4. Zdradzony.
Niedługo po obudzeniu Luhan wstał
z łóżka i chcąc wpuścić do pokoju trochę świeżego powietrza, podszedł do okna i
otworzył je na oścież. Czując na twarzy przyjemny powiew wiatru, uśmiechnął się
błogo i przymknął powieki, rozkoszując się panującą wokoło ciszą. Pogoda tego
dnia dopisywała, więc chłopak zaplanował, że pierwsze wybierze się na przystań,
a później może wstąpi do baru, mając nadzieję, że tam zastanie Jongina. Chciał
się z nim spotkać i porozmawiać, chociaż gdzieś w głębi serca wciąż czuł żal do
niego, że nie powiedział mu o swojej dziewczynie. Po co były te wszystkie
spacery, szczere rozmowy, skoro tak naprawdę na każdym kroku go okłamywał?
Byłoby o wiele łatwiej, gdyby od razu przedstawił mu swoją dziewczynę,
przynajmniej Luhan nie łudziłby się, że kiedyś mogłoby połączyć ich coś więcej
niż tylko przyjaźń.
Wzdychając cicho, odszedł od okna
i podszedł do szafy, żeby zabrać ubrania. Na chybił trafił wybrał białą
bokserkę i sięgające do kolan czarne spodnie. Szurając stopami po kolorowym
dywanie, ruszył ku wyjściu z pokoju, a później od razu skierował się do
łazienki. W domu panowała idealna cisza, co wydało się chłopakowi trochę
dziwne, jednak nie zastanawiał się długo nad tym, gdzie podziali się jego
rodzice. Stwierdził, że pewnie pojechali na zakupy do pobliskiego sklepu albo
siedzą w ogrodzie i pielą grządki. Mama Luhana była wyjątkowo przewrażliwiona
na punkcie swoich kwiatów, jednak chłopak zdążył się do tego przyzwyczaić. W
ich poprzednim domu też stworzyła piękny ogród na tyłach podwórka i codziennie
potrafiła przesiadywać tam godzinami, pielęgnując zasadzone z niezwykłą
starannością egzotyczne kwiaty. To było jej hobby, które pozwalało oderwać się
od problemów, więc tym bardziej Luhan cieszył się, że rodzicielka i na Neun
postanowiła stworzyć swój własny azyl.
Po doprowadzeniu się do porządku,
Luhan wyszedł z łazienki i schodami zbiegł na parter niewielkiego domu. Zajrzał
przelotnie do salonu, do kuchni i jeszcze do pomieszczenia gospodarczego,
jednak nigdzie nie znalazł choćby niewielkiego śladu niedawnej obecności
rodziców. Wzruszając ramionami, wrócił do kuchni i otworzył na oścież lodówkę.
Wyjął z niej kilka owoców, chcąc zrobić sobie na śniadanie świeży sok. Nie miał
ochoty na jedzenie czegokolwiek, jednak wiedział, że później jego żołądek nie
da mu spokoju, więc wolał w niewielkiej ilości zaspokoić poranny głód.
- Nie wiedziałam, że już wstałeś
– powiedziała pani Lu, wchodząc do kuchni. – Wyspałeś się?
- Tak, tak – rzucił Luhan,
skupiając się na obieraniu jabłek. – Gdzie byłaś?
- W ogrodzie. Chciałam posadzić
nowe kwiaty, bo dzisiaj pan Kim mi je przywiózł. Zjedz coś pożywniejszego, a
nie tylko sok – westchnęła kobieta, przypatrując się swojemu synowi. Kiedy
posłał jej wymowne spojrzenie, pokręciła głową i ostatecznie odpuściła dalsze
kłócenie się o to. – Jak się czujesz?
- W porządku. Trochę mnie nogi
bolą, ale przeżyję – odpowiedział i wrzucił do sokowirówki kawałki owoców. –
Idę zaraz na przystań, a później do baru, więc nie wiem, kiedy wrócę.
- Mógłbyś przyjść na obiad. Dawno
nic razem nie jedliśmy – zauważyła smutno pani Lu, przeczesując palcami włosy
Luhana. On jedynie skinął głową i włączył urządzenie, które wydało z siebie
głośne buczenie. Kiedy sok był gotowy, kobieta podjęła kolejną próbę
dowiedzenia się, dlaczego jej syn poprzedniego wieczora był taki zły. – Może
powiesz mi, co wczoraj się stało?
- Nic. Już ci mówiłem. Byłem
zmęczony – zamruczał pod nosem i upił ze szklanki trochę słodkiego soku.
Czując na sobie przeszywający
wzrok mamy, wywrócił teatralnie oczami i odsunął się od niej, chcąc dać w ten
sposób do zrozumienia, że nie ma ochoty na dalszą rozmowę. Po wypiciu całego
napoju, pożegnał się z mamą i wyszedł z kuchni, a następnie, po założeniu
trampek, z domu. Pogoda tego dnia dopisywała, co cieszyło Luhana, gdyż chciał
spędzić jak najwięcej czasu poza domem. Znoszenie ciągłego narzekania mamy
powoli działało chłopakowi na nerwy, a raczej żaden z mieszkańców nie chciałby,
żeby poziom jego złości osiągnął ostateczną granicę.
Dom od przystani dzielił spory
kawałek drogi, jednak Luhan pokonał ją w zaskakująco szybkim tempie. Wiedział
doskonale, że z samego rana Kai zwykł pomagać swojemu ojczymowi przy jego
starym kutrze lub przy rozładunku ryb, dlatego był niemal pewny, że i tego dnia
go tam spotka. Może to było nierozważne ze strony Luhana, że wciąż tak bardzo
pragnął tego chłopaka, jednak nic nie mógł na to poradzić. Nawet fakt, że Kai
miał dziewczynę nie był w stanie powstrzymać Luhana. Jeśli chodziło o niego, to
rzadko potrafił odpuścić i za wszelką cenę dążył do osiągnięcia swojego celu.
Można powiedzieć, że z czasem stawało się to jego obsesją.
Będąc już kilkanaście metrów od
przystani, przyspieszył kroku i uśmiechnął się szeroko na widok siedzącego na
podeście bruneta. Oblicze Luhana zmieniło się jednak w momencie, gdy ujrzał
znajdującą się obok Jongina długowłosą dziewczynę. Blondyn zwolnił i w
ostateczności się zatrzymał, przyglądając się badawczo owej dwójce. Miarka się
przebrała, gdy Kai objął towarzyszkę ramieniem i pocałował ją czule w skroń.
Luhan poczuł, jak jego maleńkie serduszko kolejny raz łamie się na pół, a potem
upada z cichym brzdękiem na kamieniste podłoże. Blondyn zagryzł wargi w wąską
linię i odszedł w przeciwną stronę, nie chcąc mieć z Jonginem nic wspólnego.
*
Kai od dłuższej chwili milczał, w
myślach przetwarzając dokładnie słowa przyjaciółki. Kątem oka zerknął na
siedzącą obok dziewczynę i zagryzł dolną wargę, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć. Chciał jej jakoś pomóc, obiecać, że wszystko się ułoży i że nie
musi się niczego bać, bo w razie czego ją obroni, jednak chyba nie był gotowy
na tyle kłamstw. Fakt, że na wyspę wrócił jej były chłopak tylko pogarszał całą
sytuację. Kai był wściekły na samego siebie, że nie dobił tego żałosnego
amanta, gdy miał ku temu okazję. Teraz jego przyjaciółka była tak tym wszystkim
przejęta, że bała się własnego cienia, więc tym bardziej był jej wdzięczny, że
zdecydowała się z nim spotkać i powiedzieć mu o tym, co się ostatnio stało.
- Obiecaj mi, że jeśli następnym
razem znów przyjdzie do twojego domu i będzie cię nękał, to mi o tym powiesz –
odezwał się po chwili Kai, obejmując ramieniem przyjaciółkę, która w odpowiedzi
kiwnęła tylko głową i oparła ją na barku chłopaka. – Żałuję, że go wtedy nie
dobiłem – wyszeptał we włosy dziewczyny, która na te słowa drgnęła nerwowo i
uniosła głowę, wbijając spojrzenie w twarz bruneta.
- Nie mów tak – szepnęła
przejęta, doszukując się w obliczu przyjaciela cienia rozbawienia, jakby licząc
na to, że ten tylko żartował. Niestety niczego takiego nie dostrzegła, co
utwierdziło ją w przekonaniu, że Kai mówił to wszystko na poważnie. – Nigdy bym
sobie nie wybaczyła, gdybyś z mojego powodu trafił do więzienia. Już wystarczy,
że mój ojciec… - Brunetka zamilkła na chwilę, odwracając głowę w przeciwną
stronę. Minęła chwila nim zdecydowała się ponownie spojrzeć na przyjaciela,
który delikatnie się do niej uśmiechnął, dodając w ten sposób trochę otuchy. –
Opowiedz mi lepiej o tym nowym chłopaku. Kibum mówił, że poczułeś do niego
miętę – zaśmiała się, trącając bruneta łokciem w bok.
- Ten też nie umie trzymać języka
za zębami – zamruczał obruszony Kai, zakładając ręce na torsie. Zaraz jednak
się rozpromienił, wspominając spacer z Luhanem i ich nieustającą rozmowę. –
Musisz go koniecznie poznać. Na pewno się polubicie.
- Biorąc pod uwagę to, co
powiedział mi Kibum, to z pewnością się polubimy – powiedziała rozbawiona
dziewczyna, przyglądając się dokładnie Jonginowi.
Już dawno nie widziała go tak
szczęśliwego. Można powiedzieć, że od tego nieszczęsnego wypadku Kai rzadko się
uśmiechał, a jeśli już, to robił to bardziej z przymusu i dla świętego spokoju.
Wszyscy przyjaciele się o niego martwili, czego on po pewnym czasie nie mógł
już wytrzymać, dlatego wolał udawać, że pogodził się z zaistniałą sytuacją,
byleby tylko dali mu spokój.
- Czego ci ten Kibum znów
nagadał, co? – Kai spojrzał uważnie na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się
szeroko i poderwała się na równe nogi, prawie spadając z drewnianego podestu. –
Uważaj, sieroto, bo nie zamierzam skakać za tobą do wody! – powiedział
zlękniony chłopak, wstając z desek.
- Oboje wiemy doskonale, że bez
zastanowienia byś za mną skoczył – stwierdziła pewnie dziewczyna, krzyżując
ramiona na biuście. Przekrzywiła lekko głowę, lustrując bacznym wzrokiem
przyjaciela. Widząc jego niewzruszoną minę, zrobiła krok ku krawędzi pomostu i
odchyliła się niebezpiecznie, chcąc sprawdzić reakcję chłopaka. Kai doskoczył
szybko do dziewczyny i złapawszy ją w pasie, odciągnął z dala od skraju
podestu. – Widzisz?
- To nie było śmieszne – wycedził
wyprowadzony z równowagi chłopak, odpychając od siebie przyjaciółkę. Spojrzał
na nią z mordem w oczach i ruszył w swoją stronę.
- Oppa! – krzyknęła za nim brunetka i szybko dogoniła, nie chcąc, by ten
się na nią obraził. – Przepraszam, wiem, że to było głupie – wyszeptała
skruszona, biorąc przyjaciela pod rękę.
- Przywykłem do tego, że często
robisz głupie rzeczy – powiedział oschle Kai, jednak mimowolnie się uśmiechnął,
co dało dziewczynie do zrozumienia, że nie jest zły. – Jak się czujesz po
wczorajszym?
- W porządku. Jak wróciłam do
domu, to już było lepiej. Przepraszam, że tak was nastraszyłam – westchnęła
cicho, zaciskając dłoń na silnym ramieniu bruneta. – Idziesz do baru?
- Tak, umówiłem się tam z
chłopakami. – Kai objął przyjaciółkę w pasie i pocałował ją w czubek głowy. –
To powiesz mi, co takiego nagadał ci Kibum?
- Och, to nic takiego –
stwierdziła i machnęła od niechcenia ręką, doskonale wiedząc, jak bardzo
drażnią Jongina takie teksty. Czując wbijające się w jej biodro palce chłopaka,
zaśmiała się głośno i ostatecznie ustąpiła. – Dobra! Powiedział, że Luhanowi na
tobie zależy i pod tym względem z pewnością się z nim dogadam.
- Głupi Kibum. Zawsze i wszędzie
węszy romanse. Chyba za dużo się naczytał tych książek dla nastolatek –
powiedział rozgoryczony Kai, drapiąc się nerwowo po karku.
Naprawdę czuł się głupio,
rozmawiając o swoich sercowych sprawach z przyjaciółką. Co prawda nigdy nie
mieli przed sobą tajemnic, jednak na takie tematy wolał mimo wszystko rozmawiać
z Kibumem lub Jonghyunem, chociaż ten drugi był nie bardzo rozgarnięty, więc
Jonginowi pozostawał jedynie Kibum. Taeminowi nie chciał zawracać głowy swoimi
problemami sercowymi, zwłaszcza, że ten mógłby go do końca nie zrozumieć.
- Oj, przestań! Bummie chce
dobrze. Przecież doskonale widzimy, że potrzeba ci drugiej połówki – zauważyła
dziewczyna, przystając na rozdrożu. – Ja wracam do domu, ale ty idź do baru.
- Poradzisz sobie? Mogę cię
odprowadzić, jeśli chcesz. Wolałbym, żebyś nie włóczyła się sama po okolicy. –
Kai spojrzał dziewczynie w oczy i zakładając niewielki kosmyk włosów za jej
ucho, promiennie się uśmiechnął. – Naprawdę jestem ciekaw, czy polubicie się z
Luhanem.
- Na pewno. Jeśli to, co
powiedział Kibum jest prawdą i Luhanowi rzeczywiście na tobie zależy, to nie ma
mowy, żebyśmy się nie dogadali. – Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i na
pożegnanie pocałowała Jongina w policzek. – Zobaczymy się jutro? Może wtedy
przedstawisz mi Luhana.
- Doskonały pomysł!
Dziewczyna zaśmiała się uroczo i
ruszyła w stronę swojego domu, co jakiś czas się odwracając, by pomachać
stojącemu w tym samym miejscu przyjacielowi.
Dopiero, gdy zniknęła za
zakrętem, Kai postanowił udać się do baru, gdzie zapewne wszyscy już na niego
czekali. Żałował trochę, że nie zaprosił także Luhana, jednak miał ku temu
powody. Wolał nie rozmawiać przy nim o tym, że ma do niego ogromną słabość i
fakcie, że niezmiernie go to przeraża. Przecież nie wiedział, ile czasu rodzina Lu spędzi na wyspie. Być może już za kilka tygodni postanowią, że to jednak
nie jest miejsce dla nich i wyprowadzą się z powrotem do wielkiego miasta,
gdzie Luhan bez problemu znajdzie drugą połówkę. Zresztą, Kai nawet nie
wiedział, czy ma jakiekolwiek szanse u tego chłopaka i bał się odrzucenia
bardziej od tego, że pewnego dnia Kibum odkryje, co tak naprawdę stało się z
jego ukochanymi spodniami, które Kai kiedyś od niego pożyczył i przypadkiem
oblał smarem, gdy pomagał ojczymowi przy naprawie samochodu. Mógł wcześniej
pomyśleć i się przebrać, jednak Siwoo potrzebował go natychmiast i nie było
czasu na zmianę odzieży. W efekcie usmarował czarną mazią spodnie, a potem
wmówił Kibumowi, że przecież mu je oddał, a on pewnie przez swoje roztargnienie
gdzieś je zapodział i teraz nie może ich znaleźć. O dziwo uwierzył w to
kłamstwo i z czasem zapomniał o ukochanych spodniach, które w niedługim czasie
zastąpiły inne, równie ekstrawaganckie, co poprzednie.
- Nareszcie! – zawołał radośnie
Kibum, gdy Kai przekroczył próg baru. – Spóźniłeś się.
- Wiem i przepraszam – powiedział
brunet, podchodząc do lady, przy której siedział również Jonghyun. Kai
rozejrzał się dookoła siebie, wzrokiem szukając rudzielca, jednak najwidoczniej
znalazł ciekawsze zajęcie do wysłuchiwania narzekań przyjaciela. – Trochę się
zasiedzieliśmy na przystani.
- Spotkałeś się z nią? – zapytał
Jonghyun, który właśnie kończył pić piwo z wysokiego kufla.
Dopiwszy zimny trunek, podsunął
naczynie w stronę Kibuma pełniącego tego dnia funkcję barmana. Stary Lee o
dziwo wciąż nie wracał, więc chłopaki na zmianę opiekowali się jego barem, gdyż
mieszkańcy chyba nie umieliby się odnaleźć bez codziennego przesiadywania w tym
miejscu. Kibum zgromił karcącym wzrokiem swojego chłopaka i zamiast piwa nalał
mu do kufla soku pomarańczowego, mając dość ciągle wstawionego Jonghyuna,
którego później musiał niańczyć, a pijany bywał gorszy od małego dziecka.
- Tak, chciała pogadać o Yasuo.
Odkąd wrócił na wyspę, nie daje jej spokoju – powiedział Kai, nalewając sobie
do szklanki trochę zimnego napoju pomarańczowego. – Najchętniej ukręciłbym łeb
temu dziadowi...
- A potem poszedłbyś do więzienia
– dokończył Kibum, przewracając teatralnie oczami. – Wiem, co czujesz. Czasami
sam mam ochotę ukręcić łeb takiemu jednemu. – Spojrzał z politowaniem na
Jonghyuna, który właśnie przez różową słomkę wdmuchiwał powietrze do soku,
uśmiechając się przy tym, jak skończony idiota. – Powstrzymuje mnie przed tym jedna
rzecz.
- Fakt, że go kochasz? – Kai
zaśmiał się głośno, widząc wyczyny najstarszego z nich.
- Nie! – zaprzeczył natychmiast
Kibum, kręcąc głową z dezaprobatą dla swojego chłopaka. – Fakt, że jestem za
ładny i młody na pójście do więzienia. Czy ty wiesz, co się tam robi takim
ślicznym chłopcom, jak ja?
- Strach myśleć! – powiedział
przejęty Kai, jednak zaraz parsknął śmiechem, uderzając czołem o blat baru. –
Przyznaj, że kochasz go za jego głupotę – dodał, na co Kibum zrobił groźną
minę, ostatecznie jednak się uśmiechając.
- Dobra, lepiej mi powiedz, co u
naszej gwiazdeczki. – Kibum trzepnął Jonghyuna szmatką w głowę i posłał mu
wymowne spojrzenie, dając mu do zrozumienia, żeby chociaż udawał
zainteresowanie ich przyjaciółką. – Yasuo coś jej zrobił?
- Póki co nie, ale wczoraj był u
niej w domu i chciał z nią rozmawiać, a kiedy ta odmówiła, wpadł w szał i
zaczął jej grozić, że tego pożałuje – powiedział Kai, robiąc posępną minę. –
Była tak roztrzęsiona, że przez godzinę nie mogłem jej uspokoić. Siwoo dał jej
jakieś ziółka na uspokojenie i dopiero po nich trochę jej przeszło.
- Biedna – szepnął przerażony
Kibum, opierając łokcie na blacie baru. Podał chłopakom miseczkę ze słonymi
orzeszkami i sam wziął kilka z nich do ust. – Że też taka porządna dziewczyna musiała
trafić na takiego dupka – dodał i zacmokał z niezadowolenia.
- Bywa. Podobno przeciwieństwa
się przyciągają – mruknął brunet, opierając głowę na dłoni.
- A wiesz, że coś w tym jest? –
Kibum momentalnie się ożywił, wracając do wycierania i tak już czystych
szklanek. – Spójrz na mnie i Jonghyuna. Ja jestem inteligentny, a ten… - W tym
momencie szatyn zakrztusił się właśnie przełykanym orzeszkiem, co wprawiło jego
chłopaka w zażenowanie. – No cóż, ten inteligencją nie grzeszy. Dobrze, że
chociaż przystojny jest, to nie zginie w świecie – westchnął ciężko nad losem
Jonghyuna i spojrzał na rozbawionego bruneta. – Co zamierzasz zrobić w kwestii
Yasuo?
- Sam nie wiem. – Kai wzruszył
bezradnie ramionami, nie mając zielonego pojęcia, co począć. – Na razie nie mam
żadnych podstaw, by obić mu mordę, więc poczekam na jego potknięcie, a kiedy
już go dokona, to postaram się, żeby nigdy więcej się do niej nie zbliżył.
- Fakt, może odpuści, chociaż to
graniczy raczej z cudem – prychnął Kibum, wpatrując się nieco nieobecnym
wzrokiem w przestrzeń znajdująca się przed nim. – A tak w ogóle, to jak się
udał wczorajszy spacer z Luhanem?
- W sumie było fajnie, nawet
bardzo fajnie – przyznał Kai, uśmiechając się promiennie. Na samą myśl o Luhannie
wszelkie inne sprawy przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, a on znów poczuł
się, jak ten zakochany gówniarz. – Zabrałem go nad zatokę.
- Gdzie? – Jonghyun o mało co nie
zadławił się właśnie połykanym sokiem. – Nad tę zatokę?
- Tak, Jong, nad tę zatokę – odpowiedział brunet, podpierając
brodę na dłoni. – Musiałem tam pójść, a Luhan zdawał się być jedyną osobą, z
którą chciałem to zrobić – wyjaśnił i westchnął cicho, spoglądając na Kibuma,
którego usta wykrzywiły się w chytrym uśmiechu. – Chodzi o pójście nad zatokę,
ty zboczony gnomie! – upomniał go Kai i rzucił w niego kilkoma orzeszkami.
- Dobra, dobra. Już ja wiem, co
ci po tej główce chodzi – zażartował Kibum, puszczając oczko przyjacielowi i
uchylając się przy tym przed kolejnymi lecącymi w jego stronę orzeszkami. –
Podobało mu się?
- Chyba tak, chociaż pewnie
przeklinał mnie za tak długi spacer. Bummie, co ja mam zrobić? – wyjęczał
załamany Kai, opadając bezwładnie na blat baru. Wymruczał coś niezrozumiale pod
nosem i uniósł wzrok na przyjaciela, który dokładnie mu się przyglądał. – Ja
się chyba zakochałem.
- No to chyba wiem! – Kibum
przewrócił oczami i pogłaskał przyjaciela po burzy czarnych włosów. – Nareszcie
udziobała cię w tyłek jakaś strzała Amora. W dodatku uroczego Amorka o
wdzięcznym imieniu Luhan.
- Wcale mi nie pomagasz –
wymruczał rozgoryczony Kai, unosząc się z blatu. Złapał się za zaczerwienione
policzki i robiąc z ust dzióbek, spojrzał na starszego przyjaciela. – Co ja mam
zrobić? Przecież nawet nie wiem, czy on odwzajemnia moje uczucia. Znamy się za
krótko, żeby móc to stwierdzić.
- Oj, uwierz, że chociaż po
części odwzajemnia, o ile nie w całości – odezwał się pierwszy raz od dłuższej
chwili Jonghyun, któremu najwidoczniej dmuchanie w słomkę już się znudziło.
Kiedy Kai posłał mu pytające spojrzenie, uśmiechnął się szeroko i poruszał
zabawnie brwiami. – Myślałem, że wczoraj nas skrzywdzi, kiedy powiedzieliśmy mu
o twojej dziewczynie.
- O kim? – Kai otworzył szeroko
oczy ze zdziwienia, zastanawiając się, co też narobili jego przyjaciele.
- Och, Taemin i Jong podkoloryzowali
rzeczywistość, mówiąc, że Sulli to twoja dziewczyna – parsknął Kibum, jednak
widząc groźną minę bruneta, momentalnie spoważniał. – Nie denerwuj się. Dzięki
temu wiemy, że nie jesteś mu obojętny.
- Czasami mam wrażenie, że mnie
nienawidzicie – westchnął ciężko Kai i uderzył głową w nieskazitelnie czysty
blat. – Tak bardzo, bardzo nienawidzicie.
*
Słysząc niepokojący szelest
liści, rozejrzała się dookoła siebie i wzdrygnęła ze strachu, kiedy ponownie do
jej uszu dotarł ten sam dźwięk, co kilka sekund wcześniej. Chłodny powiew
wiatru sprawił, że na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka, a ona jak na
złość wyszła z domu jedynie w krótkim rękawku. Obejmując się ramionami, zaczęła
pocierać je dłońmi, co jednak nie przyniosło żadnych rezultatów. Ignorując
obezwładniający strach, ruszyła z miejsca, kierując się w stronę wyjścia z
lasu.
Nigdy nie bała się tego miejsca,
traktowała je, jak każde inne, chociaż wiele razy starsi mieszkańcy ostrzegali
ją przed chodzeniem po lesie o zmroku. Nawet po tym, co wydarzyło się jakiś
czas wcześniej, wciąż uważała, że to tylko większa ilość drzew i nic nie może
się jej tam stać. Co prawda o wiele raźniej czuła się, idąc szosą, ale przez
las prowadziły skróty do praktycznie wszystkich domów znajdujących się na wyspie.
Mimo to większość mieszkańców wolała nadłożyć drogi, aniżeli zagłębiać się w
mroki kniei.
Trzask łamiących się gałęzi pod
czyimś wyraźnym naporem sprawił, że dziewczyna momentalnie znieruchomiała i
trzęsąc się z zimna, a może też i ze strachu, obejrzała się za siebie, próbując
dostrzec cokolwiek w otaczających ciemnościach. Czuła czyjąś obecność,
wiedziała, że ktoś ją obserwuje, co napawało ją jeszcze większym strachem.
Obawa przed tym, co kryło się pośród gęstych krzaków, paraliżowała całe jej
ciało, nie pozwalając ruszyć się z miejsca. Serce dziewczyny biło jak oszalałe,
a oddech stał się szybki i nierównomierny. Spanikowana rozejrzała się dookoła
siebie i jęknęła żałośnie, gdy usłyszała czyjeś ciężkie kroki. Odczekała
chwilę, a później zmuszając się z całych sił do poruszenia, zaczęła biec przed
siebie, ani razu się oglądając. Bała się tego, co mogłaby zobaczyć, gdyby
jednak zdecydowała zerknąć przez swoje ramię.
Biegła ile sił w nogach, co
chwilę potykając się o wystające patyki i korzenie drzew. Nagle coś odwróciło
uwagę brunetki i nie zauważywszy konaru, potknęła się o niego i jak długa
poleciała prosto na ziemię. Jęknęła przeciągle, czując przeszywający ból w
okolicy brzucha. Nie mogąc się podnieść, opadła bezwładnie na twarde podłoże i
wzięła głęboki wdech, co wywołało jeszcze większą falę bólu w klatce
piersiowej. Słysząc kroki, przymknęła powieki i już miała poderwać się
ostatkiem sił, gdy wtem napastnik złapał ją za włosy i dźwignął w ten sposób z
ziemi, sprawiając, że ból brzucha i klatki piersiowej nie mógł się równać w
tamtej chwili z bólem głowy, który towarzyszył każdemu szarpnięciu za długie
włosy.
- Pożałujesz, że się do niego
zbliżyłaś – wycedził jej do ucha napastnik, obejmując szczelnie wolnym
ramieniem. – Rozumiesz? Pożałujesz – dodał, a później pchnął ją na ziemię.
Dziewczyna opadła bezwładnie na
twardy grunt, zatapiając dłonie w leśnej podściółce. Napastnik stanął nad nią i
uśmiechając się szyderczo, złapał ją kolejny raz za włosy i odchylił
maksymalnie jej głowę, napawając się malującym się na twarzy strachem. Z odrazą
odepchnął od siebie dziewczynę, a gdy ta upadła bezwładnie na bok, posłał jej
triumfujący uśmiech i zniknął po chwili w mroku pomiędzy drzewami. Nie
zauważył, jak w pewnym momencie kaptur czarnej bluzy zsunął się z jego głowy,
odsłaniając blond włosy, które nie umknęły uwadze dziewczyny.
Ostatnim, co ujrzała był
wyłaniający się spomiędzy gęstwiny czarny niczym smoła wilk, którego ciemne
oczy połyskiwały w przebijającym się między koronami drzew świetle księżyca.
Później powieki dziewczyny opadły bezwładnie, a ona zapadła w głęboki sen.
Za każdym razem, gdy widzę tytuł tego opowiadania, to nucę sobie piosenkę z Musical Bleach i to z takim entuzjazmem, hah.
OdpowiedzUsuńCóż uwielbiam Jonghyuna, ten debil przypomina mi Chanyeola w innych opowiadaniach, jednakże Park był zazwyczaj wtedy zjarany, a Jjong ma tak na trzeźwo. Chciałabym go poznać :>
Luhan popadł w obsesję na punkcie Jongin'a, idealnie. Niech żadna z lasek się nie bliża, Kai nie może być nigdy hetero. Mam ciche nadzieję, że wilk zje tą Sulli.
I oczywiście nie mogę się doczekać Twoich oneshotów~
Matko... Teraz to nie wiem, jak powinnam to skomentować. Naprawdę, aż odebrało mi mowę.
OdpowiedzUsuńBiedna Sulli. Przez głupi żart chłopaków wpadła w takie tarapaty. Przecież to jedno, wielkie nieporozumienie.
Co do Luhana - wow robi się niebezpieczny. Żeby być aż tak zazdrosnym, by straszyć i atakować Sulli? Poza tym cały czas zastanawia mnie jego przeszłość. Z resztą z tego co widzę, to i Kai nie ma nudnej historii.
I jeszcze ten wilk na końcu... Zabije Sulli? Nie! Nie może tego zrobić, bo co się wtedy stanie z relacjami między Kaiem a Luhanem? Głupi wilk! Głupi, głupi, głupi!
I wcale nie idzie Ci źle. Przeciwnie! Coraz bardziej wciąga mnie to opowiadanie ;) I czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Na oneshota też czekam :p Jak dla mnie możesz opublikować oba jednocześnie, wcale by mi to nie przeszkadzało ^^
KOCHAM. Za każdym razem gdy zbliżam się do końca rozdziału, jest mi strasznie smutno. No bo ej! Ja tutaj sobie czytam w najlepsze, fajnie, akcja się rozwija i tak dalej... a tu koniec. Najczęściej w najfajniejszym momencie! No i w takiej chwili nie wiem, czy zabić moją najukochańszą autorkę, twórczyni opowiadania LUKAI (uwielbiam cię), czy wręcz przeciwnie, ukłonić się i podziękować, że publikuje takie cudeńka. No i zazwyczaj poprzestaje na tym drugim, ponieważ jakby cie nie było, to nie byłoby opowiadania = smutna Kasia:( Ogólnie to miałam nadzieję, że Luhan pod koniec rozdziału porozmawia z Jonginem i będzie wszystko pięknie, wszyscy szczęśliwi... ale nie. Zamiast tego w mojej głowie znowu pojawiło się mnóstwo pytań bez odpowiedzi, zamieszanie. 'Luhan jest wilkołakiem?!', 'co łączy Jongina i TĄ osobę płci żeńskiej (której nie lubię zbytnio z wiadomych przyczyn: blokuje dostęp do pięknego pairingu, jest dziewczyną i jestem zazdrosna, jest dziewczyną i jestem o nią zazdrosna, kurde!)'. Także tego. Oby do następnego rozdziału i oby się ukazał bardzo szybko bo jestem ciekawa... A i przepraszam za ogólny chaos i błędy w mojej wypowiedzi, ale skoro zdecydowałam się napisać ten komentarz to chciałam zamieścić w nim chociaż połowę drzemiących we mnie emocji, a potem nie chciało mi się tego poprawiać.
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli nie wiesz który z oneshotów opublikować, możesz wybrać oby dwa, my nie będziemy źli, wręcz przeciwnie:) 'Miłosny czworokąt' - nie mogę się doczekać !
Byłam przekonana, że Luhan nie kontroluje tych swoich strasznych mocy, ale po zdaniu "raczej żaden z mieszkańców nie chciałby, żeby poziom jego złości osiągnął ostateczną granicę" cholernie się przestraszyłam. On celowo wyzwala tę swoją agresję! Uwielbiam tę postać, chociaż nieco mnie ona przeraża.
OdpowiedzUsuńA więc Sulli to tylko przyjaciółka Jongina, na dodatek z upierdliwym eks siedzącym jej na tyłku. Swoją drogą uważam, że Kai to wspaniały kumpel. Jest bardzo opiekuńczy i troskliwy, widać było, jak bardzo przejął się losem dziewczyny. Mam nadzieję, że ten cały Yasuo da sobie wreszcie siana. Ogólnie zrobiło mi się żal Lulu, kiedy tak stał i obserwował Jongina w towarzystwie blondynki; faktycznie, z tej perspektywy faktycznie musieli wyglądać jak para. Bałam się konsekwencji i jak widać całkiem słusznie. Luhan to jakiś wilkołak czy coś w tym rodzaju. Bo to chyba on jest tym czarnym wilkiem, prawda? Kurczę, nie spodziewałam się, że ta "zdrada" zaboli go aż tak bardzo, że zechce krzywdzić Sulli! Musi pomyśleć o Jonginie. Przecież jeśli dziewczyna zginie, już na zawsze go straci. Chociaż boję się o nią, wydaje mi się, że przeżyje, a Kai dostanie dokładny opis blondyna, który napadł ją w lesie... i wtedy wszystko legnie w gruzach.
Nie mniej rozdział genialny. Cholernie wciągnęłam się w to opowiadanie.
Pozdrawiam.
Och... i napisz tu teraz człowieku porządny komentarz...O_O Nie no, cos soe wykombiluje ;)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że to, jak zareagował Lu (w sensie atak na dziewczynę i te sprawy) jeszcze nie jest tym, czego obawiaja sie jego rodzice. Mam wrażenie, że boją się czegoś gorszego.
Jongin jest słodki w swoim zakochaniu ^^ taki... umm... ciagle gada o Lu i wgl ^^ no słodziak hah *.* ciekawe cozrobi kiedy się dowie o akcji Luhana...
Wgl Lu mnie przeraza troche z tym "zdobende go za wszelka ceneeee!" *potężny głos* troche to takie.... chore O.o
Ach ^^ czekam na kolejne <3 pisz szybko! ^^
O jaaa! Dobrze tak tej Sulli. W 3 rozdziale myślałam, że chodzi im o psa bo się śmiali, że to kobieta jego życia a jednak to prawdziwa dziewczyna. Lusio będzie z Kaiem bo są tacy słodcy i dalej nie wiem czy Luhan jest tym wilkiem czy nie -.-
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Zresztą jak wszystko co piszesz. Biedny Lulu, głupi Jonghyun i Taemin go wrobili :3 ale zachował się nie fair wobec Sulli >.< Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów tak samo jak i tego shota zaplanowanego na weekend. <3
OdpowiedzUsuńAchhh Przepraszam, że tak późno! Wczoraj jeszcze nie widziałam twojej nowej notki, za to dziś weszłam na swojego bloga i z radością zobaczyłam, że coś nowego się u ciebie pojawiło. Ostrzegam, że pewnie ten komentarz w połowie nie będzie miał sensu (napisałam tak, jakby jakikolwiek mój komentarz miał sens) bo jest już dość późno, a ten rozdział przeczytałam już dwa razy.
OdpowiedzUsuńStreszczę w słowach -ZACZĘŁA SIĘ AKCJA!
Najpierw te napady zazdrości Luhana... Nie mogę się doczekać, jak nastąpi jakaś konfrontacja między nim a Kaiem. (Kocham ten paring niemal tak jak Hunhana) Trochę mi szkoda naszego Lulu, że widział tak niejednoznaczną scenę, no przez chwilę sama nie mogłam rozpoznać relacji między nimi.
I ta tajemnicza końcówka - hmm... nie mogę się doczekać! Podałaś dwa możliwe powody, kto mógł zaatakować Sulli (przynajmniej ja widzę dwa) i jestem strasznie ciekawa jak to dalej pociągniesz.
Mroczna historia wciąga mnie coraz bardziej. Nie domyślałam się, że zbudujesz aż tak realistyczny klimat. Fabułę już chwaliłam, ale najbardziej podoba mi się, że w niej nie błądzisz i ciągle zaskakujesz i nie przytłaczasz natłokiem wydarzeń.
Co do oneshota - to DODAJ BO CHCE JUŻ!
Aaa i możesz dwa na raz - nikt się nie pogniewa. :)
Byłam przygotowana na to, ze rozdział będzie bliżej piątku, dlatego dopiero teraz komentuje ._.
OdpowiedzUsuńJesteś niedobra, wiesz? Zdążyłam polubić tą dziewczynę [ pomimo, że jej imię źle mi się kojarzy ] a ty prawie ją uśmierciłaś TAT I coś czuje, że przez zachowanie Lu będą potem spore problemy...Niemniej mam nadzieję, że Kai szybko uświadomi LuHana, że nie ma dziewczyny a jego serce należy tylko do blondaska >D
Uwielbiam twoje JongKey, chociaż nieco mi smutno, że robisz z Jonghyuna takiego idiotę xD Jednak wiadomo, że nasz Bummy właśnie za to kocha tego wielkiego dinozaura, pomimo że się do tego nie przyzna xD
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jestem diabelnie ciekawa jak to dalej pociągnęłaś ;3
Przez pół rozdziału to nieźle naśmiałam się z Kibuma. Ten to jak coś powie.. Haha. No i straszna papla z niego ;D
OdpowiedzUsuńKai zakochał się w Luhanie, a Sulli to tylko jego przyjaciółka ;)
Polubiłam ją, ale na końcu rozdziału naprawdę się przestraszyłam. Coś czuję, że z Luhanem będą kłopoty. ;D
Z każdym kolejnym rozdziałem wciągam się coraz bardziej. Jak ty to robisz ? ;)
Czekam niecierpliwie na kolejny,
Pozdrawiam !
Wyznanie Kaia odnośnie zakochania się było takie cudowne! To muszę napisać na początek. Dalej, wiedziałam, że z tą dziewczyną to nie prawda, fajnych ma przyjaciół, swoją drogą ^^. W każdym razie, z niego to niezły jest człowiek, pomaga swojej koleżance przejść przez trudne chwile, nie wiele mężczyzn może pochwalić się podobną empatią. Tylko żal mi Luhana, on to wszystko źle odbiera. Liczę, że wkrótce chłopcy sobie to wyjaśnią.
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie naprawdę zaczęłam lubić Luhana, chociaż z całego zespołu miałam o nim najgorsze zdanie, po tym, jak gdzieś wyczytałam, że on uważa się za najprzystojniejszego ze wszystkich członków. Miejmy nadzieje, że to nieprawda. Ale za to Luhan w twojej wersji jest cudowny! :D
Ostatnia część rozdziału była przerażająca. Aż mi się nieprzyjemnie zrobiło. Na wyspie dzieje się coraz gorzej!
Już sam nagłówek bloga zachęcił mnie do czytania, taki ULfi! bardzo fajny fragment. Kai *_*
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz, ale przez te cholerne burze internetu nie miałam. Taki dzisiaj genialny dzień, wyniki matur, nowe mv B.A.P i na deser Twój rozdział, a na dodatek jeszcze oneshot *.* czego chcieć więcej? ^o^
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna jak napiszę, że mnie zaskoczyłaś, ale muszę to napisać. Chyba powinnam się przyzwyczaić, bo jak na razie zaskakujesz każdym rozdziałem z tej historii. O matko, i co raz bardziej mi się ona podoba! Czekałam aż się coś wyjaśni, że może chociaż Kai porozmawia z Lu, że sobie chociaż tę "dziewczynę" wyjaśnią; że może w końcu się dowiemy co to za wypadek kiedyś się zdarzył, co każdy o nim wspomina, a dalej nic nie wiadomo; a tu nic! NIC! Wiem, że to było naiwne, bo specjalnie nas męczysz [Luhana przy okazji też], no ale rozdział się skończył, a ja mam jeszcze więcej pytań! Eeee, czyli Sulli to jednak nie suczka? W sumie nie podałaś jej imienia przy żadnej okazji, ani przy scenie z Kaiem, ani w barze, ani w lesie. Ale to chyba ona jest tą Sulli? Nieee wiem już nic. Zwłaszcza po ostatniej scenie. Lu jej groził?! No chyba to on, bo te blond włosy... CO SIĘ STAŁO Z TĄ ŁAMAGĄ Z POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU? O__O Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba to jakiego Luhana stworzyłaś. Bo on mi wygląda na takiego kruchego chłopca, taki aniołek, a wchodzę tutaj, czytam to i po prostu nie wiem co napisać. Genialne jest to, że zrobiłaś z niego kogoś innego niż to co mogę sobie wyobrażać. I na dodatek chcę przeczytać kolejny i jeszcze następny, bo pewnie tak szybko się to wszytko nie wyjaśni. I tylko aby żadnych burz nie było, bo teraz tym bardziej bym nie wytrzymała bez internetu. ^^ Ale oni mają pecha na tej wyspie. Jakieś potwory ich śledzą po lasach, jakie szczęście, że ja nigdy nie trafiłam na żadnego wilka. Za to na miliony sieci i pająków -.- A w ogóle to ta ostatnia scena... Najpierw odchodzi chłopak, a potem widzi wilka. Co to ma znaczyć? Lu nim jest czy jednak jakiegoś zna? XD Jak Ty lubisz tak napisać na koniec coś takiego, że tydzień do następnego rozdziału się ciągnie jak dekada.
A Kibum *.* zdecydowanie moja ulubiona postać z tego opowiadania. Ale czemu robisz z Jonghyuna nierozgarniętego pijanego idiotę? XD Chociaż pasują ze sobą w takim wydaniu. "Spójrz na mnie i Jonghyuna. Ja jestem inteligentny, a ten… " jak on czasem coś powie :D "Wiem, co czujesz. Czasami sam mam ochotę ukręcić łeb takiemu jednemu." - a w tym momencie to mało się nie udusiłam, chyba muszę nauczyć się aby nie jeść przy czytaniu Twoich rozdziałów. :D
Miałam kosmicznie długi komentarz i właśnie go usunęłam.
OdpowiedzUsuńMam ochotę się zastrzelić, bo właśnie się gotuję w środku, ale nic. Postaram się napisać jeszcze raz.
Chciałam zaczekać, aż napiszesz wszystkie rozdziały i wtedy dopiero przeczytać (jestem niecierpliwa), ale cóż... poległam i pochłonęłam wszystko za jednym zamachem.
Pytałaś w którymś rozdziale o prawdziwe imię Luhana. Otóż dla mnie sprawa jest prosta - w momencie, kiedy imię i nazwisko każdego z członków jest znane, niemożliwe, żeby z Lulu było inaczej, więc jego pełne imię brzmi Lu Han. W Chinach (i ogólnie Azji) pełne imię zawiera z reguły trzy części, ale zdarzają się także dwie (kiedyś tak nie było, jednak w tej chwili jest możliwe i uważa się za bardziej nowoczesne). Na przesłuchaniach do JYP zapisany był po prostu jako Lu Han, co jest kolejnym potwierdzeniem. Spekulowano na temat tego, czy jego nazwiskiem nie jest "Xi", ale nie ma na to żadnym dowodów. Z kolei "Xiao" ma w chińskim wiele znaczeń i jednym z nich jest "mały", dlatego członkowie często nazywają go "Xiao Lu" (jestem pewna, że Sehun w którymś z wywiadów tak powiedział), co można tłumaczyć jako "mały jelonek". To tylko taki słodki pseudonim, zdrobnienie (swoją drogą użyte przy promocji "Wolf"). (;
Podsumowując, jestem praktycznie pewna co do tego, że jego imię sceniczne zostało stworzone z prawdziwego imienia oraz nazwiska, przy czym Lu to nazwisko a Han to imię... Ale to tylko na przyszłość, gdybyś jeszcze o czymś z tego wyżej nie wiedziała. :D
Co do opowiadania. UWIELBIAM takie klimaty i bardzo chcę przeczytać już następny rozdział. Ta końcówka... Kocham takiego Luhana (bo to nie mógł być nikt inny, prawda? XD), przesiąknięty złem do szpiku kości (ehhh koloryzuję, wiem). <3
Jongin stał się wyjątkową dla mnie postacią właśnie przez Twoje opowiadania. Właściwie, na początku byłam mu raczej niechętna i muszę przyznać, że powoli mi go odczarowujesz.
Key jest cudowny, za to JJong.. XD Przysięgam, nie potrafię sobie wyobrazić Jonghyuna jako kompletnego głupka, chyba odzywa się we mnie zbyt wielka miłość do SHINee. XD Ale pasują do siebie tutaj. (;
Czekam bardzo bardzo bardzo niecierpliwie na dalszy ciąg i życzę ogromnej weny (i chęci do pisania) <3
Jestem w szoku... Luhan staje się niebezpieczny?! Proszę, nie rób z niego devila ;;
OdpowiedzUsuńPrzeszło mi przez myśl, że on nie kontroluje swoich mocy, ale kurde... Mam wrażenie, że bardzo dobrze wie, co robi. Szkoda, bo polubiłam go, ale jeśli znowu będzie taka sytuacja, że zrobi krzywdę dobrej osobie, zacznę się złościć na to opowiadanie, bo musisz czynić go złym xd
Z ogromną niecierpliwością czekam na moment, aż Luhan dowie się prawdy o przyjaciółce kai'a. Przez ciebie nie będę mogła zasnąć! Kobieto, ty wiesz, jak działać na czytelnika ^^
Lulu niebezpieczny?! To, to , to niemożliwe! Ja wiem,że człowiek w napadzie zazdrości jest w stanie zrobić wszystko,ale.. No czemu nie chciał się upewnić kim jest Sulli ?Przecież co powiek Kai jak się dowie?! Nie wiem co jeszcze napisać,bo już nie mogę się doczekać, co się będzie dalej działo,a został mi jeszcze jeden rozdział!( w końcu będę na bieżąco, obiecuje,a przynajmniej postaram się w miarę możliwości :))
OdpowiedzUsuńYume