czwartek, 31 października 2013

You are my destiny

Rozdział siódmy

Let's just pretend we're somebody else
And I was someone that you want for yourself
No secrets that hide and we leave the past behind

- To o której wrócisz? – zapytała pani Byun, wchodząc do pokoju syna. Spojrzała uważnie na chłopaka i podała mu pojemnik z przygotowanym na drogę jedzeniem.
- Nie wiem, pewnie wieczorem. Wrócę nim się ściemni. Nie bój się – odpowiedział Baekhyun, patrząc z politowaniem na pudełko ze Scooby Doo. – Serio, mamo, Scooby Doo? Ile ja mam lat, co? Jestem na takie coś za stary! – powiedział zażenowany, jednak widząc mordercze spojrzenie kobiety, ostatecznie ustąpił i włożył pudełko do kolorowego plecaka.
Kiedy pani Byun opuściła pokój, Baekhyun przymknął za nią drzwi i upewniwszy się, że zaraz nie wróci, by znów o coś zapytać, wyjął spod łóżka karton po butach, a z niego z kolei butelkę mocnego soju. Chłopak uśmiechnął się przebiegle pod nosem i szybko schował alkohol do plecaka, bojąc się, że jeszcze rodzice się o tym dowiedzą i nie dość, że dadzą mu znów szlaban, to w dodatku zabronią się spotykać z Luhanem, który to mając słabość do uroku Baekhyuna zgodził się kupić mu butelkę soju. Co prawda długo Byun nie musiał go przekonywać, wiedząc doskonale, że Lu prędzej czy później i tak kupi dla niego alkohol. Sam nie wiedział dlaczego w ogóle zdecydował się zabierać ze sobą soju. W końcu to była tylko wyprawa do lasu, który znajdował się kawałek drogi od Seulu. Na obrzeża miasta mieli się dostać jednym z autobusów, a później czekał ich dłuższy spacerek do celu. Baekhyunowi to jednak nie przeszkadzało. Ostatnio mało ruszał się z domu, a jeśli już to głównie ograniczał się do chodzenia po seulskich ulicach, a takim czymś nie można się aż tak zmęczyć. Cieszył się, że spędzi cały dzień z Chanyeolem, chociaż nie ukrywał, że miał pewne obawy odnośnie ich wspólnej wyprawy do lasu, zwłaszcza że po soju Baekhyun staje się nieobliczalny i nigdy nie wiadomo, co strzeli mu do głowy.
Upewniwszy się, że wszystko zabrał, zarzucił plecak na ramię i wyszedł ze swojego pokoju. Poszedł jeszcze do salonu poinformować rodziców o wyjściu, po czym udał się do przedpokoju, gdzie założył wygodne adidasy, zabrał ciepłą bluzę na później i już miał opuścić mieszkanie, gdy poczuł na ramieniu delikatny uścisk dłoni. Obejrzał się za siebie i westchnął głośno, widząc zatroskaną minę mamy.
- Tylko uważaj na siebie, dobrze? – poprosiła i na pożegnanie pocałowała syna w policzek, a zaraz po tym otworzyła za niego drzwi i wypuściła go z mieszkania.
Baekhyun skinął głową i powstrzymując się przed zaśmianiem, zbiegł po schodach na parter budynku. Mama zawsze była taka troskliwa wobec niego, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak jej synek potrafi szybko wpakować się w kłopoty.
Będąc niedaleko parku, przyspieszył kroku, rozglądając się przy okazji dookoła w poszukiwaniu Chanyeola. Byun uśmiechnął się promiennie, gdy zobaczył idącego z naprzeciwka wysokiego bruneta, więc praktycznie do niego podbiegł, w ostatnim momencie zatrzymując się tuż przed chłopakiem. Baekhyun zadarł głowę i uśmiechnął się na powitanie do Chana, który od razu odwzajemnił ten czuły gest, poprawiając przy tym zsuwające się z nosa okulary. Szatyn musiał przyznać w duchu, że jeszcze nigdy nie widział osoby, której szkła dodawałyby tyle uroku.
- Nie wiedziałem, że nosisz okulary – stwierdził Baekhyun, nie mogąc oderwać wzroku od twarzy bruneta.
- Unikam ich jak ognia – przyznał po chwili rozbawiony Chanyeol i upewniwszy się, że nic nie jedzie, złapał towarzysza za przedramię i razem przeszli przez jezdnię. – Mam niewielką wadę wzroku, ale okulista kazał mi nosić okulary, żeby się nie powiększyła. Rzadko je jednak noszę.
- Do twarzy ci w nich. – Baekhyun uśmiechnął się szeroko, dopiero po chwili dochodząc do wniosku, że musiało to zabrzmieć idiotycznie. – Wiesz, rzadko ktoś ładnie wygląda w okularach.
- Też nie wyglądam zbyt dobrze – zaśmiał się Chan, przeczesując palcami nieco dłuższe niż na początku roku szkolnego czarne włosy. Zatrzymał się przed tablicą z rozkładem jazdy i sprawdził, o której dokładnie mają autobus. – Jeszcze pięć minut – poinformował rozglądającego się dookoła Baekhyuna.
Chanyeol uśmiechnął się pod nosem i przyjrzał się uważnie chłopakowi, dokładnie badając każdy szczegół jego wyglądu. Gdyby go nie znał, pomyślałby, że jest o wiele młodszy, a tymczasem okazało się, że Baekhyun jest od niego o kilka miesięcy starszy. Niby nic, jednak ta niewielka różnica powodowała, że Chanyeol czuł do tego chłopaka nieco więcej respektu, chociaż wciąż było mu ciężko uwierzyć, że są w tym samym wieku. Byun wyglądał jak dziecko, szczególnie wtedy, gdy rozglądał się dookoła siebie, rozchylając przy tym słodko różowe usta albo uśmiechając się, kiedy jego oczy zatrzymywały się na czymś ciekawym.
Park spoliczkował się w wyobraźni i potrząsnął głową, odrzucając od siebie te dziwne myśli, które zaczęły pojawiać się w jego umyśle. Nie, nie mógł traktować Baekhyuna w ten sposób. Przecież byli tylko kolegami z klasy, może już nieco przyjaciółmi, jednak to nie upoważniało go do tego, żeby myśleć o nim tak, a nie inaczej.
- Chodź, to nasz autobus – powiedział Byun, wyrywając Chanyeola z zamyślenia.
Kiedy szatyn złapał go za dłoń, poczuł dziwne ciepło rozlewające się po całym ciele. Musiał przyznać, że dawno nie czuł się tak dobrze. Nawet Amber, przez cały czas trwania ich związku, nie wywoływała w nim tak przyjemnego uczucia.
- Ile potem się idzie do tego lasu? – spytał Baekhyun, kiedy zajęli wolne miejsca na końcu autobusu. – Słuchasz mnie?
- Tak, tak – odpowiedział szybko brunet i uśmiechnął się lekko. – Niecałe dziesięć minut. Dasz radę? – zaśmiał się, a widząc mordercze spojrzenie Baekhyuna, spoważniał od razu, jednak i tak z ledwością powstrzymywał wpełzający na jego usta uśmiech.
- Nie jestem jakąś sierotą. Dam radę – powiedział oburzony, zakładając ręce na klatce piersiowej. – Zadowolony?
- Owszem.
Baekhyun przewrócił oczami i westchnął głośno, odwracając głowę w stronę okna. Czując na udzie nieśmiały dotyk, z przerażeniem w oczach spojrzał na dłoń Chanyeola i rozdziawił lekko usta, patrząc, co ten chłopak wyprawia. Park z szerokim uśmiechem bawił się przywieszką przy jednej z kieszeni spodni Baekhyuna, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak swoim zachowaniem działa na siedzącego obok chłopaka, który wyglądał, jakby siedział na szpilkach. Byun przełknął nerwowo ślinę i przeniósł wzrok na twarz bruneta, na chwilę zapominając o jego dłoni, która co chwilę ocierała się delikatnie o drżące udo.
- Chan, chyba już jesteśmy na miejscu – powiedział słabym głosem Baekhyun, gdy autobus zatrzymał się na właściwym przystanku.
Park rozejrzał się dookoła i przytaknął głową na zgodę. Poderwał się z miejsca i złapawszy Baekhyuna za rękę, pociągnął go w stronę wyjścia z pojazdu. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, a autobus odjechał, pozostawiając za sobą obłok kurzu i spalin, rozglądnęli się po okolicy, zgodnie zatrzymując wzrok na znajdującym się paręnaście metrów od nich lesie. Chanyeol dopiero po dłuższej chwili puścił rękę szatyna i nieco speszony spojrzał na niego, chcąc zaobserwować jego reakcję. Baekhyun szedł niewzruszony tym gestem, zupełnie jakby go to w ogóle nie obchodziło. Park prychnął w myślach i złapał za uchwyty swojego plecaka, chcąc czymkolwiek zająć ręce.
- W poniedziałek mamy test z matematyki. Uczyłeś się już coś? – zapytał po jakimś czasie Byun,
- Ha! Dobry żart, Hyunnie – zaśmiał się Chan, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak nazwał chłopaka. – Znaczy…
- Możesz tak do mnie mówić. Przywykłem, bo Chen tak się do mnie zwraca – przerwał mu Byun, domyślając się, co go tak zakłopotało. – Też się jeszcze nie uczyłem. Jak nie zaliczę tego testu, to dostanę szlaban. Moi rodzice teraz dostali olśnienia i zaczęli przywiązywać strasznie dużą uwagę do moich ocen. Wcześniej zadowalało ich, jak udało mi się wszystko pozaliczać, a teraz mam najlepsze stopnie przynosić.
- I tak jesteś jednym z lepszych uczniów w klasie – zauważył Chan, kolejny raz poprawiając okulary. – Wiesz, w tym roku kończymy szkołę. Martwią się, bo od tego, jakie będziesz miał oceny i jak zdasz ostatnie egzaminy, będzie zależała twoja przyszłość. Myślałeś już o studiach?
- Ostatnio rodzice mi marudzili o tym – zamruczał Baekhyun, wydymając zabawnie usta, co Chanyeolowi wydało się wyjątkowo urocze i dziecinne. – Na razie sam nie wiem. Chciałem pójść na studia muzyczne, może coś związanego ze śpiewem, ale jak oni o tym usłyszeli, to zaczęli kręcić nosami i powiedzieli, że aż taki utalentowany nie jestem, żeby myśleć o takich studiach. Pewnie, najlepiej posadzić mnie za biurkiem w jakiejś korporacyjnej firmie albo wsadzić skalpel w palce. Nikt nie liczy się z moimi pasjami.
- Lubisz śpiewać? – Chanyeol przerwał chłopakowi wywód, obawiając się, że jeszcze chwila, a humor mu się zepsuje i cały wypad do lasu szlag trafi.
- Jestem śpiewakiem-amatorem – zaśmiał się i spojrzał na wyłaniającą się spomiędzy drzew polanę. Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą, czując coraz większy ciężar plecaka, którego jeszcze na przystanku w ogóle nie odczuwał. – Ale Chen i Luhan też ładnie śpiewają. Może nawet lepiej ode mnie.
- Luhan studiuje, prawda?
- Tak, poszedł na stosunki międzynarodowe. W sumie to była decyzja rodziców, a on jakoś nie umiał postawić się ojcu. Według mnie marnuje się na tych studiach. Jest na ostatnim roku, więc i tak nie opłaca mu się już rezygnować.
- Nie chciałbym tak – westchnął Chanyeol, wzrokiem szukając odpowiedniego miejsca na rozłożenie koca. Zobaczywszy część polany schowanej w cieniu, skinął na nią głową i razem z Baekhyunem podążył w tamtym kierunku. – Trochę też głupio ze strony jego rodziców, że zmuszają go do chodzenia na taki kierunek. A skąd się znacie?
- Luhan przeprowadził się z Pekinu, więc nie znał dobrze Seulu. Raz się głupek zgubił i zaczepił mnie na ulicy, żeby zapytać o bibliotekę. Tak się złożyło, że sam tam szedłem, więc trochę porozmawialiśmy, a jako że ja mam takie dobre serduszko, to zaproponowałem Luhanowi, że mogę oprowadzać go po mieście. Wymieniliśmy się numerami telefonów i tak się zaczęła nasza przyjaźń. Chena poznałem w pierwszej klasie liceum. Z początku się nie lubiliśmy, ale po dłuższym poznaniu okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego.
Chanyeol słuchał z niezwykłą uwagą tego, co mówił do niego Baekhyun. Z jednej strony nie mógł się nadziwić, że tak dużo potrafi wyrzucić z siebie słów, nie biorąc zbyt wielu wdechów, ale z drugiej chciał, żeby Byun mówił jak najdłużej. Przez cały czas patrzył to na jego roześmiane oczy, to znów na te słodkie usta, które szatyn czasami dotykał palcami, co chyba było takim nawykiem, bo Chanyeol już wcześniej zauważył, że często tak robił, gdy dłużej o czymś mówił.
- Mam coś na twarzy? – zapytał Byun, pocierając dłońmi policzki, które pod wpływem tego zabiegu nieco się zarumieniły.
- Hm? Nie, nie! – zaśmiał się Chanyeol, szukając na szybko wymówki, dlaczego gapił się na niego przez dłuższą chwilę. – Słuchałem tego, co mówiłeś i się zagapiłem.
- Ach, okay. – Baekhyun zmarszczył czoło i wzruszywszy ramionami, usiadł na kocu obok bruneta. – Prawdziwy piknik. Mamy nawet kanapki i inne jedzenie. Mama mnie z domu nie chciała wypuścić – powiedział, otwierając plecak.
- Widzę, że nie tylko jedzenie mamy – zamruczał rozbawiony Park, wyjmując z torby chłopaka butelkę soju. – Jakim cudem ją kupiłeś?
- Trzeba mieć znajomości – odpowiedział Byun, uśmiechając się tajemniczo. – Tak na serio, to Luhan mi to kupił. Nie musimy pić, jeśli nie chcesz – dodał szybko, jednak w tym momencie Chanyeol otworzył butelkę i z szerokim uśmiechem, tak bardzo charakterystycznym dla niego, podał ją zaskoczonemu szatynowi.

*

Czując przyjemne ciepło rozlewające się po ciele, Baekhyun opadł bezwładnie na koc i mrużąc oczy, spojrzał na bezchmurne niebo. Uśmiechnął się błogo i głośno westchnął, po chwili przenosząc wzrok na siedzącego obok Chanyeola, który poruszał się na boki w rytm płynącej z jego telefonu muzyki. Byun próbował skupić się na słowach piosenki, jednak był już lekko wstawiony, przez co wszystko zlewało się w jedną, niezrozumiałą dla niego całość. Chan zdawał się być w nieco lepszym stanie, jednak jemu też soju powoli uderzał do głowy.
- Chyba telefon ci dzwoni – powiedział z ledwością Park, podając na wpółprzytomnemu Baekhyunowi jego komórkę.
Szatyn wziął ją do ręki i osłaniając oczy dłonią, spojrzał na ekran telefonu, na którym pojawiła się koperta oznaczająca wiadomość tekstową. Byun westchnął głośno i odczytał smsa od Jongina, co wtedy jakoś nie zdziwiło chłopaka. W sumie był w takim stanie, że nawet widok latającej krowy by go nie zaskoczył.
- Aish, ten to jest… Dupek – zamruczał Baekhyun i prychnąwszy głośno, odrzucił komórkę na koc.
- Huh? – Chanyeol ściszył muzykę i obejrzał się za siebie, zawieszając wzrok na chłopaku. – Coś się stało? Kto jest dupkiem?
- Mój były – westchnął Baekhyun, odwracając się na bok. Przyjął pozycję embrionalną i przymknął powieki, licząc na to, że chwila odcięcia się od otaczającego świata pomoże mu się pozbierać i trochę wytrzeźwieć. – Zapytał, co u mnie słychać. Jeszcze kilka tygodni temu dawał dupy Kyungsoo, a teraz wielce się mną interesuje. Pewnie ten się przekonał, jaki jest naprawdę i z nim zerwał. I dobrze. Wcale mi nie jest go żal. W ogóle mnie nie obchodzi ten koleś.
- To czemu tyle o nim mówisz? – Chanyeol położył się obok Baekhyuna i spojrzał na jego bladą twarz. Kiedy ten uchylił lekko powieki, uśmiechnął się lekko, robiąc przy tym zabawną minę.
- Bo mnie wkurzył tą wiadomością. Takich rzeczy się nie robi – wyjaśnił mrukliwie Byun i nagle dotarło do niego, że wyjawił brunetowi swój maleńki sekret. Oczywiście sporo osób wiedziało o jego preferencjach, jak i o tym, że chodził przez prawie dwa lata z Jonginem, jednak Chanyeol nie był w tej grupce ludzi i bał się, że może on źle na to zareagować. – Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Pewnie masz mnie teraz za śmiecia.
- Niby czemu? – Park zmarszczył pytająco czoło, ściągając okulary, które nagle zaczęły mu przeszkadzać w leżeniu na boku. Położył głowę na ramieniu i spojrzał uważnie na Baekhyuna, który jedynie zagryzł nerwowo dolną wargę, wzrokiem uciekając gdzieś w bok. – Chodzi o to, że miałeś chłopaka? Uważasz, że to coś złego?
- Ja nie, ale większość ludzi tak. Nie dziwi cię to?
- Może trochę, ale na pewno nie sprawia, że mam cię za śmiecia. Nauczyłem się, że miłość nie wybiera, więc jeśli spotykasz osobę, która zawróci ci w głowie i jest ciebie warta, to nieważne jest, czy to chłopak, czy dziewczyna. Trzeba korzystać póki ma się ku temu okazję – powiedział i uśmiechnął się promiennie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Usiadł po turecku i trącił zamyślonego Baekhyuna w ramię. – Nie zamulaj! Zawsze tak masz po alkoholu?
- Nie, chyba że mój były wysyła mi idiotyczną wiadomość – westchnął cicho Byun, przenosząc wzrok na Chana. – Jak byłem wtedy w szpitalu, to widziałem siedzącą przy twoim łóżku dziewczynę.
- Ach, to Amber. – Chanyeolowi z ledwością to imię przeszło przez gardło i niemalże je wypluł, czując wzrastającą pogardę dla tej osoby. – To moja była dziewczyna. Przyszła wtedy do mnie, bo na dobrą sprawę jest w Seulu jedyną bliską mi osobą. Znaczy… Była najbliższa. Mój wujek pracuje w Nowym Jorku, gdzie kilka miesięcy temu otworzył filię swojej firmy, więc większość czasu jest poza Seulem. Wpada jedynie na jakieś ważne święta czy wtedy, gdy potrzebują go na miejscu – wyjaśnił, widząc zdzwione spojrzenie Baekhyuna.
- Ta dziewczyna… Amber, pewnie wciąż cię kocha – przyznał szatyn, siadając naprzeciwko Chana. – Dlaczego już nie jesteście razem?
- Bo okazała się być kimś całkiem innym, niż myślałem wcześniej. Zdradziła mnie z jakimś kolesiem, którego poznała w klubie. Nienawidzę takich osób.
- Mi to mówisz? – Baekhyun prychnął ze złości i sięgnął po swój telefon. Uśmiechnął się przebiegle do samego siebie, a później usunął zarówno wiadomość od Jongina, jak i jego numer telefonu. Tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś naszła go ochota na odnowienie znajomości z tym chłopakiem. – Jongin wyjechał na kilka dni w góry ze swoimi kumplami, a po powrocie okazało się, że z jednym z nich mnie zdradził. Czasami mam wrażenie, że otaczają mnie sami geje.
- To chyba nie jest takie złe? – zaśmiał się Chan, za co został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez szatyna. – Masz w czym wybierać!
- Jasne. Jak spotykam fajnego chłopaka, to okazuje się, że albo jest dupkiem, albo zajęty, a jak jest w porządku, to ma dziewczynę albo jest moim najlepszym przyjacielem.
- Chcesz powiedzieć, że Luhan…? – Byun przytaknął głową, wprawiając bruneta w jeszcze większy szok. – A Chen?
- Chen od kilku lat jest wierny jednej i tej samej dziewczynie. Pewnie niedługo dostanę od nich zaproszenie na ślub – zaśmiał się uroczo, opierając bezwładną głowę na dłoni. – Co w sumie nie będzie takie złe. Chen i Yejin-noona­ tworzą słodką parę i nie chciałbym, żeby kiedykolwiek się rozstali – powiedział rozmarzony, przenosząc spojrzenie na Chanyeola, który skinął głową na zgodę.
- A nigdy nie myślałeś, żeby z Luhanem… No wiesz…
- Z nim? – parsknął szatyn, przewracając się na plecy. Z pomocą czarnowłosego podniósł się z powrotem do siadu i pokręcił głową z rozbawieniem. – Prędzej byśmy się pozabijali. Luhan jest świetnym przyjacielem, ale nie sprawdziłby się jako mój chłopak. Zresztą teraz jak myślę o Jonginie, to też nie wierzę, że z nim byłem. Przecież to skończony dupek! Na każdym kroku mnie wyśmiewał i robił z siebie nie wiadomo kogo. Wykańczał mnie psychicznie, ale wtedy tego nie dostrzegałem. Myślałem, że jest tym jedynym, że spędzimy razem resztę życia… Ale ja byłem naiwny!
- Nie naiwny, ale zakochany – stwierdził Chan i uśmiechnął się pokrzepiająco. – Nie martw się. Ja z Amber miałem tak samo. Teraz najchętniej przywaliłbym głową w ścianę, gdy wspominam spędzane z nią dni. Pomyśleć, że nawet się do mnie wprowadziła. Na szczęście zmieniłem już zamki w drzwiach, więc choćby chciała, to nie wejdzie.
- Mądrze – przyznał Baekhyun, kiwając głową z aprobatą. – Która jest godzina? – Sięgnął po swój telefon i po zerknięciu na ekran telefonu, otworzył szeroko oczy z przerażenia. – Rodzice mnie zabiją! Miałem wrócić przed zmierzchem, a zaraz słońce będzie zachodzić!
- Szkoda, bo dobrze się siedzi.
- Wiem, ale na pewno jeszcze nieraz to powtórzymy – obiecał Byun, podrywając się z koca.
- Obiecujesz?
- Oczywiście! – wykrzyknął i uśmiechnął się promiennie do bruneta, pomagając mu wstać. – A wiedz, że ja dotrzymuję obietnic.

*

Baekhyun kopnął ze złości leżący przed nim kamień i przeklął w myślach nauczyciela matematyki, który zrobił im niesamowicie trudny test. Chłopak był niemalże pewny, że oblał i dostanie od rodziców kazanie, a potem miesięczny szlaban na wychodzenie z domu i spotykanie się z przyjaciółmi. Byun pluł sobie w brodę, że nie przysiadł w niedzielę nad poszczególnymi tematami i bardziej nie przyłożył się do nauki. Niestety lekki kac nie pomagał mu na skupieniu się na tych wszystkich cyferkach, a ciągłe wymienianie smsów z Chanyeolem także tego nie ułatwiało.
Westchnąwszy cicho, uniósł głowę i spojrzał na dzieciniec szkoły, wzrokiem szukając bruneta. Umówili się, że zaraz po lekcjach pójdą razem coś zjeść, więc Baekhyun czekał na niego niczym wierny pies już około dziesięciu minut. Spóźnianie się było niespotykane u Chanyeola, zwłaszcza że razem kończyli lekcje. Później Park przepadł gdzieś na szkolnym korytarzu i wysłał jedynie Baekhyunowi wiadomość, żeby poczekał na niego przed szkołą, bo musi jeszcze porozmawiać o czymś z jednym chłopakiem. Byuna to niesamowicie zdenerwowało, ale może po prostu przemawiała przez niego zazdrość, że Chan olał go dla jakiegoś innego kolesia i w dodatku nie spieszył się z zakończeniem tej rozmowy.
Widząc wybiegającego ze szkoły bruneta, Byun odetchnął z wyraźną ulgą i nie czekając dłużej na niego, zaczął iść w stronę znajdującej się niedaleko szkoły knajpki, gdzie często chodzili po lekcjach coś zjeść. Po niedługiej chwili Chanyeol dogonił chłopaka i uwiesił się na jego ramieniu, uśmiechając się przy tym promiennie.
- Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać – powiedział na wstępie, widząc mordercze spojrzenie Byuna. – Musiałem pogadać z jednym kumplem. Trochę straciłem rachubę czasu.
- W porządku – mruknął wciąż obrażony Baekhyun, próbując zrzucić z siebie bruneta, co w ogóle mu nie wychodziło. W końcu dał za wygraną i pozwolił chłopakowi się na sobie uwieszać. – Idziemy tam gdzie zawsze?
Chanyeol skinął głową na zgodę i znów się uśmiechnął, czym rozchmurzył obrażonego do tej pory Baekhyuna. Chcąc jeszcze bardziej go rozweselić, objął go szczelnie ramieniem i poczochrał dłonią jego idealnie ułożone włosy.
Byun nie ukrywał, że był pełen obaw odnośnie ich dalszych relacji. Kiedy w niedzielny poranek przypomniał sobie, o czym rozmawiali podczas wypadu do lasu, naszły go dziwne myśli, że Chanyeol się od niego odwróci, jednak ten strach był zupełnie niepotrzebny. Co prawda nie wracali już do tej rozmowy, a sam Park zachowywał się, jakby w ogóle jej nie było, ale lepsze takie podejście niż odwrócenie się plecami do przerażonego tym wszystkim Baekhyuna. Chan po prostu wyczuł, że dla nowego przyjaciela jest to dość drażliwy temat i dlatego nie chciał póki co naciskać na niego, by dać mu trochę ochłonąć po ostatnich zwierzeniach.  
- Popatrz, popatrz, kogo mu tu mamy! – zacmokał zadowolony chłopak, zatrzymując się tuż przed Chanyeolem, którego zmierzył z góry na dół i uśmiechnął się kpiąco, po chwili przenosząc wzrok na niższego od niego szatyna. – Dawno się nie widzieliśmy.
- Jakoś się nie stęskniłem – zamruczał Park, zaciskając mocniej dłoń na ramieniu Baekhyuna, który nie bardzo rozumiał zaistniałą sytuację i tylko patrzył to na nieznajomego, to na Chanyeola, czekając na wyjaśnienia. – Wybacz, ale spieszymy się.
- Nie tak szybko – warknął wysoki blondyn, kładąc dłoń na torsie Chana. – Mamy do pogadania.
- Nie mamy o czym – syknął Park, przybliżając twarz do twarzy chłopaka. – Odwal się ode mnie, Kris. Skończyłem z wami.
- Jesteś tego pewien? – Uśmiechnął się przebiegle i spojrzał z rozbawieniem na przerażonego Baekhyuna, który w tamtym momencie wydał się mu jeszcze mniejszy niż był w rzeczywistości. – Nie każ mi uciekać się do innych sposobów przemówienia ci do rozumu.
- A ty mnie nie wkurzaj i odsuń się, bo nie mam ochoty patrzeć na ciebie – powiedział pewnym siebie głosem Chanyeol, po czym jednym ruchem odepchnął od siebie Krisa i ciągnąc za sobą zdezorientowanego Baekhyuna, ruszył w stronę znajdującej się po drugiej stronie ulicy knajpki.
- To jeszcze nie koniec, Park! Niedługo się spotkamy! – wykrzyczał jeszcze za nim blondwłosy chłopak i uśmiechnął się przebiegle, wyjmując z kieszeni czarnej kurtki komórkę. Wybrał numer do przyjaciela i zagryzł dolną wargę, czekając aż ten odbierze. – Tao? Chyba mam pomysł, jak zachęcić Chanyeola do współpracy – powiedział jedynie i zaraz się rozłączył, ostatni raz spoglądając na oddalających się chłopaków.
- Stop, stop, stop! – Zdyszany Baekhyun zatrzymał się przed wejściem do lokalu i odwrócił bruneta przodem do siebie. – Co to, do jasnej cholery, było? Kim był tamten koleś?
- Nieważne.
- Nieważne?! – krzyknął zdenerwowany szatyn, już nie panując nad swoimi emocjami. Szarpnął Chanyeola za rękaw bluzy, tym samym zmuszając go spojrzenia mu w oczy. – O co chodziło? Powiesz mi w końcu? Nie jestem głupi, Chan, doskonale pamiętam, że ten sam koleś przyszedł wtedy do pizzerii.
- To mój kumpel, a raczej były kumpel – wyjaśnił po krótce Park i już miał wejść do lokalu, gdy ponownie został zatrzymany przez szatyna. – Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
- Może szczerości? – odpowiedział pytaniem na pytanie i zagryzł od środka policzki, wpatrując się nieco załzawionymi łzami w Chanyeola. – Dobra, nieważne – rzucił rozczarowany i odwróciwszy się na pięcie, ruszył w swoją stronę.
- Zaczekaj! – krzyknął za nim od razu brunet i szybko go dogonił, łapiąc delikatnie za przedramię. – W porządku. O wszystkim ci opowiem, ale nie tutaj. Chodźmy w bardziej ustronne miejsce.
Kiedy Baekhyun to usłyszał, nieświadomie spiął mięśnie, jednak mimo wszystko dał się poprowadzić chłopakowi do parku. Tam znaleźli znajdującą się najbardziej na uboczu ławkę i razem na niej usiedli. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi dziwna cisza, jednak Byun nie naciskał na czarnowłosego, domyślając się, że musi na spokojnie pozbierać myśli w jedną całość.
- Okay… - westchnął cicho Park i spojrzał niepewnie na siedzącego obok szatyna. – Kris to mój znajomy. Jeszcze do niedawna byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ja, Kris i Tao tworzyliśmy zgraną paczkę. Potem doszło do nas jeszcze paru chłopaków, ale z nimi nigdy nie umiałem się dogadać. Kris ich uwielbiał, dlatego starałem się ich tolerować – zaczął mówić lekko drżącym głosem. Odchrząknął nerwowo i poprawił zsuwające się z nosa okulary, po czym spojrzał na Baekhyuna, który wpatrywał się intensywnie w nieokreślony punkt znajdujący się tuż przed nim. – Potem im coś odbiło i zaczęli włamywać się do sklepów.
- Ty też to robiłeś? – Byun spojrzał po raz pierwszy od dłuższej chwili na Chanyeola, który w odpowiedzi skinął niepewnie głową i przełknął nerwowo ślinę. – Robi się coraz ciekawiej.
- Byłem wtedy głupi i zagubiony. Po śmierci rodziców nie umiałem sobie znaleźć miejsca. Jeszcze kiedy żył ojciec, to starałem się jakoś trzymać. Dla niego i dla siebie samego. Później zostałem kompletnie sam – powiedział cicho, chociaż czuł się okropnie, tłumacząc swoje wybryki śmiercią rodziców. Oni nie byli temu winni. On sam był odpowiedzialny za popełnione czyny i wszystkie grzechy. – Wiem, że to marna wymówka, ale wtedy się pogubiłem. Wujek przez jakiś czas ze mną był, ale potem musiał wyjechać, a ja zostałem sam. Kris się mną opiekował, zapraszał mnie do siebie na obiady, a jego rodzice traktowali mnie, jak swojego syna – westchnął cicho na samo wspomnienie tamtych dni, gdy jeszcze wszystko w miarę funkcjonowało. – Później poznaliśmy tamtych kolesi i to właśnie oni wpakowali nas w to bagno.
- A ty byłeś taki biedny i bezbronny, że nie umiałeś się im postawić – prychnął Baekhyun, zakładając ręce na torsie.
- Nie, byłem głupi i naiwny. Myślałem, że dzięki temu odnajdę w swoim beznadziejnym życiu coś, co pomoże mi się pozbierać. Z początku naprawdę mi się to podobało, ale z czasem zaczęło do mnie docierać, że to jest cholernie złe i chciałem się wycofać. I właśnie wtedy poznałem ciebie.
- Huh? – Szatyn spojrzał pytająco na Chanyeola, który tylko się uśmiechnął i podniósł się z ławki, a potem ruszył przed siebie. – Yah! O czym ty mówisz?
- Pojawiłeś się w dziwnym okresie mojego życia, Hyunnie – wyjaśnił Chan, kiedy niższy chłopak go dogonił. – Nie mam na myśli tamtej nocy, kiedy znalazłeś mnie w parku. Mam na myśli każdy dzień – powiedział i zatrzymał się przed Baekhyunem, który lekko zadarł głowę i spojrzał mu w oczy, w dalszym ciągu nie rozumiejąc, o czym on mówi. – Dzięki tobie każdy kolejny dzień jest dla mnie czymś wyjątkowym.
- Skończyłeś z nimi? – spytał Baekhyun, wpatrując się załzawionymi oczami w Chanyeola, który z widocznym oporem kiwnął głową, jednak to nie bardzo przekonało szatyna. – Skończ z nimi raz na zawsze. Zrób to dla mnie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się znów stało.
Chanyeol pokiwał głową na zgodę i rozczulony widokiem wzruszonego Baekhyuna, objął go ramionami i przytulił mocno do siebie. Czując na koszulce pierwsze łzy chłopaka, zagryzł wargi w wąską linię i westchnął cicho, zastanawiając się w duchu, czy będzie miał w sobie na tyle odwagi, by naprawdę zakończyć znajomość z Krisem. Z jednej strony nie chciał zawieść Baekhyuna, któremu to obiecał, ale z drugiej wiedział do czego zdolny jest Kris i tego bał się najbardziej.

18 komentarzy:

  1. Czyli to tak. Ten Kris był wcześniej przyjacielem Chanyeol'a. Dobrze, że chłopak w porę się od nich odizolował, ale jak widać nie do końca. Byli kumple nie odpuszczą chyba tak łatwo. Widać do czego są zdolni, zwłaszcza ten Kris - jak wspomniał Chan. To nie wróży nic dobrego.. Mam złe przeczucie.
    Ale za to jak podobał mi się ten ich wypad na piknik. Alkohol oczywiście musiał być. Biedny Baekhyun przez tego kaca nie mógł porządnie nauczyć się na test ;D Haha. Oby nie dostał szlabanu od rodziców ;p
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, czyli mamy już odpowiedzi na pewne pytania, aczkolwiek ta końcówka ... bardzo mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że żadnych wielkich dramatów z tego nie będzie, chociaż znając ciebie, to wszystkiego można się spodziewać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie. Po prostu świetny rozdział. Serio. Nie mam się czego przyczepić...nawet szansy nie dasz xD Ale serio, nie będę już pisał, że świetnie piszesz bo to oczywiste xD Ale ta historia jest świetnie stworzona i wykreowana. Ciekawi mnie czy będzie w niej jeszcze obecny Kai i czy coś namiesza....nooooo ale zobaczymy ;) Powodzenia!
    Zero_

    OdpowiedzUsuń
  4. Łohoho, ależ się porobiło. Serio, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, ale bardzo mi się podoba :3 już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^ hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko jedną obiekcję odnośnie tego opowiadania. Zauważyłam to już jakiś czas temu, ale miałam nadzieję, że to się zmieni, jednak widzę, że nie. Mianowicie: radziłabym ci wprowadzić do fica trochę humoru, jakąś osobę, która będzie sobie robiła, wprost mówiąc, jajca. T rozluźniłoby ciut atmosferę, która moim zdaniem zrobiła się trochę jak w dramie i odrobinę nudzi. Chłopaki - Byun i Chan stali się tacy troszku miałcy i nijacy. Akcja jest, ale bohaterowie nudzą. Wprowadź w rozmowach między nimi jakieś durne odzywki, niech nie będzie tak poważnie. Tylko proszę, nie traktuj tego jako zaczepkę czy hejt, bo nie to mam na myśli. Mówię tylko to co myślę, ale równie dobrze możesz to olać i nie zawracać sobie głowy i git. Nie wiem, czy ten komentarz nie brzmi jakoś strasznie czepialsko, mam nadzieję że nie XD chcę, pisząc to, być może ci pomóc, bo lubię twoją twórczość i to opowiadanie. Jeszcze raz powiem: to nie jest atak i nie staram się być wredna, tylko napisałam, co mi leżało na sercu od jakiegoś czasu i tyle. To jest moja szczera opinia, choć powyższa także nią jest ^^ po prostu po dłuższym zastanowieniu postanowiła to napisać, nie wiem, czy słusznie, ale stało się i tyle. I mówię wyraźnie: to moja, i tylko moja opinia, wypowiadam się w swoim imieniu. Dobra, to już koniec tego przydługiego wywodu XD

      Usuń
    2. Spoko, nie odebrałam tego jako ataku czy czegoś w tym rodzaju. Może masz i rację, ale taki już jest mój styl i o ile kiedyś nie umiałam pisać nic poważnego, tak teraz śmieszne dialogi kompletnie mi nie wychodzą. A co do zmiany czegokolwiek, to nie zmieni sie i to na pewno, bo to opowiadanie mam napisane już od września, więc na zmiany ani nie mam ochoty, a tym bardziej nie miałoby to sensu, bo musiałabym pisać wszystko od początku, a do Baekyeola straciłam serce już jakiś czas temu :)

      Usuń
    3. Rozumiem i powiem jeszcze tylko, że mimo tego, co wcześniej napisałam, to i tak z wielką chęcią i ciekawością będę czytała to opowiadanie ^^ a tak nawiązując do twoich ostatnich słów - dasz sobie teraz przerwę od EXO, tak?

      Usuń
    4. Tak, jak już wspomniałam ostatnio pod którymś z rozdziałów - na razie daję sobie spokój z EXO, za dużo o nich teraz opowiadań jest, więc muszę się wyłamać :) zresztą kolejne opowiadanie (tym razem o BTOB) też już mam w pełni napisane, więc zacznę je publikować jakoś w grudniu, gdy dodam zapowiedziane oneshoty :)

      Usuń
    5. Jak już wspominałam wcześniej: JEJEJEJEEEEEEEEJ BTOB <3
      już nie mogę się doczekać *u*

      Usuń
  5. Czas skomentować rozdział. Kawałek przeczytałam już wczoraj, ale było za późno, abym mogła sensownie pozostawić po sobie ślad :)
    Wypad do lasu był bardzo wzruszający, coś mnie rozczuliło, gdy zaczęli się sobie tak zwierzać; to pierwsza oznaka, że są dla siebie kimś więcej i, że, przede wszystkim, ich relacja jest szczera. Kiedy zaś pojawił się Kris naszła mnie ochota, by samej zainterweniować i temu imbecylowi dać w twarz. Biedny Chan, mając za sobą tak trudne przejścia nie dziw, że się pogubił w życiu. Ale Byun mu pomoże, na pewno. Chociaż nie wątpię, że to będzie trudne zadanie :D
    Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko zaczęli się sobie zwierzać. Ale w sumie to dobrze, że tak szybko się zaprzyjaźnili i zaufali sobie. Myślałam, że Chanyeol będzie bardziej zaskoczony tym, że Baekhyun był w związku z chłopakiem. Jakby nie było to takie... niecodzienne. Nie no, można być tolerancyjny, ale spotkać kogoś takiego nie zdarza się często, wbrew pozorom... A ten nic. Ale dobrze, że go zaakceptował. Ech, mam nadzieję, że ta banda, z którą kiedyś się przyjaźnił, nic mu nie zrobi. Chociaż pewnie jeszcze się pojawią na jego drodze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwierzanie się sobie w lesie bardzo mnie zaskoczyło. Chłopaki znają się dość krótko, a mimo to opowiedzieli sobie o rzeczach, o których zapewne nikomu innemu by nie powiedzieli. To znak, że zaczyna się rodzić między nimi więź. Coś, do czego nikt inny nie będzie miał wstępu.
    Chan naprawdę wiele przeszedł w swoim dość krótkim życiu i naprawdę nie dziwi mnie, że się zagubił. Nie ma pojęcia, którą ścieżką ma podążać... Myślę, że każdy z nas przeżywałby to samo. Ale wierzę, że Byun mu pomoże. Razem sobie poradzą :).
    A Kris niech spada na drzewo! Mamo, jak mnie irytuje ten typ -,-. Chamski cwaniaczek, który uważa się za pępek świata! Na szubienice z nim, ot co! ;x.
    Czekam na next, kochana ;*.

    OdpowiedzUsuń
  8. Któregoś dnia przed snem zastanawiałam się ile rozdziałów u Ciebie mam nieprzeczytanych i tak długo dumałam, że przyśniło mi się, że przestałaś pisać! Straszny sen.
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Ominęły mnie aż trzy rozdziały i nie byłabym sobą jakbym nie wspomniała o poprzednich. :3
    Tak, po tylu rozdziałach nie da się powiedzieć o przypadkach tej dwójki inaczej niż przeznaczenie. Jak przeczytałam, że Chanyeol jest w klasie Baeka to w pierwszej chwili rozdziawiłam usta jak Chan, ale potem zaczęłam się śmiać. W ten sposób nie było opcji, żeby się kolejny raz nie spotkali. :D a już się zaczynałam bać, jak ten Baek mógł nie odwiedzić Yeola w szpitalu. Jednak los trzyma rękę na pulsie i nie pozwala im się rozejść XD Hmm, tylko końcówka tego rozdziału mnie zaskoczyła, obstawiałam raczej, że tamtych dwóch w poprzednim rozdziale to jacyś obcy co go napadli, a nie osoby, które bardzo dobrze znał. Teraz tak mi do głowy przyszło czy Ty ich przy życiu uchowasz. Nie lubię jak główni bohaterowie giną na końcu i tak się zawsze trochę o to, hmm, boję? Nie wiem jak to nazwać.
    Podobało mi się w poprzednim rozdziale jak Chen wymuszał na Baekhyunie, że Yeol jest jego przeznaczeniem. Taki ten Baek uparty! Chociaż, w sumie to jest w ten sposób bardziej wiarygodny, wydaje mi się, że sporo osób by nie chciało się do tego przyznać. Tylko mnie zdenerwował Byun jak tak naskoczył na Chana na początku. Nie chce się przyznać, że jest bohaterem ok, ale niech nie umniejsza swoich zasług, bo gdyby nie on, to nie wiadomo czy Park by przeżył.
    Luhan. O mamciu, myślałam, że już zaczynam go lubić, a tu bum, Twoje opowiadanie i chłopaka nie znoszę. No tak mnie ta postać tutaj denerwuje, że to nie pojęte. Może to przez to, że nie lubię osób, które w kółko się żalą o to co im nie wychodzi w związkach, a on to robi ciągle. Nie wiem jak Baek to wytrzymuje.
    Tak się zastanawiam czy Amber jeszcze zamiesza w tym opowiadaniu, czy jednak reszta skupi się wokół byłych przyjaciół Chana. Nie będę prorokować, bo i tak nie zgadnę. :D
    Trochę późno się zabrałam za czytanie i szczerze mówiąc jestem już tak śpiąca, że nie myślę. Jeszcze nie przeczytałam jednego oneshota, ale to już nie dziś. Obym jeszcze jutro zdążyła. ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zbyt śpiąca żeby napisać dłuższy komentarz, chociaż właściwie to i tak nigdy nie piszę długich komentarzy, ale jak zwykle bardzo mi się podoba ~^^~ chociaż muszę przyznać że myślałam że Chanyeol jest zamieszany w jakąś narkotykową sprawę, a nie włamania i kradzieże. Czekam na następną notkę i życzę weny ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, żeby oni nie porwali Baekhyuna ;; ...Porwą co?
    No nic się zobaczy. Pisz kolejne rozdziały, bo mnie już ciekawość zżera. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi się podoba sam fakt, że Chanyeol i Baekhyun postanowili spędzić ze sobą taki fajny wieczór, w odosobnieniu, bez zbędnego towarzystwa. Dzięki temu mogli się lepiej poznać. Prawdę powiedziawszy z napięciem oczekiwałam na reakcję Chana na to, że jego nowy kumpel jest gejem, ale zgodnie z tym, co przypuszczałam, ta wiadomość nie zrobiła na nim specjalnego wrażenia, po prostu to zaakceptował. Dzięki temu polubiłam go jeszcze bardziej. Generalnie lubię, kiedy tych dwóch jest ze sobą sam na sam. Widać, że świetnie się rozumieją i czują swobodnie w swoim towarzystwie. To przeznaczenie, nic innego.
    Nareszcie dowiedzieliśmy się prawdy o tych dwóch kolesiach z pizzerii. Nie mogę uwierzyć, że takie chamy, jak Kris i Teo przyjaźnili się z Chanyeolem, ale cóż, może wcześniej byli bardziej sympatyczni. Nieco nieprzyjemnie zaskoczyła mnie reakcja Byuna, kiedy Chan wyjawił mu prawdę o swoich przeszłości. Rozumiem, że to musiał być niezły szok, aczkolwiek sądziłam, iż Baekhyun okaże więcej zrozumienia. Mam nadzieję, że obietnica, do której nakłonił Chanyeola naprawdę się sprawdzi, dzięki czemu chłopak pozbędzie się niebezpiecznych znajomych.
    Naprawdę lubię to opowiadanie, już nie mogę się doczekać ciągu dalszego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie! Nie! Nieeeee! Nieeeeeeeee!
    Mam złe przeczucia co do dalszego ciągu... coś się stanie Bakusiowi a nogi z ... powyrywam! No, ale dobra...
    Wybacz, że tak późno komentuje - ostatnio taki poślizg miałam przy twoim opowiadaniu z Lukaiem (które ciepło wspominam i pozdrawiam xD) No, ale moje weekendowe użeranie się z bloggerem i zastanawianie się: "dlaczego nie wyskakują moje aktualne notki", zapełniło mi kawał dobrego czasu, do czego przyłączyła się moja nauczycielka, której się zachciało referaty robić. O boże... i znowu zbaczam z tematu.
    To może od początku!
    Trochę ciągle żałuje, że tak szybko zakończyłaś te ich przypadkowe spotkania, no ale przecież, nie będą tak wiecznie się ratować itd. Myślałam, że akcja nie będzie rozwinięta, tylko czeka mnie słodki fluffik o miłostkach i tak dalej - a tu niespodzianka (chociaż uderzyła mnie już kilka rozdziałów wcześniej, gdy Chan został zaatakowany) no, ale nie spodziewałam się GANGU! xD
    Awww jestem taka ciekawa itd. Mam tylko nadzieje, że mi nikogo nie uśmiercisz, bo mi serce nie wytrzyma - a jak już, to napisz jakieś ostrzeżenie wyżej w stylu: "Izzy szykuj chusteczki". hahahha Znowu będę wyglądać, jak panda, gdy mi się tusz zmyje. grr...
    No, ale mam nadzieje, że tym razem się mylę i wszystko będzie cacy, a Baekhyun i Chanyeol będą sobie do końca życia na tym kocyku siedzieć.
    Trochę mnie zainteresowała ta wiadomość, od Kaia - czego on chce? No bo dziwne, że tak nagle sobie przypomniał o Baekhyunie - powinien się cieszyć, że nie musiał zębów zbierać i raczej go unikać, a nie pytać co u niego itp. Jestem ciekawa, czy jeszcze coś o tym wspomniesz.
    A i nie myśl, że zapomniałam, jak w jednym rozdziale napisałaś coś o Luhanie w stylu, że Baekhyun myślał, że zawsze będą przyjaciółmi - co ten Lulu może wymyślić?
    Mam tylko nadzieje, że nie jest w tym gangu, że nie załapał się tam przez Sehuna, czy coś. W sumie... Sehun by w takim gangu pasował.
    No, ale... może zostawię te moje wieczorne rozkminy, bo jeszcze bardziej załamiesz się, czytając ten komentarz.
    Mam nadzieje, że szybko coś napiszesz - nie ważne o kim i co ( mam nadzieje, że kolejny rozdział, bo z ciekawości chyba nie zasnę ) ważne, że będzie.

    Niech wena sprzyja! xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha, korki to czasem są przydatne. Nim dojechałam do domu, zdążyłam przeczytać cały rozdział i nawet komentarze xd Ale i tak mnie szlag trafia, bo wcześniej wracałam pół godziny teraz półtorej... och, ale kochana pani prezydent zachciało się mostu na centralnej ulicy.. okey, koniec marudzenia, po prostu to złość musi ze mnie zejść o;
    Mam tez nadzieję, ze bateria w laptopie mi nie padnie jak będę ci pisała komentarz.. jestem zbyt leniwa aby wyjąć ładowarkę xd ok, do rzeczy :
    Cieszę się i raduję kiedy widzę jak przyjaźń się rozwija między Baekhyunem i Chanyeolem. Kiedy pisałaś o alkoholu i wypadzie do lasu, mój zboczony umysł od razu podrzucił mi różne niecenzuralne obrazy ;3 Ale lepiej że się nie spełnił, bo wtedy to byłoby zbyt wielkie przyśpieszenie akcji... No i podziwiam Chanyeola za to, że nawet nie zdziwił sie wyznaniem i faktem, że Bacon jest gejem... No i Jongin.. oj, mam nadzieję, że nie wrócą do siebie. No bo jest dupkiem [ ale i tak go kocham <3 ]
    Martwię się co zaplanowałaś dla Chanyeola, jeśli chodzi o Krisa i Tao... mam bardzo, bardzo złe przeczucia. Znaczy liczę na happy end, ale jednak wiem, że wiele bedą musieli wycierpieć. I w tym wszystkim będzie też cierpiał Baekhyun, i dlatego? Tylko dlatego, że przyjaźni się z Chanyeolem. No i czemu on się jeszcze waha! Oczywiscie, że musi zebrać siły aby przeciwstawić się Krisowi i Tao! ><
    Oj, nie mogę się doczekać tego co im zgotowałaś, nawet jeśli będzie smutno to ja i tak będę się cieszyła xD
    Weny i czasu na pisanie~!

    OdpowiedzUsuń