XII
Jeżeli przewidzisz cztery możliwe sytuacje, w których coś może się nie
udać i zdołasz je obejść, natychmiast wyłoni się piąta.
Ostatnie dni były wyjątkowo
dziwne. Zaraz po powrocie do Seulu każdy rozszedł się w swoją stronę i przez
jakiś czas chłopcy nie utrzymywali ze sobą żadnego kontaktu. Mimo że temat
zdrad Yookyung został definitywnie zakończony, a sprawy z Yixingiem wyjaśnione,
to jakoś nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji. Wciąż pomiędzy nimi
dawało się wyczuć nieco napiętą atmosferę. Nawet na lotnisku, kiedy żegnali się
z wyjeżdżającym do Chin Krisem, nie potrafili ukryć faktu, że pomiędzy nimi nie
było tak jak jeszcze na samym początku wakacji. Chociaż już wtedy coś wisiało w
powietrzu i tak naprawdę to była tylko kwestia czasu, aż wszystko weźmie w łeb
i się posypie. Jak widać nie musieli na to czekać zbyt długo.
Wakacje powoli dobiegały końca i
chłopcy zdawali sobie sprawę z tego, że nie będzie już szans na naprawienie
swoich błędów. Wu Yifan wyjeżdżał z powrotem do Chin, powrót Eunji do Busan
zbliżał się nieubłagalnie, a reszta przygotowywała się do rozpoczęcia roku
akademickiego. Każdy zajęty był swoimi sprawami i tak naprawdę nikt nie myślał
o pozostałych osobach, skupiając się na własnych problemach.
Eunji ciężko było w to wszystko
uwierzyć. Kiedy wprowadzała się do Suho, nic nie zapowiadało tak wielkich
zmian. Co prawda czasami pomiędzy chłopakami wybuchały kłótnie, ale zwykle
dotyczyły one błahych rzeczy i szybko dochodzili do porozumienia. Teraz jednak
nie widziała nadziei na naprawienie relacji pomiędzy nimi. Myślała, że wyjazd Krisa
do Chin na nowo ich do siebie zbliży, bo jednak w jakiś sposób tracili przyjaciela,
ale tak się nie stało. Chyba jeszcze bardziej się oddalili i stali się sobie
kompletnie obcy. Na jej oczach rozpadały się przyjaźnie, które trwały wiele
lat, a ona nie potrafiła temu zapobiec. Mogła jedynie stać z boku i przyglądać
się wszystkiemu, mając cichą nadzieję, że jednak chłopcy się ogarną i dojdą
jakimś cudem do porozumienia.
Eunji uśmiechnęła się promiennie
na widok idącego w jej stronę Jongdae i podniosła się z ławki, chcąc przywitać
się ze swoim chłopakiem. Nie mogła się doczekać, aż poinformuje go o swoich
planach pozostania w Seulu na stałe. Wiedziała, że rodzice z tego powodu nie
będą zadowoleni, zwłaszcza że złożyła papiery do kilku uczelni w Busan, jednak
własne szczęście było dla niej o wiele ważniejsze od opinii rodziców. W przeciwieństwie
do Jongdae nigdy nie potrafili sprawić, że była w pełni szczęśliwa, dlatego nie
miała żadnych dylematów przy podejmowaniu decyzji.
- Jak idzie pakowanie? – spytał
chłopak, siadając z Eunji na ławce.
Złapał dziewczynę za rękę i
zerknął niepewnie na jej twarz, za wszelką cenę próbując ukryć fakt, jak bardzo
boli go to, że już niedługo przyjdzie im się rozstać. Co prawda przez cały czas
zdawał sobie sprawę z tego, że po wakacjach Eunji wróci do Busan, jednak wciąż
łudził się, że może jednak to nie nastąpi i będą mogli się codziennie spotykać,
a nie tylko w weekendy, jak to sobie obiecali.
- Tak właściwie to… - zaczęła
Eunji, siadając przodem do swojego chłopaka. Uśmiechając się do niego
promiennie, wzmocniła uścisk na jego dłoni i westchnęła podekscytowana. –
Zostaję w Seulu.
- Jak to? A studia? Twoi rodzice?
- Jeszcze im o tym nie
powiedziałam – zamruczała pod nosem, momentalnie tracąc dobry humor. Wiedziała,
że rodzice będą na nią wściekli i pewnie nie obejdzie się bez awantury, ale to
niewiele ją interesowało. W końcu to było jej życie i mogła robić, co chce. –
Powiedziałam o tym jedynie Junmyeonowi i tobie. Nie cieszysz się? – spytała
nieco rozczarowana brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony chłopaka.
- Oczywiście, że się cieszę –
powiedział Jongdae, uśmiechając się promiennie do szatynki. Odgarnął z jej
twarzy kosmyki lekko pofalowanych włosów i cicho westchnął. – Po prostu wiem,
że twoim rodzicom się to nie spodoba. Miałaś studiować w Busan.
- Miałam, ale to nie znaczy, że
nie mogę spróbować złożyć papierów w seulskiej uczelni. Na pewno gdzieś się
dostanę, a poza tym wciąż nie dostałam odpowiedzi z uczelni w Busan, więc nawet
nie wiem czy mnie przyjęli – wyjaśniła, wzruszając ramionami. Przyjrzała się
dokładnie twarzy swojego chłopaka i zagryzła wargi w wąską linię, mając dziwne
przeczucie, że Jongdae w ogóle nie cieszy się z jej decyzji. – Nie podoba ci
się ten pomysł.
- To nie tak, Eunji – westchnął Chen,
opierając głowę na oparciu ławki. Spod opadającej na oczy grzywki spojrzał na
dziewczynę i lekko się do niej uśmiechnął. – Wiesz doskonale, że nie chcę, byś
wyjeżdżała do Busan, ale nie chcę też, żebyś z czegokolwiek musiała rezygnować.
Może umówmy się tak: jeśli nie dostaniesz się tam na żadną uczelnię, to
zostaniesz w Seulu i osobiście pójdę z tobą zanieść papiery na wybraną przez
ciebie uczelnię.
- A jeśli się dostanę? – spytała
niepewnie Eunji, wpatrując się w ciemne oczy Jongdae, z których momentalnie
zniknął znany jej błysk i na jego miejsce pojawił się ten łamiący serce smutek.
- Wrócisz do Busan, a ja co
weekend będę do ciebie przyjeżdżał – postanowił i przybliżywszy się do Eunji,
musnął delikatnie jej usta, sprawiając tym niewielkim gestem, że dziewczyna w
końcu się uśmiechnęła, chociaż wiedział, że było to raczej wymuszone. – Damy radę,
mała.
Eunji kiwnęła głową i przytuliła
się do Jongdae, nie chcąc, by zobaczył gromadzące się w jej oczach łzy. Bała
się tego wszystkiego, ale mimo to starała się być dobrej myśli. Może była
naiwna, mając nadzieję, że związek z Jongdae ma szansę na przetrwanie tej
próby, ale w tamtej chwili tylko to niewdzięczne uczucie trzymało ją w jednym
kawałku i nie pozwalało na nowo się posypać.
*
Zitao od dłuższej chwili
przyglądał się siedzącemu na kanapie obok Sehunowi, który był tak bardzo
skupiony na czytaniu książki, że nawet nie zwracał uwagi na swojego chłopaka.
Na nic zdało się wlepianie w niego oczu i ciche pochrząkiwanie co jakiś czas.
Blondyn był tym w ogóle niewzruszony i nawet na sekundę nie oderwał wzroku od
lektury. W końcu Tao zrezygnował z dalszych prób zwrócenia na siebie uwagi Sehuna
i ograniczył się jedynie do wpatrywania się w jego bladą i nieco wychudzoną
twarz.
Huang już podczas wspólnego
wyjazdu nad morze razem z resztą chłopaków zauważył, że Oh nieco stracił na
wadze, jednak wtedy nie widział w tym nic podejrzanego, gdyż Sehun przyznał mu
się do stosowania jakiejś diety, która miała mu pomóc zrzucić zbędne kilogramy,
co naprawdę nie było konieczne, ale Zitao wolał się w tej kwestii nie odzywać,
gdyż nieraz sam dokuczał chłopakowi i dogryzał, kiedy ten nie mógł zmieścić się
w stare spodnie. Po powrocie do Seulu zapisał się na siłownię i chodzenie do
niej stało się jego nałogiem. Gdyby nie Tao i fakt, że nieustannie domagał się
uwagi od swojego chłopaka, ten pewnie spędzałby tam każdą wolną chwilę. Na
dodatek jedzenie, a raczej jego skuteczne unikanie, stało się niemałą obsesją Sehuna
i Huang powoli zaczynał obawiać się, że niedługo blondyn całkowicie zniknie.
Jeśli w przeciągu dwóch tygodni tak bardzo schudł, to co miały przynieść
kolejne dni?
- Hunnie… - zamruczał Zitao,
przybliżając się do zaczytanego chłopaka. Zabrał książkę i położył się na
kanapie obok niego, mocno wtulając się w jego wychudzone ciało. – Zjemy coś?
- Nie jestem głodny – westchnął Oh,
przeczesując palcami włosy. Kiedy Huang uniósł się na łokciu i spojrzał na
niego wzrokiem zbitego szczeniaka, westchnął głośno i wywrócił teatralnie
oczami. – Naprawdę nie jestem głodny.
- Jeszcze kilka dni i całkowicie
znikniesz – stwierdził niechętnie brunet i dzióbnął palcem policzek swojego
chłopaka, który jeszcze jakiś czas wcześniej był uroczo pulchny, a teraz
wyglądał, jakby Sehun nieustannie go zasysał. – Martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie, bo nic mi nie
jest – powiedział Oh, uśmiechając się lekko do partnera. – Na kolację możemy
przygotować coś specjalnego. Co ty na to? – zagaił po chwili, chcąc rozchmurzyć
Zitao, który na tę propozycję pokiwał ochoczo głową i posłał blondynowi
promienny uśmiech. – Tęsknisz czasami za nim?
- Masz na myśli Krisa? – Huang
spojrzał pytająco na Sehuna, który w odpowiedzi mruknął coś pod nosem i kiwnął
głową. – Nie tęsknię. Czasami zastanawiam się, jak mu się tam wiedzie i jak
sobie ogólnie radzi, ale to przecież jego miasto, więc na pewno jest wszystko
okay. Dlaczego o niego pytasz?
- Wiesz… Zawsze byliście blisko –
zauważył Oh i wzruszył ramionami, gdy brunet posłał mu pytające spojrzenie. –
Tak tylko zapytałem. Ale nie mówmy już o nim.
- Właśnie – rzucił Zitao,
podnosząc się do siadu. Złapał blondyna za rękę i splótł ich palce w silnym
uścisku, zastanawiając się, czy powinien wracać do poruszonego kilka dni
wcześniej tematu odnośnie powiedzenia rodzicom o ich związku. Wtedy Sehun
skutecznie uniknął odpowiedzi, dając swojemu chłopakowi do zrozumienia, że
jeszcze za wcześniej na taką rozmowę. – Kiedy powiemy rodzicom o nas?
Sehun wypuścił powietrze przez
rozchylone usta i oswobodził dłoń z lekkiego uścisku Zitao, po chwili podnosząc
się z kanapy. Nie miał ochoty wracać do tego tematu, bo o ile wcześniej udało
mu się wymigać od odpowiedzi, o tyle teraz zdawał sobie doskonale sprawę z
tego, że Huang nie odpuści.
- Dlaczego tak bardzo ci na tym
zależy? – Sehun w końcu zdecydował się przerwać milczenie i spojrzał uważnie na
siedzącego na sofie bruneta.
- Bo mi na tobie zależy i
chciałbym, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. Nawet nasi rodzice – wyjaśnił Huang,
uśmiechając się lekko.
Widząc niepewną minę chłopaka, westchnął
cicho i nieco rozczarowany spuścił wzrok na swoje dłonie. Kiedy w salonie
ponownie zapadła grobowa cisza, Zitao wiedział, że wszedł na grząski teren i
przez swoją głupotę kolejny raz doprowadzi do niepotrzebnej kłótni. Mimo to nie
żałował, że poruszył ponownie ten temat. Nie chciał już dłużej ukrywać się
przed rodzicami i tym samym ich okłamywać, bo to do niczego tak naprawdę nie
prowadziło. Prędzej czy później i tak będą musieli im o sobie powiedzieć, a im
szybciej się to stanie, tym będzie lepiej dla wszystkich.
- Też mi na tobie zależy, jednak
nie widzę powodu, by na razie mówić o tym naszym rodzicom – powiedział Sehun,
podchodząc do okna. Oparł się biodrem o parapet i założywszy ramiona na torsie,
wyjrzał przez lekko przybrudzoną szybę. – Poza tym nie wiesz, jak zareagują.
Wiesz jaki to będzie dla nich szok?
- No… Mogę się jedynie domyślać –
stwierdził posępnie Huang i nerwowo zagryzł wargi w wąską linię. – Nie męczy
cię ciągłe ukrywanie się? Nie chciałbyś, żeby wszyscy znali powód, dzięki któremu
jesteś szczęśliwy? – Podniósł się z kanapy i podszedł do swojego chłopaka,
delikatnie kładąc dłoń na jego ramieniu. – Chyba że nie jesteś szczęśliwy…
- Przestań – warknął wyraźnie
zirytowany tą rozmową Oh i strzepnął z ramienia dłoń chłopaka. – Po prostu nie
widzę sensu w ujawnianiu się, okay? Przynajmniej na razie… - dodał już nieco
milszym tonem głosu, nie chcąc doprowadzić do niepotrzebnej kłótni.
- Okay, skoro tego właśnie chcesz
– wyszeptał rozżalony Zitao, odsuwając się od blondyna.
Posłał chłopakowi przelotne
spojrzenie przepełnione smutkiem i dziwnym żalem, a później bez słowa wyszedł z
mieszkania Sehuna, pozostawiając go z nieznaną dotąd pustką w sercu. Blondyn
przez dłuższą chwilę stał w bezruchu i jedynie wpatrywał się pozbawionym emocji
wzrokiem w widoki rozciągające się za oknem. Dopiero kiedy ujrzał idącego ulicą
Tao, coś w nim pękło, sprawiając, że poczuł się niezwykle beznadziejnie. Zdał
sobie wtedy sprawę z tego, że nie może wiecznie uciekać przed konsekwencjami
swoich decyzji i w końcu musi zaryzykować, by móc w pełni osiągnąć szczęście, a
to mógł mu zapewnić jedynie Tao.
*
Słysząc dzwonek swojego telefonu,
Eunji drgnęła przestraszona i powoli podniosła się z łóżka. Wiedziała, kto
dzwoni, dlatego tak niechętnie podchodziła do biurka, na którym leżała komórka.
Zobaczywszy wyświetlający się na ekranie numer mamy, westchnęła głośno i
odebrała połączenie, przykładając telefon do ucha. Bała się tego, co może
usłyszeć i chociaż jeszcze kilka tygodni temu marzyła o tym, by dostać chociaż
jedną pozytywną odpowiedź z którejś z uczelni, o tyle teraz modliła się o to,
żeby mama powiedziała, że jej wyniki z egzaminów okazały się zbyt słabe i nie
dostała się na studia. Wtedy mogłaby zostać w Seulu, poszukałaby pracy, żeby
dorzucać się rodzicom Junmyeona do rachunków i za rok spróbowałaby złożyć
papiery do którejś z seulskich uczelni.
- Córeczko! – wykrzyknęła
podekscytowana kobieta, tym samym pozbywając dziewczynę wszelkich złudzeń. –
Dostałaś się na trzy uczelnie! Ach! Tak się cieszę – powiedziała piskliwym
głosem, przez co Eunji musiała odsunąć na chwilę telefon od ucha, by nie
ogłuchnąć.
- To dobrze – rzuciła cicho
szatynka, opadając bezwładnie na obrotowe krzesło, które stało przy biurku.
Wcale nie było dobrze. Było
fatalnie i nie tak, jak ona sobie to wyobrażała. Wiedziała, że teraz będzie
musiała wrócić do Busan, a co najgorsze: będzie musiała zostawić Jongdae.
Chociaż chłopak obiecywał jej, że mimo dzielącej ich odległości, wciąż będą
razem, to dziewczyna była pełna obaw, że to się nie uda. Już raz to przerabiała
z Minwoo i skutki takiego układu odczuwała po dzień dzisiejszy.
- Do poniedziałku musisz
zdecydować się na którąś z uczelni, więc przyjedziemy po ciebie jeszcze dzisiaj
– poinformowała pani Kim, sprawiając tym samym, że dziewczyna poczuła się,
jakby ktoś nagle uderzył ją mocno kijem w głowę. – Rzeczy nie masz dużo, więc z
pakowaniem nie będzie problemu.
- Ale mamo! – jęknęła rozżalona
Eunji, zaciskając mocniej powieki, by się nie rozpłakać. – Ja chciałam jeszcze
zostać w Seulu.
- Mowy nie ma – powiedziała
kobieta już nieco ostrzejszym tonem głosu, domyślając się, że gdyby pozwoliła
córce zostać jeszcze w stolicy, to ta ostatecznie w ogóle nie chciałaby wracać
do Busan, a do tego dopuścić nie mogła. – Dzisiaj wieczorem po ciebie
przyjedziemy, więc bądź gotowa.
Po tych słowach pani Kim
przerwała połączenie, a Eunji ze złości cisnęła przed siebie telefonem, po
chwili zalewając się gorzkimi łzami. Ledwo widząc na oczy, podniosła się z
krzesła i podeszła do łóżka, opadając na nie bezwładnie. Czyli tak to wszystko
miało się skończyć? Wiedziała, że dzięki studiom w przyszłości będzie jej
lepiej, a poza tym Busan nie znajdował się tak daleko od Seulu, jednak mimo
wszystko bała się wyjazdu. Bała się, że jej związek z Jongdae nie przetrwa tej
próby, a nie była gotowa na to, by kolejny raz stracić ukochaną osobę.
- Eunji?
Słysząc doskonale znany głos,
dziewczyna uniosła się na łokciu i zapłakanymi oczami spojrzała na stojącego w
drzwiach pokoju szatyna. Momentalnie poczuła okropny ból w klatce piersiowej,
który nasilił się w momencie, kiedy Jongdae usiadł na łóżku i zamknął ją w
silnym uścisku swoich ramion.
- Mama dzwoniła. Dostałam się do
trzech uczelni i muszę do poniedziałku zdecydować się na którąś z nich –
powiedziała, co chwilę pociągając nosem. Wierzchem dłoni starła z policzków łzy
i jeszcze mocniej wtuliła się w Jongdae, który tylko cicho westchnął i oparł
brodę na czubku jej głowy. – Rodzice po mnie dzisiaj przyjadą.
- Już dzisiaj? – Zdziwiony
otworzył szeroko oczy, jednak zaraz je zamknął i zacisnął mocno powieki, nie
chcąc się rozkleić. Czując szybsze bicie serca, odsunął od siebie Eunji i mimo
rosnącego w klatce piersiowej bólu, uśmiechnął się lekko do dziewczyny i dłonią
delikatnie pogłaskał jej policzek. – I jak ty sobie poradzisz bez swojego
ochroniarza? – spytał, próbując nie dać po sobie poznać, jak bardzo zabolała go
wiadomość o tak szybkim wyjeździe szatynki.
- Pewnie przy pierwszej okazji
spadnę ze schodów na uczelni albo wpadnę pod samochód – wymruczała rozgoryczona,
wpatrując się jeszcze nieco załzawionymi oczami w twarz swojego chłopaka.
Nie chciała robić ze swojego
wyjazdu wielkiego dramatu, zwłaszcza że Busan nie znajdował się na drugim końcu
świata, ale mimo to nie potrafiła po prostu machnąć na to wszystko ręką.
Zdawała sobie sprawę z tego, że będzie im niesamowicie ciężko, jednak może mimo
wszystko jakoś dadzą radę? Przynajmniej miała taką nadzieję.
- Nie płacz już – powiedział Jongdae,
uśmiechając się promiennie do dziewczyny. Objąwszy jej twarz dłońmi, kciukami
starł z policzków ostatnie łezki, a na ustach złożył czuły pocałunek. – Chodź,
pomogę ci się spakować.
Eunji kiwnęła głową na zgodę i
spojrzała na wstającego z łóżka Jongdae. Kiedy posłał jej wymowne spojrzenie,
westchnęła głośno i wielką niechęcią podniosła się z materaca, od razu wpadając
w ramiona swojego chłopaka. Przez chwilę stali w bezruchu, przytulając się tak
mocno, jakby już nigdy więcej mieli tego nie zrobić. W końcu jednak szatynka
wysunęła się z uścisku Jongdae i podeszła do szafy, z której po otwarciu drzwi
wysypała się sterta poupychanych niedbale ubrań. Chen zaśmiał się pod nosem i
kręcąc głową z rozbawieniem, pomógł dziewczynie pozbierać rzeczy z podłogi, a
później odłożył je na łóżko i podszedł do Eunji, która stała przed opróżnioną po
części szafą, nie mając ochoty się pakować.
- Wiesz, że damy sobie radę? –
wyszeptał dziewczynie na ucho, obejmując ją w pasie. Przytulił się do niej
mocno i splótł ich dłonie w silnym uścisku, pragnąc trwać tak z Eunji jak
najdłużej. - Poradzimy sobie.
- Nie boisz się? – spytała
szeptem, spoglądając przez ramię na Jongdae, który w odpowiedzi pokręcił głową
i wtulił twarz w zagłębienie jej szyi. – To w takim razie ja także się nie
boję.
*
Sehun wziął głęboki wdech i
zapukał do drzwi mieszkania rodziny Huang. Nie minęło nawet kilkanaście sekund,
jak usłyszał czyjeś kroki i po chwili stanął twarzą w twarz ze średniego
wzrostu czarnowłosą kobietą. Na widok przyjaciela swojego syna pani Huang
uśmiechnęła się promiennie i gestem ręki zaprosiła go do środka.
- Zitao jest w swoim pokoju –
powiedziała od razu, wyprzedzając tym samym pytanie blondyna. – Napijesz się
czegoś? A może chciałbyś coś zjeść? Niedawno zjedliśmy obiad, ale mogę ci
odgrzać – zaproponowała, mówiąc wszystko tak szybko, że Sehun z ledwością zrozumiał
jej słowa.
- Dziękuję, ale sam niedawno
jadłem – odpowiedział, uśmiechając się przyjaźnie do kobiety.
Widząc kątem oka wychodzącego z
salonu pana Huang, chłopak ukłonił się nisko i rzucił pod nosem coś na
podobieństwo „dzień dobry”, a później udał się do pokoju Zitao. Obecność
rodziców bruneta sprawiła, że Sehun nagle stracił wszelką odwagę i poczuł się
niezwykle maleńki, niemalże niewidoczny dla otoczenia. Zatrzymawszy się przed
drzwiami sypialni młodszego chłopaka, ponownie wziął głęboki wdech i niepewnie
nacisnął klamkę, zaglądając nieśmiało do środka. Tao siedział przy biurku i
oglądał coś na laptopie, a wetknięte w jego uszy słuchawki całkowicie odcięły
go od świata. Sehun zamknął za sobą drzwi i podszedł do bruneta. Ostrożnie
położył dłoń na jego ramieniu, a kiedy chłopak ze strachu podskoczył na krześle
i obejrzał się za siebie, uśmiechnął się przepraszająco, od razu zabierając
rękę, jakby w obawie, że Zitao w ataku złości mu ją złamie.
- Co ty tutaj robisz? – spytał
zaskoczony Huang, wyjmując z uszu słuchawki.
Sehun przez dłuższą chwilę
wpatrywał się w oczy swojego chłopaka, nie potrafiąc zapanować nad szybko
bijącym w piersi sercem. Wtedy po raz kolejny tego dnia dotarło do niego to,
jak bardzo zależy mu na Zitao i jak bardzo go kocha. Tak, nareszcie potrafił
przyznać się przed samym sobą, że czuje coś do tego chłopaka. Pierwszy raz to
uczucie go nie przerażało, a wręcz przeciwnie – sprawiało, że był szczęśliwy i
pełen nadziei na lepsze jutro. Nie potrafił wyobrazić sobie przyszłości bez Tao
u swego boku, dlatego musiał zrobić wszystko, by ten nigdy od niego nie odszedł
i nigdy nie przestał go kochać.
- Chodź – rzucił Sehun, łapiąc
bruneta za rękę. Kiedy Zitao zaparł się z całych sił, próbując oswobodzić dłoń
z uścisku blondyna, ten obejrzał się za siebie i spojrzał na niego z dziwnym
błyskiem w oku. – No, chodź.
- Ale gdzie?
- Do twoich rodziców. Chyba
powinieneś przedstawić im swojego chłopaka, prawda? – Oh uśmiechnął się
promiennie, wprawiając czarnowłosego w niemałe osłupienie.
Zitao zamrugał pospiesznie
powiekami, jeszcze raz analizując w myślach słowa Sehuna. Gdy nareszcie dotarł
do niego ich sens, rozdziawił lekko usta, nie wierząc w to, co usłyszał.
Musiała minąć dłuższa chwila, nim doszedł do siebie i otrząsnął się z szoku.
Czując dziwną ekscytację, wpił się zachłannie w usta Sehuna, a później złapał
go za rękę i razem z nim wyszedł z pokoju, kierując kroki do salonu, gdzie
państwo Huang właśnie oglądali jakiś program w TV.
*
Tak marudziłam, tak narzekałam na
brak weny, aż w końcu mnie odblokowało i aktualnie jestem w trakcie pisania 4
rozdziału nowego opowiadania. Jeszcze nie wiem, czy będę publikować je na tym
blogu, czy na nowym. Wiem, że pierwszy rozdział pojawi się prawdopodobnie za
tydzień.
Ach, od razu lepiej, kiedy zmieniłam
tematykę i bohaterów. Pewnie nie będziecie zadowoleni, jednak poszłam w końcu
po rozum do głowy i znów piszę o tym, co lubię i jak lubię.
Nareszcie chandra minęła i mogę
zacząć się ogarniać, a kolejne opowiadanie będzie właśnie taką moją terapią na
poradzenie sobie ze wszystkimi problemami.
W niedzielę opublikuję epilog i
to będzie definitywny koniec tego opowiadania, chociaż nie mówię, że nie
pojawią się jakieś dodatki, gdyż pewnie odczujecie wielki niedosyt związany z
niewyjaśnionymi sprawami. Jak tylko odzyskam wenę na pisanie o Koreańczykach i
yaoi, to coś na pewno się pojawi. Obiecuję.
Chociaz wyznaje Hunhan to,i tak z Checia czytam to opowiadanie ciekawe czy milość chena przetrwa ta odleglosc:D :D
OdpowiedzUsuńtak bardzo nie chcę końca tego opowiadania T.T
OdpowiedzUsuńPrzychodzę ze szkoły, wchodzę na Twojego bloga a tu takie zaskoczenie :D Kolejny rozdział, dość wcześnie, bo zazwyczaj dodawałaś w czwartek/piątek. Tak mi się miło czytało to opowiadanie. Wierzę, że związek Chena i Eunji jakoś przetrwa. Pokochałam ten parring, nawet bardziej niż TaoHuna! :O
OdpowiedzUsuńCieszę się, że planujesz jakieś możliwe dodatki do tego ff. Na pewno będę czuć niedosyt po przeczytaniu epilogu :c Trochę surowych ma Eunji rodziców. Może gdyby powiedziała im prawdę, dlaczego chce zostać, spojrzeliby na to inaczej...
Niezmiernie się cieszę, że się "odblokowałaś" :D Możesz mieć pewność, że będę czytać Twoje nowe opowiadanie. Nie zawsze najważniejsze jest to, o czym autor pisze, ale w jaki sposób, a Twój styl pisania jest tak świetny, że mogę czytać bez końca.
Z niecierpliwością czekam do niedzieli. Weny, weny i więcej weny! <3
Eh.. To już niestety ostatni rozdział. Szczerze, to niesamowicie polubiłam to opowiadanie i będzie mi go brakować ;(
OdpowiedzUsuńSmutno mi się zrobiło jak czytałam o Eunji i Chenie. Ciężko jest być w związku na odległość, ale jestem nadziei, że im się to uda ;) Tworzą naprawdę cudowną parę. Co do Sehuna i Zitao. Cieszę się, że blondyn postanowił ujawnić swój związek z Tao. Nie ma co się ukrywać ;D
Ale mi ulżyło, gdy przeczytałam, że piszesz już kolejne opowiadanie. <3 Życzę ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na epilog.
Pozdrawiam! ;)
Nie zgadzam się na żaden koniec!! ;c Tak uwielbiam to opowiadanie… a rozdziałów tak mało. ;/ Niedobra jesteś, zła i okrutna!! :d Mam nadzieję, że chłopcy się pogodzą i znów będą przyjaciółmi. Nie dziwię się, że Sehun odkładał rozmowę z rodzicami… Bał się. Ludzie są nietolerancyjni i mało którym rodzicom spodobałaby się taka informacja, ale mam nadzieję, że ta rozmowa przebiegnie w miarę spokojnie, a rodzice Tao nie będą mieli nic przeciwko temu związkowi. Szkoda, że Eunji nie może jednak zostać w Seulu. ;< Niby fajnie, że dostała się aż na trzy uczelnie, ale to rujnuje jej plany… Nie no, oby jej związek z Jongdaee przetrwał mimo odległości. :)
OdpowiedzUsuńWielki smutek, że to dobiega końca, ale taka jest kolej rzeczy i nic na to nie poradzimy :D Najważniejsze, że wena znowu jest dla ciebie łaskawa. Nie mogę się doczekać nowego, nieazjatyckiego opowiadania z pod twojej cudowne utalentowanej ręki <3 bo nigdy nie czytałam czegoś takiego u ciebie :D Co do rozdziału, mam nadzieje, że między chłopakami się ułoży, a otoczenie zaakceptuje ich związek. Smutno, że Eunji i Chan pokonają dzielące ich odległości. Nie wyobrażam sobie, jaka to próba dla dwojga kochających się ludzi. Bardzo żałuje, że nie mogła zostać w Seulu, chociaż kto wie, jak się ostatecznie zakończy. W końcu, czeka nas jeszcze epilog :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Związek na odległość to chyba jedna z najcięższych prób, jaką może spotkać swoje kochających się ludzi. Mało który związek przetrwa taką rozłąkę, ale wierzę, że Chenowi i Eunji się to uda. Trzymam za nich kciuki!
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie brak akceptacji związku homo. To coś normalnego biorąc pod uwagę fakt, że ludzie wciąż mają swoje chore zasady, którymi się kierują. Wierzę jednak, że nasze gołąbeczki to wytrwają i przestaną przejmować się opinią innych. Ludzie za nich życia nie przeżyją!
Jestem ciekawa Twojej nowej historii - w dodatku nie yaoi! Nawet nie wiesz, jak się ciesze :).
Czekam na epilog i nowego bloga :).
zastanawiam sie, czemu piszesz o Tao "mlodszy chlopak" ? przeciez on jest starszy od Sehuna..
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że odzyskałaś wenę i piszesz to, co sprawia przyjemność przede wszystkim Tobie. Właśnie o to chodzi, dlatego cieszę się i oczywiście czekam na nowe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńRównież myślałam, że wśród chłopców zapanowała zgoda i ostatecznie ich przyjaźń przetrwała bez względu na to, co działo się przez te wakacje, dlatego aż przykro było czytać o tym, że tak się od siebie oddalili. Może kiedy przez jakiś czas każdy zajmie się własnymi sprawami i ochłonie, to ich stosunki nieco się poprawią? Przynajmniej ja mam taką nadzieję.
Uwielbiam Jongdae i Eunji. Pewnie piszę Ci to już kolejny raz, no ale nie mogę przestać się jarać tą parą XD Urocze, że Eunji chciała ze względu na związek z Chenem zostać w Seulu, za to Jongdae zachował się naprawdę rozsądnie. W końcu Eunji nie wyjeżdża aż tak daleko, od czego są przecież środki transportu, a po co prowokować kłótnię z rodzicami? Na pewno będzie im ciężko, w końcu zakochanym trudno się rozstawać na dłuższy czas, ale wierzę, że jakoś sobie poradzą. Matka Eunji wydała się strasznie sztywna i bezwzględna, dlatego tym bardziej się cieszę, że dziewczyna postanowiła jednak pojechać do Busan. Już sobie wyobrażam, jaką ta kobieta zrobiłaby awatunturę, gdyby stało się inaczej -,-
Sehun i Zitao również są totalnie uroczy <3 Chociaż faktycznie ta dieta Sehuna jest trochę niepokojąca. Mam nadzieję, że chłopak wie co robi i nie próbuje się zupełnie zagłodzić, przecież może zadbać o formę i jednocześnie nie stracić zdrowia. Mimo wszystko to zeszło nieco na dalszy plan, kiedy pojawiła się kwestia ujawnienia ich związku przed rodzicami. Nic dziwnego, że Tao poczuł się w pewien sposób urażony, a z drugiej strony doskonale rozumiem objawy Sehuna. Cieszę się jednak, że mimo tego postanowił wziąć się w garść, przez co rodzice Zitao niedługo poznają prawdę. Jestem strasznie ciekawa, jak zareagują.
Szkoda, że niebawem epilog, bo zdążyłam się zżyć z tym opowiadaniem... Ale skoro szykujesz nową historię, to jakoś to przeżyję :D
Pozdrawiam <3
Zacznę jak zwykle od końca xd nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciła Ci wena i chęci do pisania! Wiedziałam, że tak się stanie, kto jak kto, ale Ty miałabyś przestać pisać? :D A ja jestem zadowolona, że piszesz o tym co lubisz, bo takie opowiadania się najlepiej czyta. :3 I chociaż smutno mi, że to opowiadanie się kończy to już trochę nie mogę się doczekać kolejnego, żeby zobaczyć co Ty tam wymyśliłaś. xd
OdpowiedzUsuńtak myślałam jak Jongdae zaproponował, żeby poczekała na wyniki z uczelni to wyjdzie, że się dostała i będzie musiała wyjechać. Rozumiem ich, bo w takiej sytuacji też bym się nie cieszyła, że muszę się rozstać z ukochaną osobą, ale jednak mają rację, nie będą od siebie aż tak daleko, a przecież miłość przetrwa wszystko :3 Zaraz będą kolejne wakacje (ale serio, ja tak mam, nadal nie mogę uwierzyć, że już jest marzec xd) i znów będą mogli być ze sobą na dłużej. W ogóle to wcześniej przez tyle rozdziałów nie myślałam o tym, że Eunji jest z innego miasta, i że po wakacjach będzie musiała wracać do siebie, a to oznacza rozłąkę z Jongdae. Całkiem mi to wypadło z głowy i tylko chciałam, aby im się ułożyło. teraz zostało tylko czekać na epilog, chociaż znając Ciebie nie będzie za długi (chyba, że tym razem się mylę, ale jednak myślę, że nie).
A co do Tao i Sehuna, to bardzo fajnie, że Hunnie się zdobył na odwagę, żeby powiedzieć rodzicom Tao o nich, ale jednak trochę się o to boję. Nawet jeśli będą niezadowoleni, to wolałabym aby nie kazali im się rozstawać, ani nic z tych rzeczy. Niech jakoś spokojnie to przyjmą, jeśli w ogóle tak można xd
Co to się porobiło z blogspotem, wszędzie reklamy -.-"
Trochę późno, ale kilka godzin temu nadrobiłam poprzedni rozdział, a teraz wróciłam z imienin i dokończyłam ten rozdział. Co prawda jestem padnięta, ale pewnie jakbym to zostawiła na jutro, to bym wymiękła i zapomniała. Dlatego bedzie raczej krótko i skupie się głównie na moim kochanym wątku BL. W sumie już sie bałam, że na sam koniec dasz jakąś dramatyczną sytuację, rozstanie czy coś w tym stylu, jeśli chodzi o Sehuna i Tao. Nawet przeskoczyłam jeden akapit, aby dojść do ich wątku i potem nadrobiłam to co ominęłam xd Ale skończyło się w sumie dobrze, a to najważniejsze. Sehun sie przełamał i postanowił się ujawnić. Jestem ciekawa czy w epilogu będzie coś napisane o reakcji rodziców Tao, czy też w ogóle wystąpia w epilogu... No mniejsza. Podejrzewam, ze raczej wszystko sie skupi na Jongdae i Eunji ( w końcu nauczyłam się pisać jej imię xd ) W sumie urocza z nich parka, nie powiem, jednak mało się na nich skupiałam. No i sama się nie mogę za bardzo skupić, dlatego raczej przerwę w tym momencie. Co do samej końcówki posta, czyli tego co ty kierujesz do nas - odbiorców. Cieszę się, że wena wróciła i piszesz o tym co lubisz, bo to jest bardzo ważne. Jednak trzymam kciuki, że wrócisz jeszcze do yaoi, nawet nie o Koreańczykach. Ale móisz, ze możliwe są dodatki, więc cierpliwie poczekam :3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nareszcie o tym pomyślałaś. Najważniejsze to pisać to, co się lubi - jeśli ty się cieszysz, to wydaje mi się, że to opowiadanie będzie lepsze niż cała reszta - dlaczego? Bo będzie z pasją! Jakoś może dlatego mam sentyment do tego Lukaia (tak ja znowu o tym) - naprawdę wydawało mi się, że lubisz to opowiadanie i o ile pamiętam miałaś co do niego mieszane uczucia, bo zastanawiałaś się, czy się spodoba. Z jakiegoś powodu pokochałam to opowiadanie i muszę przyznać, kochałam za klimat, bohaterów i było w nim czuć, że je lubisz. Mam nadzieje, że następne też takie będzie. Nie będziesz się z niczym śpieszyć i specjalnie zmuszać.
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając do opowiadania to niby wszystko się zaczęło teraz rozwiązywać, ale coś mi dalej nie gra. Smutno, że wszyscy się rozdzielili - dopiero teraz to tak da się odczuć. Jest jakoś tak pusto i boli mnie to, że nie ma tej grupki która pokochałam na początku.
Cieszę się z Sehuna - w tym opowiadaniu jest takim zimnym chłopakiem, który potrafi się zmobilizować, gdy ma stracić kogoś kogo kocha. Chociaż w sumie podczas ich ostatniej kłótni nie było tego tak czuć, ale... ten krok teraz - JAK ONI CHCĄ POWIEDZIEĆ RODZICOM. Szkoda, że nie było tego fragmentu - chciałabym to zobaczyć. xD
Do tego martwi mnie sprawa Eunji. Nie wierzę w związki na odległość. Gdyby była moją przyjaciółką pewnie chciałabym, żeby zrobili wszystko by spotykać się jak najczęściej, bo tylko to ich jakoś umocni, ale mam i tak złe przeczucie. W końcu oni byli parą bo pokochali się mieszkając razem. Byli przyzwyczajeni do tej codzienności - przecież ich spotkania będą takie... nienaturalne! No ale dobra... rozwodzę się nad tym, jakbym naprawdę ich znała - jak moja mama nad serialami! hahah ale to twoja wina! hahah
Oki :D Idę z ciekawości czytać nowe opko xD