czwartek, 14 listopada 2013

You are my destiny

Rozdział dziewiąty

When my time comes, forget the wrong that I’ve done
Help me leave behind some reasons to be missed
Don’t resent me and when you’re feeling empty
Keep me in your memory, leave out all the rest

- Channie! – krzyknął Bakhyun, wybiegając czym prędzej ze szkoły. Kiedy brunet obejrzał się za siebie, uśmiechnął się szeroko i szybko dogonił chłopaka, w ostatnim momencie zatrzymując się kilka centymetrów przed nim. – Gdzie tak pędzisz? Wołam cię i wołam, a ty nic – poskarżył się, wydymając zabawnie wargi, jak to ostatnio często robił przy Chanyeolu, by wymusić na nim różne rzeczy, jak na przykład oglądanie po raz kolejny tego samego filmu.
- Przepraszam, trochę się zamyśliłem – powiedział Chan, uśmiechając się do szatyna, który momentalnie się rozpromienił i odwzajemnił gest. – Coś się stało?
- Nie, po prostu pomyślałem, że może pójdziemy razem coś zjeść? – zaproponował podekscytowany Baekhyun, jednak mina mu zrzedła, gdy zobaczył niemrawy wyraz twarzy bruneta.
- Chętnie bym z tobą poszedł, ale muszę coś załatwić. Nie gniewaj się na mnie, Hyunnie – zamruczał niskim głosem, widząc minę chłopaka. Ten w odpowiedzi westchnął głośno i wymusił lekki uśmiech, nie chcąc niepokoić bruneta. – Obiecuję ci, że jutro pójdziemy coś razem zjeść, a teraz naprawdę muszę już iść – dodał, a później pocałował Baekhyuna w usta na oczach kilkunastu uczniów, którzy akurat znajdowali się na placu przed szkołą, i szybkim krokiem oddalił się w swoją stronę.
Byun przez dłuższą chwilę stał w bezruchu, jeszcze raz analizując to, co właśnie się stało. Niepewnie rozejrzał się dookoła siebie, czując na sobie spojrzenia zgromadzonych przed szkołą ludzi, którzy bacznie mu się przyglądali. Chłopak odchrząknął nerwowo i nie mogąc dłużej znieść ciekawskich spojrzeń ludzi, po prostu odszedł w swoją stronę.
Przez całą drogę do domu zastanawiał się, co takiego Chanyeol ważnego miał do zrobienia, że nawet nie mógł poświęcić mu kilkunastu minut. Może niepotrzebnie się tym tak bardzo przejmował, jednak zachowanie bruneta wydało mu się dziwne. Wcześniej nigdy się tak nie zachowywał. Oczywiście Baekhyun rozumiał doskonale, że poza nim, Park ma również swoje życie i problemy, z którymi musi się borykać, ale mógł chociaż powiedzieć, co tak ważnego musi załatwić, że nie mogli pójść razem na obiad po szkole.
Kiedy dotarł nareszcie do domu i znalazł się w swoim pokoju, postanowił zadzwonić do Luhana, by zapytać, jak się miewa. Chłopak przez dłuższy czas nie odbierał i Baekhyun już miał dać za wygraną, gdy w końcu usłyszał ściszony głos przyjaciela.
- Hyung, myślałem, że cię kosmici porwali! – powiedział rozbawiony Byun, zdejmując irytujący krawat od mundurka. – Wszystko u ciebie w porządku? Dawno się nie odzywałeś.
- Tak, wszystko okay – odpowiedział słabym głosem Luhan i głośno westchnął. – Musiałem pobyć trochę sam. Wyjechałem na parę dni do domku letniskowego mojej znajomej ze studiów.
- Och, to fajnie! – stwierdził pogodnie Baekhyun, próbując ukryć rozczarowanie faktem, że najlepszy przyjaciel nic nie wspomniał mu o swoim wyjeździe. Nie chcąc robić z tego nie wiadomo jakiej afery, postanowił to przemilczeć i jedynie cicho westchnął. – Przetrawiłeś już to, co się stało?
- Chodzi ci o to, że Sehun okazał się skończoną świnią i potraktował mnie gorzej niż zabawkę? – zapytał mrukliwym głosem Luhan, na co Byun przewrócił teatralnie oczami i zagryzł wargi w wąską linię. – Nie, ale nie chce mi się już o tym gadać. Muszę kończyć. Zaraz idę spotkać się z kumplem.
- Och, okay – rzucił Baekhyun i wyczuwając, że już nic więcej nie wyciągnie z przyjaciela, pożegnał się i rozłączył. – Ten to też ma humorki – prychnął i odrzucił telefon na bok.
Nie mając lepszego pomysłu, postanowił odrobić lekcje i przy okazji powtórzyć kilka tematów na zbliżający się wielkimi krokami test z matematyki. Nie przepadał za tym przedmiotem, jednak nie nienawidził go jak większość osób w jego klasie. Jeśli tylko potrafił dany temat, to nawet z chęcią chodził na lekcje matematyki. Gorzej było, jeśli nie rozumiał któregoś z działu. Wtedy siedział w klasie jak na kazaniu, a do tablicy szedł jak na ścięcie.
Baekhyun sięgnął po leżący obok niego telefon i chcąc na chwilę oderwać się od matematyki, wystukał wiadomość do Chena. Był ciekaw, co przyjaciel porabia, chociaż i tak domyślał się, że albo zakuwa do zbliżających się egzaminów końcowych, albo siedzi z Yejin i odpoczywa po całym dniu szkoły.
Siedzę z Yejin-nooną i powtarzam do egzaminów. Tobie też radzę wziąć się do roboty, chyba że wolisz spędzać czas z Chanyeolem ^^
Byun prychnął pod nosem i wywrócił oczami, uśmiechając się mimowolnie pod nosem. Dałby wiele, żeby teraz móc siedzieć z Chanyeolem i obijać się, a nie ślęczeć nad książkami do matematyki. 

Chciałbym. Channie poszedł coś załatwiać po szkole, a ja teraz siedzę i powtarzam do testu z matematyki. Pozdrów Yejin-noonę i powiedz, ze się stęskniłem za nią :) 

Na chwilę odłożył telefon na bok i westchnął ciężko nad swoim losem. Czekając na odpowiedź od Chena, postanowił wrócić na chwilę do robienia zadań. Nim jednak zdążył choćby dokończyć czytać treść ćwiczenia, telefon zawibrował, a Baekhyun natychmiast po niego sięgnął.

Yejin też cię pozdrawia i mówi, że w weekend idziemy w czwórkę do kina. Wątpię, żeby Luhan-hyung chciał iść z nami. Ostatnio jest coś nie w sosie :(
 
Wiem, wiem. Dzisiaj z nim gadałem. Myślałem, że mnie przez telefon zabije. Na razie nie warto poruszać z nim tematu Sehuna. Jak go spotkam, to mu nogi z dupy wyrwę! 

Baekhyun odchylił się maksymalnie na obrotowym krześle i wystawił nogi na biurko. Nie miał ochoty na dalszą naukę matematyki, chociaż nie czuł, żeby wiele zrobił w przeciągu ostatnich kilkunastu minut. Wykonał jedynie parę zadań, a to przecież tak niewiele w porównaniu z tym, co powinien robić do egzaminów końcowych. Gdyby rodzice wiedzieli, że całymi dniami obija się po kątach zamiast przysiąść nad książkami, daliby mu szlaban i zmusiliby go do uczenia się poszczególnych przedmiotów.

Spokojnie, raczej nie warto się denerwować tym idiotą. Luhan i tak wyjdzie z tego dołka. Zawsze wychodzi. Okay, muszę kończyć, bo Yejin się denerwuje, że zamiast się uczyć, to piszę z tobą. Głowa do góry, Baekkie! 

Szatyn uśmiechnął się szeroko i odłożył telefon na bok, po dłuższej chwili dochodząc do wniosku, że powinien jeszcze chociaż na chwilę porobić zadania z matematyki. Test zbliżał się nieuchronnie, nie mówiąc już o egzaminach końcowych, a naprawdę chciał wszystko zdać jak najlepiej, żeby rodzice nie mieli później do niego pretensji.

*

Luhan spojrzał na swój wibrujący od kilku chwil telefon i po raz kolejny odrzucił połączenie, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowę z Baekhyunem. Wiedział, że ten będzie chciał namówić go na spotkanie albo zaś zacznie ględzić o tym, że na Sehunnie świat się nie kończy. Luhan doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na nim świat się nie kończy, ale na razie był zbyt zraniony, by pogodzić się z tym, co się stało. Sehun okazał się cholernym dupkiem, tak samo jak pozostali partnerzy Luhana, którzy uciekali od niego zaraz po tym, jak on się za bardzo angażował i okazywał zbyt wiele uczuć. Tylko taka już była jego natura; jeśli był z kimś w związku, to oddawał tej osobie całego siebie, a potem żałował i pluł sobie w brodę, że kolejny raz był taki naiwny.
Szatyn schował telefon do kieszeni spodni i rozejrzał się po klubie, w którym siedział już od przeszło dwóch godzin. Nie miał ochoty wracać do domu, gdzie rodzice zaczęliby mu zadawać kłopotliwe pytania, na które on nie umiałby znaleźć odpowiedzi. Luhan dopił kolejnego drinka i odłożywszy szklankę na blat stolika, ruszył na parkiet, gdzie tańczyło pełno osób. Co chwilę wpadał na przypadkowe osoby, nawet za to nie przepraszając. Chciał chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości, nie mając już sił na zmaganie się z problemami i swoim złamanym przez tego frajera sercem. Luhan dziwił się, że jeszcze je w ogóle ma. Tyle razy doświadczył rozczarowania miłosnego, że powinien dać już sobie z tym spokój, jednak nie potrafił. Za każdym razem, gdy spotykał jakiegoś chłopaka, był pewien, że to ten jedyny. Spotykał się z nim przez jakiś czas, niespodziewanie zaczynał się coraz bardziej angażować, a kiedy już myślał, że naprawdę znalazł odpowiednią osobę, nadchodziło kolejne rozczarowanie w postaci bolesnego zerwania i upokorzenia.
Luhan uśmiechnął się półgębkiem do stojącego niedaleko niego wysokiego chłopaka i gdy ten podszedł bliżej, poczuł jak jego serce szybciej bije. Musiał zadrzeć głowę, by móc spojrzeć na bladą twarz blondyna. Kris uśmiechnął się przebiegle do chłopaka i objąwszy go ramieniem, razem udali się w stronę baru.
- Czego się napijesz, Hannie? – zapytał niskim głosem blondyn, siadając obok Luhana na wysokim stołku.
- Obojętnie, byleby było bardzo słodkie i bardzo mocne – zamruczał brązowowłosy i uśmiechnął się półgębkiem. – Miałem nadzieję, że cię tutaj spotkam.
- Proszę. Bardzo słodki i bardzo mocny – powiedział Kris, podając towarzyszowi wysoką szklankę z kolorowym drinkiem. – A teraz opowiadaj, co cię trapi.
- Dlaczego od razu musi mnie coś trapić? – Luhan zmarszczył pytająco czoło, spoglądając na blondyna, który zerknął na drinka, a później ponownie na chłopaka. – Po prostu miałem ochotę na coś słodkiego i mocnego.
- Tak, a ja jestem gwiazdą k-popu – zakpił Kris, patrząc z politowaniem na szatyna. – Może nie znamy się zbyt długo, ale wiem, że zamawiasz takie drinki zawsze wtedy, gdy coś się dzieje.
- Jesteś zboczonym prześladowcą? – Luhan zaśmiał się dźwięcznie i upił kilka łyków zimnego drinka. – Mój eks okazał się skończonym dupkiem. To chyba tyle, jeśli chodzi o moje problemy. Nic nowego. Wiecznie ktoś kopie mnie w dupę i łamie serce.
- Biedny Hannie -   westchnął Kris, opierając głowę na dłoni.
Luhan przedrzeźnił chłopaka i dopił do końca słodkiego drinka, czując, jak z każdym kolejnym łykiem coraz bardziej szumi mu w głowie od sporej ilości alkoholu. Przynajmniej poczuł się nieco lepiej, jednak wiedział, że do idealnego stanu jeszcze bardzo daleko. Póki co nie chciał już dłużej myśleć o tym, co stało się kilka dni temu, a zwłaszcza nie chciał myśleć o Sehunnie.
- Luhan? – Słysząc za sobą aż za dobrze znany głos, szatyn zrobił niemrawą minę i obejrzał się za siebie, zatrzymując wzrok na czarnowłosym chłopaku. – Cześć.
- Jongin… - mruknął pod nosem, wpatrując się w jego ciemne oczy, które błyszczały od nadmiaru alkoholu. – Nie licz na to, że powiem „dobrze cię widzieć”.
- Mogę się dosiąść? – zapytał Kai, puszczając mimo uszu wcześniejszą uwagę starszego chłopaka.
- Już mam towarzysza do drinka – prychnął Luhan i skinął głową na miejsce, gdzie jeszcze chwilę wcześniej siedział Kris. – Albo i nie mam – dodał rozczarowany, przy okazji rozglądając się dookoła siebie w poszukiwaniu blondyna. Ostatecznie dał za wygraną i stopą odsunął stołek, tym samym dając znać Jonginowi, że może do niego dołączyć. – Chciałeś czegoś czy po prostu ci się nudziło i postanowiłeś mi poprzeszkadzać?
- Kim był tamten chłopak? To ten Sehun? – zapytał wprost Kai, wpatrując się w profil szatyna. Ten w odpowiedzi prychnął głośno i napił się drinka, którego zamówił dla niego brunet. – No tak, to nie moja sprawa.
- Jeśli musisz wiedzieć, to to był Kris. Mój dobry znajomy ze studiów – odpowiedział po dłuższej chwili Luhan, wpatrując się na wpółprzytomnym wzrokiem w szklankę z napojem. – I jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to nie jestem z Sehunem. Okazał się być skończonym dupkiem. Zresztą jak każdy – dodał i spojrzał wymownie na siedzącego obok Jongina, który na to stwierdzenie zaśmiał się pod nosem i głośno westchnął. – Jak ci się układa z Kyungsoo?
- Nie jesteśmy razem. Zerwaliśmy po trzech tygodniach – powiedział słabym głosem Jongin i posłał Luhanowi wymuszony uśmiech. Szatyn kiwnął głową ze zrozumieniem i przysunął szklankę do ust, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – Wiem, że w duchu cieszysz się, ze tak się stało. Wiem też, że mnie nienawidzisz za to, co zrobiłem Baekhyunowi.
- Szczerze? Jestem ci za to niesamowicie wdzięczny – przyznał Luhan i uśmiechnął się ironicznie do chłopaka. Widząc jego pytające spojrzenie, wzruszył ramionami i upił łyk drinka. – Nareszcie znalazł sobie kogoś, kto w pełni na niego zasługuje. Dobrze widzieć go w końcu szczęśliwego.
- Cieszę się – rzucił szczerze Jongin, chociaż w głębi serca czuł niesamowitą zazdrość, że Baekhyun sobie kogoś znalazł. Fakt, to była tylko i wyłącznie jego wina, że tak to się skończyło, jednak po zerwaniu z Kyungsoo miał cichą nadzieję, ze po jakimś czasie Byun mu wybaczy i do siebie wrócą. Cóż, naiwne myślenie niedojrzałego faceta, który myśli, że świat kończy się właśnie na nim. – To jak to było z tobą i Sehunem?
- Skąd w ogóle wiesz o mnie i Sehunnie? – Luhan spojrzał pytająco na chłopaka i oparł ociężałą głowę na dłoni.
Nie mógł uwierzyć, że prowadzi taką rozmowę z chłopakiem, który powinien być dla niego jak największy wróg. Może to przez alkohol, a może też i przez to, że po prostu potrzebował się komuś w końcu wygadać. Odkąd Baekhyun zaczął kręcić z Chanyeolem i odkrył, że obaj coś do siebie czują, Luhan kompletnie nie mógł się z nim dogadać. Pewnie po prostu był zazdrosny, że Byun nareszcie sobie kogoś znalazł i w dodatku ten ktoś nie okazał się skończonym dupkiem, który robi sobie z niego żarty.
- Od Kyungsoo. Znaczy wiem tylko tyle, ile zdążył mi powiedzieć, nim się rozstaliśmy, czyli niewiele. Powiesz mi, dlaczego nazwałeś Sehuna dupkiem?
- Bo nim jest – westchnął ciężko Luhan, czując, jak do oczu napływają mu łzy. – Za każdym razem wydaje mi się, że znalazłem nareszcie tego idealnego faceta, ale na końcu okazuje się, że jestem tylko naiwnym dzieciakiem. Dla Sehuna była to tylko zabawa. Chciał sprawdzić, jak to jest być z drugim chłopakiem. Wiesz, zbierał doświadczenie, żeby wiedzieć, kogo bardziej woli – powiedział i prychnął rozżalony, spoglądając na Jongina, który przytaknął głową ze zrozumieniem. – A co z tobą i Kyungsoo? Czemu nie jesteście razem?
- Okazało się, że jednak to nie jest to, czego chcieliśmy. – Jongin skinął na barmana i zamówił jeszcze raz te same drinki. – Było fajnie dopóki nie zostaliśmy parą. Potem wszystko zaczęło się chrzanić. On ciągle wypominał mi Baekhyuna i robił wyrzuty za to, co zrobiłem. Tylko że on też nie był święty…
- Widzisz… Obaj mamy pecha w związkach – zaśmiał się pod nosem Luhan, jednak nawet nie umiał zmusić się do uśmiechnięcia się. – Trafił swój na swego – dodał i spojrzał na Jongina, który od dłuższej chwili bacznie mu się przyglądał.
Przez kilka sekund Luhan był jak zahipnotyzowany. Czuł się, jakby czas nagle się zatrzymał, a w klubie znajdował się tylko on i Jongin. Intensywne spojrzenie bruneta sprawiało, że szatyn czuł coraz szybsze uderzenia serca. Kai przysunął się do starszego chłopaka i przejechał opuszkami palców po jego udzie, tym samym wywołując dreszcze na całym ciele Luhana.
- Wyjdziemy na zewnątrz? Zrobiło się tu dziwnie duszno – powiedział Kai i przejechał językiem po swojej dolnej wardze, w dalszym ciągu wpatrując się w oczy Luhana, który w odpowiedzi skinął głową na zgodę i zsunął się z krzesła.
Jongin zarzucił ramię na barki nieco niższego od niego chłopaka i przeprowadził go przez tłum tańczących ludzi. Przed wyjściem z klubu rozejrzał się jeszcze dookoła siebie, momentalnie zatrzymując wzrok na stojącym niedaleko nich blondwłosym chłopaku. Kai rozpoznał w nim Krisa, który jakiś czas wcześniej siedział z Luhanem przy barze. Widząc jego zadziorny uśmiech, Kai prychnął głośno i opuścił klub, prowadząc przed sobą mocno wstawionego Luhana, który zataczał się na boki, z całych sił próbując zachować równowagę.
- Dobrze się czujesz? – zapytał Kai, opierając szatyna plecami o ścianę klubu. Objął jego twarz zimnymi dłońmi i uniósł ją wysoko, by móc dokładnie na niego spojrzeć. - Może zadzwonię po kogoś, żeby cię odebrał?
- Mm, nie – zamruczał niewyraźnie Luhan, starając zapanować się nad bezwładną głową, która opadała na boki. Chłopak otworzył szeroko oczy i wziął kilka głębokich wdechów, wpatrując się w stojącego przed nim bruneta. – Powinienem cię nienawidzić za to, co zrobiłeś Baekhyunowi. Nawet nie powinienem teraz z tobą rozmawiać…
- Ale rozmawiasz, a nawet piłeś ze mną w klubie – zauważył rozbawiony Kai, odgarniając z twarzy Luhana posklejane od potu kosmyki włosów. – Chodź, odprowadzę cię do domu.
- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego – powiedział starszy chłopak, uśmiechając się półgębkiem.
Kai wywrócił teatralnie oczami i wziął Luhana pod rękę, by ten nie przepadł przez własne nogi. Droga do jego domu minęła chłopakom w milczeniu. Zresztą Lu był w tak kiepskim stanie, że nie można by z nim nawiązać jakiegokolwiek kontaktu. Szedł, co chwilę zataczając się na boki i marudząc pod nosem, że zadaje się ze swoim wrogiem, mając na myśli nikogo innego, jak towarzyszącego mu Jongina. Brunet natomiast podśmiewał się pod nosem, raz po raz kręcąc głową z rozbawieniem i puszczając mimo uszu uwagi starszego chłopaka, który ciągle wspominał o tym, że faceci to świnie i zostaje hetero. Właśnie to najbardziej rozśmieszyło Jongina. Pamiętał doskonale, ile to razy Luhan zarzekał się, że następnym razem znajdzie sobie dziewczynę. Później wystarczyło, że jakiś przystojny facet na niego spojrzał, a już miał miękkie nogi i w ułamku sekundy się w nim zakochiwał, zapominając o obietnicach.
- Jesteśmy na miejscu – poinformował Kai, zatrzymując się przed domem Luhana. – Poradzisz sobie dalej sam?
- Mm… - zamruczał szatyn, uśmiechając się głupkowato. Spojrzał spod przymrużonych powiek na Jongina i pokręcił głową, rozrzucając na boki rozczochrane włosy.
- W porządku. Pomogę ci wejść do środka – westchnął brunet, podprowadzając chłopaka na ganek. Z kieszeni jego spodni wyjął plik kluczy i otworzył drzwi, wprowadzając szatyna do środka. – Okay, dalej dasz sobie radę sam – stwierdził i oparł Luhana o ścianę przedpokoju. Widząc, że chłopak chwieje się na boki i prawie leci do przodu, szybko złapał go za ramiona i ustawił do pionu. – Aish… - syknął zrezygnowany, ostatecznie postanawiając zaprowadzić Luhana do jego pokoju.
Widząc, że ten nie zrobi nawet kroku o własnych siłach, przerzucił go sobie przez ramię i ruszył w stronę sypialni chłopaka. Co prawda tylko raz był w jego domu, ale doskonale pamiętał rozkład poszczególnych pomieszczeń, więc bez problemu trafił do celu. Będąc już w pokoju, rzucił Luhana na łóżko i już miał odejść, gdy poczuł wokół nadgarstka słaby uścisk starszego chłopaka. Szatyn siłą przyciągnął go do siebie i posadził obok na łóżku, po czym z ledwością podniósł się do pozycji siedzącej i niespodziewanie wpił się w usta Jongina.
Brunet z początku nie wiedział, co się dzieje i myślał, że to jakiś żart, jednak kiedy Luhan pogłębił pocałunek, oddał czułość z całym zaangażowaniem. Czując pod koszulką zimne dłonie szatyna, Jongin westchnął wprost w jego usta i uśmiechnął się przez pocałunek, napierając ciałem na chłopaka. Ten natychmiast poddał się brunetowi i położył się na łóżku, pozwalając na chwilę przejąć mu inicjatywę. Zaraz jednak odepchnął od siebie Jongina i gdy ten położył się na plecach, usiadł na nim okrakiem, pochylając się tuż nad jego twarzą.

*

- Widzisz, Yeollie? Jak chcesz, to potrafisz – powiedział zadowolony Tao, klepiąc zdenerwowanego bruneta po policzku. Chanyeol odsunął się z obrzydzeniem od chłopaka i spojrzał na niego z pogardą. – Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi – zakpił i przeniósł wzrok na siedzącego obok Krisa. – Ile mamy?
- Wystarczająco dużo, żeby zrobić sobie urlop na jakiś czas – stwierdził blondyn i uśmiechnął się półgębkiem do chłopaków. Wrzucił do czarnej torby szkatułkę z drogocenną biżuterią i poklepał po ramieniu siedzącego za kierownicą vana czerwonowłosego chłopaka. – Zmywajmy się, nim policja przyjedzie – powiedział niskim głosem i ponownie odwrócił się do Chanyeola, który wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. – Nie martw się. Podzielimy się z tobą.
- Nie chcę mieć z tymi rzeczami nic wspólnego – wymruczał Chanyeol, przymykając powieki, jakby to miało mu pomóc zapomnieć o tym, co zrobił kilkanaście minut wcześniej.
Tyle razy włamywali się razem do czyichś domów, że robili to niemalże instynktownie. Park musiał niechętnie przyznać, że byli w tym prawie doskonali. Nie zostawiali po sobie żadnych śladów, nawet niekiedy udawało im się tak włamać, że nie widać było po tym jakichkolwiek oznak. Zabierali głównie rzeczy, które najmniej rzucały się właścicielom w oczy, a były na tyle wartościowe, by mieli z tego jak najwięcej korzyści.
- Och, to będę cię musiał rozczarować, ale już masz wiele wspólnego z tymi rzeczami – odezwał się kpiącym głosem Tao, wyjmując z kieszeni spodni telefon. – To tak tam twój chłoptaś? Nic mu się ostatnio nie przydarzyło? – Uśmiechnął się ironicznie i spojrzał spod grzywki na siedzącego po skosie Krisa, który na te słowa przewrócił teatralnie oczami. – Co? Pytam z ciekawości.
- Nie ważcie się go tknąć! – powiedział podniesionym głosem Chanyeol, prawie rzucając się na Tao. Powstrzymała go przed tym lądująca na jego ramieniu dłoń Krisa. – Zrobiłem, co chcieliście, więc teraz odwalcie się od Baekhyuna. Przysięgam, że jeśli coś mu zrobicie, to pójdę na policję i was wsypię. Nieważne, że też pójdę siedzieć.
- Od kiedy jesteś takim altruistą, Channie? – zaśmiał się głośno Kris, kręcąc głową z rozbawieniem. Widząc minę Chanyeola, westchnął ciężko i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Nie martw się. Twojemu chłoptasiowi nic się nie stanie. Umowa to umowa. Jestem honorowym człowiekiem – powiedział i uśmiechnął się krzywo do chłopaka, kątem oka zerkając na znudzonego Tao. – Czego nie można powiedzieć o nim – dodał w myślach i wyjrzał przez okno, gdy samochód zatrzymał się przed blokiem Chanyeola. – Będziemy w kontakcie.
Park bez słowa wyszedł z samochodu i przeklął w myślach własną głupotę i nieodpowiedzialność. Nawet nie miał odwagi tłumaczyć się przed samym sobą, że zrobił to tylko i wyłącznie dla Baekhyuna i jego bezpieczeństwa, bo nie wiedział, czy to do końca było prawdą.



12 komentarzy:

  1. No cóż, przyznam, że choć nie czytam od początku, ten rozdział przeczytałam. Znam fabułę w jakimś stopniu i mogę powiedzieć, że Baekhyuna uwielbiam tutaj jeszcze bardziej, Chanyeol wydaje się być w końcu bardziej męski, niż taki ciotowaty, jakiego go robią w fanfickach, co do Luhana i Sehuna, mam ochotę tego drugiego kopnąć w dupę, chociaż wiem, że i tak go uwielbiam. No nieważne. LuKai lub może raczej KaiLu, jak kto woli, to podoba mi się najbardziej. To idealnie dobrana para i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Kris i Tao jako niedobrzy chłopcy? No, no, ciekawie się to rozkręciło, serio.

    No nic, zapraszam Cię do siebie, bo zechciało mi się w końcu napisać ten rozdział drugi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoooo się tutaj zamieszało wszystko. Oby z tego, że nadal pomaga im w tych kradzieżach nie wynikło nic gorszego, bo pretensje będzie mógł mieć wyłącznie do siebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie czytało mi się ten rozdział. Kiedy doszłam do momentu Kai i Lulu to uśmiechnęłam się szeroko, ten paring zawsze wygrywa, oni są wiecznie razem <3 Kocham ich. Ale w tym przypadku Kai trochę mnie niepokoi. Już wiem, co może nawyprawiać, a Luhan jest taki wrażliwy. Natomiast między Chanem i Baekiem coraz lepiej się układa, a jednak ta przeszłość nie daje ze sobą zerwać. Och! Komplikujesz wszystko, komplikujesz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ofmg
    KaiLu
    what is life
    tak, szok, że KaiLu z mojej strony ogromny, ale trzymam kciuki, żeby coś z tego wyszło. I Baekyeol się ładnie rozwija (Chan i te jego subtelne akcje!), Chen rozwala i ciekawe, czy wyniknie jakiś Taoris? Czy też nie wszyscy muszą być homo? xdd no i ta kradzież - ciekawe, co z tego będzie, kiedy Baek się dowie i czy będzie z tego jakaś drama ^^ hwaiting! Świetny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba przeczytałam wszystko na twoim blogu i muszę powiedzieć że mi się podoba ^^ nawet bardzo. Na Początku podeszła do twoich prac z dystansem?, bo nie zawsze dobrze napisany pierwszy rozdział mówi o tym ze ktoś potrafi pisać, u Ciebie się nie zawiodłam i wszystko naprawdę mi się podobało^^ czekam na dalszą część tego opowiadania i muszę powiedzieć że ostatnie były świetne^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę szkoda mi Chana. Tak myślałam, że zgodzi się im pomóc, by chronić Baekhyuna. Kris i Tao tak szybko nie dadzą mu spokoju.. Cóż za niegrzeczni chłopcy :^^
    Ale za to jaki szok przeżyłam. Kai i Luhan? Nawet nie wiesz jaki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. W końcu uwielbiam ten paring ;D
    Robi się coraz ciekawiej. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Luhan i Jongin.. co jak się Baeki dowie... No i te kradzieże mam nadzieję, że nie wpadną. Cóż, z każdym nowym rozdziałem robi się jeszcze ciekawiej! Czekam na dalszy rozwój akcji! <3 Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuu ty chcesz mnie zabić i obniżyć mi samoocenę! HAHAHHA Już myślałam, że rozgryzłam twoją fabułę - nawet się już cieszyłam, że wreszcie udało mi się przejrzeć coś do przodu... a ty...
    JONGIN!!! JONGIN I LUHAN! Ja chyba zaraz kopnę w kalendarz. Choćbym miała zgadywać do końca życia, nigdy bym na to nie wpadła! Kocham ten paring - znaczy jakoś większą sympatie mam ostatnio do Sekaia, ale pokochałam Lukaia przez twoje poprzednie opowiadania i znowu mi się, znając życie wróci ta miłość.
    Jak zaczęłam czytać o Krisie, to takie wielkie WTF? No co on tam robi? Ciągle nie wiem, co ma znaczyć ta jego przyjaźń z Luhanem, ale już nie będę zgadywać, bo jeszcze bardziej się później pogrążę, jak mój scenariusz runie. xD Ogólnie to myślałam, że ten rozdział będzie obracał się wokół porwania Baekhyuna, lub czegoś takiego - a Chanyeol posłusznie wykonał to, co Kris mu kazał. hahah Fajnie wygląda ta relacja Tao i Krisa - chociaż chyba bym się ich bała razem spotkać w ciemnym zaułku. Szczególnie Tao ale i tak lubię go takiego hahahaha.
    Nom powiem tyle, że kocham to opowiadanie jeszcze bardziej, jak pojawił się Lukai - coś mi się tylko wydaje, że jak Baekhyun się dowie, to Lulu tego pożałuje. Proszę, niech oni się nie kłócą!
    Będę jeszcze bardziej czekać na następny rozdział, niż myślałam!
    Chciałabym go przeczytać już :(

    Nom życzę weny i czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Luhan i Kai? Szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć... Niby cieszę się ich szczęściem, ale boję się, że Kai może skrzywdzić naszego słodziaka... To niesamowicie wrażliwy chłopak i zasługuje na to, co najlepsze. Dlatego - Kai! - lepiej miej się na baczności, bo inaczej nakopie ci do tego seksownego tyłka ;).
    Nie mam pojęcia z jakim nastawieniem podchodzić do Krisa... Chanyeol chyba źle zrobił idąc na spotkanie w tym ciemnym zaułku. Mógł przynajmniej kogoś ze sobą wziąć. W końcu kto wie co się z nim tam stanie? Ugh! Nie cierpię, gdy kończysz rozdział, a nurtujące mnie pytania nie zostają od razu wyjaśnione. Wredna jesteś i tyle :P.
    Czekam na nowość ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tylko Chanyeol odrzucił zaproszenie Baekhyuna na wspólny posiłek, wymigując się słabą wymówką pt. "muszę coś załatwić", od razu wiedziałam, że chodzi o tych jego dwóch koleżków. No tak, wysunęli ciężki argument - zagrozili, że skrzywdzą najważniejszą dla niego osobę. W sumie nie wiem, co zrobiłabym na jego miejscu, pewnie też poddałabym się woli tych debili, za bardzo bojąc się, że komuś stanie się krzywda. Wydaje mi się, że Chanyeol, Kris i Tao w końcu wpadną, na dodatek kiedy Baekkie dowie się o wszystkim, pewnie będzie wściekły...
    Widzę, że Luhan kompletnie się załamał, ale w sumie jak mam mu się dziwić? Osoba, której ufął, którą kochał i oddał całego siebie, okazała się zwykłą świnią, a niestety nie było to pierwsze rozczarowanie w jego życiu. Sama mam ochotę dorwać Sehuna i obić mu mordę. Bardzo lubię Lu i strasznie mi przykro, że po raz kolejny został tak skrzywdzony. Nie dziwię się, że szuka pociechy w alkoholu, chociaż nie bardzo kumam, skąd w jego znajomych znalazł się Kris, na dodatek ewidentnie się kumplują. Trochę to zastanawiające. Kiedy pojawił się Kai, od razu wiedziałam, że coś z tego wyniknie. On też zalazł mi za skórę ze względu na to, co zrobił Baekhyunowi, ale ta scena między nim a Luhanem! *.* Uwielbiam ten moment.
    Wracając jeszcze na moment do Chanyeola: mam nadzieję, że znajdzie jakieś inne wyjście z tej trudnej sytuacji, przecież tak nie może dalej być...
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle świetnie i w ogóle, tylko nie podoba mi się ten epizod z Jongin'em </3
    No cóż, mam nadzieję , że cos z tym zrobisz, czekam na następne rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybacz, że czytam teraz Twoje notki z opóźnieniem, przez szkołę nie mam na nic czasu ^^" LuKai.. tego się nie spodziewałam O.o Pijany Lulu, to musi być zabawny widok, chcę to kiedyś zobaczyć. Jestem załamana że to już przedostatni rozdział, jednak cieszę się, że nie kończysz na stałe z pisaniem. I mimo że nie planujesz już pisać o EXO, to byłoby fajnie jakbyś napisała o nich od czasu do czasu jakiegoś shota xD oczywiście o innych zespołach też będę czytała. Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń