piątek, 4 października 2013

Shadow


Tytuł: Shadow
Bohaterowie: Jung Ilhoon, Junhee (postać wymyślona), reszta BTOB 
Rodzaj: horror

1

Ciepłe promienie słoneczne wdzierające się przez niedbale zasłonięte okno sprawiły, że śpiąca do tej pory w wygodnym łóżku dziewczyna powoli otworzyła oczy i mocno się przeciągnęła, sunąc przy tym dłonią po materacu. Nie natrafiwszy na żadną przeszkodę w postaci swojego chłopaka, rozejrzała się dookoła po pokoju i westchnęła głośno, opadając ponownie na plecy. Po chwili do jej nozdrzy dotarł przyjemnie słodki zapach świeżo zaparzonej herbaty malinowej, a także smażonych naleśników z dodatkiem czekolady. Junhee była niemalże pewna, że jej chłopak przypalił kilka pierwszych placków, o czym świadczyła  unosząca się w powietrzu woń za mocno podgrzanej czekolady. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się pod nosem i nie zwlekając dłużej, poderwała się na równe nogi i narzuciwszy na ramiona ciepłą bluzę chłopaka, wybiegła z pokoju.
Podążając za przyjemnym zapachem, po chwili znalazła się w niewielkiej kuchni, po której z ogromnym zapałem krzątał się brązowowłosy chłopak. Na jego widok Junhee uśmiechnęła się promiennie i na palcach podeszła do niego, obejmując od razu w pasie. Przestraszony niespodziewanym pojawieniem się dziewczyny drgnął nerwowo, prawie upuszczając patelnię z dopiero co usmażonym naleśnikiem.
- Masz coś na sumieniu, że jesteś taki strachliwy? – zażartowała, stając na palcach, by oprzeć brodę na jego ramieniu. Spojrzała na znajdujące się na talerzu naleśniki i aż oczy jej się zaświeciły z radości, a w brzuchu zaczęło głośno burczeć.
- Bardzo śmieszne – prychnął Ilhoon, zerkając przez ramię na szatynkę. – Głodna? – spytał, jakby nie wiedział, że jego dziewczyna jest wiecznie głodna i o każdej porze mogłaby wyjeść wszystko z lodówki. – Siadaj do stołu – powiedział, sięgając po talerz ze śniadaniem.
Junhee klasnęła w dłonie i zadowolona zajęła miejsce przy stole, na którym chwilę później Ilhoon postawił talerz z naleśnikami oraz kubek z gorącą herbatą malinową. Dziewczyna chwyciła garnuszek obiema dłońmi i mocno zaciągnęła się aromatem napoju, delektując się słodką wonią. Kiedy szatyn postawił przed nią jeszcze słoik z miodem, wydała z siebie nieartykułowany dźwięk i dodała go odrobinę do herbaty. Nie zwracając już większej uwagi na swojego chłopaka, zabrała się za pałaszowanie naleśników z czekoladą. Próbowała ignorować rozbawione spojrzenie siedzącego naprzeciwko niej Ilhoona, jednak po dłuższej chwili zaczęło ją to niesamowicie irytować, więc wbiła morderczy wzrok w szatyna i zmrużyła groźnie oczy.
- Co jest? – spytała z pełną buzią, nabijając widelcem kolejny kawałek naleśnika. Przełknęła jedzenie i popiła je słodką herbatą, wciąż patrząc na Ilhoona, który nic nie powiedział tylko uśmiechnął się w ten swój rozbrajający sposób i wrócił do jedzenia. – Bywasz taki irytujący – stwierdziła pod nosem Junhee i westchnęła ciężko, wsadzając do buzi spory kawałek naleśnika.
- Ale i tak mnie kochasz – zaśmiał się chłopak, uśmiechając się szeroko do szatynki, która na te słowa wywróciła teatralnie oczami i odwzajemniła gest. – Mamy na dzisiaj jakieś plany?
- Przydałoby się rozpakować resztę rzeczy, a później możemy przejść się po okolicy – zaproponowała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Ilhoonowi wcale nie uśmiecha się rozpakowywanie kolejnych kartonów z rzeczami. – Jeszcze niedużo nam zostało, a naprawdę mam dość patrzenia na te pudła. Przez nie wcale nie czuję się, jakbyśmy tutaj mieszkali – wyjaśniła, widząc niemrawą minę chłopaka.
- Wiem, wiem. Po śniadaniu się tym zajmiemy – powiedział i posłał partnerce promienny uśmiech.
Junhee przytaknęła głową i dokończyła śniadanie, chcąc w końcu zaspokoić poranny głód. Nawet nie wiedziała, że była aż tak bardzo głodna. Zapach świeżo pieczonych naleśników sprawił, że chyba powiększył się kilkukrotnie, jednak u niej było to naprawdę normalne. Bardziej zdziwiłaby się, gdy po obudzeniu nie miała apetytu. Pijąc powoli ciepłą herbatę, wpatrywała się w swojego chłopaka, nie mogąc przestać się nim zachwycać. Może to było nietypowe, jednak nawet po tylu latach związku wciąż przyłapywała się na tym, że zdarza jej się patrzyć na niego, jak za pierwszym razem. Każdego dnia Junhee wydawało się, że na nowo zakochuje się w Ilhoonie, że on na nowo zdobywa jej serce i miesza w głowie, sprawiając, że całkowicie ją dla niego traci.
Co prawda jeszcze do niedawna nie planowali kupowania wspólnego mieszkania, a tym bardziej domu, jednak nie żałowała podjętej decyzji i wiedziała doskonale, że Ilhoon także nie żałował. W końcu propozycja wyszła właśnie od niego i Junhee w sumie nie miała wiele do gadania, zwłaszcza że już następnego dnia chłopak zawiózł ją do domu, by mogli go razem obejrzeć. To była naprawdę bardzo dobra okazja, dlatego nie zastanawiali się długo i jakiś czas później podpisali umowę o kupnie jednorodzinnego domu, który znajdował się na obrzeżach miasta. Dla nich była to idealna lokalizacja, bo oboje nie lubili zgiełku w centrum, do którego mimo wszystko nie było daleko z ich pierwszego wspólnego domu.
Szuranie krzesła wyrwało Junhee z chwilowego letargu i sprowadziło z powrotem na ziemię. Dziewczyna spojrzała na Ilhoona, który właśnie zmywał naczynia po śniadaniu i szybko dopiła herbatę, by dać chłopakowi jeszcze kubek. Kiedy on zmagał się z talerzami, ona stała tuż za nim i przytulała go od tyłu, wtulając twarz w jego plecy.
- Nie za dobrze ci? – zapytał rozbawiony Ilhoon, wycierając mokre dłonie w ścierkę. Zerkając przez ramię na tulącą się do niego dziewczynę, uśmiechnął się pod nosem do samego siebie i przejechał dłońmi po przedramionach szatynki, przyprawiając ją o dreszcze na całym ciele. – Idź się ogarnąć, a ja za ten czas zacznę rozpakowywać rzeczy – zaproponował, uwalniając się z uścisku Junhee.
- Okay – zgodziła się, kiwając głową.
Przed wyjściem z kuchni pocałowała Ilhoona w usta, a później udała się do sypialni po jakieś ubrania. W korytarzu zerknęła przelotnie na wiszące na ścianach ramki z ich wspólnymi zdjęciami, które nieustannie robili przy każdej możliwej okazji. Były praktycznie pierwszymi rzeczami, jakie Junhee wyjęła z kartonów, nie chcąc, by przypadkiem się zniszczyły. Wiedziała, że w obecnych czasach mało ludzi przywiązuje uwagę do fotografii, bo przeważnie magazynowane są teraz na dyskach komputerów lub płytach CD, jednak dla niej miały ogromną wartość. Ilhoon nie raz się na nią złościł, gdy zaskakiwała go z aparatem w dłoni i robiła mu zdjęcia, na których wyglądał wyjątkowo głupio, ale chyba po tylu latach zdążył przyzwyczaić się do dziwnego nawyku swojej dziewczyny. Czasami specjalnie robił głupie miny, by później Junhee narzekała na kolejne nienadające się do wywołania zdjęcie. Tak, zdecydowanie lubił się z nią drażnić, ale to był właśnie cały urok ich związku. Mimo że byli ze sobą już kilka lat, a znali się znacznie dłużej, bo praktycznie od podstawówki, to wciąż nie mogli się sobą nacieszyć i niekiedy przyłapywali się nawet na tym, że potrafią się stęsknić nawet po kilku godzinach rozłąki. Niektórzy uważali, że skończy się to zaraz po tym, jak ze sobą zamieszkają i rutyna wkradnie się do ich związku, jednak oni o tym nie myśleli. Starali się żyć z dnia na dzień i nie skupiać się zbytnio na przyszłości, a już na pewno nie na tej bardzo odległej.
Idąc z powrotem do kuchni, gdzie Ilhoon rozpakowywał pozostałe naczynia, ponownie spojrzała na wiszące na ścianie ramki ze zdjęciami i podskoczyła przestraszona, gdy jedna z nich z hukiem wylądowała na ziemi. Kiedy doszła do siebie, zaśmiała się pod nosem i kucnęła, by podnieść ramkę.
- Wszystko w porządku? – zapytał zaniepokojony Ilhoon, wyglądając z kuchni do przedpokoju.
- Tak, ramka spadła – wyjaśniła Junhee, robiąc smutną minę na widok stłuczonej szybki. Spojrzała na tkwiący w ścianie gwóźdź i ściągnęła brwi w geście zdziwienia. – Hm, dziwne – stwierdziła, jednak nie mając czasu na zastanawianie się nad tym, co się stało, zawiesiła ramkę z powrotem na poprzednie miejsce i dołączyła do Ilhoona. – Musiałam źle ją zawiesić – stwierdziła w myślach i spojrzała na chłopaka, który nucił pod nosem jakąś piosenkę. – Widzę, że masz dzisiaj dobry humor.
- Nareszcie się wyspałem – powiedział i uśmiechnął się promiennie. – Idę rozpakować książki, a ty poukładaj resztę talerzy, okay?
Junhee skinęła głową na zgodę i podeszła do kartonu z pozostałymi naczyniami. Ilhoon zabrał pudło z książkami i wyszedł z kuchni, kierując się do pokoju, który miał być zarazem niewielkim gabinetem z regałem na książki i biurkiem z komputerem. Na razie znajdowały się tam jedynie meble, bo cały sprzęt wciąż czekał na swoją kolej. Przechodząc korytarzem, zerknął na wiszące na ścianach ramki ze zdjęciami i na chwilę zatrzymał się naprzeciwko tej, która niedawno spadła na ziemię. Zmarszczył czoło, widząc, że szkiełko pękło tylko w tym miejscu, gdzie na fotografii znajdował się właśnie on. Zupełnie tak, jakby ktoś z premedytacją uderzył dłonią w tamten fragment szkła, co przecież było niedorzeczne. Wzruszywszy ramionami na to wszystko, poprawił wysuwający się mu z ramion karton z książkami i poszedł do niewielkiego gabinetu. Mimo wszystko zniszczona ramka przez dłuższy czas nie dawała mu spokoju, jednak w końcu doszedł do wniosku, że takie sytuacje z pewnością często się zdarzają i nie ma co sobie tym zaprzątać głowy.

*

Rozglądając się dookoła siebie, wsunęła dłoń pod ramię idącego obok niej Ilhoona i uśmiechnęła się promiennie do niego, mrużąc przy tym uroczo oczy przed natrętnymi promieniami słońca. Pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna, dlatego zaraz po rozpakowaniu do końca reszty rzeczy postanowili pójść na spacer, by móc nareszcie obejrzeć urokliwą okolicę. Sąsiedzi zdawali się być w miarę przyjaźnie nastawieni do nowych mieszkańców, a przynajmniej takie wrażenie odniosła Junhee, gdy mijali kolejne domy i kłaniali się nisko ich domownikom.
- Myślę, że będzie nam się tutaj dobrze mieszkać – powiedziała, opierając głowę na ramieniu Ilhoona, który na zgodę skinął głową i uśmiechnął się łagodnie do partnerki. – Niedługo będzie trzeba urządzić parapetówę. Minhyuk pewnie już się upomina o to – zaśmiała się, widząc niemrawą minę swojego chłopaka.
- Już przy przeprowadzce ględził mi o tym, że mamy jak najszybciej robić imprezę, bo nie można mieszkać w nieochrzczonym domu, cokolwiek by to nie znaczyło – zamruczał niskim głosem Ilhoon, czym rozbawił swoją dziewczynę. – Możemy urządzić coś w przyszłym tygodniu. Reszta chłopaków pewnie też będzie wolna.
- Okay, akurat do tego czasu ogarniemy wszystko do końca. – Junhee przytaknęła głową i rozejrzała się dookoła, zatrzymując wzrok na idącej z naprzeciwka dziewczynie, która prowadziła na smyczy pięknego labradora. Junhee wydała z siebie cichy jęk zachwytu i mocniej ścisnęła ramię Ilhoona. – Zobacz, jaki piękny! – powiedziała, wpatrując się rozanielonym spojrzeniem w psa.
Chłopak przewrócił oczami, ale nic nie powiedział, doskonale wiedząc, jaką słabość do czworonogów ma Junhee. Zamiast marudzić, przystanął z dziewczyną i poczekał, aż ta pozachwyca się labradorem, by później nie narzekała na to, że za nic ma jej zdanie. Kiedy szatynka wyciągnęła dłoń w stronę psa, ten jakby rażony piorunem odskoczył od niej i z podkulonym ogonem schował się za swoją właścicielką, skomląc przy tym żałośnie.
- Przepraszam, nie wiem, co w niego wstąpiło – powiedziała zażenowana właścicielka labradora, patrząc przepraszająco na zdziwioną Junhee. – Zwykle pierwszy leci do ludzi i chce się z nimi bawić.
- Pewnie to nie jest jego dobry dzień – zażartował Ilhoon, obejmując swoją dziewczynę ramieniem w pasie. – Chodź, piesek nie chce się z tobą bawić – dodał rozbawiony i widząc naburmuszoną minę szatynki, pocałował ją czule w policzek i pociągnął za sobą w stronę znajdującego się niedaleko placu zabaw dla dzieci.
- Dziwne, psy zwykle do mnie lgną, a ten odskoczył ode mnie, jakbym coś mu zrobiła – wymruczała rozczarowana wcześniejszym incydentem Junhee, jednak zaraz doszła do wniosku, że być może faktycznie labrador nie miał zbyt dobrego dnia i wzruszyła na to wszystko ramionami. – Pohuśtasz mnie? – spytała wesoło, wskazując palcem huśtawkę.
Ilhoon zaśmiał się tylko i skinął głową na zgodę, a później szybkim krokiem udał się za swoją dziewczyną, która bez namysłu zajęła jedną z kilku wolnych huśtawek.

2

Junhee tego dnia nie była w zbyt dobrej formie. Z widoczną niechęcią patrzyła na swoje odbicie w lustrze, starając się nie zwracać większej uwagi na widniejące pod oczami cienie oraz przekrwione oczy. Praktycznie przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, a wszystko przez to, że ciągle wydawało jej się, że ktoś ją obserwuje. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, jednak świadomość bycia obserwowaną nie opuszczała dziewczyny przez całą noc i nie pozwalała spokojnie zasnąć. Junhee obracała się z boku na bok i naprawdę dziwiła się, że ani razu nie obudziła Ilhoona. Najwidoczniej nowe miejsce zbawiennie wpłynęło na jego problemy ze snem, bo chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Junhee tak bardzo męczyła się w ciągu nocy. W przeciwieństwie do niej rano wstał niezwykle wypoczęty i niemalże unosił się nad ziemią, gdy przygotowywał dla Junhee śniadanie.
- Nie jestem głodna – powiedziała, kiedy postawił przed nią talerz z tostami. Czując na sobie spojrzenie chłopaka, uniosła niepewnie głowę i blado się uśmiechnęła. – Przepraszam, nie jestem dzisiaj w dobrej formie.
- Właśnie widzę – szepnął nieco przestraszony, dopiero wtedy dostrzegając cienie pod oczami szatynki. – Wszystko w porządku? – spytał, siadając obok dziewczyny i łapiąc ją czule za dłonie.
- W ogóle nie spałam tej nocy – wyjaśniła i westchnęła głośno, spuszczając wzrok na ręce szatyna. Były takie delikatne w dotyku, że najchętniej nie pozwoliłaby mu wypuszczać siebie z tego mocnego, ale zarazem czułego uścisku. – Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
- Obserwuje? – Ilhoon otworzył szeroko oczy z przerażenia i poderwał się na równe nogi, prawie przewracając krzesło na podłogę. – To pewnie ten sąsiad z naprzeciwka! Sama widziałaś, jak się gapił na ciebie, kiedy chodziłaś po ogrodzie w krótkich spodenkach! – stwierdził, czym rozbawił Junhee, nieświadomie poprawiając jej humor.
- Przestań! – zaśmiała się dźwięcznie, łapiąc chłopaka za rękę. Posadziła go z powrotem na krześle i posłała mu pełne litości spojrzenie. – Niby jak miałby mnie podglądać, co? Hoonie, to nic takiego. Naoglądałam się programów o duchach i pewnie stąd ta nieprzespana noc.
- Ja i tak będę miał go na oku – zapewnił chłopak, robiąc poważną minę. Junhee uśmiechnęła się półgębkiem i pokręciła głową z rozbawieniem, przeczesując palcami pofalowane po myciu włosy chłopaka. – To skoro źle się czujesz, to może odwołamy dzisiejszą imprezę? Możemy przełożyć ją na przyszły tydzień.
- Nie, chłopcy już się tak napalili, że przyjdą do nas – powiedziała, patrząc niemalże błagalnie na Ilhoona, który westchnął ciężko, zastanawiając się zapewne nad ich planami. – Poza tym wezmę zaraz gorącą kąpiel, doprowadzę się do porządku i mi przejdzie.
- W porządku – zgodził się po chwili i lekko się uśmiechnął. – W takim razie będę musiał pojechać do sklepu, bo jak przyjadą, to nic w lodówce do jedzenia nie zostanie – stwierdził, niechętnie wstając z krzesła. – Poczekać, aż weźmiesz kąpiel czy mogę już jechać?
- Jedź, jedź. Ja sobie poradzę – powiedziała i sięgnęła po słoik z dżemem, by posmarować nim zimne tosty. – Zjem śniadanie i wezmę kąpiel.
- To przygotuję ją dla ciebie i pojadę do sklepu – zaproponował i przed wyjściem z kuchni pocałował dziewczynę w czubek głowy.
Junhee uśmiechnęła się błogo i ugryzła kawałek zimnej kromki chleba, próbując nie połamać sobie na niej zębów. Czasami nie mogła uwierzyć we własne szczęście i fakt, że kiedy przypadkowo poznała Ilhoona. Gdyby wtedy nie poszła na wagary, to nigdy nie spotkałaby go na placu zabaw, gdzie często uciekała z domu, gdy sprawy pomiędzy rodzicami wymykały się spod kontroli, a ona nie mogła już dłużej znosić ich wiecznych krzyków i obarczania się winą za całe zło na świecie. To właśnie wtedy pokłóciła się ze swoją najlepszą przyjaciółką na jednej z przerw i nie mogąc dalej przebywać z nią w tej samej klasie, po prostu zabrała plecak i uciekła ze szkoły. Nogi same zaprowadziły ją na plac zabaw, gdzie na jednej z huśtawek siedział właśnie Ilhoon. Z początku wydawał jej się być zarozumiałym dzieciakiem, który ma dosłownie wszystko to, o co poprosi, jednak po dłuższej rozmowie okazało się, że wcale taki nie jest. Jego życie również nie było usłane różami, dlatego Junhee tak szybko mu zaufała i zapragnęła spotykać się z nim każdego dnia. Tylko dzięki Ilhoonowi udawało jej się pokonywać trudności życia codziennego, bo wiedziała, że zawsze po lekcjach on będzie czekał na nią na ich placu zabaw, by spędzić razem trochę czasu.
- Kąpiel gotowa – poinformował Ilhoon, narzucając na ramiona kurtkę. – Postaram się wrócić jak najszybciej – dodał i posławszy dziewczynie buziaka w powietrzu, wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.
Junhee dojadła śniadanie, wypiła do końca malinową herbatę i poszła do przedpokoju, by zamknąć drzwi na klucz. Wolała nie ryzykować, że ktoś wejdzie do domu, gdy ona będzie brała długą kąpiel. Później udała się od łazienki, w której unosiła się przyjemna woń czekoladowego płynu do kąpieli. Junhee uśmiechnęła się pod nosem i zrzuciwszy z siebie ubrania, od razu weszła do wypełnionej po brzegi wodą wanny. Zanurzyła się po samą brodę i przymknęła powieki, delektując się panującym dookoła spokojem. Tego nigdy nie doświadczała w domu rodzinnym, chyba że akurat rodzice byli po kolejnej awanturze i nie odzywali się do siebie słowem. Przy Ilhoonie życie Junhee diametralnie się zmieniło, ale w ten pozytywny sposób. Rzadko się kłócili, a nawet jeśli zdarzały się pomiędzy nimi jakiekolwiek sprzeczki, to dotyczyły one głównie błahych rzeczy, więc niedługo później dochodzili do wniosku, że kłócenie się o takie sprawy nie ma sensu i jest niezwykle dziecinne.
Junhee zamknęła oczy, wstrzymała powietrze i zanurzyła się po sam czubek głowy. Woda robiła się coraz chłodniejsza, co oznaczało, że powinna już kończyć kąpiel. Wolała się nie rozchorować, zwłaszcza że było jeszcze sporo rzeczy do zrobienia w nowym domu. Co prawda nie wymagał on większych poprawek, jednak planowała zmienić kolor ścian sypialni, a to mimo wszystko wymagało trochę wysiłku, a będąc chorą nie miałaby nawet sił kiwnąć palcem.
Chcąc się wynurzyć, otworzyła oczy i na widok pochylającej się nad nią postaci, krzyknęła z przerażenia pod wodą, pozbywając się resztek powietrza. Spanikowana chwyciła się krawędzi wanny i zachłystując się powietrzem, wynurzyła się spod wody. Rozejrzała się dookoła siebie, jednak w łazience znajdowała się tylko ona. Oddychając ciężko, wytarła dłońmi mokrą twarz i odgarnęła włosy, które kleiły się do bladych ze strachu policzków.
- Wróciłem! – krzyknął z przedpokoju Ilhoon, a zaraz po tym rozległ się huk zamykanych gwałtownie drzwi. – Junhee?!
- Jestem w łazience! – poinformowała, starając się zapanować nad szybko walącym w piersi sercem. Kiedy Ilhoon wszedł do łazienki, uśmiechnęła się nerwowo i wskazała dłonią puchaty szlafrok. – Kupiłeś wszystko? – spytała, wstając z wanny.
- Wydaje mi się, że tak – odpowiedział, pomagając dziewczynie ubrać na mokre ciało ubranie. – Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada – stwierdził, przyglądając się bacznie twarzy szatynki.
- Tak, wszystko okay. Nie było cię tutaj wcześniej, prawda? – Junhee wyszła w końcu z wanny z niewielką pomocą chłopaka i zawinęła mokre włosy w jasny ręcznik. Widząc pytające spojrzenie Ilhoona, machnęła ręką na odczepnego i uśmiechnęła się lekko. – Nieważne. To pewnie był tylko cień albo coś mi się przewidziało.
- Junhee, zaczynasz mnie przerażać – powiedział Ilhoon, podążając za dziewczyną do ich sypialni. Kiedy przechodzili korytarzem, kolejna ramka spadła ze ściany, przyprawiając parę o szybsze bicie serc. Chłopak spojrzał z przerażeniem malującym się na twarzy na leżącą na ziemi ramkę i przeniósł szybko wzrok na swoją dziewczynę. – Cholera, to staje się coraz dziwniejsze – stwierdził, sprawdzając, czy w ścianie w dalszym ciągu tkwi gwóźdź. – Jakim cudem ona spadła?
- To samo stało się z poprzednią ramką – przypomniała wystraszona Junhee, uczepiając się ramienia chłopaka. Spojrzała na wiszące na ścianie zdjęcie i zagryzła nerwowo wargi w wąską linię.
- Pewnie źle je powiesiliśmy. – Ilhoon odwiesił ramkę na miejsce i wzruszył ramionami, spoglądając niepewnie na swoją dziewczynę, która skinęła głową na zgodę i poszła do sypialni. Chłopak jeszcze przez chwilę tkwił w bezruchu, przyglądając się jeszcze raz zniszczonej ramce. Od razu zauważył, że szybka pękła jedynie w miejscu, gdzie na fotografii znajdował się właśnie on. – Dziwne – mruknął i dołączył do swojej dziewczyny, która właśnie ubierała bieliznę.
- O której przyjdą chłopcy? – spytała, odwracając się przodem do Ilhoona.
- Pewnie po południu. Minhyuk wspominał coś o siedemnastej, ale znając ich, to będą wcześniej – powiedział i uśmiechnął się lekko, podchodząc do szatynki. Objął ją w pasie i pocałował w czubek nosa, sprawiając tym małym gestem, że dziewczyna na chwilę zapomniała o dziwnych sytuacjach, które miały miejsce w przeciągu ostatnich godzin. Kiedy przesunął dłońmi po jej plecach i mocniej zacisnął palce na łopatkach, Junhee syknęła z bólu i czym prędzej oswobodziła się z jego uścisku. – Co się stało?
- Nie wiem – jęknęła i odwróciła się plecami do Ilhoona, dzięki czemu mógł zobaczyć sine ślady na jej łopatkach. – Co to jest? – spytała przerażona, próbując dojrzeć cokolwiek w lustrze, co było niesamowicie trudne.
- Siniaki? Gdzieś ty je sobie zrobiła? – Ilhoon przejechał opuszkami palców po śladach na plecach szatynki i zmarszczył czoło, przenosząc wzrok na twarz dziewczyny. – Uderzyłaś się gdzieś?
- N-nie! – powiedziała spanikowana, dotykając siniaków dłonią. Jęknęła z bólu i ze łzami w oczach spojrzała na szatyna. – A przynajmniej nie pamiętam, żebym się gdziekolwiek uderzyła.
- Wiesz, to pewnie nic takiego – stwierdził Ilhoon, chcąc trochę uspokoić partnerkę. – Czytałem kiedyś, że przez niedobór żelaza wystarczy nawet mocniejszy uścisk, żeby zrobić sobie siniaka. Powinnaś iść do lekarza. Zrobią ci badania i zobaczymy, co ci dolega – zaproponował, a Junhee jedynie skinęła niepewnie głową na zgodę i przełknęła nerwowo ślinę. – Nie martw się. To na pewno nic groźnego – dodał dla uspokojenia i pocałował dziewczynę w czoło. – Ubierz się, bo jeszcze się przeziębisz, a to ostatnie, na co pozwolę!

*

Junhee uśmiechnęła się promiennie na widok szóstki chłopaków i każdego z nich przytuliła na powitanie. Na szczęście żaden z nich nikogo ze sobą nie przyprowadził, więc zapowiadał się przyjemnie spędzony wieczór w towarzystwie najbliższych przyjaciół. Oczywiście nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby któryś z nich przyszedł z osobą towarzyszącą, jednak przy nich nie musiała udawać, że jest w wyśmienitym humorze, bo po pierwsze przyjaciół nie okłamywała, a po drugie wątpiła, by któryś z nich nabrał się na jej kiepską grę aktorską.
- Wszystko w porządku? – zapytał Minhyuk, podążając za Junhee do kuchni. Czekając na jej odpowiedź, otworzył lodówkę i zaczął w niej buszować, ostatecznie wyjmując pojemnik z ciastem czekoladowym. Zabrał od dziewczyny widelczyk i uśmiechnął się uroczo i niewinnie, nabierając trochę ciasta. – Okay, a teraz mów, co się dzieje.
- Nic się nie dzieje – westchnęła i uśmiechnęła się nerwowo, przyglądając się chłopakowi, który z niezwykłą szybkością pożerał ciasto. – Powoli, nikt ci go nie zabierze.
- Tego nigdy nie możesz być pewna! – stwierdził i wskazał widelcem krążącego po korytarzu Eunkwanga. – Ale ty nie zmieniaj tematu. Coś się stało, prawda? Ilhoon też dziwnie się dzisiaj zachowuje. Pokłóciliście się?
- Nie, to nie to – powiedziała i oparła się plecami o kuchenny blat. – Między nami jest wszystko okay. Po prostu kiepsko spałam tej nocy.
- Ilhoon nie dał ci się wyspać, co? – Minhyuk uśmiechnął się łobuzersko, poruszając zabawnie brwiami. Junhee zaśmiała się pod nosem i uderzyła chłopaka w ramię, nie mogąc powstrzymać kolejnego napadu śmiechu. – No co? On też taki zmizerniały dzisiaj jest, to pewnie razem w nocy spać nie mogliście.
Junhee już miała coś powiedzieć, gdy nagle w domu rozległ się huk rozbijającego się szkła. Dziewczyna od razu pobiegła do przedpokoju, spodziewając się, że to kolejna ramka spadła i wcale się nie pomyliła. Przerażona przeniosła wzrok z podłogi na stojącego w progu salonu Ilhoona i wstrzymała na moment oddech, bojąc się, że jeśli zacznie oddychać, to rozpłacze się z bezsilności, a nie chciała straszyć chłopaków.
- U was to normalne? – zapytał zaskoczony Eunkwang, podnosząc z ziemi ramkę. Spojrzał na dwie inne zniszczone, które wisiały na ścianie i zmarszczył pytająco czoło, jeszcze raz przyglądając się wszystkim trzem ramkom. – Czemu… Ej, nie wydaje wam się to dziwne?
- Po prostu tak spadały. Dajmy już temu spokój, okay? – poprosił Ilhoon, odwieszając ramkę na miejsce. Posłał przyjacielowi wymowne spojrzenie i uśmiechnął się nerwowo do chłopaków. – Chodźmy do salonu i zjedzmy coś, bo już głodny jestem – dodał, wyciągając rękę do Junhee, która od razu ją pochwyciła i ruszyła za swoim chłopakiem, przelotnie spoglądając na zniszczone ramki.
- Jak wam się tutaj mieszka? Nie brakuje wam miejsca? – zapytał Sungjae, rozglądając się po niewielkim salonie. – Ładnie się tutaj urządziliście.
- Junhee chce przemalować ściany na inne kolory – powiedział Ilhoon, sadzając szatynkę obok siebie na fotelu.
- W sumie racja, trochę przytłaczają te ciemne ściany – stwierdził Minhyuk, nakładając na talerz kolejną porcję sałatki. Czując na sobie czyjeś spojrzenie, przebiegł wzrokiem po twarzach przyjaciół i uśmiechnął się niewinnie do Eunkawnga, który patrzył na niego z politowaniem, kręcąc głową z dezaprobatą. – No co?
- Czasami nie mogę się nadziwić, jakim cudem ty jesteś taki chudy skoro ciągle jesz – powiedział Eunkwang, opierając brodę na dłoni.
- Mam dobrą przemianę materii. Poza tym nie wypada się nie poczęstować, skoro Junhee i Ilhoon spędzili tyle czasu, żeby to wszystko przygotować – stwierdził i wzruszył ramionami, nabierając widelcem kolejną porcję sałatki. – Mistrzostwo świata. Chyba się do was przeprowadzę.
- I będziesz spał na wycieraczce? – zaśmiał się Ilhoon, patrząc uważnie na przyjaciela, który po chwili namysłu skinął głową na zgodę i uśmiechnął się uroczo.
- Dla takiego jedzenia mogę spać nawet na wycieraczce.
- Czekajcie. Przyniosę aparat. – Junhee podniosła się z fotela i poszła do sypialni po aparat. Po chwili wróciła do salonu i usiadła na swoim poprzednim miejscu obok Ilhoona. Nie ostrzegając chłopaków, zaczęła im robić zdjęcia, co chwilę chichocząc pod nosem, gdy na ekranie pojawiała się zrobiona znienacka fotografia. – Minhyuk w swoim żywiole – zażartowała, patrząc na zdjęcie, na którym chłopak ładował do pełnej buzi kolejną porcję ciasta. – Okay, a teraz zrobimy sobie wspólne zdjęcie.
Junhee nastawiła w aparacie samowyzwalacz, ustawiła go na szafce i szybko usiadła pomiędzy Ilhoonem a Minhyukiem, który nawet na tę chwilę nie potrafił rozstać się z talerzem i kolejnym kawałkiem czekoladowego ciasta. Kiedy zdjęcie zostało zrobione, Junhee poderwała się z miejsca i szybko dopadła aparat, chcąc sprawdzić, jak wyszli na fotografii.
- Jak wyszedłem? Na pewno cudownie – powiedział rozbawiony Minhyuk, zerkając przez ramię dziewczyny na ekran aparatu. – Ej, co to ma być?
- Nie wiem, musiało się światło odbić – stwierdziła Junhee i uśmiechnęła się lekko do przyjaciela. – Trzeba powtórzyć zdjęcie, bo to nie wyszło.
- Cholera, a tak starałem się wyjść ładnie. Kolejny raz na pewno mi się to nie uda – pożalił się Eunkwang, robiąc smutną minę.
Wszyscy parsknęli śmiechem i zajęli swoje poprzednie pozycje. Junhee jeszcze raz sprawdziła ustawienia aparatu, nastawiła samowyzwalacz i postawiła urządzenie na szafce, starając się ustawić go pod odpowiednim kątem, by uniknąć kolejnej wpadki. Później usiadła między Ilhoonem a Minhyukiem i uśmiechnęła się promiennie do obiektywu. W momencie kiedy zdjęcie było robione, poczuła na szyi czyjś dotyk, jednak doszła do wniosku, że jest najzwyczajniej w świecie przewrażliwiona i nie powinna się tym przejmować. Dla pewności spięła włosy w koka i wstała z kanapy, by sprawdzić zdjęcie.
- Mam nadzieję, że tym razem się udało – powiedział Minhyuk, znów pojawiając się obok dziewczyny.
- Tak, teraz jest w porządku i nawet Eunkwang-oppa ładnie wyszedł – zaśmiała się, przenosząc wzrok na starszego przyjaciela. – Prześlę wam później te zdjęcia, tylko zrzucę je na laptopa.
- Super, to co teraz będziemy robić? – zapytał Ilhoon, obejmując swoją dziewczynę od tyłu w pasie. – Wszystko w porządku? – wyszeptał jej na ucho, by nikt inny go nie usłyszał.
- Tak, jest dobrze – odpowiedziała równie cicho i uśmiechnęła się do przyjaciół. – Proponuję w coś zagrać albo obejrzeć jakiś film. Ostatnio znalazłam dobry horror. Trzyma w napięciu.
Ilhoon zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową z rozbawieniem. Najwidoczniej Junhee miała za mało atrakcji w ich domu i wciąż potrzebowała horrorów, by zaspokoić swój głód ostrych wrażeń.

3

Czując na twarzy czyjś gorący i mocno przyspieszony oddech, Junhee otworzyła gwałtownie oczy i spanikowana poderwała się na łóżku do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła siebie. Ilhoon spał twardo obok niej, więc było mało prawdopodobne, by to właśnie jego oddech czuła na swojej twarzy. Wciąż nieco roztrzęsiona spojrzała na stojący na szafce nocnej budzik i jęknęła cicho, gdy zobaczyła, że jest dopiero trzecia. Wiedziała, że po takim czymś szybko nie zaśnie. Serce dziewczyny nadal waliło jej w piersi, a na całym ciele pojawiła się nieprzyjemna gęsia skórka. Chcąc trochę ochłonąć, postanowiła pójść do kuchni i napić się czegoś zimnego. Po cichu wstała więc z łóżka i narzuciwszy na ramiona ciepłą bluzę Ilhoona, wyszła z pokoju, nie domykając za sobą drzwi, które niesamowicie skrzypiały ze starości. Co prawda już wiele razy prosiła chłopaka, by coś z tym zrobił, ale zawsze wypadało mu coś o wiele ważniejszego i w ten oto sposób drzwi w dalszym ciągu nie zostały nasmarowane.
Będąc już w kuchni, podeszła do lodówki i otworzyła ją na oścież. Przebiegła wzrokiem po półkach, ostatecznie sięgając po karton z mlekiem. Upiła kilka łyków i pusty pojemnik wyrzuciła do kosza. Czuła się już nieco lepiej, jednak wiedziała, że od razu nie uda jej się zasnąć, dlatego udała się do gabinetu i usiadła na obrotowym krześle, włączając po chwili laptopa. Od wizyty chłopaków minęło już trochę czasu, a ona wciąż nie zrzuciła wspólnych zdjęć z aparatu. Postanowiła zrobić to do razu, bo wiedziała, że na następny dzień znajdzie ważniejsze rzeczy do zrobienia i znów wypadnie jej to z głowy.
Kiedy zdjęcia nareszcie zrzuciły się na komputer, oparłszy głowę na dłoni, zaczęła przeglądać poszczególne fotografie, co chwilę uśmiechając się do samej siebie na widok głupich min chłopaków. Znalazłszy ich wspólne zdjęcie, zatrzymała się przy nim na nieco dłużej, chcąc dokładnie je obejrzeć. Nagle coś przykuło jej uwagę. Powiększyła fotografię kilkukrotnie i przesunęła ją na swoją szyję, na której widniały dziwne cienie; zupełnie jakby zaciskające się na niej czyjeś palce.
Przerażona odsunęła się od biurka i wzięła głęboki wdech, starając się zapanować nad walącym w piersi sercem. Już nie wiedziała, co działo się w jej otoczeniu. Najpierw spadające ze ścian ramki, które mimo wszystko były powieszone z niezwykłą starannością na gwoździach, to znów to dziwne uczucie bycia obserwowaną, cienie w łazience, a teraz jeszcze to zdjęcie.
Junhee nagle poczuła okropny ból głowy, który nasilał się z każdą kolejną sekundą. Bojąc się, że może zamienić się w migrenę, szybko wyłączyła laptopa i z ledwością wróciła do sypialni. Bezwładnie opadła na łóżko i nie minęła minuta, jak zasnęła wtulona w przyjemnie ciepłe ciało śpiącego Ilhoona.

*

Ilhoon obudził się jako pierwszy. Przez dłuższą chwilę leżał w bezruchu i przyglądał się śpiącej Junhee, która mruczała coś przez sen. Mimo chęci, nie mógł zrozumieć, co dokładnie mamrotała, więc ostatecznie dał za wygraną i uśmiechając się pod nosem, odgarnął z twarzy dziewczyny kosmyki poplątanych włosów. W pewnym momencie jego uwagę przykuły dziwne ślady widniejące na szyi szatynki. Zachowując niewielki dystans, przyłożył do nich swoje palce i z przerażeniem stwierdził, że siniaki idealnie się z nimi pokrywały. Może były nieco cieńsze niż jego palce, ale z pewnością były to odciski czyichś palców.
- Mm, co robisz? – spytała rozespana dziewczyna, patrząc spod przymrużonych powiek na swojego chłopaka. Zerknęła na jego dłoń, a później ponownie przeniosła wzrok na twarz szatyna i zmarszczyła pytająco czoło. – Coś się stało? Chcesz mnie udusić? – zaśmiała się zachrypniętym po nocy głosem.
- Ja nie… - szepnął i odsunął się od Junhee, siadając na skraju łóżka. Zdezorientowany oparł łokcie na udach i ukrył twarz w dłoniach, próbując to wszystko objąć rozumem, co było naprawdę trudne.
Junhee wstała z łóżka i podeszła do lustra, by sprawdzić, o czym mówił Ilhoon. Odgarnęła włosy na jedną stronę i spojrzała szeroko otwartymi oczami na sine ślady na swojej szyi. Od razu przypomniało jej się wykonane na ostatniej imprezie zdjęcie oraz widoczne po przybliżeniu cienie na szyi. Bała się tego, co dzieje się dookoła niej, zwłaszcza że nie miała zielonego pojęcia, z czym miała do czynienia. Przecież coś takiego jak duchy nie istniało i musiałaby być nienormalna, żeby w takie rzeczy uwierzyć. Fakt, nieraz oglądała programy o duchach, nawiedzonych domach czy osobach, które potrafiły kontaktować się z „zaświatami”, jednak nigdy nie brała tych opowieści na poważnie. Przecież to były tylko bzdury wyssane z palca.
- Pójdę do lekarza i zrobię badania – powiedziała, chcąc uspokoić Ilhoona, który w dalszym ciągu tkwił w takiej samej pozycji jak wtedy, gdy wstawała z łóżka. Podeszła do chłopaka i usiadła obok niego, obejmując go szczelnie ramionami. – Musiałam sama je sobie zrobić. Sam mówiłeś, że przez brak żelaza robią się siniaki przy najłagodniejszym dotyku, a wiesz, że ja lubię podpierać szyję rękoma – dodała i pocałowała Ilhoona czule w policzek.
- Pewnie masz rację. Przecież kto inny mógłby ci to zrobić? – Chłopak spojrzał uważnie na partnerkę i uśmiechnął się do niej lekko. – Idź się umyć, a ja zrobię śniadanie.
- Może ja choć raz zrobię je dla ciebie? – poprosiła Junhee, wpatrując się słodkimi oczkami w szatyna, który na to pytanie zaśmiał się uroczo i pocałował ją w czoło. – No co?
- Kochanie, niedawno się tutaj wprowadziliśmy. Chcesz puścić dom z dymem? – Ilhoon spojrzał litościwie na Junhee i kręcąc głową z rozbawieniem, wyszedł z pokoju.
- Wcale nie jestem taką złą kucharką! – krzyknęła za nim oburzona i fuknęła pod nosem, udając wielce obrażoną.
Zaraz jednak doszła do wniosku, że Ilhoon ma stuprocentową rację i najlepiej dla całej ludzkości, by nie próbowała swoich sił w kuchni. Jedyne, co jej wychodziło, to ciasto czekoladowe oraz przygotowanie soków owocowych, chociaż nawet wtedy potrafiła zrobić sobie krzywdę przy obieraniu jabłek czy pomarańczy.
Będąc w łazience, jeszcze raz przyjrzała się sinym śladom na szyi i przyłożyła do nich dłonie, stwierdzając, że naprawdę mogła to zrobić sobie sama. W końcu jej największym nawykiem było siedzenie przy stole z opartymi o szyję rękoma, a skoro faktycznie miała niedobór żelaza w organizmie, to nawet najmniejszy dotyk mógł sprawić, że na skórze pojawiały się siniaki.
Nie przejmując się tym zbytnio, rozpuściła włosy, dochodząc do wniosku, że powinna je umyć, bo nie były już pierwszej świeżości. Zabrała więc z półki szampon i pochyliwszy się nad umywalką, odkręciła kurek z ciepłą wodą i zmoczyła nieco przetłuszczone kosmyki. Później wylała na dłonie trochę szamponu o przyjemnym zapachu brzoskwiń i zaczęła wmasowywać specyfik w skórę głowy oraz włosy. Kiedy trochę piany dostało jej się do oczu, szybko je zamknęła i syknęła z bólu, gdy poczuła nieprzyjemne szczypanie. Poczuwszy delikatny dotyk drugich dłoni, uśmiechnęła się pod nosem i zamruczała niczym mały kotek, domagający się pieszczot od swojego właściciela. Uwielbiała, kiedy Ilhoon pomagał jej myć włosy, zwłaszcza że miała je wyjątkowo długie i bez czyjejś pomocy nie zawsze udawało się w całości spłukać resztki szamponu.
- Junhee, pomóc ci spłukać włosy? – zaproponował Ilhoon, otwierając drzwi do łazienki.
Dziewczyna dopiero wtedy usłyszała charakterystyczne skrzypnięcie, które rozlegało się za każdym razem, kiedy ktoś wchodził do łazienki. Przerażona uniosła się do pionu i zapominając o pianie na włosach, otworzyła szeroko oczy z przerażenia, wbijając wzrok w stojącego w progu chłopaka.
- Coś się stało? – spytał zaskoczony Ilhoon, przyglądając się uważnie bladej dziewczynie.
- N-nie – odpowiedziała niepewnie, kręcąc głową. – Możesz pomóc – dodała i uśmiechnęła się lekko do chłopaka.
Pochyliła się ponownie nad umywalką i zamknęła oczy, oddając się w całości dotykowi Ilhoona, który momentalnie podziałał zbawiennie na jej skołatane nerwy. Czując delikatne dłonie chłopaka, na chwilę zapomniała o tym, co stało się kilkanaście sekund wcześniej. Powoli popadała w paranoję i wiedziała, że jeśli czegoś z tym nie zrobi, to do końca zwariuje i podzieli losy swojej matki.

*

Junhee musiała zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Siedzenie w domu źle na nią wpływało i bała się, że przez tłumioną frustrację niepotrzebnie wyładuje się na niewinnym Ilhoonie, a to było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Nie chciała mu także mówić o swoich urojeniach, dochodząc do wniosku, że pewnie to wszystko dzieje się przez zmęczenie albo zbyt wybujałą wyobraźnię. Nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że być może to prawda i faktycznie w ich domu znajduje się coś, czego nie można racjonalnie wytłumaczyć. Na razie jednak starała się o tym nie myśleć, licząc po cichu, że wkrótce te dziwne incydenty przestaną mieć miejsce, a ona będzie miała nareszcie spokój.
- Jinhee? – zapytała starsza kobieta, patrząc uważnie na wystraszoną jej nagłym pojawieniem się dziewczynę.
- Przepraszam, ale musiała mnie pani z kimś pomylić – powiedziała speszona Junhee, poprawiając nerwowo kosmyki włosów. Założyła je za uszy i posławszy nieznajomej lekki uśmiech, zrobiła krok w bok, by ją ominąć, jednak ta złapała rękę szatynki, zatrzymując w miejscu.
- Nie, to ja przepraszam. Jesteś bardzo podobna do dziewczyny, która mieszkała kiedyś w tamtym domu – wyjaśniła kobieta i skinięciem głowy wskazała posiadłość, gdzie niedawno przeprowadziła się Junhee. – Myślałam, że Jinhee wróciła.
- Nie, niedawno przeprowadziłam się tutaj z chłopakiem. Mieszkamy właśnie w tamtym domu. – Junhee uśmiechnęła się przyjaźnie, dokładnie obserwując, jak oblicze kobiety diametralnie się zmienia. – Coś się stało?
- Mieszkacie w tamtym domu? – Nieznajoma otworzyła szeroko oczy z przerażenia i zacisnęła mocniej dłoń na ramieniu Junhee, która pod wpływem tego gwałtownego gestu jęknęła cicho i szybko oswobodziła się z uścisku kobiety. – Nie powinniście byli się do niego wprowadzać.
- O czym pani mówi?
- Chłopak, który tam mieszkał popełnił samobójstwo, gdy dziewczyna od niego odeszła. Przykra historia – wyjaśniła staruszka, momentalnie smutniejąc. – A byli taką cudowną parą. Nie mam pojęcia, co takiego się stało, że postanowiła od niego odejść, ale wiem na pewno, że on bardzo ją kochał i kiedy odeszła, świat przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie – mówiła ściszonym głosem, patrząc to na znajdujący się kilkanaście metrów od nich dom, to znów na zamyśloną Junhee. – Nie powinno się mieszkać w miejscu, gdzie doszło do takiej tragedii. To może przynieść pecha.
- Raczej nie jestem przesądną osobą – powiedziała dziewczyna, uśmiechając się lekko do nieznajomej. – Przepraszam, ale trochę się spieszę – dodała i ukłoniwszy się nisko kobiecie, odeszła w swoją stronę, próbując powoli poukładać sobie w głowie usłyszane od staruszki informacje.
Czy powinna była się tym przejmować? W końcu każde miejsce ma swoje tajemnice, jednak fakt, że niedawno ktoś w ich domu popełnił samobójstwo i to przez nieszczęśliwą miłość napawał Junhee dziwnym lękiem, bo co jeśli te wszystkie rzeczy, które przytrafiały jej się od momentu przeprowadzki były związane właśnie ze zmarłym tragicznie chłopakiem?
Nie, to niedorzeczne, pomyślała Junhee, kierując się na plac zabaw. Przecież duchy nie istnieją, więc niby jaki związek miałoby to wszystko mieć ze sobą? Zwykłe przypadki, ot co. Na pewno wszystko da się jakoś racjonalnie wyjaśnić, tylko Junhee nie znalazła jeszcze pomysłu, jak to zrobić.

*

- Idę wziąć prysznic – poinformował Ilhoon, gdy na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe, a w pokoju zapanował półmrok. Spojrzał uważnie na zamyśloną Junhee i delikatnie, by jej nie przestraszyć, odgarnął z policzków i czoła kosmyki włosów, zakładając je za uszy. – Wszystko w porządku? Cały dzień jesteś osowiała.
- Tak, jest okay – skłamała, uśmiechając się lekko do chłopaka. Widząc jego wymowne spojrzenie, westchnęła cicho i z bezradności oparła głowę o kanapę. – Spotkałam dzisiaj pewną kobietę i opowiedziała mi trochę o poprzednich właścicielach tego domu.
- Tak? I pewnie okazało się, że mieszkał tutaj psychopata, który porywał dzieci i zjadał je na śniadanie? – zażartował, kręcąc głową z rozbawieniem. Junhee posłała chłopakowi pełne litości spojrzenie i wywróciła teatralnie oczami. – Okay, czyli kto tutaj mieszkał?
- Jakaś młoda para. Po rozstaniu chłopak tego nie wytrzymał i popełnił samobójstwo – powiedziała w końcu, a Ilhoonowi nagle zrzedła mina. – Wiesz, to nic takiego. W sumie nie ma o czym mówić.
- Masz rację – przyznał chłopak, podnosząc się z kanapy. – Swoją drogą trzeba być tchórzem, żeby uciekać się do czegoś takiego, jak odebranie sobie życia. Nie mógł zawalczyć o tamtą dziewczynę? Ja bym stanął na głowie, byleby tylko cię odzyskać – dodał i pochyliwszy się nad Junhee, czule musnął jej usta.
- Nie każdy jest taki, jak ty – zaśmiała się dziewczyna i odprowadziła wzrokiem szatyna, który po chwili zniknął w ciemnym korytarzu.
Jako że sama wzięła prysznic przed oglądaniem filmu, postanowiła pójść już do sypialni i tam poczekać na Ilhoona. Wiedziała, że ten uwielbia brać długie kąpiele, dlatego była pewna, że zaśnie nim chłopak zdoła położyć się do łóżka.
Wzdychając głośno, opadła na materac i przykryła się szczelnie ciepłą kołdrą, gdyż w pokoju panował nieprzyjemny chłód. Już ostatnio Ilhoonowi mówiła, żeby zrobił coś z tym przeklętym ogrzewaniem, ale oczywiście on wiecznie nie miał na to czasu, a dzwonić po kogoś do naprawy też nie miał zamiaru, uważając, że sam poradzi sobie z tak prostym urządzeniem. Junhee odnotowała w głowie, żeby zadzwonić na następny dzień po fachowca, bo znając Ilhoona, to przez następne tygodnie nawet palcem nie kiwnie w tym kierunku, a zima zbliżała się wielkimi krokami, więc dziewczyna chciała mieć to załatwione nim noce staną się jeszcze chłodniejsze. Już i tak musiała sypiać w długich spodniach i koszulce z dłuższym rękawem, co i tak nie dawało takiego efektu, jak gruba kołdra, którą opatulała się szczelnie.
Czując coraz większe znużenie, przymknęła powieki i mocniej przytuliła twarz do przyjemnie miękkiej poduszki, która pachniała szamponem brzoskwiniowym i odżywką do włosów. Wcześniej położyła się na chwilę do łóżka z mokrą głową, więc pewnie stąd poszewka przesiąkła tymi specyfikami. Junhee zamruczała pod nosem, gdy poczuła na plecach delikatny dotyk dłoni i uśmiechnęła się do samej siebie, przesuwając się na łóżku, by chłopl mógł się położyć. Łóżko prawie niewyczuwalnie ugięło się pod jego ciężarem, a kiedy przytulił Junhee mocno od tyłu, ta jeszcze bardziej przylgnęła do niego plecami, rozkoszując się jego bliskością.
- Kochanie, śpisz już? – zapytał Ilhoon, wchodząc dopiero wtedy do pokoju.
Na dźwięk głosu swojego chłopaka, Junhee poderwała się na łóżku i spanikowana rozejrzała się dookoła siebie, zatrzymując w końcu wzrok na stojącym w progu drzwi Ilhoonie. Zaraz jednak się uspokoiła, dochodząc do wniosku, że musiał to być tylko sen i nic więcej. Kiedy szatyn położył się w końcu obok, przylgnęła do niego mocno i ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi, nie chcąc, by zauważył gromadzące się w jej oczach łzy.

4

Junhee zagryzła wargi w wąską linię i zeszła z wagi, która kolejny raz wskazała kilogram mniej. W przeciągu ostatniego miesiąca schudła ponad pięć kilo, więc jeśli dalej tak pójdzie, to nabawi się anoreksji. Sama nie wiedziała, co się z nią działo. Apetyt zawsze jej dopisywał, a odkąd przeprowadzili się do nowego domu, coś się w niej zmieniło i już nie jadała tyle, co zawsze. Z ledwością udawało jej się przełknąć kromkę chleba tostowego. Herbata malinowa nie smakowała tak dobrze, jak kiedyś, a słodki miód przestał poprawiać jej humor. Nie chcąc martwić Ilhoona, próbowała robić dobrą minę do złej gry i za wszelką cenę ukrywała fakt, że tak bardzo źle się czuje.
- Dobra… Albo mi powiesz, co się dzieje, albo ja zaraz zwariuję – powiedział Ilhoon, opierając się ramieniem o framugę sypialnianych drzwi. Spojrzał wymownie na dziewczynę i zmarszczył pytająco czoło, zakładając ręce na torsie. – Udawałem, że nic nie widzę, bo miałem nadzieję, że sama mi powiesz, co się dzieje, jednak widzę, że nie zamierzasz czegokolwiek wyjaśniać – dodał, podchodząc do łóżka, na którym od rana leżała Junhee.
- Nic się nie dzieje – zamruczała w poduszkę, nie mając odwagi spojrzeć na swojego chłopaka. Czując na ramieniu jego delikatną dłoń, niepewnie uniosła głowę i popatrzyła spod przymrużonych powiek na twarz Ilhoona. – To głupie. Nie chcę o tym mówić.
- Ale musisz, bo ja i tak to z ciebie wyciągnę – stwierdził i uśmiechnął się łagodnie do dziewczyny, kładąc się na boku przodem do niej. Odgarnął z jej twarzy kosmyki włosów i westchnął cicho, widząc wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, których jeszcze miesiąc temu nijak nie można było się dopatrzyć. – Strasznie zmizerniałaś. Mam wrażenie, że to przez ten dom, co jest niedorzeczne. To tak, jakby on wysysał z ciebie całą energię. Nie masz na nic sił i zaczynam się o ciebie poważnie martwić.
- Hoonie, wierzysz w duchy? – zapytała po dłuższej chwili, puszczając uwagi chłopaka mimo uszu. Widząc jego zdziwioną minę, westchnęła cicho i zażenowana wtuliła twarz w poduszkę. – Nieważne. Mówiłam, że to głupie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nasz dom jest nawiedzony? – Ilhoon zaśmiał się głośno i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Może jeszcze mi chcesz powiedzieć, że przez ducha tego samobójcy? Junhee, coś takiego jak duchy nie istnieje.
- Więc jak wyjaśnisz te wszystkie dziwne rzeczy, co? – Dziewczyna spojrzała z rozżaleniem na szatyna i podniosła się do pozycji siedzącej, kładąc poduszkę na swoich kolanach. – Spadające ramki, moje siniaki, te dziwne cienie i jeszcze fakt, że ktoś na mnie chucha w nocy?
- Chucha? – Ilhoon parsknął śmiechem, nie zdając sobie sprawy z tego, jak swoim obojętnym zachowaniem rani dziewczynę. – Junhee! Opamiętaj się, bo jak tak dalej pójdzie, to skończysz jak twoja matka w psychiatryku! – krzyknął, dopiero po chwili się opamiętując. Widząc zbierające się w jej oczach łzy, rozdziawił lekko usta, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Um, powinieneś iść – wyszeptała łamiącym się głosem, wstając z łóżka. Kiedy chciała wyjść z pokoju, Ilhoon złapał ją za rękę i odwrócił przodem do siebie. – Zostaw mnie i wynoś się. Po prostu daj mi spokój.
- Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś – zauważyła i wyrwała dłoń z uścisku chłopaka.
Powstrzymując z ledwością napływające do oczu łzy, wybiegła z pokoju i udała się od razu do łazienki. By mieć pewność, że Ilhoon nie wejdzie do środka, zakluczyła drzwi i oparła się o nie plecami, biorąc kilka głębokich wdechów. Nie mogła uwierzyć w to, co powiedział chłopak. Wiedział doskonale, że sprawa jej matki była tematem tabu, a mimo wszystko wyciągnął go na światło dzienne. Czując ogarniającą ją bezsilność, załkała głośno i osunęła się po drzwiach na podłogę, lądując na niej twardo.
- Junhee… Proszę cię – powiedział Ilhoon, zatrzymując się przed drzwiami do łazienki. Przejechał po nich palcami, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że po tym, co Junhee usłyszała od niego, nie będzie go na pewno chciała widzieć. – Pojadę do Minhyuka… Dzwoń, gdyby coś się działo.
Junhee pociągnęła głośno nosem i odczekała chwilę, a gdy Ilhoon nareszcie wyszedł z domu, otworzyła drzwi łazienki i wstała powoli z podłogi. Kręciło jej się w głowie przez ciągły szloch, a oczy niemiłosiernie piekły, przez co z ledwością mogła cokolwiek zobaczyć. Po omacku doszła do sypialni i opadła na łóżko, zakopując się pod kołdrą. Nie chcąc z nikim rozmawiać, wyłączyła całkowicie telefon i odłożyła go do szuflady.
Nie mogła uwierzyć, że Ilhoon porównał ją do jej matki. Junhee nie miała z nią kontaktu, odkąd ta trafiła na oddział zamknięty do szpitala psychiatrycznego po nieudanej próbie samobójczej. Junhee wciąż nie wiedziała, co takiego się stało, że matka posunęła się do takiego czynu, ale niewiele ją to interesowało. Ta kobieta zawsze była niezrównoważona psychicznie, więc Junhee nawet nie zdziwiła się, gdy lekarze poinformowali ją o tym, co zrobiła pewnego wieczoru jej matka. Po tym incydencie dziewczyna całkowicie odsunęła się od rodziców. Z ojcem czasami rozmawiała, ale od jakiegoś czasu nawet z nim nie utrzymywała kontaktu. Już nawet przestała składać mu życzenia świąteczne czy urodzinowe.
Ilhoon doskonale wiedział, że dla Junhee to był bardzo drażliwy temat, więc tym bardziej dotknęło dziewczynę to, że w ogóle odważył się go poruszyć i to w momencie, kiedy ona zaczynała się przed nim otwierać. Dlatego właśnie przez tak długi czas tłumiła w sobie te wszystkie lęki, zdając sobie doskonale sprawę z tego, jak może zareagować Ilhoon.

*

Słysząc niepokojący szelest, drgnęła nerwowo na parapecie, na którym siedziała od dłuższego czasu i rozejrzała się dookoła siebie. Serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a oddech stał się niespokojny. Junhee miała wrażenie, że ktoś chodzi po domu, co było raczej mało prawdopodobne, zwarzywszy na fakt, że Ilhoon wciąż mieszkał u Minhyuka. Niecały tydzień nieobecności tego chłopaka w domu, a Junhee zdawało się, że nie było go już wieki. Tęskniła za nim i to tak mocno, że chwilami wydawało jej się, że słyszy jego odbijający się echem od ścian głos. Przez samotność powoli zaczynała popadać w paranoję i wiedziała doskonale, że jeśli sama nie wykona pierwszego kroku, to ostatecznie zwariuje i naprawdę podzieli los swojej matki.
Od wyprowadzki Ilhoona nic dziwnego nie działo się w domu. Junhee czasami zastanawiała się, czy te wszystkie sytuacje i dziwne incydenty nie miały miejsca jedynie w jej głowie. To niemożliwe, żeby tak nagle zapanował w domu spokój. Mimo to nie umiała pozbierać się do kupy i wciąż mizerniała w oczach. Już nawet nie wchodziła na wagę, wiedząc doskonale, że przez stres i nie jedzenie posiłków pozbyła się kolejnych kilogramów.
Nie chcąc siedzieć bezczynnie w pokoju, zeskoczyła z parapetu i wyszła z sypialni, kierując się do kuchni. Z lodówki wyjęła karton z sokiem pomarańczowym i upiła kilka dużych łyków. Odstawiła pojemnik na miejsce, po czym poszła do piwnicy, gdzie znajdowała się pralka. Od kilku dni nie robiła prania, więc w koszu na brudy uzbierała się już porządna sterta brudnych ubrań. Dziewczyna wrzuciła wszystko do pralki i nastawiła odpowiedni program, wsypując jeszcze do odpowiednich pojemników proszek do prania oraz płyn do płukania tkanin.
Nagle poczuła na szyi ciepłe powietrze, a jej włosy uniosły się jakby pobudzone przez silniejszy podmuch wiatru. Sparaliżowana przez wzmagający się w niej strach, nie miała nawet odwagi, by obejrzeć się przez ramię. Wiedziała doskonale, że w pobliżu nikogo nie ma, jednak wciąż czuła na szyi czyjś gorący oddech, mimo że w piwnicy panował niesamowity chłód. Zbierając w sobie resztki odwagi, wycofała się w stronę schodów i zaczęła się po nich szybko wspinać. Będąc na górze, zatrzasnęła za sobą z hukiem drzwi i pędem ruszyła w stronę wyjścia z domu. Już miała opuścić posiadłość, gdy wtem coś złapało ją za kotkę i powaliło jednym ruchem na ziemię. Junhee krzyknęła z przerażenia i chwyciła z całych sił framugę drzwi, jednak niewidzialna  moc pociągnęła ją z tak ogromną siłą, że momentalnie zwolniła uścisk i pozwoliła się ciągnąć po ziemi w stronę sypialni. Co chwilę próbowała się czegoś złapać, jednak to wszystko było na nic. W końcu opadła z sił i ostatnim, co zdołała zobaczyć przed zniknięciem w sypialni były zamykające się z hukiem frontowe drzwi domu.

*

Ilhoon nie mógł dłużej wysiedzieć w mieszkaniu Minhyuka, dlatego jako pierwszy postanowił wyciągnąć rękę na zgodę i wrócić do domu. Wiedział, że źle postąpił, wspominając wtedy o matce Junhee, zwłaszcza że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo był to dla niej drażliwy temat. Od czasu wyprowadzki dziewczyna nie dała znaku życia i chociaż on kilka razy chciał wrócić do domu, to Minhyuk za każdym razem odradzał mu tego, stwierdzając, żeby dał Junhee jeszcze trochę czasu tylko dla niej. W końcu jednak nie wytrzymał i mimo protestów przyjaciela, pozbierał swoje rzeczy, wsiadł do samochodu i wrócił do domu, który ku jego rozczarowaniu okazał się być pusty. Ilhoon zajrzał do każdego możliwego pomieszczenia, nawet do piwnicy, chociaż wiedział doskonale, że było to ostatnie miejsce w domu, do którego poszłaby Junhee. Dziewczyny nigdzie nie było, jej rzeczy także. Pokoje wyglądały tak, jakby od dłuższego czasu nikt w nich nie przebywał. Na szafkach nawet osiadła spora warstwa kurzu, a przecież Junhee znana była z tego, że nienawidziła mieszkać w bałaganie i przy każdej możliwej okazji wycierała meble, nie chcąc nabawić się alergii na kurz.
Zrezygnowany Ilhoon wszedł na samym końcu do kuchni i ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, zatrzymując na dłużej wzrok na lodówce, na której drzwiach przyklejona była kartka. Był niemalże pewien, że kiedy wcześniej zaglądał do kuchni, tej notatki nie było, ale może wtedy nie przywiązywał po prostu wagi do takich szczegółów. Z szybko bijącym w piersi sercem podszedł do lodówki i odczepił od niej kartkę z wiadomością.
Przepraszam. Musiałam wyjechać. Nie szukaj mnie. Jeśli ci na mnie zależy, to po prostu daj mi odejść.
Junhee.
Ilhoon zagryzł wargi w wąską linię i zmiął kartkę w dłoni, po chwili ciskając papierową kulką przed siebie. Nie mógł uwierzyć, że po tym wszystkim, przez co razem przeszli, ona po jednej kłótni rzuca to w niepamięć i wyjeżdża bez jakiegokolwiek pożegnania. Tych kilku słów zapisanych na papierze nie mógł traktować jako wyjaśnienia, a przecież na nie zasługiwał.
Rozgoryczony do granic możliwości wyszedł z kuchni i jeszcze raz przelotnie spoglądając na drzwi ich dawnej sypialni, opuścił ostatecznie dom, nawet nie zabierając reszty swoich rzeczy. W tamtej chwili nie miał ani głowy, ani ochoty do pakowania, dlatego postanowił zrobić to kiedy indziej.

*

Junhee stała w oknie sypialni i załzawionymi oczami wpatrywała się w Ilhoona, który właśnie wsiadał do swojego ukochanego samochodu. Mimo że krzyczała w niebogłosy i uderzała pięściami w szybę, to on zdawał się jej nie słyszeć. Nikt nie mógł usłyszeć płaczu i krzyku rozpaczy dziewczyny.
Poczuwszy na talii czyjeś dłonie, znieruchomiała ze strachu i zacisnęła mocno powieki, nie mając choćby odrobiny odwagi, by obejrzeć się za siebie.
- Teraz już na zawsze będziesz moja, Jinhee.
Były to ostatnie słowa, jakie dziewczyna usłyszała tamtego dnia. Później w domu zapanowała idealna cisza, tylko raz przerwana głośnym krzykiem Junhee, która nagle rozpłynęła się w powietrzu wraz z towarzyszącym jej od dłuższego czasu cieniem.

10 komentarzy:

  1. obogowie!! miałam iść do dziekanatu, ale patrzę: o witness dodała coś nowego, muszę przeczytać. Jak się spóźnię, to wszystko zrzucę na ciebie!!!! :D
    Matko, dobrze, że jest piękny, słoneczny poranek, bo jakby przyszło czytać mi to w nocy, to chyba bym umarła ze strachu.
    Nawet nie wiem, co pisać, bo wciąż jestem w takim szoku, że własnych myśli nie potrafię okiełznać.
    Ale jedno mogę przyznać - to było cholernie dobre! Bardzo dobre! Przerażające, ale mega dobre! Bo ja osobiście to nawet lekkich horrorów się boję, jestem strasznie strachliwa i moja wyobraźnia momentalnie zwiększa obroty w takich sytuacjach, a później ciężko mi wmówić, że takie rzeczy nie istnieją.

    Ach, dobra, idę, bo naprawdę mi zamkną ten przeklęty dziekanat :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za mrożąca krew w żyłach końcówka! Serce stanęło mi na tę chwile jak skamieniałe. Odkąd tylko ta pierwsza ramka spadła czułam, że w ten dom nie jest do końca wolny od nieczystych sił. Biedna Jun, że też musiała być podobna do ukochanej tego samobójcy! Źle zrobiła wyrzucając swojego chłopaka z domu, to właśnie przypieczętowało jej los. Ja na jej miejscu już dawno opuściłabym jego progi, brryyy. Wierzę w takie rzeczy :)
    Niesamowity oneshot! I cieszę się, że dałaś coś z hetero, przyjemna odmiana dla mnie :* Oby było ich więcej!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, to było genialne! Czasem się zastanawiam, czy będzie tak kiedyś, że mnie przestaniesz zaskakiwać, a wtedy piszesz coś takiego jak teraz, i od razu nie mam wątpliwości, że jednak nie.
    I bardzo dobrze, że nie podzieliłaś na części. Skupiłam się tylko na tej historii i od razu zapomniałam o wszystkim dookoła. Tego mi właśnie było trzeba. I teraz tak myślę, że jakbym to oglądała i w tle by leciała w odpowiednich chwilach odpowiednia muzyka to nieraz bym krzyknęła. Jestem wzrokowcem, więc jeszcze jakbym tak zobaczyła tego ducha gdzieś w tle, czy tę fotografię, aaa serce by mi biło kilka razy szybciej niż podczas czytania! Ale i tak składam pokłony, bo na sam koniec to siedziałam z szeroko otwartymi ustami i bałam się poruszyć, bo u mnie też zapadła taka cisza i pomyślałam, że usłyszę ten krzyk. Dobrze, że czytałam to w dzień [chociaż może z drugiej strony to źle, bo by to jeszcze większe wrażenie na mnie wywarło, ale dobra, mnie i tak babcie ciągle opowiadają o duchach naszych przodków, które im po domu grasują, więc czasem to mi niewiele trzeba żebym się po nocy sama do domu wrócić bała xd]. Ach, jak zwykle zbaczam z tematu :D
    Tak jak koleżanka wyżej, jak już ta ramka spadła to już też myślałam 'ten dom jest nawiedzony'. A jeszcze jak Junhee spotkała tę staruszkę, która opowiedziała o tym samobójcy to już byłam pewna, że jej się nic nie wydaje. Najbardziej mi się podoba zakończenie, które zostaje długo w pamięci. Ciągle mi po głowie chodzi czy jakby Ilhoon wrócił wcześniej, to czy by się wszystko dobrze skończyło, czy ten duch zrobiłby to samo. I co się teraz z nim stanie, oby nie popełnił tej samej głupoty, co poprzedni właściciel domu. Ale jednak wydaje mi się, że nie, po tym co powiedział na ten temat. Bardzo mi się podoba, że mogę sobie sama dokończyć jak mi się podoba, i pewnie nie raz będzie mi siedzieć w głowie [i to jeszcze nie wtedy kiedy trzeba xd] co by mogło być dalej. I co z Junhee [hmm, co za zgubna zbieżność imion], co ten duch z nią zrobi. Biedna dziewczyna, szkoda, że nie udało im się normalnie porozmawiać, bez wspominania o matce dziewczyny. Ale chyba tak już miało być, chyba takie ich przeznaczenie, że trafili akurat do tego domu. [Mogli spotkać wcześniej tę staruszkę, a nie się babka obudziła jak oni już tam mieszkali. Chociaż straszyć ich nie musiała.] Tak teraz myślę, że jakby mi się przydarzyło coś takiego, a najbardziej mnie przeraża ta scena jak ten duch się do niej przytula brrr, to chyba bym zwariowała, a jak przypomina mi się końcówka... Jesteś genialna jednym słowem. Tak, genialna, żeby tylko słowami wywołać u mnie lawinę tylu myśli. [wiesz, że tylko u Ciebie wychodzą mi takie długie komentarze? Jakoś się nie mogę pohamować i piszę tak co mi do głowy przyjdzie]. Ostatnio trafiam na książki, które czytam na siłę i się nawet skupić nie potrafię, a tu tylko usiadłam i przeczytałam bez oderwania.
    Jeeej, dziewczyno, miałam się uczyć jakiegoś układu nerwowego, ale pfff, gdzie tam, ciągle mam w głowie Twoją historię!
    To co, zostaje mi pogratulować wytrwałości! A i niedługo będzie rok jak piszesz o Koreańczykach, więc kolejna rocznica ^^ I wysyłam Ci miliony pozytywnych myśli, które, mam nadzieję, zamienią się w mnóstwo weny, chęci i radości z pisania. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. JA NIE MOGĘ....
    1. uwielbiam Ilhoon
    2. wczoraj akurat oglądałam o duchach hbfhdfhfvgf
    3. przy końcu krzyczałam do laptopa "wracaj idioto !" na moje nieszczęście mama to usłyszała i kazałam mi zejść z neta XD

    Jeśli tak mają wyglądać opowiadania bez tematyki yaoi, to ja jestem jak najbardziej na tak, dowaliłaś mi *u* chwałą Ci za to ! ostatnio szukałam tego typu opowiadań.

    ~ Kin

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, to było absolutnie genialne! Uwielbiam takie historie, szczerze mówiąc skojarzyło mi się to trochę z Paranormal Activity ^^ Od razu wyczułam, że z tym domem jest coś nie tak, ale utwierdziłam się w tym przekonaniu po pierwszym incydencie z ramką. Potem było już tylko coraz gorzej. Te siniaki, oddech, który czuła na sobie Junhee, dotyk dłoni, twarz, która zawisła nad nią w trakcie kąpieli... To wszystko było straszne, chociaż nie podałaś drobnych szczegółów. I tak dostarczyłaś mi dreszczyku emocji ;3
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wooooooo zajebista zajebistość Kocham cię dziewczyno i twoje pomysły i sposób w jakie je przelewasz w słowa :) G.E.N.I.A.L.N.E. !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś niesamowita ! Powinnaś więcej pisać opowiadań w tej tematyce, bo normalnie, aż miałam dreszcze to czytając.
    Biedna Junhee. Na jej miejscu uciekałabym stamtąd, gdyby już za drugim razem spadła ramka ze zdjęciem. Bo raz to może być przypadek, ale już kolejny ? No i te siniaki, nieprzespane noce, dotyk, który czuła.. Masakra.
    Końcówka to w ogóle zwaliła mnie z fotela..
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń

  8. Ten duch ją zamordował? O żesz... ta końcówka... To chyba najlepszy oneshot, jaki do tej pory napisałaś. Chcę więcej takich!! Temu chłopakowi-duchowi musiało się nieźle poprzestawiać w głowie po odejściu jego dziewczyny, skoro zrobił coś takiego. Rozumiem, że Junhee była podobna do jego dziewczyny, ale przecież musiał dostrzec jakąś różnicę. Aż mnie dreszcze przeszły, jak przeczytałam tą końcówkę. Ech, gdyby Ilhoon nie powiedział o kilka słów za dużo, nie obraziłaby się, a on by się nie wyprowadził. Ech... Ale w sumie to podobała mi się taka końcówka. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzadko spotykam się z opowiadaniem o takiej tematyce, które poruszyłoby moją wyobraźnię, ale to było COŚ! Paranormal Activity (jak dla mnie totalne dno) umywa się od tego one shota. Poczułam dreszczyk strachu, a to jest coś, co lubię. Najbardziej przeraziła mnie twarz, którą dziewczyna zauważyła nad głową podczas kąpieli... siniaki, oddech na szyi, akcja z ramką... W dodatku dziewczyna straciła życie tylko i wyłącznie przez to, że była podobna do laski, która zostawiła nawiedzającego Junhee ducha... Uważam, że powinna czym prędzej uciekać z tego domu, ale ona głupia została i zapłaciła za to własnym życiem.
    Powalający shot! Więcej takich w Twoim wykonaniu! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu przeczytałam! Przez nawał nauki wcześniej nie miałam czasu, wybacz ^^" Jak już pisałam pod 5 rozdziałem bardzo się cieszę że ktoś nareszcie będzie pisał opowiadania nie tylko o tematyce yaoi, chociaż jeśli chodzi o Twoją twórczość, to właściwie nie robi mi różnicy kim są bohaterowie. Co do opowiadania, jest naprawdę wciągające, jednak jestem strasznie załamana końcówką, to nie tak miało się skończyć. T^T Jest świetne, życzę weny na dalsze opowiadania ^^

    OdpowiedzUsuń