5. Zemsta.
Czując na twarzy coś mokrego, Kai
jęknął przeciągle i jeszcze bardziej przytulił się do miękkiej poduszki, mając
nadzieję, że natrętny intruz da sobie spokój i wkrótce odejdzie. Tak się jednak
nie stało i już po chwili ponownie poczuł na policzku coś ciepłego i
wilgotnego. Brunet powoli otworzył oczy i spojrzał spod lekko przymrużonych
powiek na stojącego nad nim wilka. W pierwszej chwili drgnął z przerażenia,
jednak zaraz chłopak się rozluźnił rozpoznając Sulli. Uśmiechnął się do samego
siebie i przytulił śnieżnobiałą suczkę, która momentalnie uległa tym czułościom
i po raz kolejny polizała policzek swojego właściciela.
-
Nigdy nie dasz mi się wyspać, prawda? – odezwał się zachrypniętym głosem
Kai, drapiąc wilczycę za uszami, co ona wprost uwielbiała, dlatego zawsze wtedy
leżała nieruchomo, pozwalając chłopakowi okazywać jej tyle uczucia, ile tylko
chciał.
Chłopak odwrócił się na bok i
przymknął powieki, nie przestając drapać Sulli za postawionymi na baczność
uszami. Kiedy na chwilę jego dłoń zawisła w powietrzu, wilczyca natomiast
trąciła głową rękę właściciela, przypominając o swojej obecności. Kai zaśmiał
się pod nosem i wrócił do dopieszczania Sulli. To już był ich rytuał, którym
rozpoczynali każdy dzień. Wilczyca, po porannym spacerze po lesie, wdrapywała
się na łóżko Jongina i kilkoma czułymi „pocałunkami” wybudzała go ze snu. Gdyby
nie ona, Kai pewnie spałby do południa, chyba że wcześniej zostałby obudzony
przez Siwoo, który nie tolerował lenistwa i nawet jeśli nie potrzebował pomocy
pasierba, to budził go z samego rana, by ten nie zmarnował nadchodzącego dnia.
- Kai. – Do pokoju bez pukania
wparował zdyszany Siwoo. Gestem ręki wskazywał korytarz, przez który właśnie
przebiegł, nie mogąc przez chwilę wydusić z siebie słowa. – Szatan… Szatan
wrócił – powiedział i spojrzał uważnie na swojego pasierba, który momentalnie
poderwał się na łóżku i odrzuciwszy na bok kołdrę, zwinnie z niego zeskoczył.
- Przyszedł tutaj? – spytał
poddenerwowany Jongin, kierując się w stronę schodów.
Nie czekając na odpowiedź
ojczyma, zbiegł na parter i z impetem wypadł na zewnątrz, nie przejmując się
nawet faktem, że miał na sobie jedynie spodnie dresowe. Uderzając bosymi
stopami o drewnianą podłogę niewielkiego ganku, podszedł do dwustopniowych
schodów i zamarł nagle na widok stojącego kilka metrów od domu czarnego wilka.
Przez ostatnich kilkanaście dni łudził się, że może Taemin i Kibum mieli tylko
zwidy albo po prostu zobaczyli innego wilka i uznali, że to właśnie Szatan.
Teraz, widząc go na własne oczy, uświadomił sobie, że on naprawdę wrócił, a to
nie wróżyło nic dobrego.
Czując szybsze uderzenia serca,
Kai zszedł powoli po drewnianych schodkach, nie spuszczając wzroku z wilka,
który ani drgnął. Wiedział doskonale, że chłopak, pomimo pałającej do niego
nienawiści, nie jest w stanie mu nic zrobić, bo strach brał górę nad wszelkimi
innymi emocjami. Opuścił jedynie łeb, wpatrując się ciemnymi ślepiami w
sylwetkę bruneta.
Jongin zatrzymał się w połowie
drogi, jaka dzieliła go od czarnego wilka i zacisnął dłonie w pięści, nie bardzo
wiedząc, co zrobić. Bał się i doskonale wiedział, że Szatan wyczuwa ten
paraliżujący strach, jednak zdawał się nie chcieć wykorzystywać tej wiedzy
przeciwko chłopakowi.
- Sulli! – zawołał brunet, gdy
tuż obok niego przemknęła śnieżnobiała wilczyca. – Sulli, stój! – krzyknął
ponownie, gdy suczka podbiegła do Szatana i zaczęła się z nim witać.
W pierwszym odruchu chciał
podejść do nich i odciągnąć od intruza swoją pupilkę, jednak nim zdołał wykonać
choćby niewielki ruch, poczuł na ramieniu silny uścisk męskiej dłoni. Obejrzał
się za siebie i zatrzymał wzrok na Siwoo.
- Zostaw ich. Przecież nic jej
nie zrobi – powiedział mężczyzna, odciągając pasierba w stronę domu. – Niedługo
sama wróci.
- A jeśli nie? – spytał cicho
Kai, oglądając się za siebie. Ujrzał jedynie znikającą pośród drzew Sulli,
która wiernie podążała za Szatanem. – A jeśli on…
- Chodź. Zrobię nam coś na
śniadanie – przerwał mu Siwoo, zamykając za chłopakiem drzwi.
Kai nie był tak optymistycznie
nastawiony do tego wszystkiego i dziwił się, że jego ojczym nie widzi nic złego
w tym, by Sulli włóczyła się po lesie razem z tą bestią. Każdy mieszkaniec
widział w Szatanie największe zło, jakie chodzi po tej planecie, jednak tak
naprawdę żaden z nich nie miał na tyle odwagi, żeby się go pozbyć. Pewnie część
wciąż nie wiedziała o jego powrocie, chociaż patrząc na to z innej strony, to
on nigdy nie odszedł. Co prawda nie pojawiał się w okolicy i pozwolił ludziom
myśleć, że zniknął na dobre, jednak każda osoba mieszkająca na Neun wiedziała
doskonale, że Szatan wciąż przebywa na wyspie i w niespodziewanym momencie może
się zjawić.
Dziwne tylko, że stało się to
wtedy, gdy na wyspę przybyła rodzina Lu.
*
Nie mogąc dłużej wysiedzieć w
domu, Jongin postanowił pojechać do baru, gdzie miał nadzieję spotkać swoich
przyjaciół. Za dużo się ostatnio działo, a on już kompletnie nie wiedział, jak
poradzić sobie z narastającymi problemami. Jeszcze niedawno narzekał na
panującą wokoło nudę, a teraz oddałby wszystko, byleby tylko przywrócić dawny
ład i porządek. Miał dziwne wrażenie, że problemy zaczęły się pojawiać wraz z
przyjazdem rodziny Lu, jednak uważał to za zwykły zbieg okoliczności. I jeszcze
jak na złość stary Lee wciąż nie wracał na wyspę, co napawało Jongina dziwnym
niepokojem. To nie tak, że martwił się o tego mężczyznę; doskonale wiedział, że
kto jak kto, ale stary Lee sobie poradzi. Po prostu nigdy wcześniej nie znikał
na tak długo i mieszańcy powoli zaczynali rozpowiadać na lewo i prawo, że
pewnie trafiło go coś w mieście i leży w kostnicy, czekając na identyfikację.
Kai w to nie chciał wierzyć, w końcu złego diabli nie biorą.
Przekroczywszy próg baru,
rozejrzał się dookoła siebie, momentalnie zatrzymując wzrok na siedzącej przy
jednym ze stolików rodzinie Lu. Na widok Luhana serce bruneta zaczęło szybciej
bić, a ponurą dotąd twarz rozświetlił promienny uśmiech. Niestety chłopak
został brutalnie zignorowany przez blondyna, który o czymś opowiadał swojemu
tacie żwawo przy tym gestykulując rękoma. Kiedy państwo Lu spojrzało na
Jongina, ten uśmiechnął się delikatnie i ukłonił nisko na powitanie. Później
przeniósł wzrok na Luhana, jednak ten automatycznie odwrócił głowę w drugą
stronę i zajął się podziwianiem wiszącego na ścianie obrazu.
Zrezygnowany Kai podszedł do
baru, za którym tym razem stał Jonghyun. Każdego dnia kto inny zajmował się
barem starego Lee, byleby tylko ten nie tracił pieniędzy, ale chyba głównie
chodziło o to, że ludzie nie mieliby gdzie przesiadywać całymi dniami.
- Coś ty taki smętny? – zapytał
Jonghyun, podając przyjacielowi szklankę z sokiem pomarańczowym, mając na
uwadze fakt, że było za wcześnie na picie czegoś mocniejszego. Poza tym wątpił,
by Kai chciał się napić chociaż piwa, wiedząc, że jest obserwowany przez
przyszłych teściów.
- Sam nie wiem – westchnął
brunet, wzruszając ramionami. – Sulli dzisiaj uciekła z Szatanem.
- Co? – Z zaplecza wyszedł
właśnie Kibum, który na słowa Jongina otworzył szeroko oczy i w ostatnim
momencie odłożył tacę ze szklankami na blat baru, bo inaczej wszystko
znalazłoby się na ziemi. – Jak to? Szatan do was przyszedł?
- Dzisiaj rano – odpowiedział
Kai, podpierając głowę na dłoni. – Na dodatek Gayoon nie dała znaku życia już
od kilku dni i nie wiem, co się z nią dzieje. Nie mieliście od niej żadnych
wiadomości? – spytał z nadzieją, unosząc wzrok na przyjaciół, którzy w
odpowiedzi pokręcili głowami i zakłopotani wrócili do swoich obowiązków.
- Pokłóciliście się z Luhanem? –
odezwał się po chwili Kibum, kątem oka obserwując blondwłosego chłopaka, który
co jakiś czas zerkał na siedzącego przy barze Jongina.
- Z tego, co wiem, to nie, ale z
nim też nie gadałem od kilku dni. Wszystko przez was. Nagadaliście mu bzdur, że
Sulli to moja dziewczyna i teraz mam – zamruczał pod nosem niezadowolony Kai,
oglądając się przez ramię na Luhana, który od razu odwrócił głowę w przeciwną
stronę. – Sami widzicie.
- A gadałeś z nim o tym? –
Jonghyun dolał Jonginowi soku pomarańczowego i zerknął kątem oka na swojego
chłopaka, który czyścił właśnie czystą szklankę. – Miśku, ja wiem, że lubisz
mieć zajęte ręce, ale może daj spokój, bo zaraz z tej szklanki nic nie
zostanie.
- A bo już mnie wszystko
denerwuje! – krzyknął, uderzając pięścią w blat baru. Wszyscy ludzie spojrzeli
na zbulwersowanego chłopaka, który skulił się w sobie i w ramach przeprosin
skinął nieśmiało głową. – Wszystko się chrzani. Gayoon nie daje znaku życia,
stary Lee przepadł jak kamień w wodę, na dodatek ten popieprzony wilk wrócił i
tylko czekać, aż komuś znów coś zrobi. Najlepiej wziąć strzelbę i odstrzelić mu
łeb.
- Przestań! – uniósł się
Jonghyun, nie mogąc uwierzyć w słowa swojego chłopaka. Spojrzał na niego
zdumiony i otworzył szeroko oczy, jeszcze raz analizując jego wypowiedź. – Jak
możesz? Przecież to tylko zwierzę!
- A już nie pamiętasz, co to
„tylko zwierzę” zrobiło kilka miesięcy temu? – wysyczał wściekły Kibum,
przybliżając się do Jonghyuna, który z przerażeniem obserwował jego zachowanie.
– Mam ci przypomnieć, co zrobił?
- Obejdzie się, Bummie – szepnął
posępnie Kai, zeskakując ze stołka. – Skończcie. Jeszcze tego brakowało,
żebyście się pokłócili. Nikt nikogo nie będzie zabijał, jasne? A teraz
wybaczcie, ale muszę pogadać z Luhanem – dodał na koniec i odszedł od lady,
kierując się ku stolikowi, przy którym siedziała rodzina Lu. – Dzień dobry –
przywitał się uprzejmie, kłaniając się nisko.
- Witaj, Jonginnie – powiedziała
pani Lu, uśmiechając się promiennie do chłopaka. – Niestety my już wracamy do
domu, ale Luhan chętnie jeszcze zostanie. I tak nie ma nic do robienia.
Kai kątem oka spojrzał na
blondyna, który na słowa mamy nadął policzki i zrobił naburmuszoną minę. Brunet
przez chwilę zastanawiał się, czy jest jakikolwiek sens w zatrzymywaniu tego
chłopaka, jednak chęć wyjaśnienia z nim wszystkiego ostatecznie wzięła górę. Po
wyjściu państwa Lu z baru, Kai usiadł przy stoliku i wbił spojrzenie w Luhana,
który za wszelką cenę próbował unikać z nim kontaktu wzrokowego.
- Powiesz mi, co takiego
zrobiłem, że się do mnie nie odzywasz? – spytał cicho, nie chcąc zwracać na
siebie uwagi pozostałych klientów. Nie musiał nawet spoglądać na swoich
przyjaciół, doskonale wiedząc, że Kibum i Jonghyun wpatrują się w nich, jak
sroki w gnat. – Luhan?
- Okłamałeś mnie – odpowiedział
po chwili blondyn, spuszczając wzrok na swoje dłonie. – Powiedziałeś, że nie
masz nikogo, a później zostawiłeś mnie dla swojej dziewczyny.
- Aigoo, Hannie – szepnął rozbawiony Kai, uderzając czołem o blat
stołu. Po chwili oparł na nim brodę i spojrzał rozczulonym wzrokiem na Luhana,
który wciąż wpatrywał się w swoje dłonie. – Sulli to nie jest moja dziewczyna.
To wilczyca. Chłopaki zrobili sobie z ciebie żart – wyjaśnił, dokładnie
obserwując reakcję blondyna.
- Powiedzieli, że to
najważniejsza kobieta w twoim życiu – poskarżył się Luhan, mrużąc zabawnie
oczy. Spojrzał na Jongina, który z rozbawieniem malującym się na twarzy
dokładnie się mu przyglądał, pewnie ledwo powstrzymując wybuch śmiechu.
- To akurat prawda. Sulli jest
dla mnie najważniejsza, ale to nie jest moja dziewczyna, a przynajmniej nie w
taki sposób, w jaki myślisz – powiedział Kai i odruchowo złapał Luhana za rękę,
przyciągając ją do siebie. Nakreślił na jej wierzchu parę dziwnych wzorków i
spojrzał chłopakowi w oczy. – Już się nie gniewasz?
- Ale ja jestem głupi – zamruczał
załamany blondyn, uderzając się wolną dłonią w czoło. Zamrugał zabawnie
powiekami i ponownie spojrzał na Jongina, który nie przestawał się uśmiechać,
sprawiając, że złość, którą od kilku dni nosił w sobie Luhan, niepostrzeżenie
uleciała z niego, jak powietrze z przebitego balona.
- Nie zaprzeczę – zaśmiał się
uroczo brunet, puszczając w końcu dłoń towarzysza.
Kai poczuł, jak z serca spada mu
ogromny ciężar, który przeszkadzał mu przez ostatnie dni w normalnym
funkcjonowaniu. Chociaż jedna rzecz się wyjaśniła. Teraz jeszcze musiał
dowiedzieć się, co takiego dzieje się z Gayoon i będzie najspokojniejszym
człowiekiem na świecie.
Jongin był tak bardzo
zafascynowany rozmową z Luhanem, który streszczał właśnie ostatnie dni, że nie
zauważył nawet wchodzącej do baru przyjaciółki. Dziewczyna niepostrzeżenie
ominęła stolik, przy którym siedzieli chłopcy i podeszła do lady, za którą stał
uśmiechnięty od ucha do ucha Kibum. Gayoon przywitała się z przyjacielem i
usiadła na wysokim stołku plecami do Jongina.
- Myśleliśmy, że coś ci się stało
– powiedział Kibum, robiąc niezadowoloną minę. – Nie rób tak więcej, okay?
- Przepraszam. Po prostu ostatnio
wydarzyło się coś… - zaczęła, nie bardzo wiedząc, jak wyjaśnić tamtą sytuację,
która miała miejsce w lesie. Czując na sobie palący wzrok Kibuma, zagryzła
nerwowo dolną wargę i przymknęła powieki, starając się zignorować okropny ból głowy
towarzyszący jej od feralnego upadku na ziemię, kiedy to uderzyła się o konar
drzewa. – Kilka dni temu ktoś mnie zaatakował.
- Co?! – Kibum otworzył szeroko
oczy ze zdziwienia i momentalnie pobladł, wyobrażając sobie pobitą
przyjaciółkę. – Skarbie, nic ci nie jest?
- Teraz już nic, ale nie było ze
mną kolorowo – wyszeptała, poprawiając nerwowo ciemne włosy. – Oppa, nie patrz tak na mnie – dodała
rozżalona, powoli żałując, że w ogóle wspomniała o tym, co się stało. Wiedziała
doskonale, ze Kibum jest strasznie wrażliwym chłopakiem i panikuje z byle
powodu, a ona zaserwowała mu taką wiadomość, która nawet mało ogarniającego
Jonghyuna zwaliłaby z nóg. – Tylko nie mów o tym Jonginowi, dobrze? Nie chcę,
żeby się martwił. Od razu oskarży Yasuo.
- Myślisz, że to on? – spytał
wciąż przerażony Kibum, starając się zapanować nad samym sobą. Zatłukłby na
śmierć tego, kto zrobił krzywdę Gayoon. Była dla niego niczym młodsza
siostrzyczka, którą należy się nieustannie opiekować. Wszyscy traktowali ją,
jak małą dziewczynkę, a Kibum w szczególności. – Myślę, że Kai powinien się o
tym dowiedzieć.
- I myślisz, że co to da? –
Gayoon spojrzała uważnie na starszego przyjaciela, robiąc zbolałą minę. –
Kai-oppa od razu poleci do Yasuo, a ja naprawdę nie wiem, kto to zrobił.
- Powiedz mi… Co takiego się tam
stało – poprosił spokojnie Kibum, łapiąc dziewczynę za drobne dłonie. Spojrzał
jej w oczy i uśmiechnął się zachęcająco, chociaż tak naprawdę sam nie wiedział,
czy chce się o tym wszystkim dowiedzieć. – Czy on…
- Nie – zaprzeczyła momentalnie
ciemnowłosa, przekrzywiając lekko głowę. – Wracałam do domu przez las i... – W
tym momencie Kibum otworzył szeroko oczy z przerażenia i rozdziawił lekko usta,
jakby chciał coś powiedzieć. – Co?
- Nic, nic. Kontynuuj.
- Wracałam przez las i nagle
usłyszałam szelest liści, ale nikogo nie widziałam. Czułam czyjąś obecność, ale
nie mogłam nikogo dostrzec – powiedziała cicho, niepewnie oglądając się za
siebie.
Spojrzała na Jongina, który w
najlepsze rozmawiał z blondynem, nie mając zielonego pojęcia o jej obecności, a
tym bardziej o koszmarze, przez jaki przeszła kilka dni temu. Wyglądał tak
beztrosko i zarazem uroczo, kiedy śmiał się głośno i obdarzał swojego
towarzysza najpiękniejszymi uśmiechami na świecie. Gayoon już dawno nie
widziała go w tak dobrym humorze. Starała się ignorować te dziwne ukłucia
zazdrości w sercu, jednak nie potrafiła dłużej okłamywać samej siebie. Już od
dawna Kai przestał być dla niej tylko przyjacielem, ale wolała nie wyjawiać mu
swoich uczuć, obawiając się, że to może zniszczyć ich wieloletnią przyjaźń.
Wcześniej starała się to ignorować, jednak coś w niej pękło, gdy na horyzoncie
pojawił się ten cały Luhan.
- A później usłyszałam czyjeś
kroki – kontynuowała, odwracając głowę w stronę Kibuma, który przypatrywał jej
się z uwagą. – Dalej to… Niewiele pamiętam. Jedynie jego głos.
- Głos? Powiedział ci coś? –
Kibum momentalnie się ożywił, dochodząc do wniosku, że dziewczyna powinna była
bez problemu rozpoznać głos napastnika.
- Powiedział, że pożałuję, że się
do niego zbliżyłam – szepnęła, pocierając palcami zmęczone oczy. – Zapewne
chodziło o Jongina – dodała jeszcze ciszej, jakby bojąc się, że ktoś ich
usłyszy. – Oppa, ja będę wracać do
domu. Trochę źle się czuję.
- Może cię odprowadzę? Jonghyun
zostanie w barze – zaproponował Kibum, kierując się na zaplecze, gdzie
przebywał jego chłopak. – Jjongi, zastąp mnie na chwilę. Odprowadzę tylko
Gayoon do domu i zaraz wracam – powiedział, wpatrując się w szatyna, który
właśnie wymieniał żarówkę w wiszącej u sufitu lampie.
- Okay, tylko uważajcie na siebie
– poprosił Jonghyun, zerkając na uśmiechającego się lekko Kibuma, który w
odpowiedzi skinął jedynie głową i wyszedł z pomieszczenia. Chłopak dokręcił
żarówkę i zeskoczył z krzesła, po czym opuścił zaplecze, chcąc jeszcze zdążyć zobaczyć
się z Gayoon. – Hej młoda – przywitał się z dziewczyną, która właśnie wstawała
z krzesła.
- Hej oppa – rzuciła i uśmiechnęła się promiennie. – Właśnie, może
wpadniecie do mnie jutro? Dawno nie robiliśmy maratonu z horrorami – dodała,
dając kuksańca w żebra stojącemu obok Kibumowi, który na tę propozycję zrobił
zbolałą minę i wydał z siebie przeciągły jęk.
- Tylko nie horrory. Już
wystarczy, że Szatan wrócił – zamruczał niezadowolony, zakładając ręce na
torsie. Czując na sobie spojrzenia swojego chłopaka i przyjaciółki, wywrócił
oczami i westchnął ciężko. – Dobra. Dam znać Taeminowi, bo ostatnio coś się nie
pokazuje w barze. Pewnie romansuje z panią Choi – parsknął śmiechem, za co
został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez Jonghyuna. – No co? Wszyscy
wiemy, że czuje miętę do niej.
- Tak, tak. Ty wszędzie węszysz
romanse – zauważył kąśliwie szatyn, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Jutro do
ciebie wpadniemy, a ja zaraz zadzwonię do Taeminna i dam mu znać o naszych
planach.
- Super! – Gayoon klasnęła
ochoczo w dłonie, dochodząc do wniosku, że dzięki przyjaciołom szybko zapomni o
przykrym incydencie. Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy spojrzała na
Jongina i uświadomiła sobie, że jego także powinna zaprosić. Jeśli on
przyjdzie, to pewnie Luhan także, a nie wiedziała, czy na pewno była na to
wszystko gotowa. – A co z Jonginem?
- Nie będziemy im teraz
przeszkadzać. Później powiem mu o jutrze – powiedział Kibum i machnął od
niechcenia na bruneta. – Chodźmy – zarządził, biorąc dziewczynę za rękę. Posłał
swojemu chłopakowi buziaka w powietrzu i pociągnął brunetkę w stronę wyjścia z
baru. – Cześć gołąbeczki – pożegnał się wesoło z dwójką chłopaków, którzy w
dalszym ciągu o czymś zawzięcie rozmawiali.
Gayoon zdążyła jedynie w
przelocie spojrzeć na Luhana, jednak momentalnie tego pożałowała. Blond kosmyki
wystające spod czapki z daszkiem przypomniały jej o nieprzyjemnym incydencie, a
jego ciemne tęczówki wprost przeszyły ją na wskroś. Kai nawet nie zwrócił na
nią uwagi, ale może to i lepiej. Nie miała ochoty na rozmowę z nim, a tym
bardziej na poznawanie jego nowego obiektu westchnień.
- Bummie… - zaczęła niepewnie
Gayoon, nie bardzo wiedząc, jak zadać pytanie, by nie wyjść na przewrażliwioną
wariatkę. – To był Luhan, prawda?
- Tak. Fajny, co nie? – Kibum
uśmiechnął się promiennie, poruszając zabawnie brwiami. – Nawet sympatyczny,
chociaż czasami jego wygląd aniołka nie pasuje do tego wrednego charakteru –
dodał i zaśmiał się cicho. – Coś się stało?
- Nie. Po prostu mam dziwne
wrażenie, że gdzieś go już widziałam – powiedziała, oglądając się za siebie,
jakby chcąc się upewnić, że nikt za nimi nie idzie. – Pewnie popadam w
paranoję, ale czy jego oczy nie wydają ci się… znajome?
- Wiem, co masz na myśli i nie
martw się: nie ty jedna widzisz w nich podobieństwo do oczu Szatana – wyszeptał
Kibum, mocniej ściskając dłoń Gayoon, która na te słowa drgnęła niespokojnie i
wbiła przerażone spojrzenie w swoje buty. – To pewnie tylko zbieg okoliczności.
Każdy z nas ma ciemne oczy.
- Uwierz, oczy Szatana pamiętam,
jak nic innego i nie robiłabym afery, gdybym nie zobaczyła tego samego błysku w
oczach Luhana.
*
- Przypuśćmy, że dziś umarłeś. Co
byś powiedział?
Słysząc nieco zachrypnięty głos,
chłopak uniósł ociężałą głowę i zamglonymi oczami spojrzał na rozmazaną przez łzy
sylwetkę stojącej naprzeciwko osoby. Jeszcze raz przeanalizował wypowiedziane
wcześniej przez niego słowa i jęknął przeciągle, gdy poczuł przeszywający ból w
okolicy potylicy, w którą został uderzony jakimś ciężkim przedmiotem. Niewiele
pamiętał z dalszych wydarzeń i chyba wolał nie wiedzieć, co później się z nim
działo.
Rozejrzał się dookoła siebie,
próbując rozpoznać pomieszczenie, w jakim się znajdował, jednak na marne.
Kamienne ściany niczego mu nie przypominały, a odór, jaki unosił się w
powietrzu, by tak okropny, że chłopak ledwo łapał kolejne oddechy. Wokół
panował półmrok, a jedyne światło pochodziło od wiszącej u sufitu nagiej
żarówki, która poruszała się leniwie tuż za głową średniego wzrostu chłopaka,
przez co rudowłosy nie mógł ujrzeć dokładnie jego twarzy.
- Gdzie… Gdzie ja jestem? –
wychrypiał Taemin, czując okropny ból wysuszonego gardła. – Co… co się dzieje?
- Nie uważasz, że zadajesz za
dużo pytań? – zaśmiał się ironicznie nieznajomy, robiąc kilka kroków w stronę
siedzącego na krześle rudzielca. – Wszystko w swoim czasie, Minnie – wyszeptał,
pochylając się nad chłopakiem.
Taemin zacisnął powieki i zagryzł
usta w wąską linię, starając się powstrzymać wyrywający się z jego gardła
żałosny szloch. Nie wiedział, kim jest ten człowiek i czego od niego chce, ale
nie miał zamiaru pokazywać przed nim swojej słabości. Plany chłopaka wzięły
jednak w łeb, gdy poczuł mocne szarpnięcie za włosy i nieprzyjemne strzyknięcie
w karku, gdy jego głowa została gwałtownie odchylona, przez co dokładnie
widział sufit, na którym widniały ciemne plamy od pleśni. Dopiero wtedy wyczuł
unoszącą się w powietrzu wilgoć, która nieprzyjemnie drażniła jego nozdrza i
gardło.
- Czeka nas sporo zabawy –
powiedział niskim głosem napastnik, prawie niewyczuwalnie przejeżdżając ostrzem
noża po policzku Taemina. – Nie bój się. Będę dawkował ci przyjemności, żebyś
przypadkiem nie zaczął się nudzić – wyszeptał chłopakowi na ucho i zaśmiał się
głośno, sprawiając tym samym, że z oczu rudzielca zaczęły wypływać pojedyncze
łzy.
Widząc ten żałosny obraz,
przewrócił oczami i odepchnął gwałtownie głowę Taemina, przez co ten o mało co
nie upadł z krzesłem na podłogę. Mebel zachwiał się niebezpiecznie, jednak
ostatecznie z irytującym skrzypnięciem wylądował prawidłowo na posadzce.
Rudzielec pociągnął głośno nosem i uniósł głowę, śledząc wzrokiem sylwetkę
chłopaka, który znów stanął przed nim, zapewne chcąc się jeszcze nasycić
widokiem skrępowanego grubym sznurem rudzielca.
- Pamiętaj: nie istnieje coś
takiego, jak śmierć – powiedział nieznajomy, uśmiechając się przebiegle pod
nosem, czego Taemin nie mógł zobaczyć, gdyż ten ustawił się w taki sposób, że
światło nie padało na jego twarz. – To jedynie przemiana i początek czegoś
nowego – dodał i wycofał się w stronę metalowych drzwi, które wydały z siebie
nieprzyjemny dźwięk, gdy szarpnął za podłużną klamkę.
Wokół Taemina zapanowała grobowa
cisza, a żarówka zgasła, pogrążając pomieszczenie w ciemnościach. Chłopak
opuścił głowę i pociągnął cicho nosem, starając się panować nad kolejnymi
łzami, które nieustannie spływały po policzkach. Teraz bezszelestnie skapywały
na poplamione krwią spodnie chłopaka, tworząc na nich mokre ślady.
Chłopak za wszelką cenę próbował
pozbyć się z głowy obrazu wystających spod czapki napastnika jasnych kosmyków
włosów, jednak na marne. Głośne wycie wilka było ostatnim dźwiękiem, jaki
dotarł tej nocy do wykończonego Taemina.
Nie zdążyłam nawet przeczytać oneshota a tutaj kolejny rozdział D: Ale to dobrze, bo byłam ciekawa co z Sulli, jednak kiedy okazało się że czuje mięte do Kaia to jakoś moja sympatia zmalała... No ale Lu I Kai się pogodzili <3 Wróciły nasze gołąbeczki~!
OdpowiedzUsuńWiesz, że każda dawka JongKey mnie rozczula? Zwykły wysłany buziak a ja się cieszę [ tak, faza na JongKey xD ] ale teraz kiedy powiedziałam jak się cieszę to...
JAK TAK MOŻNA TRAKTOWAĆ TAEMINA?! Mój biedny mały Minnie, kto ci to robi? TAT Kiedy się dowiem to go wykastruje ;< Ale te blond kosmyki... to chyba nie Lu prawda/ Tae poznałby jego głos przecież D: Czyżby ktoś inny, tylko kto?... Ech, za dużo tajemnic, ja chce więcej ;x no i nadal nurtuje mnie ten wilk... co on takiego zrobił i jakie jest jego powiązanie z LuHanem? Na pewno jakieś musi być... D:
Wiesz... Kiedy podałaś mi linka do Twojego opowiadania, dodałaś, że zapewne mi się nie spodoba. No i popatrz! Dziwnym trafem zakochałam się w tej historii, choć wciąż napotykam małe problemy w jej czytaniu- gubię się w imionach bohaterów! ;-( Chyba jestem kretynką, no ale cóż... Co zrobić.
OdpowiedzUsuńCo do treści rozdziału, to sama nie wiem czy wszystko zaczyna się wyjaśniać, czy bardziej komplikować... Zastanawiam się kto mógł "porwać" Taemina, bo to raczej nie był Luhan (o ile w ogóle on zajmuje się brudną robotą). Przecież nie miał z nim na pieńku, prawda?
Tak czy owak, czekam na następny rozdział.
Jeśli masz ochotę wpadnij do mnie na [following-liars]. Pozdrawiam ;-)
No i jednak Sulli to pies, wiedziałam! No i Lusio jest wilkiem. Zagadka rozwiązana, ale znając Ciebie pewnie się okaże, że to zupełnie ktoś inny bo to wszystko takie pogmatwane haha Nawet nie wiem kiedy to minęło. Wydawało mi się, że taki długi rozdział, a tu nagle koniec. Bardzo lekko się czyta :D Więc ja czekam na kolejne 10 rozdziałów! Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć co tam dla nas przygotowałaś ciekawego.
OdpowiedzUsuńAj, więc Sulli to pies? Nie wiem, czy to wina mojego średniego rozgarnięcia, czy coś zgoła innego, ale się nie kapnęłam :D Byłam pewna, że mowa cały czas obraca się wokół przyjaciółki Kaia. Swoją drogą, nie dziwie się, że ona zaczęła coś do niego czuć, chłopak jest cudowny.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że między Lulu a Kai'em wszystko się wyjaśniło, jednak to głównie wątki fantastyczne wzięły górę na wszystkim pozostałym.
Od początku czułam, że Luhan jest nie tylko człowiekiem, ale też czymś więcej i teraz zaserwowałaś mi więcej dowodów na to, jednakże... czy jest on Szatanem? Bardzo możliwe, ale z drugiej strony głowy sobie uciąć nie dam :D Równie dobrze podobieństwo oczu może wynikać z pokrewieństwa chłopaka z tą bestią. Lubie takie niewyjaśnione sprawy, to trzyma w napięciu.
Ostatni fragment zwalił mnie z nóg. Dlaczego ktoś uwięził Tae? I kim jest ten popapraniec? Boziu... z nich wszystkich, jego chyba spotkała najgorsza rzeczy.
I na koniec, ja lubię twoje częste publikowanie treści. Twój styl jest tak lekki i przyjemny, że w kilka minut przeczytam całego posta, dlatego nie mam problemu, żeby nadążyć za tym wszystkim :D
Pozdrawiam!
Boże... chyba mi się trzęsą ręce - to mój ulubiony rozdział! Nie żebym była jakąś sadystką, ale opisałaś wszystko tak dokładnie, że nie mogłam się nacieszyć. Fabuła jest świetna i jak już wydaje mi się, że całkiem ją przejrzałam, wszystko nagle przestaje być oczywiste.
OdpowiedzUsuńZawsze zwracam szczególną uwagę na fabułę, bo to jedyna rzecz, na która mam coś do powiedzenia.
Cholernie mi się podobała to jak stworzyłaś Luhana. Ciągle zsyłasz na niego podejrzenia, że to on stoi za tymi atakami i byłam już tego pewna, ale im więcej pojawia się zsyłanych na niego podejrzeń i zaczyna to się stawać oczywiste, tym bardziej nie mogę w to uwierzyć. Możliwe, że tak naprawdę Luhan nie pojawił się tak całkiem bez powodu i ze "złego wilka" na końcu całego rozdziału stanie się czymś na wzór wybawiciela i pojawi się jakiś inny zły charakter. Już nie wiem, czy po prostu się tego domyślam, czy tak naprawdę nie chce uwierzyć, że ten słodki blondynek może być zły.
Co do porwania Taemina, to zaczynam się zastanawiać, czy Luhan mógłby zrobić coś takiego.
Noo jak będę tak dalej myśleć, to mózg mi wyparuje, a to wszystko przez ciebie. xD hahaha
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Mam nadzieje, że pojawią się szybko. xD
Umarłam.. Od nadmiaru emocji boli mnie głowa... Ale! Jeżeli z tego niezdarnego, uroczego Luhana, zrobiłaś maszynę do zabijania, to ja cię będę czcić! XD
OdpowiedzUsuńMam takie chore przypuszczenia, że Lu to Szatan! Źle, prawda ? XD
Rozdział jak zawsze cudny, komplikuje mi całe życie, ale co tam!
A teraz hejt:JEŻELI MASZ DO 11 ROZDZIAŁU, TO DODAJ TE ROZDZIAŁY, BO JA DOCZEKAĆ SIĘ NIE MOGĘ! ;;
dodaj szybko C:
życzę weny i ochoty, i zdolności, żeby wstawić i one shoty, i rozdziały!
Hwaiting! >:D
Rozdział przeczytałam już dawno, ale chciałam napisać komentarz, jak wejdę na laptopa, a nie przez telefon, jak robię prawie zawsze ^^
OdpowiedzUsuńNo więc muszę przyznać, że do tego opowiadania podchodziłam z rezerwą, jeszcze po pierwszych 2 rozdziałach nie byłam pewna, czy mi się to spodoba. Bo na początku, wiadomo, troszkę nudno było. Ale teraz już nie mam wątpliwości! Wreszcie nadrobiłam 2 ostatnie rozdziały i bardzo się ucieszyłam, gdy dziś dodałaś kolejną część! ;DD Po prostu ostatnie rozdziały mnie powaliły i dodały takiej dawki adrenaliny, że z niecierpliwością oczekuję dalszych notek.
Jedyne, co mnie denerwuje, to ta cała zagadka związana z Szatanem i tym wydarzeniem, kim jest naprawdę Luhan i czy jest w ogóle dobry. Jestem osobą niecierpliwą, dlatego wkurza mnie, że, zamiast odpowiedzi na te kwestie, z każdym chapterem w mojej głowie powstają następne pytania, aż boję się, że rozsadzą mi umysł xd Tak mnie denerwuje ta niewiadoma o tym opowiadaniu, że nie wiem, co ci zrobię, jak za kilka dni nie pojawi się rozdział ;; Skoro masz ich tak dużo, może nie dodawaj ich co tydzień, tylko częściej? *robi słodkie oczka* Jeśli nie, to chyba nie będę przez pewien czas czytała, a jak się nazbierają z 4 rozdziały, to je przeczytam jedne po drugim. Dosłownie pochłaniam je wzrokiem, tak pięknie piszesz, że nie mogłam się odciągnąć od telefonu dziś po 2:00 w nocy! Widzisz, jaki masz na nie wpływ? Za późno sypiam, potem moja mama ma do mnie wąty, hahaha xd
Ten rozdział również mnie dosłownie powalił. Kim jest Szatan? Wg mnie to nie Luhan, po prostu to nie pasuje. Jak dla mnie, to są oni ze sobą spokrewnieni, myślałam, że to bliźniacy, w końcu z wyglądu byliby podobni, no i oboje posiadają moc przemiany w wilka. Bo dalej pokładam w sobie nadzieję, że Luhan nie będzie zły, na jakiego go teraz bierzemy, bo naprawdę wydaje się sympatyczny, a gdyby okazał się złym charakterem, zaczęłabym przeklinać świat, dlaczego nie zrobił go miłym człowieczkiem bez niebezpiecznych tajemnic ;c
Tak samo Taemin. Jedna scenka = wiele pytań w głowie D: Biedak, co on niby takiego zrobił... Choć pomyślałam, że ten napastnik (Szatan?) robi to, bo również on się trzyma z Luhanem i che sprawić, by wszyscy zwrócili na niego uwagę i zobaczyli, że potrafi być groźny.
Kochana, nie męcz nas, proszę, tylko szybko dodawaj notki. Naprawdę to męczące uczucie, gdy zakochujesz się w czyimś opowiadaniu i chcesz przeczytać całe za jednym tchem, ale nie możesz, bo musisz czekać jeszcze tydzień. To będzie dla mnie istna masakra, nie wiem, czy zdołam wytrzymać te katusze. I weny nie życzę, ty ją zawsze masz, right? Mogłabyś mi jej troszkę oddać, bo mam pomysł na 2 opowiadania i dupa zimna, nawet nie umiem napisać prologu w jednym :/ Może za rok wena przyjdzie, jak na razie, zawitała ona u mnie ostatnio w grudniu :(
Miłego wieczoru! ;*
P.S. Musisz mieć koniecznie z tymi komentarzami tak, że musisz je najpierw przeczytać, by zostały opublikowane? To z deka denerwujące xd A jakby zjawił się spam, to przecież zawsze można komentarz usunąć! ^^
Uwielbiam to *o* To było po prostu cudowne! Tyle zagadek, niewyjaśnionych fragmentów. A sprawa Szatana, coraz bardziej mnie irytuję. Jestem pewna, że to Luhaś, ale czytając twoje opowiadania umiesz zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńNo i co z Taesiem? Minnie to taki bezbronny dzieciak, no i nie wiem, co z tego wyniknie.
No i ta Gayoon. Nie wiem czemu, ale według mnie jest taka irytująca. Ogólnie nie lubię dziewczyn w yaoi, bo mam wrażenie, że one są po to, żeby zespuć uczucie między chłopakami.
Kocham fluffy, dlatego nie pogardziłabym kolejnym uroczym shotem ^_^
Dużo weny Ci życzę! :3
Hwaiting~!
Powiem Ci, że robi się coraz bardziej mrocznie! Ale po kolei.
OdpowiedzUsuńKurczę, kompletnie namieszałaś mi w głowie. Dopiero po tym rozdziale zdałam sobie sprawę, że nie podałaś imienia przyjaciółki Jongina, a ja ją wzięłam za Sulli, podczas gdy to piękna wilczyca. Tak czy siak zaszło nieporozumienie, bo przecież Kai nie ma dziewczyny, w ogóle nie jest w związku.
Ten cały Szatan mnie przeraża. Aż się wzdrygnęłam, kiedy Sulli do niego podbiegła, bo myślałam, że ją zaatakuje. Cóż to za historia wiąże się z tym niebezpiecznym czarnym wilkiem?
Luhan przeraża mnie coraz bardziej. Po zachowaniu Gayoon można łatwo wywnioskować, że jego blond włosy są identyczne jak te, które widziała w noc ataku. To on ją napadł w tym cholernym lesie. Na całe szczęście jej nie zabił, ponieważ obawiałam się, że dziewczyna może tego nie przeżyć. I jeszcze te oczy... Dlatego Taemin tak dziwacznie zareagował, kiedy pierwszy raz widział go w barze. Luhan to Szatan, Szatan to Luhan, tylko nie mam pojęcia, jak mógł pojawiać się wcześniej, skoro jego rodzina dopiero teraz przyjechała na wyspę. Może pobratymcy wyglądają bardzo podobnie? Poza tym... Tak łatwo przyjął wytłumaczenie, że Sulli to wilczyca, a przecież widział Jongina z Gayoon. O co w takim razie chodzi? Kai jest zbyt zaślepiony, by cokolwiek dostrzec.
Ta końcówka! Wycie wilka podsunęło mi myśl, czy to Luhan znęca się nad Taeminem, ale chyba nie można być tak wszechobecnym. Może to ktoś inny z tego samego gatunku wilków? Co za cholerny psychol! Martwię się, czy Minnie w ogóle z tego wyjdzie...
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, to opowiadanie jest zabójcze! <3
Po pierwsze kocham to opowiadanie. Po drugie kocham wszystkie Twoje opowiadania. Po trzecie kocham to że tak często dodajesz notki! Chcę jak najszybciej poznać koniec tej historii ale nie chcę kończyć go czytać, te 15 rozdziałów to stanowczo za mało! Co do samego opowiadania, to to chyba nie może być Luhan? To by było zbyt banalne, jednak wszystkie znaki na to wskazują.. Może to brat bliźniak? xD zresztą, nie jestem dobra w zgadywaniu, niedługo się dowiem :3 życzę weny i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Kai i Luhan się pogodzili, chociaż blondyn zaczyna mnie przerażać. Jeżeli on naprawdę jest Szatanem... No bo Gayoon przecież by się nie pomyliła ? Chociaż mam nadzieję, że to ja się mylę i jest na to jakieś inne wytłumaczenie ;D
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze ta końcówka, aż zbladłam jak to przeczytałam. Biedny Taemin'ek.
Uwielbiam to opowiadanie i niecierpliwie czekam na nowy rozdział,
Pozdrawiam ! ;)
Ja wiedziałam, że tak będzie... Napiszesz wieloczęściówkę, a ja będę umierać, oczekując na kolejne rozdziały, bo tak się wciągnę x.x
OdpowiedzUsuńYay, miałam rację, moje dzikie domysły się sprawdziły i Luhan coś wiąże z Szatanem. Ale właściwie zastanawia mnie kilka rzeczy... Bo jeżeli Luhan serio jest tym wilkiem, to jak to możliwe, że nim jest, skoro Szatan już na Neun był od dawna, a Luhan dopiero co na nią przyjechał? o.o Albo dlaczego robi to biednemu Taeminowi? Bo to chyba on, prawda? Dobra, ja się lepiej w tej kwestii nie odzywam, bo jak widać moje myśli są dziwne i poczekam, aż się wszystko wyjaśni :3
Nie lubię Gayoon. Ogólnie może dlatego, że wgl nie przepadam za dziewczynami w opowiadaniach. Strasznie mnie denerwują, dlatego czytam teraz same blogi homo xD Jak jeszcze stwierdziła, że jest zakochana w Jonginie, to już wgl cieszyłam się, że Luhan ją zaatakował. Może da sobie z nim raz, a na zawsze spokój : 3
Ogólnie opowiadanie jest cholernie ciekawe i niesamowicie wciąga. Co najważniejsze, jest tak dobrze napisane ** Twoje blogi zawsze będą moimi ulubionymi :3
Ps. śliczny nowy wygląd bloga ♥
tym razem spóźniłam się tylko 1 dzień z komentarzem! ^^
OdpowiedzUsuńLuhan coraz bardziej mnie przeraża... jeśli moja dedukcja jest trafna to Lu jest psychicznym sadystą. To, że chce mieć Kai'a tylko dla siebie jest przerażające. Mam 2 teorie co do porwania Tae. Albo Lu (o ile to on, ale jestem tego prawie pewna xD)chce odizolować Jongina od przyjaciół i będzie ich po kolei porywał, albo chce się zemścić za głupi żart... w sumie nwm, jestem ciekawa o co chodzi z Szatanem :P
i cóż... WIEDZIAŁAM, ŻE SULLI TO PIES!!! (w sumie wilk, ale byłam blisko xD)
Całusy :*
Aaaaa!~ czyli jednak miałam rację XD Sulli to suczka, wilk nie pies, ale jednak suczka :D więc dobrze myślałam, że celowo nie podałaś imienia Gayoon ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lu i Kai sobie wszystko wyjaśnili. Nie lubię niedopowiedzeń. Chociaż dwie rzeczy się wyjaśniły, już postęp! Ale nadal nie wiem co to Szatan kiedyś zrobił i muszę powiedzieć, że coraz bardziej mnie to zastanawia. Zaatakował kogoś? A może zabił? Bo czemu tak się wszyscy go boją... Musiał coś zrobić. I dlaczego przyszedł pod dom Kai'a? I Sulli poszła z nim... Oby jej nic nie było. I Taeminowi... za co? Co ta mała istotka temu podłemu komuś zrobiła, no co?! Jesteś okrutna, że robisz to właśnie jemu. ;p
Ahhh Bummie *.* Jaki on kochany w tym rozdziale. Zresztą w każdym. ^^ A właśnie, czy jestem jedyną która polubiła Gayoon?
Hmm... Te oczy Lu tak podobne do oczu Szatana, blond włosy wystające spod czapki tego psychopaty... Powiedz, że to nie Luhan. Nie chcę w to wierzyć, nie chcę myśleć, że to mógłby być on... Nazwałaś rozdział "zemsta", tak myślę, że chyba Lu nie ma się na czym/na kim mścić. Przychodzi mi na myśl Szatan. I szablon [piękny jak zwykle *.*] ale w nagłówku twarz Luhana, a zaraz za nim wilka... Czy to coś znaczy? Czemu tak trzymasz w niepewności? Zwariuję. Ale właśnie o to mi kiedyś chodziło, dlatego uwielbiam Twoje dłuższe opowiadania, bo Ty po prostu stwarzasz takie genialne historie, i prowadzisz je w ten sposób, że nie sposób ich nie pokochać. Naprawdę uwielbiam tę historię. Wiem, że powtarzam to ciągle i pod każdym opowiadaniem XD Potrafisz stworzyć coś co się chce czytać i nawet jak nie mam czasu to jak widzę Twój nowy rozdział, zostawiam resztę i czytam. Z innymi tak nie mam - patrz jak Cię wyróżniam XD [właśnie na mnie krzyczą, że mam się zbierać, bo zaraz wychodzimy, muszą poczekać :D]
"mało ogarniającego Jonghyuna" no przestań!
"Uśmiechnął się do samego siebie i przytulił śnieżnobiałą suczkę, która momentalnie uległa tym czułością i po raz kolejny polizała policzek swojego właściciela." - tam na pewno powinno być "czułościĄ"? nie wiem jakoś mi te zdanie dziwnie wygląda...
"Kai pewnie spałby do południa, chyba że wcześniej zostałby obudzony przez Swioo" - chyba już wiesz o co mi chodzi XD
Genialne opowiadanie ^^ bardzo ciekawa fabuła. Nic tylko owacje na stojąco ^^ :D Na prawdę bardzo mi się podoba. Świetne.!
OdpowiedzUsuńZ tym wilkiem to właściwie nie zgadłam, bo myślałam, że kiedy była mowa o przyjaciółce, to właśnie była Sulli.. No cóż, muszę sobie wybaczyć, haha.
OdpowiedzUsuńKocham Luhana, który nie jest do końca sierotą, i jestem pełna nadziei, że ta blond czupryna to jego jego czupryna.. Ehh, jak się okaże, że nie, to nie będę płakać, bo opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło i jakby się nie skończyło, to pewnie mi się spoboda, znając Twoje wcześniejsze teksty..
Naprawdę lubię Kaia, to aż dziwne jak na mnie, haha.
Tak mi teraz przyszło do głowy, że za Luhanem może ktoś chodzi? Przypłynął za nim na wyspę..? Albo ma rozdwojenie jaźni, ale ta opcja łazi mi po głowie praktycznie od początku. Z tym motywem Szatana to jakoś nie wierzę, żeby Lulu nim był, na pewno mają coś wspólnego (oprócz oczu), ale... czy to by nie było zbyt proste? XD
No dobra, może to tylko moja teoria.
Ehhh, tyle różnych opcji mi chodzi po głowie, że nie mogę się doczekać, żeby przeczytać, co się stanie!
Czekam na następny rozdział i życzę duuuużo dużo weny. <3
Dobra teraz to już nieźle się potraciłam Y^Y Sulli to wilczyca,a ja myślałam że ta przyjaciółka to Sulli ^^ Dobrze,że Lulu i Kai sobie c nieco wyjaśnili,ale nie podoba mi się to,że Luhana oczy sa podobne do oczu Szatana. W sumie czy to nie on jest Szatanem?Może to by wyjaśniało ten młody wygląd, blond włosy kryjące się za "nieznajomym" przy atakowanych osobach. Boże co zrobi biedny Kai jak sie okaże,że Lulu jest po pierwsze wilkołakiem, po drugie torturuje/ napada na jego przyjaciół? To jest nie do pomyślenia i naprawdę się boje,ale z drugiej strony nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. A może Kai nawróci Szatana? Sama nie wiem,ale teraz strasznie boję się o to co może się stać Taeminowi. Teraz pozostaje mi czekać na kolejny rozdział! Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Yume
Miałam wrażenie, że Sulli była przyjaciółką Jongin'a, a patrzę ma jednak na imię Gayoon. No nic, wilczyca zawsze lepsza.
OdpowiedzUsuńAlbo Luhan ma rozdwojenie albo robi to celowo, pod wpływem emocji zmieniając się w bestię. To z Taeminem mnie zaskoczyło, co on mu niby takiego zrobił? Ma to związek z tym 'wkrętem' o dziewczynie Kai'a?
Chcę już dalszą część, choć jak zwykle komentuję z opóźnieniem. Cóż na pewno pod koniec opowiadania napiszę jeden sensowny komentarz.
btw uwielbiam Twoje szablony, są wprost fenomenalne, a ten chyba jest jednym z lepszych, choć taki skromny.
Weny~
Luhan i Szatan... No, czyżby mieli ze sobą coś wspólnego? Oczy, pojawienie się tym samym czasie. Może to zbiegi okoliczności, ale... może niekoniecznie. Jednak Luhan nie wydaje się być jakimś mrocznym stworem. Sprawia wrażenie normalnego chłopaka, dlatego ciężko mi uwierzyć w to z Szatanem... i napad na przyjaciółkę Kai'a oraz porwanie Taemina. Blond kosmyki jak u Luhana. Podejrzane. Czyżby rzeczywiście to on? Nie, na pewno nie. Chociaż sama już nie wiem. :D Bo jeśli nie on, to kto? Mam nadzieję, że Kai i Luhan dojdą do porozumienia i Luhan nie będzie zazdrosny o jego przyjaciółkę. No, ale skoro ona coś poczuła do Kai'a, to pewnie sprawy trochę się skomplikują. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to *o* Przeczytałam rozdział już w piątek, ale nie miałam czasu skomentować :C
OdpowiedzUsuńKai jest taką cudowną postacią! ^^ Kocham go w tym opowiadaniu. No i uroczy Luhaś! Taki był smutny na końcu rozdziału, aż miałam ochotę fo przytulić.
Wprowadzasz mnie w błąd! Ja cały czas wierzyłam, że on jest wilkołakiem, a tu brat bliźniak. Tak namieszasz, że w końcu wyjdzie na to, że to Kibum jest wilkiem XD
Jonghyun, kocham cię, chłopcze! ^_^ Jego zachowanie jest niesamowite :D
Gayoon... Ją to mógł ten wilk od razu zjeść. Jest irytująco irytująca x.x
Czekam na następny rozdział! Dużo weny!
Hwaiting~!
Julie May.