Rozdział piąty: Błędy z przeszłości.
Eunji zagryzła nerwowo dolną
wargę i niepewnie zerknęła przez niewielkie okienko w drzwiach. Widząc tańczącego
Yixinga, poczuła jak serce bije jej znacznie szybciej, a dłonie zaczynają się
pocić. Wytarła je w spodnie i wziąwszy głęboki wdech, nieśmiało pchnęła drzwi,
z ledwością zmuszając się do przekroczenia progu. W pierwszej chwili Lay w
ogóle jej nie zauważył, skupiając się na poprawnym wykonywaniu ruchów. W końcu
jednak spojrzał w lustro i nagle zamarł, dostrzegając w nim odbicie wyraźnie
przestraszonej Eunji.
- Cze…Cześć – szepnęła ledwo
dosłyszalnie, siląc się na lekki uśmiech, jednak zamiast tego na jej twarzy
pojawił się dziwny grymas.
Lay podszedł do stolika, na
którym stał jego podłączony do głośników iPod i wyłączył urządzenie. Nagle w
pomieszczeniu zapanowała idealna cisza, której żadne z nich nie miało odwagi
przerwać. Yixing niepewnie spojrzał przez ramię na stojącą przy drzwiach
dziewczynę i cicho westchnął. Dlaczego tak się bał? Przecież przez ostatnie
miesiące tak bardzo marzył o spotkaniu z Eunji. Ciągle o niej myślał,
zastanawiając się, jak sobie radzi w Busan, czy kierunek studiów przypadł jej
do gustu, czy może po zerwaniu z Chenem znalazła sobie kogoś innego. W jego
głowie mnożyło się tyle pytań, a kiedy nareszcie dostał szansę na wypowiedzenie
ich na głos, nie potrafił zdobyć się na odwagę, by to zrobić.
- Cześć – odpowiedział po bardzo
długiej chwili i w końcu odwrócił się przodem do dziewczyny. Posłał jej lekki
uśmiech, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. – Skąd wiedziałaś, że tutaj
jestem?
- Kyungsoo-oppa wyczaił na twoim
profilu, że uczysz w szkole tanecznej – powiedziała, podchodząc bliżej
chłopaka. Oparła się plecami o stojący niedaleko niego filar i wbiła wzrok w
swoje buty.
- Z tego, co pamiętam, to nie
określiłem dokładnie, w której uczę.
- Dlatego przyszłam dopiero
teraz. – Eunji uniosła głowę i uśmiechnęła się do chłopaka. – W Seulu jest
sporo szkół tanecznych i znalezienie tej zajęło mi kilka dni, ale jestem –
dodała, rozkładając szeroko ramiona. Widząc minę Yixinga, opuściła je wzdłuż
tułowia i cicho westchnęła. – Podoba ci się tutaj?
- Nie jest źle – odpowiedział i
usiadł na stole, poklepując dłonią miejsce obok siebie. Eunji niepewnie do
niego podeszła i wskoczyła na blat. – Nie płacą może dużo, ale nie narzekam.
Robię to, co kocham i to jest najważniejsze. A tobie jak się podobają studia?
- Nie jest źle – zaśmiała się
cicho, wymachując w powietrzu nogami. – Nie do końca tak to sobie wyobrażałam,
ale teraz już nie ma odwrotu.
Lay kiwnął głową i sięgnął po
butelkę z wodą mineralną. Odkręciwszy ją, upił kilka łyków, a potem głośno
westchnął. Eunji wpatrywała się w niego niczym w obrazek, nie mogąc uwierzyć,
jak bardzo zmienił się przez ten rok. Już nie był tym samym nieporadnym
Yixingiem, którego łatwo było zwodzić i okłamywać. Przynajmniej takie odniosła
wrażenie, kiedy go zobaczyła pierwszy raz po tak długiej przerwie. Z chucherka
stał się prawdziwym mężczyzną, do czego zapewne przyczynił się taniec i
chodzenie na siłownię. Do tego przefarbował się na czarno, co spotęgowało efekt
rocznej metamorfozy.
- Lay! – wrzasnął podekscytowany
szatyn, wbiegając do sali. Na widok siedzącej obok przyjaciela dziewczyny, na
chwilę zamarł, po czym uśmiechnął się przyjaźnie i nisko ukłonił. – Wybacz, nie
wiedziałem, że masz gościa.
- To Eunji – powiedział Lay,
wskazując dłonią dziewczynę, która zsunęła się ze stołu i ukłoniła stojącemu w
progu Luhanowi. – Moja znajoma – dodał, po czym sam zeskoczył z blatu i podszedł
do leżącej pod ścianą torby, z której wyjął ręcznik. – A to jest Luhan. Mój
przyjaciel, znamy się jeszcze z czasów, gdy mieszkałem w Pekinie.
- Cześć – rzucił szatyn, podchodząc
bliżej Eunji, która była tak zszokowana słowami Yixgina, że nawet nie
zareagowała. Dopiero ciche odchrząknięcie Luhana sprowadziło ją brutalnie na
ziemię. Zdezorientowana spojrzała na jego dłoń i nieśmiało ją uścisnęła. – Lay
trochę mi o tobie mówił – przyznał Lu, uśmiechając się promiennie.
Yixing spojrzał wymownie na
przyjaciela, dając mu tym samym znak, że ma się zamknąć. Chyba poskutkowało, bo
Luhan momentalnie zamilkł i posłał Eunji nerwowy uśmieszek.
- Okay, to ja już pójdę –
stwierdziła szatynka, kierując się ku drzwiom. – Miło było cię poznać, Luhannie
– powiedziała, a potem przeniosła zbolałe spojrzenie na Yixinga. – Odwiedź nas
kiedyś. Proszę… - wyszeptała niemalże błagalnym głosem.
Lay kiwnął jedynie głową i
odwrócił się plecami do dziewczyny. Eunji zagryzła drżące wargi, jeszcze raz
spojrzała na Luhana i wyszła z pomieszczenia. Kiedy znalazła się na zewnątrz
budynku, nie wytrzymała i zaczęła cicho szlochać. Nie sądziła, że spotkanie z
Layem będzie tak cholernie ciężkie. Tylko na co ona liczyła? Na to, że chłopak
magicznie zapomni o tym, co wydarzyło się rok temu? Eunji była pewna, że wciąż
ma do niej żal i chociaż reszta chłopaków zdawała się kompletnie nie przejmować
tą kilkumiesięczną przerwą, to Lay nadal to rozpamiętywał.
- Wszystko w porządku? – spytał
cicho Luhan, zatrzymując się przy roztrzęsionej Eunji. Zaskoczona jego nagłym
pojawieniem się, uniosła głowę i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. –
Nie wyglądałaś zbyt dobrze i wolałem się upewnić, że nic ci nie jest.
- Och, dzięki – szepnęła i
pociągnęła głośno nosem. Wierzchem dłoni starła z policzków łzy i uśmiechnęła
się blado. – Już jest okay. Po prostu… Myślałam, że będzie o wiele łatwiej.
Yixing-oppa pewnie mnie nienawidzi, a ja jeszcze go nachodzę.
- Hej, nikt cię nie nienawidzi –
powiedział Luhan i starł z policzka szatynki samotną łzę. Na ten gest
dziewczyna na chwilę zamarła, próbując uspokoić walące w piersi serce. Dlaczego
był dla niej tak miły? – A już na pewno nie Lay. Przechodzi teraz trudny okres
i dlatego tak się zachował.
- Coś się stało?
- O tym to już on ci powinien
powiedzieć – stwierdził Luhan, uśmiechając się lekko. – Muszę wracać, bo Lay
nie wie, że wyszedłem za tobą. Pogadam z nim, okay?
Eunji kiwnęła głową, a kiedy
szatyn zniknął za zamykającymi się drzwiami szkoły, odetchnęła z wyraźną ulgą. To
było dziwne. Poznali się kilka minut wcześniej, a Luhan zachowywał się, jakby
znali się od bardzo dawna. A może po prostu Eunji odzwyczaiła się już od takich
sytuacji? Przez ostatnie miesiące mało kto okazywał jej tyle zainteresowania,
jak Luhan w przeciągu kilku sekund. Rodzice byli zbyt zajęci pracą, by się nią
przejmować, a jeśli już o coś pytali, to o to jak radzi sobie na uczelni. Nic
innego ich nie obchodziło. Nie wiedzieli nawet, że podczas kilkutygodniowego
pobytu w Seulu Eunji zakochała się bez pamięci w przyjacielu swojego kuzyna.
Tak naprawdę nic nie wiedzieli o własnej córce. Dziewczynie wcześniej to nie
przeszkadzało albo po prostu nie zwracała na to większej uwagi. Dopiero, kiedy
Luhan okazał jej swoje wsparcie, dotarło do niej, jak bardzo jest samotna i jak
bardzo potrzebuje czyjejś bliskości.
*
Przez całą drogę do domu Eunji
towarzyszyło dziwne uczucie. Co prawda nie wierzyła w coś takiego jak kobieca
intuicja, jednak nie mogła przestać myśleć o tym, że na miejscu czeka ją coś
złego. I wcale się nie pomyliła, choć nazwanie wizyty Chena czymś złym, to
byłaby lekka przesada. Fakt, Eunji nie chciała się z nim zobaczyć, jednak
wiedziała, że prędzej czy później i tak się spotkają. Nie miała zamiaru przez swoje
złamane serce odciągać Jongdae od reszty chłopaków. Przecież jej także chodziło
to, by w końcu wszyscy się ze sobą dogadali i naprawili błędy.
- Hej – rzucił Kim, kiedy
przeszła przez furtkę w ogrodzeniu otaczającym dom Junmyeona. – Możemy pogadać?
Eunji w pierwszej chwili chciała
wyminąć chłopaka i uciec do swojego pokoju, jednak coś ją powstrzymało. Jakiś
wewnętrzny głos podpowiedział jej, żeby tego nie robiła i porozmawiała z
Chenem. W odpowiedzi kiwnęła głową i gestem ręki wskazała drzwi.
- A może się przejdziemy? –
zaproponował, woląc znaleźć się na neutralnym gruncie.
Nie wiedział, jak będzie wyglądać
ta rozmowa, a wiadomo, że przy Junmyeonie nie będą mogli spokojnie porozmawiać.
Suho pewnie by się co chwilę wtrącał albo stał pod drzwiami i podsłuchiwał,
czekając tylko na odpowiedni moment, by wkroczyć do akcji.
- Okay, to chodźmy –
odpowiedziała Eunji, ruszając ku furtce. Czując na sobie baczne spojrzenie
Chena, zagryzła nerwowo wargi i wsunęła dłonie do kieszeni spodni. – To… Co u
ciebie? – odezwała się po dłuższej chwili, zerkając na idącego obok chłopaka.
- W porządku... Znaczy wiesz,
jakoś leci – westchnął cicho, próbując nadążyć za Eunji, która szła tak szybko,
jakby chciała go za wszelką cenę zgubić. W sumie nie mógł się temu dziwić, bo
na jej miejscu pewnie sam by nie miał ochoty na takie wyprawy. – A u ciebie?
Jak na studiach?
- Dobrze – rzuciła krótko, tym
samym kończąc jedyny neutralny temat, na jaki mogli porozmawiać.
Dopiero po jakimś czasie Eunji
zdała sobie sprawę z tego, że idą tą samą drogą, którą w zeszłym roku razem
biegali. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się mimowolnie, przypominając sobie,
jak potknęła się i wylądowała na chodniku, zdzierając sobie kolano.
- Co cię tak bawi? – zapytał
Chen, patrząc kątem oka na Eunji. Momentalnie uśmiech zniknął z jej twarzy, co
dało chłopakowi do zrozumienia, że mógł się nie odzywać. – Wybacz.
- Nie, to ja przepraszam –
powiedziała zawstydzona dziewczyna, ogarniając przy tym włosy za uszy. –
Przypomniałam sobie, jak urządziliśmy poranny jogging – wyjaśniła, uśmiechając
się lekko.
Jongdae rozejrzał się dookoła
siebie i zaśmiał się pod nosem. Wcześniej tego nie zauważył, szedł na pamięć w
stronę parku, nie zdając sobie sprawy z tego, że tak naprawdę na tej drodze
wszystko się zaczęło. To chyba właśnie wtedy zakochał się w Eunji albo
przynajmniej znalazł się pod wpływem jej niesamowitego uroku osobistego.
- Głupek ze mnie. Mogłem wybrać
inną drogę – przyznał zawstydzony, drapiąc się po karku. Tak naprawdę wcale nie
było mu przykro i być może podświadomie wybrał tę ścieżkę. Cieszył się, że
Eunji wciąż pamiętała tamten dzień, chociaż pewnie ciężko było go zapomnieć. W
końcu wtedy zemdlał na widok krwi, robiąc z siebie skończonego kretyna.
- Nie, jest okay – szepnęła,
rozglądając się dookoła siebie. Widząc dobrze znaną jej ławkę, kiwnęła na nią
głową i ruszyła ku niej. – To o czym chciałeś porozmawiać? – zapytała, kiedy
Chen usiadł obok, zakładając ręce na torsie. Eunji automatycznie spojrzała na
jego ramiona, które nieco się powiększyły odkąd widziała chłopaka ostatni raz.
Nerwowo przełknęła ślinę i szybko odwróciła wzrok, bojąc się, że jeszcze chwila
gapienia się na Chena, a do końca postrada zmysły. Wystarczy, że przy Luhanie
zapomniała na chwilę, jak się oddycha.
- Sam nie wiem – odpowiedział,
lekko się uśmiechając. – Po prostu pomyślałem, że dalsze unikanie się do
niczego nie doprowadzi.
- Wiem, sama wychodzę z takiego
założenia – powiedziała, odwzajemniając mimowolnie uśmiech. – To może wpadniesz
do nas na dłużej? Tylko ciebie i Yixinga brakowało ostatnio.
- Nie miałem odwagi przyjść… Nie
byłem gotowy. Poza tym chyba nie rozpaczałaś z tego powodu – zaśmiał się,
odchylając maksymalnie głowę. Oparł ją na drewnianym oparciu ławki i przymknął
powieki, delektując się padającymi na jego twarz ciepłymi promieniami słońca. –
Ale skoro zapraszasz, to wpadnę do was. Niech Suho napisze mi tylko, kiedy
dokładnie.
Eunji kiwnęła głową, czego
Jongdae nie był w stanie zobaczyć, gdyż wciąż miał przymknięte powieki. Dzięki
temu szatynka mogła chociaż przez chwilę pogapić się na twarz chłopaka.
Cholernie jej go brakowało. Każdego jego spojrzenia, uśmiechu, dotyku,
pocałunku, który skradał, gdy zaczynała marudzić. Chen był uroczy i
jednocześnie wredny, a to sprawiało, że był ideałem Eunji. Nigdy nie lubiła
słodkich chłopaków, którzy jedynie potrafią prawić komplementy i ze strachu
przed konsekwencjami nigdy nie mówią prawdy swoim dziewczynom. Eunji ceniła
sobie szczerość, nawet jeśli była bardzo bolesna. Jongdae nieraz rzucił pod jej
adresem kąśliwą uwagę, nieraz był dla niej wredny, ale dziewczynie nigdy to nie
przeszkadzało. Lubiła ich przekomarzania, bezsensowne kłótnie, bo po nich
zawsze następowało czułe dochodzenie do porozumienia.
- To był twój chłopak? – Chen
nagle otworzył oczy i spojrzał uważnie na przyglądającą się mu Eunji.
Dziewczyna szybko odwróciła wzrok i oparła łokcie na udach, brodę wspierając na
splecionych dłoniach. – Ładnie razem wyglądacie – dodał, uważając brak
odpowiedzi za potwierdzenie jego przypuszczeń.
- Dzięki – mruknęła pod nosem,
nawet nie spoglądając na chłopaka.
- Słuchaj… Chyba powinniśmy sobie
coś wyjaśnić – zaczął Jongdae, nie mogąc uwierzyć, że zaraz powie coś tak
głupiego. Oparł przedramiona na udach i pochylił się lekko do przodu, wbijając
wzrok w bawiące się niedaleko nich dzieci. – Oboje jesteśmy wolnymi ludźmi i
możemy się spotykać z kim tylko chcemy…
- Słucham? – Eunji wybałuszyła oczy
na Chena i rozdziawiła lekko usta, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie
usłyszała. – Czy ty właśnie dałeś mi pozwolenie na spotykanie się z innymi
chłopakami? Jeśli dobrze pamiętam, to nie starałeś się mnie zatrzymać, gdy
wyjeżdżałam do Busan – powiedziała podniesionym głosem, podrywając się z ławki.
- O co ci chodzi? Przecież nie
powiedziałem nic złego! Chciałem tylko, żeby wszystko było między nami jasne.
- Stało się jasne w momencie,
kiedy się rozstaliśmy – zauważyła Eunji, mrużąc groźnie oczy. – I dla twojej
wiadomości, to nic do ciebie nie czuję, więc możesz być spokojny. Nie zamierzam
ci przeszkadzać w umawianiu się z innymi – dodała już nieco ciszej i
odwróciwszy się na pięcie, ruszyła w stronę powrotną.
Nie mogła uwierzyć w to, co
właśnie się stało. Dłonie dziewczyny trzęsły się przez zdenerwowanie, a serce
biło jak oszalałe. Sama nie wiedziała, jakim cudem udało jej się dojść do domu
w jednym kawałku, zwłaszcza że po drodze o mały włos nie wpadła pod samochód,
który zresztą w terenie zabudowanym powinien jechać o wiele wolniej.
Będąc na miejscu, Eunji otworzyła
z hukiem drzwi i równie głośno je za sobą zatrzasnęła. Momentalnie w
przedpokoju zjawił się zaniepokojony hałasami Jongin. Dziewczyna spojrzała na
niego morderczym wzrokiem, po chwili dochodząc do wniosku, że jest on ostatnią
osobą, na której powinna rozładować swoją złość. Bez chwili zastanowienia
podeszła do niego i mocno się przytuliła, chcąc w ten sposób odreagować
spotkanie z Chenem.
- Noona, wszystko w porządku? – spytał zaskoczony Kai, obejmując
silnymi ramionami trzęsącą się przyjaciółkę. – Hej, co jest?
- Nic, po prostu trochę się
zdenerwowałam.
- Trochę? – Jongin odsunął
szatynkę na długość swoich ramion i spojrzał jej prosto w oczy. Speszona Eunji
momentalnie odwróciła wzrok w przeciwną stronę i zagryzła wargi w wąską linię.
– Ty się cała trzęsiesz. Co się dzieje?
- Nic, nie chcę o tym mówić –
wymruczała, oswobadzając ramiona z uścisku Jongina. – Gdzie reszta?
- Pojechali na zakupy. Dzisiaj
podobno mają przyjść Sehun, Kyungsoo i Tao – powiedział, idąc za dziewczyną do
kuchni. – Suho zrobił obiad, jakbyś chciała.
- Zaraz sobie odgrzeję. – Eunji
wyjęła z lodówki jedzenie i zerknęła przez ramię na siadającego przy stole
bruneta. Miała wyrzuty sumienia, że tak go potraktowała. Nie zasługiwał na to,
ale bała się, że jeśli zacznie mówić o spotkaniu z Layem i Chenem, to się
rozklei, a nie chciała znów płakać. Mimo to postanowiła opowiedzieć Jonginowi o
tym, co ją spotkało tego dnia. Kiedy jedzenie było już w miarę ciepłe,
przerzuciła je na talerz i usiadła przy stole naprzeciwko przyjaciela. –
Widziałam się dzisiaj z Yixingiem… - zaczęła nieśmiało, bawiąc się nerwowo
pałeczkami.
- Mam rozumieć, że nie poszło
zbyt dobrze – odchrząknął brunet, opierając przedramiona na blacie stołu.
- Nie, Lay nazwał mnie swoją
znajomą, do tego wyszłam na kretynkę przed Luhanem – wyjaśniła i bezradnie
oparła głowę na dłoni. – To jego przyjaciel z czasów, gdy mieszkał w Pekinie –
dodała, widząc pytające spojrzenie Jongina. – Na dodatek jak wracałam, to pod
domem spotkałam Chena i poszliśmy na spacer.
- Wiem, był tutaj i pytał o
ciebie, ale powiedziałem, że wyszłaś.
- Mówiłam ci, że ja mam takie
szczęście, że wpadnę na niego w sklepie. Akurat musiałam spotkać go przed domem
– wymruczała rozgoryczona i uderzyła głową w stół, próbując rozładować
frustrację. Niestety to w ogóle nie pomogło, a tylko sprawiło, że zaczęła ją
boleć głowa. Zupełnie, jakby miała za mało zmartwień. – Poszliśmy na spacer i
niby było okay, aż nagle Chen wyskoczył z tekstem, że mam prawo umawiać się z
kim chcę, bo przecież jesteśmy wolnymi ludźmi. Czy ty to rozumiesz? On dał mi
pieprzone pozwolenie! – wykrzyczała zbulwersowana i z tego wszystkiego rzuciła
pałeczkami w jedzenie, rozsypując po stole ryż. – Cholera jasna!
- Spokojnie – zaśmiał się Kai,
wstając od stołu. Zabrał ze zlewu ścierkę i zaczął sprzątać bałagan. – A ty co
mu powiedziałaś?
- Że nic do niego nie czuję i nie
zamierzam mu przeszkadzać w umawianiu się z innymi – wyburczała, ponownie
uderzając głową w stół.
- Kłamczucha! – parsknął Jongin,
za co oberwał pałeczką od przyjaciółki. – Dobra, już nic nie mówię. Zaparzyć ci
jakichś ziółek na uspokojenie?
- Poproszę.
*
Eunji wciąż nie mogła dojść do
siebie po tym, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Próbowała ukryć przed
przyjaciółmi, jak bardzo źle się czuje, nawet chciała wykręcić się z siedzenia
z nimi i oglądania filmów, jednak ostatecznie została w salonie, nie chcąc
robić kuzynowi przykrości. Junmyeon naprawdę się postarał i z pomocą Krisa oraz
Jongina przygotował także kolację. Oprócz Kai’a nikt nie wiedział o tym, że
Eunji spotkała się z Yixingiem, a tym bardziej z Chenem. Nie chciała o tym
mówić i psuć wszystkim dobrego humoru. Nareszcie wszystko zmierzało w dobrym
kierunku, więc nie warto było tego niszczyć.
- Czemu nie jesz? – spytał
Junmyeon, przyglądając się uważnie swojej kuzynce. Nie uzyskawszy od niej
żadnej odpowiedzi, trącił ją ramieniem w bok, a kiedy na niego spojrzała,
podsunął jej pod nos talerz z jedzeniem. – Jedz, bo jeszcze stracisz swoje
kobiece kształty – zażartował, na co Eunji posłała mu pełne litości spojrzenie.
Nie miała apetytu, co w jej
przypadku było naprawdę dziwne. Zwykle co chwilę coś podjadała, a najczęściej
słodycze, chcąc w ten sposób okiełznać negatywne emocje. Przez to właśnie
przytyła, jednak wcale się tym nie przejmowała. Miała w nosie to, jak wygląda,
czy mieści się w stare spodnie, czy dziewczyny ze studiów wytykają ją palcami i
śmieją się z niej. Naprawdę jej to nie obchodziło. Już dawno przestała
przejmować się opinią innych ludzi. Już dawno zrozumiała, że nigdy nie będzie
idealna, więc po co miała odmawiać sobie przyjemności, jaką było jedzenie
czekolady? Trudno, najwyżej umrze jako grubas w otoczeniu stada psów.
Eunji wciąż myślała o tym, co
powiedział jej Luhan (nie żeby o nim samym nie myślała). Ta niewiedza
doprowadzała ją do szału i gdyby miała taką możliwość, to pobiegłaby do
Yixinga, by dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się w jego życiu, że był dla
niej tak cholerne oschły.
Szatynka drgnęła przestraszona,
kiedy rozległo się głośne pukanie do drzwi. Junmyeon poderwał się z kanapy i
poszedł otworzyć. Eunji, zaintrygowana ciszą, jaka nastała w przedpokoju pomimo
otworzenia drzwi przez kuzyna, postanowiła sprawdzić, kto przyszedł. Na widok
stojącego w pomieszczeniu Yixinga, uśmiechnęła się lekko, próbując zapanować
nad szybko bijącym w piersi sercem. Chwilę później w przedpokoju zjawiła się
także reszta chłopaków.
- Cześć! – odezwał się jako
pierwszy Kyungsoo, przenosząc wzrok z czarnowłosego na trzymane w jego dłoni
nosidełko, w którym smacznie spało urocze niemowlę. – A ty co? W opiekunkę się
bawisz? – zażartował, ledwo powstrzymując się przed uszczypaniem pulchnych policzków
dziecka.
- To… To moja córka –
odpowiedział Lay, a w pomieszczeniu momentalnie zapanowała grobowa cisza.
Lay.... Lay... dziecko i Lay... Lay ma dziecko... Czyli to Luhan miał na myśli mówiąc o trudnym okresie... ale podoba mi się to :3 przynajmniej coś nowego.
OdpowiedzUsuńChen i Eunji... głupek z Chena. pozwolenie? to mi się nie spodobało..
co do ogółu rozdziału... już nie mogę się doczekać co będzie dalej <3
hwaiting!
Córka <33333 Musiałam od tego zacząć, bo uwielbiam motyw dzieci w opowiadaniach, zwłaszcza, gdy ich ojcem jest przystojny facet *.* I Lay,.. on tak bardzo podbił moje serce. Życzę Eunji i Chenowi najlepszych rzeczy, ale byłabym mega zadowolona, gdyby jednak Eunji i Lay... no wiesz. Wprawdzie, ona czuje miętkę do Luhana, ale nie wierzę, żebyś z niego zrobiła hetero, a ponieważ w powieści pojawia się też Kai, to wierzę, że panowie się zbliżą, a Lay będzie wolny <3 Oby tylko nie miał żonki. Proszę, niech on będzie z Euni (sorry, Chen ;c) Chen wgl to wypalił z tym tekstem. Zgadzam się z dziewczyną, że skoro się rozstali, to już samo to rozumie się jako możliwość do umawiania z innymi. Przecież rozstanie to nie chwilowa separacja, prawda? Lay <33 Przepraszam, ale mi dobiło. Myślę tylko o nim i o tym, jakiego niesamowitego go uczyniłaś w tym opowiadaniu. Wielbię cie! Z rozdziału na rozdział robi się ciekawiej <3
OdpowiedzUsuńLay tatą? Nie spodziewałam się tego i zastanawiam się czy to może dziecko jego poprzedniej dziewczyny?
OdpowiedzUsuńPoza tym cieszę się, że Chen w końcu porozmawiał z Eunji. Mimo wszystko ciągle zastanawia mnie jej relacja z Jonginem, bo chyba nie są parą, a ona wcale nie zaprzecza.
Czekam na kolejny!!
O ja pierniczę :O Ley ma dziecko :O Jestem dosłownie w szoku :O Eungi spotkała się z Chenem, ale spoko to idiota więc się domyśliłam, że coś nie pójdzie :c Jeju ja nie wiem ja po prostu już nie wiem jakie ja bym tu chciała paringi xD Już mi się tutaj wszystko pomotało xD Pewne dla mnie jest TaoHun i KrisHo a reszta nie wiem, na serio nie wiem. Ley z Eungi? Kurde nawet o Ley'u i Lu myślałam xD ale w sumie Lu mugłby być też z Kai'em, a Kai z Kyungsoo i Chen. On albo z Eungi, albo z Baekkie'm (i za tym jestem xD) No i Chanyeol on też może skończyć w sumie z Byunem, ale przecież Hyun ewidentnie coś czuje do Chena a chyba Bomi do Yeola (dobrze pamiętam?) Ehhhh zrobiłaś mi dosłowne pranie mózgu xD Koniec! Nie myślę, no ale co
OdpowiedzUsuńLu odwalał z tym ocieraniem łez? Jeju za dużo fellsów. Przepraszam za taki dziwny i bardzo nieskładny komentarz, to nie dzieje się aż tak często xD Mimo wszystko wiedz, że rozdział bardzo bardzo mi się podobał ^^ i dzięki za niego :D
Hwaiting!
Świetny rozdział. Powiem Ci, że trochę namieszałaś mi w głowie przy tej akcji z Luhanem i Eunji xD Chen mistrz, podziwiam *le bije brawo*. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Xinga w roli ojca ;-; Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć, w ogóle nie mam głowy do komentarzy, eh. Ale, że Lay ojcem? Aż mi gały wyszły, serio. Nigdy bym tego nie przewidziała ;D Już wyobrażam sobie te miny wszystkich, którzy akurat byli w domu, gdy pojawił się młody ojciec z córką ;p Młody i przystojny, co ja piszę w ogóle. Ok. Chen Chen, co ty odwaliłeś? Tak czułam, że jego spotkanie z Eunji nie zakończy się sukcesem. Ten głupek jak zwykle musiał coś palnąć. Ale tobie Eunji to ja nie wierzę, że już nic nie czujesz do Chena. ;D Mam jednak nadzieję, że między nimi na nowo się ułoży. Świetny rozdział, czekam na nowość <3
OdpowiedzUsuńLay ojcem? O mój Boże! Sama się zastanawiałam, dlaczego Lu powiedział Eunji, że Lay ma trudny okres w swoim życiu, a tu proszę młody ojciec! A Chen to głupek i tyle xDD Samo rozstanie jest jakby pozwoleniem na nowe życie z innym partnerem. Ale kurde, Kai to przyjaciel Eunji czy chłopak, bo ja już nie ogarniam -,- Tu w ogóle jest tyle zawiłości, nowi bohaterowie i ty człowieku domyślaj się, a Ty i tak napiszesz co masz napisać i tyle. Niemniej rozdział podobał mi się i życzę duuużo weny~
OdpowiedzUsuńPozdrawiam – Miś Yogi
Rozstanie to oczywiście pozwolenie drugiej osobie na ułożenie sobie życia od nowa. Dlatego Chen tak naprawdę nie może mieć do Eunji o nic pretensje. Jak już to do Kaia, który niby był jego przyjacielem i nie powinien startować do byłej dziewczyny swojego kumpla. Tak się mimo wszystko nie robi (aczkolwiek sama już do końca nie wiem, czy Eunji i Kai to para, czy tylko przyjaciele. Trochę się tu pogubiłam ;x). Nie wierzę, że Lay został młodym tatusiem... Omo, jak on sobie z tym wszystkim radzi. Teraz doskonale rozumiem, o co chodziło z tym trudnym okresem w życiu Lay'a... Mam nadzieję, że sobie radzi. Kto wie, może teraz będzie mógł liczyć na wsparcie ze strony przyjaciół?
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość i życzę weny :).
Naprawdę podziwiam Eunji za ten cały wysiłek włożony w odnalezienie Yixinga. Pewnie nieźle się musiała na chodzić, zanim wreszcie trafiła do właściwej szkoły tańca. Nie wyobrażałam sobie, że będzie pięknie i kolorowo, aczkolwiek nie sądziłam, że Lay powita Eunji z takim chłodem, na dodatek przedstawiając ją Luhanowi jako znajomą. To musiało nieźle zaboleć. Dobrze, że to nieprzyjemne wrażenie zostało nieco starte właśnie przez Luhana, który był naprawdę uroczy. Okazał trochę serdeczności zupełnie obcej dziewczynie, mało teraz takich naturalnie miłych ludzi.
OdpowiedzUsuńOj, czekałam na spotkanie Jongdae i Eunji. Byłam bardzo ciekawa, czy się pokłócą, czy może uda im się porozmawiać w przyjacielskiej atmosferze. Zaczęło się całkiem nieźle, bo chociaż dało się wyczuć pewne napięcie oraz dystans między tym dwojgiem, to jednak wychodziła im normalna wymiana zdań, aż wreszcie Kim palnął ten tekst na temat spotykania się z kimś innym. Cóż, Eunji zareagowała trochę zbyt gwałtownie, z drugiej strony Jongdae również mógł sobie darować tę uwagę. Dziwi mnie jedynie, że dziewczyna nie zaprzeczyła, że Jongin jest jej chłopakiem, podczas gdy w późniejszej scenie utwierdziłam się w przekonaniu, że łączą ją z nim wyłącznie przyjacielskie relacje. Co jest, do cholery, grane?
Końcówka mnie totalnie zszokowała. Co prawda domyślałam się, że Yixing wreszcie będzie miał odwagę spotkać się ze starą paczką, ale że ma córkę?! To dopiero gwałtowny obrót spraw ;o
Świetny rozdział, oczywiście czekam na ciąg dalszy <3
Jaki cudowny szablon! <3.
OdpowiedzUsuńLay appa XD Jakie kochane <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten ff, hwaiting!
Lay taka wpadka? Uuuuu...pewnie zapomniał prezerwatyw jak to on xd
OdpowiedzUsuńLee
Chen, a ja przestalam miec Cie za glupia pizde......
OdpowiedzUsuńSkomentuje, jak tylko bede miala internet.
O żesz Ty!!!!! On ma dziecko?! Jak? Z kim? Jej... Szok. No tego to się nie spodziewałam, haha. Ciekawe, jak się sprawdza w roli tatusia. :)) Ech, nareszcie Eunji spotkała się z Chenem, ale... Miałam nadzieję, że jakoś milej to się odbędzie. Chen niepotrzebnie wyjechał z takim tekstem. Nie chciał powiedzieć nic złego, ale zrobił to. Zepsuł całą atmosferę. Eunji kłamała, że go nie kocha, prawda? Na pewno coś do niego czuje! Mam nadzieję, że on do niej też. Tylko czekam, aż znów będą razem. :) Nie spodziewała się, że Luhan tak się zachowa. Przecież nawet jej nie zna. :D Heh, okazał jej więcej ciepła niż Yxing.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to dziecko! Tsaaaa tylko jedno mi chodzi po głowie? To nie jest ten błąd ... z tą wredną pipą... jak jej... a kij z nią! Mam nadzieje, że córeczka piękna po Layu i ja chcę być chrzestną! hahah Nie no dobra zmieniam temat bo się jeszcze ze złości zagotuje, jak sobie przypomnę ile Yixing miał nieszczęść z tą tlenioną z pierwszej części. Pfff
OdpowiedzUsuńTak jak mówiłam, widzę, że i Kai i Luhan zaczynają wchodzić w akcję (że tak się wyrażę) CZUJE LUKAIA NA KILOMETR! Yuuuupppy!
No dobra już się ogarnę. Wybacz mi, ale zawsze jak piszę u cb komentarze to nie umiem sklecić porządnie zdania. Zauważyłam, że robisz nieco krótsze sceny niż zwykle. Nie jestem tego specjalnym zwolennikiem ( w końcu im dłuższe tym lepsze, szczególnie jeśli chodzi o twoje rozdziały... jak to dziwnie brzmi haha), ale przyznam, że szybciej mi się czyta. ( A może po prostu jestem mega ciekawa co będzie dalej i pochłaniam tekst.) Lubię charakter Kaia, uwielbiam Luhana, Laya, Suho, Eunji (taak z nią mam zawsze tak, że raz ją kocham, raz nienawidzę - zwykle to drugie mnie uderza jak użala się nad sobą, ale jak widzę chyba koniec z takimi scenami. Dobrze, że tak powiedziała Chenowi - należało mu się. A i mam nadzieje, że nie będzie między nimi niedomówień w postaci Jongina.), kocham Sehuna, KRISA JUŻ W OGÓLE, Baekhyuna, Chanyeola... ale jak widzę, co Chen robi ze sobą, to mnie szlak trafia! No wiem, że to z męskiej dumy pocisnął takim tekstem podczas ich spotkania, ale jakbym ja tam stała to bym go chyba wbiła w ławkę. No popatrz - nie myślałam, że po tylu latach jeszcze będę się tak emocjonować związkiem hetero w kpopowych opowiadaniach (tsaa yaoi mnie całkiem znieczuliło na takie wątki ostatnio).
Dobra idę czytać dalej... ja muszę wiedzieć! hahah
Weny xD