7. Piękny i bestia.
Od dziwnego incydentu, jaki miał
miejsce w domu Gayoon, minęło kilka dni. Przez ten czas Kai rzadko spotykał się
z Luhanem, chociaż pragnął tego, jak niczego innego na tym świecie. Mimo próśb
i propozycji spacerów, młody Lu odmawiał za każdym razem, wykręcając się złym
samopoczuciem czy swoimi rodzicami, którym musiał pomagać przy wykańczaniu
stojącej obok domu altany. Po którymś razie Kai w końcu odpuścił, dochodząc do
wniosku, że jeśli Luhan nie chce, to nie będzie go do niczego zmuszał. W ten
oto sposób każdy dzień spędzał na przystani razem z Siwoo, wypływał z nim na
połowy albo sterczał za ladą w barze starego Lee, którego wciąż nie było.
Mieszkańcy chyba zdążyli się przyzwyczaić do tego, że każdego dnia za barem
stoi inna osoba, bo już nie robili zdziwionych min i nie wypytywali o
właściciela.
Ciężko było przyznać się
Jonginowi, że w przeciągu tych kilku dni stęsknił się za Luhanem. Brakowało mu
jego uroczego uśmiechu i bliskości. Zdawał sobie sprawę z tego, że przecież nie
byli ze sobą związani, jednak czuł dziwną więź łączącą go z tym chłopakiem. Już
pierwszego dnia, kiedy zobaczył go na przystani, wiedział, że to nie będzie
zwykła znajomość. Luhan miał w sobie dziwną moc przyciągania do siebie innych
osób. Skoro nawet Kibum uległ jego urokowi, to coś naprawdę było na rzeczy.
- Wszystko w porządku? – zapytał
Siwoo wyraźnie zaniepokojony dziwnym zachowaniem pasierba.
Spojrzał uważnie na zamyślonego
bruneta, który pewnie nawet nie usłyszał wcześniejszego pytania, i westchnął
cicho, kręcąc głową z rozbawieniem. Nie trudno było mu się domyślić, że
nostalgia towarzysząca dwudziestolatkowi od kilku dni nie wzięła się znikąd i
spowodowana jest niewidywaniem się z Luhanem. Siwoo doskonale zdawał sobie
sprawę z biseksualności chłopaka, dlatego wcale nie dziwił go fakt, że ten
zauroczył się w synu państwa Lu. Zresztą, nie tylko Kai został zauroczony przez
Luhana. Wszyscy mieszkańcy wyspy widzieli w nim ósmy cud świata i nie było
osoby, która nie zachwycałaby się jego delikatnymi rysami twarzy i spokojnym
usposobieniem. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wyglądał na zamkniętego w sobie
chłopaka, może nieco aroganckiego, to przy bliższym poznaniu zyskiwał w oczach
innych ludzi. Siwoo również polubił nowego mieszkańca, tak samo jego rodziców,
którzy coraz częściej odwiedzali bar starego Lee, dlatego nie miałby nic
przeciwko temu, gdyby Luhana i Jongina połączyło coś o wiele więcej niż tylko
przyjaźń. W końcu miłości nie można przeszkadzać.
- Kai, mówi się do ciebie! –
odezwał się po chwili rozbawiony Siwoo, uderzając pasierba w plecy.
- C-co? – Brunet popatrzył
nieprzytomnym wzrokiem na ojczyma i potrząsnął mocno głową, chcąc odgonić
natrętne myśli, a tym samym chociaż na chwilę zapomnieć o Luhannie. – Wybacz,
zamyśliłem się.
- Zauważyłem – zaśmiał się
mężczyzna, uśmiechając się promiennie do chłopaka. – Nie będę pytał, o kim tak
rozmyślałeś – dodał, próbując się nie roześmiać. Nie chciał wprowadzać Jongina
w jeszcze większe zakłopotanie, dlatego czym prędzej wrócił do swoich
obowiązków, pozwalając chłopakowi dalej bujać w obłokach.
Z pewnością Kai znów pogrążyłby
się we własnych myślach, które skutecznie uciekałyby w stronę Luhana, jednak
przeszkodził mu w tym zatrzymujący się na przystani stary samochód. Jongin
zacisnął dłonie na linie, którą właśnie zwijał i zgromił morderczym wzrokiem
wysiadającego z pojazdu chłopaka. Na sam widok uśmiechniętego Yasuo, w kieszeni
bruneta otwierał się nóż, a chęć obicia mu twarzy wzrastała z każdą kolejną
sekundą. Powstrzymywała go przed tym jedynie obecność Siwoo, który również nie krył
niechęci do przybyłego chłopaka, jednak Kai wiedział doskonale, że w życiu nie
podniósłby ręki na drugą osobę, chyba że zostałby sprowokowany lub robiłby to w
obronie własnej. Jongin był dość porywczy i niewiele mu trzeba było, żeby
rzucił się na innego człowieka, zwłaszcza taką szuję, jak Yasuo.
- Czego chcesz? – zapytał groźnie
Kai, ściskając coraz mocniej linę w dłoni.
- Porozmawiać – odpowiedział
Yasuo, uśmiechając się wrednie do bruneta. Wsunął dłonie do kieszeni spodni i
spojrzał z wyższością na Jongina, który odrzucił na bok zwiniętą linę i
podszedł do nieco wyższego od siebie chłopaka. – Chyba nie zamierzasz mnie
pobić, co? – prychnął rozbawiony, patrząc z politowaniem na drugiego chłopaka.
- Nie warto tracić na ciebie sił
– wysyczał Kai, powstrzymując się z ledwością przed rzuceniem się na Yasuo. –
Mów, czego chcesz i spieprzaj stąd, bo nie zamierzam…
- Odwal się od Gayoon – przerwał
mu, mrużąc oczy przed natrętnymi promieniami słońca. – Tyle razy już cię
ostrzegałem, a ty nadal wiesz lepiej.
- To moja przyjaciółka – zauważył
Kai, przybliżając się do Yasuo, który na te słowa uśmiechnął się ironicznie i
przekrzywił lekko głowę, przyglądając się brunetowi. – To lepiej ty się odwal
od niej, bo pożałujesz.
- Och, grozisz mi? – parsknął
starszy o rok chłopak, teatralnie zasłaniając usta dłonią. – Uwierz, że jeszcze
nie wiesz, na co mnie stać i lepiej dla ciebie, żebyś nigdy się o tym nie
przekonał – wysyczał Yasuo, zaciskając ręce na podkoszulku chłopaka. – Masz się
odwalić od Gayoon. Chyba nie chcesz, żeby twoim bliskim coś się stało, prawda?
– uśmiechnął się i widząc kątem oka zbliżającego się do nich Siwoo, odepchnął
od siebie młodszego, a potem podszedł do swojego samochodu i otworzył drzwi na
oścież. – Ostrzegam cię, Kim.
- Wynoś się stąd, Yasuo –
powiedział groźnie Siwoo, na co tamten uśmiechnął się kpiąco i wsiadł do
samochodu. Po chwili odjechał z przystani, zostawiając Jongina samego z
ojczymem. – O co chodzi, hm? Widzę, że to nie pierwsza taka rozmowa między wami
– zauważył mężczyzna, patrząc uważnie na pasierba.
- To nic takiego – westchnął Kai,
schylając się po kolejną linę. – Zwykłe porachunki z byłym chłopakiem Gayoon.
- Przecież wiesz doskonale, że
ten chłopak jest niezrównoważony. – Siwoo założył ręce na torsie i przyjrzał
się Jonginowi, który drżącymi rękoma próbował pozwijać linę. – Zostaw to i jedź
do domu. I tak mi się na nic już nie przydasz – stwierdził po chwili i poklepał
pasierba po plecach. Widząc jego zdziwioną minę, uśmiechnął się przyjaźnie i
skinął na drogę. – Idź, bo jeszcze się rozmyślę i każę ci przemalować kuter –
zaśmiał się dźwięcznie, popychając chłopaka w stronę wyjścia z przystani. –
Odwiedź Luhana albo idź do baru zmienić chłopaków. Wczoraj doszedłem do
wniosku, że Kibum nie nadaje się na barmana.
- Mi to mówisz? – parsknął Kai,
kręcąc głową z rozbawieniem. – Jak wczoraj zrobił panu Choi kawę, to ten prawie
się przekręcił. Może masz rację. Pójdę na chwilę do domu, a potem wstąpię do
baru. Chyba właśnie dzisiaj Kibum ma swoją zmianę, więc go zastąpię.
- Doskonale! – Siwoo przytaknął
głową i uśmiechnął się szeroko, nie pytając już, dlaczego w swoich planach nie
uwzględnił Luhana. Sam przechodził przez burzliwy okres młodości i zdawał sobie
sprawę z tego, jak czasami ciężko człowiekowi, gdy się zakocha. Znał Jongina od
bardzo dawna i wiedział, że on nie rezygnuje tak szybko, tylko potrzebuje
niekiedy więcej czasu, by osiągnąć postawiony sobie cel. – Kai, tylko uważaj,
okay? Nie właź w drogę Yasuo, a wszystko będzie dobrze.
Chłopak skinął głową na zgodę i
pożegnawszy się z ojczymem, ruszył w stronę drogi prowadzącej do ich domu.
Wstyd było mu się przyznać nawet przed samym sobą, ale z początku nie znosił
tego mężczyzny, jednak chyba większość dzieciaków reaguje w ten sposób na
nowych partnerów któregoś z rodziców. Kiedy rodzice Jongina się rozstali, miał
zaledwie osiem lat, więc też nie do końca wszystko rozumiał i nie wiedział, że
spowodowane było to licznymi zdradami ojca, który często wypływał w rejsy. Kai
wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy, więc tym bardziej miał żal do mamy, gdy
po jakimś czasie przyprowadziła do domu nowego partnera. Chłopak z początku
traktował go jak swojego największego wroga, jednak z czasem Siwoo sprawił, że
zaczął w nim widzieć sojusznika i nim się obejrzeli, stali się przyjaciółmi.
Ich więzi zacieśniły się jeszcze
bardzie – o ile było to możliwe – po odejściu mamy Jongina. Kai przez jakiś
czas mógł liczyć tylko na ojczyma, bo nikogo innego do siebie nie dopuszczał,
nawet przyjaciół. Tym bardziej był wdzięczny losowi, że kiedyś postawił Siwoo
na drodze mamy. Gdyby nie ten mężczyzna, Kai pewnie tak szybko by się po tym
wszystkim nie pozbierał i tak naprawdę to właśnie ojczymowi zawdzięcza powrót
do normalności.
Brunet skręcił w przeciwną
alejkę, niż tę prowadzącą do jego domu, i skierował się szybkim krokiem do
posiadłości Gayoon. Chciał sprawdzić, czy z przyjaciółką wszystko w porządku.
Już nawet nie myślał o sobie i tym, że jeśli Yasuo dowie się o tych
odwiedzinach, to wcieli swoje groźby w życie.
Ostatni odcinek drogi niemalże
przebiegł, więc gdy stanął w końcu przed drzwiami domu Gayoon, dyszał niczym
maratończyk po długim biegu. Wziął głęboki wdech i nawet nie pukając, wszedł do
środka, doskonale wiedząc, że Gayoon pewnie siedzi w swoim pokoju, dlatego
byłyby małe szanse, że usłyszałaby pukanie do drzwi. Kai pokonał schody
prowadzące na pierwsze piętro i zatrzymawszy się przed sypialnią przyjaciółki,
cicho zapukał do drzwi, a później wszedł do środka.
- Matko, Kai! Wystraszyłeś mnie,
kretynie! – krzyknęła przestraszona dziewczyna, która do tej pory w ciszy
malowała sobie paznokcie. – Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem zobaczyć, co u
ciebie – powiedział rozbawiony, siadając na łóżku obok przyjaciółki. Na
powitanie pocałował ją w policzek i spojrzał na jej dłonie, unosząc pytająco
brew. – Idziesz na randkę, że się tak pindrzysz?
- Nie pindrzę się! – żachnęła
obrażona Gayoon, patrząc morderczym wzrokiem na chłopaka. – Pomalowałam tylko
paznokcie.
- Czyli masz randkę? – Kai
uśmiechnął się szeroko, opierając brodę na splecionych dłoniach. Spojrzał
szczenięcymi oczami na dziewczynę i poruszał zabawnie brwiami, za co oberwał
poduszką w głowę. – Kim jest twój wybranek?
- Oppa, nie mam żadnej randki! Wszyscy fajni chłopcy są albo gejami,
albo niezdecydowani, albo zajęci – pożaliła się, wymachując rękoma na wszystkie
strony, by wysuszyć szybciej lakier. – A jeśli jakiś jest fajny, to nie zwraca
na mnie uwagi.
- O kim mówisz? – Kai uniósł
pytająco brwi, przekrzywiając lekko głowę. Gayoon spojrzała na niego niepewnie
i nerwowo zagryzła dolną wargę. – No, powiedz! Pogadam z nim i wpoję mu do tego
durnego łba, że nie jesteś dziewczyną, którą ot tak można olewać! – zaśmiał
się, próbując zrobić groźną minę, jednak nie bardzo mu to wychodziło.
- To nie będzie konieczne, oppa – stwierdziła posępnie dziewczyna,
starając się ukryć złość na przyjaciela. – Pogodziłam się z tym, że jestem dla
niego niewidzialna. To nic takiego. Lepiej powiedz, co u ciebie i Luhana? –
zapytała, szybko zmieniając temat. Wcale nie był on przyjemny, jednak wolała
posłuchać o Lu, niż dalej okłamywać Jongina, który nie dałby jej spokoju,
dopóki nie dowiedziałby się, kim jest chłopak, o którym mówiła.
- Nie wiem. Nie widzieliśmy się
od maratonu – westchnął cicho Kai i opadł bezwładnie na łóżko. – Próbowałem się
z nim skontaktować, ale nie odpowiada, a nie zamierzam nachodzić go w domu.
Jego rodzice mogliby to źle odebrać – powiedział i zakrył twarz przedramieniem.
– Czasami go nie rozumiem. Pozwala mi się do siebie zbliżyć, a potem odtrąca i
zachowuje się tak, jakbyśmy się nie znali.
- Lubisz go, prawda? – odezwała
się cicho Gayoon, przyglądając się chłopakowi. Kai zerknął na nią niepewnie i
przygryzł dolną wargę, delikatnie się rumieniąc. – Oppa, ty go naprawdę lubisz! – parsknęła śmiechem dziewczyna,
dochodząc do wniosku, że zakochany w kimś Jongin jest naprawdę uroczy.
- Oj, przestań! – jęknął chłopak,
zakrywając czerwoną ze wstydu twarz puchatą poduszką. – Nie śmiej się ze mnie!
- Wybacz, ale po prostu dawno nie
widziałam cię w takim stanie – stwierdziła Gayoon, podkurczając nogi pod brodę.
– Kai się zakochał! Kai się zakochał! – zaczęła śpiewać, szybko wstając z
łóżka, gdyż w jej stronę zaczęła niebezpiecznie zbliżać się poduszka rzucona
przez bruneta.
- Jesteś wredna – warknął pod
nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Bardzo, bardzo wredna!
- No wiem – westchnęła smutno,
jednak zaraz się uśmiechnęła, przenosząc wzrok na przyjaciela, który wciąż
siedział naburmuszony, wpatrując się w swoje stopy. – Wszystko w porządku?
- Czy ostatnio był u ciebie
Yasuo? – Kai nagle zmienił temat na chyba najgorszy z możliwych. Widząc minę
dziewczyny, zmarszczył czoło i głośno westchnął. – Kiedy?
- Jakoś po naszym maratonie.
Przylazł do mojego domu i zrobił mi awanturę, że przecież miałam się z tobą nie
zadawać i tak dalej – powiedziała po chwili i zrezygnowana usiadła na łóżku
obok chłopaka. – Na dodatek teraz nie ma ojca, więc ciągle jestem sama. Kibum
nawet zaproponował mi, żebym przeniosła się do niego na czas nieobecności taty,
ale nie wiem, czy do dobry pomysł. Nie chcę mu się zwalać na głowę. Tobie tym
bardziej – dodała szybko, widząc, jak Kai otwiera już usta, żeby coś
powiedzieć.
- Zamieszkaj z Kibumem. Skoro sam
ci to zaproponował, to chyba nie ma żadnego problemu – zauważył Kai, podnosząc
się z materaca. – Idę właśnie do baru, to powiem mu, żeby do ciebie przyszedł i
pomógł ci z rzeczami, okay?
- Okay – rzuciła niechętnie
Gayoon, również wstając z łóżka.
W milczeniu odprowadziła
przyjaciela do drzwi i zamknęła je za nim na klucz, nie chcąc, by po raz
kolejny ktoś ją zaskoczył. Zaraz po tym wróciła do swojego pokoju, żeby
spakować kilka rzeczy. Wiedziała doskonale, że ani Kai, ani tym bardziej Kibum
jej nie odpuszczą, więc wolała nie kłócić się ze starszymi i posłusznie
przenieść się na jakiś czas do tego drugiego. W sumie, może to nie był taki zły
pomysł? Rodzice Kibuma byli naprawdę sympatycznymi ludźmi, a poza tym po
ostatniej wizycie Yasuo wolała nie mieszkać zupełnie sama. Przy rodzinie Kim
zapomni szybko o byłym chłopaku, a w razie konieczności tata Kibuma zawsze ma
pod ręką strzelbę.
Gayoon wrzuciła do niewielkiej
torby jeszcze dwie koszulki i rozejrzała się dookoła siebie, szukając wzrokiem
kosmetyczki. Pewnie gdyby nie uparty charakterek Jongina, nie zgodziłaby się na
przeprowadzkę do Kibuma, więc tym
bardziej była mu wdzięczna, że wpadł do niej z niezapowiedzianą wizytą.
Na myśl o przyjacielu jej usta
wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Sama nie wiedziała dlaczego, ale nagle
złość na niego niespodziewanie z niej uleciała. Może wciąż gdzieś tam tliła się
w jej sercu odrobina zazdrości, ale przecież Kai był jej przyjacielem od
dziecka, więc nie mogła być zła o to, że w końcu znalazł swoją drugą połówkę.
Wiedziała, że to będzie cholernie trudne, ale może z czasem zacznie tolerować
również Luhana. Jeśli to z nim Jongin osiągnie pełnię szczęścia, to ona nie
zamierza stać im na przeszkodzie.
*
Po dniu spędzonym w barze, gdzie
pomagał Jonghyunowi i Kibumowi przy obsługiwaniu nielicznych klientów, zmęczony
nareszcie mógł wrócić do domu. Droga minęła mu niezwykle szybko, ale może
wynikało to z faktu, że co chwilę odpływał myślami i nie skupiał się tak bardzo
na odległości, jaka dzieliła go od domu. Będąc już niedaleko posiadłości,
zobaczył siedzącego na schodkach blondyna. Zaskoczony obecnością Luhana,
przyspieszył kroku i po chwili znalazł się przed zamyślonym chłopakiem, który
patykiem kreślił wzorki na wyschniętej ziemi.
- Lu… - szepnął Kai, wyrywając
tym samym blondyna z letargu. – Co ty tutaj robisz?
Luhan spojrzał na bruneta spod
przymrużonych powiek i rozdziawił lekko usta, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć. Podniósł się powoli ze schodków i niespodziewanie rzucił się na
Jongina, mocno wtulając się w jego ciepłe i trochę spocone po długim spacerze
ciało. Luhan oparł głowę na torsie bruneta, z całych sił przylegając do niego,
jakby bał się, że ten mu ucieknie. Zaskoczony Kai objął blondyna silnymi
ramionami i pogłaskał go po włosach, chcąc trochę uspokoić. Kompletnie nie
wiedział, co się dzieje i dlaczego Luhan tak się zachował, ale wtedy to się nie
liczyło.
- Co się stało? – odezwał się po
chwili ciemnowłosy, nie przestając gładzić pleców blondyna. – Lu, powiesz mi,
co się stało? Dlaczego tak długo nie chciałeś się ze mną spotykać? Zrobiłem coś
nie tak?
- Nie i właśnie o to chodziło –
wyszeptał ledwo słyszalnie Lu, odsuwając się od Jongina. – Ja nie jestem tym,
za kogo mnie masz. Boję się, że mnie znienawidzisz, gdy poznasz prawdę.
Po tych słowach w głowie bruneta
momentalnie zaczynały kłębić się różne myśli. A co jeśli wcześniej miał rację i
Luhan tak naprawdę jest diabłem w ciele anioła? Co jeśli to wszystko było tylko
doskonałą grą z jego strony i na każdym kroku okłamywał Jongina?
- Możesz mi w końcu powiedzieć, o
co w tym wszystkim chodzi? – Kai powoli tracił cierpliwość i wcale nie próbował
ukrywać irytacji, która zaczynała górować nad innymi emocjami. – Luhan!
- Nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze
nie teraz – powiedział cicho blondyn, bojąc się spojrzeć na chłopaka.
Spuścił wzrok na swoje buty i
zagryzł wargi w wąską linię, dochodząc do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli
od razu wróci do domu, tym samym unikając kłótni z Jonginem. Luhan zerknął
niepewnie na bruneta, a później odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę lasu.
- O nie, nigdzie nie idziesz! –
postanowił Kai, doganiając szybko blondyna, którego złapał za nadgarstek i
odwrócił przodem do siebie. – Nie puszczę cię, dopóki nie wyjaśnisz mi, o co w
tym wszystkim chodzi. Dlaczego, do jasnej cholery, tak się zachowujesz?
Najpierw pozwalasz mi się do siebie zbliżyć, a później sam mnie odtrącasz! –
Wyrzucił nareszcie z siebie to, co tak bardzo męczyło go od ostatnich dni.
- Boję się – szepnął Luhan, nawet
nie spoglądając na stojącego przed nim chłopaka.
- Czego? Mnie? Lu, czego ty się
tak bardzo boisz? – spytał już nieco spokojniej Kai, nie chcąc jeszcze bardziej
denerwować blondyna, który trząsł się niczym galareta.
- Nie, Kai, nie boję się ciebie.
– Blondyn uśmiechnął się łagodnie do towarzysza, jednak zaraz ponownie spuścił
wzrok na swoje buty, co chwilę jednak zerkając na dłoń bruneta, która wciąż
zaciskała się delikatnie na jego nadgarstku. – Boję się samego siebie. Boję się
tego, co się ze mną dzieje, gdy jesteś w pobliżu, jednak chyba bardziej
przeraża mnie to, gdy ciebie nie ma. Ta pustka… Ona jest straszna.
- Skoro jest straszna, to
dlaczego nie pozwolisz mi być ciągle przy sobie? – odezwał się łagodnym głosem
Kai, z ledwością powstrzymując się przed przytuleniem drobnego chłopaka,
którego ciało wciąż drżało. – Lulu, ja nie wiem, co ty w sobie skrywasz, ale
naprawdę mnie to nie obchodzi. Zależy mi na tobie. Pierwszy raz od bardzo dawna
zależy mi na kimś bardziej niż na samym sobie. Nie wiem, czy czujesz to samo,
co ja, bo jesteś cholernie trudnym człowiekiem, ale…
Kiedy Luhan spojrzał mu w oczy,
po prostu wymiękł i w ułamku sekundy zapomniał o tym, co chciał jeszcze
powiedzieć. Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie, próbując zrozumieć
sytuację, w jakiej się znaleźli. Obym tego nie żałował, pomyślał Kai i
położywszy dłonie na bladych policzkach Luhana, przycisnął wargi do jego
słodkich ust, rozwiewając w ten sposób wszelkie wątpliwości, jakie powstały
pomiędzy nimi w przeciągu ostatnich dni.
- Obiecałem ci coś ostatnio i
zamierzam dotrzymać słowa – powiedział cicho Kai, spoglądając na usta Luhana,
które były tak słodkie, że najchętniej nigdy nie przestawałby składać na nich
pocałunków. – Pamiętaj, ja nie rzucam słów na wiatr.
Luhan skinął lekko głową, wciąż
za bardzo zszokowany, by cokolwiek z siebie wydusić. Kiedy Kai się do niego
uśmiechnął, odwzajemnił gest i mocniej wtulił policzek w jego gorącą dłoń.
Nagle ni stąd ni zowąd obok
chłopaków pojawiła się śnieżnobiała wilczyca. Jongin, w obawie przed tym, że
może rzucić się na Luhana, którego nie znała, zasłonił go swoim ciałem i gestem
ręki kazał Sulli usiąść. Suczka posłusznie wykonała rozkaz właściciela, dysząc
przy tym jak lokomotywa. Zaskoczony Kai odsunął się na bok i spojrzał uważnie
na wilczycę, która w tym momencie wstała na równe nogi i podeszła do Luhana, od
razu obwąchując jego dłoń i spodnie.
- Niesamowite – stwierdził
brunet, patrząc szeroko otwartymi oczami na rozgrywającą się przed nim scenę. O
mało co nie zemdlał z wrażenia, gdy Luhan kucnął i zaczął głaskać nieufną
Sulli. – Spotkaliście się już wcześniej? – spytał, przyglądając się
roześmianemu blondynowi, który w odpowiedzi pokręcił tylko głową. – Ona zwykle
warczy i rzuca się na nieznajomych, a ciebie… Wita?
- Zna się na ludziach –
zażartował Luhan, drażniąc dłonią Sulli, która za wszelką cenę chciała ją
złapać, jednak chłopak unosił ją zbyt wysoko i nawet podskoki nic nie dawały. –
Kiedyś też miałem psa, więc mam chyba dobre podejście do nich.
- Ale to wilk – zauważył Kai, na
co blondyn spojrzał na niego z politowaniem i pokręcił głową z rozbawieniem. –
No co? Tak tylko mówię, gdybyś nie zauważył – dodał ciszej, robiąc niemrawą
minę.
- Skąd ją masz? – zapytał Luhan,
gdy Sulli pobiegła na tyły domu.
- Kiedyś znalazłem ją w lesie.
Nigdzie nie było sfory, a był środek zimy, więc wziąłem ją do domu. Bałem się,
że jeśli ktoś się nią nie zajmie, to zdechnie z głodu. Miała może trzy tygodnie
– wyjaśnił Kai, zachodząc blondyna od tyłu. Kładąc dłonie na jego biodrach,
przytulił się do jego pleców i oparł brodę na ramieniu. – Tak się do niej
przywiązałem, że postanowiłem ją zostawić. Nawet nie wiem kiedy zmieniłem ją w
domowego psa. Wydaje mi się, że mimo to zachowała swoje naturalne instynkty, bo
nieraz mi już zwiała do lasu. Z początku przywiązywałem ją łańcuchem do budy,
ale później doszedłem do wniosku, że jeśli naprawdę tego pragnie, to powinienem
dać jej odejść. Raz zniknęła na trzy dni. Myślałem, że już nie wróci, ale jak
wracałem do domu, to zobaczyłem ją siedzącą na werandzie. Od tamtego czasu
takie wycieczki zdarzają się coraz rzadziej – opowiedział Kai, nie mogąc nacieszyć
się bliskością Luhana. – Jesteście do siebie podobni, wiesz?
- Wypraszam sobie. Nie mam
takiego owłosienia, jak ona! – prychnął oburzony blondyn, jednak zaraz zaczął
się śmiać, gdy palce Jongina mocniej wbiły się w jego biodra. – Pod jakim
względem jesteśmy podobni?
- Oboje uciekacie ode mnie, ale
prędzej czy później i tak wracacie – wyjaśnił Kai i jednym stanowczym ruchem
odwrócił chłopaka przodem do siebie. – Może masz w sobie coś z wilka?
- Nawet nie wiesz, jak wiele z
niego mam – powiedział Luhan i wyciągając maksymalnie szyję, musnął delikatnie
wydatne usta Jongina. – Z tym, że ja nie wyję do księżyca i nie drapię się za
uszami, chociaż lubię, jak głaszczą się mnie po włosach – dodał i zrobił z ust
zabawny dzióbek.
Kai uśmiechnął się pod nosem i ponownie
pocałował Luhana. Jako że dla nich obu była to całkiem nowa sytuacja, z niczym
nie chciał się spieszyć. Chciał pozwolić sprawom toczyć się ich własnym torem,
dochodząc do wniosku, ze tak będzie najlepiej.
- Mam rozumieć, że dzisiaj Luhan
zostaje u nas na kolacji? – Odezwał się rozbawiony Siwoo, który niespodziewanie
zatrzymał samochód przed domem.
Chłopcy odskoczyli od siebie jak
poparzeni i spojrzeli na mężczyznę który właśnie wysiadał z pojazdu, mrucząc
pod nosem coś o zakochanych dzieciakach, które świata poza sobą nie widzą.
Rozbawiony Kai spojrzał na stojącego obok niego Luhana i parsknął śmiechem,
widząc jego zaczerwienione do granic możliwości policzki i zażenowaną minę.
Chcąc go trochę rozluźnić, złapał delikatnie jego rękę, a na rumianym poliku
złożył motyli pocałunek.
Czuł, że dla nich obu był to
początek czegoś niezwykłego. Początek ich własnej bajki, której zakończenie
będzie zależało tylko i wyłącznie od nich.
*
Księżyc wisiał wysoko na czarnym
niebie, oświetlając swoim blaskiem polanę i znajdujący się obok niej las. Wokół
panowała nienaturalna cisza i zdawać by się mogło, że nic nie jest w stanie jej
zakłócić. Nagle z głębi pogrążonej w mroku gęstwiny wydobył się przeraźliwy
skowyt wilka, który po chwili zamienił się w żałosne skomlenie, aż w końcu
ponownie dookoła zapanowała idealna cisza.
Chłopak odrzucił na bok ciało
martwego zwierzęcia i wycierając zakrwawione dłonie w kępkę wilgotnej trawy,
podniósł się z klęczek. Brudny nóż wsunął do kieszeni czarnej bluzy i
obrzuciwszy obojętnym spojrzeniem martwą wilczycę, zaczął wycofywać się w
stronę wyjścia z lasu. Po chwili zniknął między drzewami, zapominając
momentalnie o tym, co zrobił niewinnemu stworzeniu.
*
Wybudzony z głębokiego, snu
poderwał się na łóżku i oddychając szybko, próbował uspokoić kołaczące w piersi
serce. Luhan starł z twarzy kropelki potu i rozejrzał się dookoła siebie, chcąc
upewnić się, że na pewno znajduje się w swojej sypialni. Znajome ściany i
unoszący się w powietrzu zapach wanilii uspokoiły nieco chłopaka, jednak jego
serce wciąż łomotało, a oddech był niespokojny. Blondyn odrzucił na bok kołdrę
i zdjął z siebie czarną bluzę, którą założył przed spaniem, gdyż noc okazała
się być wyjątkowo chłodna. Rzucił ubranie na podłogę i ponownie opadł na miękki
materac, po omacku sięgając po miśka, który leżał obok chłopaka. Przytulił
maskotkę i obróciwszy się na bok, przymknął powieki, starając się za wszelką
cenę zapomnieć o koszmarze.
Wiesz co ? Ja to chyba szybko nie ogarnę kto jest Szatanem i co tam się w ogóle dzieję ;D Mam kompletny mętlik w głowie. Poza tym fragment z tą zabitą wilczycą.. To chyba nie Sulli, prawda ? I kto ją zabił ? Matko, ale się dzieję.
OdpowiedzUsuńJednak te momenty między Luhanem, a Jonginem sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Razem są tacy uroczy ;D
Muszę przyznać, że w tym rozdziale trochę brakowało mi głupot Kibuma ;D
Rozdział genialny, więc niecierpliwie czekam na kolejny,
Pozdrawiam ! :)
Po przeczytaniu tego komentarza mialam wrazenie, ze ktos napisal dokladnie to co mi w glowie siedzialo, jakbys czytala w moich myslach xp
UsuńI to KaiLu~ *.* takie przeurocze i przeslodkie <3
Uh! Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu aby poznac kolejne odp na nurtujace mnie pyt xp
Także się zgadzam z komentarzem Cold_Princess mam totalny mętlik w głowie wydarzenia się mieszają i już sama nwm o co chodzi w tym opo... oprócz oczywiście relacji Kaia i LuLu <3 które są takie słodkie
UsuńWywołujesz u mnie tyle emocji, że ja nie wiem xD Ale przejdźmy do opowiadania! :
OdpowiedzUsuńJak czytałam, miałam tyle myśli, że teraz o wszystkich zapomniałam xD
Na początku, trudno mi było ogarnąć tą relację ojczym-pasierb i zastanawiałam się czemu używasz słowa 'ojczym', a nie 'ojciec'.... Może ja wolno ogarniam, albo coś, ale ja myślałam od samego początku, że on jest jego ojcem o_o Ale się dzieje! :D
Albo ta scena, kiedy rozmawiają i ten dialog :
"– Może masz w sobie coś z wilka?
- Nawet nie wiesz, jak wiele z niego mam"
No rozwaliłaś mnie i mój mózg - czyżby jednak Lu był Szatanem ? ;D
Co do relacji między Kai'em a Luhan'em - wcale szybko się nie dzieje :3 Jest miło, uroczo i pozwoliło mi na jeszcze większy smajl :D
Przy końcówce siedziałam z rozdziawioną buźką i w głowie miałam tylko " O Bosze, Luhan był zazdrosny o Sulli i zabił ją", chociaż i tak na początku myślałam, ze ją zjadł xD
Ja chcę więcej, ciągle Ci to piszę i nie ugnę się! Pisz! :DD
Nie... Mi się wydaje, że moment był odpowiedni. Ładnie rozplanowałaś fabułę. Zazwyczaj, gdy między głównymi postaciami zaczyna być już oczywiste, że są razem, to robi się nudno, ale ty w tym czasie zaczęłaś budować mnóstwo tajemnic, jakby przygotowując się na to, że teraz będzie trzeba je wyjaśnić i szczerze nie mogę się tego doczekać :D
OdpowiedzUsuńStrasznie polubiłam Gayoon - to miłe że mimo wszystko postanowiła w jakiś sposób zaakceptować związek Kaia, chociaż to pewnie dla niej trudne. Nie znam do końca intencji tego jej byłego chłopaka, ale nie mogę uwierzyć w to, że to on niby stoi za porwaniem Taemina (myślałam, że coś nawiążesz do tego w tym rozdziale)
Czekam na wyjaśnienie całej sprawy. Nie mogę się doczekać kolejnych notek.
Życzę Weny :*
Pocałowali się *o* jeju. Teraz będę to przeżywać bardziej, niż cokolwiek innego, bo to było tak cholernie słodkie, że umieram : o Nie pospieszyłaś się z akacją, myślę, że akurat rozegrałaś ją idealnie, bo to w końcu 7 rozdział, połowa opowiadania, czyli jest super :3 Bo wiesz, tylko się pocałowali, a nie wyznają sobie miłość. Poza tym dalej się jaram **
OdpowiedzUsuńA Gayoon dalej nie lubię. Potwornie mnie irytuje i w tej kwestii się to chyba już nie zmieni xD
Rozdział jest cudowny ♥
CO? O__O powiedz, że to nie Sulli. I, hmm, to nie Lu, prawda? Może ten jego brat? Nie lubię Cię! Tyle zagadek, a ja już naprawdę nie mam pomysłów, jak to mogło być. A w ogóle to zastanawia mnie jeszcze gdzie ten stary Lee z baru. Czy on też w coś jest zamieszany.
OdpowiedzUsuńOch, wcale nie przyśpieszyłaś za bardzo, mi tam pasuje ^^ w ogóle cała scena między nimi była taka słodka, jeszcze jak Lu się zarumienił po przyłapaniu przez Siwoo ^o^ I dziwne było to spotkanie z Sulli, ale dobra, Lu lubi sobie spacery po lasach urządzać to może ją spotkał. Chociaż część mojego mózgu krzyczy, że to może być całkiem inaczej, ale chyba nie chcę się domyślać. Ciągle jakieś powiązania z wilkami...
jak Gayoon walnęła go poduszką jak miała jeszcze mokry lakier na paznokciach? ja bym pewnie całą poduszkę pobrudziła XD Całe szczęście, że dziewczyna nie jest jakąś wariatką, i nie będzie próbowała stawać między Lu i Kai'a. :) Ale szkoda mi jej podwójnie, nie to, że jest nękana przez Yasuo, to jeszcze to jej uczucie do bruneta...
A o tych ostatnich dwóch akapitach chyba się nie będę wypowiadać, bo mam taki mętlik, że chyba nic porządnego i zrozumiałego by z tego nie było. Jedyne co mi przyszło na myśl, to to, że może to ten brat zabił wilczycę, a Lu coś wyczuł. Niby bliźnięta wyczuwają niektóre rzeczy...
"Ich więzi zacieśniły się jeszcze bardzie – o ile było to możliwe" zgubiłaś j w bardziej :)
Yay! to ja już nie mogę się doczekać weekendu! *.*
Ja się bardzo cieszę,że już Kai i Luhan są bliżej tak jak powinni ^_^ Tak samo jestem nieco zaskoczona postawą ojczyma,ale to dobrze ze jest tolerancyjny wobec pasierba. Ile człowiek by dał za taką wszystko rozumiejąca rodzinę heh:) Ten koszmar mnie nieco niepokoi, może Lulu ma rozdwojenie jaźni i nie wszystko pamięta,a rodzice powiedzieli,że to jego brat bliźniak. Wiem,wiem doszukuję się podwójnego dna pewnie tam gdzie g nie ma. No nic czekam na kolejną notkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny,
Yume
Coraz mniej wiem o co chodzi, tak bardzo chcę się w końcu dowiedzieć! Te sceny LuKaia były takie słodkie *.* nie mogę się doczekać następnego rozdziału xd
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdzialik :) Czytało się go super, ale przez cały czas myślałam o twoim szablonie *_*
OdpowiedzUsuńA jednak Gayoon nie jest złą dziewczyną, bardzo się ucieszyłam! Chociaż nadal mi jest jej żal ; < Luhan zachowuje się coraz dziwniej, ciekawe co ukrywa, boje się o tym myśleć, zwłaszcza, że to możliwe, że jest w stanie zagrozić jego relacji z Kaiem. A właśnie... POCAŁOWALI SIĘ? No nareszcie, dla mnie to nie było przyśpieszeniem akcji, co za bardzo się wlecze to nudzi, tak myślę : D I, jak zwykle nieco niepokojąca końcówka. Już sama nie wiem, co nam zaserwujesz, nawet nie mam zamiaru spekulować. Po prostu grzecznie będę czytać i czekać na wydarzenia :)
OdpowiedzUsuńMa brata bliźniaka? To może w takim razie on napadł na Gayoon. Ciekawe, co takiego robił w przeszłości. Może przybył za nimi na wyspę. O.o Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. Ech, szkoda mi trochę Gayoon. Wszyscy wokół niej się przytulają i w ogóle, a ona ma tylko popcorn, smutne. ;c I słowa Luhana. Czemu miałby w niego zwątpić? O jej... tyle pytań się pojawia. :) Nie mogę się już doczekać wyjaśnień. Nie no, ale mam nadzieję, że niezależenie od tego, co się dzieje, Kai i Luhan będą mogli być razem. Jaki koszmar miał Luhan? To, że zabija wilka? A może coś innego? Ta scena z wilkiem... to chyba nie Sulli, prawda? Jejku, mam nadzieję, że to nie ona, bo szkoda by było.
OdpowiedzUsuńWszystko jest pięknie i cudownie ^^ Kocham to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńWedług mnie niczego nie przyspieszyłaś, chyba wszyscy od jakiegoś czasu czekali na to zbliżenie między bohaterami ^^ Ale po kolei.
OdpowiedzUsuńYasuo jest bezczelny, a jednocześnie przerażający. Wydaje mi się, że jest zdolny do wszystkiego, dlatego zarówno Kai, jak i Gayoon powinni na niego uważać. Dobrze, że dziewczyna postanowiła pomieszkać trochę u Kibuma, na pewno będzie bezpieczniejsza. I na całe szczęście zaczyna godzić się z tym, że między nią a Jonginem nigdy nie będzie nic więcej ^^
Kai i Luhan to urocza, wprost idealna para! Kiedy Lulu wtulił się w drugiego chłopaka, to aż się rozczuliłam. Trochę przeszkadza mi fakt, iż Luhan wyraźnie ma jakąś przerażającą tajemnicę (poza tym swoimi nienormalnym bliźniakiem), jednak póki co zamierzam cieszyć się szczęściem ich obu. Pierwsze pocałunki, czułe gesty... Niesamowicie przyjemnie się o tym czyta. I dobrze, że Siwoo również akceptuje ten związek. Jak na razie jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Tylko ta końcówka... Czy ta wilczyca naprawdę została zabita, czy też wszystko się przyśniło Luhanowi? A jeśli to Sulli?! :(
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy <3
Ależ skąd, nie pośpieszyłaś się z relacjami Lu i Kaia ;3 Wręcz przeciwnie <3 Ten pocałunek i to jak ich przyłapano.. boskie xD No i nie mogę się doczekać wiadomej części ;3
OdpowiedzUsuńNo ale mieszasz mi w głowie.. juz nie wiem co myślec. To Lu to robi Jego brat bliźniak? A moze on nie istnieje i po prostu LuHan ma podwójną osobowość o.o i do tego jest wilkiem? Tym szatanem, albo .. albo.. w sumie już nie wiem D: Tak wiele scenariuszy ._. No i końcówka.. mam nadzieje, że to nie Sulli. Jeśli to ona to chyba się rozpłaczę T"T a nie mogę płakać bo od razu mam migrenę na pół dnia. D: I kto mógł to zrobić? Brat Lulu, były tamtej dziewczyny czy moze sam LuHan ? D: ksddsghdha okrutna ty. Tak mi mącić w głowie. ;<
No i poza tematem to nominowałam cię do "The Versatile Blogger" ;3
Ach, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Szkoda, że już prawie koniec ;<
A teraz właściwy komentarz ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Kai i Luhan wreszcie się ten... "dogadali" :D aczkolwiek mam jakieś złe przeczucia (sama nie do końca potrafię je sprecyzować :P)
Boję się co może zrobić były Gayoon :/ Chamra jedna -.- kurde tacy psychole są najgorsi :/
Martwię się też o Taemina (wieczna Tae-maniaczka >.<) Co się z nim stało? O.o Boję się...
ach... czekam na BaekYeola *.*
Hwaiting! ^^
Jezu, jeszcze nie przeczytałam,a powinnam skoro komentuję,ale....weź napisz coś z sasunaru! Kurcze, to w twoim wykonaniu byłoby epickie!
OdpowiedzUsuńNo, postanowiłam nadrobić twoje opowiadania i postaram się to zrobić jak najszybciej,bo w sumie tęsknie za twoim pisaniem.
Huh, chyba wiesz kim jestem?:>
Będę strzelać: nutty? XD tylko ty mogłabyś wyskoczyć z taką propozycją :p muszę cię rozczarować ale takiego czegoś nigdy pod uwagę nie brałam i raczej nie stworze. Wybacz, ale to kompletnie nie mój klimat :>
UsuńKurcze, zgadłaś, sasunaru mnie zdradziło,nie? Wiedziałam,że coś takiego odpiszesz,ale próbowałam:D
UsuńOjej, naprawdę fajnie piszesz! Rozdział był ciekawy, nie wiem jak poprzednie, bo przeczytałam tylko ten... Ostatnio nie mam czasu na nic, ale w wolnych chwilach postaram się nadrobić te sześć partów. Jeszcze nie bardzo się orientuję, ale zapowiada się ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle... co to za postać w nagłówku?
Dziękuję :) a to Luhan z EXO, który jest głównym bohaterem tego opowiadania :)
UsuńWcale nie przyspieszyłaś żadnej akcji ;) Ja już od pierwszego rozdziału nie mogłam się doczekać, aż Kai w końcu weźmie sprawy w swoje ręce i ta dwójka się zejdzie ^^
OdpowiedzUsuńJak zwykle, kolejny rozdział - kolejne pytania powstające w mojej głowie. Czy Ty przestaniesz mnie dręczyć? :P No więc Luhan ma w sobie coś z wilka? Dziwnym trafem pomyślałam, że chodzi tu o Szatana i mam milion pomysłów, co może ich łączyć. W dodatku ta wilczyca Kaia, która nie warczała na Lulu... To jest naprawdę dziwne. Same zagadki :D Mam nadzieję, że na końcu wszystko wyjaśnisz i nie zostawisz mnie rozdartej na pół z wieczną niewiedzą ^^
Poza tym strasznie denerwuje mnie ten cały Yasuo. Czy mi się tylko wydawało, czy on jest zazdrosny o Gayoon i Kaia? Swoją drogą zaczynam się poważnie martwić, czy ten chłopak faktycznie nie zrobi jemu lub jego bliskim jakiejś krzywdy...
Standardowo napiszę, ze nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3 A co do BaekYeola - jestem jak najbardziej za ;)
Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na mój nowo powstały blog o EXO ;)
Gejuszki! *_* Nie wiem czemu ale aż cicho piszczałam jak się całowali i jak Kai stanął za Lusiem haha już się nie mogę doczekać na sceny łóżkowe :D
OdpowiedzUsuń