czwartek, 26 września 2013

You are my destiny

Rozdział czwarty

I swear I thought you were the one forever
But your love was like a loaded gun
You shot me down like everyone

Słysząc głośne i natarczywe pukanie do drzwi, Baekhyun niechętnie wstał z sofy i udał się do przedpokoju, domyślając się, że to znów pewnie ta wścibska sąsiadka przyszła zobaczyć, czy radzi sobie jakoś bez rodziców.
Państwo Byun postanowili kilka dni wcześniej wziąć urlop i wyjechać na dwa tygodnie nad morze, twierdząc, że muszą odpocząć od hałaśliwego miasta. Baekhyun doskonale to rozumiał, sam czasami miał ochotę uciec z Seulu, dlatego nie zatrzymywał rodziców ani nie marudził, że przez ten czas będzie musiał radzić sobie sam. Poza tym, dostał sporo kieszonkowego, więc nie przejmował się zbytnio tym, że przygotowywanie posiłków, robienie zakupów i sprzątanie w mieszkaniu stanie się jego codziennymi obowiązkami. Musiał przyznać, że przez pierwsze dwa dni czuł się dziwnie w pustym mieszkaniu, jednak później zaczęło mu się to nawet podobać. Miał spokój, nikt nie truł mu za uchem i nie zmuszał do jedzenia wtedy, gdy akurat nie był głodny. Robił, co chciał, wracał wtedy, gdy miał na to ochotę i nie musiał się nikomu spowiadać z tego, gdzie był.
Otworzył drzwi, nawet nie patrząc na to, kto puka. Zaraz jednak tego pożałował, gdy ujrzał stojącego na korytarzu Jongina. Na widok blondwłosego chłopaka, zmarszczył czoło i przekrzywił lekko głowę, jeszcze raz przyglądając się byłemu partnerowi.
- Wpadłeś głową do wody utlenionej? – zapytał zaskoczony Baekhyun, jeszcze raz analizując wygląd Jongina.
- Zabawny jesteś – mruknął Kai, uśmiechając się ironicznie, co Byun od razu odwzajemnił. – Przyszedłem po swoje rzeczy. Kyungsoo mówił, że mam po nie przyjść.
- A nie powiedział ci, że masz ich szukać na śmietniku, a nie w moim mieszkaniu? – Baekhyun, oparł się ramieniem o framugę drzwi, zagradzając Jonginowi wejście do środka. Widząc nietęgą minę chłopaka, przewrócił teatralnie oczami i ostatecznie odsunął się na bok, gestem ręki zapraszając Jongina do mieszkania. – Zaraz ci je przyniosę.
Baekhyun zmierzył wzrokiem blondyna i kręcąc głową z niedowierzaniem, udał się do swojego pokoju, po drodze mijając Nalę, która pewnie dopiero wtedy usłyszała, że ktoś ich odwiedził. Byun zdążył przywyknąć do tego, że jego pupilka ma w nosie to, co dzieje się dookoła niej, zwłaszcza wtedy, gdy śpi. Prawda, może nie wychował jej tak, jak powinien, jednak nie zamieniłby Nali na nawet najlepiej wyszkolonego psa na świecie. Przeżył z nią tak wiele wzlotów i upadków, że stała się ona dla niego najważniejszą istotą w życiu.
Z głośnym westchnięciem chwycił za karton z rzeczami Jongina, które parę razy przypadkiem u niego zostawił i ruszył do przedpokoju, gdzie czekał na niego blondyn. Na widok skaczącej przy nim Nali w Baekhyunnie zagotowało się za złości i w ostatnim momencie powtrzymał się przed rzuceniem kartonem w byłego chłopaka. Gdy Jongin na niego spojrzał, uśmiechnął się ironicznie i wcisnął pudło w jego ramiona, uderzając jedną ze ścianek w tors.
- Dzięki – rzucił Jongin, odrzucając na bok grzywkę. – Twoich rodziców nie ma?
- Nie. Wyjechali na dwa tygodnie nad morze – odpowiedział pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem Baekhyun i oparł się ramieniem o ścianę. – Kiedy wyszedłeś ze szpitala?
- Dwa dni temu. Słuchaj…
- Daruj sobie – przerwał mu natychmiast Byun i otworzył drzwi na oścież. – Nie mam zamiaru słuchać twoich wyjaśnień. Żałuję, że wcześniej nie przejrzałem na oczy i dawałem ci się tak zwodzić.
- Ty też nie byłeś święty – wysyczał Jongin, wpatrując się morderczym wzrokiem w Baekhyuna, który na te słowa zmarszczył czoło, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. – Gdybyś mnie nie odtrącał na każdym kroku, to nie musiałbym…
- Dobierać się do tyłka Kyungsoo? – prychnął i pokręcił głową. – Wyjdź, nim stracę cierpliwość – warknął, zaciskając mocniej dłoń na klamce. 
Jongin westchnął jedynie i obrzuciwszy Baekhyuna obojętnym spojrzeniem, wyszedł z mieszkania. Byun zamknął z hukiem drzwi i oparł się o nie plecami, starając się uspokoić. Przeniósł wzrok na wiszące przed nim lustro, dokładnie przyglądając się swoim włosom, do których nagle poczuł niesamowitą odrazę. Podszedł bliżej zwierciadła i wplótł palce w kosmyki, robiąc przy tym taką minę, jakby miał zwymiotować.
- Muszę coś z tym zrobić – postanowił i syknął pod nosem, gdy poczuł ostre pazurki Nali, która postanowiła zrobić sobie z nogi chłopaka oparcie do przeciągania się.
Baekhyun spojrzał na suczkę i uśmiechnął się do niej promiennie, zapominając momentalnie o wcześniejszej wizycie Jongina. Chcąc poprawić sobie humor i przede wszystkim pozbyć się tego przeklętego koloru z włosów, postanowił zabrać Nalę na spacer i po drodze wstąpić do drogerii po ciemną farbę.
Doszedł do wniosku, że skoro i tak wakacje kończą się już za kilka dni, to najwyższy czas wrócić do swojego naturalnego koloru, zwłaszcza, że ani dyrektorowi, ani nauczycielom w szkole, do której uczęszczał Baekhyun, nie podobało się to, gdy uczniowie farbowali włosy. Co prawda nie było takiego punktu w regulaminie, jednak ci, którzy odważyli się przyjść z choćby pasemkami, nie mówiąc już o całkowitej zmianie koloru, przekonali się o tym, że nieoficjalnie w szkole panuje zakaz farbowania włosów. Baekhyun wprost tego nienawidził, bo wszyscy wyglądali tak samo, ale najwidoczniej o to właśnie chodziło dyrektorowi placówki.
Baekhyun zarzucił na siebie jedynie koszulę w kratkę, zabrał potrzebne rzeczy i razem z Nalą opuścił mieszkanie. Mimo że zaraz po wyjściu Jongina, czuł się fatalnie i dosłownie miał ochotę coś rozwalić, tak po wyjściu z domu poczuł się znacznie lepiej. Może podziałało tak na niego nieco chłodne powietrze, a może także fakt, że ostatecznie wyrzucił Jongina ze swojego życia? Przy pakowaniu jego rzeczy do kartonowego pudła, rozczulał się nad sobą i zakończonym związkiem, chwilami żałując, że to wszystko tak się skończyło. Po przemyśleniu tego, doszedł do wniosku, że rozstanie z Jonginem było najlepszą rzeczą, jaka mogła go spotkać. Dopiero po zerwaniu z nim i dość szczerej rozmowie z Luhanem, uświadomił sobie, że przy Jonginie tak naprawdę nic dobrego go nie spotkało. Przez niego oddalił się od swoich przyjaciół, nawet z rodzicami stracił kontakt, którego niegdyś wszyscy mu zazdrościli. Teraz zamierzał wszystko naprawić, a zwłaszcza relacje z mamą i tatą. Sam nie wiedział, jak bardzo stęsknił się za szczerymi rozmowami z rodzicami, przesiadywaniem do późna, wspólnym oglądaniem filmów, ale przede wszystkim stęsknił się za byciem z nimi.
- Aj, Nala! – krzyknął Baekhyun, gdy suczka uciekła w przeciwną stronę z patykiem w pysku. – Wracaj tutaj!
Widząc idącego z oddali chłopaka w towarzystwie dużego labradora, Byun spiął się z przerażenia i zaczął biec w stronę swojej pupilki, która właśnie leżała na ziemi i z niezwykłą zawziętością gryzła patyk, wydając z siebie ciche pomruki zadowolenia. Nim Baekhyun zdołał dobiec do suczki, ta poderwała się z miejsca i pobiegła w stronę labradora, obszczekując go, jakby chciała się na niego rzucić i zagryźć na śmierć, co było raczej zabawnym widokiem, biorąc pod uwagę fakt, że jej przeciwnik był od niej prawie cztery razy większy.
- Nala, przestań! – powiedział podniesionym głosem Baekhyun, łapiąc za szelki suczki.
Odciągnął ją na bok i kucając przy niej, przypiął do srebrnego kółeczka smycz i dopiero wtedy uniósł głowę, chcąc spojrzeć na labradora, którego chwilę wcześniej obszczekiwała Nala. Nagle wzrok Baekhyuna powędrował nieco wyżej i chłopak momentalnie zamarł na widok stojącego przed nim bruneta.
- Fajny pies – rzucił tamten, uśmiechając się szeroko do Baekhyuna.
- Um, dzięki.
Byun zagryzł nerwowo dolną wargę, wspominając słowa Chena, gdy rozmawiali w kręgielni o tajemniczym brunecie. Nim jednak zdobył się na odwagę, by cokolwiek z siebie wydusić, nieznajomy odwrócił się na pięcie i odszedł w swoją stronę, pozostawiając Baekhyuna w totalnym osłupieniu. Wpatrywał się w oddalającą się postać czarnowłosego chłopaka, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. Gdyby Chen stał obok, pewnie walnąłby go z otwartej dłoni w tył głowy i dając kopniaka na rozpęd, kazałby mu pobiec za brunetem i chociaż spytać o imię, a w ostateczności o numer telefonu. Zamiast tego Baekhyun tkwił w jednym miejscu i gapił się na znikającego za bramą parku chłopaka, przeklinając w myślach swoją bezmyślność i niezdecydowanie.
- Ani słowa Chenowi o tym, co się tutaj stało – powiedział do Nali, która jedynie zamerdała wesoło ogonem i pociągnęła chłopaka w swoją stronę.
Baekhyun westchnął ciężko i podążył za suczką, co chwilę oglądając się za siebie, jakby mając nadzieję, że zdoła jeszcze zobaczyć tamtego bruneta. Niestety jedyne, co zdołał ujrzeć, to grupka rozwrzeszczanych dzieciaków, więc czym prędzej opuścił park, obawiając się, że jeśli te zaczną przymilać się do Nali, to powystrzela je jak kaczki.

*

- Byun Baekhyunnie! Coś ty najlepszego zrobił z włosami?! – wrzasnął Luhan, gdy tylko chłopak wszedł do wypełnionego ludźmi salonu. Szatyn przeskoczył przez oparcie kanapy, na której siedział wraz z Sehunem, zapewne nieustannie się migdaląc, i podszedł do przyjaciela, od razu zatapiając palce w jego ciemnych włosach. – Dlaczego się przefarbowałeś?
- Zbliża się początek roku szkolnego, więc i tak musiałbym wrócić do ciemnego koloru – powiedział beztrosko Baekhyun, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu Chena. – Poza tym dzisiaj odwiedził mnie Jongin, który aktualnie jest blondynem i jakoś straciłem ochotę na posiadanie takiego samego koloru, co mój były – dodał i uśmiechnął się szeroko, gdy nareszcie wychwycił wzrokiem siedzącego wraz Yejin Chena.
- Och, Kai u ciebie był? Czego chciał tym razem? – Luhan złapał Baekhyuna za rękę i zaprowadził go do kuchni, gdzie było nieco mniej ludzi, co w salonie. – Wyjaśnić, dlaczego będąc z tobą, dobierał się do Kyungsoo?
- Coś w ten deseń – westchnął ciężko Byun, siadając na krześle przy stole. – Ale nie bój się. Tym razem nie dałem się nabrać na jego słodki uśmieszek i szczenięce oczka. Dałem mu rzeczy i wywaliłem za drzwi – powiedział niesamowicie dumny z siebie i uśmiechnął się do przyjaciela, który kiwnął głową z aprobatą i odwzajemnił uśmiech. – Dasz mi coś do picia? Muszę się odstresować.
- Oczywiście. Zaraz ci coś przygotuję.
Gdy Luhan odszedł do stołu, Baekhyun oparł głowę na dłoni i przymknął zmęczone powieki, wsłuchując się przy tym w dochodzącą z salonu muzykę. Co chwilę do uszu szatyna dobiegały odgłosy głośnych rozmów imprezowiczów i śmiechy dziewczyn, które po dłuższej chwili wydały się Baekhyunowi strasznie irytujące. Dziwił się Luhanowi, że urządził w swoim domu imprezę. On nie miałby na tyle odwagi, by pod nieobecność rodziców zaprosić tylu znajomych, którzy później zostawiają taki bałagan, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Baekhyun tylko raz urządził domówkę i od tamtego czasu obiecał sobie, że już nigdy więcej nie popełni tego błędu. Mama po dzień dzisiejszy wypomina mu zniszczony i niesamowicie drogi dywan, na który ktoś wylał czerwone wino.
- Mam nadzieję, że nie umrzesz po wypiciu tego – zażartował Luhan, stawiając przed młodszym przyjacielem szklankę z kolorowym napojem. – Idziesz ze mną do salonu?
- Za chwilę do was dołączę – odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Kiedy Luhan wyszedł, Baekhyun położył głowę na stole, z ledwością powstrzymując ciężkie powieki przed opadaniem. Poczuwszy silne uderzenie w plecy, poderwał się na krześle i spojrzał z wyrzutem na roześmianego Chena. – Nie ma to jak miłe powitanie.
- Czemu siedzisz tutaj sam? – spytał, siadając obok Baekhyuna, który w odpowiedzi wzruszył ramionami i ciężko westchnął. – Stało się coś? Tylko nie mów, że piłeś drinka zrobionego przez Luhana! – Chen spojrzał z przerażeniem na stojącą na blacie szklankę i otworzył szeroko oczy.
- Jeszcze nie – mruknął rozbawiony Byun. Z ciekawości sięgnął po naczynie i powąchał napój, dochodząc po chwili do wniosku, że Luhan zdecydowanie przesadził z alkoholem, który czuć było ze znacznej odległości. Mimo wszystko zdecydował się wziąć łyk, a później kolejne i w ten oto sposób w przeciągu niedługiej chwili opróżnił całą szklankę. – Nie było to takie złe – stwierdził, czując, jak zaczyna nieco szumieć mu w głowie.
- Okay… - Chen spojrzał niepewnie na przyjaciela, stwierdzając w duchu, że musiał być naprawdę zdesperowany, skoro zdecydował się wypić wynalazek Luhana. – Skoro już ugasiłeś pragnienie, to teraz może powiesz mi, co się stało? I nie mów, że nic takiego, bo i tak ci nie uwierzę. Poza tym, fajny kolor włosów.
- Ech, dzięki – rzucił i lekko się uśmiechnął. – Jongin mnie dzisiaj odwiedził. Przyszedł po swoje rzeczy i jak zobaczyłem, że się przefarbował na blond, to jakoś odechciało mi się mieć taki kolor, jak on – wyjaśnił i wzruszył ramionami. – A potem poszedłem z Nalą na spacer i… Spotkałem go znowu. 
- Mam nadzieję, że tym razem cokolwiek do niego powiedziałeś, a nie tylko stałeś, jak ten kołek i się gapiłeś – powiedział Jongdae, przyglądając się uważnie Baekhyunowi, który zrobił niemrawą minę, tym samym dając przyjacielowi odpowiedź. – Aj, ty to jesteś sierota! Obiecałeś, że do niego zagadasz, gdy nadarzy się taka okazja.
- Łatwo powiedzieć – burknął oburzony Baekhyun, zakładając ręce na torsie. – Zatkało mnie, jak go zobaczyłem. Nie byłem przygotowany na takie spotkanie. Pewnie ma mnie za kretyna.
- Żeby tylko – parsknął Chen, za co oberwał od przyjaciela w ramię. – Taka prawda, Baekkie. Miałeś tyle okazji, żeby do niego zagadać, a ty… Ach, dobra – westchnął, widząc posępną minę chłopaka. – Nie ma o czym mówić. Jeśli los naprawdę chce, żebyście się poznali, to znów spotkasz go na swojej drodze. Pewnie szybciej, niż myślisz.

*

Dochodziła północ, gdy Byun Baekhyun zdecydował się wrócić do swojego mieszkania. Co prawda Luhan niemalże go błagał, żeby został u niego na noc, co pewnie wynikało z tego, że nie chciał zostać sam ze sprzątaniem na następny dzień, jednak Baekhyun był nieustępliwy i postanowił, że Nala nie może być przez całą noc sama, bo w przeciwnym razie zwariuje i zacznie niszczyć buty. Doskonale pamiętał, jak będąc małym szczeniaczkiem, pewnego dnia ze złości i wzrastającej frustracji zgryzła pani Byun obcasy w ulubionych butach, a wszystko przez to, że została sama na cały dzień.
Tak więc chcąc nie chcąc, Luhan musiał wypuścić przyjaciela ze swojego domu, chociaż wciąż był pełen obaw, że po drodze przydarzy mu się coś złego. Nawet poprosił Baekhyuna, żeby zadzwonił do niego zaraz po dotarciu do domu. Byun jednak wątpił, by Luhan miał czas się martwić o jego powrót, zwłaszcza że wciąż obok niego kręcił się Sehun.
Na samą myśl o tym chłopaku, po ciele Baekhyuna przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nie wiedział dlaczego, ale w ogóle mu się on nie spodobał i nie chodziło o wygląd. Sehun miał w sobie coś niesamowicie odpychającego, jednak może wynikało to z faktu, że Byun po prostu miał spaczony gust i ciężko mu było dogodzić.
Przechodząc przez park, czuł się dziwnie osowiały. Ciało chłopaka pokryło się gęsią skórką, a jemu samemu nieustannie towarzyszyło uczucie bycia obserwowanym. Co chwilę oglądał się za siebie, sprawdzając, czy przypadkiem nikt za nim nie idzie, ale jedyne, co widział, to pusta przestrzeń dookoła. Nagle do uszu Baekhyuna dotarły niepokojące odgłosy; jakby czyjeś krzyki, a potem zapadła głucha cisza. Po ciele chłopaka ponownie przebiegł dreszcz, gdy usłyszał głośny jęk, który przyprawił go o szybsze bicie serca. Nie byłby sobą, gdyby chociaż nie sprawdził, co się stało parę metrów od niego. Stąpał ciężko po chodniku, starając się za wszelką cenę poruszać jak najciszej się tylko da, co wcale mu nie wychodziło. Baekhyun zamarł w bezruchu, gdy ujrzał leżącego na ziemi chłopaka. Rozejrzał się dookoła siebie i bez zastanowienia podbiegł do niego, od razu upadając na kolana, by sprawdzić, co się stało. Nim zdołał cokolwiek z siebie wydusić, jego oczy zatrzymały się na szkarłatnej plamie widniejącej na brzuchu chłopaka.
- Cholera – szepnął przerażony, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. – Nie, nie ruszaj się! – krzyknął, widząc, ze nieznajomy próbuje z całych sił podnieść się z ziemi. Baekhyun położył dłoń na jego ramieniu i przycisnął do trawy, powstrzymując go tym samym przed ruszaniem się. – Zadzwonię po pogotowie.
- Nie, proszę, nie – wyszeptał z ledwością chłopak, łapiąc Byuna za przedramię.
Baekhyun warknął ze złości i gdy poszkodowany siłą przyciągnął go do siebie, zamarł na ułamek sekundy, dokładnie przyglądając się jego twarzy. Nie mógł uwierzyć, że był to ten sam chłopak, który kilka dni wcześniej uratował mu życie, powstrzymując przed wtargnięciem na jezdnię. Byun, nie zwlekając dłużej, zdjął z siebie bluzę i przycisnął ją do rany na brzuchu bruneta, a później wolną dłonią wydobył z kieszeni spodni komórkę i z ledwością wybrał numer na pogotowie.
 
 *

- Czyli kim dla ciebie jest poszkodowany?
Baekhyun spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na stojącego przed nim mężczyznę i rozchylił lekko wargi, zastanawiając się nad odpowiedzią. W głowie chłopaka panował istny chaos, nawet chyba nie wiedział, jak sam się nazywa. Musiała minąć dłuższa chwila, nim słowa mężczyzny do niego dotarły i ułożyły się w konkretne pytanie.
- Mówiłem panu, że go nie znam. Znalazłem go w parku, gdy wracałem do domu – powiedział w końcu i potarł dłońmi zmęczone oczy, które niemiłosiernie go piekły. – Mogę już iść? Raczej na nic się tutaj nie przydam.
Lekarz już miał coś odpowiedzieć, gdy nagle z sali, w której leżał uratowany przez Baekhyuna chłopak, wybiegła roztrzęsiona pielęgniarka. Nawet nie musiała nic mówić, bo mężczyzna już wiedział, że z brunetem dzieje się coś złego. Kiedy ruszył ku odpowiednim drzwiom, Byun nagle oprzytomniał i złapał mężczyznę za rękę.
- Jak on ma na imię? – Z ledwością wypowiedział tych kilka słów, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że pewnie lekarz w ogóle go nie zrozumiał.
- Słucham?
- Ten chłopak… Jak ma na imię?
- Chanyeol. Park Chanyeol – odpowiedział mężczyzna i zniknął czym prędzej za drzwiami pokoju, gdzie przebywał brunet.

*

Dla Baekhyuna była to jedna z najcięższych i najdłuższych nocy w jego całym życiu. Był zmęczony, głodny i zdecydowanie wolał znajdować się w swoim mieszkaniu, aniżeli w dalszym ciągu tkwić w szpitalnym korytarzu. Mimo wszystko z jakichś powodów nie potrafił wrócić do domu. Chciał wiedzieć, że Chanyeolowi nic nie jest, w przeciwnym razie nie będzie mógł nawet zmrużyć oczu, nie mówiąc już o całkowitym zrelaksowaniu się w swoim wygodnym łóżku.
Czując wibracje telefonu, wyjął go z kieszeni spodni i spojrzał zmęczonymi oczami na wyświetlacz. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że dochodziła już piąta, a on wciąż nie dał Luhanowi znaku życia. Dziwił się też, że przyjaciel dopiero po takim czasie sobie o nim przypomniał, chociaż widząc widniejące u góry ekranu ikonki, domyślił się, że przez dłuższy czas musiał próbować się z nim skontaktować.
- Baekhyun-ah – szepnął z wielką ulgą Luhan, gdy chłopak nareszcie odebrał. – Co się z tobą dzieje? Od kilku godzin próbuję się do ciebie dodzwonić, a ty nie odbierasz. Na wiadomości też nie odpisujesz. Chcesz przyprawić swojego hyunga o zawał serca?
- Przepraszam, wypadło mi to z głowy – powiedział zachrypniętym głosem Baekhyun, opierając ciężką głowę o znajdującą się za plecami ścianę. – Impreza się skończyła?
- Znaczy siedzimy jeszcze, większość zmyła się po drugiej… Ej, nie zmieniaj tematu! – Swoim oburzeniem Luhan sprawił, że Baekhyun pierwszy raz od kilku godzin lekko się uśmiechnął. – Dotarłeś chociaż bezpiecznie do domu?
- Właściwie to… Jestem w szpitalu – wyszeptał Byun, a zaraz po tym usłyszał głuchy brzdęk, po którym domyślił się, że Luhan z wrażenia upuścił telefon.
- Cholera – przeklął rozmówca, podnosząc urządzenie z ziemi. – Czekaj! Jak to w szpitalu?! – wrzasnął do słuchawki, przez co Baekhyun musiał odsunąć od ucha swoją komórkę. – Co się stało? Chen! Przestań, rozmawiam z nim przecież!
- Nic mi się nie stało – westchnął Byun, pocierając palcami zmęczone oczy. – Pomogłem jednemu chłopakowi, ale o tym opowiem ci, jak się spotkamy.
- No ja myślę! Ech, Baekkie, ty to zawsze wpakujesz się w jakieś kłopoty – zaśmiał się nerwowo Luhan, zapewne starając się tym ukryć zdenerwowanie. – Uważaj na siebie, dobrze? Jutro się spotkamy i o wszystkim nam opowiesz.
Baekhyunowi nie pozostało nic, jak tylko zgodzić się na taki układ. Nie miał sił kłócić się z Luhanem, bo i tak by przegrał. Zamiast tego pożegnał się potulnie z przyjacielem i rozłączywszy się, schował telefon do kieszeni spodni. Mijająca go pielęgniarka, spojrzała na niego uważnie i niespodziewanie przysiadła na krześle obok.
- Ty jesteś tym chłopakiem, który uratował Chanyeola? – zapytała, nie spuszczając wzroku z Byuna, który w odpowiedzi skinął jedynie głową i westchnął cicho. – Dziękuję.
- Za co? – Zaskoczony Baekhyun spojrzał na kobietę i zmarszczył pytająco czoło, nie bardzo wiedząc, o co jej chodzi.
- Znam Chanyeola dość dobrze. Kiedyś codziennie tutaj przebywał, gdy jego mama zachorowała. Żałuję, że nie mogłam nic zrobić, by mu pomóc. Strasznie się pogubił, a życie wcale nie ułatwiało mu odnalezienia się w świecie – powiedziała i uśmiechnęła się lekko, poklepując siedzącego obok szatyna po kolanie. – Stałeś się bohaterem.
- Jaki tam ze mnie bohater.
- Uratowałeś życie obcemu chłopakowi – przypomniała, podnosząc się z krzesła. – Według mnie jesteś bohaterem. Teraz tylko pojawia się pytanie, czy jesteś gotów, by przyjąć na siebie taką odpowiedzialność – dodała i odwróciwszy się na pięcie, odeszła w swoją stronę, pozostawiając Baekhyuna w totalnym rozbiciu.
Miał ochotę wykrzyczeć na cały szpital, że nie jest bohaterem, jednak chyba nie miałby na to sił. Pokręcił głową z niedowierzaniem i oparł ją o ścianę, wlepiając zmęczone oczy w sufit. Prawda, uratował Chanyeolowi życie, pewnie gdyby nie on, byłoby z nim o wiele gorzej, a tak lekarze są niemalże pewni, że niedługo wybudzi się z narkozy. Baekhyun nie chciał nawet myśleć o tym, jakby to wszystko się skończyło, gdyby jednak dał się namówić Luhanowi i zostałby u niego w domu na całą noc. Czy Chanyeola znalazłby ktoś inny, a może wykrwawiłby się na śmierć i rano ktoś przypadkiem odnalazłby jego ciało? Nie, wolał o tym nie myśleć. Najważniejsze było to, że operacja się udała i mimo niewielkich komplikacji, temu chłopakowi nic nie było.
Baekhyun mimo wszystko postanowił jeszcze posiedzieć i przekonać się osobiście, że Chanyeol wybudzi się z narkozy. Dopiero wtedy będzie mógł spokojnie wrócić do swojego domu, by nieco odpocząć.

16 komentarzy:

  1. Los naprawdę chce połączyc te dwa gołąbeczki, nie ma co xD Dwa spotkania w ciągu jednego dnia to już nie przypadek. ;3
    Kurcze, lubię Kaia i Kyungsoo w sumie też, i szkoda mi, że są tutaj tak jakby tymi "złymi" ;< Niemniej Jonginowi się należało, tym bardziej, że jeszcze chciał zwalić winę na Baekhyuna ;< Nie wiem jak ty to robisz, że piszesz tak, iż zaczynam czuć negatywne emocje do moich ulubionych postaci xD
    Na wzmiankę o bohaterstwie Baekhyuna i "odpowiedzialności" na myśl od razu przyszedł mi spider-man o; W końcu ten jego wujek Ben, zawsze mu powtarzał, że "Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność" W że Baon, nie ma żadnej mocy, ale tak jakoś samoistnie mi się skojarzyło ;3
    No, nasz drogi Baekhyun już we kim jest ten drugi, teraz muszę cierpliwie poczekać aż dojdzie do rozmowy. Ach, ciekawość mnie zżera jak on przebiegnie. Na pewno bedzie krępująco xd i moze ktos im przeszkodzi? Może nawiążą kontakt ze sobą i zaczną regularnie rozmawiać? Ech, znowu zaczynam spekulować xd
    Czekam na kolejny rozdział. Weny i czasu na pisanie, moja droga ~! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa kto doprowadził Chanyeola do takiego stanu. Los faktycznie chce, żeby byli razem - zna się koleś XD. No ale do rzeczy, jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa co będzie dalej, więc czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite jak przeznaczenie pcha ich do siebie! Szkoda tylko, że musiało dojść do takiej tragedii, by zostali ze sobą dłużej. Chan musi mieć jakiś wrogów, skoro ktoś dźgnął go w brzuch (wnioskuje, że to od noża, bo nie wspomniałaś nic o odgłosach strzału.) Mam nadzieje, że nic mu nie będzie. Ten szpital coś dużo razy się o nich upomina. Węszę tu jakieś powiązanie z tym pobiciem Amber, może to jej wrogowie mszczą się na Chanie? Dobra, po co spekulować :)
    Nali polubiłam w równym stopniu co jej poprzedniczkę, Sulli <3 Kai w blond włosach wygląda okropnie, więc nie dziwie się, że Byunowi też one zbrzydły :) I nadal podtrzymuje, że Luhan to świetny i uroczy kumpel. Tylko ten Sehun - on w realu, jak ma ciemną kreską potraktowane oczy to ma coś ze złego chłopca *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, myślę, że gdyby Bekon wybrał się do jakiegoś buszu, to dziwnym zrządzenie losu Yeollie również by się tam znalazł XD strasznie jestem ciekawa, co też Chanyeol'owi się przydarzyło w tym parku. Ma to jakiś związek z posiniaczoną Amber?
    A, i Nala jest świetna! Od razu ją polubiłam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już na 100% jestem pewna, iż to przeznaczenie. Chociaż spotykają się w nie najlepszych sytuacjach, to Chan uratował życie Baekhyun'owi, a teraz ten się mu odwdzięczył.
    Eh. Ja jestem tylko ciekawa co mu się stało, no i na całe szczęście, że akurat wtedy Baekhyun przechodził przez park.
    Luhan jest świetnym kumplem, no i uwielbiam jego postać ;D
    To opowiadanie mega wciąga, więc chcę więcej i więcej. Rozdział świetny.
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział. Fantastyczny. Super. Wiele się w nim dzieję i akacja jak widzę zaczyna się zaostrzać. Cieszy mnie to bardzo. Tak w ogóle bo nie wiem czy już to pisałaś: Ile rozdziałów planujesz na to opowiadanie? Też koło 15 i epilog jak było poprzednio? W każdym razie dziękuję za twoją ciężką pracę i za wspaniały rozdział.

    Zero_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję za tak miłe słowa i naprawdę nie ma za co, pisanie jest dla mnie przyjemnością :) w tym opowiadaniu będzie 10 rozdziałów + epilog, myślę, że wystarczająca ilość jak na tak mało skomplikowaną fabułę ^^

      Usuń
  7. Uwielbiam tego ff i piszę to w każdym komentarzu bo po prostu nie wiem już co mam pisać T^T mam nadzieję że Baek i Chanyeol w końcu się zapoznają bo już się nie mogę doczekać tego momentu, tak samo jak następnej notki ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach... zawsze, gdy już miałam chwilę na przeczytanie i skomentowanie, nagle pojawial się kolejny rozdział i moje piękne plany szły się kopać xd wybacz ;)
    Stwierdzam, że Kai to szmata pff serio... zdrada?! Jakby nie mógł najpierw zerwać, a potem cieszyć się z Kyungsoo "legalnym" związkiem -.- no naprawdę -.-
    Współczuję i Baekhyunowi i Chanyeolowi tego, w jaki sposób rozstali się ze swoimi gorszymi połówkami. W ogóle obaj zdradzeniu dusili się w związkach, które ich tylko męczyły. Jak na nieznajomych to sporo ich łączy hahaha
    A to przeznaczenie czy inne bzdety chyba bardzo chce żeby jednak się poznali wiecznie stawiając ich na swojej drodze ^^ ciekawe tylko jak sprawy ułożą się po bohaterskim wyczynie Baeka ;] właśnie! Jak już przy tym jestem~ zastanawiam się co na myśli miała ta pielęgniarka...aczkolwiek pewnie dowiem się w późniejszych rozdziałach ^^
    Ciekawe czy hmm... chyba można to nazwać przeczuciem... w kazdym razie ciekawe czy przeczucie Baeka odnośnie Sehuna jest dobre~ osobiście mam nadzieję, że jednak okaże się normalnym gościem z wyrazem twarzy skurwiela haha jak zrqni Lulu to żadna strata xd i tak w hunhanie wolę cząstkę Hun ^^ jakby to było ważne... haha
    Pozostaje mi postarać się na czas komentować kolejne party i przeprosić za ewentualne spóźnienia ;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu? Znowu robisz to samo, co przy tamtym opowiadaniu! Tak dużo pytań!
    No trudno, będę musiała czekać (i nie spać po nocach hahahhaha).
    Znaczy... domyślam się, że to co się stało z Chanyeolem, ma pewnie jakiś związek z Amber, ale wydaje mi się, że to wyjaśnisz dopiero przy kolejnym rozdziale.
    Trochę mnie zdziwiło to, że Baekhyun chciał zmienić kolor włosów tylko dlatego, że Kai zmienił na podobny (ciężko mi będzie go sobie wyobrazić, bo ja go jakoś kojarzę z tymi jasnymi). Głuuupi Kai. Jak mógł go tak zdradzić. Znaczy... w sumie to nawet nie jego wina. Po prostu im nie wyszło. Nie dogadali się... ale i tak się nie dziwie Baekhyunowi.
    Zauważyłam jeszcze jedno. Widać, że cholernie kochasz psy. Kolejne opowiadanie z tym wątkiem. To takie słoooodkie, jak oni się tak spotykają i jeszcze ta scena w parku.
    No dobra... jak to ja - piszę komentarze, z których nic nie wiadomo. :/
    W każdym razie czekam na kolejny rozdział :D

    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera czytam co napisałam i się śmieje - ani ładu, ani składu! hahhahaha

      Usuń
  10. No nieźle. Nie sądziłam, że gdy się jeszcze spotkają, to w takich okolicznościach. Co się stało Chanyeolowi? Skąd ta rana? Naraził się komuś? Mam nadzieję, że teraz z nim będzie już wszystko dobrze. Aż nie chcę myśleć, co by było, gdyby Baekhyun nie przechodził tamtędy. Jestem ciekawa, czy teraz uda im się ze sobą porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Well, well, well. Czyż to nie było do przewidzenia, że los ponownie splecie ich drogi? Ach, żałować można tylko tego, że to kolejne spotkanie było już w nieco bardziej tragicznych okolicznościach, ale ktoś nad nimi czuwał i wydaje się, że wszystko będzie w porządku, czyż nie? Chyba nie przewidujesz tutaj zbyt wielu dramatów, bo moje biedne serce tego nie zniesie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, nieźle się porobiło! Faktycznie zaczynam się przekonywać, że Chanyeola i Baekhyuna łączy jakieś przeznaczenie. Przecież ciągle na siebie wpadają! Najpierw na tym spacerze (swoją drogą Jongin zachował się bezczelnie, kiedy przyszedł wtedy po te swoje rzeczy; aż się dziwię Byunowi, że nie potraktował go jeszcze ostrzej). a potem ta akcja w parku. Cholera, co się stało z Chanyeolem, że trafił do szpitala? Dobrze się stało, że Baekhyun tamtędy przechodził i go znalazł... Jestem przekonana, że wkrótce ponownie się spotkają. Może Chanyeol zechce mu podziękować za troskę? To by było cudowne :D
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Wreszcie skomentuję Twoje nowe opowiadanie! Przepraszam za to, że jestem takim leniem. :c
    Zacznijmy od tego, że opowiadanie już czytałam, ale w pierwotnej wersji z Leną i Paulem, jeśli dobrze pamiętam. To fajne doświadczenie czytać sobie coś odrobinę zmienionego i myśleć: "Ej! Tam było inaczej!" albo "Pamiętam! Pamiętam!". Chyba najbardziej w pamięć zapada ten kwiatuszek i złamanie nogi przez tę dziewczynę (nie pamiętam, jak wcześniej miała na imię :c). Mam wrażenie, że w pierwszej wersji przez pomyłkę wyszło na to, że postać Kaia nie żyje, ale może coś mi się poplątało.
    Trochę mi brakuję tego rozdziału z weselem. Nie wiem, czy go pominęłaś czy dopiero się pojawi... Ale chyba jednak go pominęłaś. ;;;
    Nie publikowałaś tego opowiadania do końca - skończyłaś na rozdziale poświęconym scenom na cmentarzu (?), dlatego cieszę się, że będę miała niespodziankę czytając to opowiadanie! C:
    Mimo że to opowiadanie masz już w całości napisane, życzę dużo weny i pomysłów~ Hwaiting~ <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak przeżywałam, że nie przeczytałam i nie skomentowałam tego rozdziału, że aż mi się przyśniłaś w czwartek! XD Ach, dokucza mi brak internetu, a i pewnie znów ominę z jeden czy dwa rozdziały, bo znów nie wracam do domu... Mam nadzieję, że wybaczysz. :)
    Nie no, czekałam na ich ponowne spotkanie, ale nie w takich okolicznościach... Znaczy dobrze, że Baek akurat go spotkał, bo by się dopiero narobiło. Hmm, czy teraz Baek pójdzie do szpitala zobaczyć jak tam z Yeolem? ^^ Ja chętnie bym się dowiedziała co tam się zdażyło. Bo jakoś nie mam żadnego pomysłu...
    Uwielbiam wszystkie momenty z Nalą *.*
    W ogóle to aż mnie dziwi, że nie zmieniłaś od dłuższego czasu szablonu [znaczy mi to nie przeszkadza, bo mi ten się ogromnie podoba ^^].

    OdpowiedzUsuń