1
Ciepłe promienie słoneczne
wdzierające się przez niedbale zasłonięte okno sprawiły, że śpiąca do tej pory
w wygodnym łóżku dziewczyna powoli otworzyła oczy i mocno się przeciągnęła,
sunąc przy tym dłonią po materacu. Nie natrafiwszy na żadną przeszkodę w
postaci swojego chłopaka, rozejrzała się dookoła po pokoju i westchnęła głośno,
opadając ponownie na plecy. Po chwili do jej nozdrzy dotarł przyjemnie słodki
zapach świeżo zaparzonej herbaty malinowej, a także smażonych naleśników z
dodatkiem czekolady. Junhee była niemalże pewna, że jej chłopak przypalił kilka
pierwszych placków, o czym świadczyła
unosząca się w powietrzu woń za mocno podgrzanej czekolady. Na samą myśl
o tym uśmiechnęła się pod nosem i nie zwlekając dłużej, poderwała się na równe
nogi i narzuciwszy na ramiona ciepłą bluzę chłopaka, wybiegła z pokoju.
Podążając za przyjemnym zapachem,
po chwili znalazła się w niewielkiej kuchni, po której z ogromnym zapałem
krzątał się brązowowłosy chłopak. Na jego widok Junhee uśmiechnęła się
promiennie i na palcach podeszła do niego, obejmując od razu w pasie.
Przestraszony niespodziewanym pojawieniem się dziewczyny drgnął nerwowo, prawie
upuszczając patelnię z dopiero co usmażonym naleśnikiem.
- Masz coś na sumieniu, że jesteś
taki strachliwy? – zażartowała, stając na palcach, by oprzeć brodę na jego
ramieniu. Spojrzała na znajdujące się na talerzu naleśniki i aż oczy jej się
zaświeciły z radości, a w brzuchu zaczęło głośno burczeć.
- Bardzo śmieszne – prychnął
Ilhoon, zerkając przez ramię na szatynkę. – Głodna? – spytał, jakby nie
wiedział, że jego dziewczyna jest wiecznie głodna i o każdej porze mogłaby
wyjeść wszystko z lodówki. – Siadaj do stołu – powiedział, sięgając po talerz
ze śniadaniem.
Junhee klasnęła w dłonie i
zadowolona zajęła miejsce przy stole, na którym chwilę później Ilhoon postawił
talerz z naleśnikami oraz kubek z gorącą herbatą malinową. Dziewczyna chwyciła
garnuszek obiema dłońmi i mocno zaciągnęła się aromatem napoju, delektując się
słodką wonią. Kiedy szatyn postawił przed nią jeszcze słoik z miodem, wydała z
siebie nieartykułowany dźwięk i dodała go odrobinę do herbaty. Nie zwracając
już większej uwagi na swojego chłopaka, zabrała się za pałaszowanie naleśników
z czekoladą. Próbowała ignorować rozbawione spojrzenie siedzącego naprzeciwko
niej Ilhoona, jednak po dłuższej chwili zaczęło ją to niesamowicie irytować,
więc wbiła morderczy wzrok w szatyna i zmrużyła groźnie oczy.
- Co jest? – spytała z pełną
buzią, nabijając widelcem kolejny kawałek naleśnika. Przełknęła jedzenie i
popiła je słodką herbatą, wciąż patrząc na Ilhoona, który nic nie powiedział
tylko uśmiechnął się w ten swój rozbrajający sposób i wrócił do jedzenia. –
Bywasz taki irytujący – stwierdziła pod nosem Junhee i westchnęła ciężko,
wsadzając do buzi spory kawałek naleśnika.
- Ale i tak mnie kochasz –
zaśmiał się chłopak, uśmiechając się szeroko do szatynki, która na te słowa
wywróciła teatralnie oczami i odwzajemniła gest. – Mamy na dzisiaj jakieś
plany?
- Przydałoby się rozpakować
resztę rzeczy, a później możemy przejść się po okolicy – zaproponowała,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Ilhoonowi wcale nie uśmiecha się
rozpakowywanie kolejnych kartonów z rzeczami. – Jeszcze niedużo nam zostało, a
naprawdę mam dość patrzenia na te pudła. Przez nie wcale nie czuję się,
jakbyśmy tutaj mieszkali – wyjaśniła, widząc niemrawą minę chłopaka.
- Wiem, wiem. Po śniadaniu się
tym zajmiemy – powiedział i posłał partnerce promienny uśmiech.
Junhee przytaknęła głową i
dokończyła śniadanie, chcąc w końcu zaspokoić poranny głód. Nawet nie
wiedziała, że była aż tak bardzo głodna. Zapach świeżo pieczonych naleśników
sprawił, że chyba powiększył się kilkukrotnie, jednak u niej było to naprawdę
normalne. Bardziej zdziwiłaby się, gdy po obudzeniu nie miała apetytu. Pijąc
powoli ciepłą herbatę, wpatrywała się w swojego chłopaka, nie mogąc przestać
się nim zachwycać. Może to było nietypowe, jednak nawet po tylu latach związku
wciąż przyłapywała się na tym, że zdarza jej się patrzyć na niego, jak za
pierwszym razem. Każdego dnia Junhee wydawało się, że na nowo zakochuje się w
Ilhoonie, że on na nowo zdobywa jej serce i miesza w głowie, sprawiając, że
całkowicie ją dla niego traci.
Co prawda jeszcze do niedawna nie
planowali kupowania wspólnego mieszkania, a tym bardziej domu, jednak nie
żałowała podjętej decyzji i wiedziała doskonale, że Ilhoon także nie żałował. W
końcu propozycja wyszła właśnie od niego i Junhee w sumie nie miała wiele do
gadania, zwłaszcza że już następnego dnia chłopak zawiózł ją do domu, by mogli
go razem obejrzeć. To była naprawdę bardzo dobra okazja, dlatego nie
zastanawiali się długo i jakiś czas później podpisali umowę o kupnie
jednorodzinnego domu, który znajdował się na obrzeżach miasta. Dla nich była to
idealna lokalizacja, bo oboje nie lubili zgiełku w centrum, do którego mimo
wszystko nie było daleko z ich pierwszego wspólnego domu.
Szuranie krzesła wyrwało Junhee z
chwilowego letargu i sprowadziło z powrotem na ziemię. Dziewczyna spojrzała na
Ilhoona, który właśnie zmywał naczynia po śniadaniu i szybko dopiła herbatę, by
dać chłopakowi jeszcze kubek. Kiedy on zmagał się z talerzami, ona stała tuż za
nim i przytulała go od tyłu, wtulając twarz w jego plecy.
- Nie za dobrze ci? – zapytał
rozbawiony Ilhoon, wycierając mokre dłonie w ścierkę. Zerkając przez ramię na
tulącą się do niego dziewczynę, uśmiechnął się pod nosem do samego siebie i przejechał
dłońmi po przedramionach szatynki, przyprawiając ją o dreszcze na całym ciele.
– Idź się ogarnąć, a ja za ten czas zacznę rozpakowywać rzeczy – zaproponował,
uwalniając się z uścisku Junhee.
- Okay – zgodziła się, kiwając
głową.
Przed wyjściem z kuchni
pocałowała Ilhoona w usta, a później udała się do sypialni po jakieś ubrania. W
korytarzu zerknęła przelotnie na wiszące na ścianach ramki z ich wspólnymi
zdjęciami, które nieustannie robili przy każdej możliwej okazji. Były
praktycznie pierwszymi rzeczami, jakie Junhee wyjęła z kartonów, nie chcąc, by
przypadkiem się zniszczyły. Wiedziała, że w obecnych czasach mało ludzi
przywiązuje uwagę do fotografii, bo przeważnie magazynowane są teraz na dyskach
komputerów lub płytach CD, jednak dla niej miały ogromną wartość. Ilhoon nie
raz się na nią złościł, gdy zaskakiwała go z aparatem w dłoni i robiła mu
zdjęcia, na których wyglądał wyjątkowo głupio, ale chyba po tylu latach zdążył
przyzwyczaić się do dziwnego nawyku swojej dziewczyny. Czasami specjalnie robił
głupie miny, by później Junhee narzekała na kolejne nienadające się do
wywołania zdjęcie. Tak, zdecydowanie lubił się z nią drażnić, ale to był
właśnie cały urok ich związku. Mimo że byli ze sobą już kilka lat, a znali się
znacznie dłużej, bo praktycznie od podstawówki, to wciąż nie mogli się sobą
nacieszyć i niekiedy przyłapywali się nawet na tym, że potrafią się stęsknić
nawet po kilku godzinach rozłąki. Niektórzy uważali, że skończy się to zaraz po
tym, jak ze sobą zamieszkają i rutyna wkradnie się do ich związku, jednak oni o
tym nie myśleli. Starali się żyć z dnia na dzień i nie skupiać się zbytnio na
przyszłości, a już na pewno nie na tej bardzo odległej.
Idąc z powrotem do kuchni, gdzie
Ilhoon rozpakowywał pozostałe naczynia, ponownie spojrzała na wiszące na
ścianie ramki ze zdjęciami i podskoczyła przestraszona, gdy jedna z nich z
hukiem wylądowała na ziemi. Kiedy doszła do siebie, zaśmiała się pod nosem i
kucnęła, by podnieść ramkę.
- Wszystko w porządku? – zapytał
zaniepokojony Ilhoon, wyglądając z kuchni do przedpokoju.
- Tak, ramka spadła – wyjaśniła
Junhee, robiąc smutną minę na widok stłuczonej szybki. Spojrzała na tkwiący w
ścianie gwóźdź i ściągnęła brwi w geście zdziwienia. – Hm, dziwne –
stwierdziła, jednak nie mając czasu na zastanawianie się nad tym, co się stało,
zawiesiła ramkę z powrotem na poprzednie miejsce i dołączyła do Ilhoona. –
Musiałam źle ją zawiesić – stwierdziła w myślach i spojrzała na chłopaka, który
nucił pod nosem jakąś piosenkę. – Widzę, że masz dzisiaj dobry humor.
- Nareszcie się wyspałem –
powiedział i uśmiechnął się promiennie. – Idę rozpakować książki, a ty
poukładaj resztę talerzy, okay?
Junhee skinęła głową na zgodę i
podeszła do kartonu z pozostałymi naczyniami. Ilhoon zabrał pudło z książkami i
wyszedł z kuchni, kierując się do pokoju, który miał być zarazem niewielkim
gabinetem z regałem na książki i biurkiem z komputerem. Na razie znajdowały się
tam jedynie meble, bo cały sprzęt wciąż czekał na swoją kolej. Przechodząc
korytarzem, zerknął na wiszące na ścianach ramki ze zdjęciami i na chwilę
zatrzymał się naprzeciwko tej, która niedawno spadła na ziemię. Zmarszczył
czoło, widząc, że szkiełko pękło tylko w tym miejscu, gdzie na fotografii
znajdował się właśnie on. Zupełnie tak, jakby ktoś z premedytacją uderzył
dłonią w tamten fragment szkła, co przecież było niedorzeczne. Wzruszywszy
ramionami na to wszystko, poprawił wysuwający się mu z ramion karton z
książkami i poszedł do niewielkiego gabinetu. Mimo wszystko zniszczona ramka
przez dłuższy czas nie dawała mu spokoju, jednak w końcu doszedł do wniosku, że
takie sytuacje z pewnością często się zdarzają i nie ma co sobie tym zaprzątać
głowy.
*
Rozglądając się dookoła siebie,
wsunęła dłoń pod ramię idącego obok niej Ilhoona i uśmiechnęła się promiennie
do niego, mrużąc przy tym uroczo oczy przed natrętnymi promieniami słońca.
Pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna, dlatego zaraz po rozpakowaniu do końca
reszty rzeczy postanowili pójść na spacer, by móc nareszcie obejrzeć urokliwą
okolicę. Sąsiedzi zdawali się być w miarę przyjaźnie nastawieni do nowych
mieszkańców, a przynajmniej takie wrażenie odniosła Junhee, gdy mijali kolejne
domy i kłaniali się nisko ich domownikom.
- Myślę, że będzie nam się tutaj
dobrze mieszkać – powiedziała, opierając głowę na ramieniu Ilhoona, który na
zgodę skinął głową i uśmiechnął się łagodnie do partnerki. – Niedługo będzie
trzeba urządzić parapetówę. Minhyuk pewnie już się upomina o to – zaśmiała się,
widząc niemrawą minę swojego chłopaka.
- Już przy przeprowadzce ględził
mi o tym, że mamy jak najszybciej robić imprezę, bo nie można mieszkać w
nieochrzczonym domu, cokolwiek by to nie znaczyło – zamruczał niskim głosem
Ilhoon, czym rozbawił swoją dziewczynę. – Możemy urządzić coś w przyszłym tygodniu.
Reszta chłopaków pewnie też będzie wolna.
- Okay, akurat do tego czasu
ogarniemy wszystko do końca. – Junhee przytaknęła głową i rozejrzała się
dookoła, zatrzymując wzrok na idącej z naprzeciwka dziewczynie, która
prowadziła na smyczy pięknego labradora. Junhee wydała z siebie cichy jęk
zachwytu i mocniej ścisnęła ramię Ilhoona. – Zobacz, jaki piękny! –
powiedziała, wpatrując się rozanielonym spojrzeniem w psa.
Chłopak przewrócił oczami, ale
nic nie powiedział, doskonale wiedząc, jaką słabość do czworonogów ma Junhee.
Zamiast marudzić, przystanął z dziewczyną i poczekał, aż ta pozachwyca się
labradorem, by później nie narzekała na to, że za nic ma jej zdanie. Kiedy
szatynka wyciągnęła dłoń w stronę psa, ten jakby rażony piorunem odskoczył od
niej i z podkulonym ogonem schował się za swoją właścicielką, skomląc przy tym
żałośnie.
- Przepraszam, nie wiem, co w
niego wstąpiło – powiedziała zażenowana właścicielka labradora, patrząc
przepraszająco na zdziwioną Junhee. – Zwykle pierwszy leci do ludzi i chce się
z nimi bawić.
- Pewnie to nie jest jego dobry
dzień – zażartował Ilhoon, obejmując swoją dziewczynę ramieniem w pasie. –
Chodź, piesek nie chce się z tobą bawić – dodał rozbawiony i widząc
naburmuszoną minę szatynki, pocałował ją czule w policzek i pociągnął za sobą w
stronę znajdującego się niedaleko placu zabaw dla dzieci.
- Dziwne, psy zwykle do mnie
lgną, a ten odskoczył ode mnie, jakbym coś mu zrobiła – wymruczała rozczarowana
wcześniejszym incydentem Junhee, jednak zaraz doszła do wniosku, że być może
faktycznie labrador nie miał zbyt dobrego dnia i wzruszyła na to wszystko
ramionami. – Pohuśtasz mnie? – spytała wesoło, wskazując palcem huśtawkę.
Ilhoon zaśmiał się tylko i skinął
głową na zgodę, a później szybkim krokiem udał się za swoją dziewczyną, która
bez namysłu zajęła jedną z kilku wolnych huśtawek.
2
Junhee tego dnia nie była w zbyt
dobrej formie. Z widoczną niechęcią patrzyła na swoje odbicie w lustrze,
starając się nie zwracać większej uwagi na widniejące pod oczami cienie oraz
przekrwione oczy. Praktycznie przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, a wszystko
przez to, że ciągle wydawało jej się, że ktoś ją obserwuje. Oczywiście nic
takiego nie miało miejsca, jednak świadomość bycia obserwowaną nie opuszczała
dziewczyny przez całą noc i nie pozwalała spokojnie zasnąć. Junhee obracała się
z boku na bok i naprawdę dziwiła się, że ani razu nie obudziła Ilhoona.
Najwidoczniej nowe miejsce zbawiennie wpłynęło na jego problemy ze snem, bo
chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Junhee tak bardzo męczyła się
w ciągu nocy. W przeciwieństwie do niej rano wstał niezwykle wypoczęty i
niemalże unosił się nad ziemią, gdy przygotowywał dla Junhee śniadanie.
- Nie jestem głodna –
powiedziała, kiedy postawił przed nią talerz z tostami. Czując na sobie
spojrzenie chłopaka, uniosła niepewnie głowę i blado się uśmiechnęła. –
Przepraszam, nie jestem dzisiaj w dobrej formie.
- Właśnie widzę – szepnął nieco
przestraszony, dopiero wtedy dostrzegając cienie pod oczami szatynki. –
Wszystko w porządku? – spytał, siadając obok dziewczyny i łapiąc ją czule za
dłonie.
- W ogóle nie spałam tej nocy –
wyjaśniła i westchnęła głośno, spuszczając wzrok na ręce szatyna. Były takie
delikatne w dotyku, że najchętniej nie pozwoliłaby mu wypuszczać siebie z tego
mocnego, ale zarazem czułego uścisku. – Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie
obserwuje.
- Obserwuje? – Ilhoon otworzył szeroko
oczy z przerażenia i poderwał się na równe nogi, prawie przewracając krzesło na
podłogę. – To pewnie ten sąsiad z naprzeciwka! Sama widziałaś, jak się gapił na
ciebie, kiedy chodziłaś po ogrodzie w krótkich spodenkach! – stwierdził, czym
rozbawił Junhee, nieświadomie poprawiając jej humor.
- Przestań! – zaśmiała się
dźwięcznie, łapiąc chłopaka za rękę. Posadziła go z powrotem na krześle i posłała
mu pełne litości spojrzenie. – Niby jak miałby mnie podglądać, co? Hoonie, to
nic takiego. Naoglądałam się programów o duchach i pewnie stąd ta nieprzespana
noc.
- Ja i tak będę miał go na oku –
zapewnił chłopak, robiąc poważną minę. Junhee uśmiechnęła się półgębkiem i
pokręciła głową z rozbawieniem, przeczesując palcami pofalowane po myciu włosy
chłopaka. – To skoro źle się czujesz, to może odwołamy dzisiejszą imprezę?
Możemy przełożyć ją na przyszły tydzień.
- Nie, chłopcy już się tak
napalili, że przyjdą do nas – powiedziała, patrząc niemalże błagalnie na
Ilhoona, który westchnął ciężko, zastanawiając się zapewne nad ich planami. –
Poza tym wezmę zaraz gorącą kąpiel, doprowadzę się do porządku i mi przejdzie.
- W porządku – zgodził się po
chwili i lekko się uśmiechnął. – W takim razie będę musiał pojechać do sklepu,
bo jak przyjadą, to nic w lodówce do jedzenia nie zostanie – stwierdził,
niechętnie wstając z krzesła. – Poczekać, aż weźmiesz kąpiel czy mogę już
jechać?
- Jedź, jedź. Ja sobie poradzę –
powiedziała i sięgnęła po słoik z dżemem, by posmarować nim zimne tosty. – Zjem
śniadanie i wezmę kąpiel.
- To przygotuję ją dla ciebie i
pojadę do sklepu – zaproponował i przed wyjściem z kuchni pocałował dziewczynę
w czubek głowy.
Junhee uśmiechnęła się błogo i
ugryzła kawałek zimnej kromki chleba, próbując nie połamać sobie na niej zębów.
Czasami nie mogła uwierzyć we własne szczęście i fakt, że kiedy przypadkowo
poznała Ilhoona. Gdyby wtedy nie poszła na wagary, to nigdy nie spotkałaby go
na placu zabaw, gdzie często uciekała z domu, gdy sprawy pomiędzy rodzicami
wymykały się spod kontroli, a ona nie mogła już dłużej znosić ich wiecznych
krzyków i obarczania się winą za całe zło na świecie. To właśnie wtedy
pokłóciła się ze swoją najlepszą przyjaciółką na jednej z przerw i nie mogąc
dalej przebywać z nią w tej samej klasie, po prostu zabrała plecak i uciekła ze
szkoły. Nogi same zaprowadziły ją na plac zabaw, gdzie na jednej z huśtawek
siedział właśnie Ilhoon. Z początku wydawał jej się być zarozumiałym
dzieciakiem, który ma dosłownie wszystko to, o co poprosi, jednak po dłuższej
rozmowie okazało się, że wcale taki nie jest. Jego życie również nie było
usłane różami, dlatego Junhee tak szybko mu zaufała i zapragnęła spotykać się z
nim każdego dnia. Tylko dzięki Ilhoonowi udawało jej się pokonywać trudności
życia codziennego, bo wiedziała, że zawsze po lekcjach on będzie czekał na nią
na ich placu zabaw, by spędzić razem trochę czasu.
- Kąpiel gotowa – poinformował
Ilhoon, narzucając na ramiona kurtkę. – Postaram się wrócić jak najszybciej –
dodał i posławszy dziewczynie buziaka w powietrzu, wyszedł z domu, zamykając za
sobą drzwi.
Junhee dojadła śniadanie, wypiła
do końca malinową herbatę i poszła do przedpokoju, by zamknąć drzwi na klucz.
Wolała nie ryzykować, że ktoś wejdzie do domu, gdy ona będzie brała długą
kąpiel. Później udała się od łazienki, w której unosiła się przyjemna woń
czekoladowego płynu do kąpieli. Junhee uśmiechnęła się pod nosem i zrzuciwszy z
siebie ubrania, od razu weszła do wypełnionej po brzegi wodą wanny. Zanurzyła
się po samą brodę i przymknęła powieki, delektując się panującym dookoła
spokojem. Tego nigdy nie doświadczała w domu rodzinnym, chyba że akurat rodzice
byli po kolejnej awanturze i nie odzywali się do siebie słowem. Przy Ilhoonie
życie Junhee diametralnie się zmieniło, ale w ten pozytywny sposób. Rzadko się
kłócili, a nawet jeśli zdarzały się pomiędzy nimi jakiekolwiek sprzeczki, to
dotyczyły one głównie błahych rzeczy, więc niedługo później dochodzili do
wniosku, że kłócenie się o takie sprawy nie ma sensu i jest niezwykle
dziecinne.
Junhee zamknęła oczy, wstrzymała
powietrze i zanurzyła się po sam czubek głowy. Woda robiła się coraz
chłodniejsza, co oznaczało, że powinna już kończyć kąpiel. Wolała się nie
rozchorować, zwłaszcza że było jeszcze sporo rzeczy do zrobienia w nowym domu.
Co prawda nie wymagał on większych poprawek, jednak planowała zmienić kolor
ścian sypialni, a to mimo wszystko wymagało trochę wysiłku, a będąc chorą nie
miałaby nawet sił kiwnąć palcem.
Chcąc się wynurzyć, otworzyła
oczy i na widok pochylającej się nad nią postaci, krzyknęła z przerażenia pod
wodą, pozbywając się resztek powietrza. Spanikowana chwyciła się krawędzi wanny
i zachłystując się powietrzem, wynurzyła się spod wody. Rozejrzała się dookoła
siebie, jednak w łazience znajdowała się tylko ona. Oddychając ciężko, wytarła
dłońmi mokrą twarz i odgarnęła włosy, które kleiły się do bladych ze strachu
policzków.
- Wróciłem! – krzyknął z
przedpokoju Ilhoon, a zaraz po tym rozległ się huk zamykanych gwałtownie drzwi.
– Junhee?!
- Jestem w łazience! –
poinformowała, starając się zapanować nad szybko walącym w piersi sercem. Kiedy
Ilhoon wszedł do łazienki, uśmiechnęła się nerwowo i wskazała dłonią puchaty
szlafrok. – Kupiłeś wszystko? – spytała, wstając z wanny.
- Wydaje mi się, że tak –
odpowiedział, pomagając dziewczynie ubrać na mokre ciało ubranie. – Wszystko w
porządku? Jesteś strasznie blada – stwierdził, przyglądając się bacznie twarzy
szatynki.
- Tak, wszystko okay. Nie było
cię tutaj wcześniej, prawda? – Junhee wyszła w końcu z wanny z niewielką pomocą
chłopaka i zawinęła mokre włosy w jasny ręcznik. Widząc pytające spojrzenie
Ilhoona, machnęła ręką na odczepnego i uśmiechnęła się lekko. – Nieważne. To
pewnie był tylko cień albo coś mi się przewidziało.
- Junhee, zaczynasz mnie
przerażać – powiedział Ilhoon, podążając za dziewczyną do ich sypialni. Kiedy
przechodzili korytarzem, kolejna ramka spadła ze ściany, przyprawiając parę o
szybsze bicie serc. Chłopak spojrzał z przerażeniem malującym się na twarzy na
leżącą na ziemi ramkę i przeniósł szybko wzrok na swoją dziewczynę. – Cholera,
to staje się coraz dziwniejsze – stwierdził, sprawdzając, czy w ścianie w
dalszym ciągu tkwi gwóźdź. – Jakim cudem ona spadła?
- To samo stało się z poprzednią
ramką – przypomniała wystraszona Junhee, uczepiając się ramienia chłopaka.
Spojrzała na wiszące na ścianie zdjęcie i zagryzła nerwowo wargi w wąską linię.
- Pewnie źle je powiesiliśmy. –
Ilhoon odwiesił ramkę na miejsce i wzruszył ramionami, spoglądając niepewnie na
swoją dziewczynę, która skinęła głową na zgodę i poszła do sypialni. Chłopak
jeszcze przez chwilę tkwił w bezruchu, przyglądając się jeszcze raz zniszczonej
ramce. Od razu zauważył, że szybka pękła jedynie w miejscu, gdzie na fotografii
znajdował się właśnie on. – Dziwne – mruknął i dołączył do swojej dziewczyny,
która właśnie ubierała bieliznę.
- O której przyjdą chłopcy? –
spytała, odwracając się przodem do Ilhoona.
- Pewnie po południu. Minhyuk
wspominał coś o siedemnastej, ale znając ich, to będą wcześniej – powiedział i
uśmiechnął się lekko, podchodząc do szatynki. Objął ją w pasie i pocałował w
czubek nosa, sprawiając tym małym gestem, że dziewczyna na chwilę zapomniała o
dziwnych sytuacjach, które miały miejsce w przeciągu ostatnich godzin. Kiedy
przesunął dłońmi po jej plecach i mocniej zacisnął palce na łopatkach, Junhee
syknęła z bólu i czym prędzej oswobodziła się z jego uścisku. – Co się stało?
- Nie wiem – jęknęła i odwróciła
się plecami do Ilhoona, dzięki czemu mógł zobaczyć sine ślady na jej łopatkach.
– Co to jest? – spytała przerażona, próbując dojrzeć cokolwiek w lustrze, co
było niesamowicie trudne.
- Siniaki? Gdzieś ty je sobie
zrobiła? – Ilhoon przejechał opuszkami palców po śladach na plecach szatynki i
zmarszczył czoło, przenosząc wzrok na twarz dziewczyny. – Uderzyłaś się gdzieś?
- N-nie! – powiedziała
spanikowana, dotykając siniaków dłonią. Jęknęła z bólu i ze łzami w oczach
spojrzała na szatyna. – A przynajmniej nie pamiętam, żebym się gdziekolwiek
uderzyła.
- Wiesz, to pewnie nic takiego –
stwierdził Ilhoon, chcąc trochę uspokoić partnerkę. – Czytałem kiedyś, że przez
niedobór żelaza wystarczy nawet mocniejszy uścisk, żeby zrobić sobie siniaka.
Powinnaś iść do lekarza. Zrobią ci badania i zobaczymy, co ci dolega –
zaproponował, a Junhee jedynie skinęła niepewnie głową na zgodę i przełknęła
nerwowo ślinę. – Nie martw się. To na pewno nic groźnego – dodał dla
uspokojenia i pocałował dziewczynę w czoło. – Ubierz się, bo jeszcze się
przeziębisz, a to ostatnie, na co pozwolę!
*
Junhee uśmiechnęła się promiennie
na widok szóstki chłopaków i każdego z nich przytuliła na powitanie. Na
szczęście żaden z nich nikogo ze sobą nie przyprowadził, więc zapowiadał się
przyjemnie spędzony wieczór w towarzystwie najbliższych przyjaciół. Oczywiście
nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby któryś z nich przyszedł z osobą
towarzyszącą, jednak przy nich nie musiała udawać, że jest w wyśmienitym
humorze, bo po pierwsze przyjaciół nie okłamywała, a po drugie wątpiła, by
któryś z nich nabrał się na jej kiepską grę aktorską.
- Wszystko w porządku? – zapytał
Minhyuk, podążając za Junhee do kuchni. Czekając na jej odpowiedź, otworzył
lodówkę i zaczął w niej buszować, ostatecznie wyjmując pojemnik z ciastem
czekoladowym. Zabrał od dziewczyny widelczyk i uśmiechnął się uroczo i
niewinnie, nabierając trochę ciasta. – Okay, a teraz mów, co się dzieje.
- Nic się nie dzieje – westchnęła
i uśmiechnęła się nerwowo, przyglądając się chłopakowi, który z niezwykłą
szybkością pożerał ciasto. – Powoli, nikt ci go nie zabierze.
- Tego nigdy nie możesz być
pewna! – stwierdził i wskazał widelcem krążącego po korytarzu Eunkwanga. – Ale
ty nie zmieniaj tematu. Coś się stało, prawda? Ilhoon też dziwnie się dzisiaj
zachowuje. Pokłóciliście się?
- Nie, to nie to – powiedziała i
oparła się plecami o kuchenny blat. – Między nami jest wszystko okay. Po prostu
kiepsko spałam tej nocy.
- Ilhoon nie dał ci się wyspać,
co? – Minhyuk uśmiechnął się łobuzersko, poruszając zabawnie brwiami. Junhee
zaśmiała się pod nosem i uderzyła chłopaka w ramię, nie mogąc powstrzymać
kolejnego napadu śmiechu. – No co? On też taki zmizerniały dzisiaj jest, to
pewnie razem w nocy spać nie mogliście.
Junhee już miała coś powiedzieć,
gdy nagle w domu rozległ się huk rozbijającego się szkła. Dziewczyna od razu
pobiegła do przedpokoju, spodziewając się, że to kolejna ramka spadła i wcale
się nie pomyliła. Przerażona przeniosła wzrok z podłogi na stojącego w progu
salonu Ilhoona i wstrzymała na moment oddech, bojąc się, że jeśli zacznie
oddychać, to rozpłacze się z bezsilności, a nie chciała straszyć chłopaków.
- U was to normalne? – zapytał
zaskoczony Eunkwang, podnosząc z ziemi ramkę. Spojrzał na dwie inne zniszczone,
które wisiały na ścianie i zmarszczył pytająco czoło, jeszcze raz przyglądając
się wszystkim trzem ramkom. – Czemu… Ej, nie wydaje wam się to dziwne?
- Po prostu tak spadały. Dajmy
już temu spokój, okay? – poprosił Ilhoon, odwieszając ramkę na miejsce. Posłał
przyjacielowi wymowne spojrzenie i uśmiechnął się nerwowo do chłopaków. –
Chodźmy do salonu i zjedzmy coś, bo już głodny jestem – dodał, wyciągając rękę
do Junhee, która od razu ją pochwyciła i ruszyła za swoim chłopakiem,
przelotnie spoglądając na zniszczone ramki.
- Jak wam się tutaj mieszka? Nie
brakuje wam miejsca? – zapytał Sungjae, rozglądając się po niewielkim salonie.
– Ładnie się tutaj urządziliście.
- Junhee chce przemalować ściany
na inne kolory – powiedział Ilhoon, sadzając szatynkę obok siebie na fotelu.
- W sumie racja, trochę
przytłaczają te ciemne ściany – stwierdził Minhyuk, nakładając na talerz
kolejną porcję sałatki. Czując na sobie czyjeś spojrzenie, przebiegł wzrokiem
po twarzach przyjaciół i uśmiechnął się niewinnie do Eunkawnga, który patrzył
na niego z politowaniem, kręcąc głową z dezaprobatą. – No co?
- Czasami nie mogę się nadziwić,
jakim cudem ty jesteś taki chudy skoro ciągle jesz – powiedział Eunkwang,
opierając brodę na dłoni.
- Mam dobrą przemianę materii.
Poza tym nie wypada się nie poczęstować, skoro Junhee i Ilhoon spędzili tyle
czasu, żeby to wszystko przygotować – stwierdził i wzruszył ramionami,
nabierając widelcem kolejną porcję sałatki. – Mistrzostwo świata. Chyba się do
was przeprowadzę.
- I będziesz spał na wycieraczce?
– zaśmiał się Ilhoon, patrząc uważnie na przyjaciela, który po chwili namysłu
skinął głową na zgodę i uśmiechnął się uroczo.
- Dla takiego jedzenia mogę spać
nawet na wycieraczce.
- Czekajcie. Przyniosę aparat. –
Junhee podniosła się z fotela i poszła do sypialni po aparat. Po chwili wróciła
do salonu i usiadła na swoim poprzednim miejscu obok Ilhoona. Nie ostrzegając
chłopaków, zaczęła im robić zdjęcia, co chwilę chichocząc pod nosem, gdy na
ekranie pojawiała się zrobiona znienacka fotografia. – Minhyuk w swoim żywiole
– zażartowała, patrząc na zdjęcie, na którym chłopak ładował do pełnej buzi kolejną
porcję ciasta. – Okay, a teraz zrobimy sobie wspólne zdjęcie.
Junhee nastawiła w aparacie
samowyzwalacz, ustawiła go na szafce i szybko usiadła pomiędzy Ilhoonem a
Minhyukiem, który nawet na tę chwilę nie potrafił rozstać się z talerzem i
kolejnym kawałkiem czekoladowego ciasta. Kiedy zdjęcie zostało zrobione, Junhee
poderwała się z miejsca i szybko dopadła aparat, chcąc sprawdzić, jak wyszli na
fotografii.
- Jak wyszedłem? Na pewno
cudownie – powiedział rozbawiony Minhyuk, zerkając przez ramię dziewczyny na
ekran aparatu. – Ej, co to ma być?
- Nie wiem, musiało się światło
odbić – stwierdziła Junhee i uśmiechnęła się lekko do przyjaciela. – Trzeba
powtórzyć zdjęcie, bo to nie wyszło.
- Cholera, a tak starałem się
wyjść ładnie. Kolejny raz na pewno mi się to nie uda – pożalił się Eunkwang,
robiąc smutną minę.
Wszyscy parsknęli śmiechem i
zajęli swoje poprzednie pozycje. Junhee jeszcze raz sprawdziła ustawienia aparatu,
nastawiła samowyzwalacz i postawiła urządzenie na szafce, starając się ustawić
go pod odpowiednim kątem, by uniknąć kolejnej wpadki. Później usiadła między
Ilhoonem a Minhyukiem i uśmiechnęła się promiennie do obiektywu. W momencie
kiedy zdjęcie było robione, poczuła na szyi czyjś dotyk, jednak doszła do
wniosku, że jest najzwyczajniej w świecie przewrażliwiona i nie powinna się tym
przejmować. Dla pewności spięła włosy w koka i wstała z kanapy, by sprawdzić
zdjęcie.
- Mam nadzieję, że tym razem się
udało – powiedział Minhyuk, znów pojawiając się obok dziewczyny.
- Tak, teraz jest w porządku i
nawet Eunkwang-oppa ładnie wyszedł – zaśmiała się, przenosząc wzrok na
starszego przyjaciela. – Prześlę wam później te zdjęcia, tylko zrzucę je na
laptopa.
- Super, to co teraz będziemy
robić? – zapytał Ilhoon, obejmując swoją dziewczynę od tyłu w pasie. – Wszystko
w porządku? – wyszeptał jej na ucho, by nikt inny go nie usłyszał.
- Tak, jest dobrze –
odpowiedziała równie cicho i uśmiechnęła się do przyjaciół. – Proponuję w coś
zagrać albo obejrzeć jakiś film. Ostatnio znalazłam dobry horror. Trzyma w
napięciu.
Ilhoon zaśmiał się pod nosem i
pokręcił głową z rozbawieniem. Najwidoczniej Junhee miała za mało atrakcji w
ich domu i wciąż potrzebowała horrorów, by zaspokoić swój głód ostrych wrażeń.
3
Czując na twarzy czyjś gorący i
mocno przyspieszony oddech, Junhee otworzyła gwałtownie oczy i spanikowana
poderwała się na łóżku do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła siebie.
Ilhoon spał twardo obok niej, więc było mało prawdopodobne, by to właśnie jego
oddech czuła na swojej twarzy. Wciąż nieco roztrzęsiona spojrzała na stojący na
szafce nocnej budzik i jęknęła cicho, gdy zobaczyła, że jest dopiero trzecia.
Wiedziała, że po takim czymś szybko nie zaśnie. Serce dziewczyny nadal waliło
jej w piersi, a na całym ciele pojawiła się nieprzyjemna gęsia skórka. Chcąc
trochę ochłonąć, postanowiła pójść do kuchni i napić się czegoś zimnego. Po
cichu wstała więc z łóżka i narzuciwszy na ramiona ciepłą bluzę Ilhoona, wyszła
z pokoju, nie domykając za sobą drzwi, które niesamowicie skrzypiały ze
starości. Co prawda już wiele razy prosiła chłopaka, by coś z tym zrobił, ale
zawsze wypadało mu coś o wiele ważniejszego i w ten oto sposób drzwi w dalszym
ciągu nie zostały nasmarowane.
Będąc już w kuchni, podeszła do
lodówki i otworzyła ją na oścież. Przebiegła wzrokiem po półkach, ostatecznie
sięgając po karton z mlekiem. Upiła kilka łyków i pusty pojemnik wyrzuciła do
kosza. Czuła się już nieco lepiej, jednak wiedziała, że od razu nie uda jej się
zasnąć, dlatego udała się do gabinetu i usiadła na obrotowym krześle, włączając
po chwili laptopa. Od wizyty chłopaków minęło już trochę czasu, a ona wciąż nie
zrzuciła wspólnych zdjęć z aparatu. Postanowiła zrobić to do razu, bo
wiedziała, że na następny dzień znajdzie ważniejsze rzeczy do zrobienia i znów
wypadnie jej to z głowy.
Kiedy zdjęcia nareszcie zrzuciły
się na komputer, oparłszy głowę na dłoni, zaczęła przeglądać poszczególne
fotografie, co chwilę uśmiechając się do samej siebie na widok głupich min
chłopaków. Znalazłszy ich wspólne zdjęcie, zatrzymała się przy nim na nieco
dłużej, chcąc dokładnie je obejrzeć. Nagle coś przykuło jej uwagę. Powiększyła
fotografię kilkukrotnie i przesunęła ją na swoją szyję, na której widniały
dziwne cienie; zupełnie jakby zaciskające się na niej czyjeś palce.
Przerażona odsunęła się od biurka
i wzięła głęboki wdech, starając się zapanować nad walącym w piersi sercem. Już
nie wiedziała, co działo się w jej otoczeniu. Najpierw spadające ze ścian
ramki, które mimo wszystko były powieszone z niezwykłą starannością na
gwoździach, to znów to dziwne uczucie bycia obserwowaną, cienie w łazience, a
teraz jeszcze to zdjęcie.
Junhee nagle poczuła okropny ból
głowy, który nasilał się z każdą kolejną sekundą. Bojąc się, że może zamienić
się w migrenę, szybko wyłączyła laptopa i z ledwością wróciła do sypialni.
Bezwładnie opadła na łóżko i nie minęła minuta, jak zasnęła wtulona w
przyjemnie ciepłe ciało śpiącego Ilhoona.
*
Ilhoon obudził się jako pierwszy.
Przez dłuższą chwilę leżał w bezruchu i przyglądał się śpiącej Junhee, która
mruczała coś przez sen. Mimo chęci, nie mógł zrozumieć, co dokładnie mamrotała,
więc ostatecznie dał za wygraną i uśmiechając się pod nosem, odgarnął z twarzy
dziewczyny kosmyki poplątanych włosów. W pewnym momencie jego uwagę przykuły
dziwne ślady widniejące na szyi szatynki. Zachowując niewielki dystans,
przyłożył do nich swoje palce i z przerażeniem stwierdził, że siniaki idealnie
się z nimi pokrywały. Może były nieco cieńsze niż jego palce, ale z pewnością
były to odciski czyichś palców.
- Mm, co robisz? – spytała rozespana
dziewczyna, patrząc spod przymrużonych powiek na swojego chłopaka. Zerknęła na
jego dłoń, a później ponownie przeniosła wzrok na twarz szatyna i zmarszczyła
pytająco czoło. – Coś się stało? Chcesz mnie udusić? – zaśmiała się
zachrypniętym po nocy głosem.
- Ja nie… - szepnął i odsunął się
od Junhee, siadając na skraju łóżka. Zdezorientowany oparł łokcie na udach i
ukrył twarz w dłoniach, próbując to wszystko objąć rozumem, co było naprawdę
trudne.
Junhee wstała z łóżka i podeszła
do lustra, by sprawdzić, o czym mówił Ilhoon. Odgarnęła włosy na jedną stronę i
spojrzała szeroko otwartymi oczami na sine ślady na swojej szyi. Od razu
przypomniało jej się wykonane na ostatniej imprezie zdjęcie oraz widoczne po
przybliżeniu cienie na szyi. Bała się tego, co dzieje się dookoła niej,
zwłaszcza że nie miała zielonego pojęcia, z czym miała do czynienia. Przecież
coś takiego jak duchy nie istniało i musiałaby być nienormalna, żeby w takie
rzeczy uwierzyć. Fakt, nieraz oglądała programy o duchach, nawiedzonych domach
czy osobach, które potrafiły kontaktować się z „zaświatami”, jednak nigdy nie
brała tych opowieści na poważnie. Przecież to były tylko bzdury wyssane z
palca.
- Pójdę do lekarza i zrobię
badania – powiedziała, chcąc uspokoić Ilhoona, który w dalszym ciągu tkwił w
takiej samej pozycji jak wtedy, gdy wstawała z łóżka. Podeszła do chłopaka i
usiadła obok niego, obejmując go szczelnie ramionami. – Musiałam sama je sobie
zrobić. Sam mówiłeś, że przez brak żelaza robią się siniaki przy najłagodniejszym
dotyku, a wiesz, że ja lubię podpierać szyję rękoma – dodała i pocałowała
Ilhoona czule w policzek.
- Pewnie masz rację. Przecież kto
inny mógłby ci to zrobić? – Chłopak spojrzał uważnie na partnerkę i uśmiechnął
się do niej lekko. – Idź się umyć, a ja zrobię śniadanie.
- Może ja choć raz zrobię je dla
ciebie? – poprosiła Junhee, wpatrując się słodkimi oczkami w szatyna, który na
to pytanie zaśmiał się uroczo i pocałował ją w czoło. – No co?
- Kochanie, niedawno się tutaj
wprowadziliśmy. Chcesz puścić dom z dymem? – Ilhoon spojrzał litościwie na
Junhee i kręcąc głową z rozbawieniem, wyszedł z pokoju.
- Wcale nie jestem taką złą
kucharką! – krzyknęła za nim oburzona i fuknęła pod nosem, udając wielce
obrażoną.
Zaraz jednak doszła do wniosku, że
Ilhoon ma stuprocentową rację i najlepiej dla całej ludzkości, by nie próbowała
swoich sił w kuchni. Jedyne, co jej wychodziło, to ciasto czekoladowe oraz
przygotowanie soków owocowych, chociaż nawet wtedy potrafiła zrobić sobie
krzywdę przy obieraniu jabłek czy pomarańczy.
Będąc w łazience, jeszcze raz
przyjrzała się sinym śladom na szyi i przyłożyła do nich dłonie, stwierdzając,
że naprawdę mogła to zrobić sobie sama. W końcu jej największym nawykiem było
siedzenie przy stole z opartymi o szyję rękoma, a skoro faktycznie miała
niedobór żelaza w organizmie, to nawet najmniejszy dotyk mógł sprawić, że na
skórze pojawiały się siniaki.
Nie przejmując się tym zbytnio,
rozpuściła włosy, dochodząc do wniosku, że powinna je umyć, bo nie były już
pierwszej świeżości. Zabrała więc z półki szampon i pochyliwszy się nad
umywalką, odkręciła kurek z ciepłą wodą i zmoczyła nieco przetłuszczone
kosmyki. Później wylała na dłonie trochę szamponu o przyjemnym zapachu
brzoskwiń i zaczęła wmasowywać specyfik w skórę głowy oraz włosy. Kiedy trochę
piany dostało jej się do oczu, szybko je zamknęła i syknęła z bólu, gdy poczuła
nieprzyjemne szczypanie. Poczuwszy delikatny dotyk drugich dłoni, uśmiechnęła
się pod nosem i zamruczała niczym mały kotek, domagający się pieszczot od swojego
właściciela. Uwielbiała, kiedy Ilhoon pomagał jej myć włosy, zwłaszcza że miała
je wyjątkowo długie i bez czyjejś pomocy nie zawsze udawało się w całości
spłukać resztki szamponu.
- Junhee, pomóc ci spłukać włosy?
– zaproponował Ilhoon, otwierając drzwi do łazienki.
Dziewczyna dopiero wtedy
usłyszała charakterystyczne skrzypnięcie, które rozlegało się za każdym razem,
kiedy ktoś wchodził do łazienki. Przerażona uniosła się do pionu i zapominając
o pianie na włosach, otworzyła szeroko oczy z przerażenia, wbijając wzrok w
stojącego w progu chłopaka.
- Coś się stało? – spytał
zaskoczony Ilhoon, przyglądając się uważnie bladej dziewczynie.
- N-nie – odpowiedziała
niepewnie, kręcąc głową. – Możesz pomóc – dodała i uśmiechnęła się lekko do
chłopaka.
Pochyliła się ponownie nad
umywalką i zamknęła oczy, oddając się w całości dotykowi Ilhoona, który
momentalnie podziałał zbawiennie na jej skołatane nerwy. Czując delikatne
dłonie chłopaka, na chwilę zapomniała o tym, co stało się kilkanaście sekund
wcześniej. Powoli popadała w paranoję i wiedziała, że jeśli czegoś z tym nie
zrobi, to do końca zwariuje i podzieli losy swojej matki.
*
Junhee musiała zaczerpnąć trochę
świeżego powietrza. Siedzenie w domu źle na nią wpływało i bała się, że przez
tłumioną frustrację niepotrzebnie wyładuje się na niewinnym Ilhoonie, a to było
ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Nie chciała mu także mówić o swoich
urojeniach, dochodząc do wniosku, że pewnie to wszystko dzieje się przez
zmęczenie albo zbyt wybujałą wyobraźnię. Nie chciała dopuszczać do siebie
myśli, że być może to prawda i faktycznie w ich domu znajduje się coś, czego
nie można racjonalnie wytłumaczyć. Na razie jednak starała się o tym nie
myśleć, licząc po cichu, że wkrótce te dziwne incydenty przestaną mieć miejsce,
a ona będzie miała nareszcie spokój.
- Jinhee? – zapytała starsza
kobieta, patrząc uważnie na wystraszoną jej nagłym pojawieniem się dziewczynę.
- Przepraszam, ale musiała mnie
pani z kimś pomylić – powiedziała speszona Junhee, poprawiając nerwowo kosmyki
włosów. Założyła je za uszy i posławszy nieznajomej lekki uśmiech, zrobiła krok
w bok, by ją ominąć, jednak ta złapała rękę szatynki, zatrzymując w miejscu.
- Nie, to ja przepraszam. Jesteś
bardzo podobna do dziewczyny, która mieszkała kiedyś w tamtym domu – wyjaśniła
kobieta i skinięciem głowy wskazała posiadłość, gdzie niedawno przeprowadziła
się Junhee. – Myślałam, że Jinhee wróciła.
- Nie, niedawno przeprowadziłam
się tutaj z chłopakiem. Mieszkamy właśnie w tamtym domu. – Junhee uśmiechnęła
się przyjaźnie, dokładnie obserwując, jak oblicze kobiety diametralnie się
zmienia. – Coś się stało?
- Mieszkacie w tamtym domu? –
Nieznajoma otworzyła szeroko oczy z przerażenia i zacisnęła mocniej dłoń na
ramieniu Junhee, która pod wpływem tego gwałtownego gestu jęknęła cicho i
szybko oswobodziła się z uścisku kobiety. – Nie powinniście byli się do niego
wprowadzać.
- O czym pani mówi?
- Chłopak, który tam mieszkał
popełnił samobójstwo, gdy dziewczyna od niego odeszła. Przykra historia –
wyjaśniła staruszka, momentalnie smutniejąc. – A byli taką cudowną parą. Nie
mam pojęcia, co takiego się stało, że postanowiła od niego odejść, ale wiem na
pewno, że on bardzo ją kochał i kiedy odeszła, świat przestał mieć dla niego
jakiekolwiek znaczenie – mówiła ściszonym głosem, patrząc to na znajdujący się
kilkanaście metrów od nich dom, to znów na zamyśloną Junhee. – Nie powinno się
mieszkać w miejscu, gdzie doszło do takiej tragedii. To może przynieść pecha.
- Raczej nie jestem przesądną
osobą – powiedziała dziewczyna, uśmiechając się lekko do nieznajomej. –
Przepraszam, ale trochę się spieszę – dodała i ukłoniwszy się nisko kobiecie,
odeszła w swoją stronę, próbując powoli poukładać sobie w głowie usłyszane od
staruszki informacje.
Czy powinna była się tym
przejmować? W końcu każde miejsce ma swoje tajemnice, jednak fakt, że niedawno
ktoś w ich domu popełnił samobójstwo i to przez nieszczęśliwą miłość napawał
Junhee dziwnym lękiem, bo co jeśli te wszystkie rzeczy, które przytrafiały jej
się od momentu przeprowadzki były związane właśnie ze zmarłym tragicznie
chłopakiem?
Nie, to niedorzeczne, pomyślała Junhee, kierując się na plac zabaw.
Przecież duchy nie istnieją, więc niby jaki związek miałoby to wszystko mieć ze
sobą? Zwykłe przypadki, ot co. Na pewno wszystko da się jakoś racjonalnie
wyjaśnić, tylko Junhee nie znalazła jeszcze pomysłu, jak to zrobić.
*
- Idę wziąć prysznic –
poinformował Ilhoon, gdy na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe, a w
pokoju zapanował półmrok. Spojrzał uważnie na zamyśloną Junhee i delikatnie, by
jej nie przestraszyć, odgarnął z policzków i czoła kosmyki włosów, zakładając
je za uszy. – Wszystko w porządku? Cały dzień jesteś osowiała.
- Tak, jest okay – skłamała,
uśmiechając się lekko do chłopaka. Widząc jego wymowne spojrzenie, westchnęła
cicho i z bezradności oparła głowę o kanapę. – Spotkałam dzisiaj pewną kobietę
i opowiedziała mi trochę o poprzednich właścicielach tego domu.
- Tak? I pewnie okazało się, że
mieszkał tutaj psychopata, który porywał dzieci i zjadał je na śniadanie? –
zażartował, kręcąc głową z rozbawieniem. Junhee posłała chłopakowi pełne
litości spojrzenie i wywróciła teatralnie oczami. – Okay, czyli kto tutaj
mieszkał?
- Jakaś młoda para. Po rozstaniu
chłopak tego nie wytrzymał i popełnił samobójstwo – powiedziała w końcu, a
Ilhoonowi nagle zrzedła mina. – Wiesz, to nic takiego. W sumie nie ma o czym
mówić.
- Masz rację – przyznał chłopak,
podnosząc się z kanapy. – Swoją drogą trzeba być tchórzem, żeby uciekać się do
czegoś takiego, jak odebranie sobie życia. Nie mógł zawalczyć o tamtą
dziewczynę? Ja bym stanął na głowie, byleby tylko cię odzyskać – dodał i
pochyliwszy się nad Junhee, czule musnął jej usta.
- Nie każdy jest taki, jak ty –
zaśmiała się dziewczyna i odprowadziła wzrokiem szatyna, który po chwili zniknął
w ciemnym korytarzu.
Jako że sama wzięła prysznic
przed oglądaniem filmu, postanowiła pójść już do sypialni i tam poczekać na
Ilhoona. Wiedziała, że ten uwielbia brać długie kąpiele, dlatego była pewna, że
zaśnie nim chłopak zdoła położyć się do łóżka.
Wzdychając głośno, opadła na
materac i przykryła się szczelnie ciepłą kołdrą, gdyż w pokoju panował
nieprzyjemny chłód. Już ostatnio Ilhoonowi mówiła, żeby zrobił coś z tym
przeklętym ogrzewaniem, ale oczywiście on wiecznie nie miał na to czasu, a dzwonić
po kogoś do naprawy też nie miał zamiaru, uważając, że sam poradzi sobie z tak
prostym urządzeniem. Junhee odnotowała w głowie, żeby zadzwonić na następny
dzień po fachowca, bo znając Ilhoona, to przez następne tygodnie nawet palcem
nie kiwnie w tym kierunku, a zima zbliżała się wielkimi krokami, więc
dziewczyna chciała mieć to załatwione nim noce staną się jeszcze chłodniejsze.
Już i tak musiała sypiać w długich spodniach i koszulce z dłuższym rękawem, co
i tak nie dawało takiego efektu, jak gruba kołdra, którą opatulała się
szczelnie.
Czując coraz większe znużenie,
przymknęła powieki i mocniej przytuliła twarz do przyjemnie miękkiej poduszki,
która pachniała szamponem brzoskwiniowym i odżywką do włosów. Wcześniej
położyła się na chwilę do łóżka z mokrą głową, więc pewnie stąd poszewka
przesiąkła tymi specyfikami. Junhee zamruczała pod nosem, gdy poczuła na
plecach delikatny dotyk dłoni i uśmiechnęła się do samej siebie, przesuwając
się na łóżku, by chłopl mógł się położyć. Łóżko prawie niewyczuwalnie ugięło
się pod jego ciężarem, a kiedy przytulił Junhee mocno od tyłu, ta jeszcze
bardziej przylgnęła do niego plecami, rozkoszując się jego bliskością.
- Kochanie, śpisz już? – zapytał
Ilhoon, wchodząc dopiero wtedy do pokoju.
Na dźwięk głosu swojego chłopaka,
Junhee poderwała się na łóżku i spanikowana rozejrzała się dookoła siebie,
zatrzymując w końcu wzrok na stojącym w progu drzwi Ilhoonie. Zaraz jednak się
uspokoiła, dochodząc do wniosku, że musiał to być tylko sen i nic więcej. Kiedy
szatyn położył się w końcu obok, przylgnęła do niego mocno i ukryła twarz w
zagłębieniu jego szyi, nie chcąc, by zauważył gromadzące się w jej oczach łzy.
4
Junhee zagryzła wargi w wąską
linię i zeszła z wagi, która kolejny raz wskazała kilogram mniej. W przeciągu
ostatniego miesiąca schudła ponad pięć kilo, więc jeśli dalej tak pójdzie, to
nabawi się anoreksji. Sama nie wiedziała, co się z nią działo. Apetyt zawsze
jej dopisywał, a odkąd przeprowadzili się do nowego domu, coś się w niej
zmieniło i już nie jadała tyle, co zawsze. Z ledwością udawało jej się
przełknąć kromkę chleba tostowego. Herbata malinowa nie smakowała tak dobrze,
jak kiedyś, a słodki miód przestał poprawiać jej humor. Nie chcąc martwić
Ilhoona, próbowała robić dobrą minę do złej gry i za wszelką cenę ukrywała
fakt, że tak bardzo źle się czuje.
- Dobra… Albo mi powiesz, co się
dzieje, albo ja zaraz zwariuję – powiedział Ilhoon, opierając się ramieniem o
framugę sypialnianych drzwi. Spojrzał wymownie na dziewczynę i zmarszczył
pytająco czoło, zakładając ręce na torsie. – Udawałem, że nic nie widzę, bo
miałem nadzieję, że sama mi powiesz, co się dzieje, jednak widzę, że nie
zamierzasz czegokolwiek wyjaśniać – dodał, podchodząc do łóżka, na którym od
rana leżała Junhee.
- Nic się nie dzieje – zamruczała
w poduszkę, nie mając odwagi spojrzeć na swojego chłopaka. Czując na ramieniu
jego delikatną dłoń, niepewnie uniosła głowę i popatrzyła spod przymrużonych
powiek na twarz Ilhoona. – To głupie. Nie chcę o tym mówić.
- Ale musisz, bo ja i tak to z
ciebie wyciągnę – stwierdził i uśmiechnął się łagodnie do dziewczyny, kładąc
się na boku przodem do niej. Odgarnął z jej twarzy kosmyki włosów i westchnął
cicho, widząc wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, których jeszcze miesiąc
temu nijak nie można było się dopatrzyć. – Strasznie zmizerniałaś. Mam
wrażenie, że to przez ten dom, co jest niedorzeczne. To tak, jakby on wysysał z
ciebie całą energię. Nie masz na nic sił i zaczynam się o ciebie poważnie
martwić.
- Hoonie, wierzysz w duchy? –
zapytała po dłuższej chwili, puszczając uwagi chłopaka mimo uszu. Widząc jego
zdziwioną minę, westchnęła cicho i zażenowana wtuliła twarz w poduszkę. –
Nieważne. Mówiłam, że to głupie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć,
że nasz dom jest nawiedzony? – Ilhoon zaśmiał się głośno i pokręcił głową z
niedowierzaniem. – Może jeszcze mi chcesz powiedzieć, że przez ducha tego
samobójcy? Junhee, coś takiego jak duchy nie istnieje.
- Więc jak wyjaśnisz te wszystkie
dziwne rzeczy, co? – Dziewczyna spojrzała z rozżaleniem na szatyna i podniosła
się do pozycji siedzącej, kładąc poduszkę na swoich kolanach. – Spadające
ramki, moje siniaki, te dziwne cienie i jeszcze fakt, że ktoś na mnie chucha w
nocy?
- Chucha? – Ilhoon parsknął
śmiechem, nie zdając sobie sprawy z tego, jak swoim obojętnym zachowaniem rani
dziewczynę. – Junhee! Opamiętaj się, bo jak tak dalej pójdzie, to skończysz jak
twoja matka w psychiatryku! – krzyknął, dopiero po chwili się opamiętując.
Widząc zbierające się w jej oczach łzy, rozdziawił lekko usta, nie wiedząc, co
powiedzieć.
- Um, powinieneś iść – wyszeptała
łamiącym się głosem, wstając z łóżka. Kiedy chciała wyjść z pokoju, Ilhoon
złapał ją za rękę i odwrócił przodem do siebie. – Zostaw mnie i wynoś się. Po
prostu daj mi spokój.
- Przepraszam, nie chciałem tego
powiedzieć.
- Ale powiedziałeś – zauważyła i
wyrwała dłoń z uścisku chłopaka.
Powstrzymując z ledwością napływające
do oczu łzy, wybiegła z pokoju i udała się od razu do łazienki. By mieć
pewność, że Ilhoon nie wejdzie do środka, zakluczyła drzwi i oparła się o nie
plecami, biorąc kilka głębokich wdechów. Nie mogła uwierzyć w to, co powiedział
chłopak. Wiedział doskonale, że sprawa jej matki była tematem tabu, a mimo
wszystko wyciągnął go na światło dzienne. Czując ogarniającą ją bezsilność,
załkała głośno i osunęła się po drzwiach na podłogę, lądując na niej twardo.
- Junhee… Proszę cię – powiedział
Ilhoon, zatrzymując się przed drzwiami do łazienki. Przejechał po nich palcami,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że po tym, co Junhee usłyszała od niego,
nie będzie go na pewno chciała widzieć. – Pojadę do Minhyuka… Dzwoń, gdyby coś
się działo.
Junhee pociągnęła głośno nosem i
odczekała chwilę, a gdy Ilhoon nareszcie wyszedł z domu, otworzyła drzwi
łazienki i wstała powoli z podłogi. Kręciło jej się w głowie przez ciągły
szloch, a oczy niemiłosiernie piekły, przez co z ledwością mogła cokolwiek
zobaczyć. Po omacku doszła do sypialni i opadła na łóżko, zakopując się pod
kołdrą. Nie chcąc z nikim rozmawiać, wyłączyła całkowicie telefon i odłożyła go
do szuflady.
Nie mogła uwierzyć, że Ilhoon
porównał ją do jej matki. Junhee nie miała z nią kontaktu, odkąd ta trafiła na
oddział zamknięty do szpitala psychiatrycznego po nieudanej próbie samobójczej.
Junhee wciąż nie wiedziała, co takiego się stało, że matka posunęła się do
takiego czynu, ale niewiele ją to interesowało. Ta kobieta zawsze była
niezrównoważona psychicznie, więc Junhee nawet nie zdziwiła się, gdy lekarze
poinformowali ją o tym, co zrobiła pewnego wieczoru jej matka. Po tym
incydencie dziewczyna całkowicie odsunęła się od rodziców. Z ojcem czasami
rozmawiała, ale od jakiegoś czasu nawet z nim nie utrzymywała kontaktu. Już
nawet przestała składać mu życzenia świąteczne czy urodzinowe.
Ilhoon doskonale wiedział, że dla
Junhee to był bardzo drażliwy temat, więc tym bardziej dotknęło dziewczynę to,
że w ogóle odważył się go poruszyć i to w momencie, kiedy ona zaczynała się
przed nim otwierać. Dlatego właśnie przez tak długi czas tłumiła w sobie te
wszystkie lęki, zdając sobie doskonale sprawę z tego, jak może zareagować
Ilhoon.
*
Słysząc niepokojący szelest,
drgnęła nerwowo na parapecie, na którym siedziała od dłuższego czasu i
rozejrzała się dookoła siebie. Serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a oddech
stał się niespokojny. Junhee miała wrażenie, że ktoś chodzi po domu, co było
raczej mało prawdopodobne, zwarzywszy na fakt, że Ilhoon wciąż mieszkał u
Minhyuka. Niecały tydzień nieobecności tego chłopaka w domu, a Junhee zdawało
się, że nie było go już wieki. Tęskniła za nim i to tak mocno, że chwilami
wydawało jej się, że słyszy jego odbijający się echem od ścian głos. Przez
samotność powoli zaczynała popadać w paranoję i wiedziała doskonale, że jeśli
sama nie wykona pierwszego kroku, to ostatecznie zwariuje i naprawdę podzieli
los swojej matki.
Od wyprowadzki Ilhoona nic
dziwnego nie działo się w domu. Junhee czasami zastanawiała się, czy te
wszystkie sytuacje i dziwne incydenty nie miały miejsca jedynie w jej głowie.
To niemożliwe, żeby tak nagle zapanował w domu spokój. Mimo to nie umiała
pozbierać się do kupy i wciąż mizerniała w oczach. Już nawet nie wchodziła na
wagę, wiedząc doskonale, że przez stres i nie jedzenie posiłków pozbyła się
kolejnych kilogramów.
Nie chcąc siedzieć bezczynnie w
pokoju, zeskoczyła z parapetu i wyszła z sypialni, kierując się do kuchni. Z
lodówki wyjęła karton z sokiem pomarańczowym i upiła kilka dużych łyków.
Odstawiła pojemnik na miejsce, po czym poszła do piwnicy, gdzie znajdowała się
pralka. Od kilku dni nie robiła prania, więc w koszu na brudy uzbierała się już
porządna sterta brudnych ubrań. Dziewczyna wrzuciła wszystko do pralki i
nastawiła odpowiedni program, wsypując jeszcze do odpowiednich pojemników
proszek do prania oraz płyn do płukania tkanin.
Nagle poczuła na szyi ciepłe
powietrze, a jej włosy uniosły się jakby pobudzone przez silniejszy podmuch
wiatru. Sparaliżowana przez wzmagający się w niej strach, nie miała nawet
odwagi, by obejrzeć się przez ramię. Wiedziała doskonale, że w pobliżu nikogo nie
ma, jednak wciąż czuła na szyi czyjś gorący oddech, mimo że w piwnicy panował
niesamowity chłód. Zbierając w sobie resztki odwagi, wycofała się w stronę
schodów i zaczęła się po nich szybko wspinać. Będąc na górze, zatrzasnęła za
sobą z hukiem drzwi i pędem ruszyła w stronę wyjścia z domu. Już miała opuścić
posiadłość, gdy wtem coś złapało ją za kotkę i powaliło jednym ruchem na
ziemię. Junhee krzyknęła z przerażenia i chwyciła z całych sił framugę drzwi,
jednak niewidzialna moc pociągnęła ją z
tak ogromną siłą, że momentalnie zwolniła uścisk i pozwoliła się ciągnąć po
ziemi w stronę sypialni. Co chwilę próbowała się czegoś złapać, jednak to
wszystko było na nic. W końcu opadła z sił i ostatnim, co zdołała zobaczyć
przed zniknięciem w sypialni były zamykające się z hukiem frontowe drzwi domu.
*
Ilhoon nie mógł dłużej wysiedzieć
w mieszkaniu Minhyuka, dlatego jako pierwszy postanowił wyciągnąć rękę na zgodę
i wrócić do domu. Wiedział, że źle postąpił, wspominając wtedy o matce Junhee,
zwłaszcza że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo był to dla niej
drażliwy temat. Od czasu wyprowadzki dziewczyna nie dała znaku życia i chociaż
on kilka razy chciał wrócić do domu, to Minhyuk za każdym razem odradzał mu
tego, stwierdzając, żeby dał Junhee jeszcze trochę czasu tylko dla niej. W
końcu jednak nie wytrzymał i mimo protestów przyjaciela, pozbierał swoje
rzeczy, wsiadł do samochodu i wrócił do domu, który ku jego rozczarowaniu
okazał się być pusty. Ilhoon zajrzał do każdego możliwego pomieszczenia, nawet
do piwnicy, chociaż wiedział doskonale, że było to ostatnie miejsce w domu, do
którego poszłaby Junhee. Dziewczyny nigdzie nie było, jej rzeczy także. Pokoje
wyglądały tak, jakby od dłuższego czasu nikt w nich nie przebywał. Na szafkach
nawet osiadła spora warstwa kurzu, a przecież Junhee znana była z tego, że
nienawidziła mieszkać w bałaganie i przy każdej możliwej okazji wycierała
meble, nie chcąc nabawić się alergii na kurz.
Zrezygnowany Ilhoon wszedł na
samym końcu do kuchni i ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, zatrzymując na
dłużej wzrok na lodówce, na której drzwiach przyklejona była kartka. Był
niemalże pewien, że kiedy wcześniej zaglądał do kuchni, tej notatki nie było,
ale może wtedy nie przywiązywał po prostu wagi do takich szczegółów. Z szybko
bijącym w piersi sercem podszedł do lodówki i odczepił od niej kartkę z
wiadomością.
Przepraszam. Musiałam wyjechać. Nie szukaj mnie. Jeśli ci na mnie
zależy, to po prostu daj mi odejść.
Junhee.
Ilhoon zagryzł wargi w wąską
linię i zmiął kartkę w dłoni, po chwili ciskając papierową kulką przed siebie.
Nie mógł uwierzyć, że po tym wszystkim, przez co razem przeszli, ona po jednej
kłótni rzuca to w niepamięć i wyjeżdża bez jakiegokolwiek pożegnania. Tych kilku
słów zapisanych na papierze nie mógł traktować jako wyjaśnienia, a przecież na
nie zasługiwał.
Rozgoryczony do granic możliwości
wyszedł z kuchni i jeszcze raz przelotnie spoglądając na drzwi ich dawnej
sypialni, opuścił ostatecznie dom, nawet nie zabierając reszty swoich rzeczy. W
tamtej chwili nie miał ani głowy, ani ochoty do pakowania, dlatego postanowił zrobić
to kiedy indziej.
*
Junhee stała w oknie sypialni i
załzawionymi oczami wpatrywała się w Ilhoona, który właśnie wsiadał do swojego
ukochanego samochodu. Mimo że krzyczała w niebogłosy i uderzała pięściami w
szybę, to on zdawał się jej nie słyszeć. Nikt nie mógł usłyszeć płaczu i krzyku
rozpaczy dziewczyny.
Poczuwszy na talii czyjeś dłonie,
znieruchomiała ze strachu i zacisnęła mocno powieki, nie mając choćby odrobiny
odwagi, by obejrzeć się za siebie.
- Teraz już na zawsze będziesz
moja, Jinhee.
Były to ostatnie słowa, jakie
dziewczyna usłyszała tamtego dnia. Później w domu zapanowała idealna cisza,
tylko raz przerwana głośnym krzykiem Junhee, która nagle rozpłynęła się w
powietrzu wraz z towarzyszącym jej od dłuższego czasu cieniem.
obogowie!! miałam iść do dziekanatu, ale patrzę: o witness dodała coś nowego, muszę przeczytać. Jak się spóźnię, to wszystko zrzucę na ciebie!!!! :D
OdpowiedzUsuńMatko, dobrze, że jest piękny, słoneczny poranek, bo jakby przyszło czytać mi to w nocy, to chyba bym umarła ze strachu.
Nawet nie wiem, co pisać, bo wciąż jestem w takim szoku, że własnych myśli nie potrafię okiełznać.
Ale jedno mogę przyznać - to było cholernie dobre! Bardzo dobre! Przerażające, ale mega dobre! Bo ja osobiście to nawet lekkich horrorów się boję, jestem strasznie strachliwa i moja wyobraźnia momentalnie zwiększa obroty w takich sytuacjach, a później ciężko mi wmówić, że takie rzeczy nie istnieją.
Ach, dobra, idę, bo naprawdę mi zamkną ten przeklęty dziekanat :D
Co za mrożąca krew w żyłach końcówka! Serce stanęło mi na tę chwile jak skamieniałe. Odkąd tylko ta pierwsza ramka spadła czułam, że w ten dom nie jest do końca wolny od nieczystych sił. Biedna Jun, że też musiała być podobna do ukochanej tego samobójcy! Źle zrobiła wyrzucając swojego chłopaka z domu, to właśnie przypieczętowało jej los. Ja na jej miejscu już dawno opuściłabym jego progi, brryyy. Wierzę w takie rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity oneshot! I cieszę się, że dałaś coś z hetero, przyjemna odmiana dla mnie :* Oby było ich więcej!
Pozdrawiam!
Och, to było genialne! Czasem się zastanawiam, czy będzie tak kiedyś, że mnie przestaniesz zaskakiwać, a wtedy piszesz coś takiego jak teraz, i od razu nie mam wątpliwości, że jednak nie.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że nie podzieliłaś na części. Skupiłam się tylko na tej historii i od razu zapomniałam o wszystkim dookoła. Tego mi właśnie było trzeba. I teraz tak myślę, że jakbym to oglądała i w tle by leciała w odpowiednich chwilach odpowiednia muzyka to nieraz bym krzyknęła. Jestem wzrokowcem, więc jeszcze jakbym tak zobaczyła tego ducha gdzieś w tle, czy tę fotografię, aaa serce by mi biło kilka razy szybciej niż podczas czytania! Ale i tak składam pokłony, bo na sam koniec to siedziałam z szeroko otwartymi ustami i bałam się poruszyć, bo u mnie też zapadła taka cisza i pomyślałam, że usłyszę ten krzyk. Dobrze, że czytałam to w dzień [chociaż może z drugiej strony to źle, bo by to jeszcze większe wrażenie na mnie wywarło, ale dobra, mnie i tak babcie ciągle opowiadają o duchach naszych przodków, które im po domu grasują, więc czasem to mi niewiele trzeba żebym się po nocy sama do domu wrócić bała xd]. Ach, jak zwykle zbaczam z tematu :D
Tak jak koleżanka wyżej, jak już ta ramka spadła to już też myślałam 'ten dom jest nawiedzony'. A jeszcze jak Junhee spotkała tę staruszkę, która opowiedziała o tym samobójcy to już byłam pewna, że jej się nic nie wydaje. Najbardziej mi się podoba zakończenie, które zostaje długo w pamięci. Ciągle mi po głowie chodzi czy jakby Ilhoon wrócił wcześniej, to czy by się wszystko dobrze skończyło, czy ten duch zrobiłby to samo. I co się teraz z nim stanie, oby nie popełnił tej samej głupoty, co poprzedni właściciel domu. Ale jednak wydaje mi się, że nie, po tym co powiedział na ten temat. Bardzo mi się podoba, że mogę sobie sama dokończyć jak mi się podoba, i pewnie nie raz będzie mi siedzieć w głowie [i to jeszcze nie wtedy kiedy trzeba xd] co by mogło być dalej. I co z Junhee [hmm, co za zgubna zbieżność imion], co ten duch z nią zrobi. Biedna dziewczyna, szkoda, że nie udało im się normalnie porozmawiać, bez wspominania o matce dziewczyny. Ale chyba tak już miało być, chyba takie ich przeznaczenie, że trafili akurat do tego domu. [Mogli spotkać wcześniej tę staruszkę, a nie się babka obudziła jak oni już tam mieszkali. Chociaż straszyć ich nie musiała.] Tak teraz myślę, że jakby mi się przydarzyło coś takiego, a najbardziej mnie przeraża ta scena jak ten duch się do niej przytula brrr, to chyba bym zwariowała, a jak przypomina mi się końcówka... Jesteś genialna jednym słowem. Tak, genialna, żeby tylko słowami wywołać u mnie lawinę tylu myśli. [wiesz, że tylko u Ciebie wychodzą mi takie długie komentarze? Jakoś się nie mogę pohamować i piszę tak co mi do głowy przyjdzie]. Ostatnio trafiam na książki, które czytam na siłę i się nawet skupić nie potrafię, a tu tylko usiadłam i przeczytałam bez oderwania.
Jeeej, dziewczyno, miałam się uczyć jakiegoś układu nerwowego, ale pfff, gdzie tam, ciągle mam w głowie Twoją historię!
To co, zostaje mi pogratulować wytrwałości! A i niedługo będzie rok jak piszesz o Koreańczykach, więc kolejna rocznica ^^ I wysyłam Ci miliony pozytywnych myśli, które, mam nadzieję, zamienią się w mnóstwo weny, chęci i radości z pisania. :3
JA NIE MOGĘ....
OdpowiedzUsuń1. uwielbiam Ilhoon
2. wczoraj akurat oglądałam o duchach hbfhdfhfvgf
3. przy końcu krzyczałam do laptopa "wracaj idioto !" na moje nieszczęście mama to usłyszała i kazałam mi zejść z neta XD
Jeśli tak mają wyglądać opowiadania bez tematyki yaoi, to ja jestem jak najbardziej na tak, dowaliłaś mi *u* chwałą Ci za to ! ostatnio szukałam tego typu opowiadań.
~ Kin
Omg, to było absolutnie genialne! Uwielbiam takie historie, szczerze mówiąc skojarzyło mi się to trochę z Paranormal Activity ^^ Od razu wyczułam, że z tym domem jest coś nie tak, ale utwierdziłam się w tym przekonaniu po pierwszym incydencie z ramką. Potem było już tylko coraz gorzej. Te siniaki, oddech, który czuła na sobie Junhee, dotyk dłoni, twarz, która zawisła nad nią w trakcie kąpieli... To wszystko było straszne, chociaż nie podałaś drobnych szczegółów. I tak dostarczyłaś mi dreszczyku emocji ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Wooooooo zajebista zajebistość Kocham cię dziewczyno i twoje pomysły i sposób w jakie je przelewasz w słowa :) G.E.N.I.A.L.N.E. !
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita ! Powinnaś więcej pisać opowiadań w tej tematyce, bo normalnie, aż miałam dreszcze to czytając.
OdpowiedzUsuńBiedna Junhee. Na jej miejscu uciekałabym stamtąd, gdyby już za drugim razem spadła ramka ze zdjęciem. Bo raz to może być przypadek, ale już kolejny ? No i te siniaki, nieprzespane noce, dotyk, który czuła.. Masakra.
Końcówka to w ogóle zwaliła mnie z fotela..
Pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńTen duch ją zamordował? O żesz... ta końcówka... To chyba najlepszy oneshot, jaki do tej pory napisałaś. Chcę więcej takich!! Temu chłopakowi-duchowi musiało się nieźle poprzestawiać w głowie po odejściu jego dziewczyny, skoro zrobił coś takiego. Rozumiem, że Junhee była podobna do jego dziewczyny, ale przecież musiał dostrzec jakąś różnicę. Aż mnie dreszcze przeszły, jak przeczytałam tą końcówkę. Ech, gdyby Ilhoon nie powiedział o kilka słów za dużo, nie obraziłaby się, a on by się nie wyprowadził. Ech... Ale w sumie to podobała mi się taka końcówka. :)
Rzadko spotykam się z opowiadaniem o takiej tematyce, które poruszyłoby moją wyobraźnię, ale to było COŚ! Paranormal Activity (jak dla mnie totalne dno) umywa się od tego one shota. Poczułam dreszczyk strachu, a to jest coś, co lubię. Najbardziej przeraziła mnie twarz, którą dziewczyna zauważyła nad głową podczas kąpieli... siniaki, oddech na szyi, akcja z ramką... W dodatku dziewczyna straciła życie tylko i wyłącznie przez to, że była podobna do laski, która zostawiła nawiedzającego Junhee ducha... Uważam, że powinna czym prędzej uciekać z tego domu, ale ona głupia została i zapłaciła za to własnym życiem.
OdpowiedzUsuńPowalający shot! Więcej takich w Twoim wykonaniu! :)
W końcu przeczytałam! Przez nawał nauki wcześniej nie miałam czasu, wybacz ^^" Jak już pisałam pod 5 rozdziałem bardzo się cieszę że ktoś nareszcie będzie pisał opowiadania nie tylko o tematyce yaoi, chociaż jeśli chodzi o Twoją twórczość, to właściwie nie robi mi różnicy kim są bohaterowie. Co do opowiadania, jest naprawdę wciągające, jednak jestem strasznie załamana końcówką, to nie tak miało się skończyć. T^T Jest świetne, życzę weny na dalsze opowiadania ^^
OdpowiedzUsuń