyspa Neun, pomimo tego że nie była zbyt duża, posiadała wiele urokliwych miejsc, między innymi właśnie tę zatokę. Niestety pewne przykre wydarzenia sprawiły, że coraz mniej mieszkańców ją odwiedzało. Kai również się do nich zaliczał. Nie przychodził nad wodospad od przeszło kilkunastu miesięcy, jednak postanowił przełamać się dla Luhana. Poza tym kiedyś trzeba stawić czoła przykrym wspomnieniom, nawet jeśli one wciąż trawiły nas od środka.
Po zejściu, a może raczej zbiegnięciu z urwiska, chłopcy znaleźli się na niewielkiej polanie, z której było już niedaleko do zatoki. Luhan oczywiście musiał ponarzekać na taką, a nie inną drogę, co Kai komentował tylko cichym śmiechem i sporadycznym wywracaniem oczami, gdy blondyn potykał się o wystający z ziemi patyk. Cała ta sytuacja była tak zabawna, że chłopak z ledwością powstrzymywał się przed śmianiem się z Luhana. Teza, że skrywa w sobie narkomana czy groźnego przemytnika drogocennych klejnotów, ulegała powolnej destrukcji, aż w końcu całkowicie legła w gruzach, gdy Lu po raz kolejny potknął się o patyk, a później jeszcze zderzył się czołowo z nisko zawieszoną gałęzią drzewa.
- Uważaj, bo jak cię rodzice zobaczą takiego poobijanego, to oskarżą mnie i nie pozwolą nam się spotykać – powiedział rozbawiony Kai, wyjmując z włosów Luhana liście. – Potem musielibyśmy się spotykać potajemnie w lesie.
- Nie uważasz, że to byłoby ekscytujące? – Lu uśmiechnął się zadziornie, patrząc chłopakowi głęboko w oczy. – Niczym Romeo i Julia. Wiesz, zakazana miłość i tak dalej – zażartował, obserwując reakcję towarzysza.
- Romeo i Julia powiadasz? – zaśmiał się Kai, wyjmując kolejne listki z rozczochranych włosów Luhana. – Mogłoby być ciekawie, ale może nie ryzykujmy, co? – uśmiechnął się uroczo i kiwnął głową, gdy czupryna blondyna została oczyszczona z niepotrzebnych dodatków. – A który z nas byłby Julią?
- Ładniejszy, czyli ja – odparł rozbawiony Luhan, puszczając brunetowi oczko. – Stałbym w oknie swojego pokoju i mówiłbym: „Romeo, ach, mój Romeo!”, a ty przyjechałbyś na rowerze i razem ucieklibyśmy do lasu.
- Na rowerze? Nie powinienem przyjechać na białym rumaku?
- Biały rumak to przeżytek – stwierdził Luhan i machnął od niechcenia ręką. – Poza tym wątpię, byś takowego miał, chyba że o czymś nie wiem. – Rozbawiony trącił Jongina łokciem w bok i poruszył zabawnie brwiami. – Pewnie do niejednej dziewczyny jechałeś na białym rumaku, co?
- Nie, wszędzie chodzę pieszo – zaśmiał się Kai, czując w sercu delikatne ukłucie spowodowane rozczarowaniem. Sam nie wiedział, dlaczego ono w ogóle się pojawiło. Przecież Luhan na pewno miał w swoim życiu niejedną dziewczynę i w przeciwieństwie do wiecznie zmieniającego zdanie Jongina, był zdecydowany, do której bramki strzela gole. – I wcale tak wiele dziewczyn nie miałem. Na naszej wyspie nie ma wielkiego wyboru, a gdy chodziłem do szkoły, to jakoś nie znajdowałem na to wszystko czasu.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Taki chłopak, jak ty, na pewno ma ogromne powodzenie u dziewczyn – stwierdził Luhan, poprawiając zsuwający się z ramion plecak.
- A ty? Ty pewnie też miałeś wiele dziewczyn. – Kai spojrzał na profil blondyna i zagryzł nerwowo dolną wargę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź. Tylko czy naprawdę chciał ją usłyszeć? Wolał chyba w dalszym ciągu łudzić się, że Luhan jest nieskalanym czyimiś brudnymi łapskami chłopakiem, który jeszcze nigdy się nie całował i tak naprawdę wciąż nie wie, jakiej orientacji jest. Tak, zdecydowanie wolał karmić się wymyślonymi przez siebie scenariuszami, aniżeli usłyszeć prawdę.
- Szczerze? Miałem tylko jedną dziewczynę – westchnął ciężko Luhan, potrząsając głową, jakby w ten sposób chciał się pozbyć nieprzyjemnych wspomnień. – Czasami mam wrażenie, że miłość nie istnieje.
- Może po prostu nie znalazłeś jeszcze odpowiedniej osoby, która pokazałaby ci, że jest wręcz przeciwnie?
- Być może, tylko ja już jestem zmęczony ciągłym szukaniem – powiedział cicho Lu, wbijając wzrok w swoje kolorowe trampki, które były całe brudne od wilgotnej po wczorajszym deszczu ziemi. – Miałem tylko jedną dziewczynę, jednak rozstanie z nią uświadomiło mi, że to wszystko chyba nie jest dla mnie. Nie jestem odporny i nie przeżyłbym kolejnego rozczarowania.
- A jeśli ten ktoś obiecałby ci, że się nie rozczarujesz? – spytał po chwili Kai, przetrawiając wciąż słowa Luhana. To, jaki mówił o swoich przykrych doświadczeniach miłosnych, potwierdzało wcześniejsze spostrzeżenia Jongina odnośnie jego wyglądu. Lu naprawdę był kruchy, chociaż na co dzień tego nie pokazywał. Potrafił się postawić, gdy Jonghyun zaczynał sobie z niego żartować i umiał się odgryźć ciętą ripostą. Mimo tej otoczki oschłego i aroganckiego chłopaka, skrywał w środku nieco wrażliwsze oblicze, które właśnie ujawnił przed Jonginem.
- Nie musi obiecywać. Na co mi obietnice, które tak łatwo jest złamać? – Luhan uniósł głowę i zmrużył uroczo oczy, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Głośny szum wodospadu dał mu do zrozumienia, że są już niedaleko zatoki, co niezmiernie go ucieszyło, gdyż nie był przyzwyczajony do tak długich spacerów i nogi powoli odmawiały mu posłuszeństwa, a nie chciał znów marudzić, więc nie mówił o tym Jonginowi. – Najważniejsze, żeby ta osoba się starała i pokazywała mi na każdym kroku, jak ważny dla niej jestem. Więcej mi nie trzeba – dodał na koniec i uśmiechnął się do bruneta, jakby zachęcając go tym gestem do działania.
Nie widząc odzewu ze strony chłopaka, Luhan westchnął cicho i ponownie wbił wzrok w swoje trampki. Czy tak trudno było dostrzec, że oszalał na jego punkcie już przy pierwszym spotkaniu?

*

Ku uciesze chłopaków pogoda utrzymała się do samego wieczora, dzięki czemu mogli dłużej posiedzieć nad zatoką i porozmawiać. Co prawda tematy dotyczyły głównie rzeczy ogólnych, jednak dla Jongina to i tak było dużo. Cieszył się z każdej chwili spędzonej z Luhanem, więc tym bardziej był zadowolony z faktu, że chłopak zgodził się jeszcze później pójść z nim do baru.
Siedzieli przy jednym ze stolików, dyskutując o słuszności wyboru powrotnej drogi przez Jongina, który najwidoczniej zapomniał o tym, że jego towarzysz nie ma zbyt dobrej kondycji i kazał mu iść okrężną drogą. Kiedy nareszcie doszli do baru, Luhan zajął pierwszy lepszy stolik i padł zmęczony na blat, przymykając przy tym oczy. Dopiero po dłuższej chwili uniósł głowę i stwierdził, że mimo wszystko podobała mu się ta wycieczka. Najbardziej jednak cieszył się, że w końcu mógł pobyć z Jonginem sam na sam, bo wcześniej zawsze przeszkadzał im któryś z jego przyjaciół. Oczywiście Luhan to rozumiał, jednak czasami miał ochotę powiedzieć intruzowi, żeby sobie poszedł i najlepiej nigdy nie wracał.
- Uch, przepraszam – westchnął Kai, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Zerknął na jego ekran i szybko nacisnął zieloną słuchawkę, przykładając aparat do ucha. – Hej, co jest?
- Możesz wrócić do domu? Z Sulli nie jest dobrze – powiedział zdenerwowany Siwoo, na co Kai momentalnie poderwał się z krzesła, o mało co go nie przewracając.
- Zaraz będę – odparł i rozłączywszy się, schował komórkę do kieszeni spodni. Spojrzał uważnie na Luhana, od razu żałując, że nie może dłużej z nim posiedzieć i porozmawiać. – Przepraszam, Lu, ale muszę wracać do domu. Sulli coś się dzieje i muszę tam być – wyjaśnił, przerzucając plecak przez ramię.
- Ech, jasne – rzucił zaskoczony blondyn, nie bardzo wiedząc, co zrobić.
Kai posłał mu przelotny uśmiech i wybiegł z baru, trzaskając przy tym drzwiami. Luhan rozejrzał się dookoła siebie, zastanawiając się, czy podejście do siedzących przy barze chłopaków jest na miejscu, czy może lepiej pozbierać rzeczy i wrócić do domu. Co prawda było jeszcze dość wcześnie i nie chciało mu się siedzieć w czterech ścianach, zwłaszcza po tak długim spacerze, więc wybrał pierwszą opcję i zabrawszy swój plecak, podszedł do dwójki chłopaków. Taemin stał za barem, pełniąc tego dnia funkcję barmana, gdyż stary Lee musiał pojechać na wybrzeże, by pozałatwiać kilka spraw.
- Można się dosiąść? – zapytał nieśmiało Luhan, spoglądając na Kibuma, który w odpowiedzi skinął ochoczo głową i poklepał dłonią stołek. Blondyn zajął wskazane miejsce i uśmiechnął się promiennie do chłopaków.
- A gdzie Kai poszedł? – Jonghyun wychylił się zza Kibuma, by móc zerknąć na siedzącego obok niego Luhana, który właśnie z wielką ostrożnością kosztował przygotowanego przez Taemina drinka. Racja, wszyscy podchodzili bardzo sceptycznie do wynalazków rudzielca, więc wcale nie dziwił się nowemu koledze, że nie miał aż na tyle zaufania do niego, by od razu wypić wszystko duszkiem.
- Musiał iść do domu – powiedział Luhan, robiąc wielkie oczy, gdy poczuł słodki smak napoju. Taemin patrzył na niego wyczekująco, licząc na pochwały, jednak widząc jego minę, zaczął wątpić, że takowe usłyszy. – To jest pyszne! – zachwycił się blondyn i zaczął pochłaniać słodki napój. Trójka chłopaków zaśmiała się głośno, co sprawiło, że na policzkach Lu zakwitły urocze rumieńce. – Kto to jest Sulli? – odezwał się po chwili blondyn, zerkając kątem oka na Kibuma, który zmarszczył czoło, odwracając głowę w jego stronę. – To dziewczyna Kai’a?
- Hm, można tak powiedzieć – zaśmiał się Jonghyun, za co oberwał w żebra z łokcia od swojego chłopaka. – No co?
- On tylko…
- Sulli to najważniejsza kobieta w życiu naszego drogiego Jongina – dodał Taemin, uśmiechając się zadziornie. Widząc niezadowoloną minę Kibuma, wzruszył ramionami i wrócił do wycierania szklanek. – Pewnie znów się źle poczuła. Kai jest bardzo przewrażliwiony na jej punkcie.
- Ach, okay – mruknął wyraźnie niezadowolony Luhan, odsuwając od siebie pustą szklankę. – Ja już pójdę. Nie chcę wracać do domu po zmroku – powiedział, zeskakując z wysokiego stołka.
Po pożegnaniu się z chłopakami, wyszedł z baru i mozolnym krokiem ruszył w stronę swojego domu, zaciskając ze złości dłonie na uchwytach kolorowego plecaka.
Na co to wszystko było, skoro Kai był już w związku? I dlaczego okłamał go, mówiąc, że już od dawna z nikim nie był?
Luhan czuł się oszukany i zdradzony, a to nie zwiastowało nic dobrego.

*

Swoje przyjście do domu obwieścił głośnym trzaśnięciem drzwiami. Nie musiał długo czekać na pojawienie się w przedpokoju mamy. Kobieta patrzyła z niemałym przerażeniem na swojego syna, który ze złości wkopał buty do szafy i przeklął cicho pod nosem, chociaż pani Lu i tak zdołała to usłyszeć. Nie skomentowała tego jednak, pozwalając Luhanowi pójść do sypialni. W przelocie chłopak rzucił jeszcze do taty ciche „cześć” i zniknął na poddaszu, gdzie znajdował się jego pokój.
Blondyn odrzucił na bok plecak i podszedł do łóżka, od razu padając na niego bezwładnie. Po omacku odszukał ukochanego misia, który pamiętał jeszcze dzieciństwo Luhana, i mocno go do siebie przytulił.
- Lulu? – zagaiła pani Lu, zaglądając nieśmiało do pokoju syna. – Chcesz coś zjeść? Odgrzeję ci kolację.
- Nie, nie jestem głodny – zamruczał pod nosem chłopak, jeszcze mocniej wtulając twarz w pluszaka, który pachniał kwiatowym płynem do płukania. Kątem oka obserwował, jak mama podchodzi do łóżka i przysiada na jego skraju. – Jadłem w barze.
- Dobrze. A powiesz mi, co takiego się stało? Rano byłeś taki podekscytowany, a teraz wręcz przeciwnie. Kai wyrządził ci jakąś krzywdę? – brnęła dalej, chcąc dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się podczas ich wspólnej wycieczki. – Lulu, spójrz na mnie.
- Mamo, nic się nie stało – wyjęczał Luhan, mając już po dziurki w nosie tej rozmowy. Chciał, żeby mama wyszła z pokoju i dała mu święty spokój. Cisza, to jedyne, czego w tamtej chwili pragnął, a ta kobieta jak na złość jojczała mu nad uchem. – Jestem po prostu zmęczony. Cały dzień łaziliśmy po lesie.
- W porządku – rzuciła cicho, podnosząc się z łóżka. – Tylko pamiętaj, że jeśli coś będzie się działo, to masz mi od razu powiedzieć – przypomniała, a później wyszła z pokoju, jeszcze w przelocie zerkając na Luhana, który w dalszym ciągu leżał w bezruchu na łóżku, tuląc do siebie ukochaną maskotkę.
Kiedy drzwi się zamknęły, Lu odsunął od twarzy miśka i odwrócił się na plecy, głośno przy tym wzdychając. Przez chwilę bawił się maskotką, jednak w ostateczności wstał z łóżka, chcąc pójść do łazienki, by wziąć długi i odprężający prysznic. Ciało chłopaka lepiło się od potu, a koszulka nieprzyjemnie przywierała do pleców i chudych ramion. Luhan zdjął z siebie podkoszulek i podszedł do szafy, by wyjąć z niej czyste ubrania. W przelocie wyjrzał przez okno i zaraz przed nie wrócił, dokładnie przyglądając się widniejącemu na ciemnym niebie księżycowi. Pełnia zbliżała się wielkimi krokami, zapewne napawając strachem niejednego mieszkańca, bo wiadomo przecież, że podczas pełni często zdarzają się różne, dziwne rzeczy.
Luhan uśmiechnął się do samego siebie i zabrawszy ze sobą ubrania, udał się do łazienki, wciąż podśpiewując pod nosem przypadkową melodię.

15 komentarzy:

  1. Jezuuu zakochałam się! :* Nie wiem co ze mną zrobiłaś, ale o mało nie odgryzłam siostrze ręki, jak chciała włączyć sobie facebooka i przerwać mi czytanie. Już wczoraj przeczytałam pozostałe rozdziały (bo słyszałam same dobre rzeczy o twoim opowiadaniu) ale nie miałam czasu skomentować, a robienie ogromnego spamu też pod starymi notkami jakoś mi się nie uśmiechało.
    Zacznę od tego, że wiedziałaś o czym napisać w ten czas, gdzie wszystkie wygłodniałe fanki EXO (w tym ja) rzucą się na jakieś opko związane z Wilkami, ale nie za to chciałam cię pochwalić, a za twój świetny styl pisania. Taki lekki i płynny. Można powiedzieć, że wszystko byłam w stanie sobie wyobrazić. Każdy fragment sceny, zaczynając od wyglądu krajobrazu, aż po wszystkie minu Luhana. A zaczynając o Luhanie - on jest taki mega słodki! *___*
    Może to i nudne, że pojawia się w każdym ff jako ten niewinny i uroczy chłopiec, ale mi się to nie znudziło i tylko taki charakterek mi do niego pasuje.
    Rzeczywiście powinnaś być dumna z rozdziału, bo jest ŚWIETNY, ale to nie znaczy, że te dwa pozostałe są gorsze.
    Całe szczęście jak tylko włączyłam zakładkę z linkami i zobaczyłam spis rozdziałów zrobiłam naprawdę dziwną minę widząc napis "rozdział trzeci". Nie wytrzymałabym do jutra z przeczytaniem go.

    ŻYCZĘ WENY <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też uwielbiam ten rozdział! Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie, haha naprawdę niech żałuję ci co nie czytają, bo nie wiedzą co tracą. :D W ogóle dzisiaj rano jak wychodziłam z domu to myślałam o tym, że dziś środa, wróciłam jak najszybciej mogłam i wchodziłam tu, i wchodziłam, i doczekać się nie mogłam XD Czytałam tak powolutku, żeby na jak najdłużej mi starczyło :D W ogóle szablon jest genialny *.* A rozdział tym bardziej, siedziałam jak zwykle ciesząc się jak debil do ekranu. Na początku Luhan przypomniał mi mnie, jak napisałaś o wyrywaniu kwiatów nie chwastów, a najbardziej to już po tym jak Luhan poszedł prosto, a Kai skręcił. No miałam siebie przed oczami. W ogóle, co Ty za sierotę z Lulu zrobiłaś? XD Czemu aż tak się bał zejść z tego zbocza :D I obalał się co chwilę, dziw, że się jeszcze nie połamał :D Bardzo rozweselający rozdział, czyli coś co było mi dzisiaj potrzebne. „Romeo, ach, mój Romeo!”, a potem do lasu na rowerze. Oby kierował Kai, bo Lu jeszcze by się przewrócił, czy coś. „Ładniejszy, czyli ja” łamaga, ale skromnością to nie grzeszy ^^
    Och, obydwaj tak bardzo się lubią. *.* Jak ich na koniec rozdzielisz, to obiecuję, że Cię znajdę, nieważne, że jesteś z drugiego końca Polski XD Nie będę się radować, że może być aż 15 rozdziałów, bo jak Ci jeszcze bardziej słońce zaszkodzi i nie będzie... :D
    Sulli to suczka, nie? :D Bo chyba nie żadna siostra, ani tym bardziej dziewczyna. Jonghyun i Taemin nie ładnie sobie tak żarty stroić, biedny Lulu, uwierzył. Kibum mógł kończyć co zaczął i palnąć Jjonga mocniej :D Uwielbiam tego chłopaka, ale w Twoim opowiadaniu bardziej podoba mi się Kibum. ^^
    „Kai spojrzał na profil bruneta i zagryzł nerwowo dolną wargę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź.” - a nie na profil blondyna? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobiłaś mnie tym komentarzem, bo Luhan miał być tajemniczym chłopakiem w tym opowiadaniu, ale jak z Luhana zrobić tajemniczego gościa? Do niego pasuje taka łamaga, co idzie prosto zamiast skręcić ^^ tak, skromny to on jest bardzo XD Sulli skojarzyłaś z Sashą z opowiadania z violent saint, tak? Dobry trop, tyle ci powiem :D nie wiem, dlaczego tak szczerzę się do monitora, skoro za dwie godziny mam przedostatni egzamin, ale to pewnie przez Twój komentarz XD
      Jeju, faktycznie, ale głupi błąd! Dzięki za wytknięcie, bo czytałam przed dodaniem, a nawet tego nie zauważyłam -.- już poprawiłam XD a rozdziałów na 99,9% będzie 15, bo nijak nie mam tego jak skrócić, a nie mogę niczego pominąć. Już i tak prawie jestem w połowie tego opowiadania, więc źle nie będzie, a przynajmniej nie powinno być źle :d

      Usuń
    2. Haha, nie no, jest tajemniczą łamagą XD Dobry trop mówisz? :D no w końcu na coś trafiłam, tak mi się coś kojarzy, w ogóle wcale mi nie pasuje to, że Sulli mogłaby być dziewczyną Kai'a :D będzie 15, aaa~! nieee, nawet nie próbuj skracać, mówię Ci :D

      Usuń
  3. Aw, ten rozdział był przesłodki, przynajmniej początek. Jednak jak zaczęłam czytać w słuchawkach leciało mi "love forever" gdzie śpiewał gość o brutalnym seksie, nekrofilii i kanibalizmie i nijak mi to pasowało xD
    Na samym początku tak się rozczulałam <3 Z każdym kolejnym zdaniem trzymałam kciuki i liczyłam na dodatkową dawkę zbliżenia między nimi :3
    Zastanawiam mnie kim jest Sulli... może jego siostrą? Raczej byś naszego Kaia nie wpakowała w żaden związek, prawda? xd Jednak to nie zmienia faktu, że oboje wpadli. Oboje w sobie równie zauroczeni <3 Mam tylko nadzieję, że długo nie będa się docierać, chociaż w sumie... za kilka rozdziałów na pewno się do siebie baaardzo zliżą xD Niemniej szkoda mi LuHana, biedak zaczął już sobie coś dopowiadać. Oj , niedobry Tae i Jonghyun! Tak mącić w głowie Lulu ;< Jednak... Lu mnie przeraził nieco na samym końcu. Nie wiem czemu, ale od razu pomyślałam o takim małym psychopacie, co znęca się nad małym zwierzaczkami...
    shajdghas ech, niedobra ty. Pobudzasz u mnie ciekawość i robię się niecierpliwa czekając na kolejne rozdziały :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie bohaterzy jak najbardziej odpowiadają. Wręcz Cię za nich uwielbiam :P Jako zagorzały fan EXO nie mogłabym sobie odmówić przeczytania opowiadania z nimi, tym bardziej jeśli pojawia się motyw wilka. Poza tym występują też chłopacy z Shinee, więc Shawole również coś dla siebie znajdą.
    I mam nadzieję, że wytrwasz do końca, bo jestem naprawdę ciekawa dalszych wydarzeń.
    Co do rozdziału... Jednym słowem jest po prostu uroczy ^^ Podoba mi się to delikatne zachowanie obu chłopaków, jest genialne. Ta rozmowa z nawiązaniem do Romeo i Julii jeszcze bardziej osłodziła atmosferę. Luhan w roli kobiety i Kai na rowerze... Nie mam pytań :P Zazdrość Lulu też jest taka słodka :D On w ogóle jest tak bardzo uroczy, że mogłabym się rozpłynąć pod jego wpływem <3 Dlatego bardzo przyjemnie mi się to czytało.
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Człowieku, co ty ze mną robisz *^* właściwie nie tylko ze mną, a z moimi przyjaciółkami (masz przykład w pierwszym komentarzu, hahaha :D) I to jest właściwie zawsze tak: Ja "Wiecie, że Witness dodała rozdział?" W odpowiedzi otrzymuję jakieś piski, ze nie wiedziały i że jak przyjdą do domu, to od razu przeczytają XD Uzależniasz ludzi od tej historii, a zwłaszcza mnie, bo z każdym rozdziałem intrygujesz mnie coraz bardziej. Ja ogólnie jestem dosyć wybrednym człowiekiem i naprawdę, wystarczy jeden, drobny szczegół, żeby zniechęcić się do opowiadania i go nie czytać (lub nie pisać, bo z moimi to samo jest xd)
    Ogólnie, to ja ci miałam skomentować też poprzedni rozdział, ale jestem zajebistym leniem i nie zdążyłam tego zrobić xD Dlatego w sumie też ten komentuje zaraz po przeczytaniu i właściwie muszę przyznać, że właśnie to opowiadanie trafiło do pierwszej trójki moich ukochanych. Mam nadzieję, że jednak napiszesz te 15 rozdziałów. Będę trzymać kciuki!
    Ogólnie Luhan zabija mnie słodkością <3 "ładniejszy, czyli ja" hahahha skromniutki :D ale kochany. Ogólnie dobrze, że stawiłaś na pairing Lukai, bo lubię ich (nie tak jak hunhana, czy baekyeola, ale jednak darzę ich sympatią) i idealnie pasują do tego opowiadania, więc jak w mój gust z bohaterami trafiłaś : D
    Z fabułą w sumie też. Jest taka tajemnicza : o Czasami brakuje mi oddechu, jak czytam te rozdziały, bo są genialnie napisane i niczego im nie brakuje.
    Nie mogę doczekać się jakiegoś dogłębniejszego wątku z Kaiem i Luhanem *o* umrę chyba wtedy.
    Cholernie ciekawi Luhan i ten wilk z poprzedniego rozdziału... Są jakoś powiązani? hmm... nie, ja nie powinnam myśleć XD
    Ogólnie, to patrzyłam na zapowiedzi opowiadań. Wszystkie wydają się genialne, ale i tak najbardziej czekam na Miłosny Czworokąt, więc pisz to szybciutko *o* (postacie też świetne :D)
    Ogólnie to umieram, oczekując na nowy rozdział x.x

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo słodki i pozytywny rozdział. Z początku śmiałam się z Kaiem z niezdarności Luhana. Biedny Lulu, chodzenie w plenerze chyba nie najlepiej mu wychodzi. Sama bym mu z radością dała rękę i tak sobie z nim pospacerowała <3
    Potem zrobiło się smutniej. Sądzę, że ta dziewczyna to jakieś niedomówienie, kilka niewyjawionych informacji i od razu cała sprawa ukazała się w niewłaściwym świetle. Ale reakcja Luhana dowodzi, że on także czuje coś do Kaia. Ciekawa jestem, jak długo będą to ukrywać :)
    Fajnie, że w opowiadaniu pojawiają się też mniej tajemnoczo-straszne wątki. Bardzo mi się podobało! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lulu jest słodki ^^ aczkolwiek trooooochę mnie przeraża xd ale to nic ;)
    Słodka ta ich wycieczka, szkoda tylko, że Kai nie pokazuje Lu swoich uczuc :(
    Chętnie bym wypiła takiego Taeminowego drinka ^^
    Mam dziwne wrażenie (pewnie dodatkowo głupie), że Sulli to pies hahahah pewbie nie, ale musialam to napisać xd
    Wybacz, że taki krótki i bezpłciowy komentar, następnym razem postaram się lepiej! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki słodki i cudowny rozdział ^^ Nie mogłam się od niego oderwać, bo pokochałam Luhana jako takiego łamagę. A Kai jest po prostu uroczy w tym opowiadaniu. Widać, że między nimi iskrzy! Najbardziej podobała mi się dyskusja na temat Romea i Julii (moja imienniczka xD). Oglądałam film "Romeo i Julia" w wersji z DiCaprio i tam Romeo był zdecydowanie ładniejszy od Julii XD
    Mam wrażenie, że Luhaś jest wilkołakiem, naprawdę. I ktoś już napisał, że Sulli skojarzyła mu się z Sashą z violent saint i miałam dokładnie tak samo!
    Nazwisko Lulu... Sama nie jestem pewna tego nazwiska, bo "xiao" oznacza w chińskim "dziecko", a we większości opowiadań Lu ma nazwisko Xiao. Wikipedia i EXO Poland napisali, że Lu to nazwisko, a Han imię. Sama już nie wiem ;_____;
    Szablon jest cudowny *_________* Kai i Lulu ślicznie razem wyglądają i ten piesek! Cudo! ^^
    Czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha Luhan jaka niezdara ;D Najlepsza była ich rozmowa na temat Romeo i Julii. Iskrzy między nimi, oj iskrzy XD
    Ciekawa jestem kim jest ta Sulli, bo chyba nie żadną tam dziewczyną ?
    Rozdział naprawdę świetny. Z niecierpliwością czekam na nowy.
    Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooj, coś mi się zdaje, że może Sulli to pies ? ;D Miło by było. I Luhan nie byłby na straconej pozycji xD
    Wracając do całego opowiadania: strasznie wciąga, fajnie, szybko się czyta :D Aż zżera mnie to, kim, a może czym ;p jest Lu :D jakiś wilkołak czy coś! XD
    fragment typu "Luhan czuł się oszukany i zdradzony, co nie zwiastowało nic dobrego" rozwalił moją psychikę - Luhan wraca sobie przez las, a tu wyskakuje Szatan z tekstem "Hej! Zjem cię!" a Lu na to "jeb się" - tak, moja chora psychika xD
    Z niecierpliwością czekam na więcej! :D c:

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że między Jonginem a Luhanem dojdzie do czegoś podczas tej wspólnej wyprawy ;D Ciągnie ich do siebie nawzajem, ale jeszcze się boją okazywania własnych uczuć. Kiedy rozmawiali o swoich byłych dziewczynach, napięcie między nimi było niemal namacalne. Sądziłam, że to Kai mocniej się zaangażuje, tymczasem kruchy Luhan - którego coraz bardziej podejrzewam o skrywanie jakiejś mrocznej tajemniczy, zwłaszcza że wspomniałaś o pełni - odwzajemnia to z równą mocą.
    Sulli to pewnie jakiś pies, tymczasem biedny Lu myśli, że zauroczył się niewłaściwą osobą. Swoją drogą przyjaciele Jongina chyba widzą sympatię między nimi, więc mogli to naprostować, tymczasem to Kai będzie musiał się tłumaczyć ;_;
    Niemniej czekam na ciąg dalszy, ponieważ zdążyłam się już strasznie wciągnąć :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Lusio jaki kochanyyy! Taka łamaga z niego i w ogóle taką ma gładką skórę i taki uroczy haha (fg moment). Najlepsze było z tymi kanapkami i termosem na początku :D Jakbym swoją mamę widziała. Dobrze, że ten rozdział jest taki o niczym bo przynajmniej nie muszę się zastanawiać nad Luhanem i jego tajemniczością ;) Aj lajk yt

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem,czy dodało mój poprzedni komentarz pod tym postem.. tak bardzo mój "kochany" laptop się nagle zawiesił. Rozdział bardzo mi się podoba,bo zaczął się tak sielankowo i coraz bardziej przekonuje sie do chłopaków z EXO przez to opowiadanie :3 Ciekawi mnie kim jest Sulli mama,a może siostra Kai'a? Za wykorzystanie magii księżyca duuuży plus! To opowiadanie strasznie wciąga, za dobrze piszesz hahah!
    Pozdrawiam,
    Yume

    OdpowiedzUsuń