XI
Jeśli nie masz nic do
stracenia, odpręż się.
Atmosfera w domu była wyjątkowo
napięta. Mało kto normalnie ze sobą rozmawiał, a jeśli już dochodziło do
jakiejkolwiek wymiany zdań, dotyczyło to głównie przygotowywania posiłków i
ustalania czasu wyjazdu do Seulu. Tak naprawdę nikt nie chciał dłużej siedzieć
w domu rodziny Wu Yifana, ale jednocześnie nikt nie miał także ochoty na powrót
do stolicy. Wiedzieli, że wtedy każdy rozejdzie się w swoją stronę i resztę
wakacji spędzą osobno. W domu Krisa nie mieli innego wyjścia, jak trzymać się w
miarę razem, chociaż ciężko było nazwać siedzenie w innych pomieszczeniach
wspólnie spędzanym czasem.
Yixing odwrócił się na drugi bok
i westchnął ciężko, widząc puste miejsce obok siebie. Czując przeraźliwy ból
głowy, który promieniował na całe ciało, zasłonił oczy przedramieniem i zagryzł
wargi w wąską linię. Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Wciąż miał nadzieję, że
to tylko koszmar, z którego niedługo przyjdzie mu się obudzić i wszystko wróci
do normy. Tylko co było tą normą?
Brak świadomości, że dziewczyna zdradzała go za jego plecami, a każde jej
słowo, obietnica i wyznanie miłości były kłamstwami? Mimo że Yixing wciąż nie
potrafił pogodzić się z brutalną rzeczywistością i co chwilę odrzucał od siebie
prawdę, to podświadomie odczuwał dziwną ulgę. Nie umiał jednak zrozumieć tego,
dlaczego jego przyjaciele go oszukiwali i wcześniej nie wydali Yookyung. Może
traktowali to jako swojego rodzaju rozrywkę? Mieli z niego na pewno niezły
uwab, kiedy był tak ślepo zapatrzony w swoją dziewczynę i wierzył w jej
niewinność oraz to, że po ich ostatnim rozstaniu cokolwiek w sobie zmieniła.
- Możemy porozmawiać? – spytała
nieśmiało Yookyung, wchodząc do pokoju Yixinga. Zawiesiła wzrok na leżącym na
łóżku chłopaku i pociągnęła teatralnie nosem, nie przestając ani na chwilę
zgrywać wielkiej ofiary całego tego zamieszania. – Oppa… porozmawiaj ze mną i daj mi to wszystko wyjaśnić.
- A co ty chcesz jeszcze
wyjaśniać? – Yixing poderwał się z łóżka i spojrzał morderczym wzrokiem na
stojącą w progu pokoju blondynkę, która wpatrywała się w niego załzawionymi
oczami, sprawiając tym samym, że jego serce ponownie zaczęło topnieć. Zaraz
jednak chłopak spoliczkował się w myślach i sprowadził na ziemię. Nie, nie mógł
kolejny raz ulec tej dziewczynie. Przecież ona nigdy się nie zmieni. Jakiż on
był naiwny, myśląc, że wróciła do niego, bo żałowała swoich błędów i po kilku
miesiącach rozłąki zrozumiała, że to właśnie on jest dla niej tym jedynym. – Tu
nie ma czego wyjaśniać! Zdradzałaś mnie przez cały czas! Robiłaś to wtedy,
robisz teraz i to się nigdy nie zmieni! – wykrzyczał łamiącym się głosem i
głośno odchrząknął, chcąc pozbyć się dziwnej chrypki.
- Wiem, że cię zawiodłam, ale
każdy zasługuje na drugą szansę – powiedziała, podchodząc do Yixinga.
Kiedy chciała dotknąć jego
policzka, chłopak złapał Yookyung za rękę i odepchnął ją od siebie, wpatrując
się pozbawionym emocji wzrokiem w twarz dziewczyny.
- Nie, dostałaś już zbyt wiele
szans. Może jeszcze kilka tygodni temu wierzyłem, że się zmieniłaś i naprawdę
żałowałaś tych wcześniejszych zdrad, ale wiesz co? – Lay zmrużył oczy,
wpatrując się w Yookyung, która pierwszy raz poczuła się tak bezbronna i słaba.
– Już nigdy nie uwierzę w żadne twoje słowo. A najbardziej żałuję tego, że
przez ciebie straciłem przyjaciela. Nie byłaś warta tych wszystkich kłótni z Sehunem.
- Jesteś tak ślepo w nich
wszystkich zapatrzony – stwierdziła z niedowierzaniem Yookyung, wpatrując się
załzawionymi oczami w chłopaka. – Tylko że oni też nie są bez winy w tym
wszystkim. Również cię okłamywali. Czy właśnie tak postępują przyjaciele? Prawda
jest taka, że gdyby nie ta wariatka Eunji, żaden z nich nie powiedziałby ci
prawdy – wysyczała wściekła i doszedłszy do wniosku, że nie ma już czego szukać
w pokoju Yixinga, zabrała walizkę ze swoimi rzeczami, które spakowała
poprzedniego wieczoru i wyszła z pomieszczenia, na koniec jeszcze rzucając
chłopakowi przelotne spojrzenie pełne pogardy wymieszanej z niespotykanym jej
dotąd bólem i rozczarowaniem.
Zaraz po wyjściu dziewczyny, Yixing
opadł bezwładnie na łóżko i zakrył twarz poduszką, chcąc dać upust
przybierającej na sile frustracji. W tamtej chwili nienawidził całego świata,
ale tak naprawdę najbardziej nienawidził samego siebie za tą naiwność i
uległość wobec Yookyung. Najwidoczniej nie każdy człowiek uczy się na błędach,
bo gdyby tak było, to on nie dopuściłby kolejny raz do takiej sytuacji i nie
odsunąłby od siebie przyjaciół, którzy przecież byli przy nim zawsze wtedy, gdy
ich najbardziej potrzebował.
*
Eunji drgnęła nerwowo na kanapie,
kiedy usłyszała głośne trzaśnięcie drzwiami, a chwilę później czyjeś kroki.
Obejrzała się za siebie, zawieszając wzrok na Yookyung, która odstawiła walizkę
pod ścianę i zaczęła szukać w półce swoich butów. Eunji domyśliła się, że
blondynka wyjeżdża do Seulu, co w niewielkim stopniu poprawiło jej paskudny
humor.
- Jesteś z siebie zadowolona? –
spytała jadowitym tonem głosu Yookyung, gdy nareszcie dostrzegła siedzącą w
salonie szatynkę. Widząc wredny uśmieszek na twarzy młodszej dziewczyny,
prychnęła wyniośle i założyła swoje buty na koturnie, o mało co nie przewracając
się przez chwilową utratę równowagi. – Jesteś żałosna.
- Ja? – Eunji podniosła się z
kanapy i podeszła do blondynki, powstrzymując się z ledwością przed uderzeniem
jej tak, jak to zrobiła poprzedniego dnia. – Ja jestem żałosna? Naprawdę?
Jedyną żałosną osobą jesteś ty. Nawina i żałosna – wysyczała, zakładając ręce
na biuście.
- Zważ na słowa – burknęła
Yookyung, przybliżając się niebezpiecznie do niższej Eunji, która jednak się
nie ugięła i nawet nie drgnęła ani nie mrugnęła powieką. – Jesteś taka dziecinna,
myśląc, że ktoś taki jak Jongdae mógł się w tobie zakochać. W sumie to dziwę
się, że w ogóle zwrócił uwagę na kogoś takiego, jak ty. Prawda jest taka, że
nie dorastasz Sohyun do pięt – powiedziała, zakładając dumnie ręce na biuście.
Spojrzała z góry na szatynkę i uśmiechnęła się ironicznie, doskonale zdając
sobie sprawę z tego, jak tymi kilkoma słowami zraniła Eunji. Widząc minę
dziewczyny, Yookyung odrzuciła teatralnie włosy i podeszła do swojej walizki,
chcąc jak najszybciej wyjść z tego przeklętego domu. – Dam ci dobrą radę:
lepiej od razu odpuść. Po co masz znów przechodzić przez to samo?
Eunji nic nie powiedziała, bojąc
się, że jeśli chociaż otworzy usta, to rozpłacze się niczym małe dziecko, a
pokazywanie przed Yookyung słabości było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę.
Odczekała aż blondynka wyjdzie z domu, trzaskając za sobą drzwiami, i oparła
się plecami o ścianę. Opuściła głowę przez ogarniającą ją bezradność,
pozwalając włosom zakryć jej bladą twarz oraz spływające po policzkach pierwsze
łzy. Yookyung miała rację. Niby dlaczego Jongdae miałby zwrócić na nią uwagę?
Była taka naiwna i bezmyślna, uważając, że ten chłopak mógł do niej coś poczuć.
Słysząc czyjeś kroki, uniosła
gwałtownie głowę i zamrugała kilkakrotnie powiekami, chcąc wyostrzyć
rozmazujący się przez łzy obraz. Kiedy tylko zobaczyła Jongdae, odwróciła się
na pięcie i czym prędzej wyszła z domu, nawet nie mając sił zamknąć za sobą
drzwi.
- Eunji! – krzyknął Chen,
wybiegając zaraz za dziewczyną, by dowiedzieć się, co się stało podczas jego
chwilowej nieobecności w salonie. Kiedy szatynka nie zareagowała, przyspieszył
kroku i już po kilku sekundach znalazł się tuż przed nią, tarasując jej drogę.
– Co jest?
- Nic, zostaw mnie samą –
poprosiła słabym głosem, próbując wyminąć chłopaka, jednak ten był uparty i nie
ustąpił, wciąż zastępując jej drogę.
- Cho..chodzi o to, co
powiedziałem wczoraj? – spytał, wpatrując się w twarz Eunji. – Przepraszam cię
za to. Wiem, że schrzaniłem, ale Junmyeon tak na mnie wyskoczył, w ogóle cała
ta sytuacja mnie przerosła, bo miało to wyglądać inaczej, a wyszło jak zawsze.
Wybaczysz mi i pozwolisz dalej być twoją niańką? – Jongdae uśmiechnął się
łagodnie do dziewczyny, jednak ta zdawała się być kompletnie niewzruszona jego
słowami. – Hej, co jest?
Kiedy chciał złapać ją za rękę,
Eunji odsunęła się od niego i zagryzła wargi w wąską linię, uciekając wzrokiem
w przeciwną stronę.
- Dlaczego ty w ogóle chcesz ze
mną być? – spytała po chwili, odważając się w końcu spojrzeć w oczy chłopaka. –
Dlaczego ty w ogóle mnie lubisz, Chen?
- Bo jesteś tak samo pokręcona,
co ja – odpowiedział bez namysłu, uśmiechając się półgębkiem. – Nikt tak dobrze
mnie nie rozumie i z nikim nie czuję się tak dobrze, jak z tobą. Eunji, o co
tak naprawdę chodzi? Skąd te pytania? Myślałem, że między nami jest wszystko
jasne, ale najwidoczniej ty masz jakieś wątpliwości.
- Przepraszam – westchnęła
zawstydzona Eunji, nie mogąc uwierzyć, że dała się tak podejść Yookyung. Co
prawda wiedziała, że Jongdae ją lubi, może nawet czuje do niej coś więcej, ale
kiedy blondynka wspomniała o jego byłej dziewczynie, w głowie Eunji znów
zaczęły się pojawiać te przeklęte wątpliwości i chyba po prostu musiała upewnić
się, że ze strony chłopaka to wszystko nie jest zwykłą grą, która niedługo mu
się znudzi. – Przepraszam – powtórzyła i zaciskając mocno powieki, wtuliła się
w Jongdae, nie zastanawiając się nawet nad tym, że przecież znajdowali się
niedaleko domu i każdy mógł ich zobaczyć.
- Już dobrze, spokojnie –
powiedział cicho szatyn, gładząc dłonią plecy dziewczyny. – Powiesz mi, co się
stało?
- Yookyung… Po prostu… - zaczęła
Eunji, odsuwając się od Chena. Odgarnęła kosmyki włosów, które zasłaniały jej
policzki i spojrzała szatynowi w oczy, kręcąc przy tym głową. – Nie mówmy o
tym.
- W porządku, ale wiedz, że jeśli
Yookyung nagadała ci jakichś głupot na mój temat, to oberwie przy pierwszej
lepszej okazji – pogroził, robiąc przy tym zabawnie groźną minę. Widząc
wpełzający na usta szatynki uśmiech, poczochrał dłonią jej włosy i objąwszy ją
ramieniem, ruszył w stronę plaży. – Przejdźmy się. Spacer dobrze nam zrobi –
stwierdził i odruchowo pocałował Eunji w czubek głowy, sprawiając tym małym
gestem, że na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce.
- Wszystko się pochrzaniło –
mruknęła zrezygnowana Eunji, mocniej wtulając się w bok swojego chłopaka.
Czując bijące od niego ciepło, westchnęła cicho i przymknęła powieki,
delektując się bliskością Jongdae. – Nikt się do mnie nie odzywa, a Yixing
pewnie mnie nienawidzi.
- Przestań, nawet tak nie mów! –
powiedział zaskoczony Chen, zaciskając mocniej dłoń na talii dziewczyny. –
Prawda jest taka, że tylko Sehun i Zitao ze sobą normalnie rozmawiają. A co do Yixinga…
To na pewno cię nie nienawidzi – dodał i uśmiechnął się pocieszająco do Eunji,
która niepewnie uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. – Jest zły na nas
wszystkich. Niepotrzebnie ukrywaliśmy przed nim prawdę.
- Żałuję, że was posłuchałam i
wcześniej mu o tym wszystkim nie powiedziałam – stwierdziła naburmuszona Eunji,
zakładając ręce na biuście.
Jongdae widząc jej zabawną minę
obrażonego dziecka, zaśmiał się pod nosem i zaczął łaskotać dziewczynę po
żebrach, wiedząc doskonale, że jest to jedyny czuły punkt. Eunji z początku
próbowała zachować powagę, jednak ostatecznie parsknęła głośnym śmiechem i szybko
oswobodziła się z uścisku chłopaka, po czym jak najprędzej odbiegła od niego na
bezpieczną odległość. Niestety przez nieuwagę nie zauważyła wystającej spod
piasku gałęzi i zahaczywszy o nią stopą, straciła równowagę i upadła na ziemię.
Jongdae wybuchł śmiechem, widząc zdezorientowaną minę dziewczyny, i ukląkł przy
niej, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
- Ale ty jesteś pokraczna –
stwierdził rozbawiony, za co oberwał w ramię od Eunji. W ramach przeprosin
położył się obok niej na piasku i pocałował ją w policzek, sprawiając tym, że
momentalnie się rozchmurzyła i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. –
Jeśli jeszcze kiedykolwiek będziesz miała wątpliwości co do moich uczuć, to po
prostu mi o tym powiedz.
- To raczej już nie będzie miało
miejsca – westchnęła i chwyciwszy rękę Jongdae, uniosła ją wysoko i splotła ich
palce w mocnym uścisku. – Dziękuję.
- Za co? – Chen spojrzał uważnie
na profil dziewczyny, odruchowo uśmiechając się do samego siebie.
- Za to, że jesteś i za to, że w
przeciągu tak krótkiego czasu nauczyłeś mnie na nowo żyć – wyszeptała, a
później odwróciła głowę w stronę Jongdae, wlepiając wzrok w jego lekko
zarumienioną twarz. Spojrzała chłopakowi prosto w oczy, które niesamowicie
błyszczały, i znów się uśmiechnęła, nie potrafiąc zapanować nad tym odruchem. –
Aj, przy tobie jestem taka ckliwa – westchnęła, wywracając teatralnie oczami,
na co Chen roześmiał się głośno i przytulił do siebie naburmuszoną dziewczynę.
*
Wieczorem Jongdae postanowił w
końcu ogarnąć swoich przyjaciół i przemówić im do rozumu. Co prawda było to
dość ciężkie zadanie, jednak po długim monologu udało mu się dojść do
porozumienia z chłopakami. Wiedział, że będzie musiało minąć jeszcze trochę
czasu, by wszystko wróciło do normy, ale póki co taki stan w pełni Jongdae
odpowiadał. Przynajmniej chłopcy przestali omijać się szerokim łukiem i
urządzili pożegnalny maraton z horrorami, chcąc w ten sposób odreagować to, co
wydarzyło się poprzedniego dnia. Żaden nie wspominał nawet słowem o tamtej
sytuacji, ale to był naturalny odruch. W końcu najlepiej było rzucić w
niepamięć nieprzyjemne wspomnienia, bo jeśli wciąż by się to rozpamiętywało, to
ostatecznie znów doszłoby do niepotrzebnej kłótni, a tego nie chcieli.
Załatwiwszy sprawę z chłopakami, Jongdae
postanowił porozmawiać jeszcze z Yixingiem, by wbić mu do głowy, że Eunji jest
najmniej winna z nich wszystkich. Tak więc poświęcił się i rezygnując z
oglądania podobno bardzo dobrego horroru, poszedł do pokoju przyjaciela, który
tego dnia w ogóle nie pojawił się na dole i nawet nie zjadł z nimi żadnego
posiłku, twierdząc, że nie ma ochoty na jedzenie. Jako „wkupne” Jongdae zabrał
ze sobą talerz z pysznym kimchi, wiedząc doskonale, że Lay kłamał odnośnie
braku apetytu i pewnie zdążył już wyjeść z torby swój zapas słodyczy.
- Możemy pogadać? – spytał Jongdae,
zaglądając niepewnie do pogrążonego w półmroku pokoju. Yixing siedział na łóżku
i oglądał coś na swoim telefonie. – Mam kimchi – dodał, pokazując talerz z
parującym daniem.
- W porządku – rzucił Lay,
domyślając się, że Jongdae i tak nie odpuści, więc lepiej było od razu z nim
porozmawiać i mieć to z głowy. Kiedy szatyn postawił na łóżku talerz z
jedzeniem, Yixing niby od niechcenia sięgnął po niego i zaczął powoli jeść, chociaż
tak naprawdę miał ochotę pochłonąć wszystko za jednym razem. Całodzienne
niejedzenie niczego porządnego sprawiło, że żołądek zaczynał powoli przyrastać
mu do kręgosłupa, ale przecież nie mógł przerwać „strajku” przez burczenie w
brzuchu. – To o czym chcesz pogadać?
- O tym, co się stało – zaczął
niepewnie Jongdae, bawiąc się nerwowo palcami. Zerknął spod grzywki na
przyjaciela i uśmiechnął się lekko. – Nie zamierzam nas tłumaczyć, bo wiem, że
cię zawiedliśmy. Chodzi o Eunji…
- Eunji? – Yixing zmarszczył
pytająco czoło, wbijając pozbawione jakichkolwiek emocji spojrzenie w Jongdae,
który w odpowiedzi kiwnął głową i cicho westchnął. – Z tego, co zdążyłem
zauważyć, to także wiedziała o wszystkim. I wiesz co mnie boli najbardziej? To
że znam ją od bardzo dawna, nawet dłużej od was, a mimo to także mi o tym nie
powiedziała.
- Bo nie pozwoliliśmy jej na to –
wyrzucił z siebie Jongdae, wprawiając Yixinga w niemałe zaskoczenie. – Junmyeon
wiedział doskonale, że Eunji zareagowałaby zbyt emocjonalnie i miał rację. Ona
chciała ci o tym powiedzieć od samego początku, ale poprosiliśmy ją, żeby tego
nie robiła. Teraz cholernie tego żałujemy – stwierdził, przeczesując palcami
rozczochrane włosy. – Chcieliśmy, żeby to Yookyung przyznała się do
wszystkiego, jednak do samego końca zgrywała niewinną.
- Pewnie gdyby nie Eunji, to
wciąż bym o tym nie wiedział. Mam rację?
- Nie, któryś z nas i tak by ci
powiedział. – Jongdae podniósł się z łóżka i przed wyjściem z pokoju jeszcze
raz spojrzał na zamyślonego Yixinga. – Eunji myśli, że jej nienawidzisz.
Pogadaj z nią, bo nie zamierzam patrzeć, jak dołuje się przez tę sytuację.
Yixing kiwnął głową na zgodę, a
kiedy Jongdae wyszedł i zamknął za sobą drzwi, westchnął cicho i spojrzał na
pustą miskę po kimchi. Lay przez dłuższą chwilę trwał w bezruchu, pogrążając
się w swoich myślach, które nieustannie kręciły się po jego głowie, wywołując w
niej niemały chaos. Tak naprawdę nie był już zły na chłopaków, a tym bardziej
nie był zły na Eunji. Po prostu tego dnia chciał pobyć całkiem sam, wiedząc
doskonale, że przyjaciele zaczęliby się nad nim litować, gdyby tylko usiadł z
nimi w jednym pokoju.
Po jakimś czasie Lay otrząsnął
się z zamyślenia i zabrawszy miskę po kolacji, wyszedł z sypialni, od razu
kierując się ku schodom. Z salonu dochodziły jedynie odgłosy z włączonego
telewizora, więc domyślił się, że znów oglądają horror. Wtedy zawsze wszyscy
milczeli, chcąc jeszcze bardziej nastraszyć płochliwego Junmyeona, co w sumie
nie było trudne. Yixing odniósł miskę do kuchni, a później udał się do salonu.
- Eunji, możemy pogadać? – spytał
cicho, czym niechcący wystraszył Suho, który z przerażenia wyrzucił w powietrze
miskę z popcornem i wrzasnął tak głośno, że chyba słychać go było na drugim
końcu ulicy. – Rany, Suho, weź się wyspowiadaj, bo chyba masz coś na sumieniu –
stwierdził rozbawiony Yixing, posyłając Junmyeonowi znany wszystkim uśmiech.
Przebiegł wzrokiem po twarzach przyjaciół, którzy zaśmiali się głośno na jego
słowa, i ostatecznie zatrzymał spojrzenie na Eunji. – Możesz?
- Jasne – rzuciła zaskoczona i
podniosła się z fotela, na którym siedziała, by być jak najbliżej zajmującego
miejsce na dywanie Jongdae. – Coś się stało? – spytała, podążając za Yixingiem
do jego pokoju.
- Chciałem cię przeprosić za
swoje dzisiejsze zachowanie – wyjaśnił, zamykając za dziewczyną drzwi. Gestem
ręki wskazał łóżko i sam na nim usiadł, robiąc przyjaciółce miejsce obok
siebie. – Wiem, że chcieliście dobrze, a że wyszło, jak wyszło, to już inna sprawa.
- Miałam zamiar powiedzieć ci
wcześniej, ale chłopcy mi nie pozwolili – powiedziała naburmuszona Eunji,
opadając na miękki materac. Widząc wredny uśmieszek chłopaka, przewróciła
oczami i mimowolnie się uśmiechnęła. – Naprawdę jestem aż tak nieprzewidywalna,
że wszyscy boją się moich reakcji?
- Zapytaj o to spuchnięty
policzek Yookyung.
- Należało jej się – stwierdziła
rozbawiona Eunji, wzruszając beztrosko ramionami. Dostrzegłszy paczkę z
żelkami, sięgnęła po nią i zaczęła pałaszować pozostałości słodyczy. – A…Jak ty
się czujesz? – zapytała po chwili, gdy w pokoju zapadła głucha cisza.
- Jakoś… Jest lepiej niż wczoraj
czy rano, ale wciąż dziwnie. – Lay uśmiechnął się lekko do przyjaciółki i
zabrał od niej jednego żelka. – Muszę przywyknąć znów do statusu singla. Myślę
jednak, że tym razem będzie łatwiej, bo wiem, czego mam się spodziewać.
- Przykro mi… mimo wszystko –
wyszeptała Eunji, zgniatając w dłoni pustą paczkę po słodyczach. – Zasługujesz
na kogoś o wiele lepszego, oppa.
- Żałuję tylko tego, że przez
Yookyung znów tak bardzo oddaliłem się od chłopaków. Nie wiem, co ona takiego w
sobie ma, ale potrafi w mgnieniu oka owinąć sobie drugą osobę wokół palca.
Kompletnie straciłem dla niej głowę – przyznał niechętnie, na co Eunji
uśmiechnęła się pocieszająco i poklepała go po przyjacielsku po plecach. – Tak
samo było poprzednim razem.
- Właśnie… Słyszałam, że kiedyś
pokłóciłeś się o nią z Sehunem.
- Żeby to tylko była kłótnia, to
byłoby dobrze – zamruczał posępnie Yixing, podpierając głowę na dłoni.
Wpatrując się w punkt przed sobą, westchnął ciężko i po dłuższej chwili w końcu
zerknął kątem oka na siedzącą obok dziewczynę. – Prowadziliśmy ze sobą wojnę. A
wszystko przez to, że Yookyung wmówiła mi, że Sehun się do niej przystawiał i
próbował pocałować na jednej z imprez. Byłem na tyle głupi i naiwny, że od razu
jej uwierzyłem. Gdyby nie Jongdae chyba pobiłbym Sehuna, chociaż nie wiem, czy
mimo wszystko byłbym w stanie to zrobić.
- Czasami mam wrażenie, że Jongdae
to taka dobra duszyczka w waszej paczce – zaśmiała się Eunji, wpatrując się w
twarz Yixinga, na której momentalnie pojawił się szczery uśmiech.
- Masz całkowitą rację. Gdyby nie
on, to pewnie nie bylibyśmy ze sobą tak mocno zżyci. Wiesz, pewnie byśmy się
kumplował, ale na pewno nie przyjaźnilibyśmy się – stwierdził Lay i cicho
westchnął. – Co nie zmienia faktu, że bywa upierdliwym wrzodem na dupie –
dodał, a Eunji roześmiała się głośno, prawie spadając z łóżka.
*
Po obejrzeniu kolejnego horroru Zitao
postanowił pójść już do pokoju i trochę odpocząć. Co prawda przez cały dzień
obijał się z Sehunem i nawet udało mu się zdrzemnąć w ramionach swojego
chłopaka, jednak odczuwał dziwne zmęczenie. Zrzuciwszy z łóżka niepotrzebne
rzeczy, opadł bezwładnie na miękki materac i westchnął cicho, przytulając twarz
do poduszki. Kiedy drzwi pokoju się otworzyły, Tao uśmiechnął się pod nosem,
domyślając się, że to pewnie Sehun. Niestety chłopaka czekało rozczarowanie,
gdyż to nie jego partner zawitał w sypialni, a Kris. Na jego widok Huang jęknął
w duchu i poderwał się do pozycji siedzącej, wbijając zdziwione spojrzenie w
chłopaka.
- Szukasz czegoś? – spytał Zitao,
chcąc zabrzmieć jak najbardziej przyjaźnie, bo w końcu to był dom Krisa i ten
mógł wchodzić gdzie tylko chciał.
- Właściwie to ciebie. Chciałem z
tobą porozmawiać – wyjaśnił Wu Yifan i usiadł na łóżku obok bruneta. Przez
dłuższą chwilę pomiędzy nimi panowała niezręczna cisza, którą w pewnym momencie
przerwało ciche westchnięcie wydobywające się z ust Kris. – Przepraszam… Przepraszam
za to wszystko.
- Co masz na myśli? – Huang
otworzył szeroko oczy, nie bardzo rozumiejąc, o czym mówi ten chłopak.
- Mam na myśli swoje zachowanie.
Dość dziecinne zachowanie – odpowiedział, uśmiechając się blado do bruneta.
Mimo że każde z wypowiadanych słów z ledwością przechodziło mu przez gardło, to
podświadomie czuł, że dobrze robi. Po tym, co przytrafiło się Yixingowi,
zrozumiał, że powinien w końcu odpuścić i pozwolić być Zitao z Sehunem. Jeśli
naprawdę sprawiał on, że Huang był szczęśliwy i chodził ciągle uśmiechnięty od
ucha do ucha, to Kris tym bardziej powinien był się wycofać. – Nie będę się już
więcej wtrącał pomiędzy ciebie a Sehuna.
- Um, zatkało mnie – mruknął
zaskoczony Zitao, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w nieokreślony punkt
na ścianie. – Skąd taka nagła zmiana? Jeszcze niedawno wmawiałeś mi, że Sehun
na mnie nie zasługuje, a teraz mówisz, że odpuszczasz?
Zerknął na siedzącego obok
chłopaka, wciąż nie mogąc w pełni uwierzyć w szczerość jego słów. Cieszył się,
że nareszcie dotarło do niego to, że nigdy nie stworzą razem trwałego związku,
ale jednocześnie rodziły się w nim jakieś obawy, że Wu Yifan tylko gra i czeka
na odpowiedni moment, by znów wszystko zniszczyć.
- Po prostu po tym, co
przydarzyło się Yixingowi zrozumiałem, że nie mogę ciągle niszczyć tego, co was
łączy – wyszeptał Wu Yifan, bawiąc się nerwowo palcami. Po chwili podniósł się
z łóżka i spojrzał z góry na czarnowłosego. – A poza tym… Wyjeżdżam z rodzicami
z powrotem do Chin. Nie mówiłem wam o tym wcześniej, bo nie chciałem niszczyć wyjazdu.
- Czekaj, jak to wyjeżdżasz?
Dlaczego? Na jak długo? – Zitao poderwał się z łóżka i spojrzał z
niedowierzaniem na Krisa. Jeśli to była z jego strony jedynie gra, by znów go
zmanipulować, to szło mu naprawdę dobrze, bo Huang momentalnie poczuł dziwne
wyrzuty sumienia, zupełnie jakby to o był temu wszystkiemu winien. – Przeze
mnie?
- Nie! – Wu Yifan pokręcił
gwałtownie głową i posłał chłopakowi lekki uśmiech. – Może odrobinę pomogłeś mi
podjąć decyzję, ale tak będzie dla mnie lepiej. Tata dostał tam lepszą pracę, a
ja będę studiował na wymarzonej uczelni. Same plusy – dodał i wzruszył
ramionami, chcąc ukryć fakt, że naprawdę było mu źle z tym całym wyjazdem. –
Pójdę porozmawiać z resztą chłopaków, bo na razie tylko ty o tym wiesz.
Zitao kiwnął głową na zgodę i
usiadł ponownie na łóżku, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co powiedział mu Kris.
Fakt, przez ostatnie tygodnie potrafił skutecznie uprzykrzyć mu życie, ale to
nie znaczyło, że przestał być jego przyjacielem. A teraz wyjeżdżał i nie było
wiadomo, czy kiedykolwiek wróci do Seulu. Może wróci za kilka miesięcy czy za
rok, kiedy okaże się, że jednak Chiny nie są dla niego, tylko czy wciąż będą
potrafili się przyjaźnić?
*
Nie wiem, co dalej będzie z moim
pisaniem. Chyba trochę się wypaliłam jeśli chodzi o pisanie o Exo. Potrzebuję
od nich przerwy. Takiej dłuższej… O wiele dłuższej niż myślałam jeszcze tydzień
temu, gdy dodawałam rozdział. O kim będę (i czy w ogóle będę) pisać – tego nie
wiem. Przewija mi się przez głowę kilka pomysłów, biorę pod uwagę parę zespołów
(BTS, Boys Republic), zastanawiam się także nad całkowitą zmianą tematyki –
nowy blog, nowe opowiadanie, całkiem inni bohaterowie… Na razie muszę się
ogarnąć i wszystko przemyśleć, bo nie chcę być jak Paul Sheldon (ci, którzy
czytali Misery albo chociaż oglądali
film będą wiedzieć, o co chodzi)…
Cudne ^^
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych rozdziałów. Yookyung poszła w diabły, Lay w końcu zrozumiał, że przez tę dziewczynę oddalał się od przyjaciół. Na szczęście między Eunji, a Chenem dobrze się układa. Racja, Jongdae to taka dobra duszyczka w tym domu. ;D No i znowu nie mogłam z Suho. Ten to się boi, prawie zawału biedak dostał przez Lay'a ;p Dobre to było.
OdpowiedzUsuńKris w końcu zrozumiał, że nigdy nie stworzy z Tao związku. Trochę mi go szkoda. No i jeszcze wyjeżdża.. Eh.
Kochana nie ważne kim będą bohaterowie, najważniejsze, byś dobrze się czuła w tym, co piszesz. Życzę ci dużo weny! Bardzo dużo! ;D
Pozdrawiam! <3
Pisz o tym, co Ci się podoba :3 Nie myśl, że komuś to może nie przypaść do gustu czy coś. Zawsze się znajdzie taka osoba, ale pamiętaj, że robisz to przede wszystkich dla siebie i takich osób, które będą czytać Twoje opowiadania bez względu na to o czym one są (np. ja :D).
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - świetny! <3 Tylko szkoda, ze taki krótki. Nie mogę uwierzyć, że już będzie koniec niebawem. W końcu zaczęło się między wszystkimi układać. Trochę mi się żal zrobiło Krisa. Był odrzucony, teraz wyjeżdża... Mam nadzieję, że i on znajdzie sobie kogoś. Chenji - świetny parring :D
Życzę Ci baaardzo dużo weny! :3
Nie ma co się spieszyć, jak będziesz mieć natchnienie - po prostu pisz :)
Lay w końcu zostawił tę podstępną żmiję. I brawo dla niego! Myślałam, że nigdy nie zdobędzie się na ten krok. Hahaha Suho ty biedaku xD. Co oni Cię tak straszą, hm? Dobrze, że zawału chłopak nie dostał przez naszego Lay'a. A Chen oczywiście to taki cudowny chłopak. I tak wspaniale dogaduje się z Eunji. Nasze gołąbeczki. Szkoda tylko Krisa, ale dobrze, że w końcu zrozumiał, iż między nim a Tao nie zrodzi się nic szczególnego.
OdpowiedzUsuńJestem za opowiadaniem z BTS! :D. Mam nadzieję, że Twoja wena wróci :).
Rozumiem i każdą twoją decyzję przyjmę z pokorą. Proszę tylko o jedno - pisz! Cokolwiek, ale pisz!
OdpowiedzUsuń(oczywiście jestem zwolenniczką pomysłów stilesowych mrrrrrr ale każdą inną historię również będę śledzić z zapartym tchem!)
Po tej scenie na początku rozdziału jeszcze bardziej znienawidziłam Yookyung. Ona jest naprawdę bezczelna. Mogła przynajmniej zachować resztki klasy, zabrać swoje rzeczy i po prostu wyjść, zamiast łasić się do Yixinga, co zresztą było kompletnie zbędne. Jeszcze ten tekst: "gdyby nie ta wariatka Eunji, żaden z nich nie powiedziałby ci prawdy" serio? Próbowała obarczyć za to winą wszystkich innych, tylko nie siebie. Jest jeszcze głupsza niż przypuszczałam.
OdpowiedzUsuńOczywiście Yookyung musiała mieć jeszcze ostatnie słowo w sprawie z Eunji. Chociaż nieźle namieszała, to cieszę się, że pomimo tego nic się nie zmieniło w relacji Eunji z Jongdae. Owszem, Chen nieco przesadził z tamtymi słowami, ale na szczęście już wszystko sobie wyjaśnili. Uwielbiam tę parę, naprawdę, dlatego aż mi ulżyło, kiedy rozwiązali te nieporozumienie :)
Wreszcie Jongdae dotarł do Yixinga. Ja naprawdę rozumiem, że było mu ciężko po tym, jak po raz kolejny zawiódł się na ukochanej dziewczynie, ale przecież musi zrozumieć, że jego przyjaciele kierowali się wyłącznie jego dobrem, nie chcieli go skrzywdzić. Zresztą nie ma co się rozwodzić, najważniejsze, że wszyscy się pogodzili. Nawet Kris dał sobie spokój z Zitao, myślę, że tak będzie lepiej :)
Skoro faktycznie czujesz się taka zmęczona pisaniem, to przerwa dobrze Ci zrobi. Nikt Cię poganiać nie będzie, napiszesz kiedy chcesz i oczywiście o kim chcesz :)
Pozdrawiam <3
Całe szczęście Yookyung się wyniosła, krzyżyk na drogę, niech więcej nie wraca do życia Yixinga. Jeszcze na odchodnym musiała namieszać. -_-
OdpowiedzUsuńI dobrze, że chłopcy się dogadali. I Chen z Enji. Och, uwielbiam ich razem. ^^
Kris, ło, nie spodziewałam się, że zdobędzie się na taki krok. Znaczy fajnie, że przeprosił Tao i pogodził się z tym, że nie będzie mógł z nim być. I że postanowił wyjechać. Może w końcu uda mu się ruszyć z miejsca, bo jakby tak ciągle głupio dawał sobie szanse na związek z Tao to tylko byłoby coraz gorzej. A przyjaźń. Myślę, że jeśli to była prawdziwa przyjaźń to przetrwa.
A co do Twojego pisania, jeśli potrzebujesz przerwy, to oczywiście ją sobie zrób, widzisz po komentarzach, są osoby, które tu zawsze będą na Ciebie czekać. A ja wierzę, że szybko za nami zatęsknisz :3
I wszystko zaczyna się stabilizować. Po uprzedniej eksplozji chaosu, taki obrót spraw jest niczym balsam na duszę <3 I pomyśleć, że ta suka do samego końca próbowała zniszczyć porządek, wmawiając Eunji, że nie ma co liczyć na odwzajemnienie uczuć. Parszywa żmija. Ale dobrze, że Eunji taka głupia nie jest i ostatecznie poszła po rozum do głowy. Wszyscy się godzą i jednają, a jednak nastały pewne zmiany i wydaje mi się, że to już nie jest to, co dawniej. Mam nadzieje, że Lay ułoży sobie teraz życie, a Kris... on mnie zaskoczył, pozytywne to, że się wycofuje, chociaż wyjazdu do Chin mu współczuje. Nie wiem, jaka to wymarzona uczelnia czeka na niego w reżimowych, komunistycznych Chinach, ale krzyż mu na drogę :) Niech tylko Zitao i Sehun będą szczęśliwi <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Och, chociaż szkoda mi Yixinga, po tym co się stało, to mimo wszystko uważam ten rozdział za najlepszy, bo wszystko się wyjaśniło i teraz nasz Lay będzie o wiele mądrzejszy. Cieszę się też, że Kris zrozumiał siłę Taohuna i już odsunie się od nich, chociaż nie wydaje mi się, by ta trójka mogła nadal być tak blisko ze sobą jak wcześniej.
OdpowiedzUsuńNo i Eunji i Chen. Naprawdę polubiłam ich jako parę i mam nadzieję, że będą żyli długo i szczęśliwie :)
Na koniec przepraszam, że komentuję dopiero dziś, ale wcześniej nie miałam czasu i czekam z niecierpliwością na kolejny!
A poza tym, gdyby w jakimś stopniu miało ci to pomóc, z chęcią przeczytałabym opowiadanie z BTS. A twojego autorstwa to już w ogóle ... *_*
Dużo weny życzę :)
Fajnie, że wszystko się wyjaśniło, że Yookyung odeszła, bo jej nie cierpię, że Chen i Eunji są razem, że HunTao żyją baz poważnych kłótni, i że Kris nie będzie im przeszkadzał, chociaż tak naprawdę rzez całe opowiadanie było mi go serio szkoda aż mi się serce krajało, jak o nim czytałam, ale może to moje przyzwyczajenie doTaoRis. Liczę ułoży sobie jakoś życie w Chinach. A co do Yixinga to dobrze, że nie jest z nim tak źle, jak na początku. Poradzi sobie.
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak BTS <3 Jestem jak najbardziej za, uwielbiam ich!
Hwaiting!
Oww zmartwiła mnie twoja notka pod rozdziałem, ale wiem o co ci chodzi - w sumie ja to odbieram tak, że bohaterowie nie są tak ważni, bo w końcu ich można wykreować, ale pewnie poprawi ci się, jak zaczniesz pisać jakiś inny gatunek.
OdpowiedzUsuńNo ale wracając do rozdziału jestem zadowolona, że Yookyung już nie będzie między nimi stawać i do tego Chen i Eunji są razem i nawet Kris! Wszystko zaczęło się tak pięknie układać, ale ja cały czas mam wrażenie czytając to opowiadanie, że to taki pozorny spokój i zaraz coś jebutnie itd...
Ciągle mam przed oczami chorobę Chena - to chyba to mnie niepokoi najbardziej!
No trudno nie wytrzymam z tej ciekawości - idę dalej!
POZDRAWIAM :*