piątek, 13 grudnia 2013

Peter Pan



Tytuł: Peter Pan
Bohaterowie: Lee Minhyuk (B-Bomb) & Kim Yu Kwon (U-Kwon)
Gatunek: romans, obyczaj


Tego dnia Lee Minhyuk wyjątkowo nie miał ochoty na wychodzenie z domu, ale mimo to dał się namówić swojemu partnerowi na wyjście do kina i obejrzenie tandetnego filmu akcji, którego fabule daleko było do ideału. Siedział więc mocno znudzony w wygodnym fotelu, z całych sił powstrzymując się przed zaśnięciem. Powieki jego oczu zdawały się ważyć tonę i chwilami naprawdę nie mógł zapanować nad ich opadaniem. Za to siedzący obok niego Yu Kwon zdawał się być mocno podekscytowany oglądanym właśnie filmem, bo ani na sekundę nie odwracał wzroku od dużego ekranu. Jedynym znakiem, że wciąż żyje było to, że co chwilę sięgał dłonią do wielkiego kubła z popcornem, później wpychając go sobie do buzi. Minhyuk starał się nie zwracać zbytniej uwagi na swojego chłopaka i to, że je jak zwykłe prosie, rozsypując przy okazji połowę ziarenek dookoła siebie. Tak, Lee zwracał większą uwagę na swojego chłopaka aniżeli film, jednak o wiele bardziej interesujący był dla niego widok objadającego się popcornem Yu Kwona niż pościgi samochodowe i strzelaniny na ulicy.
- Czemu nie oglądasz? – spytał brunet, patrząc pierwszy raz od rozpoczęcia filmu na swojego chłopaka, który był wyraźnie znudzony. – Nie podoba ci się?
- Nie jest w moim guście – odpowiedział cicho Minhyuk, by nie zakłócać innym ludziom seansu. – Ale mną się nie przejmuj. Zdrzemnę się na chwilę, więc obudź mnie, jak film się skończy.
Yu Kwon wywrócił teatralnie oczami i wrócił do oglądania filmu, jednak nim ponownie wciągnął się w akcję, zerknął jeszcze raz na swojego chłopaka i mimowolnie uśmiechnął się do samego siebie, gdy zobaczył jak ten układa sobie pod głową zwiniętą w kłębek kurtkę. Wyglądał wtedy wyjątkowo uroczo, przez co Yu Kwon kompletnie zapomniał o filmie i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Minhyuka. Dopiero głośny wystrzał z broni sprowadził go ponownie na ziemię. Przestraszony podskoczył w fotelu, wysypując przy tym trochę popcornu na siebie. Siedząca obok niego dziewczyna zaśmiała się pod nosem i posłała mu szeroki uśmiech, kiedy na nią spojrzał, co od razu odwzajemnił, ledwo powstrzymując się przed roześmianiem.
- Trzyma w napięciu, prawda? – zażartowała, nie spuszczając wzroku z Yu Kwona, który w odpowiedzi kiwnął głową, czując się jak największy głupek, bo kto normalny reaguje tak podczas oglądania filmu akcji. – Jestem Sora – powiedziała cicho, przysuwając się bliżej chłopaka, by nie przeszkadzać innym ludziom w oglądaniu filmu.
- Yu Kwon – przedstawił się i uścisnął wyciągniętą do niego dłoń ciemnowłosej. – Nie przypuszczałem, że dziewczyny lubią takie filmy.
- Nie jestem typową dziewczyną – stwierdziła rozbawiona i wzruszyła beztrosko ramionami. Słysząc czyjeś zirytowane syknięcie, odsunęła się od chłopaka i rozejrzała dookoła siebie, zaraz zatrzymując wzrok na wyraźnie zdenerwowanym mężczyźnie, który posłał dziewczynie wymowne spojrzenie, kręcąc przy tym głową z dezaprobatą. – Komuś przydałoby się obejrzenie filmu familijnego – zamruczała pod nosem i prychnęła oburzona.
Yu Kwon zaśmiał się pod nosem i podał dziewczynie kubełek z popcornem. Sora uśmiechnęła się uroczo i wzięła garść ziarenek, przy okazji trochę rozsypując na ziemię. Zawstydzona posłała chłopakowi przepraszające spojrzenie i pochłonęła na raz popcorn, wypychając nim pulchne policzki przez co wyglądała jak uroczy chomik. Yu Kwon przez chwilę przyglądał się dziewczynie, jednak zaraz potrząsnął głową i wrócił do oglądania filmu. Przyszedł do kina ze swoim chłopakiem, więc nie powinien był flirtować z dopiero co poznaną dziewczyną. Minhyuk chyba by go zabił, gdyby się o tym dowiedział, ale na jego szczęście wciąż drzemał przytulony do kurtki i o niczym nie miał pojęcia. To nie tak, że Yu Kwon bał się swojego partnera. Wiedział doskonale, że ten nic by mu nie zrobił, chyba że wyjątkowo by go czymś zdenerwował, to wtedy ewentualnie Minhyuk zdzieliłby go po głowie i wygłosił kazanie, jak to miał w zwyczaju robić. Yu Kwon po prostu nie lubił denerwować Minhyuka, chociaż tak naprawdę robił to nieustannie, zachowując się jak niedojrzały dzieciak. Tak, zdecydowanie Yu Kwon był takim typowym Piotrusiem Panem, który nigdy nie chce osiągnąć dojrzałości i ciągle buja w obłokach, chcąc jak najdłużej zachować młodość i beztroskość.
Po zakończeniu filmu w sali zrobiło się jasno, przez co Yu Kwon musiał przymknąć na chwilę powieki, żeby powoli przyzwyczaić oczy do światła. Minhyuk wciąż drzemał, więc żeby go obudzić i nie robić tego w klasyczny sposób, wziął do ręki garść popcornu i rzucił nim w swojego chłopaka. Rozespany Minhyuk leniwie otworzył oczy i spojrzał spod przymrużonych powiek na roześmianą twarz Yu Kwona, który ponownie rzucił w niego popcornem, ciesząc się niczym małe dziecko.
- Przestań – mruknął Minhyuk, nie będąc w nastroju do żartów. Widząc, że chłopak znów sięga do kubełka, złapał go za rękę i spojrzał na niego groźnie. – Powiedziałem, żebyś przestał – wysyczał wyraźnie wyprowadzony z równowagi.
- Oj, hyung, o co ci chodzi? – wyjęczał rozżalony Yu Kwon, nadymając policzki ze złości. – Tylko się wygłupiam, a ty od razu na mnie warczysz.
- To nie ty potem będziesz sprzątać porozrzucany dookoła popcorn – stwierdził Minhyuk, zbierając z siebie ziarenka i wrzucając je z powrotem do kubełka. Podniósł się z fotela i otrzepał koszulkę z resztek popcornu oraz soli, a później narzucił na siebie kurtkę i popatrzył uważnie na chłopaka. – Idziemy czy zamierzasz tutaj zostać i pomóc w sprzątaniu?
- Maruda z ciebie – bąknął pod nosem Yu Kwon i wziąwszy kubełek z pozostałością popcornu, wstał z fotela i ruszył za swoim chłopakiem.
Minhyuk zdecydowanie tego dnia nie miał humoru i Yu Kwon zaczynał żałować, że w ogóle proponował wyjście do kina. Lepiej byłoby, gdyby zostali w mieszkaniu i obejrzeli coś w telewizji.
- Pójdziemy coś zjeść? – spytał Yu Kwon, próbując nadążyć za swoim chłopakiem. Ten w odpowiedzi wzruszył obojętnie ramionami, jeszcze bardziej narażając się brunetowi. – Czemu mam wrażenie, że to wyjście do kina było dla ciebie karą?
- Mówiłem ci, że nie mam sił na wychodzenie z domu, a ty mimo to naciskałeś, więc nie miałem większego wyjścia, jak tylko się zgodzić – wyjaśnił znudzony Minhyuk, spoglądając z politowaniem na chłopaka.
Yu Kwon już nic nie odpowiedział, wiedząc doskonale, że to tylko doprowadziłoby do kłótni pomiędzy nimi, a na to naprawdę nie miał ochoty. Nie lubił kłócić się z Minhyukiem, a to głównie dlatego, że ten zwykle miał rację i wygrywał większość sprzeczek.
W końcu Kim zdecydował się sam podjąć decyzję i bez konsultacji z partnerem ruszył w kierunku ulubionej knajpki. Największym jej plusem – prócz doskonałego jedzenia – było to, że otwarta była przez całą dobę, dzięki czemu przy wilczym napadzie głodu, Yu Kwon zawsze mógł tam zajrzeć i wrzucić coś na ząb. Chłopak szedł przed siebie, nie zważając nawet na to, czy jego partner zdecydował się do niego dołączyć. Jedynie raz obejrzał się przez ramię, a zobaczywszy podążającego za nim Minhyuka, odetchnął z ulgą. Zdecydowanie bardziej wolał zjeść posiłek w towarzystwie swojego chłopaka, nawet jeśli on tego dnia był wyjątkowo upierdliwy.
- Gdzie siadamy? – spytał Yu Kwon, kiedy dotarli nareszcie na miejsce. Rozejrzał się po lokalu za wolnym stolikiem i spojrzał na swojego chłopaka, który skinięciem głowy wskazał wybrane przez siebie miejsce. – Długo zamierzasz być taki opryskliwy? – Kim podążył za partnerem do znajdującego się w samym kącie knajpy stolika.
- Przepraszam, okay? – Minhyuk westchnął ciężko, siadając na krześle. Spojrzał uważnie na młodszego partnera, który zajął swoje miejsce i lekko się uśmiechnął. – Jestem ostatnio mocno zestresowany.
- Zauważyłem – mruknął pod nosem Yu Kwon, rozglądając się za kelnerem. Nagle jego oczy zatrzymały się na dziewczynie, którą poznał w kinie i która najwyraźniej była jedną z nielicznych kelnerek. Kiedy dostrzegła bruneta, uśmiechnęła się promiennie i podeszła do ich stolika, chcąc przyjąć zamówienie. – A to ci dopiero niespodzianka!
- Tak myślałam, że skądś cię kojarzę – powiedziała rozbawiona, spoglądając to na Yu Kwona, to na towarzyszącego mu Minhyuka. – Czego sobie panowie życzą?
- Sam wybierz. Mi jest wszystko jedno – westchnął Lee, dając swojemu chłopakowi wolną rękę. Wiedział, że pewnie znów wybierze smażoną wołowinę z warzywami, co było jego ulubionym daniem i w ogóle się nie pomylił. Kiedy Yu Kwon zamówił właśnie to danie, Minhyuk uśmiechnął się do samego siebie, jednak zaraz spoważniał, gdy zobaczył jak jego partner patrzy na odchodzącą kelnerkę. – Znasz ją?
- Co? – Yu Kwon spojrzał na szatyna i zamruczał przeciągle, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć. – Znaczy… Poznałem ją w kinie. Siedziała obok mnie.
- Och, to widzę, że film jednak nie był taki świetny, skoro musiałeś umilić sobie czas flirtowaniem z przypadkową dziewczyną – powiedział z przekąsem Minhyuk, opierając się wygodnie o krzesło. Założył ramiona na torsie i popatrzył na zdziwionego partnera, który na te słowa wywrócił teatralnie oczami i głośno westchnął. – Nie mam racji?
- O co ci chodzi? – warknął Yu Kwon, zaciskając dłonie w pięści. Powoli zaczynał mieć dość swojego chłopaka i bał się, że jeszcze chwila i wybuchnie złością. – Od rana na mnie warczysz, a kiedy już mi się wydaje, że ci przeszło, ty znów wyskakujesz z jakimś głupim tekstem.
- Jestem zmęczony. Wiesz doskonale, że wtedy łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi – powiedział ściszonym głosem Minhyuk, ukrywając twarz w dłoniach. Było mu głupio, że bez powodu ciągle naskakiwał na swojego chłopaka, ale zmęczenie powoli zaczynało brać nad nim górę. – Przepraszam. Zjedzmy kolację i wracajmy do domu, okay?
- W porządku – rzucił cicho Yu Kwon, nawet nie spoglądając na partnera.
Kiedy Sora przyniosła ich zamówienia, uśmiechnął się do niej lekko i zaraz odwrócił wzrok, nie chcąc dawać swojemu chłopakowi kolejnego powodu do wszczynania kłótni. Miał dość tego wieczoru, dlatego postanowił dostosować się do planu Minhyuka: zjeść jak najszybciej i wrócić do wspólnego mieszkania.
Przez cały posiłek pomiędzy chłopakami panowała nieprzyjemna cisza. Jedynie czasami posyłali sobie krótkie spojrzenia, jednak w ogóle się do siebie nie odzywali, jakby obawiając się, że choćby jedno słowo wywoła wojnę.
Zdarzały się dni, kiedy miał go po prostu dość. Wtedy w głowie Minhyuka pojawiała się dziwna myśl, by spakować wszystkie swoje rzeczy i odejść, nie oglądając się za siebie. Mimo to nie wcielał ich w życie, chociaż chwilami był bliski wykonania zdecydowanego kroku. Wiedział jednak, że później żałowałby swojej decyzji, a duma nie pozwoliłaby mu wrócić do tego irytującego dzieciaka, którego kochał pomimo jego wad. Każdy je posiadał – taka była natura człowieka. Minhyuk nigdy nie spotkał na swojej drodze ideału, a jego partnerowi zdecydowanie daleko było do takiego określenia, chociaż z początku zdawał się być bez jakichkolwiek wad. Dopiero po czasie Minhyuk uświadomił sobie, że miłość naprawdę bywa ślepa. Zakochujemy się w kimś i jesteśmy tą osobą tak mocno zauroczeni, że nie dostrzegamy jej licznych wad. Traktujemy ją niczym bóstwo i trzymamy się kurczowo tego uczucia, obawiając się, że już nigdy więcej nie dostaniemy drugiej szansy, by poczuć się tak cudownie jak właśnie przy ukochanej osobie. Tolerujemy jej dziwne wyskoki, uważając, że dziecinne zachowanie jest wyjątkowo urocze; śmiejemy się z żałosnych żartów, dziwiąc się innym ludziom, którzy potrafią zachować powagę. I nagle nadchodzi ten dzień, kiedy zdejmujemy z oczu klapki i dostrzegamy to, jak naprawdę wygląda nasz związek.
Problem Minhyuka polegał na tym, że kochał swojego chłopaka i to tak mocno, że nie umiał od niego odejść. Mimo że Yu Kwon potrafił być irytujący, to przy tym wszystkim miał w sobie tyle uroku, że nie można było po prostu go ignorować. Poza tym Minhyuk nauczył się z nim żyć i tolerować jego dziwne zachowania. Czasami naprawdę mu to nie przeszkadzało i wciąż potrafił uśmiechnąć się, gdy ten zrobił coś głupiego, a nawet śmiał się  z jego żałosnych kawałów.
Ostatnio jednak wszystko zaczęło się komplikować i Minhyuk nie wiedział już czy jego kiepskie nastroje spowodowane były problemami w pracy, czy może faktem, że Yu Kwon jeszcze bardziej zdziecinniał i zamiast uczęszczać na uczelnię, wolał przesiadywać z kumplami i bawić się grafficiarza. Minhyuk tego nie wiedział, ale był pewien, że jeśli coś się nie zmieni, to pewnego dnia w końcu nie wytrzyma i powie o kilka słów za dużo.
- Powiesz mi, co się dzieje? – Yu Kwon zdecydował się w końcu przerwać ciszę, nie mogąc dłużej znieść panującej pomiędzy nimi napiętej atmosfery.
- Mam problemy w pracy. Szef na mnie naciska, a ja mam tyle roboty, że nie wiem w co ręce włożyć – wyjaśnił Minhyuk, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to marna wymówka dla jego opryskliwego zachowania. Pomimo że była to szczera prawda, to nie mógł wiecznie wykręcać się męczącą pracą i denerwującym szefem. Nigdy nie chciał, by praca miała jakikolwiek wpływ na jego związek z Yu Kwonem, ale ostatnio po prostu nie umiał sobie poradzić z natłokiem obowiązków.
- Weź urlop albo rzuć pracę. Znajdziesz coś lepszego – stwierdził brunet, wzruszając obojętnie ramionami. Widząc spojrzenie chłopaka, zmarszczył pytająco czoło i włożył do ust kawałek mięsa. – Co?
- Dla ciebie to wszystko jest takie proste, prawda? – Minhyuk odłożył pałeczki na bok i przyjrzał się uważnie brunetowi. – Coś ci się nie podoba i do razu z tego rezygnujesz, nawet nie próbując czegokolwiek naprawić. Życie na tym nie polega, Yu Kwon. Nie możesz wiecznie bujać w obłokach.
- Co mam przez to rozumieć? – spytał zaskoczony brunet, prawie dławiąc się kawałkiem mięsa, który właśnie przełykał. Zamrugał kilkukrotnie powiekami, jeszcze raz analizując słowa partnera.
- Tylko tyle, że jesteś niedojrzały, a ja mam dość twojego dziecinnego zachowania – wyjaśnił wyraźnie zdenerwowany Minhyuk, wpatrując się w twarz Yu Kwona, który momentalnie pobladł, czekając na ostateczny cios. – Najwyższy czas dorosnąć.
- Chcesz przez to powiedzieć, że ze mną zrywasz? – wydukał z ledwością Yu Kwon, przełykając nerwowo ślinę. Widząc minę partnera, westchnął ciężko i załamany ukrył twarz w dłoniach.
- Przykro mi, Yu – szepnął Minhyuk, podnosząc się z krzesła.
Już miał odejść od stolika, gdy poczuł wokół nadgarstka niepewny uścisk dłoni bruneta. Spojrzał na niego z góry i momentalnie pożałował swoich słów, gdy zobaczył wzrok chłopaka i jego zbolałą minę. Minhyuk poczuł się wyjątkowo podle, zupełnie tak, jakby bez powodu skarcił niewinnego szczeniaka. Zresztą Yu Kwon w tamtej chwili nawet takiego przypominał.
- Daj mi chociaż pięć minut…
- Na co? – przerwał mu Minhyuk, wpatrując się w oczy młodszego chłopaka.
- Na przekonanie cię do pewnego dzieciaka – dokończył, nie spuszczając wzroku z Lee, który tylko westchnął cicho i wrócił na swoje miejsce. Yu Kwon uśmiechnął się lekko, jednak zaraz spoważniał, nie chcąc dać po sobie poznać, że jest niemalże pewny powodzenia swojego planu. – Minhyuk, ja wiem, że jestem… Dziecinny i nieodpowiedzialny, że wkurzam cię swoim zachowaniem i wiecznym niezdecydowaniem, ale… Cholera no, taki już jestem. Kiedyś ci to nie przeszkadzało, więc co się zmieniło? Przestałeś mnie kochać? A może ci na mnie już nie zależy?
- To nie tak – powiedział Minhyuk, wykręcając teatralnie oczami. Wiedział, że Yu Kwon tak zrobi. Zawsze tak robił: pierwsze brał całą winę na siebie, potem udawał wielkie niewiniątko, a na końcu odwracał kota ogonem i wychodziło na to, że cała wina leżała po stronie Minhyuka, który nieświadomie dawał sobą manipulować. – Zależy mi na tobie. Nawet nie wiesz, jak bardzo, ale jeśli się nie zmienisz, to nie będę mógł z tobą dalej być.
- A jeśli się zmienię? – spytał cicho Yu Kwon, stosując w dalszym ciągu sztuczkę ze zbolałym szczeniaczkiem, którego właściciel bezpodstawnie o coś oskarżył. Wiedział, że maślane oczka podziałają na Minhyuka, który nigdy nie był w stanie oprzeć się jego urokowi. – A co jeśli obiecam ci, że się zmienię? Dasz nam wtedy jeszcze jedną szansę?
- Nie wiem – rzucił niepewnie Lee, podnosząc się z krzesła. – Na jakiś czas przeniosę się do Jaehyo.
- Nie zmienisz swojej decyzji? – Yu Kwon spojrzał spod opadającej na oczy grzywki na Minhyuka, który westchnął głośno i pokręcił głową z dezaprobatą. – Nie ruszę się stąd, dopóki nie powiesz, że dasz mi kolejną szansę.
- I jak mam wierzyć w to, że się zmienisz, skoro znów się wygłupiasz? – Lee popatrzył krytycznie na młodszego chłopaka i nie mówiąc już nic, udał się do wyjścia z lokalu.
Yu Kwon odprowadził go wzrokiem i osunął się na krześle, opierając głowę o jego oparcie. Przez dłuższą chwilę siedział w bezruchu ze spojrzeniem wbitym w sufit, nawet nie wyczuwając spływającej po skroni łzy. Dopiero Sora wyrwała go z tego dziwnego amoku i sprowadziła z powrotem na ziemię. Chłopak momentalnie poprawił się na krześle i starł mokry ślad na skórze.
- Ciężki dzień? – spytała, zbierając talerze ze stolika. Brunet skinął niemrawo głową i sięgnął po szklankę z sokiem. – Za piętnaście minut kończę zmianę, bo na chwilę zastępowałam koleżankę, więc jeśli będziesz chciał, to możemy pogadać. Jestem podobno dobrą słuchaczką, chociaż nie obiecuję, że znajdę rozwiązanie na twoje problemy.
Yu Kwon uśmiechnął się lekko do dziewczyny, a kiedy ta odeszła od stolika z bezradności, jaka go ogarnęła, położył głowę na blacie i głośno westchnął. Wiedział, że Minhyuk tak szybko nie wróci, ale nic sobie z tego nie robił. Skoro przysiągł, że nie ruszy się z knajpy, to się nie ruszy, a była ona czynna całą dobę, więc tym bardziej mógł tam siedzieć do woli. Był gotów na każde poświęcenie, byleby tylko Minhyuk dał mu szansę to wszystko naprawić, a co najważniejsze: naprawić siebie samego. Yu Kwon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że daleko mu do ideału, a swoim dziecinnym zachowaniem wcale nie poprawiał wizerunku, ale taki już był i albo się go za to kochało, albo nienawidziło.
Tylko w której grupie teraz znajdował się Minhyuk?

*

Lee zdjął z szafy walizkę i rzucił ją na łóżko. Przez chwilę wpatrywał się w nią pustym wzrokiem, zastanawiając się, czy to naprawdę dobry pomysł, by przenosić się do Jaehyo. Co prawda ustalił już z przyjacielem, że przyjedzie do niego jeszcze tego wieczoru, ale w momencie, kiedy miał się pakować w jego głowie zaczęło się pojawiać coraz więcej wątpliwości. Czy to na pewno poprawi zgrzyt pomiędzy nim a Yu Kwonem, czy może będzie odwrotnie i doszczętnie zniszczy ich związek, który wymagał jak najszybszej naprawy? Już sam nie wiedział, co ma robić. Niczego nie był pewien, bo każda decyzja wydawała się być zła. Jeśli zostanie, to Yu Kwon nie dostanie żadnej nauczki i znów potwierdzi się to, że Minhyuk ma do niego ogromną słabość i wybaczy mu nawet największe przewinienie. Natomiast jeśli przeniesie się do Jaehyo, to być może tym samym przekreśli to, co pomiędzy nimi jest.
- Co robić? – zapytał samego siebie, podchodząc do szafy. Wyjął z niej jedną z koszul, które nosił do pracy i głośno westchnął, dokładnie jej się przyglądając. Nagle jego wzrok zatrzymał się na kieszonce, w której znajdowała się jakaś karteczka. Bez namysłu wyjął ją stamtąd i rozłożył, do razu rozpoznając koślawe pismo Yu Kwona. – Miłego dnia, kochanie. Twój Yukkie – przeczytał na głos, mimowolnie się uśmiechając do samego siebie.
Minhyuk odłożył liścik na miejsce i starannie poskładał koszulę, by nie wymięła się w walizce. Tych kilka słów pomogło mu podjąć jedną z najważniejszych decyzji w jego życiu i miał cichą nadzieję, że nie pożałuje tego.

*

Nie wiedział, ile czasu już siedział w restauracji, ale po małej ilości osób się tam znajdujących wywnioskował, że musiało być późno. Swoje przypuszczenia potwierdził, kiedy spojrzał na wyświetlacz telefonu i zobaczył godzinę dwudziestą drugą. Minhyuk wciąż się nie zjawiał i chociaż zaraz po jego wyjściu Yu Kwon był niemalże pewien, że ten wróci po kilku minutach, tak po czterech godzinach czekania zaczynał w to wątpić. Minhyuk pewnie spakował swoje rzeczy i tak, jak zapowiedział, wyniósł się do Jaehyo. Yu Kwona opuszczała powoli nadzieja na pojawienie się chłopaka i nawet zapewnienia Sory, że na pewno zjawi się niedługo w restauracji, nie potrafiły go pocieszyć. Wiedział, że wszystko popsuł, dlatego nie miał odwagi zadzwonić do Minhyuka i poprosić o kolejną rozmowę. Nie zasługiwał na niego. Nie zasługiwał wtedy, gdy się poznawali i wszystko dopiero zaczynało się między nimi rozkręcać, ani nie zasługiwał teraz. Nie powinien mieć żadnych złudnych nadziei na przyjście Minhyuka, ale też nie umiał w to całkowicie zwątpić. Czy naprawdę Lee był gotów to wszystko przekreślić? Chociaż Yu Kwon nie mógłby mieć do niego o to żalu. W końcu sam był przyczyną ich rozstania.
Zrezygnowany położył głowę na blacie stolika i głośno westchnął, przymykając zmęczone powieki. Nie mógł przetrawić tego, że wszystko popsuł. Wiedział, że jeśli Minhyuk naprawdę wyniesie się do Jaehyo, to będzie to jednoznaczne z tym, że to definitywny koniec ich związku. Był pewien, że po powrocie do mieszkania zastanie puste szafki i pewnie jakiś marny, pożegnalny liścik przyczepiony magnesem do lodówki. To był właśnie jeden z powodów, przez które Yu Kwon nie chciał wracać do mieszkania. Drugi był taki, że zarzekł się czekać na Minhyuka dopóki ten nie da mu szansy. Kim wiedział, że po takiej przygodzie prędko nie wróci do tej restauracji, ale może jego katusze na coś się przydadzą. Kto wie?
Słysząc nad sobą głośne odchrząknięcie, Yu Kwon jęknął przeciągle, spodziewając się któregoś z kelnerów, i niechętnie uniósł głowę. Na chwilę zamarł, gdy zobaczył stojącego przy stoliku Minhyuka, a kiedy wreszcie dotarło do niego, że to nie są żadne omamy spowodowane zmęczeniem, ale rzeczywistość, otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i wydał z siebie przeciągłe westchnięcie.
- Czy to oznacza, że… - zaczął Yu Kwon, nie będąc już tak pewnym siebie, jak wcześniej. Czekanie na chłopaka wypruło z niego pokłady energii i dało mu nauczkę na całe życie.
- Chodź do domu, bo jeszcze chwila, a właściciel sam wyrzuci cię za drzwi – powiedział Lee, uśmiechając się pobłażliwie do bruneta. Wyciągnął do niego rękę, a kiedy ten ją pochwycił, splótł ich palce w silnym uścisku i skierował się do wyjścia z restauracji. – Przemyślałem to wszystko i podjąłem kilka decyzji – kontynuował, gdy już znaleźli się na zewnątrz, a chłodne powietrze uderzyło w ich ciała, wywołując na nich gęsią skórkę. Minhyuk spojrzał na swojego chłopaka, który miał na sobie jedynie koszulkę z krótkim rękawem i nie zastanawiając się długo, zdjął z siebie kurtkę i narzucił ją na ramiona bruneta. Sam pozostał w ciepłej bluzie, więc nie martwił się o panujący na dworze chłód. – Zrezygnowałem z pracy – wyjaśnił w końcu, wpatrując się w oczy Yu Kwona, które w tamtym momencie nienaturalnie się powiększyły.
- Rzuciłeś pracę? Przecież… Lubiłeś ją – stwierdził zaskoczony brunet, nie mogąc dalej uwierzyć, że stoi twarzą w twarz z Minhyukiem. A może to był tylko sen? Dla pewności przymknął powieki i uszczypnął się w udo, a kiedy ponownie otworzył oczy zobaczył stojącego przez nim szatyna, który nie krył rozbawienia jego zachowaniem. – Musiałem się upewnić, że nie zasnąłem przy stole – wyjaśnił i uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób, czym zawsze sprawiał, że Minhyukowi robiło się ciepło na sercu. – Dlaczego rzuciłeś pracę?
- Masz rację: lubiłem ją, ale to przez nią ostatnio ciągle się kłóciliśmy, a ważniejszy dla mnie jest nasz związek. Poszukam czegoś innego – odpowiedział na pytanie swojego chłopaka, który odetchnął z wyraźną ulgą i niespodziewanie wtulił się w Minhyuka, zaciskając dłonie na jego bluzie. – Chodźmy do domu i zacznijmy naprawiać nasz związek – wyszeptał brunetowi na ucho, czym sprawił, że jego usta wygięły się w zadziornym uśmiechu.
Minhyuk, widząc to, zaśmiał się pod nosem i objąwszy Yu Kwona ramieniem, ruszył w stronę ich wspólnego mieszkania. Nie wiedział do końca, co przyniosą im kolejne dni, ale starał się myśleć pozytywnie. Wiedział, że uczucia w związku nie zawsze rozkładają się po równo. Rzadko dzielą się pół na pół i zwykle jest tak, że jedna ze stron daje z siebie sześćdziesiąt procent, a druga zaledwie czterdzieści. Tylko czy znalezienie harmonii naprawdę było niemożliwe? Nie był tego pewien, ale zamierzał to sprawdzić, chcąc w końcu stworzyć z Yu Kwonem prawdziwy i silny związek, którego już nigdy nic nie zniszczy.

15 komentarzy:

  1. Jejciu, jak ja lubię czytać te twoje historie. To jest taka chwilowa odskocznia od rzeczywistości. Mega przyjemna odskocznia! I lubię takie zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko szkoda ze moje rozstanie nie skonczy sie tak . Wena weno gdzie jestes? Koham jak piszesz,pozwala mi sie to przeniesc w inny swiat i zapomniec.co prawda nie odrozniam jeszcze tych panow mimo wszystko oneshot jest cudowny. Jak wszystkie ktore piszesz.nadal nie wiem jam potrafisz wyrazic slowami takie uczucia. Co powiesz na jakis pairing o shinee?albo moze malej wspolpracy ? Moze potrzebujesz czegos nowego moze pisania z kims na pol np z dwoch perspektyw.
    ~kri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiam, gdzie podziała się moja wena :( a co do współpracy, to moje wcześniejsze próby pisania z kimś pół na pół kończyły się wielką klapą, ale zawsze można spróbować jeszcze raz :) myślałam o Shinee, co prawda ostatnio dodałam 2mina, ale może niedługo wpadnie mi do głowy coś nowego. Jakaś propozycja odnośnie pairingu?
      A co do weny, a raczej jej braku, to wynika to chyba głównie z tego, że sesja zbliża się nieuchronnie i mam coraz mniej czasu na przyjemności, a do tego dochodzi pisanie pracy licencjackiej, bo do końca stycznia muszę oddać jeden rozdział, żeby zaliczyć seminarium :c tak, nauka i pisanie opowiadań nie zawsze idą w parze :c

      Usuń
    2. Jesli chodzi o shinee to akceptuje trzy pary Jongkey,2min i Jongtae nic wiecej,bo inne wydaja mi sie malo realne ;) oj rozumiem cie nauka skutecznie utrudnia zycie i powoduje brak checi do zycia,a wszyscy mowia to najlpiekniejszy okres w zyciu. Guzik prawda jak dla mnie najpiekniejsze sa wolne weekendy ;) chociaz i takie to teraz zadkosc. Szkoda ze przejechalas sie na wspolpracach,czasami wychodzi cos pieknego a ma sie mniej obowiazkow o te polowe ale zawsze to cos ^^
      ~kri

      Usuń
    3. Pomyślę coś o Shinee, jak tylko wena wróci i znajdę chwilę wolnego czasu :) wiesz, szkoła i studia są fajne o ile nie trzeba się uczyć i zdawać egzaminów ^^
      Moja niechęć do pisania z kimś wspólnych opowiadań wynika też pewnie z tego, że nie lubię być od kogoś uzależniona i czuć presji od drugiej osoby, wolę pisać w swoim tempie i nie musieć się przejmować drugą stroną :)

      Usuń
  3. Ten one shot był taki dość prosty, nieskomplikowany, nie było też jakiejś dynamicznej akcji, ale mimo to czytało się bardzo przyjemnie. Chyba faktycznie trudno czasem wytrzymać z kimś o tak dziecinnym zachowaniu jak Yu Kwon, chociaż w gruncie rzeczy ten chłopak jest uroczy :) Naprawdę się bałam, że Minhyuk zerwał z nim tak na amen, na szczęście wszystko sobie przemyślał. Pomimo przeciwieństw fajna z nich para, jestem przekonana, że będą razem szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko zobaczyłam tytuł tego opowiadania od razu się uśmiechnęłam - w najbliższym czasie też planuję dodać ff z tym tytułem, więc od razu zabrałam się za czytanie.
    Świetnie idzie ci pisanie takich życiowych fabuł - po prostu widać, że je lubisz i cieszę się, że głównie takie piszesz, bo ostatnio twoje ff poprawiają mi humor.
    Fabuła tego ff jest słodka i taka niewinna - jak sam Yu Kwon. Taki uroczy chłopiec, który nie chce dorosnąć. Podobało mi się, jak zakończyłaś jedną scenę, że takich ludzi się albo kocha, albo nienawidzi - jak można nienawidzić? Przecież on tym swoim optymizmem zarażał ludzi. Cieszę się, że ostatecznie zaraził Minhyuka.
    <33
    Co do propozycji oneshotów, to chętnie przeczytałabym jakiegoś Sekaia, albo Taorisa w twoim wykonaniu - ale i tak przeczytam każdy oneshot z innym paringami, bo nie chcem nic przegapić xD

    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym chyba nie wytrzymała czekając na kogoś w jednym miejscu, nie mając dodatkowo pewności, czy to coś da. Podziwiam go <3 Ale rozumiem też Min'a, coś, czego najbardziej nie znoszę w związku, to właśnie wąty o wszystko i o nic. Brr. To przejaw największego szczeniactwa na świecie. Zazwyczaj cieszę się, gdy jakaś para znowu się zejdzie, ale tym razem mam wrażenie, że to kolejna szansa, która się zmarnuje :) I świetny tytuł. Kocham "Piotrusia Pana", taka urocza bajka z dzieciństwa <3
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Yu Kwon i Minhyuk to zupełne przeciwieństwa, a mimo tego zakochali się w sobie. Yu Kwon to taki uroczy, beztroski chłopak, a Minhyuk poważny facet. Ale przecież przeciwieństwa się przyciągają ;D Mimo wad, Minhyuk nie potrafił zostawić swojego chłopaka. Na całe szczęście dali sobie drugą szansę, a Minhyuk nawet zrezygnował z ulubionej pracy, by naprawić związek.
    Bardzo fajny one shot!
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie piszesz, masz ogromny talent! :)
    Cudowny one shot :)
    zapraszam pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu udało mi sie przeczytać tego one shota :) zaintrygowal mnie już sam tytuł i nie mogła się doczekać kiedy go dodasz a później sama nie miałam czasu :(
    Co do shota taki w sumie prawdziwy bo w związkach nie zawsze jest kolorowo trzeba podejmować jakieś decyzję i nie zawsze wiadomo jaki one przyniosą skutek. Myślałam ze minhyuk odejdzie i dopiero po jakimś czasie wróci ale tak chyba jest lepiej. zachowanie Yu kwona jest bardzo urocze moim zdaniem ale domyślam się ze w nerwowych sytuacjach może być irytujace ;) no nic shot jak zawsze mi się podobał i czekam na kolejna notke ;)
    Pozdrawiam i życzę powrotu weny :3
    ps. moja też uciekła może poczuły święta :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Yu Kwon jako dziecinny, mimo wszystko uroczy chłopak? Uhm... To mój bias z BLOCK B i rzeczywiście uroczy to on jest, ale jakoś zdołałam go sobie wyobrazić jako takiego dziecinnie irytującego chłopaka xD. Pewnie sama z ledwością dałabym radę z nim wytrzymać, dlatego poniekąd nie dziwię się decyzji Minhyuka, choć doskonale wiedział na co pisze rozpoczynając ten związek... Na początku na pewno poznał U-Kwona i wiedział, jaki jest z charakteru. Akceptował to, a potem mu się odmieniło? Chociaż... może U-Kwon po prostu zaczął przesadzać... Sama nie wiem. Najważniejsze, że mimo wszystko wciąż są razem i życzę im szczęścia, ot co! :).
    Oby wena wróciła, tego Ci życzę! :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Czo te Lee Minhyuki takie xD nie wiem czy zauważyłaś ale zarówno tego z BTOB i tego z Block B wykreowałaś podobie ^^ Opowiadanie jest urocze, chociaż nie widzi mi się ten paring, ale może to dlatego że mi się żaden paring w Block B nie widzi xD
    co do paringów na one shoty, to było by super jakbyś napisała Hansola z BJoo z ToppDogg albo Kidoh z ToppDogg z Jinem z BTS ^^ mam nadzieję że wena szybko przyjdzie! nawet jeśli czytam z opóźnieniem ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No takie te Minhyuki są :> co do Twojej propozycji, to obawiam się, że o takich pairingach nie napiszę, bo nie siedzę w ToppDogg, a Jin z BTS nie widzi mi się na homo (chociaż to mój bias w tym zespole) :)

      Usuń
  11. Nie wierzę, że czekał na niego tyle czasu! ja bym szybciej odpuściła. dobrze, że jednak dał mu drugą szansę, a jak dalej im się nie będzie układać to przeciez mogą się rozstać xd z jednej strony strasznie wkurzające musi być mieć takiego dziecinnego chłopaka, ale z drugiej jakby obaj byli jak Minhyuk to trochę nudno by było w ich związku. ten liścik co mu zostawił yu kwon ^^

    OdpowiedzUsuń