Rozdział piąty
If I could find you now things would get better
We could leave this town and run forever
Let your waves crash down on me and take me away
We could leave this town and run forever
Let your waves crash down on me and take me away
Baekhyun do domu dotarł dopiero
około dziesiątej, czyli niedługo po tym, jak dowiedział się od pielęgniarki, że
Chanyeol wybudził się po operacji i ma się w sumie dobrze. Przynajmniej tyle
wtedy zdołała powiedzieć i to wystarczyło Byunowi, by ogromnych rozmiarów
kamień spadł z jego serca. Nie miał sił czekać na wyniki badań, na które
zabrano Chanyeola, więc postanowił pójść do domu, zająć się Nalą i nieco
odpocząć po ciężkiej nocy. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz aż tak bardzo
się denerwował. Nawet szkolne egzaminy tak bardzo go nie wykończyły, jak
czekanie, aż ktoś łaskawie powie mu, czy Chanyeolowi naprawdę nic nie jest, a
pogorszenie się jego stanu było jedynie chwilowe. Sam nie wiedział, dlaczego
tak bardzo przejmował się stanem zdrowia tego chłopaka, bo jakby nie było w
ogóle się nie znali i jedynie parę razy minęli się na ulicy. Mimo to Baekhyun
miał dziwne poczucie odpowiedzialności za Chanyeola. Uratował mu w końcu życie,
chociaż wciąż nie mógł w to uwierzyć.
Czy nadal powinien był mówić o
zwykłych przypadkach, czy może już raczej o przeznaczeniu?
Zmęczony potarł palcami piekące
od niewyspania oczy i nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na siedzącą naprzeciwko
niego Nalę. Wiedział doskonale, że czeka na spacer, który należał jej się, jak
miska świeżego jedzenia, jednak wychodzenie z mieszkania było ostatnią rzeczą,
na jaką chłopak miał wtedy ochotę. Mimo wszystko podniósł się ociężale z kanapy
i ruszył do przedpokoju, prawie potykając się o własne nogi, które ledwo unosił
nad podłogą. Głośno wzdychając, ubrał Nali szelki, przypiął do nich smycz i
prawie wpadając na framugę, wyszedł z mieszkania, w ostatnim momencie
przypominając sobie o zamknięciu drzwi na klucz.
Będąc już na zewnątrz budynku,
zaciągnął się mocno przyjemnie rześkim powietrzem i zamruczał coś pod nosem,
gdy poczuł wibracje telefonu, a zaraz potem do jego uszu dotarła znana melodia
oznajmiająca przychodzące połączenie od Luhana. Naprawdę nie miał ochoty z nim
rozmawiać i tłumaczyć się z tego, co robił przez pół nocy, ale wiedząc, że
przyjaciel i tak nie da mu spokoju, ostatecznie przesunął palcem po ekranie i
odebrał połączenie.
- Cześć, Baekkie, wciąż w
szpitalu? – zapytał Luhan zmęczonym głosem, po czym głośno ziewnął prosto do
słuchawki.
- Nie, niedawno wróciłem do domu
i teraz jestem z Nalą na spacerze – odpowiedział Byun, z ledwością
powstrzymując się przed ziewnięciem, które chyba nawet przez rozmowę
telefoniczną było zaraźliwe. – Jak po imprezie?
- Ogarniamy właśnie dom, bo
rodzice wracają dzisiaj. Wpadniesz później do mnie? Chen i Yejin-noona zostają u mnie do wieczora.
Będziemy tylko w czwórkę.
- Sehuna nie będzie? – zapytał
zaskoczony Baekhyun, uśmiechając się przebiegle pod nosem. Wątpił, by zmęczony
i skacowany Luhan zdołał wyczuć w jego głosie nutkę, a może już raczej symfonię
ironii.
- Ech, nie – westchnął smutno
starszy chłopak, czym sprawił, że na twarzy Byuna pojawił się jeszcze szerszy
uśmiech. – Niedawno poszedł, bo musiał coś załatwić na mieście. Wątpię, żeby
dzisiaj się u mnie pojawił. A czemu o niego pytasz?
- Z czystej ciekawości – rzucił
obojętnie Baekhyun, patrząc z politowaniem na Nalę, która obwąchiwała któryś
już z kolei krzak. – Wrócę do domu, wezmę prysznic, coś zjem i do ciebie
wpadnę.
- Doskonale. Mam nadzieję, że
dzisiaj będziesz bardziej rozmowny, bo nie odpuszczę ci i choćby siłą wyciągnę
z ciebie to, co stało się w nocy – pogroził mu Luhan, starając się brzmieć jak
najbardziej poważnie, co nie do końca mu wyszło, bo Byun zamiast się
wystraszyć, zaśmiał się głośno i pokręcił głową z rozbawieniem. – Śmiej się
śmiej. Dobra, kończę, bo Chen dziwnie się na mnie patrzy. Chyba muszę mu w
czymś pomóc.
Baekhyun pożegnał się czym
prędzej z przyjacielem i rozłączył, nim ten zdołał jeszcze cokolwiek dodać.
Wiedział, że jakby pozwolił Luhanowi się rozgadać, to podczas jednej rozmowy
telefonicznej byłby w stanie streścić mu swój cały życiorys i jeszcze zacząłby
opowiadać o swoich planach na przyszłość. Tak, Luhan uwielbiał mówić i to
głównie o sobie, chociaż czasami zdarzało mu się też wysłuchać innych ludzi.
Pod tym względem bardzo różnił się od Chena i dopiero po zaprzyjaźnieniu się z
nim, Baekhyun dostrzegł to, że Luhanowi czasami się buzia nie zamykała, a
wszystko, co wychodzi z jego ust dotyczy głównie jego samego.
Mimo tego wszystkiego, Luhan był
najlepszym przyjacielem Buyna i był on w stanie wybaczyć temu chłopakowi nawet
największy błąd. Przynajmniej tak się wydawało Baekhyunowi, jednak jeszcze
wtedy nie wiedział, że pewnego dnia niespodziewanie zostanie postawiony w dość
niekorzystnej sytuacji, która zadecyduje o dalszych losach jego przyjaźni z
Luhanem.
*
W drodze na spotkanie z
przyjaciółmi postanowił zajrzeć do szpitala, by zaspokoić swoją ciekawość
odnośnie stanu zdrowia Chanyeola. Po wzięciu długiej i odprężającej kąpieli
czuł się nieco lepiej, jednak zmęczenie wciąż dawało o sobie znać, a zmysły
chłopaka pracowały na niższych obrotach, przez co po raz kolejny prawie znalazł
się pod kołami pędzącego samochodu. Gdyby nie głośny klakson, pewnie w porę nie
odskoczyłby na bok i teraz zamiast przemierzać szpitalny korytarz o własnych
siłach, byłby wieziony na łóżku, a w najgorszym wypadku od razu zawieziono by
go do kostnicy.
Baekhyun zaśmiał się w duchu z
samego siebie, obiecując sobie przy okazji, że ograniczy oglądanie horrorów,
które zdecydowanie dziwnie wpływają na jego psychikę i wyobraźnię. Przeszedłszy
ostatni odcinek drogi dzielący go od sali, gdzie jeszcze kilka godzin wcześniej
leżał Chanyeol, zatrzymał się przed uchylonymi drzwiami i nieśmiało zajrzał do
środka, chcąc zobaczyć, czy chłopak tam na pewno jest.
Był i w dodatku nie sam. Dzięki
temu, że łóżko stało pod dziwnym kątem, leżący na nim chłopak nie był w stanie
dojrzeć czającego się przy drzwiach Baekhyuna. Ten jednak wątpił, by brunet się
nim zainteresował, gdyż cała jego uwaga skupiona była na siedzącej na krześle
przy łóżku szatynce. Dziewczyna trzymała kurczowo dłoń Chanyeola i wpatrywała
się w twarz chłopaka, jakby właśnie odnalazła ósmy cud świata.
Nie chcąc im przeszkadzać,
Baekhyun cofnął się o krok i z ledwością powstrzymał się przed krzyknięciem,
gdy przypadkiem wpadł na kogoś. Z walącym w piersi sercem obejrzał się powoli
za siebie i odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył uśmiechniętą pielęgniarkę, z którą
kilka godzin wcześniej uciął sobie krótką, ale jakże treściwą pogadankę o tym,
co stało się Chanyeolowi. Wciąż w jego uszach pobrzmiewały jej słowa, gdy
nazwała go bohaterem. Może faktycznie nim był?
- Dzień dobry – przywitał się,
kłaniając nisko. Odpowiedziała skinięciem głowy i ponownie się uśmiechnęła. –
Przyszedłem… W sumie nie wiem, dlaczego przyszedłem, ale chyba chciałem
sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku.
- Ach, tak, tak. Zrobiliśmy mu
badania i wszystko jest w normie. Będzie musiał poleżeć jakiś czas w szpitalu,
ale zdecydowanie się z tego wyliże – powiedziała, nie przestając się uśmiechać.
– Miał ogromne szczęście. Narządy wewnętrzne nie zostały uszkodzone, jednak
stracił dużo krwi i przez to będzie osłabiony przez następne dni. Nie chcesz do
niego zajrzeć?
- Nie, poza tym nie jest sam –
zauważył, próbując ukryć tlącą się w jego sercu złość na dziewczynę, która
uniemożliwiła mu spotkanie z tym chłopakiem. Tylko co by mu powiedział? Pewnie
gdyby tylko przekroczył próg sali, znów by go zatkało i prędzej by uciekł, niż
wydał z siebie jakikolwiek dźwięk. – Chciałem się tylko upewnić, że na pewno
nic mu nie jest.
- Przepraszam – rzuciła słodkim
głosikiem brązowowłosa dziewczyna, wyglądając z pokoju, w którym leżał
Chanyeol. Spojrzała na pielęgniarkę i uśmiechnęła się do niej sztucznie. – Czy
mogłaby pani dać Channiemu coś przeciwbólowego?
Kobieta przytaknęła głową i gdy
dziewczyna zniknęła za drzwiami, przewróciła teatralnie oczami i westchnęła
ciężko. Zaraz się jednak zreflektowała i przeniosła wzrok na rozbawionego
Baekhyuna, który bacznie jej się przyglądał.
- Nie przepadam za nią –
wyjaśniła beztrosko i objąwszy chłopaka ramieniem, ruszyła z nim w stronę
pokoju pielęgniarek. – Przyjdź może innym razem? Jestem pewna, że Chanyeol
ucieszy się, gdy pozna swojego wybawiciela.
Baekhyun skinął głową na zgodę,
nie mając serca odmówić tej sympatycznej pielęgniarce. Nie chcąc jej dłużej
przeszkadzać w pracy, pożegnał się uprzejmie i skierował się ku wyjściu ze
szpitala. W głowie wciąż dudnił mu głos tamtej dziewczyny, który ociekał
słodkością i dziwnym jadem, jakby chciała słowami pozabijać wszystkich ludzi. I
jeszcze to, jak nazwała Chanyeola – „Channie”. Na samo wspomnienie o tym, w
jaki sposób to wymówiła i jak się przy tym uśmiechnęła, przez ciało Baekhyuna
przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a żołądek dziwnie się skurczył. Musiała być
kimś bliskim dla Chanyeola, skoro tak słodko zdrabniała jego imię.
Może to jego dziewczyna? –
pomyślał Byun, przechodząc z niezwykłą ostrożnością przez przejście dla
pieszych. Oczywiście, że to jego dziewczyna! Ktoś taki, jak Chanyeol na pewno
nie jest singlem.
I nagle, co wydało się
Baekhyunowi niesamowicie dziwne, ta mała iskierka nadziei wygasła do samego
końca, a na jej miejsce w sercu wybuchł żar nienawiści do tamtej dziewczyny.
Zupełnie jakby liczył, że pewnego dnia Chanyeol stanie się dla niego kimś o
wiele więcej, niż tylko chłopakiem, którego czasami mijał na ulicy.
*
Chanyeol wpatrywał się pustym
wzrokiem w nieokreślony punkt na znajdującej się naprzeciwko niego ścianie, tym
samym skutecznie ignorując siedzącą na krześle obok łóżka Amber. Był wściekły
na Hyosung, że zadzwoniła do tej dziewczyny i poinformowała ją o tym, co mu się
stało. Wiedział doskonale, że przez to nie pozbędzie się jej przez kolejne dni,
a może nawet i tygodnie. Co prawda Amber była jedyną bliską osobą Chanyeola,
która mieszkała w Seulu, gdyż wujek chłopaka pracował za granicą i do kraju
przyjeżdżał jedynie na święta albo tylko wtedy, gdy był potrzebny w firmie.
- Powiesz mi, co dokładnie się
stało? – zapytała Amber, wpatrując się ze łzami w oczach w bladą twarz leżącego
na łóżku chłopaka. Widząc jego nietęgą minę, westchnęła cicho i złapała bruneta
za lodowatą dłoń. – I tak będziesz musiał zeznawać na policji. Jeśli zamierzasz
kryć jednego ze swoich koleżków, to wiedz, że jesteś skończonym idiotą.
- Skończyłaś już? – odezwał się
nagle Chanyeol, wbijając w szatynkę lodowate spojrzenie. Widząc zaskoczenie
malujące się na jej twarzy, przewrócił teatralnie oczami i jęknął cicho, gdy
zraniony bok kolejny raz przeszył okropny ból. – Zostaw – warknął, widząc, że
Amber już podrywa się z krzesła, żeby mu pomóc. – Nie wiem, po co w ogóle do
mnie przychodziłaś. Ostatnio dałem ci chyba jasno do zrozumienia, że nie chcę
mieć z tobą nic wspólnego.
- Ale Channie… - szepnęła
zaskoczona jego ostrym tonem głosu. Jeszcze niedawno ledwo co mógł wymówić
słowo, a teraz bez problemu tak na nią naskakiwał, raniąc ją nieświadomie. –
Martwię się o ciebie. Tego nic nie zmieni – stwierdziła i ze łzami w oczach
spojrzała na bruneta. – Kiedy zadzwonili do mnie ze szpitala i powiedzieli, że
miałeś wypadek… - zacięła się na chwilę, by wziąć głęboki wdech i uspokoić się
nieco. – Myślałam, że oszaleję. Bałam się, że z tego nie wyjdziesz –
kontynuowała, wpatrując się w Chanyeola, jak w obrazek.
- Jak widzisz nic mi nie jest,
więc przestań się zamartwiać i już tutaj nie przychodź – wycedził przez zęby,
czując, jakby z każdym kolejnym słowem uchodziła z niego cała energia. Spojrzał
groźnie na szatynkę, mając nadzieję, że zrozumie przekaz i sobie pójdzie. Ta
jednak uparcie siedziała przy łóżku i wgapiała się w niego, nie bardzo chyba
rozumiejąc, o co mu chodzi. – Nie słyszysz, co do ciebie mówię? A może nie
rozumiesz, co? Nie wierzę, że mogłem być z taką osobą, jak ty.
- Jesteś podły, wiesz? – Amber w
końcu wstała z krzesła i ze łzami w oczach spojrzała na bruneta, który nawet
nie drgnął pod wpływem jej słów. – Jeśli tego właśnie chcesz, to proszę bardzo.
Zniknę z twojego życia. Tylko wiedz, że nikt poza mną nigdy cię nie pokocha.
Takiego drania nie można kochać. Potrafisz tylko ranić ludzi, a wszystko przez
to, że nie umiesz poradzić sobie z gniewem, jaki w tobie siedzi.
Chanyeol przeniósł wzrok na
dziewczynę i zagryzł ze złości zęby, tym samym powstrzymując się przed
powiedzeniem czegoś, czego później mógłby żałować. Odczekał chwilę i gdy Amber
w końcu wyszła z pokoju, wcisnął głowę w poduszkę i przeklął w myślach samego
siebie. To nie tak, że żałował tego, co powiedział swojej byłej dziewczynie.
Nie, to była tylko i wyłącznie prawda. Poczuł wyjątkową ulgę, gdy Amber
nareszcie zrozumiała, że nie chce już z nią być i odpuściła. Przynajmniej taką
miał nadzieję.
To, co jednak tak bardzo go
dotknęło, to ostatnie słowa dziewczyny. A co jeśli miała rację? Co prawda nie
był chodzącym ideałem, ba! Daleko mu było do bycia chociaż w połowie idealną
osobą, ale czy tacy ludzie w ogóle istnieli w prawdziwym świecie? Czasami miał
wrażenie, że ideały pojawiają się jedynie w książkach i filmach. Jakby nie
było, wolał o wiele bardziej być sam, niż wciąż żyć z dziewczyną, która
okłamywała go na każdym kroku i przyprawiała mu rogi z przypadkowymi chłopakami
na imprezach.
Rozmyślania Chanyeola przerwało
ciche skrzypnięcie drzwi. Automatycznie powiódł wzrokiem w ich stronę i
uśmiechnął się lekko na widok wchodzącej do pokoju pielęgniarki. Wcześniejsza
złość na Hyosung w magiczny sposób z niego uleciała. Być może została
skutecznie zastąpiona przez wściekłość na Amber, co było bardzo prawdopodobne.
- Jak się czujesz? – zapytała
kobieta, sprawdzając coś przy kroplówce. – Lek przeciwbólowy podziałał?
- Tak – rzucił słabym głosem,
poprawiając się nieznacznie na łóżku, co okazało się być błędem, gdyż nawet
najmniejszy ruch sprawiał mu okropny ból, który przeszywał ciało na wskroś. – Noona, kim był tamten chłopak, z którym
rozmawiałaś wcześniej na korytarzu?
- Hm? – Hyosung spojrzała
pytająco na Chanyeola i zaraz przypomniała sobie rozmowę z szatynem. – To był
Baekhyun. On cię znalazł w parku i zadzwonił po pogotowie – odpowiedziała i
uśmiechnęła się promiennie. – Przyszedł się z tobą zobaczyć, ale była u ciebie
Amber i nie chciał przeszkadzać.
- On mnie uratował? – Park
otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i przełknął ślinę, wpatrując się w
pielęgniarkę, która w odpowiedzi skinęła głową i uśmiechnęła się lekko. – Noona, obiecaj mi, że jeśli on jeszcze
tutaj przyjdzie, to choćby siłą zmusisz go do wejścia do mojej sali – poprosił
prawie błagalnym głosem, łapiąc Hyosung za dłoń.
- Sama bym na to wpadła –
zaśmiała się kobieta, poklepując chłopaka po ręce. – Nie myśl o tym teraz.
Prześpij się i odpocznij trochę. Coś czuję, że Amber nieźle cię wykończyła
swoją obecnością – dodała i posyłając brunetowi lekki uśmiech, wyszła z pokoju,
zamykając za sobą drzwi.
Baekhyunnie, czy tego chciałeś, czy nie, jesteś teraz moim bohaterem.
*
Byun westchnął głośno i opadł
bezwładnie na kanapę, przyciskając plecy do jej oparcia. Czuł na sobie wścibskie
spojrzenia przyjaciół, ale za wszelką cenę starał się je ignorować. Mimo
cierpliwości, w końcu nie wytrzymał i przeniósł morderczy wzrok na siedzącego
niedaleko niego Luhana. Widział, że aż go nosiło, by w końcu zapytać o to, co
stało się w nocy. Baekhyun uśmiechnął się przebiegle pod nosem i założył ręce
za głową, chcąc podenerwować jeszcze troszkę zniecierpliwionego przyjaciela.
- Aish! Robisz to specjalnie, prawda? – Luhan w końcu nie wytrzymał i
zabrał głos jako pierwszy. – Jak mi zaraz nie powiesz, co się stało, to mnie
rozniesie!
- Oj, dobra, dobra – zaśmiał się
Baekhyun, posyłając chłopakom rozbawione spojrzenie. – W sumie, nie wiem, czy
jest o czym mówić… - zaczął, jednak widząc minę Luhana, od razu pożałował, że w
ogóle zechciał się z nim droczyć. – Wracałem od ciebie do domu i idąc przez
park, usłyszałem jakieś krzyki. Myślałem, że to pewnie jacyś goście wracają
pijani z imprezy, więc się jakoś tym nie przejąłem – zaczął w końcu opowiadać,
bawiąc się przy tym swoimi palcami, jak to często robił, gdy czymś się
denerwował. – Potem jednak zapanowała dziwna cisza i usłyszałem czyjś jęk.
- Jęk? – Luhan zmarszczył czoło,
dokładnie obserwując Baekhyuna. – Gdybym ja usłyszał jęk, to bym tak spieprzał
stamtąd, że by się za mną kurzyło!
- Na szczęście nie jestem tobą –
odgryzł się Byun, na co Lu wytknął mu język i oburzony założył ręce na torsie.
Słysząc dziewczęcy śmiech, spojrzał z mordem w oczach na siedzącą obok Chena Yejin i zmrużył groźnie oczy, na co ona momentalnie zamilkła,
ukrywając twarz w dłoniach. – Chcecie posłuchać, co wydarzyło się dalej? –
Baekhyun spojrzał z politowaniem na przyjaciół, którzy od razu się
zreflektowali i skinęli głowami na zgodę. – Pomyślałem, że może komuś coś się
stało, więc poszedłem sprawdzić i znalazłem tego chłopaka. Leżał na wpółprzytomny
na ziemi i jak się okazało na brzuchu miał ranę.
- Ranę? Ktoś go
postrzelił? – Chen momentalnie się ożywił i poprawił nerwowo na kanapie, przez
co musiał wypuścić Yejin ze swoich ramion, co nie bardzo jej się spodobało, bo
zrobiła smutną minę i cicho westchnęła.
- Nie, ktoś
zaatakował go i wbił mu nóż w brzuch. Pielęgniarka, która zresztą dość dobrze
zna tego chłopaka, powiedziała, że niewiele brakowało, by się wykrwawił tam na
śmierć. Zdążyłem w ostatnim momencie – powiedział cicho Byun, kolejny raz za
bardzo zapędzając się z myślami.
Od razu zaczął
sobie wyobrażać, co by było, gdyby jednak został na noc u Luhana. Co prawda
nigdy nie dowiedziałby się o tym, co przydarzyło się Chanyeolowi, chyba że
wspomnieliby o napadzie w wiadomościach, które jednak Byun rzadko ogląda. Może to był jedynie zbieg
okoliczności, a może los chciał, by tej nocy wracał do domu o tak później porze
i to w dodatku przez park, który ostatnimi czasy stał się dość niebezpiecznym
miejscem w dzielnicy.
- Czyli jesteś
bohaterem! – wykrzyknął podekscytowany Luhan, doskakując do Baekhyuna. Objął go
ramionami i przycisnął do siebie, prawie pozbawiając chłopaka oddechu. – Jak
się z tym czujesz?
- Na razie bardzo
dziwnie – westchnął Byun, uśmiechając się lekko do przyjaciela, który w dalszym
ciągu go przytulał. – Chyba to jeszcze do mnie nie dociera. Poszedłem dzisiaj
do szpitala, żeby się z nim zobaczyć, ale była u niego jakaś dziewczyna, więc
nie chciałem przeszkadzać.
- Aj, też zawsze
ktoś musi przeszkodzić – zamruczał rozczarowany Luhan, zwalniając w końcu
uścisk ramion wokół ciała Baekhyuna. – I to najczęściej dziewczyny!
- Ej! – oburzona
Yejin rzuciła w chłopaka poduszką i pokazała mu język. – Nie bądź wredny.
- Daj spokój.
Tylko żartowałem. – Luhan przewrócił teatralnie oczami i uśmiechnął się uroczo.
– Okay, ale wracając do tego chłopaka… Wiesz, jak ma na imię?
- Chanyeol. Nazywa
się Park Chanyeol – odpowiedział rozmarzony Baekhyun, co oczywiście nie umknęło
uwadze przyjaciół. Spojrzał na Chena i zagryzł nerwowo wargi w wąską linię. –
To był on.
- On, czyli kto? – zaciekawiony Luhan
patrzył to na Chena, to na Baekhyuna, nie bardzo rozumiejąc, o czym oni mówią.
– O czymś mi nie mówicie i jeśli zaraz tego nie zmienicie, to mnie szlag jasny
trafi. Już ostatnio zauważyłem, że coś przede mną ukrywacie – pożalił się, nie
ukrywając rozgoryczenia postawą przyjaciół. – A więc?
- Pamiętasz tego
chłopaka, na którego kiedyś wpadłem? Wiesz, prawie się zabiłem, spadając z
chodnika, a on mnie złapał. – Baekhyun przeniósł wzrok na Luhana, który w
odpowiedzi skinął głową i ściągnął usta w dzióbek, czekając na ciąg dalszy. –
Potem spotkałem go jeszcze kilka razy.
- Raz nawet ten
chłopak uratował naszego Baekhyuna przed wtargnięciem na jezdnię. Gdyby nie on,
nasz Hyunnie leżałby teraz w szpitalu, a w najgorszym wypadku wąchałby kwiatki
od spodu – dodał swoje Chen i objął Yejin ramieniem, przytulając mocno do
siebie. – Teraz przynajmniej spłaciłeś wobec niego dług wdzięczności.
- Dlaczego
wcześniej nie powiedzieliście mi o tym? – zapytał rozżalony Luhan, robiąc
zabawną minę, która chyba miała wyglądać groźnie, jednak ktoś taki, jak on,
rzadko wyglądał groźnie, nawet kiedy się złościł. – Mniejsza z tym. Mam
nadzieję, że jutro pójdziesz do niego do szpitala.
- Nie wiem –
rzucił Baekhyun i wzruszył ramionami. – Nie chcę się narzucać. Poza tym,
Chanyeol ma dziewczynę, więc ma się nim kto zajmować. Dzisiaj tam poszedłem,
żeby dowiedzieć się, czy na pewno wszystko z nim w porządku.
- Ty to jesteś –
mruknął rozczarowany Luhan, patrząc posępnie na przyjaciela. – Nie bój się brać
odpowiedzialności za swoje czyny. Uratowałeś Chanyeola, więc… Dopilnuj teraz,
żeby on wykorzystał tę szansę w stu procentach.
Czy to oznacza, że faktycznie jestem
bohaterem?
Mój Baekhyun bohater!
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj widziałam, że dodałaś nowy rozdział, ale była 23 i nie miałam za bardzo czasu.
Dziś przeczytałam go jednym tchem - właściwie to miała być pierwsza rzecz jaką miałam zrobić po przyjściu, ale mama goniła mnie z obiadem. pffff
Wracając do rozdziału. Jezuuu jak ja kocham to opowiadanie - i wcale nie mówię tu o tym, że paring jest po prostu genialny itd.
Podoba mi się to, że fabuła jest stopniowa.
Oni dopiero się poznają - a ja kocham takie historie (no bo zazwyczaj jak już są razem, to jest nudno, jeśli chodzi o taki gatunek, jak fluff).
Mam tyle pytań:
Co się stało Chanyeolowi?
Co się stanie między Baekhyunem i Luhanem (obstawiam, że coś z Sehunem i może nawet on jest winny temu, co się stało z Chanyeolem) ?
Co jest z Amber?
Czy Baekhyun wróci do szpitala? Kiedy? O czym będą rozmawiać?
Boże... myślałam, że będę to wiedzieć, jak przeczytam ten rozdział, ale wygląda na to, że muszę poczekać.
No trudno...
Weny :*
Nie mam się o co w tym rozdziale przyczepić. Był fantastycznie napisany i fantastycznie ruszyłaś z akcją i wątkiem. Być może wadą jest to, co pisałaś o przyjaźni Lulu i Hyunniego. Mam na myśli, że wydałaś, że coś miedzy nimi może się stać i trudno będzie z ich przyjaźnią. Wiem co chciałaś przez to osiągnąć jednak... nie takie coś nie dla mnie i nie w takim opowiadaniu. Wolałbym dowiedzieć się tego z zaskoczenia a tak będę się spodziewał dalszych wydarzeń i je rozumiał. Ale po za tym było genialnie i idealnie :) Brawo i dziękuję za twoją ciężką pracę ;)
OdpowiedzUsuńZero_
Świetny rozdział ;) Szkoda że Amber im przeszkodziła ale na szczęście Chanyeol już się jej pozbył ( hehehe... zła ja cieszę się z cudzego nieszczęścia lecz jej się należało). Strasznie zaintrygowałaś mnie tym co się będzie działo między Lulu a Baekiem, będę czekała na to z niecierpliwością. Pozdrawiam i weny życzę ;) ( Sorry że wcześniej nie pisałam ale ja zapominam o takich rzeczach a poza tym niedawno założyłam konto)
OdpowiedzUsuńTak Baeukhyun jesteś bohaterem! ;)
OdpowiedzUsuńWon z Amber! Tylko mi tu przeszkadza XD Gdyby nie ona, Baeukhyun wszedłby to Chanyeola, a tak muszę czekać na ich spotkanie, a zżera mnie ciekawość, jak zareaguje Chan, gdy zobaczy swojego bohatera ;D
To opowiadanie wciąga niesamowicie.. Świetny rozdział.
Niecierpliwie czekam na kolejny,
Pozdrawiam! :)
Bohater, to brzmi dumnie! :D
OdpowiedzUsuńNie pałam sympatią do Amber, jak chyba większość tutaj, dlatego wcale bym się nie obraziła, jakby ot tak ... no nie wiem ... ulotniła się :)
Mam nadzieję, że nasz bohater jednak tak łatwo nie zrezygnuje i w tym szpitalu jeszcze się pojawi :D
Luhan ma racje - zawsze ktoś lub coś musi przeszkodzić chłopakom. Niesamowicie budujesz sieć zdarzeń, które pchają ich do siebie, a jednocześnie przekorność sił wyższych uniemożliwiają im pełne spotkanie się. Uwielbiam takie rzeczy! Amber wciąż irytuje i zdaje się kompletnie nie pamiętać, że związek rozpadł się z jej winy, że zdradziła i w tym wypadku nie powinna mówić takich podłości Chanowi. Kojarzy mi się z typową Azjatką, która zachowuje się Kawai, coby zmanipulować ukochanego, a w głębi duszy jest podła i cwana. Kiedyś oglądałam japońskie show i tak naśmiewali się właśnie z takich dziewcząt :D:D Amber pasuje do ich opisu jak ulał! Mam nadzieje, że w końcu odpuściła, ale nie zdziwię się, jak licho znowu ją przyniesie :D
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! Nie umiesz pisać innych.
PS: Widzę, że nosi cię ostatnio na pisanie o hetero. Wnioskuje po sondzie i komentarzu u mnie. Nie przejmuj się, czy ktoś będzie to czytał. Pamiętam, że Lazy Lover miał dużo czytelników, a para była heteroseksualna :D Ja wychodzę z założenia, że trzeba pisać to, o czym się chcę pisać. Wiadomo, obecność czytelników jest motywująca i daje poczucie sensu pisania, ale jak zacznie się pisać coś na siłę, to nie wyjdzie z tego nic dobrego :) Myślę, że ludzie kochają twoją twórczość nie dlatego, że jest o Yaoi, a oni to lubią, tylko dlatego, że jesteś utalentowana, a to co napiszesz trafia do serc. Dlatego, śmiało pisz to, na co masz ochotę. Pozdrawiam :)
Prawda, nosi mnie, żeby pisać o hetero i będę pisać bez względu na innych. Po tylu latach prowadzenia blogów nauczyłam się, że najważniejsze to być samemu zadowolonemu z tego, co się pisze i nie należy patrzeć na innych. Kto będzie chciał czytać moje opowiadania, to będzie to robił bez względu na tematykę :) a sondę zrobiłam tylko po to, żeby zorientować się, ilu z moich czytelników jest tu głównie dla EXO, bo zamierzam już przestać o nich pisać - ileż można pisać o tych samych osobach ^^
UsuńPrawda! Ja nigdy nie byłam jakoś ich szczególną fanką, bo moja miłość kumuluje się bardziej wokół celebrytów japońskich, ale gdybym musiała cały czas bazować na tych samych osobach i ich imionach to pewnie zachorowałabym na wypalenie twórcze. :D Cieszę się, że myślisz podobnie jak ja - najważniejsze to być wierną sobie i iść tam, gdzie niesie nas twórczy duch :D
Usuńuwielbiam to opowiadanie, z rozdziału na rozdział coraz bardziej *.* nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadań hetero to jestem jak najbardziej za, czekałam na jakieś dobre nie yaoi xD tylko trochę martwię się o to, o jakich zespołach będziesz pisała, mam nadzieję że o kimś kogo znam!
Jeśli nic się nie zmieni, to będę pisała dłuższe opowiadanie o BTOB, a przy okazji będę dodawać też sporo oneshotów z członkami innych zespołów :)
UsuńBoże ja pamiętam czasy, jak sobie nie wyobrażałam pisania opowiadań yaoi. Teraz w sumie ciężko mi pisać jakieś inne - wszystko zależy od przyzwyczajenia.
UsuńZauważyłam, że od dawna żadna autorka pisząca kpopowe hetero nie ma szczególnego zainteresowania swoim opowiadaniem i to w sumie jest dość smutne, ale nie wydaje mi się, że to dlatego, że wszędzie są yaoistki - tu po prostu chodzi o fabułę. Opowiadania hetero wyjątkową fabułą nie mogą się pochwalić (para się poznaje, coś im przeszkadza się zejść, później jest wielka kłótnia i na końcu się schodzą - taki schemacik). No ale zmierzam do tego, że jak napiszesz jakieś fajne opowiadanie (nawet hetero), ale które zaskoczy mnie fabułą, to będę je czytać.
Chociaż nie dziwie ci się, że znudziło cię pisanie o tym samym i tego samego - każdy tak ma. Ja wtedy zazwyczaj pisze onehoty hetero. Nie wszystko dodaje, ale jakoś mi się wtedy nie nudzi temat. Mam nadzieje, że jednak nie przestaniesz pisać yaoi, i chociaż co jakiś czas pojawi się jakiś oneshot z EXO. <33
Pozdrawiam :*
Nie żeby coś, bo nie mam nic do Amber, ale dziewczyna kompletnie nie umie wyczuć chwili. Pojawia się w zdecydowanie złym miejscu o złej porze... gdyby nie ona Chanyeol ujrzałby już swojego bohatera! Jestem tak ciekawa jego reakcji na widok Bae, a tutaj DUPA! Muszę jeszcze czekać, bo Amber musiała akurat wszystko popsuć. Ugh! Ponadto sama wszystko zepsuła, a teraz co? Niech spada na drzewo, ot i tyle! Nie potrzebna nam tutaj. A jeśli chodzi o Luhana to całkowicie się z nim zgadzam. Zawsze ktoś musi w czymś przeszkodzić. Takie jest niestety życie, moi drodzy -,-.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość <3!
Na początku chciałam cię baaardzo przeprosić, że nie komentowałam wcześniejszych postów, ale wiadomo - zaczęła się szkoła i na nic już nie ma się czasu. Sama wracam po 20 do domu, a o tej porze po tylu godzinach w szkole nawet nie mam siły sklecić sensownej opinii. Wtedy nawet myślenie mi się wyłącza XD Zostają mi tylko weekendy, kiedy piszę rozdziały do swoich opowiadań i wychodzi na to, że nie mogę znaleźć nawet chwili czasu na komentowanie. Ale obiecuję, że jak tylko będę go choć trochę znajdować, będę starała się komentować u ciebie na blogu, bo jednak każde opinia cieszy, i ta krótka, i ta dłuższa :3
OdpowiedzUsuńCo do "You are my destiny"... Cieszę się, że wybrałaś Baekyeola. Zaraz po Hunhanie to moje drugie OTP, które shippuję tak bardzo mocno. Co za tym idzie - opowiadań z tą parką nigdy mi mało! Widzę też, że postawiłaś na obyczaj. Niby to taki gatunek, w którym ciężko zaskoczyć czytelnika fajną, przemyślaną fabułą, a jednak tobie się to udało! *^* Historia z pozoru zwyczajna, a ma w sobie coś, za co od razu ją polubiłam. Chyba mogę polubić obyczaje, jeśli będą takie, jak to opowiadanie.
Bohaterów również fajnie wykreowałaś, co więcej - polubiłam każdego! Nawet Amber :3 Tylko, że ja wyobrażam sobie ją jako Amber z F(X) i kiedy napisałaś o niej i o szpilkach, ciężko było mi sobie to jakoś wyobrazić. Ale udało się xD I mimo że jest upierdliwa, to nie zniechęciła mnie do siebie.
Ogólnie jestem cholernie ciekawa ciągu dalszego, a jednocześnie nie mogę się go doczekać, także życzę ci duuużo weny <3
Co do nowej ankiety, o której wspomniałaś na końcu rozdziału. Ja przeczytam każde opowiadanie od ciebie, ale jeżeli będzie yaoi. Hetero się nie tknę, dlatego też nawet nie próbowałam przeczytać one shota, którego dodałaś niedawno. To nie chodzi o zespoły. Ucieszyłabym się nawet z opowiadania, gdzie postacie są w całości wykreowane przez ciebie, autorskie... Ale tylko, gdyby było homo. Tak wciągnęłam się w czytanie yaoi, że teraz cholernie ciężko czyta mi się opowiadania heteroseksualne. Nudzą mnie, nie zaskakują i trochę zniechęcają. I chodzi tu właściwie o to, że jesteś jedną z moich ulubionych autorek już naprawdę od bardzo, baardzo dawna (bo właściwie twoje opowiadania zaczęłam czytać na samym początku, jeszcze na onecie i zawsze bardzo mi się podobały) i po prostu szkoda mi tego, że zabraknie twoich opowiadań yaoi w grupie moich ulubionych. Zawsze jak dodajesz jakiś rozdział to rano w szkolę słyszę WITNESS DODAŁA NOWY ROZDZIAŁ, CZYTAŁAŚ? i w sumie jesteśmy yaoistkami, teraz nie będzie czym się jarac x.x (bo właściwie wspólnie czytamy tylko twoje opowiadania, tak to każda jakieś inne, osobno). Ale wiesz, nie mam zamiaru ci zabraniać pisać hetero, bo to ma być wyłącznie twoja decyzja. Na jedno cię zrozumiem, pisanie o jednym i tym samym zespole, gatunku bywa męczące (dlatego sama nie potrafiłam skończyć pisania opowiadania o Shinee), dlatego potrzebne jest urozmaicenie. Ale może nie odchodź całkowicie o exo? Jest wiele yaoistek exoticów, które uwielbiają twoje opowiadania, a i miło czasem pofangirlowac ^^ Mogłabyś czasem coś o nich dodawać i o jakiś innych zespołach. Urozmaicenie jest potrzebne :3
Najważniejsze jest w sumie to, żeby tobie się dobrze pisało. :3
Ps. Prześliczny szablon <3
UsuńUszati... Wzruszyłam się ;)
UsuńHm, dziwne, że niektóre osoby odebrały pytanie na temat opowiadań EXO jako takie, że nie będę pisać yaoi... To, że nie będę pisać o EXO (za dużo ich, a co za dużo, to niezdrowo :)), nie znaczy, że odchodzę od tematyki yaoi, z tego, co wiem, to można pisać yaoi też o innych zespołach :) tak samo, jak z opowiadaniami o hetero, nie mówię, że wszystko będzie skupiać się tylko na takich relacjach, bo nie wykluczone, że będą stanowiły jedynie tło całej historii. Chyba nie ma co panikować na zapas, prawda? :)
UsuńNiee, ja tego nie odebrałam tak, że nie będziesz całkowicie pisać yaoi. Po prostu zauważyłam w komentarzach twoje odpowiedzi, gdzie napisałaś, że zamieszasz napisać jakieś hetero z BTOB. I może faktycznie moja reakcja była przesadzona (?) ale faktycznie szkoda, jakbyś się np. całkowicie przestawiła i yaoi już nie pisała :3
UsuńI wiem, że nie tylko z exo można pisać yaoi, przecież wspominałam, że cieszyłabym się z każdego opowiadania yaoi z obojętnie jakim zespołem od ciebie :3
Cholera, tak jakoś czułam, że kiedy Baekhyun wybierze się do szpitala, to znajdzie przy łóżku Parka tę nieszczęsną Amber... Chociaż za nią nie przepadam, w sumie to miłe, że tak się zainteresowała losem Chanyeola, wyglądała na autentycznie przestraszoną tym jego wypadkiem. Szkoda tylko, że Byun wziął ją za partnerkę chłopaka, którego uratował.
OdpowiedzUsuńMoże i Chanyeol ma trudny charakter, ale nie nazwałabym go draniem. Ma dobre serce, po prostu doświadczenia z przeszłości "wyostrzyły" jego charakter. Amber wreszcie się odczepiła i powiem szczerze, że nie będę za nią tęsknić.
Mam nadzieję, że Chen i Luhan namówią Baekhyuna na to, by ten znowu wybrał się do szpitala. On i Chanyeol powinni koniecznie ze sobą porozmawiać, zresztą już nie mogę się tego momentu doczekać :D
Świetny rozdział. A w ankietach oczywiście zagłosowałam :)
Pozdrawiam.
Wiem, że piszę późno, mam nadzieję że mi to wybaczysz. Miałam też dzisiaj nie siadać do czytania, bo po prostu umieram... zgubiłam się w mieście i dwie godziny wracałam do domu w środku nocy. Ale to trzeba być mną xD
OdpowiedzUsuńNo ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności czytania o moim kochanym Baekyeol <3
Amber mnie irytuje. Gdyby nie ona mogliby w końcu porozmawiać ;< Dziwię się jak Baekhyun jeszcze funkcjonował bo nieprzespanej nocy, a potem jeszcze wizyta u LuHana...
Liczę, że Baek postanowi wrócić jeszcze do szpitala, bo nie wiem czy przeznaczenie będzie tak łaskawę i ich ponownie połączy po wyjściu Chanyeola ze szpitala...
Wybacz, że tak krótko, ale nie mogę zebrać myśli ;<
Rozdział świetny, jednak nadal czuje się niezaspokojona, jak kolwiek dziwnie to brzmi xD
Weny~!
Znów jestem spóźniona, ale wiesz? Warto czekać na jakąs wolną chwilę zeby poczytać Twoje opowiadania ^^
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem, co mówić o fabule, bo na db sprawe dopiero sie rozwija... może w takim razie skupię się na bohaterach? :p Bardzo podoba mi się to, że pomimo iż bohaterowie są w twoim stylu to są różnorodni ;) każdy ma swój własny, nieco odrębny charakter i to jest wieeeeelki plus! Czasem w opowiadaniach wszyscy są niemal identyczni, co jest mocno denerwujące... dlatego cenię sobie takie autorki jak ty ^^
Mam złe przeczucia co do Amber. Nie od dziś wiadomo, że zraniona i upokorzona dziewczyna jest niebezpieczna, a biorąc pod uwagę dwulicowość Amber, może być nieciekawie...
Zostaje mi zyczyc powodzenia w dalszym pisaniu, co unni? ^^
xoxo