Rozdział czwarty
I swear I thought you were the one forever
But your love was like a loaded gun
You shot me down like everyone
But your love was like a loaded gun
You shot me down like everyone
Słysząc głośne i natarczywe
pukanie do drzwi, Baekhyun niechętnie wstał z sofy i udał się do przedpokoju,
domyślając się, że to znów pewnie ta wścibska sąsiadka przyszła zobaczyć, czy
radzi sobie jakoś bez rodziców.
Państwo Byun postanowili kilka
dni wcześniej wziąć urlop i wyjechać na dwa tygodnie nad morze, twierdząc, że
muszą odpocząć od hałaśliwego miasta. Baekhyun doskonale to rozumiał, sam
czasami miał ochotę uciec z Seulu, dlatego nie zatrzymywał rodziców ani nie
marudził, że przez ten czas będzie musiał radzić sobie sam. Poza tym, dostał
sporo kieszonkowego, więc nie przejmował się zbytnio tym, że przygotowywanie
posiłków, robienie zakupów i sprzątanie w mieszkaniu stanie się jego
codziennymi obowiązkami. Musiał przyznać, że przez pierwsze dwa dni czuł się
dziwnie w pustym mieszkaniu, jednak później zaczęło mu się to nawet podobać.
Miał spokój, nikt nie truł mu za uchem i nie zmuszał do jedzenia wtedy, gdy
akurat nie był głodny. Robił, co chciał, wracał wtedy, gdy miał na to ochotę i
nie musiał się nikomu spowiadać z tego, gdzie był.
Otworzył drzwi, nawet nie patrząc
na to, kto puka. Zaraz jednak tego pożałował, gdy ujrzał stojącego na korytarzu
Jongina. Na widok blondwłosego chłopaka, zmarszczył czoło i przekrzywił lekko
głowę, jeszcze raz przyglądając się byłemu partnerowi.
- Wpadłeś głową do wody
utlenionej? – zapytał zaskoczony Baekhyun, jeszcze raz analizując wygląd
Jongina.
- Zabawny jesteś – mruknął Kai,
uśmiechając się ironicznie, co Byun od razu odwzajemnił. – Przyszedłem po swoje
rzeczy. Kyungsoo mówił, że mam po nie przyjść.
- A nie powiedział ci, że masz
ich szukać na śmietniku, a nie w moim mieszkaniu? – Baekhyun, oparł się
ramieniem o framugę drzwi, zagradzając Jonginowi wejście do środka. Widząc
nietęgą minę chłopaka, przewrócił teatralnie oczami i ostatecznie odsunął się
na bok, gestem ręki zapraszając Jongina do mieszkania. – Zaraz ci je przyniosę.
Baekhyun zmierzył wzrokiem
blondyna i kręcąc głową z niedowierzaniem, udał się do swojego pokoju, po
drodze mijając Nalę, która pewnie dopiero wtedy usłyszała, że ktoś ich
odwiedził. Byun zdążył przywyknąć do tego, że jego pupilka ma w nosie to, co
dzieje się dookoła niej, zwłaszcza wtedy, gdy śpi. Prawda, może nie wychował
jej tak, jak powinien, jednak nie zamieniłby Nali na nawet najlepiej
wyszkolonego psa na świecie. Przeżył z nią tak wiele wzlotów i upadków, że
stała się ona dla niego najważniejszą istotą w życiu.
Z głośnym westchnięciem chwycił
za karton z rzeczami Jongina, które parę razy przypadkiem u niego zostawił i
ruszył do przedpokoju, gdzie czekał na niego blondyn. Na widok skaczącej przy
nim Nali w Baekhyunnie zagotowało się za złości i w ostatnim momencie
powtrzymał się przed rzuceniem kartonem w byłego chłopaka. Gdy Jongin na niego
spojrzał, uśmiechnął się ironicznie i wcisnął pudło w jego ramiona, uderzając
jedną ze ścianek w tors.
- Dzięki – rzucił Jongin,
odrzucając na bok grzywkę. – Twoich rodziców nie ma?
- Nie. Wyjechali na dwa tygodnie
nad morze – odpowiedział pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem Baekhyun i
oparł się ramieniem o ścianę. – Kiedy wyszedłeś ze szpitala?
- Dwa dni temu. Słuchaj…
- Daruj sobie – przerwał mu
natychmiast Byun i otworzył drzwi na oścież. – Nie mam zamiaru słuchać twoich
wyjaśnień. Żałuję, że wcześniej nie przejrzałem na oczy i dawałem ci się tak
zwodzić.
- Ty też nie byłeś święty –
wysyczał Jongin, wpatrując się morderczym wzrokiem w Baekhyuna, który na te
słowa zmarszczył czoło, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. – Gdybyś mnie
nie odtrącał na każdym kroku, to nie musiałbym…
- Dobierać się do tyłka Kyungsoo?
– prychnął i pokręcił głową. – Wyjdź, nim stracę cierpliwość – warknął,
zaciskając mocniej dłoń na klamce.
Jongin westchnął jedynie i
obrzuciwszy Baekhyuna obojętnym spojrzeniem, wyszedł z mieszkania. Byun zamknął
z hukiem drzwi i oparł się o nie plecami, starając się uspokoić. Przeniósł
wzrok na wiszące przed nim lustro, dokładnie przyglądając się swoim włosom, do
których nagle poczuł niesamowitą odrazę. Podszedł bliżej zwierciadła i wplótł
palce w kosmyki, robiąc przy tym taką minę, jakby miał zwymiotować.
- Muszę coś z tym zrobić –
postanowił i syknął pod nosem, gdy poczuł ostre pazurki Nali, która postanowiła
zrobić sobie z nogi chłopaka oparcie do przeciągania się.
Baekhyun spojrzał na suczkę i
uśmiechnął się do niej promiennie, zapominając momentalnie o wcześniejszej
wizycie Jongina. Chcąc poprawić sobie humor i przede wszystkim pozbyć się tego
przeklętego koloru z włosów, postanowił zabrać Nalę na spacer i po drodze
wstąpić do drogerii po ciemną farbę.
Doszedł do wniosku, że skoro i
tak wakacje kończą się już za kilka dni, to najwyższy czas wrócić do swojego
naturalnego koloru, zwłaszcza, że ani dyrektorowi, ani nauczycielom w szkole,
do której uczęszczał Baekhyun, nie podobało się to, gdy uczniowie farbowali
włosy. Co prawda nie było takiego punktu w regulaminie, jednak ci, którzy
odważyli się przyjść z choćby pasemkami, nie mówiąc już o całkowitej zmianie
koloru, przekonali się o tym, że nieoficjalnie w szkole panuje zakaz farbowania
włosów. Baekhyun wprost tego nienawidził, bo wszyscy wyglądali tak samo, ale
najwidoczniej o to właśnie chodziło dyrektorowi placówki.
Baekhyun zarzucił na siebie
jedynie koszulę w kratkę, zabrał potrzebne rzeczy i razem z Nalą opuścił
mieszkanie. Mimo że zaraz po wyjściu Jongina, czuł się fatalnie i dosłownie
miał ochotę coś rozwalić, tak po wyjściu z domu poczuł się znacznie lepiej. Może
podziałało tak na niego nieco chłodne powietrze, a może także fakt, że
ostatecznie wyrzucił Jongina ze swojego życia? Przy pakowaniu jego rzeczy do
kartonowego pudła, rozczulał się nad sobą i zakończonym związkiem, chwilami
żałując, że to wszystko tak się skończyło. Po przemyśleniu tego, doszedł do
wniosku, że rozstanie z Jonginem było najlepszą rzeczą, jaka mogła go spotkać.
Dopiero po zerwaniu z nim i dość szczerej rozmowie z Luhanem, uświadomił sobie,
że przy Jonginie tak naprawdę nic dobrego go nie spotkało. Przez niego oddalił
się od swoich przyjaciół, nawet z rodzicami stracił kontakt, którego niegdyś
wszyscy mu zazdrościli. Teraz zamierzał wszystko naprawić, a zwłaszcza relacje
z mamą i tatą. Sam nie wiedział, jak bardzo stęsknił się za szczerymi rozmowami
z rodzicami, przesiadywaniem do późna, wspólnym oglądaniem filmów, ale przede
wszystkim stęsknił się za byciem z nimi.
- Aj, Nala! – krzyknął Baekhyun,
gdy suczka uciekła w przeciwną stronę z patykiem w pysku. – Wracaj tutaj!
Widząc idącego z oddali chłopaka
w towarzystwie dużego labradora, Byun spiął się z przerażenia i zaczął biec w
stronę swojej pupilki, która właśnie leżała na ziemi i z niezwykłą zawziętością
gryzła patyk, wydając z siebie ciche pomruki zadowolenia. Nim Baekhyun zdołał
dobiec do suczki, ta poderwała się z miejsca i pobiegła w stronę labradora,
obszczekując go, jakby chciała się na niego rzucić i zagryźć na śmierć, co było
raczej zabawnym widokiem, biorąc pod uwagę fakt, że jej przeciwnik był od niej
prawie cztery razy większy.
- Nala, przestań! – powiedział
podniesionym głosem Baekhyun, łapiąc za szelki suczki.
Odciągnął ją na bok i kucając
przy niej, przypiął do srebrnego kółeczka smycz i dopiero wtedy uniósł głowę,
chcąc spojrzeć na labradora, którego chwilę wcześniej obszczekiwała Nala. Nagle
wzrok Baekhyuna powędrował nieco wyżej i chłopak momentalnie zamarł na widok
stojącego przed nim bruneta.
- Fajny pies – rzucił tamten,
uśmiechając się szeroko do Baekhyuna.
- Um, dzięki.
Byun zagryzł nerwowo dolną wargę,
wspominając słowa Chena, gdy rozmawiali w kręgielni o tajemniczym brunecie. Nim
jednak zdobył się na odwagę, by cokolwiek z siebie wydusić, nieznajomy odwrócił się na pięcie i
odszedł w swoją stronę, pozostawiając Baekhyuna w totalnym osłupieniu.
Wpatrywał się w oddalającą się postać czarnowłosego chłopaka, nie bardzo
wiedząc, co powinien zrobić. Gdyby Chen stał obok, pewnie walnąłby go z
otwartej dłoni w tył głowy i dając kopniaka na rozpęd, kazałby mu pobiec za
brunetem i chociaż spytać o imię, a w ostateczności o numer telefonu. Zamiast
tego Baekhyun tkwił w jednym miejscu i gapił się na znikającego za bramą parku
chłopaka, przeklinając w myślach swoją bezmyślność i niezdecydowanie.
- Ani słowa Chenowi o tym, co się
tutaj stało – powiedział do Nali, która jedynie zamerdała wesoło ogonem i
pociągnęła chłopaka w swoją stronę.
Baekhyun westchnął ciężko i
podążył za suczką, co chwilę oglądając się za siebie, jakby mając nadzieję, że
zdoła jeszcze zobaczyć tamtego bruneta. Niestety jedyne, co zdołał ujrzeć, to
grupka rozwrzeszczanych dzieciaków, więc czym prędzej opuścił park, obawiając
się, że jeśli te zaczną przymilać się do Nali, to powystrzela je jak kaczki.
*
- Byun Baekhyunnie! Coś ty
najlepszego zrobił z włosami?! – wrzasnął Luhan, gdy tylko chłopak wszedł do
wypełnionego ludźmi salonu. Szatyn przeskoczył przez oparcie kanapy, na której
siedział wraz z Sehunem, zapewne nieustannie się migdaląc, i podszedł do
przyjaciela, od razu zatapiając palce w jego ciemnych włosach. – Dlaczego się
przefarbowałeś?
- Zbliża się początek roku
szkolnego, więc i tak musiałbym wrócić do ciemnego koloru – powiedział
beztrosko Baekhyun, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu Chena. – Poza tym
dzisiaj odwiedził mnie Jongin, który aktualnie jest blondynem i jakoś straciłem
ochotę na posiadanie takiego samego koloru, co mój były – dodał i uśmiechnął
się szeroko, gdy nareszcie wychwycił wzrokiem siedzącego wraz Yejin Chena.
- Och, Kai u ciebie był? Czego
chciał tym razem? – Luhan złapał Baekhyuna za rękę i zaprowadził go do kuchni,
gdzie było nieco mniej ludzi, co w salonie. – Wyjaśnić, dlaczego będąc z tobą,
dobierał się do Kyungsoo?
- Coś w ten deseń – westchnął
ciężko Byun, siadając na krześle przy stole. – Ale nie bój się. Tym razem nie
dałem się nabrać na jego słodki uśmieszek i szczenięce oczka. Dałem mu rzeczy i
wywaliłem za drzwi – powiedział niesamowicie dumny z siebie i uśmiechnął się do
przyjaciela, który kiwnął głową z aprobatą i odwzajemnił uśmiech. – Dasz mi coś
do picia? Muszę się odstresować.
- Oczywiście. Zaraz ci coś
przygotuję.
Gdy Luhan odszedł do stołu,
Baekhyun oparł głowę na dłoni i przymknął zmęczone powieki, wsłuchując się przy
tym w dochodzącą z salonu muzykę. Co chwilę do uszu szatyna dobiegały odgłosy
głośnych rozmów imprezowiczów i śmiechy dziewczyn, które po dłuższej chwili
wydały się Baekhyunowi strasznie irytujące. Dziwił się Luhanowi, że urządził w
swoim domu imprezę. On nie miałby na tyle odwagi, by pod nieobecność rodziców
zaprosić tylu znajomych, którzy później zostawiają taki bałagan, że nie wiadomo
w co ręce włożyć. Baekhyun tylko raz urządził domówkę i od tamtego czasu
obiecał sobie, że już nigdy więcej nie popełni tego błędu. Mama po dzień
dzisiejszy wypomina mu zniszczony i niesamowicie drogi dywan, na który ktoś
wylał czerwone wino.
- Mam nadzieję, że nie umrzesz po
wypiciu tego – zażartował Luhan, stawiając przed młodszym przyjacielem szklankę
z kolorowym napojem. – Idziesz ze mną do salonu?
- Za chwilę do was dołączę –
odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Kiedy Luhan wyszedł, Baekhyun położył
głowę na stole, z ledwością powstrzymując ciężkie powieki przed opadaniem.
Poczuwszy silne uderzenie w plecy, poderwał się na krześle i spojrzał z
wyrzutem na roześmianego Chena. – Nie ma to jak miłe powitanie.
- Czemu siedzisz tutaj sam? –
spytał, siadając obok Baekhyuna, który w odpowiedzi wzruszył ramionami i ciężko
westchnął. – Stało się coś? Tylko nie mów, że piłeś drinka zrobionego przez
Luhana! – Chen spojrzał z przerażeniem na stojącą na blacie szklankę i otworzył
szeroko oczy.
- Jeszcze nie – mruknął rozbawiony
Byun. Z ciekawości sięgnął po naczynie i powąchał napój, dochodząc po chwili do
wniosku, że Luhan zdecydowanie przesadził z alkoholem, który czuć było ze
znacznej odległości. Mimo wszystko zdecydował się wziąć łyk, a później kolejne
i w ten oto sposób w przeciągu niedługiej chwili opróżnił całą szklankę. – Nie
było to takie złe – stwierdził, czując, jak zaczyna nieco szumieć mu w głowie.
- Okay… - Chen spojrzał niepewnie
na przyjaciela, stwierdzając w duchu, że musiał być naprawdę zdesperowany,
skoro zdecydował się wypić wynalazek Luhana. – Skoro już ugasiłeś pragnienie,
to teraz może powiesz mi, co się stało? I nie mów, że nic takiego, bo i tak ci
nie uwierzę. Poza tym, fajny kolor włosów.
- Ech, dzięki – rzucił i lekko
się uśmiechnął. – Jongin mnie dzisiaj odwiedził. Przyszedł po swoje rzeczy i
jak zobaczyłem, że się przefarbował na blond, to jakoś odechciało mi się mieć
taki kolor, jak on – wyjaśnił i wzruszył ramionami. – A potem poszedłem z Nalą
na spacer i… Spotkałem go znowu.
- Mam nadzieję, że tym razem
cokolwiek do niego powiedziałeś, a nie tylko stałeś, jak ten kołek i się
gapiłeś – powiedział Jongdae, przyglądając się uważnie Baekhyunowi, który
zrobił niemrawą minę, tym samym dając przyjacielowi odpowiedź. – Aj, ty to
jesteś sierota! Obiecałeś, że do niego zagadasz, gdy nadarzy się taka okazja.
- Łatwo powiedzieć – burknął
oburzony Baekhyun, zakładając ręce na torsie. – Zatkało mnie, jak go
zobaczyłem. Nie byłem przygotowany na takie spotkanie. Pewnie ma mnie za
kretyna.
- Żeby tylko – parsknął Chen, za
co oberwał od przyjaciela w ramię. – Taka prawda, Baekkie. Miałeś tyle okazji,
żeby do niego zagadać, a ty… Ach, dobra – westchnął, widząc posępną minę
chłopaka. – Nie ma o czym mówić. Jeśli los naprawdę chce, żebyście się poznali,
to znów spotkasz go na swojej drodze. Pewnie szybciej, niż myślisz.
*
Dochodziła północ, gdy Byun
Baekhyun zdecydował się wrócić do swojego mieszkania. Co prawda Luhan niemalże
go błagał, żeby został u niego na noc, co pewnie wynikało z tego, że nie chciał
zostać sam ze sprzątaniem na następny dzień, jednak Baekhyun był nieustępliwy i
postanowił, że Nala nie może być przez całą noc sama, bo w przeciwnym razie
zwariuje i zacznie niszczyć buty. Doskonale pamiętał, jak będąc małym
szczeniaczkiem, pewnego dnia ze złości i wzrastającej frustracji zgryzła pani
Byun obcasy w ulubionych butach, a wszystko przez to, że została sama na cały
dzień.
Tak więc chcąc nie chcąc, Luhan
musiał wypuścić przyjaciela ze swojego domu, chociaż wciąż był pełen obaw, że po
drodze przydarzy mu się coś złego. Nawet poprosił Baekhyuna, żeby zadzwonił do
niego zaraz po dotarciu do domu. Byun jednak wątpił, by Luhan miał czas się
martwić o jego powrót, zwłaszcza że wciąż obok niego kręcił się Sehun.
Na samą myśl o tym chłopaku, po
ciele Baekhyuna przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nie wiedział dlaczego, ale w
ogóle mu się on nie spodobał i nie chodziło o wygląd. Sehun miał w sobie coś
niesamowicie odpychającego, jednak może wynikało to z faktu, że Byun po prostu
miał spaczony gust i ciężko mu było dogodzić.
Przechodząc przez park, czuł się
dziwnie osowiały. Ciało chłopaka pokryło się gęsią skórką, a jemu samemu
nieustannie towarzyszyło uczucie bycia obserwowanym. Co chwilę oglądał się za
siebie, sprawdzając, czy przypadkiem nikt za nim nie idzie, ale jedyne, co
widział, to pusta przestrzeń dookoła. Nagle do uszu Baekhyuna dotarły
niepokojące odgłosy; jakby czyjeś krzyki, a potem zapadła głucha cisza. Po
ciele chłopaka ponownie przebiegł dreszcz, gdy usłyszał głośny jęk, który przyprawił
go o szybsze bicie serca. Nie byłby sobą, gdyby chociaż nie sprawdził, co się
stało parę metrów od niego. Stąpał ciężko po chodniku, starając się za wszelką
cenę poruszać jak najciszej się tylko da, co wcale mu nie wychodziło. Baekhyun
zamarł w bezruchu, gdy ujrzał leżącego na ziemi chłopaka. Rozejrzał się dookoła
siebie i bez zastanowienia podbiegł do niego, od razu upadając na kolana, by
sprawdzić, co się stało. Nim zdołał cokolwiek z siebie wydusić, jego oczy
zatrzymały się na szkarłatnej plamie widniejącej na brzuchu chłopaka.
- Cholera – szepnął przerażony,
nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. – Nie, nie ruszaj się! – krzyknął,
widząc, ze nieznajomy próbuje z całych sił podnieść się z ziemi. Baekhyun
położył dłoń na jego ramieniu i przycisnął do trawy, powstrzymując go tym samym
przed ruszaniem się. – Zadzwonię po pogotowie.
- Nie, proszę, nie – wyszeptał z
ledwością chłopak, łapiąc Byuna za przedramię.
Baekhyun warknął ze złości i gdy
poszkodowany siłą przyciągnął go do siebie, zamarł na ułamek sekundy, dokładnie
przyglądając się jego twarzy. Nie mógł uwierzyć, że był to ten sam chłopak,
który kilka dni wcześniej uratował mu życie, powstrzymując przed wtargnięciem
na jezdnię. Byun, nie zwlekając dłużej, zdjął z siebie bluzę i przycisnął ją do
rany na brzuchu bruneta, a później wolną dłonią wydobył z kieszeni spodni
komórkę i z ledwością wybrał numer na pogotowie.
*
- Czyli kim dla ciebie jest
poszkodowany?
Baekhyun spojrzał nieprzytomnym
wzrokiem na stojącego przed nim mężczyznę i rozchylił lekko wargi,
zastanawiając się nad odpowiedzią. W głowie chłopaka panował istny chaos, nawet
chyba nie wiedział, jak sam się nazywa. Musiała minąć dłuższa chwila, nim słowa
mężczyzny do niego dotarły i ułożyły się w konkretne pytanie.
- Mówiłem panu, że go nie znam.
Znalazłem go w parku, gdy wracałem do domu – powiedział w końcu i potarł dłońmi
zmęczone oczy, które niemiłosiernie go piekły. – Mogę już iść? Raczej na nic
się tutaj nie przydam.
Lekarz już miał coś odpowiedzieć,
gdy nagle z sali, w której leżał uratowany przez Baekhyuna chłopak, wybiegła
roztrzęsiona pielęgniarka. Nawet nie musiała nic mówić, bo mężczyzna już
wiedział, że z brunetem dzieje się coś złego. Kiedy ruszył ku odpowiednim
drzwiom, Byun nagle oprzytomniał i złapał mężczyznę za rękę.
- Jak on ma na imię? – Z
ledwością wypowiedział tych kilka słów, doskonale zdając sobie sprawę z tego,
że pewnie lekarz w ogóle go nie zrozumiał.
- Słucham?
- Ten chłopak… Jak ma na imię?
- Chanyeol. Park Chanyeol –
odpowiedział mężczyzna i zniknął czym prędzej za drzwiami pokoju, gdzie
przebywał brunet.
*
Dla Baekhyuna była to jedna z
najcięższych i najdłuższych nocy w jego całym życiu. Był zmęczony, głodny i
zdecydowanie wolał znajdować się w swoim mieszkaniu, aniżeli w dalszym ciągu
tkwić w szpitalnym korytarzu. Mimo wszystko z jakichś powodów nie potrafił
wrócić do domu. Chciał wiedzieć, że Chanyeolowi nic nie jest, w przeciwnym
razie nie będzie mógł nawet zmrużyć oczu, nie mówiąc już o całkowitym
zrelaksowaniu się w swoim wygodnym łóżku.
Czując wibracje telefonu, wyjął
go z kieszeni spodni i spojrzał zmęczonymi oczami na wyświetlacz. Dopiero wtedy
zdał sobie sprawę, że dochodziła już piąta, a on wciąż nie dał Luhanowi znaku
życia. Dziwił się też, że przyjaciel dopiero po takim czasie sobie o nim przypomniał,
chociaż widząc widniejące u góry ekranu ikonki, domyślił się, że przez dłuższy
czas musiał próbować się z nim skontaktować.
- Baekhyun-ah – szepnął z wielką
ulgą Luhan, gdy chłopak nareszcie odebrał. – Co się z tobą dzieje? Od kilku
godzin próbuję się do ciebie dodzwonić, a ty nie odbierasz. Na wiadomości też
nie odpisujesz. Chcesz przyprawić swojego hyunga
o zawał serca?
- Przepraszam, wypadło mi to z
głowy – powiedział zachrypniętym głosem Baekhyun, opierając ciężką głowę o
znajdującą się za plecami ścianę. – Impreza się skończyła?
- Znaczy siedzimy jeszcze,
większość zmyła się po drugiej… Ej, nie zmieniaj tematu! – Swoim oburzeniem
Luhan sprawił, że Baekhyun pierwszy raz od kilku godzin lekko się uśmiechnął. –
Dotarłeś chociaż bezpiecznie do domu?
- Właściwie to… Jestem w szpitalu
– wyszeptał Byun, a zaraz po tym usłyszał głuchy brzdęk, po którym domyślił
się, że Luhan z wrażenia upuścił telefon.
- Cholera – przeklął rozmówca,
podnosząc urządzenie z ziemi. – Czekaj! Jak to w szpitalu?! – wrzasnął do
słuchawki, przez co Baekhyun musiał odsunąć od ucha swoją komórkę. – Co się
stało? Chen! Przestań, rozmawiam z nim przecież!
- Nic mi się nie stało –
westchnął Byun, pocierając palcami zmęczone oczy. – Pomogłem jednemu
chłopakowi, ale o tym opowiem ci, jak się spotkamy.
- No ja myślę! Ech, Baekkie, ty
to zawsze wpakujesz się w jakieś kłopoty – zaśmiał się nerwowo Luhan, zapewne
starając się tym ukryć zdenerwowanie. – Uważaj na siebie, dobrze? Jutro się
spotkamy i o wszystkim nam opowiesz.
Baekhyunowi nie pozostało nic,
jak tylko zgodzić się na taki układ. Nie miał sił kłócić się z Luhanem, bo i
tak by przegrał. Zamiast tego pożegnał się potulnie z przyjacielem i
rozłączywszy się, schował telefon do kieszeni spodni. Mijająca go pielęgniarka,
spojrzała na niego uważnie i niespodziewanie przysiadła na krześle obok.
- Ty jesteś tym chłopakiem, który
uratował Chanyeola? – zapytała, nie spuszczając wzroku z Byuna, który w
odpowiedzi skinął jedynie głową i westchnął cicho. – Dziękuję.
- Za co? – Zaskoczony Baekhyun
spojrzał na kobietę i zmarszczył pytająco czoło, nie bardzo wiedząc, o co jej
chodzi.
- Znam Chanyeola dość dobrze.
Kiedyś codziennie tutaj przebywał, gdy jego mama zachorowała. Żałuję, że nie
mogłam nic zrobić, by mu pomóc. Strasznie się pogubił, a życie wcale nie
ułatwiało mu odnalezienia się w świecie – powiedziała i uśmiechnęła się lekko,
poklepując siedzącego obok szatyna po kolanie. – Stałeś się bohaterem.
- Jaki tam ze mnie bohater.
- Uratowałeś życie obcemu
chłopakowi – przypomniała, podnosząc się z krzesła. – Według mnie jesteś
bohaterem. Teraz tylko pojawia się pytanie, czy jesteś gotów, by przyjąć na
siebie taką odpowiedzialność – dodała i odwróciwszy się na pięcie, odeszła w
swoją stronę, pozostawiając Baekhyuna w totalnym rozbiciu.
Miał ochotę wykrzyczeć na cały
szpital, że nie jest bohaterem, jednak chyba nie miałby na to sił. Pokręcił
głową z niedowierzaniem i oparł ją o ścianę, wlepiając zmęczone oczy w sufit.
Prawda, uratował Chanyeolowi życie, pewnie gdyby nie on, byłoby z nim o wiele
gorzej, a tak lekarze są niemalże pewni, że niedługo wybudzi się z narkozy.
Baekhyun nie chciał nawet myśleć o tym, jakby to wszystko się skończyło, gdyby
jednak dał się namówić Luhanowi i zostałby u niego w domu na całą noc. Czy
Chanyeola znalazłby ktoś inny, a może wykrwawiłby się na śmierć i rano ktoś
przypadkiem odnalazłby jego ciało? Nie, wolał o tym nie myśleć. Najważniejsze
było to, że operacja się udała i mimo niewielkich komplikacji, temu chłopakowi
nic nie było.
Baekhyun mimo wszystko postanowił
jeszcze posiedzieć i przekonać się osobiście, że Chanyeol wybudzi się z
narkozy. Dopiero wtedy będzie mógł spokojnie wrócić do swojego domu, by nieco
odpocząć.
Los naprawdę chce połączyc te dwa gołąbeczki, nie ma co xD Dwa spotkania w ciągu jednego dnia to już nie przypadek. ;3
OdpowiedzUsuńKurcze, lubię Kaia i Kyungsoo w sumie też, i szkoda mi, że są tutaj tak jakby tymi "złymi" ;< Niemniej Jonginowi się należało, tym bardziej, że jeszcze chciał zwalić winę na Baekhyuna ;< Nie wiem jak ty to robisz, że piszesz tak, iż zaczynam czuć negatywne emocje do moich ulubionych postaci xD
Na wzmiankę o bohaterstwie Baekhyuna i "odpowiedzialności" na myśl od razu przyszedł mi spider-man o; W końcu ten jego wujek Ben, zawsze mu powtarzał, że "Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność" W że Baon, nie ma żadnej mocy, ale tak jakoś samoistnie mi się skojarzyło ;3
No, nasz drogi Baekhyun już we kim jest ten drugi, teraz muszę cierpliwie poczekać aż dojdzie do rozmowy. Ach, ciekawość mnie zżera jak on przebiegnie. Na pewno bedzie krępująco xd i moze ktos im przeszkodzi? Może nawiążą kontakt ze sobą i zaczną regularnie rozmawiać? Ech, znowu zaczynam spekulować xd
Czekam na kolejny rozdział. Weny i czasu na pisanie, moja droga ~! <3
Jestem ciekawa kto doprowadził Chanyeola do takiego stanu. Los faktycznie chce, żeby byli razem - zna się koleś XD. No ale do rzeczy, jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa co będzie dalej, więc czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ~
OdpowiedzUsuńNiesamowite jak przeznaczenie pcha ich do siebie! Szkoda tylko, że musiało dojść do takiej tragedii, by zostali ze sobą dłużej. Chan musi mieć jakiś wrogów, skoro ktoś dźgnął go w brzuch (wnioskuje, że to od noża, bo nie wspomniałaś nic o odgłosach strzału.) Mam nadzieje, że nic mu nie będzie. Ten szpital coś dużo razy się o nich upomina. Węszę tu jakieś powiązanie z tym pobiciem Amber, może to jej wrogowie mszczą się na Chanie? Dobra, po co spekulować :)
OdpowiedzUsuńNali polubiłam w równym stopniu co jej poprzedniczkę, Sulli <3 Kai w blond włosach wygląda okropnie, więc nie dziwie się, że Byunowi też one zbrzydły :) I nadal podtrzymuje, że Luhan to świetny i uroczy kumpel. Tylko ten Sehun - on w realu, jak ma ciemną kreską potraktowane oczy to ma coś ze złego chłopca *.*
Jezu, myślę, że gdyby Bekon wybrał się do jakiegoś buszu, to dziwnym zrządzenie losu Yeollie również by się tam znalazł XD strasznie jestem ciekawa, co też Chanyeol'owi się przydarzyło w tym parku. Ma to jakiś związek z posiniaczoną Amber?
OdpowiedzUsuńA, i Nala jest świetna! Od razu ją polubiłam :3
Ja już na 100% jestem pewna, iż to przeznaczenie. Chociaż spotykają się w nie najlepszych sytuacjach, to Chan uratował życie Baekhyun'owi, a teraz ten się mu odwdzięczył.
OdpowiedzUsuńEh. Ja jestem tylko ciekawa co mu się stało, no i na całe szczęście, że akurat wtedy Baekhyun przechodził przez park.
Luhan jest świetnym kumplem, no i uwielbiam jego postać ;D
To opowiadanie mega wciąga, więc chcę więcej i więcej. Rozdział świetny.
Pozdrawiam ! :)
Genialny rozdział. Fantastyczny. Super. Wiele się w nim dzieję i akacja jak widzę zaczyna się zaostrzać. Cieszy mnie to bardzo. Tak w ogóle bo nie wiem czy już to pisałaś: Ile rozdziałów planujesz na to opowiadanie? Też koło 15 i epilog jak było poprzednio? W każdym razie dziękuję za twoją ciężką pracę i za wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńZero_
Ach, dziękuję za tak miłe słowa i naprawdę nie ma za co, pisanie jest dla mnie przyjemnością :) w tym opowiadaniu będzie 10 rozdziałów + epilog, myślę, że wystarczająca ilość jak na tak mało skomplikowaną fabułę ^^
UsuńUwielbiam tego ff i piszę to w każdym komentarzu bo po prostu nie wiem już co mam pisać T^T mam nadzieję że Baek i Chanyeol w końcu się zapoznają bo już się nie mogę doczekać tego momentu, tak samo jak następnej notki ^^
OdpowiedzUsuńAch... zawsze, gdy już miałam chwilę na przeczytanie i skomentowanie, nagle pojawial się kolejny rozdział i moje piękne plany szły się kopać xd wybacz ;)
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że Kai to szmata pff serio... zdrada?! Jakby nie mógł najpierw zerwać, a potem cieszyć się z Kyungsoo "legalnym" związkiem -.- no naprawdę -.-
Współczuję i Baekhyunowi i Chanyeolowi tego, w jaki sposób rozstali się ze swoimi gorszymi połówkami. W ogóle obaj zdradzeniu dusili się w związkach, które ich tylko męczyły. Jak na nieznajomych to sporo ich łączy hahaha
A to przeznaczenie czy inne bzdety chyba bardzo chce żeby jednak się poznali wiecznie stawiając ich na swojej drodze ^^ ciekawe tylko jak sprawy ułożą się po bohaterskim wyczynie Baeka ;] właśnie! Jak już przy tym jestem~ zastanawiam się co na myśli miała ta pielęgniarka...aczkolwiek pewnie dowiem się w późniejszych rozdziałach ^^
Ciekawe czy hmm... chyba można to nazwać przeczuciem... w kazdym razie ciekawe czy przeczucie Baeka odnośnie Sehuna jest dobre~ osobiście mam nadzieję, że jednak okaże się normalnym gościem z wyrazem twarzy skurwiela haha jak zrqni Lulu to żadna strata xd i tak w hunhanie wolę cząstkę Hun ^^ jakby to było ważne... haha
Pozostaje mi postarać się na czas komentować kolejne party i przeprosić za ewentualne spóźnienia ;)
xoxo
Czemu? Znowu robisz to samo, co przy tamtym opowiadaniu! Tak dużo pytań!
OdpowiedzUsuńNo trudno, będę musiała czekać (i nie spać po nocach hahahhaha).
Znaczy... domyślam się, że to co się stało z Chanyeolem, ma pewnie jakiś związek z Amber, ale wydaje mi się, że to wyjaśnisz dopiero przy kolejnym rozdziale.
Trochę mnie zdziwiło to, że Baekhyun chciał zmienić kolor włosów tylko dlatego, że Kai zmienił na podobny (ciężko mi będzie go sobie wyobrazić, bo ja go jakoś kojarzę z tymi jasnymi). Głuuupi Kai. Jak mógł go tak zdradzić. Znaczy... w sumie to nawet nie jego wina. Po prostu im nie wyszło. Nie dogadali się... ale i tak się nie dziwie Baekhyunowi.
Zauważyłam jeszcze jedno. Widać, że cholernie kochasz psy. Kolejne opowiadanie z tym wątkiem. To takie słoooodkie, jak oni się tak spotykają i jeszcze ta scena w parku.
No dobra... jak to ja - piszę komentarze, z których nic nie wiadomo. :/
W każdym razie czekam na kolejny rozdział :D
Weny :*
Cholera czytam co napisałam i się śmieje - ani ładu, ani składu! hahhahaha
UsuńNo nieźle. Nie sądziłam, że gdy się jeszcze spotkają, to w takich okolicznościach. Co się stało Chanyeolowi? Skąd ta rana? Naraził się komuś? Mam nadzieję, że teraz z nim będzie już wszystko dobrze. Aż nie chcę myśleć, co by było, gdyby Baekhyun nie przechodził tamtędy. Jestem ciekawa, czy teraz uda im się ze sobą porozmawiać.
OdpowiedzUsuńWell, well, well. Czyż to nie było do przewidzenia, że los ponownie splecie ich drogi? Ach, żałować można tylko tego, że to kolejne spotkanie było już w nieco bardziej tragicznych okolicznościach, ale ktoś nad nimi czuwał i wydaje się, że wszystko będzie w porządku, czyż nie? Chyba nie przewidujesz tutaj zbyt wielu dramatów, bo moje biedne serce tego nie zniesie! :)
OdpowiedzUsuńJezu, nieźle się porobiło! Faktycznie zaczynam się przekonywać, że Chanyeola i Baekhyuna łączy jakieś przeznaczenie. Przecież ciągle na siebie wpadają! Najpierw na tym spacerze (swoją drogą Jongin zachował się bezczelnie, kiedy przyszedł wtedy po te swoje rzeczy; aż się dziwię Byunowi, że nie potraktował go jeszcze ostrzej). a potem ta akcja w parku. Cholera, co się stało z Chanyeolem, że trafił do szpitala? Dobrze się stało, że Baekhyun tamtędy przechodził i go znalazł... Jestem przekonana, że wkrótce ponownie się spotkają. Może Chanyeol zechce mu podziękować za troskę? To by było cudowne :D
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
Wreszcie skomentuję Twoje nowe opowiadanie! Przepraszam za to, że jestem takim leniem. :c
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że opowiadanie już czytałam, ale w pierwotnej wersji z Leną i Paulem, jeśli dobrze pamiętam. To fajne doświadczenie czytać sobie coś odrobinę zmienionego i myśleć: "Ej! Tam było inaczej!" albo "Pamiętam! Pamiętam!". Chyba najbardziej w pamięć zapada ten kwiatuszek i złamanie nogi przez tę dziewczynę (nie pamiętam, jak wcześniej miała na imię :c). Mam wrażenie, że w pierwszej wersji przez pomyłkę wyszło na to, że postać Kaia nie żyje, ale może coś mi się poplątało.
Trochę mi brakuję tego rozdziału z weselem. Nie wiem, czy go pominęłaś czy dopiero się pojawi... Ale chyba jednak go pominęłaś. ;;;
Nie publikowałaś tego opowiadania do końca - skończyłaś na rozdziale poświęconym scenom na cmentarzu (?), dlatego cieszę się, że będę miała niespodziankę czytając to opowiadanie! C:
Mimo że to opowiadanie masz już w całości napisane, życzę dużo weny i pomysłów~ Hwaiting~ <3
Tak przeżywałam, że nie przeczytałam i nie skomentowałam tego rozdziału, że aż mi się przyśniłaś w czwartek! XD Ach, dokucza mi brak internetu, a i pewnie znów ominę z jeden czy dwa rozdziały, bo znów nie wracam do domu... Mam nadzieję, że wybaczysz. :)
OdpowiedzUsuńNie no, czekałam na ich ponowne spotkanie, ale nie w takich okolicznościach... Znaczy dobrze, że Baek akurat go spotkał, bo by się dopiero narobiło. Hmm, czy teraz Baek pójdzie do szpitala zobaczyć jak tam z Yeolem? ^^ Ja chętnie bym się dowiedziała co tam się zdażyło. Bo jakoś nie mam żadnego pomysłu...
Uwielbiam wszystkie momenty z Nalą *.*
W ogóle to aż mnie dziwi, że nie zmieniłaś od dłuższego czasu szablonu [znaczy mi to nie przeszkadza, bo mi ten się ogromnie podoba ^^].