Rozdział siódmy
Let's just pretend we're somebody else
And I was someone that you want for yourself
No secrets that hide and we leave the past behind
And I was someone that you want for yourself
No secrets that hide and we leave the past behind
- To o której wrócisz? – zapytała
pani Byun, wchodząc do pokoju syna. Spojrzała uważnie na chłopaka i podała mu
pojemnik z przygotowanym na drogę jedzeniem.
- Nie wiem, pewnie wieczorem.
Wrócę nim się ściemni. Nie bój się – odpowiedział Baekhyun, patrząc z
politowaniem na pudełko ze Scooby Doo. – Serio, mamo, Scooby Doo? Ile ja mam
lat, co? Jestem na takie coś za stary! – powiedział zażenowany, jednak widząc
mordercze spojrzenie kobiety, ostatecznie ustąpił i włożył pudełko do
kolorowego plecaka.
Kiedy pani Byun opuściła pokój,
Baekhyun przymknął za nią drzwi i upewniwszy się, że zaraz nie wróci, by znów o
coś zapytać, wyjął spod łóżka karton po butach, a z niego z kolei butelkę
mocnego soju. Chłopak uśmiechnął się przebiegle pod nosem i szybko schował
alkohol do plecaka, bojąc się, że jeszcze rodzice się o tym dowiedzą i nie
dość, że dadzą mu znów szlaban, to w dodatku zabronią się spotykać z Luhanem,
który to mając słabość do uroku Baekhyuna zgodził się kupić mu butelkę soju. Co
prawda długo Byun nie musiał go przekonywać, wiedząc doskonale, że Lu prędzej
czy później i tak kupi dla niego alkohol. Sam nie wiedział dlaczego w ogóle
zdecydował się zabierać ze sobą soju. W końcu to była tylko wyprawa do lasu,
który znajdował się kawałek drogi od Seulu. Na obrzeża miasta mieli się dostać
jednym z autobusów, a później czekał ich dłuższy spacerek do celu. Baekhyunowi
to jednak nie przeszkadzało. Ostatnio mało ruszał się z domu, a jeśli już to
głównie ograniczał się do chodzenia po seulskich ulicach, a takim czymś nie
można się aż tak zmęczyć. Cieszył się, że spędzi cały dzień z Chanyeolem,
chociaż nie ukrywał, że miał pewne obawy odnośnie ich wspólnej wyprawy do lasu,
zwłaszcza że po soju Baekhyun staje się nieobliczalny i nigdy nie wiadomo, co
strzeli mu do głowy.
Upewniwszy się, że wszystko
zabrał, zarzucił plecak na ramię i wyszedł ze swojego pokoju. Poszedł jeszcze
do salonu poinformować rodziców o wyjściu, po czym udał się do przedpokoju,
gdzie założył wygodne adidasy, zabrał ciepłą bluzę na później i już miał
opuścić mieszkanie, gdy poczuł na ramieniu delikatny uścisk dłoni. Obejrzał się
za siebie i westchnął głośno, widząc zatroskaną minę mamy.
- Tylko uważaj na siebie, dobrze?
– poprosiła i na pożegnanie pocałowała syna w policzek, a zaraz po tym
otworzyła za niego drzwi i wypuściła go z mieszkania.
Baekhyun skinął głową i
powstrzymując się przed zaśmianiem, zbiegł po schodach na parter budynku. Mama
zawsze była taka troskliwa wobec niego, doskonale zdając sobie sprawę z tego,
jak jej synek potrafi szybko wpakować się w kłopoty.
Będąc niedaleko parku,
przyspieszył kroku, rozglądając się przy okazji dookoła w poszukiwaniu Chanyeola.
Byun uśmiechnął się promiennie, gdy zobaczył idącego z naprzeciwka wysokiego
bruneta, więc praktycznie do niego podbiegł, w ostatnim momencie zatrzymując
się tuż przed chłopakiem. Baekhyun zadarł głowę i uśmiechnął się na powitanie
do Chana, który od razu odwzajemnił ten czuły gest, poprawiając przy tym
zsuwające się z nosa okulary. Szatyn musiał przyznać w duchu, że jeszcze nigdy
nie widział osoby, której szkła dodawałyby tyle uroku.
- Nie wiedziałem, że nosisz
okulary – stwierdził Baekhyun, nie mogąc oderwać wzroku od twarzy bruneta.
- Unikam ich jak ognia – przyznał
po chwili rozbawiony Chanyeol i upewniwszy się, że nic nie jedzie, złapał
towarzysza za przedramię i razem przeszli przez jezdnię. – Mam niewielką wadę
wzroku, ale okulista kazał mi nosić okulary, żeby się nie powiększyła. Rzadko
je jednak noszę.
- Do twarzy ci w nich. – Baekhyun
uśmiechnął się szeroko, dopiero po chwili dochodząc do wniosku, że musiało to
zabrzmieć idiotycznie. – Wiesz, rzadko ktoś ładnie wygląda w okularach.
- Też nie wyglądam zbyt dobrze –
zaśmiał się Chan, przeczesując palcami nieco dłuższe niż na początku roku
szkolnego czarne włosy. Zatrzymał się przed tablicą z rozkładem jazdy i
sprawdził, o której dokładnie mają autobus. – Jeszcze pięć minut – poinformował
rozglądającego się dookoła Baekhyuna.
Chanyeol uśmiechnął się pod nosem
i przyjrzał się uważnie chłopakowi, dokładnie badając każdy szczegół jego
wyglądu. Gdyby go nie znał, pomyślałby, że jest o wiele młodszy, a tymczasem
okazało się, że Baekhyun jest od niego o kilka miesięcy starszy. Niby nic,
jednak ta niewielka różnica powodowała, że Chanyeol czuł do tego chłopaka nieco
więcej respektu, chociaż wciąż było mu ciężko uwierzyć, że są w tym samym
wieku. Byun wyglądał jak dziecko, szczególnie wtedy, gdy rozglądał się dookoła
siebie, rozchylając przy tym słodko różowe usta albo uśmiechając się, kiedy
jego oczy zatrzymywały się na czymś ciekawym.
Park spoliczkował się w wyobraźni
i potrząsnął głową, odrzucając od siebie te dziwne myśli, które zaczęły
pojawiać się w jego umyśle. Nie, nie mógł traktować Baekhyuna w ten sposób.
Przecież byli tylko kolegami z klasy, może już nieco przyjaciółmi, jednak to
nie upoważniało go do tego, żeby myśleć o nim tak, a nie inaczej.
- Chodź, to nasz autobus –
powiedział Byun, wyrywając Chanyeola z zamyślenia.
Kiedy szatyn złapał go za dłoń,
poczuł dziwne ciepło rozlewające się po całym ciele. Musiał przyznać, że dawno
nie czuł się tak dobrze. Nawet Amber, przez cały czas trwania ich związku, nie wywoływała
w nim tak przyjemnego uczucia.
- Ile potem się idzie do tego
lasu? – spytał Baekhyun, kiedy zajęli wolne miejsca na końcu autobusu. –
Słuchasz mnie?
- Tak, tak – odpowiedział szybko
brunet i uśmiechnął się lekko. – Niecałe dziesięć minut. Dasz radę? – zaśmiał
się, a widząc mordercze spojrzenie Baekhyuna, spoważniał od razu, jednak i tak
z ledwością powstrzymywał wpełzający na jego usta uśmiech.
- Nie jestem jakąś sierotą. Dam
radę – powiedział oburzony, zakładając ręce na klatce piersiowej. – Zadowolony?
- Owszem.
Baekhyun przewrócił oczami i
westchnął głośno, odwracając głowę w stronę okna. Czując na udzie nieśmiały
dotyk, z przerażeniem w oczach spojrzał na dłoń Chanyeola i rozdziawił lekko
usta, patrząc, co ten chłopak wyprawia. Park z szerokim uśmiechem bawił się
przywieszką przy jednej z kieszeni spodni Baekhyuna, nawet nie zdając sobie
sprawy z tego, jak swoim zachowaniem działa na siedzącego obok chłopaka, który
wyglądał, jakby siedział na szpilkach. Byun przełknął nerwowo ślinę i przeniósł
wzrok na twarz bruneta, na chwilę zapominając o jego dłoni, która co chwilę
ocierała się delikatnie o drżące udo.
- Chan, chyba już jesteśmy na
miejscu – powiedział słabym głosem Baekhyun, gdy autobus zatrzymał się na
właściwym przystanku.
Park rozejrzał się dookoła i
przytaknął głową na zgodę. Poderwał się z miejsca i złapawszy Baekhyuna za
rękę, pociągnął go w stronę wyjścia z pojazdu. Kiedy znaleźli się na zewnątrz,
a autobus odjechał, pozostawiając za sobą obłok kurzu i spalin, rozglądnęli się
po okolicy, zgodnie zatrzymując wzrok na znajdującym się paręnaście metrów od
nich lesie. Chanyeol dopiero po dłuższej chwili puścił rękę szatyna i nieco
speszony spojrzał na niego, chcąc zaobserwować jego reakcję. Baekhyun szedł
niewzruszony tym gestem, zupełnie jakby go to w ogóle nie obchodziło. Park
prychnął w myślach i złapał za uchwyty swojego plecaka, chcąc czymkolwiek zająć
ręce.
- W poniedziałek mamy test z
matematyki. Uczyłeś się już coś? – zapytał po jakimś czasie Byun,
- Ha! Dobry żart, Hyunnie –
zaśmiał się Chan, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak nazwał
chłopaka. – Znaczy…
- Możesz tak do mnie mówić.
Przywykłem, bo Chen tak się do mnie zwraca – przerwał mu Byun, domyślając się,
co go tak zakłopotało. – Też się jeszcze nie uczyłem. Jak nie zaliczę tego
testu, to dostanę szlaban. Moi rodzice teraz dostali olśnienia i zaczęli
przywiązywać strasznie dużą uwagę do moich ocen. Wcześniej zadowalało ich, jak
udało mi się wszystko pozaliczać, a teraz mam najlepsze stopnie przynosić.
- I tak jesteś jednym z lepszych
uczniów w klasie – zauważył Chan, kolejny raz poprawiając okulary. – Wiesz, w
tym roku kończymy szkołę. Martwią się, bo od tego, jakie będziesz miał oceny i
jak zdasz ostatnie egzaminy, będzie zależała twoja przyszłość. Myślałeś już o
studiach?
- Ostatnio rodzice mi marudzili o
tym – zamruczał Baekhyun, wydymając zabawnie usta, co Chanyeolowi wydało się
wyjątkowo urocze i dziecinne. – Na razie sam nie wiem. Chciałem pójść na studia
muzyczne, może coś związanego ze śpiewem, ale jak oni o tym usłyszeli, to
zaczęli kręcić nosami i powiedzieli, że aż taki utalentowany nie jestem, żeby
myśleć o takich studiach. Pewnie, najlepiej posadzić mnie za biurkiem w jakiejś
korporacyjnej firmie albo wsadzić skalpel w palce. Nikt nie liczy się z moimi
pasjami.
- Lubisz śpiewać? – Chanyeol
przerwał chłopakowi wywód, obawiając się, że jeszcze chwila, a humor mu się
zepsuje i cały wypad do lasu szlag trafi.
- Jestem śpiewakiem-amatorem –
zaśmiał się i spojrzał na wyłaniającą się spomiędzy drzew polanę. Chłopak
odetchnął z wyraźną ulgą, czując coraz większy ciężar plecaka, którego jeszcze
na przystanku w ogóle nie odczuwał. – Ale Chen i Luhan też ładnie śpiewają.
Może nawet lepiej ode mnie.
- Luhan studiuje, prawda?
- Tak, poszedł na stosunki
międzynarodowe. W sumie to była decyzja rodziców, a on jakoś nie umiał postawić
się ojcu. Według mnie marnuje się na tych studiach. Jest na ostatnim roku, więc
i tak nie opłaca mu się już rezygnować.
- Nie chciałbym tak – westchnął
Chanyeol, wzrokiem szukając odpowiedniego miejsca na rozłożenie koca.
Zobaczywszy część polany schowanej w cieniu, skinął na nią głową i razem z
Baekhyunem podążył w tamtym kierunku. – Trochę też głupio ze strony jego
rodziców, że zmuszają go do chodzenia na taki kierunek. A skąd się znacie?
- Luhan przeprowadził się z
Pekinu, więc nie znał dobrze Seulu. Raz się głupek zgubił i zaczepił mnie na
ulicy, żeby zapytać o bibliotekę. Tak się złożyło, że sam tam szedłem, więc
trochę porozmawialiśmy, a jako że ja mam takie dobre serduszko, to
zaproponowałem Luhanowi, że mogę oprowadzać go po mieście. Wymieniliśmy się
numerami telefonów i tak się zaczęła nasza przyjaźń. Chena poznałem w pierwszej
klasie liceum. Z początku się nie lubiliśmy, ale po dłuższym poznaniu okazało
się, że mamy ze sobą wiele wspólnego.
Chanyeol słuchał z niezwykłą
uwagą tego, co mówił do niego Baekhyun. Z jednej strony nie mógł się nadziwić,
że tak dużo potrafi wyrzucić z siebie słów, nie biorąc zbyt wielu wdechów, ale
z drugiej chciał, żeby Byun mówił jak najdłużej. Przez cały czas patrzył to na
jego roześmiane oczy, to znów na te słodkie usta, które szatyn czasami dotykał
palcami, co chyba było takim nawykiem, bo Chanyeol już wcześniej zauważył, że
często tak robił, gdy dłużej o czymś mówił.
- Mam coś na twarzy? – zapytał
Byun, pocierając dłońmi policzki, które pod wpływem tego zabiegu nieco się
zarumieniły.
- Hm? Nie, nie! – zaśmiał się
Chanyeol, szukając na szybko wymówki, dlaczego gapił się na niego przez dłuższą
chwilę. – Słuchałem tego, co mówiłeś i się zagapiłem.
- Ach, okay. – Baekhyun
zmarszczył czoło i wzruszywszy ramionami, usiadł na kocu obok bruneta. –
Prawdziwy piknik. Mamy nawet kanapki i inne jedzenie. Mama mnie z domu nie
chciała wypuścić – powiedział, otwierając plecak.
- Widzę, że nie tylko jedzenie
mamy – zamruczał rozbawiony Park, wyjmując z torby chłopaka butelkę soju. –
Jakim cudem ją kupiłeś?
- Trzeba mieć znajomości –
odpowiedział Byun, uśmiechając się tajemniczo. – Tak na serio, to Luhan mi to
kupił. Nie musimy pić, jeśli nie chcesz – dodał szybko, jednak w tym momencie
Chanyeol otworzył butelkę i z szerokim uśmiechem, tak bardzo charakterystycznym
dla niego, podał ją zaskoczonemu szatynowi.
*
Czując przyjemne ciepło
rozlewające się po ciele, Baekhyun opadł bezwładnie na koc i mrużąc oczy,
spojrzał na bezchmurne niebo. Uśmiechnął się błogo i głośno westchnął, po
chwili przenosząc wzrok na siedzącego obok Chanyeola, który poruszał się na
boki w rytm płynącej z jego telefonu muzyki. Byun próbował skupić się na
słowach piosenki, jednak był już lekko wstawiony, przez co wszystko zlewało się
w jedną, niezrozumiałą dla niego całość. Chan zdawał się być w nieco lepszym
stanie, jednak jemu też soju powoli uderzał do głowy.
- Chyba telefon ci dzwoni –
powiedział z ledwością Park, podając na wpółprzytomnemu Baekhyunowi jego
komórkę.
Szatyn wziął ją do ręki i
osłaniając oczy dłonią, spojrzał na ekran telefonu, na którym pojawiła się
koperta oznaczająca wiadomość tekstową. Byun westchnął głośno i odczytał smsa
od Jongina, co wtedy jakoś nie zdziwiło chłopaka. W sumie był w takim stanie,
że nawet widok latającej krowy by go nie zaskoczył.
- Aish, ten to jest… Dupek – zamruczał Baekhyun i prychnąwszy głośno,
odrzucił komórkę na koc.
- Huh? – Chanyeol ściszył muzykę
i obejrzał się za siebie, zawieszając wzrok na chłopaku. – Coś się stało? Kto
jest dupkiem?
- Mój były – westchnął Baekhyun,
odwracając się na bok. Przyjął pozycję embrionalną i przymknął powieki, licząc
na to, że chwila odcięcia się od otaczającego świata pomoże mu się pozbierać i
trochę wytrzeźwieć. – Zapytał, co u mnie słychać. Jeszcze kilka tygodni temu
dawał dupy Kyungsoo, a teraz wielce się mną interesuje. Pewnie ten się
przekonał, jaki jest naprawdę i z nim zerwał. I dobrze. Wcale mi nie jest go
żal. W ogóle mnie nie obchodzi ten koleś.
- To czemu tyle o nim mówisz? –
Chanyeol położył się obok Baekhyuna i spojrzał na jego bladą twarz. Kiedy ten
uchylił lekko powieki, uśmiechnął się lekko, robiąc przy tym zabawną minę.
- Bo mnie wkurzył tą wiadomością.
Takich rzeczy się nie robi – wyjaśnił mrukliwie Byun i nagle dotarło do niego,
że wyjawił brunetowi swój maleńki sekret. Oczywiście sporo osób wiedziało o
jego preferencjach, jak i o tym, że chodził przez prawie dwa lata z Jonginem,
jednak Chanyeol nie był w tej grupce ludzi i bał się, że może on źle na to
zareagować. – Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Pewnie masz mnie teraz za
śmiecia.
- Niby czemu? – Park zmarszczył
pytająco czoło, ściągając okulary, które nagle zaczęły mu przeszkadzać w
leżeniu na boku. Położył głowę na ramieniu i spojrzał uważnie na Baekhyuna,
który jedynie zagryzł nerwowo dolną wargę, wzrokiem uciekając gdzieś w bok. –
Chodzi o to, że miałeś chłopaka? Uważasz, że to coś złego?
- Ja nie, ale większość ludzi
tak. Nie dziwi cię to?
- Może trochę, ale na pewno nie
sprawia, że mam cię za śmiecia. Nauczyłem się, że miłość nie wybiera, więc
jeśli spotykasz osobę, która zawróci ci w głowie i jest ciebie warta, to
nieważne jest, czy to chłopak, czy dziewczyna. Trzeba korzystać póki ma się ku
temu okazję – powiedział i uśmiechnął się promiennie, podnosząc się do pozycji
siedzącej. Usiadł po turecku i trącił zamyślonego Baekhyuna w ramię. – Nie
zamulaj! Zawsze tak masz po alkoholu?
- Nie, chyba że mój były wysyła
mi idiotyczną wiadomość – westchnął cicho Byun, przenosząc wzrok na Chana. –
Jak byłem wtedy w szpitalu, to widziałem siedzącą przy twoim łóżku dziewczynę.
- Ach, to Amber. – Chanyeolowi z
ledwością to imię przeszło przez gardło i niemalże je wypluł, czując
wzrastającą pogardę dla tej osoby. – To moja była dziewczyna. Przyszła wtedy do
mnie, bo na dobrą sprawę jest w Seulu jedyną bliską mi osobą. Znaczy… Była
najbliższa. Mój wujek pracuje w Nowym Jorku, gdzie kilka miesięcy temu otworzył
filię swojej firmy, więc większość czasu jest poza Seulem. Wpada jedynie na
jakieś ważne święta czy wtedy, gdy potrzebują go na miejscu – wyjaśnił, widząc
zdzwione spojrzenie Baekhyuna.
- Ta dziewczyna… Amber, pewnie
wciąż cię kocha – przyznał szatyn, siadając naprzeciwko Chana. – Dlaczego już
nie jesteście razem?
- Bo okazała się być kimś całkiem
innym, niż myślałem wcześniej. Zdradziła mnie z jakimś kolesiem, którego
poznała w klubie. Nienawidzę takich osób.
- Mi to mówisz? – Baekhyun
prychnął ze złości i sięgnął po swój telefon. Uśmiechnął się przebiegle do
samego siebie, a później usunął zarówno wiadomość od Jongina, jak i jego numer
telefonu. Tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś naszła go ochota na odnowienie
znajomości z tym chłopakiem. – Jongin wyjechał na kilka dni w góry ze swoimi
kumplami, a po powrocie okazało się, że z jednym z nich mnie zdradził. Czasami
mam wrażenie, że otaczają mnie sami geje.
- To chyba nie jest takie złe? –
zaśmiał się Chan, za co został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez
szatyna. – Masz w czym wybierać!
- Jasne. Jak spotykam fajnego
chłopaka, to okazuje się, że albo jest dupkiem, albo zajęty, a jak jest w
porządku, to ma dziewczynę albo jest moim najlepszym przyjacielem.
- Chcesz powiedzieć, że Luhan…? –
Byun przytaknął głową, wprawiając bruneta w jeszcze większy szok. – A Chen?
- Chen od kilku lat jest wierny
jednej i tej samej dziewczynie. Pewnie niedługo dostanę od nich zaproszenie na
ślub – zaśmiał się uroczo, opierając bezwładną głowę na dłoni. – Co w sumie nie
będzie takie złe. Chen i Yejin-noona tworzą
słodką parę i nie chciałbym, żeby kiedykolwiek się rozstali – powiedział
rozmarzony, przenosząc spojrzenie na Chanyeola, który skinął głową na zgodę.
- A nigdy nie myślałeś, żeby z
Luhanem… No wiesz…
- Z nim? – parsknął szatyn,
przewracając się na plecy. Z pomocą czarnowłosego podniósł się z powrotem do
siadu i pokręcił głową z rozbawieniem. – Prędzej byśmy się pozabijali. Luhan
jest świetnym przyjacielem, ale nie sprawdziłby się jako mój chłopak. Zresztą
teraz jak myślę o Jonginie, to też nie wierzę, że z nim byłem. Przecież to
skończony dupek! Na każdym kroku mnie wyśmiewał i robił z siebie nie wiadomo
kogo. Wykańczał mnie psychicznie, ale wtedy tego nie dostrzegałem. Myślałem, że
jest tym jedynym, że spędzimy razem resztę życia… Ale ja byłem naiwny!
- Nie naiwny, ale zakochany –
stwierdził Chan i uśmiechnął się pokrzepiająco. – Nie martw się. Ja z Amber
miałem tak samo. Teraz najchętniej przywaliłbym głową w ścianę, gdy wspominam
spędzane z nią dni. Pomyśleć, że nawet się do mnie wprowadziła. Na szczęście
zmieniłem już zamki w drzwiach, więc choćby chciała, to nie wejdzie.
- Mądrze – przyznał Baekhyun,
kiwając głową z aprobatą. – Która jest godzina? – Sięgnął po swój telefon i po
zerknięciu na ekran telefonu, otworzył szeroko oczy z przerażenia. – Rodzice
mnie zabiją! Miałem wrócić przed zmierzchem, a zaraz słońce będzie zachodzić!
- Szkoda, bo dobrze się siedzi.
- Wiem, ale na pewno jeszcze
nieraz to powtórzymy – obiecał Byun, podrywając się z koca.
- Obiecujesz?
- Oczywiście! – wykrzyknął i
uśmiechnął się promiennie do bruneta, pomagając mu wstać. – A wiedz, że ja
dotrzymuję obietnic.
*
Baekhyun kopnął ze złości leżący
przed nim kamień i przeklął w myślach nauczyciela matematyki, który zrobił im
niesamowicie trudny test. Chłopak był niemalże pewny, że oblał i dostanie od
rodziców kazanie, a potem miesięczny szlaban na wychodzenie z domu i spotykanie
się z przyjaciółmi. Byun pluł sobie w brodę, że nie przysiadł w niedzielę nad
poszczególnymi tematami i bardziej nie przyłożył się do nauki. Niestety lekki
kac nie pomagał mu na skupieniu się na tych wszystkich cyferkach, a ciągłe
wymienianie smsów z Chanyeolem także tego nie ułatwiało.
Westchnąwszy cicho, uniósł głowę
i spojrzał na dzieciniec szkoły, wzrokiem szukając bruneta. Umówili się, że
zaraz po lekcjach pójdą razem coś zjeść, więc Baekhyun czekał na niego niczym
wierny pies już około dziesięciu minut. Spóźnianie się było niespotykane u
Chanyeola, zwłaszcza że razem kończyli lekcje. Później Park przepadł gdzieś na
szkolnym korytarzu i wysłał jedynie Baekhyunowi wiadomość, żeby poczekał na
niego przed szkołą, bo musi jeszcze porozmawiać o czymś z jednym chłopakiem.
Byuna to niesamowicie zdenerwowało, ale może po prostu przemawiała przez niego
zazdrość, że Chan olał go dla jakiegoś innego kolesia i w dodatku nie spieszył
się z zakończeniem tej rozmowy.
Widząc wybiegającego ze szkoły
bruneta, Byun odetchnął z wyraźną ulgą i nie czekając dłużej na niego, zaczął
iść w stronę znajdującej się niedaleko szkoły knajpki, gdzie często chodzili po
lekcjach coś zjeść. Po niedługiej chwili Chanyeol dogonił chłopaka i uwiesił
się na jego ramieniu, uśmiechając się przy tym promiennie.
- Przepraszam, że tak długo
musiałeś czekać – powiedział na wstępie, widząc mordercze spojrzenie Byuna. –
Musiałem pogadać z jednym kumplem. Trochę straciłem rachubę czasu.
- W porządku – mruknął wciąż
obrażony Baekhyun, próbując zrzucić z siebie bruneta, co w ogóle mu nie
wychodziło. W końcu dał za wygraną i pozwolił chłopakowi się na sobie uwieszać.
– Idziemy tam gdzie zawsze?
Chanyeol skinął głową na zgodę i
znów się uśmiechnął, czym rozchmurzył obrażonego do tej pory Baekhyuna. Chcąc
jeszcze bardziej go rozweselić, objął go szczelnie ramieniem i poczochrał
dłonią jego idealnie ułożone włosy.
Byun nie ukrywał, że był pełen
obaw odnośnie ich dalszych relacji. Kiedy w niedzielny poranek przypomniał
sobie, o czym rozmawiali podczas wypadu do lasu, naszły go dziwne myśli, że
Chanyeol się od niego odwróci, jednak ten strach był zupełnie niepotrzebny. Co
prawda nie wracali już do tej rozmowy, a sam Park zachowywał się, jakby w ogóle
jej nie było, ale lepsze takie podejście niż odwrócenie się plecami do
przerażonego tym wszystkim Baekhyuna. Chan po prostu wyczuł, że dla nowego
przyjaciela jest to dość drażliwy temat i dlatego nie chciał póki co naciskać
na niego, by dać mu trochę ochłonąć po ostatnich zwierzeniach.
- Popatrz, popatrz, kogo mu tu
mamy! – zacmokał zadowolony chłopak, zatrzymując się tuż przed Chanyeolem,
którego zmierzył z góry na dół i uśmiechnął się kpiąco, po chwili przenosząc
wzrok na niższego od niego szatyna. – Dawno się nie widzieliśmy.
- Jakoś się nie stęskniłem –
zamruczał Park, zaciskając mocniej dłoń na ramieniu Baekhyuna, który nie bardzo
rozumiał zaistniałą sytuację i tylko patrzył to na nieznajomego, to na
Chanyeola, czekając na wyjaśnienia. – Wybacz, ale spieszymy się.
- Nie tak szybko – warknął wysoki
blondyn, kładąc dłoń na torsie Chana. – Mamy do pogadania.
- Nie mamy o czym – syknął Park,
przybliżając twarz do twarzy chłopaka. – Odwal się ode mnie, Kris. Skończyłem z
wami.
- Jesteś tego pewien? –
Uśmiechnął się przebiegle i spojrzał z rozbawieniem na przerażonego Baekhyuna,
który w tamtym momencie wydał się mu jeszcze mniejszy niż był w rzeczywistości.
– Nie każ mi uciekać się do innych sposobów przemówienia ci do rozumu.
- A ty mnie nie wkurzaj i odsuń
się, bo nie mam ochoty patrzeć na ciebie – powiedział pewnym siebie głosem
Chanyeol, po czym jednym ruchem odepchnął od siebie Krisa i ciągnąc za sobą
zdezorientowanego Baekhyuna, ruszył w stronę znajdującej się po drugiej stronie
ulicy knajpki.
- To jeszcze nie koniec, Park!
Niedługo się spotkamy! – wykrzyczał jeszcze za nim blondwłosy chłopak i
uśmiechnął się przebiegle, wyjmując z kieszeni czarnej kurtki komórkę. Wybrał
numer do przyjaciela i zagryzł dolną wargę, czekając aż ten odbierze. – Tao?
Chyba mam pomysł, jak zachęcić Chanyeola do współpracy – powiedział jedynie i
zaraz się rozłączył, ostatni raz spoglądając na oddalających się chłopaków.
- Stop, stop, stop! – Zdyszany
Baekhyun zatrzymał się przed wejściem do lokalu i odwrócił bruneta przodem do
siebie. – Co to, do jasnej cholery, było? Kim był tamten koleś?
- Nieważne.
- Nieważne?! – krzyknął
zdenerwowany szatyn, już nie panując nad swoimi emocjami. Szarpnął Chanyeola za
rękaw bluzy, tym samym zmuszając go spojrzenia mu w oczy. – O co chodziło?
Powiesz mi w końcu? Nie jestem głupi, Chan, doskonale pamiętam, że ten sam
koleś przyszedł wtedy do pizzerii.
- To mój kumpel, a raczej były
kumpel – wyjaśnił po krótce Park i już miał wejść do lokalu, gdy ponownie
został zatrzymany przez szatyna. – Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
- Może szczerości? – odpowiedział
pytaniem na pytanie i zagryzł od środka policzki, wpatrując się nieco
załzawionymi łzami w Chanyeola. – Dobra, nieważne – rzucił rozczarowany i
odwróciwszy się na pięcie, ruszył w swoją stronę.
- Zaczekaj! – krzyknął za nim od
razu brunet i szybko go dogonił, łapiąc delikatnie za przedramię. – W porządku.
O wszystkim ci opowiem, ale nie tutaj. Chodźmy w bardziej ustronne miejsce.
Kiedy Baekhyun to usłyszał,
nieświadomie spiął mięśnie, jednak mimo wszystko dał się poprowadzić chłopakowi
do parku. Tam znaleźli znajdującą się najbardziej na uboczu ławkę i razem na
niej usiedli. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi dziwna cisza, jednak
Byun nie naciskał na czarnowłosego, domyślając się, że musi na spokojnie
pozbierać myśli w jedną całość.
- Okay… - westchnął cicho Park i
spojrzał niepewnie na siedzącego obok szatyna. – Kris to mój znajomy. Jeszcze
do niedawna byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ja, Kris i Tao tworzyliśmy zgraną
paczkę. Potem doszło do nas jeszcze paru chłopaków, ale z nimi nigdy nie
umiałem się dogadać. Kris ich uwielbiał, dlatego starałem się ich tolerować –
zaczął mówić lekko drżącym głosem. Odchrząknął nerwowo i poprawił zsuwające się
z nosa okulary, po czym spojrzał na Baekhyuna, który wpatrywał się intensywnie
w nieokreślony punkt znajdujący się tuż przed nim. – Potem im coś odbiło i
zaczęli włamywać się do sklepów.
- Ty też to robiłeś? – Byun
spojrzał po raz pierwszy od dłuższej chwili na Chanyeola, który w odpowiedzi
skinął niepewnie głową i przełknął nerwowo ślinę. – Robi się coraz ciekawiej.
- Byłem wtedy głupi i zagubiony.
Po śmierci rodziców nie umiałem sobie znaleźć miejsca. Jeszcze kiedy żył
ojciec, to starałem się jakoś trzymać. Dla niego i dla siebie samego. Później
zostałem kompletnie sam – powiedział cicho, chociaż czuł się okropnie,
tłumacząc swoje wybryki śmiercią rodziców. Oni nie byli temu winni. On sam był
odpowiedzialny za popełnione czyny i wszystkie grzechy. – Wiem, że to marna
wymówka, ale wtedy się pogubiłem. Wujek przez jakiś czas ze mną był, ale potem
musiał wyjechać, a ja zostałem sam. Kris się mną opiekował, zapraszał mnie do
siebie na obiady, a jego rodzice traktowali mnie, jak swojego syna – westchnął
cicho na samo wspomnienie tamtych dni, gdy jeszcze wszystko w miarę
funkcjonowało. – Później poznaliśmy tamtych kolesi i to właśnie oni wpakowali
nas w to bagno.
- A ty byłeś taki biedny i
bezbronny, że nie umiałeś się im postawić – prychnął Baekhyun, zakładając ręce
na torsie.
- Nie, byłem głupi i naiwny.
Myślałem, że dzięki temu odnajdę w swoim beznadziejnym życiu coś, co pomoże mi
się pozbierać. Z początku naprawdę mi się to podobało, ale z czasem zaczęło do
mnie docierać, że to jest cholernie złe i chciałem się wycofać. I właśnie wtedy
poznałem ciebie.
- Huh? – Szatyn spojrzał pytająco
na Chanyeola, który tylko się uśmiechnął i podniósł się z ławki, a potem ruszył
przed siebie. – Yah! O czym ty mówisz?
- Pojawiłeś się w dziwnym okresie
mojego życia, Hyunnie – wyjaśnił Chan, kiedy niższy chłopak go dogonił. – Nie
mam na myśli tamtej nocy, kiedy znalazłeś mnie w parku. Mam na myśli każdy
dzień – powiedział i zatrzymał się przed Baekhyunem, który lekko zadarł głowę i
spojrzał mu w oczy, w dalszym ciągu nie rozumiejąc, o czym on mówi. – Dzięki
tobie każdy kolejny dzień jest dla mnie czymś wyjątkowym.
- Skończyłeś z nimi? – spytał
Baekhyun, wpatrując się załzawionymi oczami w Chanyeola, który z widocznym
oporem kiwnął głową, jednak to nie bardzo przekonało szatyna. – Skończ z nimi
raz na zawsze. Zrób to dla mnie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się znów
stało.
Chanyeol pokiwał głową na zgodę i
rozczulony widokiem wzruszonego Baekhyuna, objął go ramionami i przytulił mocno
do siebie. Czując na koszulce pierwsze łzy chłopaka, zagryzł wargi w wąską
linię i westchnął cicho, zastanawiając się w duchu, czy będzie miał w sobie na
tyle odwagi, by naprawdę zakończyć znajomość z Krisem. Z jednej strony nie
chciał zawieść Baekhyuna, któremu to obiecał, ale z drugiej wiedział do czego
zdolny jest Kris i tego bał się najbardziej.
Czyli to tak. Ten Kris był wcześniej przyjacielem Chanyeol'a. Dobrze, że chłopak w porę się od nich odizolował, ale jak widać nie do końca. Byli kumple nie odpuszczą chyba tak łatwo. Widać do czego są zdolni, zwłaszcza ten Kris - jak wspomniał Chan. To nie wróży nic dobrego.. Mam złe przeczucie.
OdpowiedzUsuńAle za to jak podobał mi się ten ich wypad na piknik. Alkohol oczywiście musiał być. Biedny Baekhyun przez tego kaca nie mógł porządnie nauczyć się na test ;D Haha. Oby nie dostał szlabanu od rodziców ;p
Pozdrawiam! :)
Oh, czyli mamy już odpowiedzi na pewne pytania, aczkolwiek ta końcówka ... bardzo mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że żadnych wielkich dramatów z tego nie będzie, chociaż znając ciebie, to wszystkiego można się spodziewać :D
OdpowiedzUsuńGenialnie. Po prostu świetny rozdział. Serio. Nie mam się czego przyczepić...nawet szansy nie dasz xD Ale serio, nie będę już pisał, że świetnie piszesz bo to oczywiste xD Ale ta historia jest świetnie stworzona i wykreowana. Ciekawi mnie czy będzie w niej jeszcze obecny Kai i czy coś namiesza....nooooo ale zobaczymy ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńZero_
Łohoho, ależ się porobiło. Serio, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, ale bardzo mi się podoba :3 już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^ hwaiting! <3
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną obiekcję odnośnie tego opowiadania. Zauważyłam to już jakiś czas temu, ale miałam nadzieję, że to się zmieni, jednak widzę, że nie. Mianowicie: radziłabym ci wprowadzić do fica trochę humoru, jakąś osobę, która będzie sobie robiła, wprost mówiąc, jajca. T rozluźniłoby ciut atmosferę, która moim zdaniem zrobiła się trochę jak w dramie i odrobinę nudzi. Chłopaki - Byun i Chan stali się tacy troszku miałcy i nijacy. Akcja jest, ale bohaterowie nudzą. Wprowadź w rozmowach między nimi jakieś durne odzywki, niech nie będzie tak poważnie. Tylko proszę, nie traktuj tego jako zaczepkę czy hejt, bo nie to mam na myśli. Mówię tylko to co myślę, ale równie dobrze możesz to olać i nie zawracać sobie głowy i git. Nie wiem, czy ten komentarz nie brzmi jakoś strasznie czepialsko, mam nadzieję że nie XD chcę, pisząc to, być może ci pomóc, bo lubię twoją twórczość i to opowiadanie. Jeszcze raz powiem: to nie jest atak i nie staram się być wredna, tylko napisałam, co mi leżało na sercu od jakiegoś czasu i tyle. To jest moja szczera opinia, choć powyższa także nią jest ^^ po prostu po dłuższym zastanowieniu postanowiła to napisać, nie wiem, czy słusznie, ale stało się i tyle. I mówię wyraźnie: to moja, i tylko moja opinia, wypowiadam się w swoim imieniu. Dobra, to już koniec tego przydługiego wywodu XD
UsuńSpoko, nie odebrałam tego jako ataku czy czegoś w tym rodzaju. Może masz i rację, ale taki już jest mój styl i o ile kiedyś nie umiałam pisać nic poważnego, tak teraz śmieszne dialogi kompletnie mi nie wychodzą. A co do zmiany czegokolwiek, to nie zmieni sie i to na pewno, bo to opowiadanie mam napisane już od września, więc na zmiany ani nie mam ochoty, a tym bardziej nie miałoby to sensu, bo musiałabym pisać wszystko od początku, a do Baekyeola straciłam serce już jakiś czas temu :)
UsuńRozumiem i powiem jeszcze tylko, że mimo tego, co wcześniej napisałam, to i tak z wielką chęcią i ciekawością będę czytała to opowiadanie ^^ a tak nawiązując do twoich ostatnich słów - dasz sobie teraz przerwę od EXO, tak?
UsuńTak, jak już wspomniałam ostatnio pod którymś z rozdziałów - na razie daję sobie spokój z EXO, za dużo o nich teraz opowiadań jest, więc muszę się wyłamać :) zresztą kolejne opowiadanie (tym razem o BTOB) też już mam w pełni napisane, więc zacznę je publikować jakoś w grudniu, gdy dodam zapowiedziane oneshoty :)
UsuńJak już wspominałam wcześniej: JEJEJEJEEEEEEEEJ BTOB <3
Usuńjuż nie mogę się doczekać *u*
Czas skomentować rozdział. Kawałek przeczytałam już wczoraj, ale było za późno, abym mogła sensownie pozostawić po sobie ślad :)
OdpowiedzUsuńWypad do lasu był bardzo wzruszający, coś mnie rozczuliło, gdy zaczęli się sobie tak zwierzać; to pierwsza oznaka, że są dla siebie kimś więcej i, że, przede wszystkim, ich relacja jest szczera. Kiedy zaś pojawił się Kris naszła mnie ochota, by samej zainterweniować i temu imbecylowi dać w twarz. Biedny Chan, mając za sobą tak trudne przejścia nie dziw, że się pogubił w życiu. Ale Byun mu pomoże, na pewno. Chociaż nie wątpię, że to będzie trudne zadanie :D
Świetny rozdział <3
Szybko zaczęli się sobie zwierzać. Ale w sumie to dobrze, że tak szybko się zaprzyjaźnili i zaufali sobie. Myślałam, że Chanyeol będzie bardziej zaskoczony tym, że Baekhyun był w związku z chłopakiem. Jakby nie było to takie... niecodzienne. Nie no, można być tolerancyjny, ale spotkać kogoś takiego nie zdarza się często, wbrew pozorom... A ten nic. Ale dobrze, że go zaakceptował. Ech, mam nadzieję, że ta banda, z którą kiedyś się przyjaźnił, nic mu nie zrobi. Chociaż pewnie jeszcze się pojawią na jego drodze.
OdpowiedzUsuńZwierzanie się sobie w lesie bardzo mnie zaskoczyło. Chłopaki znają się dość krótko, a mimo to opowiedzieli sobie o rzeczach, o których zapewne nikomu innemu by nie powiedzieli. To znak, że zaczyna się rodzić między nimi więź. Coś, do czego nikt inny nie będzie miał wstępu.
OdpowiedzUsuńChan naprawdę wiele przeszedł w swoim dość krótkim życiu i naprawdę nie dziwi mnie, że się zagubił. Nie ma pojęcia, którą ścieżką ma podążać... Myślę, że każdy z nas przeżywałby to samo. Ale wierzę, że Byun mu pomoże. Razem sobie poradzą :).
A Kris niech spada na drzewo! Mamo, jak mnie irytuje ten typ -,-. Chamski cwaniaczek, który uważa się za pępek świata! Na szubienice z nim, ot co! ;x.
Czekam na next, kochana ;*.
Któregoś dnia przed snem zastanawiałam się ile rozdziałów u Ciebie mam nieprzeczytanych i tak długo dumałam, że przyśniło mi się, że przestałaś pisać! Straszny sen.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję. Ominęły mnie aż trzy rozdziały i nie byłabym sobą jakbym nie wspomniała o poprzednich. :3
Tak, po tylu rozdziałach nie da się powiedzieć o przypadkach tej dwójki inaczej niż przeznaczenie. Jak przeczytałam, że Chanyeol jest w klasie Baeka to w pierwszej chwili rozdziawiłam usta jak Chan, ale potem zaczęłam się śmiać. W ten sposób nie było opcji, żeby się kolejny raz nie spotkali. :D a już się zaczynałam bać, jak ten Baek mógł nie odwiedzić Yeola w szpitalu. Jednak los trzyma rękę na pulsie i nie pozwala im się rozejść XD Hmm, tylko końcówka tego rozdziału mnie zaskoczyła, obstawiałam raczej, że tamtych dwóch w poprzednim rozdziale to jacyś obcy co go napadli, a nie osoby, które bardzo dobrze znał. Teraz tak mi do głowy przyszło czy Ty ich przy życiu uchowasz. Nie lubię jak główni bohaterowie giną na końcu i tak się zawsze trochę o to, hmm, boję? Nie wiem jak to nazwać.
Podobało mi się w poprzednim rozdziale jak Chen wymuszał na Baekhyunie, że Yeol jest jego przeznaczeniem. Taki ten Baek uparty! Chociaż, w sumie to jest w ten sposób bardziej wiarygodny, wydaje mi się, że sporo osób by nie chciało się do tego przyznać. Tylko mnie zdenerwował Byun jak tak naskoczył na Chana na początku. Nie chce się przyznać, że jest bohaterem ok, ale niech nie umniejsza swoich zasług, bo gdyby nie on, to nie wiadomo czy Park by przeżył.
Luhan. O mamciu, myślałam, że już zaczynam go lubić, a tu bum, Twoje opowiadanie i chłopaka nie znoszę. No tak mnie ta postać tutaj denerwuje, że to nie pojęte. Może to przez to, że nie lubię osób, które w kółko się żalą o to co im nie wychodzi w związkach, a on to robi ciągle. Nie wiem jak Baek to wytrzymuje.
Tak się zastanawiam czy Amber jeszcze zamiesza w tym opowiadaniu, czy jednak reszta skupi się wokół byłych przyjaciół Chana. Nie będę prorokować, bo i tak nie zgadnę. :D
Trochę późno się zabrałam za czytanie i szczerze mówiąc jestem już tak śpiąca, że nie myślę. Jeszcze nie przeczytałam jednego oneshota, ale to już nie dziś. Obym jeszcze jutro zdążyła. ^^
Jestem zbyt śpiąca żeby napisać dłuższy komentarz, chociaż właściwie to i tak nigdy nie piszę długich komentarzy, ale jak zwykle bardzo mi się podoba ~^^~ chociaż muszę przyznać że myślałam że Chanyeol jest zamieszany w jakąś narkotykową sprawę, a nie włamania i kradzieże. Czekam na następną notkę i życzę weny ~^^~
OdpowiedzUsuńMatko, żeby oni nie porwali Baekhyuna ;; ...Porwą co?
OdpowiedzUsuńNo nic się zobaczy. Pisz kolejne rozdziały, bo mnie już ciekawość zżera. Hwaiting!
Strasznie mi się podoba sam fakt, że Chanyeol i Baekhyun postanowili spędzić ze sobą taki fajny wieczór, w odosobnieniu, bez zbędnego towarzystwa. Dzięki temu mogli się lepiej poznać. Prawdę powiedziawszy z napięciem oczekiwałam na reakcję Chana na to, że jego nowy kumpel jest gejem, ale zgodnie z tym, co przypuszczałam, ta wiadomość nie zrobiła na nim specjalnego wrażenia, po prostu to zaakceptował. Dzięki temu polubiłam go jeszcze bardziej. Generalnie lubię, kiedy tych dwóch jest ze sobą sam na sam. Widać, że świetnie się rozumieją i czują swobodnie w swoim towarzystwie. To przeznaczenie, nic innego.
OdpowiedzUsuńNareszcie dowiedzieliśmy się prawdy o tych dwóch kolesiach z pizzerii. Nie mogę uwierzyć, że takie chamy, jak Kris i Teo przyjaźnili się z Chanyeolem, ale cóż, może wcześniej byli bardziej sympatyczni. Nieco nieprzyjemnie zaskoczyła mnie reakcja Byuna, kiedy Chan wyjawił mu prawdę o swoich przeszłości. Rozumiem, że to musiał być niezły szok, aczkolwiek sądziłam, iż Baekhyun okaże więcej zrozumienia. Mam nadzieję, że obietnica, do której nakłonił Chanyeola naprawdę się sprawdzi, dzięki czemu chłopak pozbędzie się niebezpiecznych znajomych.
Naprawdę lubię to opowiadanie, już nie mogę się doczekać ciągu dalszego :)
Nie! Nie! Nieeeee! Nieeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do dalszego ciągu... coś się stanie Bakusiowi a nogi z ... powyrywam! No, ale dobra...
Wybacz, że tak późno komentuje - ostatnio taki poślizg miałam przy twoim opowiadaniu z Lukaiem (które ciepło wspominam i pozdrawiam xD) No, ale moje weekendowe użeranie się z bloggerem i zastanawianie się: "dlaczego nie wyskakują moje aktualne notki", zapełniło mi kawał dobrego czasu, do czego przyłączyła się moja nauczycielka, której się zachciało referaty robić. O boże... i znowu zbaczam z tematu.
To może od początku!
Trochę ciągle żałuje, że tak szybko zakończyłaś te ich przypadkowe spotkania, no ale przecież, nie będą tak wiecznie się ratować itd. Myślałam, że akcja nie będzie rozwinięta, tylko czeka mnie słodki fluffik o miłostkach i tak dalej - a tu niespodzianka (chociaż uderzyła mnie już kilka rozdziałów wcześniej, gdy Chan został zaatakowany) no, ale nie spodziewałam się GANGU! xD
Awww jestem taka ciekawa itd. Mam tylko nadzieje, że mi nikogo nie uśmiercisz, bo mi serce nie wytrzyma - a jak już, to napisz jakieś ostrzeżenie wyżej w stylu: "Izzy szykuj chusteczki". hahahha Znowu będę wyglądać, jak panda, gdy mi się tusz zmyje. grr...
No, ale mam nadzieje, że tym razem się mylę i wszystko będzie cacy, a Baekhyun i Chanyeol będą sobie do końca życia na tym kocyku siedzieć.
Trochę mnie zainteresowała ta wiadomość, od Kaia - czego on chce? No bo dziwne, że tak nagle sobie przypomniał o Baekhyunie - powinien się cieszyć, że nie musiał zębów zbierać i raczej go unikać, a nie pytać co u niego itp. Jestem ciekawa, czy jeszcze coś o tym wspomniesz.
A i nie myśl, że zapomniałam, jak w jednym rozdziale napisałaś coś o Luhanie w stylu, że Baekhyun myślał, że zawsze będą przyjaciółmi - co ten Lulu może wymyślić?
Mam tylko nadzieje, że nie jest w tym gangu, że nie załapał się tam przez Sehuna, czy coś. W sumie... Sehun by w takim gangu pasował.
No, ale... może zostawię te moje wieczorne rozkminy, bo jeszcze bardziej załamiesz się, czytając ten komentarz.
Mam nadzieje, że szybko coś napiszesz - nie ważne o kim i co ( mam nadzieje, że kolejny rozdział, bo z ciekawości chyba nie zasnę ) ważne, że będzie.
Niech wena sprzyja! xD
Ha, korki to czasem są przydatne. Nim dojechałam do domu, zdążyłam przeczytać cały rozdział i nawet komentarze xd Ale i tak mnie szlag trafia, bo wcześniej wracałam pół godziny teraz półtorej... och, ale kochana pani prezydent zachciało się mostu na centralnej ulicy.. okey, koniec marudzenia, po prostu to złość musi ze mnie zejść o;
OdpowiedzUsuńMam tez nadzieję, ze bateria w laptopie mi nie padnie jak będę ci pisała komentarz.. jestem zbyt leniwa aby wyjąć ładowarkę xd ok, do rzeczy :
Cieszę się i raduję kiedy widzę jak przyjaźń się rozwija między Baekhyunem i Chanyeolem. Kiedy pisałaś o alkoholu i wypadzie do lasu, mój zboczony umysł od razu podrzucił mi różne niecenzuralne obrazy ;3 Ale lepiej że się nie spełnił, bo wtedy to byłoby zbyt wielkie przyśpieszenie akcji... No i podziwiam Chanyeola za to, że nawet nie zdziwił sie wyznaniem i faktem, że Bacon jest gejem... No i Jongin.. oj, mam nadzieję, że nie wrócą do siebie. No bo jest dupkiem [ ale i tak go kocham <3 ]
Martwię się co zaplanowałaś dla Chanyeola, jeśli chodzi o Krisa i Tao... mam bardzo, bardzo złe przeczucia. Znaczy liczę na happy end, ale jednak wiem, że wiele bedą musieli wycierpieć. I w tym wszystkim będzie też cierpiał Baekhyun, i dlatego? Tylko dlatego, że przyjaźni się z Chanyeolem. No i czemu on się jeszcze waha! Oczywiscie, że musi zebrać siły aby przeciwstawić się Krisowi i Tao! ><
Oj, nie mogę się doczekać tego co im zgotowałaś, nawet jeśli będzie smutno to ja i tak będę się cieszyła xD
Weny i czasu na pisanie~!