IV
Kiedy rzeczy idą źle, nie dotrzymuj im kroku.
Wsłuchując się w słowa piosenki,
która właśnie leciała w radiu, Eunji próbowała po raz kolejny nawlec igłę na
nitkę. Za każdym razem odnosiła porażkę, tracąc przy tym resztki cierpliwości.
W końcu odłożyła przedmioty na stół i głośno westchnęła, patrząc z żalem w
oczach na ukochaną koszulę w czerwono-czarną kratę. Puste miejsce, gdzie
powinien znajdować się niewielki guzik, tak bardzo drażniło dziewczynę, że
chcąc nie chcąc, ponownie musiała sięgnąć po igłę i nitkę. Ręce drżały jej ze
zdenerwowania i rosnącej w niej niecierpliwości, przez co za nic nie mogła
trafić do prawie niewidocznej dziurki. Mrucząc pod nosem niezrozumiałe dla
otoczenia słowa, zmrużyła oczy i już myślała, że jej się udało, gdy nagle palce
jej zadrżały i nitka kolejny raz jedynie odbiła się od metalowej igły.
- A niech cię szlag! – krzyknęła
mocno rozdrażniona, ponownie ciskając przedmiotami przed siebie.
- Nie wiesz, że złość piękności
szkodzi? – Do kuchni wszedł rozbawiony Sehun, jednak zaraz szeroki uśmiech
spełznął z jego twarzy, gdy został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez
siedzącą przy stole szatynkę. – Wszystko w porządku? – spytał zaskoczony,
siadając naprzeciwko niej.
- Próbuję nawlec igłę na nitkę i
nie mogę, a od mojej ukochanej koszuli odpadł mi guzik i chcę go przyszyć –
wyjaśniła rozżalona, opierając z rezygnacją brodę na dłoni. Rozdrażniona przez
opadającą na oczy grzywkę, dmuchnęła na nią mocno, jednak ta ponownie opadła na
czoło, przesłaniając dziewczynie widoki na siedzącego naprzeciwko chłopaka. –
Zaraz oszaleję.
- To poczekaj chwilę, okay? –
poprosił Sehun, uśmiechając się rozbrajająco do Eunji. – Tao ci pomoże. Ma
patent na takie rzeczy – powiedział i odszedł od stołu, kierując się ku wyjściu
z kuchni. – Zitao! Zejdź na chwilę, bo cię niewiasta potrzebuje!
- Mamy w domu jakąś niewiastę? – Huang
w pośpiechu zbiegł po schodach i wparował z impetem do kuchni, gdzie zastał
naburmuszoną Eunji. – Ach, mówiłeś o noonie.
Co się stało? – spytał, ignorując mordercze spojrzenie dziewczyny, która
poczuła się dotknięta jego pytaniem o niewiastę.
- Eunji nie może sobie poradzić z przyszyciem guzika – wyjaśnił Sehun,
siadając ponownie na krześle przy stole. – Powiedziałem, że ty masz na to dobry
sposób i jej pomożesz.
Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo
do bruneta, zapominając momentalnie o tym, że jeszcze kilka sekund wcześniej
miała ochotę zabić go za niewiastę. Może
faktycznie daleko jej było do takiego określenia, bo zwykle bardziej
zachowywała się jak chłopak, niż dziewczyna, ale mimo wszystko dotknęła ją ta
uwaga, co wcale nie znaczyło, że zamierzała urządzać z tego powodu awanturę. Na
kogoś takiego, jak Huang Zitao nie można było się długo gniewać, o ile w ogóle
można było.
Tao zabrał od razu igłę i nie
minęło nawet kilka sekund, jak nawlekł na nią nitkę. Dodatkowo zaproponował
Eunji, że przyszyje ten nieszczęsny guzik do koszuli, gdyż dziewczyna była tak
bardzo tym wszystkim zdenerwowana, że mogłaby zrobić nie tak, jak powinna. Co
prawda w przyszywaniu guzika nie było żadnej filozofii, ale skoro zaproponował
pomoc, to Eunji nie zamierzała mu odmówić.
Korzystając z faktu, że Zitao
zajęty był naprawianiem jej koszuli, a Sehun przeszkadzaniem mu w tym, Eunji
postanowiła zrobić sobie coś do jedzenia, gdyż do obiadu było jeszcze sporo
czasu, a ona czuła, że jeśli czegoś na szybko nie zje, to oszaleje. Wiedziała
doskonale, że pewnie i tak posiłek nie będzie na czas, gdyż Junmyeon i Kyungsoo,
którzy tego dnia mieli przygotować obiad, jeszcze nie wrócili z zakupów, więc
nawet gdyby chciała sama coś ugotować, to nie miałaby z czego. Dlatego
postanowiła zjeść płatki z mlekiem, od których w ostatnich dniach wprost się
uzależniła, a wszystko przez Sehuna i Zitao.
- Chcecie też? – spytała
siedzących przy stole chłopaków i dopiero po chwili na nich zerknęła przez
ramię, czego od razu pożałowała.
Na szczęście ani Sehun, ani tym
bardziej Zitao nie zorientowali się, że widziała całą tę scenę, więc szybko
odwróciła głowę w drugą stronę i zajęła się zalewaniem płatków mlekiem. To było
zdecydowanie dziwne, ale może takie odruchy były u nich normalne? W końcu jak
dobrze można poznać kogoś w zaledwie kilka dni mieszkania z nimi. Poza tym
dwóch przytulających się do siebie chłopaków to nie było nic złego. Eunji
należała do wyjątkowo tolerancyjnych osób, dlatego nie wpłynęło to na nią jakoś
znacząco, a pierwszy szok wywołany był raczej tym, że wcześniej nie sądziła, że
Sehun i Tao są razem aż tak blisko. Co prawda na okrągło spędzali czas razem i
chwilami nie odstępowali siebie na krok, ale Eunji nie sądziła, że sprawy mają
się tak, a nie inaczej.
- Guzik przyszyty – zakomunikował
Zitao, składając koszulę w kostkę. Położył ją na stole i uśmiechnął się do
Eunji, która podziękowała mu za pomoc i odwzajemniła uśmiech. – To my jedziemy
na zakupy. A chłopakom powiedz, że zjemy coś na mieście.
- Wy też na zakupy? – Eunji nie
kryła rozczarowania faktem, że chłopcy także wychodzą z domu i pozostawiają ją
na pastwę losu. – Wszyscy gdzieś wychodzą, tylko ja siedzę, jak ta sierota.
- Kyungsoo i Junmyeon na pewno
niedługo wrócą. Poza tym ile można robić zakupy w supermarkecie? – Sehun
wzruszył ramionami, wyraźnie niewzruszony ubolewaniem dziewczyny, co od razu
dało jej do zrozumienia, że tych dwóch chce pobyć ze sobą sam na sam. – A tak w
ogóle, to gdzie jest Kris? Od rana go nie widziałem.
- Pojechał do rodziców –
odpowiedział Tao, zakładając w przedpokoju buty. – Hunnie, pospiesz się, bo
wszystko nam wykupią! – powiedział zniecierpliwiony, patrząc na blondyna, który
właśnie podjadał płatki z miski Eunji, o czym dziewczyna nie miała pojęcia. –
Nie obżeraj się, bo się w żadne ciuchy nie zmieścisz!
- Ej! – oburzona szatynka
uderzyła Sehuna w ramię i zmrużyła groźnie oczy, patrząc uważnie na chłopaka. –
Pytałam wcześniej, czy chcecie, to nawet nie zwróciliście na mnie uwagi.
- Byliśmy zajęci – rzucił Oh,
wzruszając ramionami. Korzystając z okazji, zjadł jeszcze łyżkę ulubionych
płatków śniadaniowych i chcąc uniknąć kolejnego uderzenia od Eunji, szybko
pobiegł do przedpokoju, gdzie w pośpiechu założył buty i jako pierwszy opuścił
dom.
- Ta, zauważyłam, że byliście
zajęci – zaśmiała się pod nosem i pomachała na pożegnanie Zitao, który wyszedł
zaraz za Sehunem.
Nie zastanawiając się dłużej nad
relacjami, jakie panowały pomiędzy tymi chłopakami, dorzuciła do miski jeszcze
garść płatków, zalała je zimnym mlekiem i poszła do salonu. Nie miała zielonego
pojęcia, co zrobić z wolnym czasem. Lay od rana był poza domem razem z Yookyung,
więc Eunji nie liczyła na to, że do wieczora pojawi się z powrotem. Wu Yifan
siedział u swoich rodziców, a reszta przepadła bez wieści, zwłaszcza Jongdae,
którego dziewczyna w ogóle nie widziała tego dnia. W ostatnich dniach
kompletnie nie miała z nim nawet najmniejszego kontaktu i nawet zaczynała
podejrzewać, że ten wyniósł się z domu, ale raczej wtedy zabrałby swoje rzeczy,
a one wciąż znajdowały się w jego pokoju, co Eunji osobiście sprawdziła,
ciekawa, co się dzieje z tym chłopakiem.
Słysząc otwierające się drzwi,
Eunji podskoczyła ze strachu na kanapie i obejrzała się za siebie, chcąc
sprawdzić, kto przyszedł. Widząc zmęczonego Jongdae, odetchnęła z ulgą i
otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymała i
skuliła na kanapie, żeby chłopak jej nie zobaczył. Z ukrycia przyglądała się szatynowi,
który z ledwością doszedł do kuchni i opierając się jedną dłonią o kuchenny
blat, drugą otworzył lodówkę, z której następnie wyjął butelkę wody mineralnej.
Eunji zmrużyła oczy, przyglądając się podejrzliwie Jongdae. Widziała, że ledwo
trzyma się na nogach, ale nie zamierzała wysnuwać pochopnych wniosków odnośnie
powodów dla jego kiepskiego stanu. Przecież to było niemożliwe, żeby o tak
wczesnej porze był pijany.
- Jo… Jongdae? – Eunji
postanowiła w końcu się odezwać, widząc, że szatyn dalej tkwi przy lodówce i
nie rusza się nawet o milimetr, co powoli zaczęło ją przerażać. Nie uzyskawszy
odpowiedzi, podniosła się z kanapy i podeszła do chłopaka, kładąc mu dłoń na
ramieniu. – Hej, wszystko okay?
- Och, wystraszyłaś mnie –
powiedział słabym głosem i uśmiechnął się lekko do zdezorientowanej dziewczyny.
– Tak, wszystko okay. Jestem trochę zmęczony, bo byłem na siłowni. Pójdę się
ogarnąć – dodał wyraźnie zdenerwowany i już miał wyjść z kuchni, gdy poczuł
wokół nadgarstka delikatny uścisk dłoni. Spojrzał w dół i przesunął wzrokiem po
ręce Eunji, ostatecznie zatrzymując zmęczone oczy na jej twarzy. – Coś nie tak?
- Ty mi to powiedz. – Dziewczyna
zagryzła dolną wargę, nie spuszczając wzroku z bladego oblicza Jongdae, które w
tamtej chwili zdawało się być jeszcze bielsze przez opadające na czoło i
policzki ciemne włosy. – Wiem, że nie powinnam się wtrącać, bo nie mam do tego
prawa, ale w przeciwieństwie do chłopaków nie jestem ślepa i widzę, że coś się
dzieje.
- Masz rację, nie powinnaś się
wtrącać – wyszeptał chłopak i jednym ruchem wyrwał się z uścisku szatynki.
Eunji westchnęła jedynie i
odwróciła się plecami do Chena, tym samym dając mu do zrozumienia, że może już
odejść. Poczuła się mocno urażona słowami Jongdae. Prawda, nie znali się
dobrze, bo zaledwie kilka dni, ale to nie zmieniało faktu, że się o niego
martwiła, zwłaszcza że była przy tym jak zasłabł podczas porannego joggingu.
Wtedy jeszcze myślała, że to jednorazowe osłabienie, wynikające ze wczesnej
pory dnia i przemęczenia, ale później – oczywiście kiedy tylko miała ku temu
okazję – udawało jej się dostrzec, że złe samopoczucie nie opuszcza Jongdae
nawet na chwilę. Może Eunji nie zawsze wykazywała się wielką troską o otaczające
ją osoby, ale jeśli kogoś naprawdę lubiła, to robiła wszystko, by temu komuś
pomóc, a tak było w przypadku zarówno Jongdae, jak i pozostałych chłopaków,
zwłaszcza Junmyeona, który był jej kuzynem.
Eunji drgnęła nerwowo na dźwięk
otwierających się drzwi. Dopiero wtedy dotarło do niej, że była w kuchni sama,
ale nie wiedziała, ile czasu minęło od wyjścia Jongdae. Nie chcąc dać po sobie
poznać, że cokolwiek złego się stało, spojrzała na Junmyeona i Kyungsoo, po
czym uśmiechnęła się do nich promiennie, od razu odbierając od kuzynka torbę z
zakupami.
- Wszystko w porządku? – spytał
Suho, patrząc podejrzliwie na dziewczynę, która w odpowiedzi pokiwała
entuzjastycznie głową i znów uśmiechnęła się w ten specyficzny sposób, który
chłopak doskonale znał. Zawsze tak robiła, gdy stało się coś złego, a ona
próbowała za wszelką cenę to ukryć pod maską radości. – Gdzie reszta? – Junmyeon
postanowił dać spokój kuzynce, a przynajmniej do czasu, aż nie zostaną sami i
nie będzie mógł z nią przeprowadzić poważnej rozmowy.
- Jongdae niedawno wrócił z
siłowni i teraz się ogarnia. Sehun i Tao pojechali na zakupy i kazali wam
przekazać, że zjedzą coś na mieście. Kris wciąż nie wrócił od rodziców, a Lay
dalej szwenda się z Yookyung – powiedziała szybko Eunji, wyjmując przy tym zakupy.
– Co robimy na obiad?
- Planowaliśmy zrobić grillowane
steki i do tego jakąś sałatkę – odpowiedział Junmyeon, podając dziewczynie
kolejne produkty. – Czyli jemy dzisiaj obiad tylko w czwórkę?
- O ile Chen zaszczyci nas swoją
obecnością – prychnął Kyungsoo, którego najwyraźniej także irytowało zachowanie
chłopaka. – Zauważyliście, że od jakiegoś czasu bardzo dziwnie się zachowuje?
Eunji zagryzła wargi w wąską
linię i wróciła do rozpakowywania zakupów, co oczywiście nie umknęło uwadze Junmyeona.
Po jej reakcji na pytanie Kyungsoo wywnioskował, że podczas ich nieobecności
musiało wydarzyć się coś dziwnego. Z pewnością miało to też związek z Jongdae,
ale nie chciał póki co drążyć tematu, dochodząc do wniosku, że w obecności Kyungsoo
i tak by wiele nie powiedziała.
- Pomóc wam w czymś? – spytał
wchodzący do kuchni Jongdae. Kiedy wszyscy na niego spojrzeli, zmarszczył czoło
i zrobił zdziwioną minę, nie bardzo wiedząc, o co chodzi. – Mam coś na twarzy?
- Nie, po prostu… - zaczął Junmyeon,
kątem oka spoglądając na Eunji, która wciąż układała pomidory w misce. –
Nieważne – dokończył i uśmiechnął się lekko do szatyna. – Możesz pomóc Kyungsoo
rozpalić grilla, bo będziemy dzisiaj na obiad robić steki.
- Idealnie – westchnął rozmarzony
Jongdae i wyszedł na balkon, a tuż za nim podążył rozśpiewany Kyungsoo.
- Okay, a teraz mów, co się stało
– powiedział Suho, łapiąc kuzynkę za ręce, by przestała w końcu przekładać te
przeklęte pomidory. Kiedy Eunji posłała mu pytające spojrzenie, wywrócił
teatralnie oczami i posłał jej wymowne spojrzenie. – Przecież widzę, ze coś
jest na rzeczy i jeśli się nie mylę, a rzadko się mylę, to ma to też związek z Jongdae.
Mam rację?
- Nie chcę o tym mówić i proszę:
nie naciskaj – wyszeptała dziewczyna, uciekając wzrokiem przed palącym
spojrzeniem kuzyna.
- W porządku, ale wiesz, że jeśli
będziesz chciała porozmawiać, to masz od razu przyjść z tym do mnie?
- Tak, oppa, wiem. – Eunji uśmiechnęła się lekko i zabrała się za
przygotowywanie sałatki do obiadu. – Idź pomóc lepiej chłopakom, bo jeszcze ci
dom puszczą z dymem – zaśmiała się pod nosem i w tym momencie z ogrodu dobiegł
ich przeraźliwy krzyk Kyungsoo.
Junmyeon od razu pobiegł zobaczyć,
co się dzieje, a Eunji parsknęła śmiechem, kręcąc głową z dezaprobatą. Naprawdę
musiała zacząć się przyzwyczajać do ich dziwnych zachowań, bo jak na razie, to
wszystkim potrafili ją zaskoczyć. W głowie dziewczyny jakby automatycznie
pojawił się obraz przytulających się przy stole chłopaków. Tym razem jednak nie
przeraziło ją to, a sprawiło, że uśmiechnęła się do samej siebie i cicho
westchnęła, rozczulona pojawiającym się przed oczami obrazem tulącego się do
blondyna Zitao. Musiała przyznać, że jeśli naprawdę mają się ku sobie, to będą
tworzyć uroczą parę.
- Przepraszam.
Na dźwięk głosu Jongdae
wzdrygnęła się przestraszona i przeklęła pod nosem, gdy o mały włos nie
rozcięła sobie palca ostrym nożem. Kątem oka spojrzała na stojącego obok niej szatyna
i szybko wróciła do krojenia pomidorów.
- Nie powinienem był tego
powiedzieć – przyznał skruszony, patrząc uważnie na Eunji, która tylko kiwnęła
głową, ale słowem się nie odezwała. – Nie bądź na mnie zła. Ostatnio nie czuję
się najlepiej, co chyba zdążyłaś zauważyć.
- Nie tłumacz się – przerwała mu,
w końcu decydując się spojrzeć chłopakowi w oczy, co okazało się być ogromnym
błędem. Przez dłuższą chwilę Eunji wpatrywała się w ciemne oczy Jongdae, nie
mogąc oderwać od nich wzroku. Nie wiedziała, co się z nią dokładnie dzieje, ale
podobał jej się ten stan nieważkości, który nagle nią zawładnął i dopiero
głośne odchrząknięcie dobiegające gdzieś z oddali, sprowadziło dziewczynę na
ziemię.
- Przeszkadzam wam? – zaśmiał się
Kyungsoo, wprawiając Eunji w jeszcze większe zażenowanie. – Ja tylko
przyszedłem po zapałki i już mnie nie ma. Udajcie, że w ogóle mnie tutaj nie
było – mówił rozbawionym głosem, szukając po szufladach pudełka z zapałkami.
Gdy je nareszcie znalazł, uśmiechnął się triumfalnie i wyszedł z pomieszczenia,
na koniec posyłając Jongdae wymowne spojrzenie.
- Kretyn – podsumował go szatyn i
ponownie spojrzał na zawstydzoną Eunji. – Zgoda?
- Pod jednym warunkiem –
powiedziała dziewczyna, nagle odzyskując pewność siebie. Spojrzała uważnie na
wyciągniętą do niej rękę chłopaka i przeniosła wzrok na jego twarz. – Powiesz
mi, co się dzieje. Widzę, że coś cię męczy, a najwidoczniej nie chcesz pogadać
o tym z którymś z chłopaków, więc pozostaję ci tylko ja.
- W porządku – westchnął
zrezygnowany Jongdae i wziąwszy głęboki wdech, zaczął opowiadać dziewczynie o
tym, co się ostatnio wydarzyło w jego życiu.
*
Wsłuchując się w dobiegające z
przymierzalni stękanie Sehuna, Zitao zaczynał się poważnie zastanawiać nad tym,
czy aby na pewno jego przyjaciel przymierzał ubrania. Mocno zaintrygowany,
zajrzał do kabiny i parsknął śmiechem, gdy zobaczył, jak blondyn na siłę
próbuje wcisnąć się w o wiele za małe spodnie.
- Coś ci się chyba przytyło, Hunnie – stwierdził Tao, tym samym zwracając
na siebie uwagę Sehuna. – Dać ci większy rozmiar?
- Spadaj, wcale nie przytyłem –
powiedział rozgoryczony Oh, w dalszym ciągu próbując na siłę wbić się w jasne
spodnie. Odetchnął z ulgą, gdy nareszcie je założył, jednak zaraz uśmieszek
zniknął z jego twarzy, kiedy okazało się, że nie może zapiąć ich w pasie.
Brakowało kilku dobrych centymetrów, by je dopiąć. – Cholera, chyba rozmiarówka
jest inna – stwierdził, ostatecznie dając za wygraną.
- Oczywiście, to wszystko wina
rozmiarówki – parsknął Zitao, za co oberwał po głowie od starszego chłopaka. –
Może przyniosę ci większy rozmiar, co? – zaproponował już nieco poważniejszym
tonem, nie chcąc denerwować Sehuna, który kiwnął głową na zgodę i zdruzgotany
załamał ręce nad swoim losem.
Huang zaśmiał się cicho i poszedł
na sklep, by poszukać większego rozmiaru. Wciąż chciało mu się śmiać, dlatego
wolał jak najszybciej opuścić przymierzalnię, by nie parsknąć dzikim śmiechem
prosto w twarz blondyna.
Znalazłszy odpowiedni rozmiar
spodni, wrócił do przymierzalni i bez zapowiedzi wszedł do kabiny, strasząc tym
samym Sehuna, który miał na sobie jedynie bokserki. Blondyn spojrzał krytycznym
wzrokiem na starszego chłopaka i wywrócił oczami, widząc jego zadziorny
uśmieszek. Nawet nie miał sił wyrzucać go z kabiny. Odwrócił się tyłem do Zitao
i próbując ignorować jego palące spojrzenie, którym wprost wypalał mu dziurę w
plecach, wsunął na siebie spodnie. Pasowały idealnie, jednak i tak okręcił się
kilka razy wokół własnej osi, by upewnić się, że dobrze w nich wygląda.
- I jak? Mogą być? – spytał
bruneta, stając przed nim przodem.
- Oj, zdecydowanie mogą być –
odpowiedział Tao, mierząc blondyna z góry na dół.
Nie mogąc oderwać od niego
wzroku, oblizał językiem spierzchnięte wargi i wzdychając głośno, spojrzał
Sehunowi w oczy. Nagle w kabinie zrobiło się dziwnie duszno, zupełnie jakby
ktoś odciął dopływ świeżego powietrza. Oh wstrzymał oddech, kiedy starszy
chłopak przysunął się do niego. Przytulił się plecami do zimnego lustra i
zamrugał pospiesznie powiekami, patrząc to na usta Zitao, to znów w jego
połyskujące z ekscytacji oczy. Huang oparł dłonie po obu stronach głowy
blondyna i zachłannie wpił się w usta przyjaciela, językiem rozchylając jego
wargi. Sehun momentalnie oddał pocałunek, nie mogąc dłużej znieść tworzącego
się pomiędzy nimi napięcia. Nienawidził siebie za taką uległość wobec tego chłopaka.
Nigdy nie pozwalał ludziom zbytnio zbliżać się do siebie, a tutaj wystarczył
jeden uśmiech czy gest Tao i już dawał za wygraną.
- Przepraszam, ale w
przymierzalni może przebywać tylko jedna osoba – powiedziała młoda pracownica,
tym samym przerywając chłopakom okazywanie sobie czułości.
Przestraszony nagłym pojawieniem
się dziewczyny Sehun odepchnął od siebie bruneta i na migi nakazał mu wyjście z
przymierzalni. Tao na koniec skradł blondynowi jeszcze jeden pocałunek i wysunął
się z kabiny, by stojąca przed nią dziewczyna nie dostrzegła na wpół
rozebranego Sehuna.
- Przepraszam, ale mojej
dziewczynie zaciął się zamek w sukience i musiałem pomóc jej go zapiąć –
powiedział Zitao, próbując się nie zaśmiać. Ukłonił się nisko i odwrócił tyłem
do dziewczyny, by nie widziała szerokiego uśmiechu, jaki pojawił się na jego
twarzy. Kiedy odeszła, odetchnął z ulgą i zajrzał do przymierzalni. Nieco się
rozczarował, kiedy zobaczył, że Sehun za ten czas zdążył się już przebrać. –
Myślałem, że dokończymy.
- Wiesz co? Strasznie się
rozochociłeś ostatnio – stwierdził Oh, zabierając rzeczy z przymierzalni.
Upewnił się jeszcze, że niczego nie zapomniał i udał się w stronę kas, a Zitao
podążył od razu za nim. – Nie wiem, czy to dobrze.
- Oj przestań. Wolisz, żebym
zgrywał aniołka? – Huang posłał blondynowi zadziorny uśmieszek i kiedy ten
wywrócił oczami, zaśmiał się pod nosem i wzruszył ramionami. Gdy Sehun poszedł
płacić za zakupy, Zitao postanowił poprzeglądać stojaki z różnymi bibelotami.
Uwielbiał tego typu rzeczy, jednak zwykle żal mu było pieniędzy na ich
kupowanie. – Hunnie, patrz! –
powiedział rozbawiony, owijając szyję różowym boa. Do tego założył niebieskie
okulary przeciwsłoneczne i srebrną koronę, robiąc przy tym pozę, której nie
powstydziłaby się profesjonalna modelka.
- Tao, zlituj się – parsknął Sehun,
zabierając od kasjerki zakupy. Podziękował jej szarmanckim uśmiechem i podszedł
do czarnowłosego, od razu zdejmując mu z głowy koronę. – Chodźmy, bo jestem
głodny. Idziemy coś zjeść na mieście czy jedziemy do domu? Eunji napisała mi,
że robią steki na obiad.
- W takim razie jedziemy do domu
– postanowił Tao, odkładając wszystko na miejsce. Objąwszy ramieniem blondyna,
pociągnął go w stronę wyjścia ze sklepu, po drodze mijając się z dziewczyną,
która wcześniej zwróciła im uwagę odnośnie ilości osób mogących przebywać w
przymierzalni. Chłopak uśmiechnął się do niej półgębkiem, powstrzymując w
środku kolejny atak śmiechu. – Wiesz, co ci powiem? – Tao przysunął się jeszcze
bardziej do Sehuna i wzmocnił uścisk wokół jego ramion. Blondyn zmarszczył
pytająco czoło i spojrzał uważnie na bruneta, który uśmiechał się w ten
diaboliczny sposób, co nie zwiastowało nic dobrego. – Twój tyłek wygląda
nieziemsko dobrze w tych spodniach.
- Zitao!
*
Eunji wiedziała, że coś jest na
rzeczy, jednak nie spodziewała się takich rewelacji. Wciąż nie mogła przestać
myśleć o tym, co powiedział jej Jongdae. On też zdawał się być nieobecny
podczas posiłku i jedynie potakiwał głową, kiedy Tao i Sehun opowiadali o
zakupach. Eunji jako pierwsza zjadła obiad i poszła do kuchni, by dokończyć
obiecane chłopakom ciasto na deser. Było to dla niej niemalże wybawienie, gdyż
przebywanie w towarzystwie chłopaków sprawiało, że czuła się winna, a przecież
tak naprawdę nic złego nie zrobiła.
- Wszystko okay? – spytał
zaniepokojony Jongdae, pojawiając się nagle obok dziewczyny, która drgnęła przestraszona
i kiwnęła niepewnie głową. – Widzisz? Dlatego nie chciałem ci o tym wszystkim
mówić.
- Nie, właśnie dobrze, że mi
powiedziałeś – stwierdziła, siląc się na chociaż lekki uśmiech. – Myślałam, że
będzie chodziło o coś innego. Zaskoczyłeś mnie po prostu.
- Tak? To o czym myślałaś? – Chen
oparł się ramieniem o lodówkę i założył ręce na torsie, dokładnie przyglądając
się niższej dziewczynie.
- Spodziewałam się bardziej
problemów sercowych. Wiesz, kłótnia z dziewczyną czy zerwanie… Nie myślałam, że
chodzi o twoje zdrowie, chociaż tamto omdlenie nie dawało mi spokoju –
wyjaśniła, trzęsącymi się rękoma próbując nałożyć ciasto na talerzyki. Kiedy
kolejny raz kawałek deseru spadł nie tam, gdzie powinien, dziewczyna warknęła
pod nosem i zrezygnowana oparła dłonie na kuchennym blacie.
- Daj, pomogę ci – zaproponował Jongdae,
zabierając od szatynki nóż. Gdy ich dłonie się zetknęły, oboje poczuli dziwny
prąd przepływający przez całe ich ciała. Zupełnie, jakby porazili siebie
prądem. Brunet szybko zabrał rękę i próbując ignorować rodzące się w jego sercu
uczucie, o którym już dawno zapomniał, dokroił ciasto i wszystkie kawałki
umieścił na talerzykach. – Nie mów o tym nikomu, dobrze? Nie chcę martwić
chłopaków, a znając ich, zaraz zaczęliby panikować.
- W porządku, nie powiem im –
powiedziała Eunji, uśmiechając się lekko do bruneta.
Ułożyła talerzyki na tacy i
wyszła z kuchni, zostawiając za sobą Jongdae. Chłopak przez chwilę nie mógł
dojść do siebie, wciąż wracając do momentu, w którym poczuł ten dziwny dreszcz,
kiedy przypadkiem dotknął dłoni Eunji. Nie, takie rzeczy działy się tylko w
filmach. Jednym gestem nie można było pobudzić uśpionego przez tyle czasu
serca, które chwilami zdawało się w ogóle nie bić. Tylko jak wytłumaczyć fakt,
że wystarczyła jedna sekunda, by znów zaczęło walić w piersi chłopaka jak
oszalałe?
Myśli Jongdae przerwał dzwonek
jego telefonu. Wyjął komórkę z kieszeni spodni i spojrzał na wyświetlacz,
czując jak momentalnie nogi się pod nim uginają. Niepewnie nacisnął zieloną
słuchawkę i przyłożył aparat do ucha.
- Pan Kim Jongdae? – spytała
jakaś kobieta, a serce chłopaka ponownie zamarło.
- Tak, przy telefonie. O co
chodzi?
- Otrzymaliśmy pana wyniki badań.
Lekarz prosił, żeby zgłosił się pan do niego możliwie jak najszybciej.
- Może mi pani powiedzieć coś
więcej? – poprosił łamiącym się głosem Jongdae, jednak chyba tak naprawdę wolał
nie słyszeć prawdy.
- Proszę jutro przyjechać do
szpitala. Lekarz panu o wszystkim powie – powiedziała kobieta i rozłączyła się,
nie mając nawet pojęcia, jak tą rozmową dobiła już i tak załamanego Jongdae.
Chen przez chwilę wpatrywał się
pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą i nagle, jakby rażony piorunem, osunął
się na ziemię. Podkuliwszy nogi pod brodę, ukrył twarz w przestrzeni między
udami a klatką piersiową i zaczął cicho szlochać, czując, jak cały jego świat
obraca się w stertę gruzu. Nie usłyszał nawet kroków wchodzącej do kuchni
Eunji, która na widok siedzącego na podłodze chłopaka, od razu do niego
podbiegła i klęknęła obok.
- Chen, co się dzieje? – spytała
przerażona, nie bardzo wiedząc, co zrobić.
Chciała dotknąć ramienia
szlochającego bruneta, jednak w tym momencie chłopak objął ją ramionami w pasie
i przytulił się do niej, ukrywając twarz w jej brzuchu. Eunji dziwiła się, że
reszta domowników nie usłyszała szlochu Jongdae, jednak tak było nawet lepiej.
Wiedziała, że Chen nie miałby sił na tłumaczenie tego wszystkiego, a ona chyba
nie potrafiłaby wydobyć z siebie choćby słowa.
- Dzwonili ze szpitala –
wyszeptał Jongdae, pociągając co chwilę nosem. Mimo że już nie płakał, to jego
ciałem wciąż wstrząsały spazmy od szlochania. – Dostali moje wyniki i mam się
jutro zgłosić do lekarza.
- I dlatego płaczesz? – spytała
zaskoczona Eunji. Po reakcji chłopaka spodziewała się, że dostał naprawdę złe
wieści, a tymczasem on po prostu podkoloryzował rzeczywistość.
- Czuję, że to mój koniec, Eunji
– wyszeptał przejęty Jongdae, powoli odzyskując utraconą na chwilę świadomość.
Kiedy dotarło do niego, w jak dziwnej pozycji się znajduje, szybko odsunął się
od dziewczyny i popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami. – Przepraszam, na
chwilę straciłem kontrolę nad sobą.
- Zauważyłam – rzuciła rozbawiona
Eunji, uśmiechając się lekko do Jongdae. – Nie powinieneś histeryzować. Wyniki
na pewno wyszły dobrze, a lekarz chce tylko z tobą porozmawiać…
- Pojedziesz tam ze mną? –
poprosił nieśmiało Chen, nie mając nawet odwagi spojrzeć dziewczynie w oczy.
- Oczywiście, że pojadę.
Mam nadzieje, że tym razem nie pomieszam imion chłopaków, jak to zrobiłam w poprzednim komentarzu :D Niedobra ja. Muszę się z tego EXO nieźle podszkolić, bo oni wszyscy tak cholernie mi się mylą :)
OdpowiedzUsuńBiedny Jongade, coś czułam, że będzie na coś chory, żal mi go. Ale może wyniki jeszcze nie potwierdzą niczego groźnego? W końcu, od zwykłej anemii też można zemdleć :D Fakt, że powiedział o tym tylko Eunjii świadczy, że jej ufa i ciągnie go do niej, słodko. Za to Tao z Ohem w przymierzali są tacy abstrakcyjni. Ilekroć idę z facetem na zakupy to tylko zrzędzi mi za uchem, a tu proszę, dwaj panowie w sklepie odzieżowym i do tego ten pocałunek <3 Hahaha!
Zawsze komentowałam z anonima, ale stwierdziłam, że to przesada nie logować się na konto z lenistwa.
OdpowiedzUsuńNa początek cudowny szablon. I coraz bardziej lubię paring Eunji i Chen Chena, jak ja bym chciała być na jej miejscu xD
Mam nadzieję, że nie zamierzasz uśmiercić Jongdae, bo chyba bym tego nie zniosła. ;-;
Strasznie wciągnęłam się w to opowiadanie, nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^
To opowiadanie idzie w bardzo dobrym kierunku. Naprawdę bardzo ale to bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy, fajny, cudownie się go czytało. Naprawdę bardzo dobrze napisany ;) I ta nutka wyjaśnienia ( ale tylko nutka) jeśli chodzi o Tai i Sehuna oraz ta nutka zaciekawienia ( wielka nutka) jeśli chodzi o chorobę Chena oraz jego związek z Eunji ;) Powodzenia!
Zero_
Nooo ja nie mogę. Kocham Chena! Uhh >.< Go się nie da nie lubić, jest taki noo aż brak mi słów c: Mam nadzieję, że wyniki badań wyszły pozytywnie! Hahaha HunTao, mistrzowie, już widzę minę tej ekspedientki, (zapewne moja była by zupełnie inna xD). Nom, już nie mogę się odczekać next i dziękuję za ten ^.^ Weny!
OdpowiedzUsuńBoże, co jest z tym ChenChenem? Mam nadzieję, że nic poważnego, naprawdę. I zaczyna mi się naprawdę podobać pairing EunjixChen ^^ kibicuję im z całego serca ;w; a ten Taohun...ja nie mogę, co to jest XDDD normalnie serwujesz mi przez nich taką dawkę feelsów, że aż mnie w brzuchu kłuje z ekscytacji XD
OdpowiedzUsuńHwaiting! Chcę więcej <3
Achhh, cudowne! <3
OdpowiedzUsuńTak czułam, że Chen będzie miał problemy ze zdrowiem :c
Na pewno jak skończy się to opowiadanie, to będę płakać. Takie piękne :3 Będę do niego wracać wielokrotnie.
Eunji i Chen, to napięcie między nimi aww <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Hwaiting~!
Jaki piękny szablon! W dodatku z moim biasem z EXO *,*. Chen jest po prostu taki słodki, kochany i... ma zniewalający głos *,*. Ale przejdźmy może do rozdziału.
OdpowiedzUsuńStrasznie martwię się o Chena... Co prawda omdlenia nie muszą oznaczać nic groźnego, ale czuję, że szykujesz dla niego coś bardzo złego. A ja go tak kocham, ubóstwiam i w ogóle... Mogłabyś go zostawić w spokoju, wiesz? :<. Jeśli go skrzywdzisz to ja naprawdę Ci tego nie wybaczę :<. Jedyne co mi się podoba w tym wątku to fakt, że chłopak jedynie Eunji o wszystkim powiedział i poprosił, by pojechała z nim... Musiała się stać dla niego naprawdę kimś bardzo ważnym :).
Chłopak z chłopakiem w sklepie? W dodatku z ciuchami? Szał normalnie! xD. Jak ja idę z moim misiem do sklepu po buty to ten marudzi już po pięciu minutach, a oni tak swobodnie się czuli na tych zakupach... W dodatku się pocałowali! :O. Ładnie to tak? Zboczeńce jedne żeby tak w miejscach publicznych xD.
Czekam na nowość ;*. Hwaiting!
No tak, czułam że będzie to miało jakiś związek z jego zdrowiem, ale nadal mam nadzieję, że to nic wielkiego i lekarz rzeczywiście chce z nim tylko porozmawiać.
OdpowiedzUsuńI też zawsze mam problem z nawlekaniem nitki, istna katorga haha :)
Ty! Coś Ty mu zrobiła! Ja tu wchodzę, widzę taki piękny nowy szablon, uśmiechnięty Jongdae (uwielbiam ten uśmiech *.*), a potem czytam takie rzeczy... I to jeszcze nie wyjaśniłaś nawet co się mu dzieje! W takich chwilach to żałuję, że nie jestem obok Ciebie i nie mogę Cię trzepnąć! No tak się nie robi! NIE ROBI! Naprawdę jesteś okrutna... Mam nadzieję, że nic poważnego mu nie zgotowałaś, bo by było bardzo niefajnie jakby coś się stało mojej ulubionej postaci z tego opowiadania ;_;
OdpowiedzUsuńPowoli zaczynam akceptować Tao i Sehuna xd więc wszystko idzie w dobrym kierunku. Ciekawi mnie jak to się dalej rozwinie ^^
hmm, przez to, że cały czas się zastanawiam co z Chenem to nie pamiętam co jeszcze miałam napisać. :/
A między Chenem i Eunji zaczyna się dziać coraz więcej! Coraz bardziej mnie to raduje, och, tak, bardzo im kibicuję ;D Dobrze, że zgodziła się z nim iść do tego szpitala. tak teraz myślę, że teraz się wyjaśnia czemu go często nie ma, czemu taki nie w sosie chodzi. Wcześniej myślałam, że Chen się pokłócił z Suho i dlatego ich relacje się pogorszyły, a tu wychodzi na to, że Jongdae jednak nie wszystko mówi swojemu przyjacielowi. A może powinien powiedzieć, nie byłby z tym wszystkim sam, miałby oparcie w chłopakach. Zawsze to lżej. No ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. Czekam niecierpliwie na kolejny.
Pozdrawiam! :3
Biedny Jongdae. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Błagam cię, nie rób nam tego. Tym bardziej, że jego relacje z Eunji są coraz lepsze. Podoba mi się to, że zaufał dziewczynie i powiedział jej o stanie swojego zdrowia. Ja naprawdę im kibicuję. :)
OdpowiedzUsuńAkcja w przymierzalni mega. Chłopacy są niemożliwi, haha. Uwielbiam ich. ;D
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! <3
Pozdrawiam. ;)
Jejku! Przepraszam, że znowu tak późno! Gdyby ten tydzień w szkole nie był taki ciężki, to nawet skomentowałabym ci ten rozdział na jakiejś lekcji ( ale wole nie tłumaczyć ludziom, co właściwie czytam, bo nie wszyscy u nas w klasie są tolerancyjni ) hahahah Nooom, ale JARAM SIĘ WŁAŚNIE JAK POCHODNIA, BO UDAŁO MI SIĘ COŚ ZGADNĄĆ.
OdpowiedzUsuńhahaah Nie no pewnie to było do przewidzenia, ale właśnie tak podejrzewałam, że Chen jest chory. Spodziewałam się jakiejś poważniejszej choroby i mam nadzieje, że się mylę!
Boże... Do tego jeszcze muszę przyznać, że wątek hetero w żadnym wypadku mnie nie denerwuje, ani nie kuje w oczy - TO CUD. hahah Eunji nie jest wkurzająca i Chen tworzy z nią niezłą parę. Z resztą to samo można powiedzieć o Tao i Sehunie. Awww Awww Ta słodka scena w przebieralni!
Normalnie, jak przeczytałam scenę ze spodniami, a później z przymierzaniem jakiś głupich akcesoriów, to jakoś mnie tak to dotknęło - śmiałam się jak głupia, dopóki sobie nie uświadomiłam, że robię to samo. hahahah Skoro widziałam, już jak to wygląda z drugiej strony, to teraz zostało mi tylko schudnąć i zmądrzeć. hahaha
Co do następnego rozdziału, to wyczuwam jakąś małą kłótnie między Tao a Sehunem ( a bardzo tego nie chce ), ale po prostu mam wrażenie, że Tao nie wytrzyma tego niezdecydowania Sehuna i trochę się z nim podroczy. W sumie dla Sehuna to byłaby dobra nauczka. No ale nie będę gdybać pfff
Czekam na kolejny rozdział :D
Weny :D