czwartek, 2 stycznia 2014

How to love? Hard to love…

III

Wszystko zajmuje więcej czasu niż myślisz.

Eunji wstała jako pierwsza. Tej nocy nie spała zbyt dobrze, a wszystko przez zmianę otoczenia. Zawsze miała z tym problem, jednak nie sądziła, że dopadnie ją to także w domu kuzyna, w którym przecież spędzała dużo czasu jeszcze przed wyjazdem do Busan. Nieustannie wierciła się w łóżku, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji, a kiedy nareszcie udawało jej się zasnąć, coś nagle zakłócało spokój dziewczyny i nie pozwalało zasnąć przez kolejną godzinę. Nawet słuchanie melancholijnych piosenek nic nie dawało, a chyba nawet szkodziło, bo chwilami miała wrażenie, że zamiast ją usypiać, jeszcze bardziej pobudzają.
W ten oto sposób Eunji była już na nogach o szóstej. Żeby nie tłuc się od rana po domu, postanowiła rozpakować swoje rzeczy, bo poprzedniego dnia kompletnie nie miała na to sił i czasu, gdyż od pojawienia się w domu Junmyeona ciągle siedziała z chłopakami i rozmawiała z nimi na każdy poruszony temat. Musiała przyznać, że kuzyn miał dobry gust jeśli chodzi o dobór przyjaciół. Od razu polubiła Zitao i jego specyficzne poczucie humoru oraz fakt, że wszędzie go pełno. Wu Yifan i Kyungsoo wydali się sympatyczni, chociaż z nimi najmniej rozmawiała poprzedniego dnia. A co do Sehuna i Jongdae to miała wciąż mieszane uczucia, gdyż na pierwszy rzut oka wydali się jej nieco aroganccy i wycofani.
- Och, hej – rzucił zaskoczony Jongdae, wchodząc do kuchni, w której Eunji siedziała od ponad godziny, wyczekując tylko aż któryś z chłopaków się obudzi i do niej dołączy. – Nie wiedziałem, że jesteś rannym ptaszkiem.
- Hej, ja też nie sądziłam, że którykolwiek z was wstaje przed południem – powiedziała rozbawiona, obejmując dłońmi kubek z wyziębłą herbatą. – Mam nadzieję, że cię nie obudziłam, bo starałam się być jak najciszej.
- Nie, nie obudziłaś mnie. – Jongdae uśmiechnął się lekko do dziewczyny i podszedł do wysepki, po czym z miski zabrał banana i usiadł przy stole naprzeciwko Eunji. – Zwykle wstaję wcześniej i idę biegać. A chłopakami się nie przejmuj, bo ich ciężko obudzić, więc spokojnie możesz hałasować, a oni i tak nie otworzą oczu.
- Dobrze wiedzieć – zaśmiała się cicho, nieśmiało zerkając na twarz chłopaka. Zwykle nie miała problemów z rozmawianiem z chłopakami, chyba że ci byli wyjątkowo przystojni i wpadli jej w oko. Wtedy uważała na każde wypowiadane słowo, a czasami język grzązł w gardle i nie umiała sklecić choćby krótkiego zdania. Właśnie takie coś dopadło ją w momencie, kiedy Jongdae dosiadł się do niej i nie spuszczając z niej wzroku, pochłaniał banana. – To… mówisz, że codziennie biegasz?
- Hm? – Chen wyrwany z zamyślenia zmarszczył pytająco czoło, czego dziewczyna nie mogła dostrzec przez idealnie zaczesaną grzywkę, która skrzętnie zakrywała jego czoło. – Ach, tak, tak. Staram się codziennie, ale czasami jak mnie dopada leń, to wyleguję się w łóżku do południa. Może chcesz dołączyć? – spytał nagle, podnosząc się z krzesła, by wyrzucić skórkę po bananie do kosza.
- Ja? – Eunji prawie zakrztusiła się herbatą. Kiedy Jongdae skinął głową, zagryzła dolną wargę i niepewnie popatrzyła na chłopaka. – Wiesz, nie chciałabym ci przeszkadzać. Wiem, że niektórzy ludzie wolą biegać w pojedynkę.
- Jeśli zaczniesz mnie denerwować, to mam słuchawki i telefon – powiedział, pokazując komórkę. – No, chodź, chodź – zachęcał, idąc do przedpokoju. – Reszta i tak prędko nie wstanie, a nie ma sensu, żebyś sama siedziała.
- Okay, to pójdę tylko po buty i zaraz wracam – poinformowała dziwnie podekscytowana i czym prędzej udała się na piętro do swojego pokoju.
Jongdae natomiast założył za ten czas buty do biegania, bluzę i wyszedł z domu, by trochę się porozciągać przed porannym joggingiem. Ostatnio stało się to jego rytuałem, bo dzięki wysiłkowi fizycznemu nie myślał o problemach, jakie ostatnio się do niego przyplątały. Wiedział, że najlepszym rozwiązaniem byłaby szczera rozmowa z którymś z chłopaków, a nawet z nimi wszystkimi, jednak jemu samemu wciąż ciężko było w to wszystko uwierzyć, dlatego wolał pierwsze samemu się z tym uporać, a dopiero później porozmawiać o tym z przyjaciółmi.
- Już jestem – zakomunikowała Eunji, dołączając do Jongdae.
Chłopak uśmiechnął się do niej lekko i skinąwszy głową, wybiegł na ulicę, jedynie raz oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy szatynka za nim podąża. Kiedy zrównała z nim kroki, zerknął na nią kątem oka, przyglądając się przez dłuższą chwilę jej profilowi. Musiał przyznać, że była bardzo ładna. Może jeszcze nieco dziecinna, ale z pewnością posiadała wiele uroku osobistego, a jej uśmiech był jednym z najpiękniejszych, jakie Jongdae miał okazję widzieć w swoim życiu. Zaraz chłopak spoliczkował się w myślach i głośno westchnął, dochodząc do wniosku, że nie powinien w ten sposób patrzeć na kuzynkę swojego najlepszego przyjaciela. Poza tym Eunji przyjechała tylko na wakacje, więc tym bardziej powinien trzymać swoje rozszalałe hormony na wodzy.
- Jak będziesz zmęczona, to powiedz – odezwał się po dłuższej chwili, nie chcąc, by dziewczyna zasłabła przez intensywne bieganie.
- Nie martw się. Moja kondycja ma się dobrze – zaśmiała się Eunji i przyspieszyła, bez problemu wyprzedzając Jongdae. – Czego nie można powiedzieć o twojej kondycji! – krzyknęła, oglądając się za siebie.
Chen zaśmiał się uroczo i szybko dogonił dziewczynę, drażniąc się z nią i to raz zwalniając, to znów przyspieszając i ją wyprzedzając. Eunji nie była dłużna i co chwilę zachodziła mu drogę, przez co musiał odskakiwać na bok, by jej nie staranować. W pewnym momencie Jongdae przez takie wygibasy stracił równowagę i poleciał prosto na szatynkę, przez co oboje upadli na twardy chodnik.
- O matko! Wszystko w porządku? – zapytał przerażony Jongdae, szybko schodząc z dziewczyny, by upewnić się, że nic jej się nie stało.
- Z matką czy ze mną? – zaśmiała się Eunji, siadając z ledwością na ziemi. Syknęła z bólu, kiedy zobaczyła niewielką plamę na szarych spodniach w okolicy kolana. Niepewnie podwinęła nogawkę i momentalnie pobladła na widok zdartej skóry, z której coraz mocniej zaczynała się sączyć krew. – No… - zaczęła zbyt mocno przerażona, by cokolwiek jeszcze dodać.
- Eunji, tak bardzo cię przepraszam! – powiedział spanikowany Jongdae, machając dłonią nad kolanem dziewczyny, jakby to miało pomóc w zatrzymaniu krwawienia. – Junmyeon mnie zabije. On na pewno mnie zabije! – mówił pod nosem, nie wiedząc, co ma zrobić w tej sytuacji.
- Przestań, nikt cię nie zabije – parsknęła Eunji, nie mogąc dłużej zachowywać powagi. Prawda, kolano niemiłosiernie ją bolało, a widok krwi wcale nie poprawiał tego stanu, ale przecież nie straciła nogi, tylko nieco mocniej zdarła sobie skórę, a od tego raczej się nie umiera. Przynajmniej miała taką nadzieję. – Sama zaszłam ci drogę, więc to moja wina. Pomóż mi wstać i dojść do ławki. W kieszeni bluzy mam chusteczki – poprosiła chłopaka, który momentalnie poderwał się na równe nogi i ostrożnie pomógł dziewczynie podnieść się z ziemi.
- Nasze pierwsze wspólne wyjście, a ja już zrobiłem ci krzywdę – pożalił się Jongdae, sadzając szatynkę na ławce. – Strach pomyśleć, co będzie dalej.
- Chyba nie będziemy mogli nigdzie razem wychodzić – stwierdziła rozbawiona Eunji, wyjmując z opakowania jedną chusteczkę. Przyłożyła ją do rany na kolanie i syknęła z bólu, gdy poczuła nieprzyjemne pieczenie. Kątem oka zerknęła na Jongdae, który był blady jak ściana, i zaśmiała się cicho. – Tylko mi tu nie zemdlej, bo nawet nie mam telefonu, żeby zadzwonić po pogotowie.
- Spokojnie, nie mdleję na widok krwi – powiedział nieco obruszony, podnosząc się na równe nogi.
Nagle poczuł dziwne zawroty głowy, przed oczami zrobiło mu się ciemno i nim zdążył cokolwiek zrobić, nogi się pod nim ugięły i jego bezwładne ciało osunęło się na ławkę, a głowa swobodnie opadła prosto na uda zdezorientowanej Eunji.
- Chen? – jęknęła przestraszona, patrząc szeroko otwartymi oczami na bladą twarz chłopaka. Klepnęła go delikatnie w policzek, myśląc, że ten sobie po prostu z niej żartuje, jednak gdy nie zareagował, zaczęła na poważnie panikować. – Cholera, Jongdae! – wrzasnęła, uderzając chłopaka po twarzy. Nie mając lepszego pomysłu, sięgnęła po butelkę z wodą mineralną, którą zabrała przed wyjściem z domu i chlusnęła zimną cieczą prosto w bruneta.
- Umarłem? – wybełkotał na wpółprzytomny Chen, otwierając powoli oczy. Spojrzał na twarz pochylającej się nad nim Eunji i zamrugał kilkakrotnie powiekami, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. Widząc zdziwioną minę dziewczyny, uśmiechnął się lekko i cicho westchnął. – Widzę anioła i pomyślałem, że umarłem i trafiłem do nieba.
- Bardziej tandetnego tekstu to ja nigdy nie słyszałam – parsknęła Eunji, kręcąc głową z niedowierzaniem. Przynajmniej wiedziała dzięki temu, że Jongdae nic nie jest i powoli wraca do siebie po omdleniu. Niechętnie przyznała w duchu, że słowa chłopaka trochę połechtały jej ego, jednak wiedziała, że to tylko bełkot na wpółprzytomnego, więc starała się ich nie brać na poważnie. – Cieszę się, że już ci jest lepiej – odezwała się po chwili, próbując nie patrzeć na twarz Jongdae, którego głowa w dalszym ciągu spoczywała na jej trzęsących się udach.
- Mogę tak jeszcze chwilę poleżeć? Dalej kręci mi się w głowie – wymruczał sennym głosem, przymykając powieki i zasłaniając twarz przedramieniem.
- Jasne. Leż tak długo, jak potrzebujesz – powiedziała Eunji, siadając wygodniej na ławce. Pokusa dotknięcia brązowych włosów Jongdae była tak silna, że dziewczyna w ostatnim momencie odsunęła rękę od jego głowy i szybko wcisnęła ją do kieszeni bluzy, by powstrzymać się przed zrobieniem jakiegoś głupstwa. – Co się z tobą dzieje, dziewczyno? – pomyślała, odchylając głowę i spoglądając na mocno zachmurzone niebo. – My się nie zakochujemy! – dodała i przymknęła powieki, próbując przestać myśleć o bliskości Jongdae oraz jego głowie spoczywającej na jej udach.

*

Zitao przeciągnął się mocno i otworzywszy oczy, rozejrzał się po niewielkim pokoju, dopiero po chwili przypominając sobie, jak poprzedniego wieczoru przyszedł do Sehuna, bo nie chciał spać w jednym pokoju z Wu Yifanem. Na samą myśl o minionej nocy, uśmiechnął się do samego siebie i zerknął na leżącego obok blondyna, który wciąż smacznie spał. Huang odwrócił się na bok i podparł głowę na ręce, by móc przez chwilę poprzyglądać się przyjacielowi. Gdyby ten wiedział, co robi Tao, pewnie od razu wywaliłby go z pokoju, nazywając zboczeńcem i kretynem. Czarnowłosy zaśmiał się pod nosem, zakrywając usta dłonią, by nie roześmiać się na głos. Gdyby Sehun wiedział choćby o połowie rzeczy, jakie za jego plecami robił Huang, to totalnie zmieniłby o nim zdanie. Chociaż gorzej by było, gdyby poznał myśli Zitao. Tak, wtedy zdecydowanie zmieniłby o nim zdanie.
- Która godzina? – zamruczał rozespanym głosem Sehun, nie otwierając jednak oczu, dzięki czemu Zitao mógł zmienić swoją pozycję i tym samym uniknąć porannej kłótni z blondynem. – Wiem, że się na mnie gapiłeś, zboczeńcu.
Tao zaśmiał się głośno i kręcąc głową, sięgnął po leżący na szafce nocnej telefon. Żeby to zrobić musiał prawie położyć się na Sehunnie, który tylko wydał z siebie przeciągłe jęknięcie i w odwecie ugryzł starszego chłopaka w ramię, przez co ten stracił kontrolę nad ręką, na której się podpierał i opadł całym ciężarem ciała na blondyna. Nim zdołał spojrzeć na wyświetlacz telefonu i sprawdzić godzinę, Sehun zaczął go łaskotać, sprawiając tym, że Zitao zaczął się głośno śmiać, zwabiając do pokoju zaciekawionych chłopaków.
- Nie chcę na to patrzeć i nie chcę wiedzieć, co robicie! – powiedział z oddali Junmyeon, zasłaniając oczy dłonią. – Widział ktoś Eunji? Nigdzie nie mogę jej znaleźć!
- Może jest z Jongdae, bo jego też nie ma – stwierdził Kyungsoo, przekrzywiając lekko głowę, by przyjrzeć się szalejącym na łóżku chłopakom. Zaraz parsknął śmiechem i doszedłszy do wniosku, że nie ma na co patrzeć, udał się do kuchni, by coś zjeść.
- Ała! Przestań mnie gryźć, ty kanibalu jeden! – wrzasnął piskliwym głosem Zitao, kiedy blondyn ponownie ugryzł go w bok, zostawiając na skórze ślady zębów.
- Wolę być kanibalem niż zboczeńcem, który gapi się na śpiących kumpli – zauważył rozbawiony Oh, próbując odepchnąć od siebie bruneta.
Huang parsknął śmiechem i wykorzystując chwilę słabości blondyna, złapał go za nadgarstki i usiadł na nim okrakiem, tym samym ostatecznie go nokautując. Był tak bardzo skupiony na Sehunnie, że nawet nie zauważył stojącego w progu pokoju Wu Yifana, który od dłuższej chwili im się przyglądał. Dopiero jego ciche odchrząkniecie zwróciło na niego uwagę dwójki chłopaków. Tao momentalnie puścił ręce Sehuna, co ten sprytnie wykorzystał i zepchnął go z siebie.
- Chciałem tylko zapytać, co będziecie jeść na śniadanie, bo z Junmyeonem i Kyungsoo coś przygotujemy – powiedział wyraźnie speszony Kris.
- Ach, nami się nie przejmujcie. Zjemy płatki z mlekiem – stwierdził zdyszany Zitao, a kiedy Wu Yifan poszedł, przewrócił teatralnie oczami i głośno westchnął. – Mam go dość – mruknął cicho, opadając na materac obok Sehuna.
- Dalej to samo? – spytał blondyn, patrząc na profil starszego chłopaka. Ten w odpowiedzi skinął niechętnie głową i zakrył twarz przedramieniem. – To może powinieneś jeszcze raz to wszystko przemyśleć? Wiesz, nie przekonasz się, że coś nie ma sensu, dopóki nie spróbujesz. Czasami warto podejmować ryzyko – zauważył i uśmiechnął się przelotnie, wstając z łóżka.
- Namawiasz mnie do tego? – spytał zaskoczony Zitao, podrywając się na materacu do pozycji siedzącej. Z niedowierzaniem spojrzał na krzątającego się po pokoju Sehuna, który właśnie szukał ulubionych spodni dresowych. Kiedy wzruszył obojętnie ramionami, Huang zacisnął zęby ze złości i ostentacyjnie wstał z łóżka, tupiąc przy tym stopami. – A żebyś wiedział, że podejmę ryzyko! Tylko żebyś później tego nie żałował, Oh – dodał i wyszedł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
- Dlaczego niby ja mam tego żałować, co? – zapytał Sehun, jednak odpowiedziała mu już tylko głucha cisza. – Oj, Tao, Tao. Ciebie to nikt nie zrozumie. Chyba nawet sam siebie nie rozumiesz – wymruczał do samego siebie blondyn, kręcąc przy tym głową z dezaprobatą.

*

Eunji niepewnie przekroczyła próg domu i rozejrzała się po przedpokoju, by upewnić się, że zaraz nie naskoczy na nią zdenerwowany Junmyeon. W końcu wyszła z domu, nie mówiąc o tym nikomu, więc nie zdziwiłaby się, gdyby kuzyn dał jej szlaban, co oczywiście byłoby niedorzeczne, ale rzadko to, co robi ten chłopak, jest racjonalne i normalne.
Nie widząc nigdzie zagrożenia, machnęła ręką na Jongdae, który już nieco doszedł do siebie po omdleniu, jednak wciąż był mocno blady i osłabiony. Oczywiście on udawał, że wszystko jest w porządku, ale na pierwszy rzut oka można było podważyć jego słowa. Eunji wolała się z nim jednak nie kłócić, dochodząc do wniosku, że to nie miałoby najmniejszego sensu, a sprzeczanie się z innymi nie należało do jej ulubionych zajęć, zwłaszcza o poranku.
- Gdzie byliście? – spytał na wstępie Kyungsoo, gdy we dwójkę weszli do kuchni, gdzie byli wszyscy prócz Yixinga. – Co ci się stało w nogę?
- Co?! – wrzasnął na cały dom Junmyeon i zaraz podszedł od kuzynki, by sprawdzić, co się jej stało. Widząc szkarłatną plamę na jej jasnych spodniach dresowych, otworzył szeroko oczy z przerażenia i kucnął przed dziewczyną, podwijając nogawkę dresów. – Coś ty zrobiła?
- Mały wypadek podczas treningu – powiedziała i odsunęła się od kuzyna, nie chcąc wszczynać niepotrzebnej paniki, na co chyba było już trochę za późno, gdyż Junmyeon wyglądał, jakby miała zaraz umrzeć. – To nic takiego. Potknęłam się i zdarłam kolano. Od tego się nie umiera.
- Wiesz, teoretycznie nie, ale jeśli dostaniesz zakażenia, to możesz stracić nogę, a w najgorszym wypadku umrzesz – zauważył Kyungsoo, który właśnie przygotowywał śniadanie dla chłopaków. Widząc miny przyjaciół, uśmiechnął się promiennie i wzruszył ramionami. – Ale tobie nic nie będzie, bo odkaziłaś od razu ranę, prawda?
- Czym? Śliną? – Eunji spojrzała z politowaniem na chłopaka i nie robiąc sobie nic z rany na kolanie, udała się na piętro do swojego pokoju, by zabrać czyste ubrania i trochę się ogarnąć po porannych przygodach.
- A ty co taki blady, hm? – Junmyeon spojrzał podejrzliwie na Jongdae, który wyglądał, jakby zaraz miał się przewrócić. Widząc, że chłopak nie jest w najlepszej formie, Suho złapał go pod ramię i podprowadził do krzesła, na którym go posadził. – Napij się wody. Pewnie się przetrenowałeś – stwierdził, podając szatynowi szklankę z zimną wodą.
- Dzięki – szepnął słabym głosem Jongdae i upił porządny łyk, nie chcąc wnikać w prawdziwe powody złego samopoczucia. Wiedział, że przyjaciele zasługują na prawdę, ale na razie sam nie wiedział, jakby miał im o tym powiedzieć. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, więc póki co wolał ich zbywać i nie podawać żadnych szczegółów. – Co robicie na śniadanie?
- Junmyeon zrobił sałatkę owocową, a ja właśnie przygotowuję naleśniki, bo podobno Eunji bardzo je lubi – powiedział Kyungsoo, odkładając na talerz kolejnego placka. – Zjesz też?
- Zjem trochę sałatki. Nie mam ochoty na naleśniki – odpowiedział Jongdae, siląc się na choćby lekki uśmiech.
Zaraz Junmyeon postawił przed nim miskę z sałatką i dodatkową salaterkę, by mógł nałożyć sobie porcję owoców. Do tego dostał szklankę soku pomarańczowego i pełne podejrzeń spojrzenie.
- Co cię tak wzięło, że zabrałeś Eunji na poranny jogging? – spytał w końcu Junmyeon, udając niby mało zainteresowanego tym, jednak każdy doskonale wiedział, że w środku wprost skręcało go z ciekawości.
- A co w tym dziwnego? – Jongdae spojrzał na przyjaciela spod opadającej na oczy grzywki i zmrużył zabawnie oczy.
- Wiesz, zawsze biegasz sam i nawet nas ze sobą nie chcesz zabierać, a tu pojawia się Eunji i ty od razy zabierasz ją ze sobą – wyjaśnił Sehun, malując sosem czekoladowym na naleśniku uśmiechniętą buźkę. Zadowolony z efektu podsunął talerz pod nos Tao i uśmiechnął się lekko do naburmuszonego chłopaka, który na widok tak ładnie udekorowanego śniadania momentalnie się rozpromienił i zabrał się za jedzenie naleśnika.
- Dajcie spokój. To nic takiego. Nie chciałem, żeby siedziała sama, więc zabrałem ją ze sobą – powiedział Jongdae, wykręcając teatralnie oczami.
- Och, zrobiło ci się jej szkoda? – Zitao wydał z siebie przeciągłe westchnięcie i zrobił rozczulającą minkę, patrząc na starszego przyjaciela, który tylko go przedrzeźnił i zawstydzony wrócił do jedzenia śniadania. – Patrz, jak się rumieni – zachichotał Huang, trącając siedzącego obok Sehuna łokciem w bok.
- Pewnie się zakochał – wyszeptał konspiracyjnie blondyn, jednak specjalnie wypowiedział to na tyle głośno, by Jongdae bez problemu go usłyszał.
- Czy ty naprawdę chcesz dzisiaj zginąć? – spytał Chen, nie kryjąc irytacji dziecinnym zachowaniem przyjaciół. – Zabrałem ją ze sobą, bo nie chciałem, żeby siedziała sama. Wielkie mi rzeczy.
- Winny się tłumaczy – bąknął rozbawiony Zitao, tym samym doprowadzając Jongdae do szału.
Chen odsunął się na krześle i odszedł od stołu, pozostawiając w pomieszczeniu zaskoczonych chłopaków. Wiedział, że to tylko żarty, ale naprawdę w tamtej chwili nie miał sił na takie rzeczy. W normalnej sytuacji pewnie dołączyłby do ich przekomarzanek i wszystko obróciłby w żart albo tak poprowadziłby rozmowę, że zasiałby w nich ziarenko niepewności, jednak to nie była normalna sytuacja. Przede wszystkim on nie był w tamtej chwili sobą i jedyne o czym marzył, to zacisze swojego pokoju i wygodne łóżko.

*

Sehun, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, sięgnął po poduszkę i przytulił ją do brzucha, czując wzmagające się odruchy wymiotne wywołane przez oglądany właśnie horror. Nie mógł się nadziwić, że Eunji mogła jeszcze jeść, widząc tak brutalne sceny. W ogóle ta dziewczyna zaskakiwała go na każdym kroku i aż bał się myśleć, co to będzie z nią w kolejnych dniach. Nie dość, że rano Jongdae zabrał ją na jogging, czego nigdy wcześniej nie robił, to na dodatek po południu Eunji sama zrobiła dla nich wszystkich obiad, a trzeba podkreślić, że potrafili naprawdę dużo zjeść. Jeszcze poprzedniego dnia Sehun nie był do końca przekonany co do tego pomysłu, by kuzynka Junmyeona mieszkała z nimi pod jednym dachem, ale już po kilkunastu godzinach doszedł do wniosku, że z Eunji będzie można się łatwo dogadać.
- Ja odpuszczam – stwierdził po jakimś czasie Kris, podnosząc się z kanapy, na której siedział razem z Tao i Sehunem. – Um, idziesz też czy zostajesz? – spojrzał na Zitao, z nerwów strzelając na palcach.
- Chcę obejrzeć do końca – odpowiedział Huang, nawet nie spoglądając na Wu Yifana. Ostentacyjnie oparł głowę na ramieniu Sehuna i uśmiechnął się pod nosem, po chwili mocniej wtulając się w bok blondyna. – Dobranoc, Kris – rzucił od niechcenia, chcąc jak najszybciej pozbyć się chłopaka.
- Tak, dobranoc – westchnął Wu Yifan i wyszedł z salonu, próbując nie dać po sobie poznać, jak bardzo zabolało go to, w jaki sposób odezwał się do niego Tao.
- Mam rozumieć, że nie podejmujesz ryzyka? – spytał szeptem Sehun, spoglądając na czubek głowy wtulonego w niego Zitao.
- Nie – rzucił brunet i mimowolnie uśmiechnął się do samego siebie, wiedząc doskonale, że blondyn nie będzie w stanie tego dostrzec.
- To dobrze – westchnął z ulgą Oh i zacisnął usta w wąską linię, powstrzymując wpełzający na nie szeroki uśmiech. – To bardzo dobrze.

*

Po zakończeniu filmu Eunji pożegnała się z chłopakami i poszła do swojego pokoju, czując ogarniające ją zmęczenie. Po drodze chciała zerknąć do sypialni Jongdae i zapytać, jak się czuje, bo od obiadu nie pojawił się na dole, więc zaczynała się o niego martwić, jednak w ostatniej chwili się rozmyśliła i szybko czmychnęła do swojego pokoju. Już i tak dziwnie się czuła po tym, co udało jej się podsłuchać po powrocie z joggingu. Wiedziała, że chłopcy tylko sobie żartowali z całej tej sytuacji, jednak fakt, że Jongdae wcześniej nie zabierał ze sobą osoby towarzyszącej, a tym razem z nią wybrał się na poranne bieganie, bardzo jej schlebiał i sprawiał, że czuła się wyróżniona. Może wyolbrzymiała fakt i tak naprawdę nie było o czym myśleć, ale taka właśnie była Eunji: uwielbiała z małych spraw robić wielkie wydarzenia.
Przebrana w piżamę z uroczą głową pandy na koszulce, położyła się na łóżku i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w sufit. Dopiero ciche pukanie do drzwi wyrwało ją z tego dziwnego amoku. Chwilę później zobaczyła brązową czuprynę należącą do Jongdae. Chłopak niepewnie zajrzał do pokoju i zachęcony gestem ręki przez dziewczynę, wszedł do środka.
- Przyszedłem zapytać, jak się czujesz – wyjaśnił, widząc zdziwioną minę szatynki.
- To raczej ja powinnam ciebie o to zapytać – zauważyła, uśmiechając się lekko do Jongdae. – Ze mną jest okay. Pewnie będę miała wielkiego siniaka, ale przeżyję. A ty? Jak ty się czujesz?
- Już lepiej. Odpocząłem trochę i mi przeszło – westchnął i odchrząknął cicho, opierając się o framugę drzwi. Nie wiedząc, co jeszcze mógłby powiedzieć, zagryzł dolną wargę i rozejrzał się po pokoju, w którym panował nienaturalny porządek. – To… ja już pójdę. Wyśpij się i do jutra.
- Tak, do jutra – odpowiedziała Eunji i kiedy drzwi zamknęły się za szatynem, załamana uderzyła się z otwartej dłoni w czoło i opadła na materac, przeklinając samą siebie za tak głupie zachowanie. Jakby nie mogła się wysilić na coś więcej!
Słysząc czyjś śmiech, Jongdae obejrzał się za siebie i wywrócił teatralnie oczami na widok Tao i Sehuna, którzy wyglądali z pokoju blondyna i zapewne podsłuchiwali jego rozmowę z Eunji, a może raczej dziwną wymianę zdań.
- Wiesz, że Junmyeon nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się, że łazisz po nocach do pokoju Eunji? – Sehun zaśmiał się dźwięcznie, poruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Ja tylko pytałem, czy wszystko u niej w porządku – powiedział zirytowany Jongdae, nie zdając sobie sprawy z tego, że kolejny raz daje chłopakom powód do nabijania się z siebie.
- Jasne, tak się to teraz nazywa, co? – zamruczał rozbawiony Zitao i kwiknął głośno, gdy Chen postąpił ku nim kilka kroków, robiąc przy tym taką minę, jakby chciał ich od razu zabić. Na szczęście Huang w porę zamknął mu drzwi przed nosem, jednak przez nieuwagę wpadł na stojącego tuż za nim Sehuna i ostatecznie obaj wylądowali z hukiem na ziemi. – Przynajmniej miałem miękkie lądowanie.
- Wiesz, że jutro Jongdae nas zabije? – wystękał Oh, próbując zrzucić z siebie czarnowłosego, co jednak nie było takie łatwe.
- Czyli to może być nasza ostatnia noc? – Zitao skulał się na ziemię i spojrzał z rozbawieniem na Sehuna, który na te słowa wywrócił oczami i pokręcił głową z dezaprobatą, podnosząc się z ziemi. Nim stanął na równe nogi, Huang złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie, ponownie sadzając na podłodze. – Co ty robisz? Przez ciebie będę miał same siniaki – powiedział niezadowolony blondyn.
- Nie marudź – mruknął Tao, przybliżając się do Sehuna, który nagle zamarł, dokładnie przyglądając się brunetowi i każdemu jego ruchowi. Za każdym razem, kiedy Huang zbliżał się do blondyna, ten się odsuwał w efekcie czego położył się na ziemi, a Tao zawisł tuż nad nim, wpatrując się intensywnie w jego oczy.
- Mam rozumieć, że dzisiaj też śpisz u mnie? – spytał wyraźnie drżącym głosem Oh, nie mogąc oderwać wzroku od ciemnych oczu przyjaciela, które w tamtej chwili nienaturalnie błyszczały, hipnotyzując swoim pięknem. W odpowiedzi Zitao pokiwał głową i uśmiechając się zadziornie, wpił się w usta blondyna, który od razu oddał pocałunek, wplatając palce w czarne włosy chłopaka. – To bardzo dobrze.

16 komentarzy:

  1. Ożeż... w życiu bym się tego nie spodziewała! To co jest między nimi no? Ja już chcieć kolejny rozdział ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej, kolejny rozdział! <3 Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam. No no no! Taohun, w końcu coś się dzieje! Bardzo mi się podobał. Świetnie się to czyta. Czuję, że to będzie mój ulubiony fanfick ever! <3 Hwaiting ~

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogłam się doczekać tego, aż coś zacznie się dziać między Tao i Sehunem *-* mój ukochany pairing *-* czekam na więcej *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie nowy rozdział. Już nie mogłem się doczekać. To opowiadanie jet super! Piszesz jedne z najlepszych opowiadań jakie czytam ale z tym przeszłaś samą siebie. Wątek hetero na równi z wątkiem yaoi to cudowny pomysł! Jedno z najlepszy z najlepszych z najlepszych opowiadań z EXO jakie czytałem! Brawo! Oby tak dalej!
    Zero_

    OdpowiedzUsuń
  5. To już mamy dwie parki, no niby jeszcze nie oficjalnie, ale jednak. Nie będę ukrywać, że związek hetero budzi tu we mnie największe emocje i po prostu myślałam, że padnę ze śmiechu, gdy Jon zemdlał na widok krwi, ale uprzednio tak uroczo się nią przejął <3 Kumple nie pomagają mu zbliżyć się do dziewczyny, te ich docinki są takie wkurzające, ale zarazem fajne, bo przecież tego właśnie należny spodziewać się po kumplach :D
    Tao zaś wydaje mi się jakiś taki dziwny, czasem ma dobre momenty, niemal uwodzi, a czasem ignoruje wszystkich wokoło. I czy mi się wydaje, czy Oh chciałby coś z Sehunem mieć na rzeczy? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś okropna, wiesz? Okropnie okropna - jak możesz przerywać to wszystko, każąc nam czekać na następny rozdział w takiej niecierpliwości! Okropna z ciebie kobieta, Witness ^^ Okropnie dobra...autorka ;u; Taohun, i jak, sądzę Kris marzący o Taorisie? Eunji i Jongdae plus Suho w roli przyzwoitki? Tajemnicze problemy zdrowotne Chena? Rezultat to ja, sikająca z nadmiaru feelsów XD
    ...
    Mam tylko jedno, jedyne pytanie: będzie Baekyeol czy chłopaki się nie pojawią? To byłoby spełnienie marzeń XD
    I matko, uśmiałam się jak rzadko, właśnie takiego humoru brakowało mi w twoich poprzednich opowiadaniach (ale i tak były świetne ^^). Teraz jest idealnie - niesamowite postaci, humor, od którego śmieję się jak głupia i od czasu do czasu rzucane teksty, które potęgują ciekawość i sprawiają, że chce się więcej. Kobieto - to opowiadanie jest super i mam nadzieję, że pozostanie takie do końca ^^
    A, i ja cieszę się podwójnie, ponieważ...NO KURNA W KOŃCU KTOŚ PISZE TAOHUNA NEFNUNUFWESKNFUHUYHY
    Tak. Taohun to świetny pairing, a nikt go nie lubi i o nim nie pisze, muszę się posiłkować angielskimi fanfiction, a zawsze przyjemniej czyta się w rodzimym języku, nie? Chyba jedyna Ayako pisze o chłopakach, a to trochę mało i smutam :c więc wielkie dzięki kobieto za tego Taohuna ^^
    Dużo weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aigoo, dziękuję za tak cholernie miłe słowa, przyznam, że sama miałam mieszane uczucia co do tego opowiadania, ale dzięki waszym komentarzom powoli się do niego przekonuję ^^ Baekyeola w tym opowiadaniu nie będzie, postanowiłam wprowadzić chłopaków, którzy nie pojawiali się w innych moich historiach i tak właśnie wcisnęłam TaoHuna :) właśnie też zauważyłam, ze ludzie wielbią Taorisa (jakoś do mnie nie przemawia) i Hunhana (oni mnie totalnie nie ruszają), a nikt nie pisze o Taohunie, lubię się wybijać z czymś innym :D
      Też mam nadzieję, że reszta rozdziałów przypadnie każdemu do gustu, nic tylko czekać :)

      Usuń
  7. Jon to niesamowicie słodki chłopak, który podbił moje serce <3. Szkoda tylko, że koledzy z zespołu tak bardzo mu dokuczają jeśli chodzi o jego relacje z Eunji. Szczerze mu współczuję tych docinek, ale myślę, że dziewczyna i tak bardzo go lubi. Nawet jeśli mdleje na widok krwi haha xD. Biedny Jon. Tak bardzo się przejął.
    Między Tao, a Sehunem jest coś na rzeczy i definitywnie widać to w ostatniej scenie. Trzeba przyznać, że Tao jest niesamowicie pewny siebie i wie czego chce. Pocałował Sehuna... No i mają znów spać w jednym pokoju. Ciekawe co takiego się tam wydarzy :).
    Zdecydowanie bardziej wielbię wątek hetero w tym opowiadaniu! Za yaoi nie przepadam, ale umiem je tolerować, dlatego wielkie dzięki za wciśnięcie do opowiadania Eunji <3.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przezabawny rozdział, coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie. Nie wierzę, że Jongdae zemdlał na widok krwi XDD I biedny jeszcze musi słuchać gadania chłopaków. Jak będzie się tak dalej bulwersował to lepiej nie będzie XD Dalej się nie mogę przekonać do TaoHuna, może to kwestia czasu i niedługo mi przejdzie, jeszcze za sprawą tego opowiadania? ^^ Tao to mnie w tym rozdziale tak zezłościł swoim zachowaniem w stosunku do Krisa -_- Dobra, z daleka widać, że leci na Sehuna, ale mógłby się trochę inaczej odnosić do Krisa. Co on mu robi, że mówi ma go dość? Hmm, a co do Sehuna, to już nie wiem co myśleć, na początku myślałam, że nie jest zainteresowany Tao, ale po końcówce... A Yixing gdzie się znów podziewał? Mało go tu narazie, jak i Krisa, ale nie narzekam, w końcu to początek opowiadania. Ale i tak wydaje mi się, że wszystko będzie się głównie kręciło między Chenem, Eunji, Sehunem i Tao. Chociaż potem może jeszcze coś z tą dziewczyną Yixinga, chociaż nie jestem pewna, ale chyba po nic to tego nie wprowadziłaś. Dobra, nie będę wybiegać za bardzo w przyszłość, niedługo się samo wszystko wyjaśni. :D Jak widać po ilości pytań jakie kłębią się w mojej głowie, opowiadanie zaciekawiło. Można powiedzieć, że nawet bardzo. ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Yaaaay~ taohun jest mega przesłodki! *^* no po prostu moi ulubieńcy! Taaaaakie urocze głupki xd
    Kurde... jongdae mdlejacy na widok krwi? Taki z cb bohater, co chen? :p jeszcze żeby tak bezkarnie atakowac dziewczyne!!!! Bahahhaha nieładnie xd
    Ok... czyżby kris składał niemoralne propozycje Tao? Xd sorry stary, ale Panda woli Huna <3 może Suho cie pocieszy... eee to już moje zboczenie zawodowe wiec nie ważne xd
    Chętnie zamieniłabym się z Eunji, bo wakacje w domu kuzyna z nim i jego kumplami to mega genialny oomysł xd takie party... :p
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Padłam. Ta panika Jongdae jak zaczął jej machać rękoma przed raną. Haha. Blady jak ściana wypierał się, że nie rusza go krew, a potem zemdlał. Mistrz! Już uwielbiam Eunji i Chena. No i kumple, którzy mu dogryzają. Ale w końcu to kumple, a oni już tacy są ;D
    Teo i Sehun. Ich też uwielbiam. Najpierw gryźli się w tym łóżku, przekomarzali, a na koniec co? Ależ mi się to podoba. ;D
    Niecierpliwie czekam na nowy rozdział <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm... co jest między Tao a Krisem? Ale Tao chyba woli Sehuna. :d Biedny Kris, hahaha. :D A może to o coś innego chodzi. Jongdaee chyba polubił Eunji... skoro była jedyną osobą, której pozwolił ze sobą biegać... Heh, nie on ją zaprosił. :d Ciekawa jestem, co będzie między nimi. :d Haha, ale Sehun i Tao to takie dwa fajne przygłupy. Już ich lubię. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam to opowiadanie, rozdział jest super i po namyśle chyba przeżyłabym paring Chena i Eunji, bo nie jest jakoś szczególnie irytująca ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezuuu! Jak ty to robisz. Strasznie podobało mi się pierwsze opowiadanie, które u ciebie czytałam, później słodki baekyeol, a teraz... to? Ty chcesz, żebym ja nie odchodziła od komputera i nie miała całkiem życia czekając na kolejny rozdział.
    Szczerze przyznam, że z wątkiem Taohuna miałam dziwne przeczucie, że jeszcze kilka rozdziałów będziesz wodzić nas za nos - a tutaj tak szybko pocałunek! Prawie spadłam z krzesła, a i tak jaram się, jakbym właśnie miała spędzić noc w dormie z EXO. *__* yyyy czyli bardzo... tak dla wyjaśnienia.
    Nawet udało ci się zrobić jeszcze jedną dziwną rzecz... uwaga na to co napisze... to dla mnie przełom, ale... polubiłam hetero paring z Chenem. ( o boże... to było trudne, no ale w sumie na geja on mi nie wygląda, po za tym Eunji jest fajniejsza niż myślałam).
    Co do Chena, to mam jeszcze jedno przeczucie - on jest na coś chory? Bo to, że zemdlał i jego dziwne zachowanie na to wskazuje. Chyba nie chcesz mi złamać na końcu serca jakąś jego śmiertelną chorobą, prawda?
    A no i jeszcze jedno... Kris... boże... jak zaczęłam czytać to, jak zachowuje się w stosunku do Tao, to jakoś tak uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Coś jeszcze będzie, prawda? Taaa Tao wygląda na takiego, co z zemsty na Sehunie może kręcić z Krisem. Awww
    No krótko mówiąc nie mogę się doczekać! I chociaż ostatnio komentuje z opóźnieniem, to jakoś staram się jak najszybciej coś u ciebie napisać. xD Przy następnym rozdziale na pewno skomentuje od razu xD
    WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja uwielbiam czytać twoje opowiadania! Są takie ... no takie cudowne! Idealnie odprężające, a tego właśnie mi było trzeba! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Chen cudowny! Uwielbiam, cały czas się uśmiecham jak tutaj o nim tutaj czytam, ale zastanawia mnie co się stało, że się tak zachowuje, bo przecież sam powtarza, że nie jest sobą... Może to ma powiązanie z krwią, dlatego zemdlał? Mam nadzieję, że nie będzie to miało powiązania z jakimiś morderstwami, czy czymś. Eunji gratulacje ja bym się zamieniła w jakąś galaretę niezdolną do życia jakby Jongdae leżał mi na kolanach. Ogółem strasznie polubiłam ich wątek. HunTao ^.^ są słodcy, ja tam bardzo lubię jak paringi są niespotykane. Ale nie podoba mi się jak Huang traktuje Krista, bo podejrzewam, że chodzi o to, że Kris się zakochał w Tao, to widać, jego zmieszanie przy poranku jak zastał HunTao i potem jeszcze był smutny jak, jak Tao powiedział mu tak od niechcenia "dobranoc" Wu Fan wzbudza we mnie poczucie litości, aż normalnie chciałabym tam być i mu jakoś pomóc :C. Hahaha, Suho mistrz tego opowiadania, jego matczyne instynkty są urocze ^.^
    Weny! Czekam na next :>

    OdpowiedzUsuń