3. Romeo i Julia.
Luhan przelotnie spojrzał na
stojący na szafce kolorowy budzik, po czym pospiesznie wrzucił do ulubionego
plecaka potrzebne rzeczy, a przede wszystkim przygotowane przez mamę kanapki i
termos z owocową herbatą. Szykował się do wyjścia, jakby miała to być wyprawa
jego życia, a nie zwykły spacer z Jonginem.
Na samą myśl o tym chłopaku,
blondyn uśmiechnął się do samego siebie i poprawiwszy przed lustrem sterczące
na wszystkie strony włosy, przerzucił przez ramię wzorzysty plecak i wybiegł
czym prędzej ze swojego pokoju. Zbiegł po schodach na parter i zajrzał do
salonu, gdzie miał nadzieję znaleźć rodziców. Lada chwila miał przyjść po niego
Kai, dlatego chciał obwieścić któremuś z domowników o swoim wyjściu, by
niepotrzebnie się nie martwili. Przez duże okno dostrzegł krzątającą się w
ogrodzie mamę, więc wybiegł na zewnątrz i szybko podbiegł do rodzicielki, która
właśnie pochylała się nad rabatkami z kwiatami i wyrywała niepotrzebne chwasty.
Na widok swojego syna, uniosła się do pionu i potarła wierzchem dłoni mokre od
potu czoło.
- Lulu, coś się stało? – zapytała
zaskoczona, poprawiając chustkę, która chroniła jej głowę przed promieniami
słońca.
Tego dnia pogoda była wyjątkowo
piękna, a temperatura sięgała powyżej dwudziestu stopni, więc tym bardziej
cieszyła się, że Luhan postanowił wyjść z domu. Ostatnio za dużo przesiadywał w
swoim pokoju, ale może było to spowodowane tym, że jego jedyny tutejszy
towarzysz musiał wyjechać ze swoim ojczymem i nie było go już od przeszło dwóch
tygodni. Mimo że Luhan znał przyjaciół Jongina, to nie chciał się z nimi
spotykać, bo, jak twierdził, nie przypadli mu do gustu. Pani Lu ze względu na
samopoczucie swojego syna i jego trudny charakter, wolała nie naciskać i
znosiła jego ciągłą obecność w domu i chęci pomagania w ogródku, które i tak
kończyły się katastrofą, bo Luhan zamiast wyrywać chwasty, pozbywał się
pięknych kwiatów. W ostateczności pani Lu wyganiała go z powrotem go domu,
gdzie mógł spokojnie poczytać książki w zaciszu swojego pokoju.
- Nie, dlaczego od razu
zakładasz, że coś się stało? – spytał Luhan, marszcząc czoło. Zaraz machnął
ręką i uśmiechnął się szeroko, nie chcąc tracić czasu na niepotrzebne dyskusje.
– Kai niedługo przyjdzie, więc chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę.
- Och, dobrze – westchnęła
kobieta, posyłając synowi promienny uśmiech. – Tylko uważajcie na siebie, okay?
- Oczywiście, mamo – zaśmiał się
chłopak, wywracając teatralnie oczami. – Wyjdę mu naprzeciw – dodał i podszedł
do kobiety, po czym pocałował ją w policzek i nim cokolwiek zdążyła powiedzieć,
pobiegł w stronę drogi, którą miał przyjść Kai.
Luhan był w wyjątkowo dobrym
humorze, a nostalgia, która towarzyszyła mu przez ostatnie dwa tygodnie,
odeszła w zapomnienie. Chłopak zdawał się nie pamiętać, jak każdego wieczora
przesiadywał na parapecie w swoim pokoju i wyglądał przez okno, mając nadzieję,
że jakimś dziwnym cudem ujrzy idącego w stronę domu Jongina. Sam nie wiedział,
dlaczego tak bardzo za nim tęsknił. Przecież nie znali się za dobrze, bo w
przeciągu kilku tygodni nie można aż tak przywiązać się do drugiej osoby,
prawda? Przynajmniej Luhan nie wierzył w takie rzeczy, jednak coś w środku
mówiło mu, że Kai w nieprawdopodobnie szybkim czasie stał się dla niego
wyjątkowo bliską osobą i nie chciał, by cokolwiek to zmieniło.
Widząc z oddali sylwetkę
ciemnowłosego chłopaka, Luhan uśmiechnął się promiennie i przyspieszył kroku.
Chciał jak najszybciej znaleźć się blisko Jongina, którego widok sprawiał, że
blondynowi kręciło się w głowie, a serce zaczynało szybciej bić. Tylko co miał
zrobić, gdy już znajdzie się blisko bruneta? Rzucenie mu się na szyję i
wyściskanie, jak ukochanego misia nie wchodziło w grę. Luhan wiedział, że na
tym etapie jeszcze nie może sobie na takie coś pozwolić, jednak podanie dłoni
na powitanie zdawało mu się być takie oschłe i nie na miejscu. W końcu znali
się już dość dobrze, a przynajmniej na tyle, że mógł czuć się swobodnie w
towarzystwie Kai’a.
- Cześć, Lu! – krzyknął wesoło
brunet, gdy już znaleźli się blisko siebie. Uśmiechnął się promiennie do
blondyna i poczochrał jego włosy, które już i tak były w nieładzie. – Dobrze
cię widzieć.
- Ciebie też. Jak było na
wyjeździe? – zapytał Luhan, próbując uspokoić szybko bijące serce, które
zdawało się zaraz wyskoczyć z jego piersi. – Wszystko się udało?
- Tak, ale strasznie mi się
nudziło bez ciebie… i chłopaków – powiedział Kai, zerkając kątem oka na idącego
obok niego Luhana. Od razu zwrócił uwagę na kolorowy plecak, który ze sobą
miał. Na samo wspomnienie swoich wcześniejszych domysłów odnośnie torby
blondyna, uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą. – A tobie
jak minęły te dwa tygodnie? Robiłeś coś ciekawego?
- O ile plewienie grządek w
ogródku i pomaganie ojcu przy budowaniu altany można nazwać ciekawymi
zajęciami, to owszem: bawiłem się, jak nigdy przedtem – zażartował Luhan,
kopiąc leżące pod nogami kamyczki. Kai zaśmiał się głośno i rozejrzał się
dookoła siebie, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – Gdzie my tak w ogóle
idziemy?
- Pomyślałem, że zabiorę cię nad
zatokę. Tam jest piękny wodospad. Kiedyś tam ciągle przesiadywałem, ale
później… Wszystko się pozmieniało i teraz wolę kisić się w barze – westchnął
Kai, uśmiechając się do towarzysza. – Gotowy na długą wyprawę?
- Oczywiście! Mama chyba to
przewidziała, bo przygotowała nam prowiant na drogę – powiedział Luhan, dokładnie
przyglądając się twarzy bruneta, na której pojawił się piękny uśmiech. Wtedy w
głowie blondyna zrodziła się ta dziwnie niepokojąca, ale zarazem ekscytująca
myśl, że chciałby widzieć ten uśmiech przez resztę swoich dni. Było w nim coś
tak hipnotyzującego i pociągającego, że Luhan nie mógł oderwać wzroku od twarzy
bruneta. Dopiero po chwili się opamiętał i zawstydzony odwrócił głowę w drugą
stronę. – Ta rodzina, u której byłeś, to…?
- Rodzice mojego ojczyma. Z
rodziną od strony ojca nie utrzymuję kontaktów, a z kolei ze strony mamy nie
chcą mieć ze mną nic wspólnego, ale jakoś mnie to nie boli – odpowiedział Kai,
obojętnie wzruszając ramionami. – Rodzinne konflikty, nic ciekawego, a już na
pewno nie na tyle, by ci o tym mówić.
- Rozumiem – rzucił posępnie
Luhan, wyczuwając gęstniejącą pomiędzy nimi atmosferę. Nigdy nie lubił wyciągać
z ludzi informacji o ich osobistych sprawach, jednak czasami wszystko
przypadkiem się działo i potem właśnie robiło się niezręcznie, a on kompletnie
nie wiedział, jak wybrnąć z takiej sytuacji. – Daleko do tego wodospadu?
- Trochę, ale pójdziemy na
skróty. – Kai uśmiechnął się na rozluźnienie atmosfery, poprawiając plecak,
którego uchwyty zsuwały mu się z ramion. – Lu, mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście.
- Znamy się już trochę, a ja
dalej nie wiem, dlaczego postanowiliście tutaj zamieszkać – stwierdził brunet,
kątem oka obserwując towarzysza, który widocznie się spiął, jednak nie chcąc
dać tego po sobie poznać, uśmiechnął się lekko i mrużąc zabawnie oczy, spojrzał
na bezchmurne niebo. – Jeśli nie chcesz, to nie mów. Byłem po prostu ciekaw.
- Spokojnie, przecież nic się nie
stało – zaśmiał się Luhan, przeskakując z nogi na nogę. – Moja mama postanowiła
się przeprowadzić, bo miasto zaczęło ją męczyć. Jej znajoma była kiedyś tutaj
na wakacjach i tak zachwalała waszą wyspę, że mama nie chciała jechać nigdzie
indziej, tylko właśnie na Neun – wyjaśnił chłopak i uśmiechnął się szeroko. –
Ot, cała historia. Nic wielkiego, prawda?
- A ty nie chciałeś zostać w
mieście? W końcu jesteś pełnoletni, więc rodzice chyba by ci pozwolili, prawda?
– spytał Kai, skręcając w boczną ścieżkę, która miała ich zaprowadzić prosto
nad wodospad. Specjalnie wybrał drogę jak najbardziej odległą od lasu, gdyż nie
chciał przypadkiem natknąć się na jakiegoś nieproszonego gościa. Nie uzyskawszy
przez dłuższą chwilę odpowiedzi od Luhana, rozejrzał się dookoła siebie i
odetchnął z wyraźna ulgą, gdy w końcu zobaczył biegnącego w jego stronę
chłopaka. – Co ty robisz?
- Zamyśliłem się na chwilę, a ty
nie powiedziałeś, że skręcamy i poszedłem dalej prosto – wyjaśnił zażenowany
Luhan, na co Kai zaczął się głośno śmiać, płosząc przy tym siedzące na drzewach
ptaki. – Bardzo śmieszne – burknął obrażony blondyn, nadymając przy tym
policzki.
- Oj, już, nie złość się – powiedział
Kai, próbując powstrzymać kolejny napad śmiechu. Naburmuszony Luhan wyglądał
naprawdę zabawnie i zarazem uroczo, co sprawiało, że serce bruneta biło
szybciej, a umysł zaczynał tworzyć coraz to lepsze scenariusze, które miał
nadzieję kiedyś wcielić w życie. – Lulu… - szepnął uwodzicielsko, zbliżając się
niebezpiecznie do wciąż obrażonego chłopaka, który na to słowo otworzył szeroko
oczy i zamarł w bezruchu.
- Jak mnie nazwałeś? – zapytał
zszokowany, wciąż przetwarzając to, co powiedział Kai.
- Lulu – powtórzył ciemnowłosy,
przyglądając się uważnie twarzy chłopaka. – Nie podoba ci się?
- Moja mama tak na mnie mówi –
wyjaśnił po chwili Luhan, odsuwając się o krok od Jongina, który w dalszym
ciągu stał zbyt blisko. – Ale ty też możesz, jeśli chcesz – dodał już nieco
pewniej, posyłając chłopakowi promienny uśmiech.
- Myślałem, że powiedziałem coś
nie tak, bo dziwnie zareagowałeś.
- Zaskoczyłeś mnie po prostu.
Nikt oprócz mamy mnie tak nie nazywa – powiedział ściszonym głosem, unosząc
nieśmiało wzrok na Jongina. – Idziemy?
Kai skinął głową na zgodę i
złapawszy towarzysza za przedramię, pociągnął go w stronę stromego zbocza,
którym mieli zejść w niższe partie lasu. Luhan z przerażeniem malującym się na
twarzy, rozglądał się dookoła siebie, zapewne zastanawiając się, gdzie Kai go
prowadzi. Na widok urwiska zatrzymał się gwałtownie i wyszarpał się z uścisku
bruneta. Nie było mowy, by zszedł po tak stromym zboczu, nic sobie przy tym nie
robiąc. Czując na sobie wyczekujące spojrzenie Jongina, pokręcił głową w geście
odmowy i odwróciwszy się na pięcie, ruszył w stronę powrotną. Kai w porę
zatrzymał blondyna, łapiąc za uchwyt jego kolorowego plecaka. Luhan przystanął
w miejscu i obejrzał się za siebie, zawieszając wzrok na ciemnowłosym.
- Nie ma mowy! Nie zejdę tamtędy!
– powiedział spanikowany Luhan, przebierając w miejscu nogami. – Chcesz mnie
zabić? Przyznaj się, że taki był twój plan! Chcesz się mnie pozbyć! – krzyczał
zdenerwowany chłopak, wymachując rękoma na wszystkie strony.
- Cicho – szepnął rozbawiony Kai,
zakrywając usta Luhana ciepłą dłonią. Spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się
łobuzersko. – Nie zamierzam cię zabić, poza tym to zbocze wcale nie jest takie
strome. Wiele razy z niego schodziłem i jakoś nic mi się nie stało – dodał i
beztrosko wzruszył ramionami. – Lu, zaufaj mi. Naprawdę myślisz, że chciałbym,
żeby stała ci się krzywda?
- A nie? – Luhan zmarszczył
czoło, przyglądając się twarzy drugiego chłopaka, na której wykwitł uroczy
uśmiech.
- Nie – odpowiedział Kai i w końcu
odsunął dłoń od ust blondyna. – To jak? Ufasz mi?
Lu skinął niepewnie głową,
przyglądając się wyciągniętej w jego stronę ręce bruneta, po czym ujął ją
delikatnie i przysunął się do chłopaka. Jongin uśmiechnął się do samego siebie
i razem podeszli do zbocza, którym kiedyś ciągle schodził do niewielkiej
zatoki. Uwielbiał tam przesiadywać ze względu na otaczającą go ciszę i
znajdujący się tam piękny wodospad. Wyspa Neun, pomimo tego że nie była zbyt
duża, posiadała wiele urokliwych miejsc, między innymi właśnie tę zatokę.
Niestety pewne przykre wydarzenia sprawiły, że coraz mniej mieszkańców ją
odwiedzało. Kai również się do nich zaliczał. Nie przychodził nad wodospad od
przeszło kilkunastu miesięcy, jednak postanowił przełamać się dla Luhana. Poza
tym kiedyś trzeba stawić czoła przykrym wspomnieniom, nawet jeśli one wciąż
trawiły nas od środka.
Po zejściu, a może raczej
zbiegnięciu z urwiska, chłopcy znaleźli się na niewielkiej polanie, z której
było już niedaleko do zatoki. Luhan oczywiście musiał ponarzekać na taką, a nie
inną drogę, co Kai komentował tylko cichym śmiechem i sporadycznym wywracaniem
oczami, gdy blondyn potykał się o wystający z ziemi patyk. Cała ta sytuacja
była tak zabawna, że chłopak z ledwością powstrzymywał się przed śmianiem się z
Luhana. Teza, że skrywa w sobie narkomana czy groźnego przemytnika drogocennych
klejnotów, ulegała powolnej destrukcji, aż w końcu całkowicie legła w gruzach,
gdy Lu po raz kolejny potknął się o patyk, a później jeszcze zderzył się
czołowo z nisko zawieszoną gałęzią drzewa.
- Uważaj, bo jak cię rodzice
zobaczą takiego poobijanego, to oskarżą mnie i nie pozwolą nam się spotykać –
powiedział rozbawiony Kai, wyjmując z włosów Luhana liście. – Potem
musielibyśmy się spotykać potajemnie w lesie.
- Nie uważasz, że to byłoby
ekscytujące? – Lu uśmiechnął się zadziornie, patrząc chłopakowi głęboko w oczy.
– Niczym Romeo i Julia. Wiesz, zakazana miłość i tak dalej – zażartował,
obserwując reakcję towarzysza.
- Romeo i Julia powiadasz? –
zaśmiał się Kai, wyjmując kolejne listki z rozczochranych włosów Luhana. –
Mogłoby być ciekawie, ale może nie ryzykujmy, co? – uśmiechnął się uroczo i
kiwnął głową, gdy czupryna blondyna została oczyszczona z niepotrzebnych
dodatków. – A który z nas byłby Julią?
- Ładniejszy, czyli ja – odparł
rozbawiony Luhan, puszczając brunetowi oczko. – Stałbym w oknie swojego pokoju
i mówiłbym: „Romeo, ach, mój Romeo!”, a ty przyjechałbyś na rowerze i razem
ucieklibyśmy do lasu.
- Na rowerze? Nie powinienem
przyjechać na białym rumaku?
- Biały rumak to przeżytek –
stwierdził Luhan i machnął od niechcenia ręką. – Poza tym wątpię, byś takowego
miał, chyba że o czymś nie wiem. – Rozbawiony trącił Jongina łokciem w bok i
poruszył zabawnie brwiami. – Pewnie do niejednej dziewczyny jechałeś na białym
rumaku, co?
- Nie, wszędzie chodzę pieszo –
zaśmiał się Kai, czując w sercu delikatne ukłucie spowodowane rozczarowaniem.
Sam nie wiedział, dlaczego ono w ogóle się pojawiło. Przecież Luhan na pewno
miał w swoim życiu niejedną dziewczynę i w przeciwieństwie do wiecznie
zmieniającego zdanie Jongina, był zdecydowany, do której bramki strzela gole. –
I wcale tak wiele dziewczyn nie miałem. Na naszej wyspie nie ma wielkiego
wyboru, a gdy chodziłem do szkoły, to jakoś nie znajdowałem na to wszystko
czasu.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
Taki chłopak, jak ty, na pewno ma ogromne powodzenie u dziewczyn – stwierdził
Luhan, poprawiając zsuwający się z ramion plecak.
- A ty? Ty pewnie też miałeś
wiele dziewczyn. – Kai spojrzał na profil blondyna i zagryzł nerwowo dolną
wargę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź. Tylko czy naprawdę chciał ją
usłyszeć? Wolał chyba w dalszym ciągu łudzić się, że Luhan jest nieskalanym
czyimiś brudnymi łapskami chłopakiem, który jeszcze nigdy się nie całował i tak
naprawdę wciąż nie wie, jakiej orientacji jest. Tak, zdecydowanie wolał karmić
się wymyślonymi przez siebie scenariuszami, aniżeli usłyszeć prawdę.
- Szczerze? Miałem tylko jedną
dziewczynę – westchnął ciężko Luhan, potrząsając głową, jakby w ten sposób
chciał się pozbyć nieprzyjemnych wspomnień. – Czasami mam wrażenie, że miłość
nie istnieje.
- Może po prostu nie znalazłeś
jeszcze odpowiedniej osoby, która pokazałaby ci, że jest wręcz przeciwnie?
- Być może, tylko ja już jestem
zmęczony ciągłym szukaniem – powiedział cicho Lu, wbijając wzrok w swoje
kolorowe trampki, które były całe brudne od wilgotnej po wczorajszym deszczu
ziemi. – Miałem tylko jedną dziewczynę, jednak rozstanie z nią uświadomiło mi,
że to wszystko chyba nie jest dla mnie. Nie jestem odporny i nie przeżyłbym
kolejnego rozczarowania.
- A jeśli ten ktoś obiecałby ci,
że się nie rozczarujesz? – spytał po chwili Kai, przetrawiając wciąż słowa
Luhana. To, jaki mówił o swoich przykrych doświadczeniach miłosnych,
potwierdzało wcześniejsze spostrzeżenia Jongina odnośnie jego wyglądu. Lu
naprawdę był kruchy, chociaż na co dzień tego nie pokazywał. Potrafił się
postawić, gdy Jonghyun zaczynał sobie z niego żartować i umiał się odgryźć
ciętą ripostą. Mimo tej otoczki oschłego i aroganckiego chłopaka, skrywał w
środku nieco wrażliwsze oblicze, które właśnie ujawnił przed Jonginem.
- Nie musi obiecywać. Na co mi
obietnice, które tak łatwo jest złamać? – Luhan uniósł głowę i zmrużył uroczo
oczy, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Głośny szum wodospadu dał mu do
zrozumienia, że są już niedaleko zatoki, co niezmiernie go ucieszyło, gdyż nie
był przyzwyczajony do tak długich spacerów i nogi powoli odmawiały mu
posłuszeństwa, a nie chciał znów marudzić, więc nie mówił o tym Jonginowi. –
Najważniejsze, żeby ta osoba się starała i pokazywała mi na każdym kroku, jak
ważny dla niej jestem. Więcej mi nie trzeba – dodał na koniec i uśmiechnął się
do bruneta, jakby zachęcając go tym gestem do działania.
Nie widząc odzewu ze strony
chłopaka, Luhan westchnął cicho i ponownie wbił wzrok w swoje trampki. Czy tak
trudno było dostrzec, że oszalał na jego punkcie już przy pierwszym spotkaniu?
*
Ku uciesze chłopaków pogoda
utrzymała się do samego wieczora, dzięki czemu mogli dłużej posiedzieć nad
zatoką i porozmawiać. Co prawda tematy dotyczyły głównie rzeczy ogólnych,
jednak dla Jongina to i tak było dużo. Cieszył się z każdej chwili spędzonej z
Luhanem, więc tym bardziej był zadowolony z faktu, że chłopak zgodził się
jeszcze później pójść z nim do baru.
Siedzieli przy jednym ze stolików,
dyskutując o słuszności wyboru powrotnej drogi przez Jongina, który
najwidoczniej zapomniał o tym, że jego towarzysz nie ma zbyt dobrej kondycji i
kazał mu iść okrężną drogą. Kiedy nareszcie doszli do baru, Luhan zajął
pierwszy lepszy stolik i padł zmęczony na blat, przymykając przy tym oczy.
Dopiero po dłuższej chwili uniósł głowę i stwierdził, że mimo wszystko podobała
mu się ta wycieczka. Najbardziej jednak cieszył się, że w końcu mógł pobyć z
Jonginem sam na sam, bo wcześniej zawsze przeszkadzał im któryś z jego
przyjaciół. Oczywiście Luhan to rozumiał, jednak czasami miał ochotę powiedzieć
intruzowi, żeby sobie poszedł i najlepiej nigdy nie wracał.
- Uch, przepraszam – westchnął
Kai, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Zerknął na jego ekran i szybko nacisnął
zieloną słuchawkę, przykładając aparat do ucha. – Hej, co jest?
- Możesz wrócić do domu? Z Sulli
nie jest dobrze – powiedział zdenerwowany Siwoo, na co Kai momentalnie poderwał
się z krzesła, o mało co go nie przewracając.
- Zaraz będę – odparł i rozłączywszy
się, schował komórkę do kieszeni spodni. Spojrzał uważnie na Luhana, od razu
żałując, że nie może dłużej z nim posiedzieć i porozmawiać. – Przepraszam, Lu,
ale muszę wracać do domu. Sulli coś się dzieje i muszę tam być – wyjaśnił,
przerzucając plecak przez ramię.
- Ech, jasne – rzucił zaskoczony
blondyn, nie bardzo wiedząc, co zrobić.
Kai posłał mu przelotny uśmiech i
wybiegł z baru, trzaskając przy tym drzwiami. Luhan rozejrzał się dookoła
siebie, zastanawiając się, czy podejście do siedzących przy barze chłopaków
jest na miejscu, czy może lepiej pozbierać rzeczy i wrócić do domu. Co prawda
było jeszcze dość wcześnie i nie chciało mu się siedzieć w czterech ścianach,
zwłaszcza po tak długim spacerze, więc wybrał pierwszą opcję i zabrawszy swój
plecak, podszedł do dwójki chłopaków. Taemin stał za barem, pełniąc tego dnia
funkcję barmana, gdyż stary Lee musiał pojechać na wybrzeże, by pozałatwiać
kilka spraw.
- Można się dosiąść? – zapytał
nieśmiało Luhan, spoglądając na Kibuma, który w odpowiedzi skinął ochoczo głową
i poklepał dłonią stołek. Blondyn zajął wskazane miejsce i uśmiechnął się
promiennie do chłopaków.
- A gdzie Kai poszedł? – Jonghyun
wychylił się zza Kibuma, by móc zerknąć na siedzącego obok niego Luhana, który
właśnie z wielką ostrożnością kosztował przygotowanego przez Taemina drinka.
Racja, wszyscy podchodzili bardzo sceptycznie do wynalazków rudzielca, więc
wcale nie dziwił się nowemu koledze, że nie miał aż na tyle zaufania do niego,
by od razu wypić wszystko duszkiem.
- Musiał iść do domu – powiedział
Luhan, robiąc wielkie oczy, gdy poczuł słodki smak napoju. Taemin patrzył na
niego wyczekująco, licząc na pochwały, jednak widząc jego minę, zaczął wątpić,
że takowe usłyszy. – To jest pyszne! – zachwycił się blondyn i zaczął
pochłaniać słodki napój. Trójka chłopaków zaśmiała się głośno, co sprawiło, że
na policzkach Lu zakwitły urocze rumieńce. – Kto to jest Sulli? – odezwał się
po chwili blondyn, zerkając kątem oka na Kibuma, który zmarszczył czoło, odwracając
głowę w jego stronę. – To dziewczyna Kai’a?
- Hm, można tak powiedzieć –
zaśmiał się Jonghyun, za co oberwał w żebra z łokcia od swojego chłopaka. – No
co?
- On tylko…
- Sulli to najważniejsza kobieta
w życiu naszego drogiego Jongina – dodał Taemin, uśmiechając się zadziornie.
Widząc niezadowoloną minę Kibuma, wzruszył ramionami i wrócił do wycierania
szklanek. – Pewnie znów się źle poczuła. Kai jest bardzo przewrażliwiony na jej
punkcie.
- Ach, okay – mruknął wyraźnie
niezadowolony Luhan, odsuwając od siebie pustą szklankę. – Ja już pójdę. Nie
chcę wracać do domu po zmroku – powiedział, zeskakując z wysokiego stołka.
Po pożegnaniu się z chłopakami,
wyszedł z baru i mozolnym krokiem ruszył w stronę swojego domu, zaciskając ze
złości dłonie na uchwytach kolorowego plecaka.
Na co to wszystko było, skoro Kai
był już w związku? I dlaczego okłamał go, mówiąc, że już od dawna z nikim nie
był?
Luhan czuł się oszukany i
zdradzony, a to nie zwiastowało nic dobrego.
*
Swoje przyjście do domu obwieścił
głośnym trzaśnięciem drzwiami. Nie musiał długo czekać na pojawienie się w
przedpokoju mamy. Kobieta patrzyła z niemałym przerażeniem na swojego syna,
który ze złości wkopał buty do szafy i przeklął cicho pod nosem, chociaż pani
Lu i tak zdołała to usłyszeć. Nie skomentowała tego jednak, pozwalając
Luhanowi pójść do sypialni. W przelocie chłopak rzucił jeszcze do taty ciche
„cześć” i zniknął na poddaszu, gdzie znajdował się jego pokój.
Blondyn odrzucił na bok plecak i
podszedł do łóżka, od razu padając na niego bezwładnie. Po omacku odszukał
ukochanego misia, który pamiętał jeszcze dzieciństwo Luhana, i mocno go do
siebie przytulił.
- Lulu? – zagaiła pani Lu,
zaglądając nieśmiało do pokoju syna. – Chcesz coś zjeść? Odgrzeję ci kolację.
- Nie, nie jestem głodny –
zamruczał pod nosem chłopak, jeszcze mocniej wtulając twarz w pluszaka, który
pachniał kwiatowym płynem do płukania. Kątem oka obserwował, jak mama podchodzi
do łóżka i przysiada na jego skraju. – Jadłem w barze.
- Dobrze. A powiesz mi, co takiego
się stało? Rano byłeś taki podekscytowany, a teraz wręcz przeciwnie. Kai
wyrządził ci jakąś krzywdę? – brnęła dalej, chcąc dowiedzieć się, co takiego
wydarzyło się podczas ich wspólnej wycieczki. – Lulu, spójrz na mnie.
- Mamo, nic się nie stało – wyjęczał
Luhan, mając już po dziurki w nosie tej rozmowy. Chciał, żeby mama wyszła z
pokoju i dała mu święty spokój. Cisza, to jedyne, czego w tamtej chwili
pragnął, a ta kobieta jak na złość jojczała mu nad uchem. – Jestem po prostu
zmęczony. Cały dzień łaziliśmy po lesie.
- W porządku – rzuciła cicho,
podnosząc się z łóżka. – Tylko pamiętaj, że jeśli coś będzie się działo, to
masz mi od razu powiedzieć – przypomniała, a później wyszła z pokoju, jeszcze w
przelocie zerkając na Luhana, który w dalszym ciągu leżał w bezruchu na łóżku,
tuląc do siebie ukochaną maskotkę.
Kiedy drzwi się zamknęły, Lu
odsunął od twarzy miśka i odwrócił się na plecy, głośno przy tym wzdychając.
Przez chwilę bawił się maskotką, jednak w ostateczności wstał z łóżka, chcąc
pójść do łazienki, by wziąć długi i odprężający prysznic. Ciało chłopaka lepiło
się od potu, a koszulka nieprzyjemnie przywierała do pleców i chudych ramion.
Luhan zdjął z siebie podkoszulek i podszedł do szafy, by wyjąć z niej czyste
ubrania. W przelocie wyjrzał przez okno i zaraz przed nie wrócił, dokładnie
przyglądając się widniejącemu na ciemnym niebie księżycowi. Pełnia zbliżała się
wielkimi krokami, zapewne napawając strachem niejednego mieszkańca, bo wiadomo
przecież, że podczas pełni często zdarzają się różne, dziwne rzeczy.
Luhan uśmiechnął się do samego
siebie i zabrawszy ze sobą ubrania, udał się do łazienki, wciąż podśpiewując
pod nosem przypadkową melodię.
Jezuuu zakochałam się! :* Nie wiem co ze mną zrobiłaś, ale o mało nie odgryzłam siostrze ręki, jak chciała włączyć sobie facebooka i przerwać mi czytanie. Już wczoraj przeczytałam pozostałe rozdziały (bo słyszałam same dobre rzeczy o twoim opowiadaniu) ale nie miałam czasu skomentować, a robienie ogromnego spamu też pod starymi notkami jakoś mi się nie uśmiechało.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że wiedziałaś o czym napisać w ten czas, gdzie wszystkie wygłodniałe fanki EXO (w tym ja) rzucą się na jakieś opko związane z Wilkami, ale nie za to chciałam cię pochwalić, a za twój świetny styl pisania. Taki lekki i płynny. Można powiedzieć, że wszystko byłam w stanie sobie wyobrazić. Każdy fragment sceny, zaczynając od wyglądu krajobrazu, aż po wszystkie minu Luhana. A zaczynając o Luhanie - on jest taki mega słodki! *___*
Może to i nudne, że pojawia się w każdym ff jako ten niewinny i uroczy chłopiec, ale mi się to nie znudziło i tylko taki charakterek mi do niego pasuje.
Rzeczywiście powinnaś być dumna z rozdziału, bo jest ŚWIETNY, ale to nie znaczy, że te dwa pozostałe są gorsze.
Całe szczęście jak tylko włączyłam zakładkę z linkami i zobaczyłam spis rozdziałów zrobiłam naprawdę dziwną minę widząc napis "rozdział trzeci". Nie wytrzymałabym do jutra z przeczytaniem go.
ŻYCZĘ WENY <33
Ja też uwielbiam ten rozdział! Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie, haha naprawdę niech żałuję ci co nie czytają, bo nie wiedzą co tracą. :D W ogóle dzisiaj rano jak wychodziłam z domu to myślałam o tym, że dziś środa, wróciłam jak najszybciej mogłam i wchodziłam tu, i wchodziłam, i doczekać się nie mogłam XD Czytałam tak powolutku, żeby na jak najdłużej mi starczyło :D W ogóle szablon jest genialny *.* A rozdział tym bardziej, siedziałam jak zwykle ciesząc się jak debil do ekranu. Na początku Luhan przypomniał mi mnie, jak napisałaś o wyrywaniu kwiatów nie chwastów, a najbardziej to już po tym jak Luhan poszedł prosto, a Kai skręcił. No miałam siebie przed oczami. W ogóle, co Ty za sierotę z Lulu zrobiłaś? XD Czemu aż tak się bał zejść z tego zbocza :D I obalał się co chwilę, dziw, że się jeszcze nie połamał :D Bardzo rozweselający rozdział, czyli coś co było mi dzisiaj potrzebne. „Romeo, ach, mój Romeo!”, a potem do lasu na rowerze. Oby kierował Kai, bo Lu jeszcze by się przewrócił, czy coś. „Ładniejszy, czyli ja” łamaga, ale skromnością to nie grzeszy ^^
OdpowiedzUsuńOch, obydwaj tak bardzo się lubią. *.* Jak ich na koniec rozdzielisz, to obiecuję, że Cię znajdę, nieważne, że jesteś z drugiego końca Polski XD Nie będę się radować, że może być aż 15 rozdziałów, bo jak Ci jeszcze bardziej słońce zaszkodzi i nie będzie... :D
Sulli to suczka, nie? :D Bo chyba nie żadna siostra, ani tym bardziej dziewczyna. Jonghyun i Taemin nie ładnie sobie tak żarty stroić, biedny Lulu, uwierzył. Kibum mógł kończyć co zaczął i palnąć Jjonga mocniej :D Uwielbiam tego chłopaka, ale w Twoim opowiadaniu bardziej podoba mi się Kibum. ^^
„Kai spojrzał na profil bruneta i zagryzł nerwowo dolną wargę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź.” - a nie na profil blondyna? :3
Dobiłaś mnie tym komentarzem, bo Luhan miał być tajemniczym chłopakiem w tym opowiadaniu, ale jak z Luhana zrobić tajemniczego gościa? Do niego pasuje taka łamaga, co idzie prosto zamiast skręcić ^^ tak, skromny to on jest bardzo XD Sulli skojarzyłaś z Sashą z opowiadania z violent saint, tak? Dobry trop, tyle ci powiem :D nie wiem, dlaczego tak szczerzę się do monitora, skoro za dwie godziny mam przedostatni egzamin, ale to pewnie przez Twój komentarz XD
UsuńJeju, faktycznie, ale głupi błąd! Dzięki za wytknięcie, bo czytałam przed dodaniem, a nawet tego nie zauważyłam -.- już poprawiłam XD a rozdziałów na 99,9% będzie 15, bo nijak nie mam tego jak skrócić, a nie mogę niczego pominąć. Już i tak prawie jestem w połowie tego opowiadania, więc źle nie będzie, a przynajmniej nie powinno być źle :d
Haha, nie no, jest tajemniczą łamagą XD Dobry trop mówisz? :D no w końcu na coś trafiłam, tak mi się coś kojarzy, w ogóle wcale mi nie pasuje to, że Sulli mogłaby być dziewczyną Kai'a :D będzie 15, aaa~! nieee, nawet nie próbuj skracać, mówię Ci :D
UsuńAw, ten rozdział był przesłodki, przynajmniej początek. Jednak jak zaczęłam czytać w słuchawkach leciało mi "love forever" gdzie śpiewał gość o brutalnym seksie, nekrofilii i kanibalizmie i nijak mi to pasowało xD
OdpowiedzUsuńNa samym początku tak się rozczulałam <3 Z każdym kolejnym zdaniem trzymałam kciuki i liczyłam na dodatkową dawkę zbliżenia między nimi :3
Zastanawiam mnie kim jest Sulli... może jego siostrą? Raczej byś naszego Kaia nie wpakowała w żaden związek, prawda? xd Jednak to nie zmienia faktu, że oboje wpadli. Oboje w sobie równie zauroczeni <3 Mam tylko nadzieję, że długo nie będa się docierać, chociaż w sumie... za kilka rozdziałów na pewno się do siebie baaardzo zliżą xD Niemniej szkoda mi LuHana, biedak zaczął już sobie coś dopowiadać. Oj , niedobry Tae i Jonghyun! Tak mącić w głowie Lulu ;< Jednak... Lu mnie przeraził nieco na samym końcu. Nie wiem czemu, ale od razu pomyślałam o takim małym psychopacie, co znęca się nad małym zwierzaczkami...
shajdghas ech, niedobra ty. Pobudzasz u mnie ciekawość i robię się niecierpliwa czekając na kolejne rozdziały :<
Mnie bohaterzy jak najbardziej odpowiadają. Wręcz Cię za nich uwielbiam :P Jako zagorzały fan EXO nie mogłabym sobie odmówić przeczytania opowiadania z nimi, tym bardziej jeśli pojawia się motyw wilka. Poza tym występują też chłopacy z Shinee, więc Shawole również coś dla siebie znajdą.
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że wytrwasz do końca, bo jestem naprawdę ciekawa dalszych wydarzeń.
Co do rozdziału... Jednym słowem jest po prostu uroczy ^^ Podoba mi się to delikatne zachowanie obu chłopaków, jest genialne. Ta rozmowa z nawiązaniem do Romeo i Julii jeszcze bardziej osłodziła atmosferę. Luhan w roli kobiety i Kai na rowerze... Nie mam pytań :P Zazdrość Lulu też jest taka słodka :D On w ogóle jest tak bardzo uroczy, że mogłabym się rozpłynąć pod jego wpływem <3 Dlatego bardzo przyjemnie mi się to czytało.
Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :P
Człowieku, co ty ze mną robisz *^* właściwie nie tylko ze mną, a z moimi przyjaciółkami (masz przykład w pierwszym komentarzu, hahaha :D) I to jest właściwie zawsze tak: Ja "Wiecie, że Witness dodała rozdział?" W odpowiedzi otrzymuję jakieś piski, ze nie wiedziały i że jak przyjdą do domu, to od razu przeczytają XD Uzależniasz ludzi od tej historii, a zwłaszcza mnie, bo z każdym rozdziałem intrygujesz mnie coraz bardziej. Ja ogólnie jestem dosyć wybrednym człowiekiem i naprawdę, wystarczy jeden, drobny szczegół, żeby zniechęcić się do opowiadania i go nie czytać (lub nie pisać, bo z moimi to samo jest xd)
OdpowiedzUsuńOgólnie, to ja ci miałam skomentować też poprzedni rozdział, ale jestem zajebistym leniem i nie zdążyłam tego zrobić xD Dlatego w sumie też ten komentuje zaraz po przeczytaniu i właściwie muszę przyznać, że właśnie to opowiadanie trafiło do pierwszej trójki moich ukochanych. Mam nadzieję, że jednak napiszesz te 15 rozdziałów. Będę trzymać kciuki!
Ogólnie Luhan zabija mnie słodkością <3 "ładniejszy, czyli ja" hahahha skromniutki :D ale kochany. Ogólnie dobrze, że stawiłaś na pairing Lukai, bo lubię ich (nie tak jak hunhana, czy baekyeola, ale jednak darzę ich sympatią) i idealnie pasują do tego opowiadania, więc jak w mój gust z bohaterami trafiłaś : D
Z fabułą w sumie też. Jest taka tajemnicza : o Czasami brakuje mi oddechu, jak czytam te rozdziały, bo są genialnie napisane i niczego im nie brakuje.
Nie mogę doczekać się jakiegoś dogłębniejszego wątku z Kaiem i Luhanem *o* umrę chyba wtedy.
Cholernie ciekawi Luhan i ten wilk z poprzedniego rozdziału... Są jakoś powiązani? hmm... nie, ja nie powinnam myśleć XD
Ogólnie, to patrzyłam na zapowiedzi opowiadań. Wszystkie wydają się genialne, ale i tak najbardziej czekam na Miłosny Czworokąt, więc pisz to szybciutko *o* (postacie też świetne :D)
Ogólnie to umieram, oczekując na nowy rozdział x.x
Bardzo słodki i pozytywny rozdział. Z początku śmiałam się z Kaiem z niezdarności Luhana. Biedny Lulu, chodzenie w plenerze chyba nie najlepiej mu wychodzi. Sama bym mu z radością dała rękę i tak sobie z nim pospacerowała <3
OdpowiedzUsuńPotem zrobiło się smutniej. Sądzę, że ta dziewczyna to jakieś niedomówienie, kilka niewyjawionych informacji i od razu cała sprawa ukazała się w niewłaściwym świetle. Ale reakcja Luhana dowodzi, że on także czuje coś do Kaia. Ciekawa jestem, jak długo będą to ukrywać :)
Fajnie, że w opowiadaniu pojawiają się też mniej tajemnoczo-straszne wątki. Bardzo mi się podobało! Pozdrawiam ciepło!
Lulu jest słodki ^^ aczkolwiek trooooochę mnie przeraża xd ale to nic ;)
OdpowiedzUsuńSłodka ta ich wycieczka, szkoda tylko, że Kai nie pokazuje Lu swoich uczuc :(
Chętnie bym wypiła takiego Taeminowego drinka ^^
Mam dziwne wrażenie (pewnie dodatkowo głupie), że Sulli to pies hahahah pewbie nie, ale musialam to napisać xd
Wybacz, że taki krótki i bezpłciowy komentar, następnym razem postaram się lepiej! :* <3
Taki słodki i cudowny rozdział ^^ Nie mogłam się od niego oderwać, bo pokochałam Luhana jako takiego łamagę. A Kai jest po prostu uroczy w tym opowiadaniu. Widać, że między nimi iskrzy! Najbardziej podobała mi się dyskusja na temat Romea i Julii (moja imienniczka xD). Oglądałam film "Romeo i Julia" w wersji z DiCaprio i tam Romeo był zdecydowanie ładniejszy od Julii XD
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Luhaś jest wilkołakiem, naprawdę. I ktoś już napisał, że Sulli skojarzyła mu się z Sashą z violent saint i miałam dokładnie tak samo!
Nazwisko Lulu... Sama nie jestem pewna tego nazwiska, bo "xiao" oznacza w chińskim "dziecko", a we większości opowiadań Lu ma nazwisko Xiao. Wikipedia i EXO Poland napisali, że Lu to nazwisko, a Han imię. Sama już nie wiem ;_____;
Szablon jest cudowny *_________* Kai i Lulu ślicznie razem wyglądają i ten piesek! Cudo! ^^
Czekam na następny! :3
Haha Luhan jaka niezdara ;D Najlepsza była ich rozmowa na temat Romeo i Julii. Iskrzy między nimi, oj iskrzy XD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kim jest ta Sulli, bo chyba nie żadną tam dziewczyną ?
Rozdział naprawdę świetny. Z niecierpliwością czekam na nowy.
Pozdrawiam ! ;)
Ooj, coś mi się zdaje, że może Sulli to pies ? ;D Miło by było. I Luhan nie byłby na straconej pozycji xD
OdpowiedzUsuńWracając do całego opowiadania: strasznie wciąga, fajnie, szybko się czyta :D Aż zżera mnie to, kim, a może czym ;p jest Lu :D jakiś wilkołak czy coś! XD
fragment typu "Luhan czuł się oszukany i zdradzony, co nie zwiastowało nic dobrego" rozwalił moją psychikę - Luhan wraca sobie przez las, a tu wyskakuje Szatan z tekstem "Hej! Zjem cię!" a Lu na to "jeb się" - tak, moja chora psychika xD
Z niecierpliwością czekam na więcej! :D c:
Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że między Jonginem a Luhanem dojdzie do czegoś podczas tej wspólnej wyprawy ;D Ciągnie ich do siebie nawzajem, ale jeszcze się boją okazywania własnych uczuć. Kiedy rozmawiali o swoich byłych dziewczynach, napięcie między nimi było niemal namacalne. Sądziłam, że to Kai mocniej się zaangażuje, tymczasem kruchy Luhan - którego coraz bardziej podejrzewam o skrywanie jakiejś mrocznej tajemniczy, zwłaszcza że wspomniałaś o pełni - odwzajemnia to z równą mocą.
OdpowiedzUsuńSulli to pewnie jakiś pies, tymczasem biedny Lu myśli, że zauroczył się niewłaściwą osobą. Swoją drogą przyjaciele Jongina chyba widzą sympatię między nimi, więc mogli to naprostować, tymczasem to Kai będzie musiał się tłumaczyć ;_;
Niemniej czekam na ciąg dalszy, ponieważ zdążyłam się już strasznie wciągnąć :D
Pozdrawiam :*
Lusio jaki kochanyyy! Taka łamaga z niego i w ogóle taką ma gładką skórę i taki uroczy haha (fg moment). Najlepsze było z tymi kanapkami i termosem na początku :D Jakbym swoją mamę widziała. Dobrze, że ten rozdział jest taki o niczym bo przynajmniej nie muszę się zastanawiać nad Luhanem i jego tajemniczością ;) Aj lajk yt
OdpowiedzUsuńNie wiem,czy dodało mój poprzedni komentarz pod tym postem.. tak bardzo mój "kochany" laptop się nagle zawiesił. Rozdział bardzo mi się podoba,bo zaczął się tak sielankowo i coraz bardziej przekonuje sie do chłopaków z EXO przez to opowiadanie :3 Ciekawi mnie kim jest Sulli mama,a może siostra Kai'a? Za wykorzystanie magii księżyca duuuży plus! To opowiadanie strasznie wciąga, za dobrze piszesz hahah!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Yume