Rozdział dziesiąty
Too much of anything is too much,
Too much love can be too much,
We had too much time, too much us,
So we fought like tomorrow was promised
Too much love can be too much,
We had too much time, too much us,
So we fought like tomorrow was promised
Czując na sobie czyjeś palące
spojrzenie, Baekhyun rozejrzał się dookoła siebie i momentalnie zatrzymał wzrok
na stojącym przy szkolnej bramie chłopaku. W pierwszej chwili jego widok nie
wywarł na nim jakiegokolwiek wrażenia, jednak w końcu przypomniał sobie, że już
wcześniej widział tego chłopaka. Baekhyun bez problemu przywołał w pamięci
wieczór, gdy w czwórkę siedzieli w pizzerii i do środka przyszedł właśnie ten
brunet i jego kumpel, którego kilkanaście dni temu spotkał z Chanyeolem w
drodze ze szkoły.
Próbując ignorować jego
przeszywające na wskroś spojrzenie, Byun przeniósł wzrok na stojącego przed nim
Chena, który z niezwykłym zaangażowaniem opowiadał o tym, jak spędzał miniony
weekend. Baekhyun jedynie potakiwał głową, co chwilę mimowolnie zerkając na
stojącego w dalszym ciągu w tym samym miejscu bruneta. Był ciekaw, co robi pod
ich szkołą, zwłaszcza że nigdy wcześniej go tam nie widział. Czyżby przyszedł
do Chanyeola? Nie, to niemożliwe. Przecież Park tyle razy zarzekał się
Baekhyunowi, że skończył z tym towarzystwem i już nic nie łączy go z poprzednim
życiem. Byun wierzył w każde słowo swojego chłopaka i nie dopuszczał do myśli,
że ten mógłby go okłamywać.
- Oj, coś dzisiaj dziwny jesteś –
stwierdził rozbawiony Jongdae, przyglądając się uważnie przyjacielowi. –
Wszystko w porządku? Gdzie w ogóle jest Chanyeol?
- Um, poszedł do lekarza.
Przyjdzie dopiero na drugą lekcję – odpowiedział Baekhyun, czując wzrastającą w
nim irytację wywołaną gapieniem się tamtego chłopaka. – Idziemy do środka?
Zaraz i tak będzie dzwonek – zaproponował, chcąc jak najszybciej uciec od podejrzanego
typka.
Chen skinął głową na zgodę i po
przyjacielsku objął Baekhyuna ramieniem, kierując się ku drzwiom wejściowym.
Byun spuścił wzrok na swoje buty i wstrzymał oddech, gdy przechodzili przez
szkolną bramę. Kiedy już myślał, że udało mu się przejść obok tamtego chłopaka
niezauważonym, poczuł wokół nadgarstka silny uścisk czyjejś dłoni.
Przestraszony drgnął nerwowo i obejrzał się za siebie, zatrzymując wzrok na
wysokim brunecie, który wpatrywał się w niego ze znudzeniem w oczach.
- W czymś pomóc? – zapytał
zaskoczony Chen, patrząc to na nieznajomego, to na przyjaciela, to znów na ich
ręce.
- Musimy pogadać – powiedział
wysoki chłopak, ignorując wpatrującego się w niego Jongdae.
- Chyba nie mamy o czym –
stwierdził rozbawiony Baekhyun, jednym szarpnięciem wyrywając rękę z uścisku
bruneta. Domyślił się, że to musi być ten cały Tao, o którym Chanyeol kiedyś
wspominał. – Spieszę się na lekcję.
- Och, no tak. – Tao uśmiechnął
się półgębkiem i uniósł ręce w geście poddania. Byun wywrócił teatralnie oczami
i już miał odejść, gdy brunet ponownie się odezwał: - Pozdrów Chanyeola i
powiedz mu, że ostatnio dał z siebie naprawdę wszystko.
- Słucham? – Baekhyun odwrócił
się przodem do dryblasa i zmrużył groźnie oczy, czekając na jego reakcję. Miał
nadzieję, że ten tylko sobie z nim pogrywa, jednak widząc jego poważną minę,
dotarło do niego, że mówi prawdę.
- Baekkie, chodźmy już – poprosił
Chen, którego widok nieznajomego nieco przerażał. Złapał przyjaciela za
przedramię i pociągnął go w stronę wejścia do szkoły, co chwilę jednak
oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy tamten chłopak dalej stoi w tym
samym miejscu. Nie dostrzegłszy go już nigdzie, odetchnął z wyraźną ulgą i
zatrzymał się pod klasą, gdzie Baekhyun miał mieć matematykę. – O czym on
mówił?
- Nieważne. Muszę już iść.
Zobaczymy się na przerwie obiadowej – powiedział słabym głosem Baekhyun i
wszedł do klasy, gdzie była już większość uczniów.
Byun zajął swoje stałe miejsce i
wyjął z plecaka zeszyt, książkę oraz coś do pisania. Nieprzytomnym wzrokiem
rozejrzał się po sali, zatrzymując spojrzenie na pustej ławce, w której zawsze
siedzi Chanyeol. Nie mógł uwierzyć, że przez ostatnie tygodnie go tak perfidnie
okłamywał, dosłownie łgał mu w żywe oczy. Zarzekał się na wszystko, co święte,
że nie utrzymuje już kontaktu z Krisem i jego bandą idiotów, a tymczasem
okazało się, że przez cały ten czas spotykał się z nimi i brał udział we
wszystkich tych akcjach.
Na samą myśl o tym Baekhyunowi
zrobiło się niedobrze i ostatkiem sił powstrzymał odruch wymiotny. Na szczęście
do klasy akurat wszedł nauczyciel, więc chłopak nie miał już możliwości na
rozmyślanie o tym, co zrobił mu Chanyeol. Dla niego to był definitywny koniec.
Nie mógł być kolejny raz z osobą, która okłamuje go na każdym kroku. I chociaż
wiedział, że zerwanie z Chanyolem będzie niesamowicie trudne, to nie potrafiłby
w dalszym ciągu z nim być. Nie po tym, co zrobił.
*
Po jakże interesującej lekcji
matematyki, na której Baekhyunowi udało się dwa razy niezauważalnie zdrzemnąć,
chłopak wyszedł z klasy i skierował się ku swojej szafce, by zabrać potrzebne
na następne zajęcia książki. Póki co nie chciał myśleć o tym, co powiedział mu
Tao, a przynajmniej do momentu aż nie stanie z Chanyeolem twarzą w twarz.
Obawiał się tego spotkania, bo w nerwach robił wiele głupich rzeczy i jeszcze
mógłby przypadkiem uszkodzić tego chłopaka.
Kiedy poczuł na szyi czyjś ciepły
oddech, niepewnie obejrzał się za siebie i wstrzymał momentalnie powietrze,
widząc uśmiechniętego od ucha do ucha Chanyeola. Baekhyun przeklął w myślach i
odwrócił się przodem do bruneta, powstrzymując się z całych sił przed
uderzeniem go w twarz. Miał ochotę wykrzyczeć mu to, jak bardzo się na nim
zawiódł i jak bardzo zranił go tymi wszystkimi kłamstwami. Zamiast tego po
prostu odsunął się od chłopaka i odszedł w swoją stronę, całkowicie ignorując
Chanyeola. Nie chciał urządzać scen na oczach uczniów, bo i tak już często byli
przez nich obgadywani, gdy zapominali się na przerwach i zaczynali okazywać
sobie zbyt wiele uczuć.
- Baekkie, nie ignoruj mnie –
powiedział Chanyeol, po chwili doganiając niższego chłopaka na korytarzu.
Znajdowali się mniej więcej na osobności, więc przyparł szatyna plecami do
ściany i spojrzał mu w oczy. – Co się dzieje? Dlaczego tak się zachowujesz?
- Zostaw mnie. Nie chcę z tobą
rozmawiać – wysyczał Byun, próbując odepchnąć od siebie bruneta, jednak
wszelkie starania szły na nic i ostatecznie dał za wygraną, pozwalając mu
ponownie przyprzeć się do ściany. – Czego chcesz?
- Czego chcę? – powtórzył po nim
zaskoczony Chanyeol, luzując uścisk dłoni na ramionach Byuna. – Zrobiłem coś
nie tak, że jesteś taki zły?
- Ty się jeszcze pytasz?! –
wrzasnął na cały korytarz Baekhyun, ignorując przy tym ciekawskie spojrzenia
przechodzących obok nich uczniów. Cały czerwony ze złości, spojrzał morderczym
wzrokiem na Chanyeola i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Okłamałeś mnie,
Chan. Przez cały czas mnie okłamywałeś! To się stało! – powiedział podniesionym
tonem głosu, czując, jak do oczu z każdą kolejną sekundą napływa mu coraz
więcej łez. Kiedy jedna z nich znalazła drogę ucieczki i stoczyła się po jego
zarumienionym policzku, szybko starł ją wierzchem dłoni i przymknął powieki,
chcąc się trochę uspokoić.
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj, okay? – zaśmiał się
kpiąco Baekhyun, ponownie spoglądając na Chanyeola, który zagryzał nerwowo
wargi w wąską linię. – Wiem, że przez cały ten czas dalej robiłeś włamania z
Krisem i resztą bandy – wyszeptał drżącym głosem, nie chcąc, by ktokolwiek to
usłyszał. – Wiesz co? Nie mogę uwierzyć, że mnie okłamywałeś… - dodał
rozczarowany i wstrzymując łzy, ominął Chanyeola i ruszył przed siebie.
Park stał przez chwilę w totalnym
bezruchu, nie mogąc pojąć, co się właśnie stało. Któryś z chłopaków musiał mu o
tym powiedzieć i już nawet wiedział który. Tao.
Brunet zagryzł policzki od środka i powstrzymując z ledwością gromadzące
się w oczach łzy, uderzył pięścią w ścianę, pozostawiając na niej niewielkie
pęknięcie.
Słysząc dzwonek na lekcję, wziął
się szybko w garść i ruszył w stronę odpowiedniej klasy. Baekhyun siedział już
w ich ławce, więc nie chcąc jeszcze bardziej narażać się chłopakowi, przeszedł
na sam koniec sali i już miał usiąść, gdy jakaś dziewczyna go w tym uprzedziła
i uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
- Wybacz, ale nie mam zadania i
wolę nie rzucać się w oczy – wyjaśniła spokojnie i wyciągnęła maksymalnie
szyję, rozglądając się dookoła. – Baekhyun siedzi sam. Zresztą zawsze razem
siedzicie – zauważyła, marszcząc czoło pytająco.
Chanyeol niechętnie skinął głową
i ruszył do swojej ławki. Spojrzał niepewnie na szatyna i przełknął nerwowo
ślinę, nie mając odwagi zapytać, czy może z nim usiąść. Kiedy Baekhyun
przesunął się maksymalnie w stronę ściany i niemalże się do niej przytulił,
Chan westchnął cicho i zajął miejsce obok niego. Między chłopakami zapanowała
niezręczna cisza, a atmosfera była tak gęsta, ze można było kroić ją nożem.
- Baekkie…
- Nie mów tak do mnie. Najlepiej
w ogóle do mnie nie mów – powiedział ostro chłopak, wbijając mordercze
spojrzenie w bruneta. – To koniec, Chan.
- Nie, proszę… - Chanyeol poczuł
jak w oczach zbierają mu się łzy. Baekhyun także ledwo się trzymał, jednak
widać było, że za wszelką cenę nie chce pokazać, jak bardzo cierpi. – Daj mi
chociaż wytłumaczyć, dlaczego z nimi chodziłem na akcje.
- Nie obchodzi mnie to. Teraz
możesz już robić, co tylko chcesz. – Byun uśmiechnął się ironicznie i odwrócił
głowę w stronę okna.
Odetchnął z wyraźną ulgą, gdy do
klasy nareszcie weszła niska nauczycielka. Przez cały czas starał się zachować
z Chanyeolem jak największy dystans, co nie do końca mu wychodziło. Za każdym
razem, gdy przypadkiem dotykał łokciem jego ramienia, przechodził go dziwny
dreszcz, jednak nie był on nieprzyjemny. Wręcz przeciwnie – przywoływał mu na
myśl ich pierwsze wspólnie spędzane chwile. Nie! Nie mógł o tym myśleć. Nie po
tym, jak Chanyeol go okłamywał przez tak długi czas.
Widząc lądującą przed nim
karteczkę, zmarszczył czoło i przewrócił oczami, domyślając się, co to jest.
Niechętnie rozłożył liścik i spojrzał na idealnie równe pismo bruneta.
Wiem, że jesteś zły. Na twoim miejscu też bym był… Spróbuj mnie chociaż
zrozumieć. Kris i Tao grozili, że zrobią ci krzywdę, jeśli do nich nie wrócę.
Wiem, do czego są zdolni. Ty zresztą też się o tym przekonałeś, a nie chciałem,
żebyś musiał doświadczać tego na własnej skórze. Baekkie, tutaj chodziło o
twoje bezpieczeństwo, a nawet i życie.
Byun wziął głęboki wdech, starając
się uspokoić szybko walące w piersi serce. Kątem oka spojrzał na Chanyeola,
który siedział z głową podpartą na dłoni i pustym wzrokiem wpatrywał się w
stojącą na środku klasy nauczycielkę. Baekhyun sięgnął po długopis i na chwilę
zamarł, zastanawiając się, co odpisać. W końcu zebrał myśli w jedną całość i
zaczął pisać. Później złożył kartkę na kilka części i przesunął ją w stronę
bruneta. Kiedy na niego spojrzał, szybko odwrócił głowę w przeciwną stronę i
wyjrzał załzawionymi oczami za okno.
To żadna wymówka. Mogłeś ze mną zerwać i nie pakować się znów w to
bagno. Przepraszam, ale nie mogę… Za dużo razy byłem okłamywany przez Jongina.
Nie mam zamiaru przechodzić ponownie przez to samo.
- Przepraszam, czy mogę na chwilę
wyjść? Trochę słabo się czuję – powiedział Baekhyun, unosząc nieśmiało rękę.
- Dobrze, idź do higienistki.
Chanyeol może pójdzie z tobą? – zaproponowała nauczycielka, patrząc uważnie na
szatyna, który na to pytanie pokręcił głową i zarzucił na ramię plecak.
- Nie, poradzę sobie sam – odpowiedział
i wyszedł z klasy, kłaniając się kobiecie nisko.
Drżącą ręką wyjął z kieszeni
spodni komórkę i wybrał numer Luhana. Musiał z kimś porozmawiać i powiedzieć o
tym, co się stało. Wiedział, że wagary na kilka tygodni przed końcowymi
egzaminami to nie jest najlepszy pomysł, jednak siedzenie w tym samym budynku co
Chanyeolem wydawało mu się być gorszą karą niż nagana od dyrektora i kazanie
rodziców na temat nieodpowiedzialnego zachowania.
Luhana nie musiał zbytnio
namawiać na spotkanie. Pewnie wyczuł po tonie głosu Baekhyuna, że naprawdę
potrzebuje z kimś porozmawiać, a wiedział też doskonale, że Chena nie chciał
wyciągać z lekcji. Jongdae prędzej okrzyczałby chłopaka za zrywanie się z
lekcji, aniżeli zechciał słuchać o jego problemach.
Po wymknięciu się ze szkoły Byun
od razu skierował swojego kroki ku jednej z kawiarenek. Znajdowała się ona w
dość sporej odległości od liceum, więc nie musiał przejmować się, że ktokolwiek
go tam zobaczy. Miał nadzieję, że rodzice za szybko też nie dowiedzą się o jego
wagarach. Jeszcze tego mu brakowało, żeby po powrocie do domu dostał od nich
ochrzan.
Będąc już przed kawiarnią, która
była jego ulubionym miejscem do spotkań z przyjaciółmi, odrzucił po raz kolejny
połączenie od Chanyeola i ostatecznie wyłączył telefon, nie mając ochoty
rozmawiać z byłym chłopakiem. Wszedł do środka lokalu i rozejrzał się dookoła
za Luhanem. Czerwonowłosy siedział już przy jednym ze stolików, więc nie
zwlekając dłużej, Baekhyun podszedł do niego i usiadł naprzeciwko przyjaciela.
- Nowa fryzura? – zapytał
rozbawiony Byun, wskazując palcem rozczochrane włosy starszego chłopaka. Ten
niemrawo skinął głową i uśmiechnął się lekko. – Skąd taka zmiana?
- Pomyślałem, że muszę coś ze
sobą zrobić – wyszeptał i upił łyk gorącej czekolady. – Lepiej mów, co się
stało. Przez telefon niewiele mi wyjaśniłeś – powiedział, chcąc jak najszybciej
zmienić temat. Wolał nie wnikać głębiej w przyczynę zmiany koloru włosów na
czerwony, gdyż Baekhyun mógłby nie znieść prawdy. – Coś z Chanyeolem, prawda?
- Pamiętasz, jak opowiadałem ci
kiedyś, że w przeszłości Channie włamywał się do sklepów i domów bogatych
ludzi? – Byun spojrzał szklistymi oczami na przyjaciela i na chwilę zamilkł,
gdy do ich stolika podeszła prześliczna kelnerka. – Ja poproszę to samo, co on
– zwrócił się do dziewczyny i lekko się uśmiechnął, kiedy skinęła głową i
odeszła w swoją stronę.
- Pamiętam.
- Obiecał mi kiedyś, że już do
tego nigdy nie wróci i mówił, ba! Zarzekał się, że skończył z nimi raz na
zawsze, a dzisiaj dowiedziałem się, że dalej bierze udział w tych akcjach –
wyjaśnił Baekhyun i ukrył twarz w drżących dłoniach. – Oszukiwał mnie na każdym
kroku, wmawiając mi, że naprawdę skończył z tymi typami. Jak ja mogłem być taki
głupi, Hannie? – Spojrzał szklistymi oczami na przyjaciela i pociągnął głośno
nosem. – Wszyscy mnie oszukują. Dobrze, ze chociaż mam ciebie i Chena.
- Zawsze to jakieś pocieszenie. –
Luhan uśmiechnął się lekko i odchrząknął nerwowo, prawie krztusząc się
czekoladą, gdy zobaczył wchodzącego do kawiarni blondwłosego chłopaka. Szybko
odwrócił głowę w przeciwną stronę, mając nadzieję, że Kris ich nie zauważy,
jednak wszystko wzięło w łeb, gdy podszedł do ich stolika i uśmiechnął się
szeroko, sprawiając tym gestem, że Baekhyun zakrztusił się własną śliną. –
Cześć Kris – rzucił pod nosem Luhan, czując szybsze uderzenia serca.
- Witaj, Hannie, dawno się nie
widzieliśmy – stwierdził blondyn i przeniósł wzrok na zaskoczonego jego
obecnością Byuna. – Ciebie również, Baekhyunnie.
- Znacie się? – zapytał
zaskoczony szatyn, przenosząc wzrok na Luhana, który w odpowiedzi skinął głową
i przełknął nerwowo ślinę. – To chyba jakiś żart! Jest coś o czym jeszcze
powinienem wiedzieć, hyung? – zwrócił się do przyjaciela, patrząc
na niego załzawionymi oczami.
- To może ja was zostawię samych
– zaśmiał się ironicznie Kris, bawiąc się obrączką widniejącą na palcu jego
lewej dłoni. – Lu, odezwij się czasem, chyba że teraz wolisz spędzać czas z
Jonginem – dodał, robiąc specjalnie nacisk na ostatnie słowo.
Później odwrócił się na pięcie i
wyszedł z kawiarni, pozostawiając za sobą przyjemną woń męskich perfum.
- Zaraz… Jak to z Jonginem?
Luhan, do jasnej cholery, co się tutaj dzieje? – Baekhyun spojrzał na
przyjaciela i wziął głęboki wdech, czując nasilający się z każdą sekundą ból
głowy. – Skąd znasz Krisa?
- Poznałem go kiedyś na uczelni.
Naprawdę nie miałem pojęcia, czym on się zajmuje. Nigdy mnie to nie
interesowało – powiedział ściszonym głosem Luhan i przetarł dłońmi zmęczoną
twarz. – Dowiedziałem się o tym dopiero od ciebie, ale nie chciałem zbytnio
wierzyć w to, że chodzi o tę samą osobę – przyznał i wziął głęboki wdech.
- Mniejsza o Krisa. Niewiele on
mnie interesuje. Dlaczego wspomniał o Jonginie? Skąd on go w ogóle zna?
- Um, kilka dni temu spotkałem
się z Krisem w klubie. Był tam też Kai i pewnie wtedy usłyszał jego imię czy
coś… - Luhan nerwowo przeczesał palcami rozczochrane włosy i posłał
przyjacielowi znikomy uśmiech. – Nic wielkiego.
- Nie okłamuj mnie. Już
wystarczy, że Chanyeol ukrywał przede mną całą prawdę – poprosił łamiącym się
głosem Baekhyun, chociaż nie był do końca pewny, czy chce wiedzieć o wszystkim.
– Powiesz mi czy mam zadzwonić do Jongina i jego zapytać o to?
- Przespaliśmy się ze sobą –
wyszeptał Luhan i przymknął powieki, nie chcąc widzieć reakcji przyjaciela.
- Prze… Co?! – wrzasnął Baekhyun,
podrywając się z krzesła. Oparł się dłońmi o stolik i spojrzał z góry na
Luhana. – Ty cholerny zdrajco! Jeszcze niedawno mówiłeś, że Kai to skończony
dupek, a teraz mówisz mi takie coś?! Nie chcę cię znać, Lu – zamruczał, czując
napływające do oczu łzy.
Popatrzył ostatni raz na
chłopaka, a potem wybiegł z kawiarni, prawie wpadając na kelnerkę, która niosła
jego zamówienie. Baekhyun przebiegł przez ulicę, mając tyle szczęścia, że
akurat nic nie jechało, bo inaczej skończyłby pod kołami jakiegoś pędzącego
samochodu. Nawet nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła niego. Chciał
jedynie znaleźć się jak najdalej od tych wszystkich zakłamanych ludzi. Czuł się
jakby ktoś przywalił mu kijem baseballowym prosto w brzuch. Od długiego biegu
zaczynało brakować mu powietrza, a żołądek wykręcał się na wszystkie strony,
sprawiając, że chłopakowi zrobiło się niedobrze.
W końcu zdecydował się przystanąć
i zaczerpnąć trochę powietrza. Oparł się plecami o ścianę starego budynku i
załkał cicho, osuwając się na ziemię. Podciągnął nogi pod brodę, ukrył twarz w
przestrzeni między klatką piersiową a udami i wziął kilka wdechów, nie chcąc
się rozpłakać. Ludzie, którzy mijali Baekhyuna, dziwnie mu się przyglądali,
jednak to go nie interesowało. Kompletnie przestał kontaktować i jedyne, o czym
myślał, to to jak bardzo zraniły go najbliższe mu osoby. Nie dość, że Chanyeol
okazał się takim samym kłamcą, co pozostali, to na dodatek jeszcze Luhan… Nie,
nie był w stanie o tym wszystkim myśleć. Nie w tamtej chwili.
*
Po kilku godzinach włóczenia się
bez celu po mieście, Baekhyun postanowił zadzwonić do Chena. Był pewien, że
skończył już lekcje, a do domu póki co nie chciał wracać, domyślając się, że
dyrektor albo któryś z nauczycieli poinformował rodziców o jego wagarach. Wyjął
więc z kieszeni spodni komórkę i w końcu ją włączył. Od razu został zasypany
wiadomościami od Luhana i Chanyeola. Bez mrugnięcia okiem wszystkie je usunął i
wybrał numer Chena. Po chwili usłyszał rozespany głos przyjaciela, przez co
domyślił się, że pewnie uciął sobie drzemkę po lekcjach, żeby być w pełni sił
do całonocnej nauki do egzaminów.
- Hej, Baekkie, coś się stało? –
zapytał i głośno ziewnął.
- Obudziłem cię? – Byun
przystanął w miejscu i rozejrzał się dookoła. Do domu Chena miał niewiele ponad
dziesięć minut drogi, jednak nie wiedział, czy powinien mu przeszkadzać w
nauce.
- Zdrzemnąłem się na chwilę, ale
jest okay. Nawet lepiej, że mnie obudziłeś – zaśmiał się dźwięcznie i jęknął
głośno, gdy mocno się przeciągnął. – Co jest? Czemu cię już nie widziałem w
szkole? Chanyeol snuł się jak cień po korytarzu i nawet nie chciał ze mną
obiadu zjeść. Pokłóciliście się?
- Ech…
- Gdzie jesteś? – zapytał od razu
Chen, domyślając się, że sprawa jest poważniejsza i to nie jest rozmowa na
telefon. Kiedy Baekhyun określił mu swoje położenie, westchnął cicho i
zamruczał coś pod nosem. – Czekam na ciebie. Podgrzeję obiad, bo pewnie nic nie
jadłeś – zaproponował i nim chłopak zdążył odpowiedzieć, rozłączył się.
Byun uśmiechnął się pod nosem i
ruszył szybkim krokiem w stronę domu Jongdae. Wiedział, że jeśli ktoś miałby mu
pomóc w obecnej sytuacji, to tylko Chen. On zawsze był dla Baekhyuna, gdy go
potrzebował i gdy był zbędny też. Nigdy nie odpuszczał i chociaż jego upartość
niekiedy doprowadzała Byuna do szału, to byli sobie bliscy niczym bracia. Nawet
Luhan z czasem przestał być tak dobrym przyjacielem, jak Chen, co nie zmieniało
faktu, że to, co zrobił, dotknęło Baekhyuna i to bardzo boleśnie.
Do domu Chena wszedł bez pukania,
wiedząc doskonale, że jego rodziców jeszcze nie ma w domu, a on pewnie siedzi w
kuchni, więc i tak nie usłyszałby pukania. Baekhyun zdjął w przedpokoju buty,
przemaszerował przez ogromny hol i wszedł do właściwego pomieszczenia, gdzie
znalazł krzątającego się przy kuchence Jongdae.
- Mam nadzieję, że jesteś głodny,
bo za dużo podgrzałem – powiedział Chen, nawet nie oglądając się za siebie.
Byun uśmiechnął się do samego siebie i podszedł do przyjaciela, chcąc zobaczyć,
co dobrego przygotował na obiad. Widząc ukochane kimchi, zrobił rozmarzoną minę
i zaciągnął się mocno aromatem potrawy. – Myj ręce i siadaj do stołu. Zaraz
podaję.
- Chen, na pewno ci nie będę
przeszkadzał? – spytał nieśmiało Baekhyun, odkręcając kurek z ciepłą wodą. Umył
dłonie ładnie pachnącym płynem do mycia naczyń, później osuszył je ścierką i
potulnie usiadł przy stole, zerkając niepewnie na przyjaciela.
- Gdybyś przeszkadzał, to nie
proponowałbym ci przyjścia do mnie, a szczególnie nie podałbym ci obiadu, tylko
w przedpokoju bym zapytał, co się stało i kazałbym ci wyjść – zauważył Chen,
uśmiechając się z politowaniem do chłopaka. – Jedz, bo zaraz będzie zimne.
Wiesz… Przy okazji możesz opowiedzieć, co się stało, że zwiałeś ze szkoły –
dodał i uśmiechnął się słodko do Baekhyuna.
- Rozstałem się z Chanyeolem –
powiedział w końcu i nabrał pałeczkami trochę jedzenia. Przeżuwał je powoli,
jakby chcąc odwlec w czasie dalsze wyjaśnianie swojego złego samopoczucia. Nie
miał pojęcia, jak powiedzieć Chenowi o tym, co się wydarzyło. Sam na razie tego
jeszcze nie rozumiał, więc w jaki sposób miał o tym mówić? Czując na sobie
palące spojrzenie chłopaka, westchnął głośno i wbił wzrok w talerz z jedzeniem.
– Oszukiwał mnie przez cały czas, mówiąc, że skończył z Krisem i jego bandą.
Ten chłopak, co dzisiaj zatrzymał nas przed szkołą, to Tao – kumpel Chanyeola i
to on wtedy… No wiesz, dźgnął go nożem.
- Chanyeol wie, kto mu to zrobił
i nie zgłosił tego na policję? – Chen otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i
prawie zakrztusił się jedzeniem. – Dlaczego nie kazałeś mu tego zgłosić?
- Bo to pogrążyłoby też jego.
Myślisz, że Tao nie wsypałby swoich kumpli? Nie wyglądał na wielce lojalnego
przyjaciela – prychnął Byun i dokończył jeść obiad, gdyż potrawa stawała się
coraz zimniejsza, a nienawidził jadać zimnego jedzenia, które później
przyprawiało go o bóle brzucha. Już i tak był wystarczająco zestresowany
minionym dniem, więc wolał nie dodawać sobie kolejnych zmartwień. – Nie mogłem
z nim dłużej być, chociaż zerwanie z nim było cholernie trudne. Na razie muszę
to wszystko przemyśleć.
- A jeśli później będzie za
późno? – odezwał się Chen, który w dalszym ciągu nie mógł wyjść z szoku po tym,
co usłyszał. Widząc pytający wzrok Baekhyuna, westchnął ciężko i odłożył
pałeczki na bok. – No wiesz, jeśli on za ten czas znajdzie sobie kogoś innego?
- To będzie oznaczało tylko tyle,
że nasz związek był dla niego tylko żartem. – Byun wzruszył ramionami i krzywo
się uśmiechnął. – Nie chcę o tym na razie myśleć. Za dużo się dzisiaj
wydarzyło, już mnie głowa boli od tego – zamruczał i oparł głowę na dłoni,
przymykając przy tym powieki. – Luhan przespał się z Jonginem.
Jongdae zakrztusił się sokiem i
załzawionymi oczami spojrzał na Baekhyuna, którego wyraz twarzy nic a nic się
nie zmienił.
- Czekaj… Nasz Luhan z tym
Jonginem? Nasz Luhan przespał się z twoim byłym chłopakiem? Jakim cudem?
- Oj, serio, Chen? – Baekhyun
spojrzał z politowaniem na przyjaciela, który przewrócił oczami i pokręcił
głową z niedowierzaniem. – Nie każ mi tłumaczyć, jak dwóch facetów…
- Nie kończ! – przerwał mu szybko
Jongdae i odszedł od stołu, zabierając talerze po obiedzie. Włożył naczynia do
zmywarki i oparł się plecami o kuchenny blat. – Dobra, sprawy faktycznie się
pokomplikowały. Co zamierzasz teraz zrobić?
- Nic, wrócę do domu i coś
porobię. – Baekhyun wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko do Chena, który
posłał mu jedynie pełne litości spojrzenie. – No co? Nie mam pojęcia, co mam
zrobić! Mój chłopak mnie okłamywał, najlepszy przyjaciel okazał się dupkiem, a
ja naprawdę nie wiem, co mam robić… - wyszeptał na koniec łamiącym się głosem i
potarł dłońmi zmęczoną twarz. – Na dodatek za dwa tygodnie są końcowe egzaminy,
a ja czuję, jakbym nic nie umiał. Obleje wszystko i skończy się na tym, że będę
kopał rowy na budowie.
- Przestań, nie będzie tak źle.
- Mówisz tak, bo ty zakuwasz
dniami i nocami. Dodatkowo masz Yejin, więc na pewno zdasz z maksymalną ilością
punktów – powiedział bliski płaczu Byun, wstając z krzesła. – Właśnie, wiadomo już
na jaką uczelnię ją przyjęli?
- Um, właśnie dzisiaj dostała
odpowiedź i przyjęli ją na jedną z najlepszych uczelni w Osace.
- Czekaj… - Baekhyun spojrzał
uważnie na przyjaciela, jeszcze raz analizując jego słowa. – W Osace? Ale to w
Japonii! Co zamierzasz teraz zrobić?
- Znaczy… Będę się starał, żeby
też dostać się na tę uczelnię – odpowiedział Chen i wzruszył ramionami, nie
zdając sobie sprawy z tego, jak swoim obojętnym tonem zranił Baekhyuna. To
zupełnie tak, jakby za nic miał ich przyjaźń i wyjazd do innego kraju nie był
czymś wielce złym. – Nie patrz się tak na mnie. Na moim miejscu zrobiłbyś to
samo.
- No tak… - przyznał Baekhyun i
uśmiechnął się lekko. – Pójdę już. Wolę jeszcze bardziej nie denerwować
rodziców. Pewnie i tak wiedzą o moich wagarach – dodał, a później ruszył do
przedpokoju, gdzie założył buty i zabrał plecak. – Dzięki za obiad i rozmowę.
Musiałem się komuś wygadać.
- Zawsze do usług. – Chen
uśmiechnął się promiennie i odprowadził przyjaciela do drzwi. – Nie miej do
mnie żalu o to, że chcę wyjechać z Yejin do Osaki.
- Miałbym żal, gdybyś tego nie
zrobił i zniszczyłbyś ten związek – stwierdził Baekhyun i poklepał Chena po
ramieniu, a później wyszedł z domu, jeszcze na koniec machając do stojącego w
drzwiach przyjaciela.
*
Starał się jak najciszej wejść do
mieszkania, jednak i tak w momencie, kiedy przekroczył jego próg, w przedpokoju
zjawiła się zdenerwowana pani Byun. Spojrzała krytycznym wzrokiem na syna i
pokręciła głową z dezaprobatą, gestem ręki zapraszając go do salonu, gdzie
czekał już na niego zły tata. Baekhyun zdjął w przedpokoju buty, odłożył na bok
plecak i wszedł niepewnie do pokoju gościnnego.
- Siadaj – rozkazał pan Byun,
patrząc groźnie na syna. Ten bez słowa wykonał polecenie i usiadł obok niego na
kanapie, spoglądając niepewnie na leżące na stoliku prospekty uczelni. –
Dzwonił twój wychowawca. Podobno wyszedłeś w połowie drugiej lekcji, bo źle się
poczułeś i już nie wróciłeś.
- Naprawdę źle się czułem –
przyznał Baekhyun, co chwilę spoglądając na ulotki reklamujące uczelnie. Jedna
z nich szczególnie rzuciła mu się w oczy, bo była w języku angielskim. – Co to?
- Niedługo kończysz liceum i
naprawdę mamy nadzieję, że zdasz egzaminy z dobrymi wynikami. Na najlepsze nie
mam co liczyć, to akurat wiem – powiedział pan Byun i uśmiechnął się łagodnie
do syna, zapominając na chwilę o jego wybryku i wagarach. – Pomyśleliśmy z
mamą, że jeśli będziesz chciał, to wyślemy cię na studia do USA. W Nowym Jorku
mieszka mój dobry przyjaciel. Sam wyjechał tam kilka lat temu i zdążył się już
nieźle urządzić. Rozmawiałem z nim ostatnio i powiedział, że nie widzi żadnego
problemu w tym, żebyś z nim mieszkał przez całe studia.
- W Nowym Jorku? – Baekhyun
sięgnął po ulotkę i otworzył szeroko oczy, jeszcze raz analizując w głowie
propozycję rodziców. – Naprawdę bym mógł? Przecież to są ogromne koszty!
- Zdajemy sobie z tego sprawę –
odezwała się pani Byun, przysiadając obok syna na kanapie. Objęła go czule
ramionami i uśmiechnęła się lekko. – Ta uczelnia ma naprawdę doskonałe warunki
do nauki. Poza tym odpadną już opłaty za mieszkanie, bo Heechul absolutnie nie
będzie chciał, żebyś dokładał się do rachunków. Poza tym uczelnia pomaga
zagranicznym studentom, więc będziesz mógł spokojnie podszkolić się w
angielskim, a przy okazji przewodniczący poszczególnych wydziałów pomagają
znajdować pracę. Zobaczysz, że nie będzie źle, ale decyzja należy do ciebie.
Nie zamierzamy cię do tego zmuszać. Przemyśl to i…
- Zgadzam się.
-… daj nam odpowiedź – dokończyła
pani Byun i z zaskoczeniem na twarzy spojrzała na syna. – Nie musisz już teraz
się decydować. Do egzaminów i tak jest jeszcze trochę czasu, a na wyniki też
trzeba będzie poczekać.
- Nie, ja już się zdecydowałem.
Teraz wszystko będzie zależało od wyników – przyznał Baekhyun i podniósł się z
kanapy. – To może ja lepiej pójdę się pouczyć.
- Słusznie – zaśmiał się pan
Byun, odprowadzając chłopaka do drzwi. – Hyunnie, postaraj się już więcej nie
narozrabiać. Z mamą załatwimy sprawę z dzisiejszymi wagarami.
- Dziękuję – rzucił zaskoczony
szatyn i ukłonił się rodzicom, po czym poszedł do swojego pokoju, po drodze
zabierając jeszcze plecak.
Sam nie wierzył, że podjęcie
decyzji odnośnie swojej przyszłości przyszło mu z taką łatwością. W sumie nic
go już nie trzymało w Seulu. Skoro rozstał się z Chanyeolem, Luhan okazał się
niewartym jego przyjaźni dupkiem, a Chen i tak wyjedzie do Osaki z Yejin, to
dlaczego on miałby dalej tkwić w tym mieście. Przecież tak marzył o wyrwaniu
się z Seulu i znalezieniu się w innym miejscu. Co prawda chodziło mu o bardziej
ustronną mieścinę, a nie kolejną metropolię, jednak byłby skończonym idiotą,
gdyby nie przyjął propozycji rodziców. Teraz tylko musiał dać z siebie
wszystko, przysiąść nad książkami i jak najlepiej zdać egzaminy, bo bez dobrych
wyników może jedynie pomarzyć o wyjeździe na drugi koniec świata.
Trzymając się swojego
postanowienia, ponownie wyłączył telefon, nie zauważając nawet widniejącej na
ekranie koperty oznaczającej nieprzeczytaną wiadomość, którą jakiś czas
wcześniej wysłał mu Chanyeol. Może to i lepiej, że tego nie dostrzegł? Znając
treść smsa, pewnie zmieniłby swoją decyzję odnośnie wyjazdu do Nowego Jorku, a
przecież zamierzał zacząć nowe życie z nieskazitelnie czystą kartą.
No nieeeeeeeeeee! W takim momencie? Co było w tej wiadomości?
OdpowiedzUsuńJuż chciałam pisać, że podjął bardzo dobrą decyzję odnośnie tego wyjazdu, ale ta końcówka ?! No proszę cię, jak mogłaś?!
Teraz będę się zastanawiać o co chodziło! Ah, no nic, czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńBaek włącz ten durny telefon i przeczytaj te wiadomości od Chana, bo jak nie to własnoręcznie cie utłukę!
Czytając o tym, co zrobił Yeol i Lu, to aż mnie w klatce piersiowej ściskało i byłam bliska płaczu. Dobrze, że chociaż Chenowi Byun może się wypłakać.
Ehh.. Teraz pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział. Życzę weny i idę się uczyć, bo jeszcze trochę i sama zawalę szkołę.
HWAITING! <3
Myślałam sobie cały czas - biedny Baekhyun, jak oni wszyscy mogli go tak zranić, właściwie nic niewinnego chłopaka, który chciał zyskać odrobinę szczęścia. Chanyeol i jego postawa są dla mnie niby trochę bohaterskie, ale i dziecinne, jego jednak umiem zrozumieć, ale Luhana? Luhan był przyjacielem Baekhyuna, a nie dość, że zmienił zdanie o jego byłym, to jeszcze się z nim przespał. Nie lubię co prawda kreacji Luhana, gdy jest takim luźnym chłopakiem, niespecjalnie przejmującym się konsekwencjami swoich czynów, ale to mi się nawet spodobało. Chanyeol jest przeznaczeniem Baekhyuna i gdybym ja nim była, na pewno w końcu bym wybaczyła, bo tak sobie myślę, że Chanyeol jest najlepszym, co mogło Byuna spotkać od rozstania z Jonginem, który - swoją drogą - też jest trochę skurwielem, wybacz za wyrażenie. Chen jest w tym opowiadaniu istnym ideałem, może uważam tak, bo uwielbiam ChenBaek, ale przyjaciela takiego jak on ze świecą szukać. Ciekawi mnie, jakie będzie następne opowiadanie spod twoich klawiszy. Na pewno coś wyjątkowego.
OdpowiedzUsuńW sumie zacznę pisać komentarz już w aucie. Niestety tak to jest jak sie cierpi na brak czasu. Szuka się okazji kiedy tylko można.. Nie wiem czy długość komentarza zrekompensuje fakt, że nie zdążyłam przeczytać poprzedniego rozdziału nim dodałaś ten ;< Ostatnio zawsze czytam to co czytasz w czasie powrotu do domu we wtorki. Pewnie wszystko przez to, że jako ostatnie dwie lekcję mam etykę, na której i tak nic nie robię. Dlatego zawsze wcześniej otwieram sobie stronę z rozdziałem i bez problemu moge czytać na lekcji [ bo w sali nie ma internetu ] lub w aucie ^^
OdpowiedzUsuńTata się cały czas mnie pytał co ja takiego robię, bo tak mi się zmienia mimika. Raz byłam szczęsliwa, czasem wymskneło mi się "aw" a czasem... no byłam dosłownie bliska płaczu. Wszystko przez to, że jak pomyślę, że Baekhyun zerwał z Chanyeolem.. Do tego masz tendencję do kończenia w tak dramatyczny sposób rozdziałow! Przez to nie mogę się doczekać tego co dodasz... Ale z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się martwię, że zakończenie nie będzie mieć aż tak wielkiego happy endu jaki bym chciała aby był. W końcu sama mówiłaś, że opowiadanie dobiega do konca. Znaczy z jednej strony rozumiem Baekhyuna, jednak czemu nie chce mu dać szansy?! W końcu Chanyeol chciał jego bezpieczeństwa. No i kocha go ponad życie! No i chyba podjął pewną drastyczną decyzję wnioskujac po końcówce...
LuHana uwielbiam i Kaia tutaj, jednak w tym opowiadaniu jakoś moja miłość do nich jest mniejsza. lulu zachował się okropnie, jednak na chemie nic się nie poradzi, prawda? W końcu trzeba zauwazyć jak Baekhyun reagował za każdym razem kiedy dotykał Chanyeola... Mam nadzieję, że nie szykujesz nam jakiegoś smutnego zakończenia inaczej się popłaczę i załamie. Nie będę w stanie zrobić nic, żadnego projektu ani nic napisać.. Oj, oczywiście nieco wyolbrzymiam, bo nie chce ingerować w twoje wyobrażenie zakończenia opowiadania, jednak mam nadzieję i pozostaje mi trzymać kciuki aby się aż tak źle nie skończyło i był jednak jakiś happy end dla Bacona i Chanyeola. W końcu to taka urocza parka, więc szkoda aby się tak na zawsze rozstali. No i podejrzewam, że Chan postanowił zerwać z Krisem i Tao i postanowił zgłosić to co robili...
Sam wyjazd Baekhyuna mnie nie uszczęśliwia ;< Jedyny miły aspekt w tym rozdzialne to Chen i moment jak Bacon był u niego.
Życzę weny i czasu i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy <3 teraz dojeżdżam do domu i tylko podłącze komputer do internetu i już wrzucę komentarz :3 i jeszcze raz przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału~! :<
Oj, Bae! To Chan robi wszystko, by ratować ci dupę przed Tao, a ty tak się zachowujesz? No rozumiem, to była ze strony chłopaka bardzo zła decyzja, ale dla mnie liczą się motywy. Prawdę mówiąc, nie stoję za fochami Bae w tej kwestii, bo Luhan, owszem, narozrabiał. Gdzie on miał oczy? Końcówka smutna. Czy tak zakończy się to opowiadanie? Wszyscy rozjadą się w swoje strony? I gdzie jest Amber? Od jakiegoś czasu, zapadła się nam pod ziemie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*
Jezu, ale się pokomplikowało O.O szczerze, to kibicuję Baekowi, żeby wyjechał do tego NY, bo jego reakcja i na tą sprawę z Channiem, i tą z Luhanem sugeruje że on im łatwo nie wybaczy i będzie kwas. Może lepiej żeby znalazł się w nowym miejscu i wszystko zaczął od nowa? Bo mam wątpliwości, czy się między nimi ułoży, i przyznam, sądzę, że jego reakcja na całą tą sytuację jest ciut przesadzona i...że jest on strasznym niewdzięcznikiem. Serio, szkoda mi Chana. Choć ja to mogę sobie uważać :p dobsz, to dobry rozdział jest i bardzo mi się podoba ^^ weny życzę :3
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie myślałam, że tak się to potoczy... Wszystko się mojemu biednemu Baekhyunowi posypało! Wszystko. Zazwyczaj tak jest, że jak coś się pieprzy, to wszystko na raz.
OdpowiedzUsuńChociaż trzeba powiedzieć jedno... kto jest temu winny? Kris i Tao - a kto inny! (no i walnęłam wierszem) hahaha
Jak tylko zaczęła się pierwsza scena i już zrozumiałam, że tym brunetem jest oczywiście Tao już wyczaiłam kłopoty. Szczerze przyznam, że trochę boleśniej skończy się to dla Baekhyuna, ale i tak Tao okazał się niezłą szują (mówiłam, że go kocham? hahahhahaha) Tak samo, jak Kris... ale o tym później.
Starałam się jakoś wczuć w Chanyeola w tej sytuacji - ale nie potrafiłam. Nie byłam wstanie zrozumieć, dlaczego Byun tak źle zareagował nawet po tym, jak Chan powiedział mu o prawdziwym powodzie tej decyzji, żeby wrócić do starego fachu. Przecież on to zrobił dla niego? Już mi wtedy ulżyło, że wszystko będzie dobrze - ale tak nie było. Właściwie już nie wiem na co kląć...
No i później Luhan? Niech zagadnę... przefarbował się bo... albo nie chciał, żeby Kai go po tym wszystkim poznał (pierwsza opcja), albo to było w ramach kary, za to co zrobił Baekhyunowi i chciał sobie zrobić zielone, ale mu nie wyszło (opcja druga), albo kupił "słoneczny blond", a wyszedł mu "kasztan spalony słońcem" - no nie wiem .... hahahha po prostu w tym fragmencie powód przefarbowania sobie przez niego włosów był dla mnie najważniejszy hahahaa.
Dziwne... wydaje mi się, że gdyby nie ta scena i kłótnia z Chanem, to Byun zareagowałby trochę lżej na "zdradę" Luhana. No dla mnie to nie było takie złe co zrobił... bardziej niezręczne... no bo jakby oni byli teraz razem, to przyjaźń Baekhyuna i Luhana psułaby obecność jednej osoby.
Już nie skomentuje tego wyjazdu do Osaki. No każdy może układać sobie życie, tym bardziej Baekhyun powinien to zrobić - ale nie wiem, czy akurat wyjazd do NY jest dobrym pomysłem.
No dowiem się, czy on wg wyjdzie do skutku - bo ta końcówka po której chyba nie zasnę jest całkiem w twoim stylu - CO TO ZA WIADOMOŚĆ? Robisz mi takie zagadki co rozdział... hmmmm
No dobra! Życzę weny i czasu do pisania :*
Udany rozdział. Luhan i Kai seeerio? ech... Ale fajnie to wychodzi. Ciekawi mnie jak się skończy. Mam nadzieję, że szczęśliwie ;)
OdpowiedzUsuńZero_
Co za rozdział! Naprawdę szkoda mi Baekhyuna. Najpierw dowiedział się o kłamstwie swojego chłopaka, a jeszcze później wyszło na jaw, że Luhan przespał się z jego byłym. To go naprawdę zraniło... Tyle, że nie rozumiem Baekyuna. W końcu Chanyeol zrobił to tylko i wyłącznie dla jego bezpieczeństwa. Chciał go chronić. Ok. Baekhyun był wściekły,ale mam nadzieję, że w porę ochłonie. Przecież on nie może wyjechać.. No i co to była za wiadomość od Chana? Niech ją do licha odczyta! ;D
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam! :)
Kai i Luhan? Ahahahaha, no nie wierzę. Jestem ciekawa, czy Luhanowi Kai tak naprawdę podobał się od dawna, tylko ukrywał to ze względu na Baekhyunna, czy po prostu pocałował go, bo alkohol za bardzo namieszał mu w głowie. Stawiam na to ostatnie, ale jestem ciekawa, co zrobią. Kai nawet nie protestował, no, no... Nic dziwnego, że Baekhyunnowi się to nie spodobało. Ech... jednak Chanyeol się poddał. Cóż, nie za bardzo ma co zrobić. Mógłby pójść na policję, ale jest zamieszany w te kradzieże, więc sam siebie by wkopał. Mam jednak nadzieję, że coś wymyśli i się od nich uwolni. Szkoda, że od razu nie powiedział chłopakowi prawdy. Może wtedy wspólnie by coś wymyślili. Co na pisał mu w tym smsie? Nie chcę czekać do następnego rozdziału, żeby się dowiedzieć. To musiało być coś ważnego, skoro Baekhyunn mógłby przez to zrezygnować z wyjazdu do Ny. Czego Kris chce od Luhana? Zadaje się z nim ze względu na Baekhyunna? Tylko to mi przychodzi do głowy.
OdpowiedzUsuńJuż tylko epilog T^T będę tęskniła za tym ff. Jestem ciekawa co napisał Yeol w tym smsie, czyżby coś ważnego? Mam nadzieję że szybko dodasz ostatnią notkę bo jestem niesamowicie ciekawa! życzę weny na dalsze ff ^^
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do Kaia i Luhana. Wydaje mi się, że alkohol za bardzo temu pierwszego za bardzo zaszumiał w głowie przez co Luhan może cierpieć, a tego bym nie chciała. No, ale zobaczymy co dla nas szykujesz.
OdpowiedzUsuńNa miejscu Chanyeola pewnie zrobiłabym to samo. Sam za dużo ma do stracenia. Jestem ciekawa, co przekazał w tym SMS'ie... mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
D:
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się dokończyć opowiadanie i muszę Ci powiedzieć, że w Twoim stylu jest coś, co sprawia że sięgasz po kolejny epizod, nie zdając sobie nawet sprawy, że to robisz, lol. Opowiadanie bardzo mi się podoba, chociaż zrobiłaś z mojego (hehe) Kaia dupka :D. Chanyeol postąpił ... wydaje mi się, że dobrze. Beakhyun zareagował dość ostro, ale też bym pewnie tak zrobiła, gdyby życie mojego chłopaka wisiało na włosku.
Czekam na ostatnią część i mam nadzieję, że zabierzesz się jeszcze za jakąś wieloczęściówkę, bo uwielbiam Twoje opowiadania ♥
Ale... jak mogłaś tak skopać Baekkiemu życie? ;_; Wszyscy go opuścili (tak mniej-więcej) ;((( nie można tak dręczyć bohaterów! Hahha
OdpowiedzUsuńNo i teraz rozkminiam co napisał Channie... mam wrażenie, że wielkolud ma kłopoty.
Luhan to za przeproszeniem szmata... nie powinien był ukrywać swojej nocy z Jonginem. Może gdyby powiedział Baekowi od razu to byłoby lepiej? No i ciekawi mnie ten jego kolor włosów...
Zmieniam zdanie. Szują jest Kris ;_; *sob* tak chamsko niszczyć życie Baeka. Niech sb znajdzie inną ofiarę ;_;
Aish~ teraz to tylko chcę więcej xd już się nie mogę doczekać! ^^
xoxo