czwartek, 29 maja 2014

How to love? Hard to love… 2

Rozdział siódmy: Zakazane uczucia.

Luhan tego dnia nie był w najlepszej formie. W ogóle nie mógł się skupić na zajęciach, przez co ciągle mylił kroki i niepotrzebnie wyładowywał frustrację na swoich uczniach, którzy nie byli niczemu winni. W końcu Luhan zdecydował, że najlepiej będzie, jeśli pójdzie do domu, a na zajęciach zastąpi go ktoś inny. Na szczęście jeden z choreografów, z którym kiedyś współpracował przy układzie tanecznym, był tego dnia wolny i przejął od niego ostatnią grupę. Luhan udał się jeszcze do pokoju dyrektora, by poinformować o swoim wcześniejszym wyjściu, a potem zabrawszy rzeczy, opuścił szkołę.
Sam nie wiedział, co się z nim dzieje. Od spotkania z przyjaciółmi Yixinga nie mógł dojść do siebie. Ciągle rozmyślał o Eunji, nie mogąc się nadziwić, że ta dziewczyna tak szybko zyskała jego sympatię i zaufanie. Mimo że znali się tak krótko, to czuł z nią dziwną więź i chociaż cieszył się z tego, że przyjaciółka Yixinga stała mu się tak bliska, to z drugiej strony nieco go to przerażało. Nie lubił przywiązywać się do ludzi, wciąż mając wrażenie, że oni prędzej czy później i tak odejdą, pozostawiając go na pastwę losu.
Nie chcąc wracać do pustego mieszkania, Luhan postanowił odwiedzić jedną z pobliskich kawiarni, w której pracował jego dobry przyjaciel Minseok. Jego Lu poznał zupełnie przypadkiem, kiedy pewnego dnia błądził po dzielnicy, nie mogąc odnaleźć szkoły tanecznej. Co prawda Yixing zadbał o to, by jego przyjaciel nie zgubił się w mieście i zaopatrzył go w dokładny adres oraz szczegółową mapę, jednak dla osoby z zewnątrz Seul był niczym labirynt i ciężko było się w nim odnaleźć.
W ten oto sposób Luhan tamtego dnia znalazł się przypadkiem w kawiarni Minseoka. To właśnie Kim pomógł zagubionemu Lu odnaleźć właściwy kierunek, a potem poczęstował go gorącą czekoladą na koszt firmy. Jak się okazało, kawiarnia znajdowała się niedaleko szkoły, dlatego Luhan korzystał z każdej możliwej okazji i po zajęciach odwiedzał Minseoka, chcąc z nim zamienić choć kilka słów. Z początku była to zwykła znajomość, jednak z czasem przerodziła się ona w prawdziwą przyjaźń i aktualnie Luhan nie potrafił wyobrazić sobie choćby dnia bez Minseoka.
- Hej! – krzyknął od progu szatyn, rozglądając się po lokalu w poszukiwaniu swojego przyjaciela. Zaraz zza lady wyłonił się średniego wzrostu, uśmiechnięty od ucha do ucha rudzielec. – Xiumin, już się wystraszyłem, że wziąłeś wolne – powiedział Luhan i odetchnął z wyraźną ulgą, podchodząc do wysokiego stołka.
- Ja nie, ale ty najwyraźniej zrobiłeś sobie dzisiaj wagary – zaśmiał się Minseok, poprawiając granatowy fartuszek, którym obwiązany był wokół bioder. – Wszystko w porządku?
- Nie jestem dzisiaj w najlepszej formie – wyjaśnił Lu, siadając na wysokim stołku. Uśmiechnął się do rudzielca i oparł głowę na dłoni, cicho przy tym wzdychając. – Kompletnie nie mogłem się skupić na zajęciach. Poprosiłem kumpla, żeby mnie zastąpił, bo chyba bym rozniósł tych nierozgarniętych uczniaków – dodał i zaraz się rozchmurzył, kiedy Minseok postawił przed nim wysoką szklankę z gorącą czekoladą i bitą śmietaną na samej górze. – Nie wiem, czy dzisiaj mi to w jakikolwiek sposób pomoże.
- Jesteś taki dziwny odkąd poszedłeś na to spotkanie z Yixingiem i jego przyjaciółmi – stwierdził Xiumin, posypując bitą śmietanę kolorowymi cukierkami. – Coś się tam wydarzyło, prawda?
- Czy ja wiem? – Luhan wzruszył ramionami, sięgając po pojemniczek z posypką. Przez chwilę się nią po prostu bawił, a kiedy Xiumin na chwilę się odwrócił, szybko wysypał jej trochę na bitą śmietanę. – Poznałem kogoś.
- Och! To świetnie! – powiedział zadowolony rudzielec, patrząc podejrzliwie na większą ilość posypki na czekoladzie Luhana. Cóż, jeśli to miało mu poprawić humor, to równie dobrze Kim był gotów oddać mu wszystkie rodzaje posypek byleby tylko Lu się uśmiechnął. – Znaczy… Zdziwiłbym się, gdybyś nie poznał.
Luhan spojrzał z politowaniem na przyjaciela i upił duży łyk okropnie słodkiej czekolady, brudząc sobie przy tym nos bitą śmietaną. Starł ją szybko wierzchem dłoni, mimo że obok leżały serwetki. Minseok westchnął cicho, a potem podszedł do klientki, która była już wyraźnie zniecierpliwiona dość długim oczekiwaniem na swoje zamówienie. Luhan w tym czasie pogrążył się we własnych myślach, wracając nimi do spotkania w restauracji. Dlaczego nie mógł pozbierać się po poznaniu przyjaciół Yixinga, a w szczególności Sehuna i Jongina? Ciągle o nich myślał i odliczał dni do ponownego spotkania tym razem w szkole tanecznej. Pewnie gdyby nie Eunji, nie dowiedziałby się, że także tańczą i są w tym bardzo dobrzy. Luhanowi już nawet nie chodziło o to, czy będą wymiatać na parkiecie, czy ostatecznie okaże się, że jednak wcale tacy dobrzy nie są, tylko Eunji ich zidealizowała. Luhanowi chodziło to, żeby znów móc się z nimi spotkać i chociaż przez chwilę porozmawiać. Jongin i Sehun byli swoimi całkowitymi przeciwieństwami, jednak każdy z nich miał coś z ideału Luhana, a to w niczym mu nie pomagało. Na domiar złego była jeszcze Eunji – praktycznie chodzący ideał. Tylko czy ideały w ogóle istnieją?
- Okay, to mów w czym problem. Poznałeś kogoś, to raczej powinieneś być szczęśliwy, a ty zachowujesz się, jakby spotkało cię jakieś nieszczęście – powiedział Minseok, tym samym przerywając Luhanowi rozmyślanie nad swoim marnym losem.
- Problem w tym, że ta osoba już kogoś ma – odpowiedział szatyn i dopił resztkę czekolady, już nawet nie czując tego niemalże paraliżującego słodkiego smaku. – I nie ma szans, bym mógł w jakikolwiek sposób z nią rywalizować.
- To faktycznie jest nieszczęście – wymruczał Minseok, za co został spiorunowany morderczym spojrzeniem przez Luhana. – No co? Takie szczęście w nieszczęściu. Może pogadaj o tym z Yixingiem? A nóż okaże się, że wcale nie są ze sobą szczęśliwi i wtedy ty wkroczysz do akcji?
- Nie, na pewno są szczęśliwi. – Luhan potarł dłońmi zmęczone od niewyspania oczy i cicho westchnął. – Gdybyś widział, jak się przytulali… Po prostu odkleić się od siebie nie mogli.
- Jeśli mogę ci coś poradzić, to nie pakuj się w takie coś – wyszeptał Xiumin, jakby bojąc się, że ktoś prócz Luhana go usłyszy. – Trójkąty miłosne nigdy nie kończą się dobrze. Zawsze ktoś zostaje skrzywdzony.
- Ja już się czuję pokrzywdzony.
- Ale nie jesteś egoistą, Lu, nie jesteś osobą, która rozwaliłaby udany związek tylko dlatego, żeby samemu przez chwilę poczuć się szczęśliwym. – Kim uśmiechnął się pokrzepiająco do przyjaciela i sięgnął do pojemnika z ciastkami. Wyjął z niego czekoladową babeczkę z różowym lukrem i podetknął ją pod nos szatyna. – Na koszt firmy, żeby ci chandra minęła.
- Dzięki, Xiu – szepnął Luhan, siląc się na nikły uśmiech. – Powinienem się już zbierać, bo jeszcze chwila, a stracisz wszystkich klientów.
Minseok rozejrzał się po lokalu i kiwnął głową na zgodę, widząc coraz więcej osób czekających na zamówienia. Gdyby szef to zobaczył, od razu by mu odliczył to od pensji albo co gorsza: zwolniłby go. Luhan pożegnał się z przyjacielem i zabrawszy swoją torbę oraz czekoladową babeczkę, wyszedł z kawiarni. Wciąż nie chciało mu się wracać do pustego mieszkania, ale był tak zmęczony, że nie miał innego wyjścia. 

*

Junmyeon spojrzał z przerażeniem w oczach na ubrudzonego niezidentyfikowaną papką Krisa i po chwili parsknął głośnym śmiechem. Wu Yifan był dobry w wielu rzeczach, na przykład w koszykówce czy w ściąganiu przedmiotów z wysokich szafek, ale zdecydowanie nie posiadał talentu w opiekowaniu się małymi dziećmi. Co prawda Junmyeon też nie był w tym najlepszy, jednak zdawał sobie z tego sprawę i od początku mówił chłopakom, że zajmowanie się Dahye to bardzo zły pomysł. Niestety uległ on namowom Kyungsoo, który nie posiadał się z radości, że będzie mógł pobyć przez cały dzień z córką Yixgina, gdy ten będzie na zajęciach w szkole tańca. Zwykle to jego bliska sąsiadka zajmowała się małą Dahye, jednak tym razem Kyungsoo postanowił pobawić się w niańkę. Junmyeon od razu wiedział, że z tego wynikną same kłopoty.
- Bardzo śmieszne – mruknął Kris, ścierając z twarzy pozostałości po startej na papkę marchewce. Spojrzał z wyrzutem na śmiejącego się Junmyeona, a potem sięgnął po talerzyk z jedzeniem dla Dahye i jednym ruchem obrzucił bruneta pomarańczową mazią. – I kto się teraz śmieje?
- Na pewno nie ja – warknął Suho, patrząc morderczym wzrokiem na wyższego od siebie chłopaka, który tylko uśmiechnął się pod nosem i uniósł dumnie głowę. – Gdzie jest Soo? To on miał się zajmować Dahye!
- Zrzędzisz jak stara baba – stwierdził Kris, wywracając teatralnie oczami. – Pójdę się przebrać, a ty przypilnuj małej.
- Co? – Suho otworzył szeroko oczy z przerażenia, jednak blondyn w ogóle nie przejął się jego protestami i wyszedł szybko z kuchni. Junmyeon powoli obejrzał się za siebie i nerwowo przełknął ślinę, gdy mała Dahye uważnie na niego spojrzała swoimi wielkimi, ciemnymi oczami. Kiedyś myślał, że to Kyungsoo ma przerażający wzrok, ale ta mała przebijała wszystkich. – Cze…cześć? – Suho pomachał do dziecka i niepewnie podszedł do stołu, na którym stało nosidełko z Dahye.
Niespodziewanie dziewczynka zaczęła płakać i to tak głośno, że Junmyeon miał wrażenie, że zaraz popękają mu bębenki w uszach. Nie wiedząc, co ma zrobić, w panice rozejrzał się dookoła siebie, od razu zatrzymując wzrok na leżącej nieopodal zabawce.
- Zobacz, jaka ładna grzechotka! – powiedział, potrząsając przedmiotem tuż przed twarzą Dahye, która zamiast się uspokoić zaczęła płakać jeszcze głośniej. – Co robić, co robić, co robić?
- Jesteś beznadziejny – stwierdził Kris, wchodząc w końcu do kuchni. Spojrzał z politowaniem na przerażonego całą tą sytuacją Suho i odsunąwszy go na bok, wziął małą Dahye na ręce. Przytulił ją do torsu, tym samym sprawiając, że momentalnie się uspokoiła. – Wujek Kris już jest – wyszeptał niskim głosem, bujając się na boki, by mieć pewność, że dziecko naprawdę jest spokojne.
- To ja może zrobię coś do jedzenia – zaoferował zawstydzony Junmyeon, podchodząc szybko do lodówki.
Otworzywszy drzwi, dokładnie się nimi zasłonił i uderzył się otwartą dłonią w czoło. Prawda, był beznadziejny, ale po prostu spanikował. Nigdy nie miał pod swoją opieką sześciomiesięcznego dziecka, dlatego kompletnie nie wiedział, jak ma się zachować w takiej sytuacji. Junmyeon nawet lubił dzieci, mógł się nimi pozachwycać, ale tylko wtedy, gdy były z dala od niego i nie płakały. Najlepiej, żeby spały i nic nie robiły. Miał szczęście, że Kris nigdzie nie wyszedł, bo chyba w panice sam uciekłby do piwnicy i nie wyszedłby z niej dopóki ktoś nie wróciłby do domu i nie zajął się płaczącą Dahye.
- Wszystko w porządku?
Słysząc za sobą niski głos Krisa, Suho podskoczył w miejscu i odwrócił się przodem do blondyna, uderzając twarzą w jego tors.
- Hej, hej, hej! Ja wiem, że na mnie lecisz, ale żeby aż tak? – zaśmiał się Wu Yifan, kładąc dłonie na ramionach speszonego całą tą sytuacją Junmyeona.
- Pff, chciałbyś! – bąknął pod nosem brunet i szybko oswobodził się z uścisku wyższego chłopaka. Zatrzasnął drzwi lodówki, a potem czmychnął w bok i już miał się ewakuować, gdy nagle blondyn złapał go za rękę i odwrócił przodem do siebie, przez co Junmyeon stracił równowagę i ponownie wpadł z impetem na jego tors. – Możesz? – spytał szeptem, spoglądając na dłoń Krisa, która w tamtym momencie zdawała się być wielka w porównaniu do drobnej ręki Suho.
- Wróciłem! – oznajmił Kyungsoo po wejściu do domu. – Gdzie moja piękna księżniczka? – spytał mocno przesłodzonym głosem, całkowicie ignorując stojących w kuchni chłopaków i idąc od razu do salonu, gdzie na podłodze na miękkiej macie leżała Dahye. – Tu jest moja mała księżniczka! Wujek Soo wrócił! – powiedział, kucając przy kolorowej macie.
- Chyba zdążyła już to zanotować – stwierdził Kris, wchodząc do salonu. Oparł się ramieniem o framugę drzwi i założył ręce na torsie, przyglądając się z politowaniem wygłupiającemu się Kyungsoo. – Zrobiłeś zakupy? Trzeba coś na obiad ugotować. Niedługo pewnie Eunji z Jonginem wrócą, a wiesz, że oni są wiecznie głodni.
- Tak, zaraz coś przygotuję – powiedział Do, posyłając blondynowi promienny uśmiech.
Kątem oka dostrzegł przemykającego cichaczem Junmyeona, co wydało mu się z początku dość dziwne, ale potem zrozumiał, że pewnie chodziło o Krisa. Kyungsoo już na pierwszym spotkaniu zauważył, że Wu Yifan i Junmyeon stali się sobie dość bliscy, a każda kolejna wizyta w domu Suho tylko utwierdza go w tym przekonaniu.

*

Jongdae uśmiechnął się szeroko na widok idącej w jego stronę Naeun i szybko poprawił włosy, chcąc mieć pewność, że wygląda w miarę dobrze. Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo się denerwuje. Przecież znał Son już od dobrych kilku miesięcy, a zachowywał się tak, jakby to było ich pierwsze spotkanie. Może to przez to, że dawno się z nikim nie umawiał, a od randek z Eunji minęło sporo czasu. Chen potrząsnął lekko głową, chcąc z niej wyrzucić wszystkie myśli dotyczące byłej dziewczyny. To był już dawno zamknięty rozdział i pod żadnym pozorem nie powinien do tego wracać. Poza tym Eunji ostatnio dała mu jasno do zrozumienia, że już nic do niego nie czuje, więc dlaczego wciąż o niej myślał? Dlaczego za każdym razem, gdy widział, jak Jongin ją przytula, przeżywał wewnętrzne katusze?
Być może dlatego, że wciąż ją kochał i nie potrafił pogodzić się z rozstaniem.
- To gdzie mnie zabierasz? – spytała Naeun, przyglądając się uważnie zamyślonemu Jongdae. Nie uzyskawszy odpowiedzi, dotknęła delikatnie jego ramienia i uśmiechnęła się promiennie, kiedy nareszcie ocknął się z letargu. – Gdzie idziemy?
- Niedaleko jest fajna kawiarnia, więc może tam? – zaproponował, wskazując kciukiem coś znajdującego się za jego plecami.
Naeun kiwnęła głową na zgodę i wzięła Chena pod rękę, tym samym zmniejszając dystans pomiędzy nimi. Chłopak lekko się uśmiechnął i ruszył w wybranym przez siebie kierunku, próbując za wszelką cenę przestać myśleć o Eunji. Wiele razy przyłapywał się na tym, że przy każdej możliwej okazji porównuje do siebie te dwie dziewczyny. Naeun nie miała w sobie nic z Eunji i być może właśnie to sprawiało, że Chen tak bardzo pragnął jej towarzystwa. Dlatego zaprosił ją na randkę, być może podświadomie chcąc także zemścić się trochę na byłej dziewczynie. Skoro ona spotykała się z Jonginem – wszystko przecież na to wskazywało – to dlaczego on nie miałby się umawiać z Naeun?
- Zaskoczyłeś mnie propozycją wspólnego wyjścia – przyznała Son, kiedy po krótkim spacerze doszli na miejsce. Dziewczyna rozejrzała się po niewielkiej kawiarni i uśmiechnęła się do samej siebie, stwierdzając, że miejsce to było bardzo przytulne i wprost idealne na pierwszą randkę. – Myślałam, że Baekhyun też przyjdzie.
- Baekhyun? A on po co?
- Wiesz… - Naeun zaśmiała się cicho i usiadła na krześle przy jednym ze stolików, który znajdował się w ustronnym miejscu w kącie lokalu. – Jesteście nierozłączni. Tam gdzie ty, tam i Baekhyun.
- Czy ja wiem? – Chen wzruszył ramionami, jednak w duchu przyznał dziewczynie rację. Z boku pewnie wyglądało to dość dziwnie i dwuznacznie, jednak czy naprawdę było coś dziwnego w tym, że dwóch chłopaków się ze sobą przyjaźniło? Nagle w głowie Jongdae zaczęły tworzyć się dziwne myśli, a on sam zaczął się zastanawiać ile osób z jego otoczenia podejrzewało go o romans z Baekhyunem. Co prawda Byun często zachowywał się trochę dziwnie, rzucał jakieś teksty z wyczuwalnymi podtekstami, ale Chen nigdy nie brał ich na poważnie. Uwaga Naeun sprawiła, że dostrzegł w zachowaniu przyjaciela coś niepokojącego. – Co zamawiasz? – spytał, chcąc zmienić jak najszybciej temat.
- Hm, może gorącą czekoladę – powiedziała i uśmiechnęła się promiennie.
Chen skinął głową na średniego wzrostu rudowłosego kelnera i kiedy ten podszedł do ich stolika, złożył zamówienie, dla siebie też biorąc gorącą czekoladę. Co prawda nie miał ochoty na nic ciepłego, a tym bardziej zamulająco słodkiego, jednak wybranie czegokolwiek z tak obszernego menu graniczyło z cudem.
- Muszę przyznać, że twoi przyjaciele są bardzo fajni – odezwała się po chwili Naeun, bawiąc się nerwowo serwetką, którą zaczęła skubać w palcach. – Sehun i Tao są parą, prawda?
- Tak, niedługo mają rocznicę – odpowiedział i cicho westchnął. Gdyby nie dał Eunji wyjechać, to za kilka tygodni także obchodziliby rocznicę. Chcąc odegnać od siebie przykre myśli, spojrzał na uśmiechającą się do niego Naeun i z ledwością odwzajemnił gest. – Fajnie, że tak im się układa.
Son najwidoczniej wyczuła, że humor Chena diametralnie się zmienił, dlatego przysunęła się bliżej stołu i niespodziewanie położyła dłoń na ręce chłopaka. Jongdae przez dłuższą chwilę wpatrywał się szeroko otwartymi oczami na twarz Naeun, po czym pod wpływem dziwnego impulsu splótł ich palce razem.
- Cieszę się, że jesteś tutaj ze mną – powiedział ściszonym głosem Chen i odchrząknął cicho, gdy zobaczył idącego do ich stolika kelnera.
Naeun nie posiadała się z radości, a wszystko dlatego, że Jongdae najwyraźniej zapomniał już o swojej byłej dziewczynie i nareszcie zaczął wykazywać większe zainteresowanie jej skromną osobą. Nie mogła wiedzieć, że była jedynie sposobem Chena na zapomnienie o Eunji.

*

Po całym dniu spędzonym poza domem Eunji niemalże konała ze zmęczenia. Jongin zdawał się być w lepszej formie, ale on ogólnie miał lepszą kondycję od swojej przyjaciółki i dla niego takie kilkugodzinne spacery były niczym. Kiedy Jung narzekała na okropny ból stóp, on wciąż był pełen energii i zapału do dalszych wędrówek. Gdyby nie fakt, że Eunji się zbuntowała i po pięciu godzinach chodzenia po Seulu nie stwierdziła, że ma dość i chce wrócić do domu, Kim wciąż zwiedzałby stolicę. Na nic się zdawały obietnice dziewczyny, że resztę miejsc mogą zobaczyć kiedy indziej. I tak zostało jeszcze wiele rzeczy do odwiedzenia, ale na szczęście Kai postanowił odłożyć to na inny dzień, tym samym oszczędzając Eunji kolejnych odcisków na stopach.
- Proszę, wsypałem tam trochę soli morskiej, więc powinno ci pomóc – powiedział Jongin, stawiając na podłodze miskę z ciepłą wodą. Eunji spojrzała na niego uważnie, a potem uśmiechnęła się lekko i włożyła stopy do plastikowego naczynia. – Zrobić ci coś do picia? Może zjemy coś? Chłopaki zostawili nam obiad.
- O tak, umieram z głodu!
- Żadna nowość – bąknął pod nosem Kai, jednak Eunji i tak zdołała to usłyszeć. Oburzona rzuciła w chłopaka zwiniętymi w kulkę skarpetkami, a potem wytknęła mu język, udając wielce obrażoną. Jongin zaśmiał się pod nosem i poszedł do kuchni, by odgrzać obiad. – O! Nawet deser zostawili! Ciasto czekoladowe!
- Co?! – Eunji poderwała się na kanapie, zapominając o tym, że wciąż trzyma nogi w misce z wodą, przez co trochę wylało się na podłogę. – Szlag – syknęła cicho i szybko wytarła panele ręcznikiem, który wcześniej przyniósł jej Kai.
Gdyby Junmyeon zobaczył, co zrobiła, pewnie wydziedziczyłby ją z rodziny. Suho miał obsesję na punkcie porządku w domu. Czasami to było naprawdę denerwujące, zwłaszcza kiedy sprzątał w nie swoim pokoju i przekładał rzeczy, a potem nie można było ich znaleźć.
- Smacznego – rzucił Jongin, podając przyjaciółce talerz z jedzeniem.
Eunji aż się oczy zaświeciły na widok ulubionego dania. Jednak Kyungsoo znał ją bardzo dobrze, bo zawsze potrafił jej kulinarnie dogodzić, zwłaszcza teraz, gdy jadła za dwoje.
- Bomi i Lay chyba mają się ku sobie – stwierdził chłopak, grzebiąc pałeczkami w ryżu. Spojrzał na siedzącą obok Eunji, która w odpowiedzi kiwnęła głową, będąc zbyt zajęta jedzeniem, by się odezwać. – Myślisz, że coś z tego wyniknie?
- A co ty się tak nagle Yixingiem zacząłeś interesować? – zaśmiała się Eunji, na chwilę zaprzestając pochłaniania obiadu. Zerknęła na przyjaciela i uśmiechnęła się przebiegle. – Wpadł ci w oko?
- Przestań! Aish, jak ty czasami coś palniesz – wymruczał wzburzony Jongin, krzywiąc twarz w grymasie niezadowolenia. – Tak się tylko zastanawiam, okay? Yixingowi musi być ciężko samemu wychowywać Dahye i pomyślałem, że przydałaby się mu mała pomoc.
- Obawiam się, że Kyungsoo tak szybko nie odda swojej roli niańki – powiedziała rozbawiona szatynka i ugryzła kawałek pierożka. – Ale masz rację – dodała po przełknięciu jedzenia. – Yixingowi przyda się ktoś do pomocy. W sumie Bomi do niego pasuje. Chcesz się pobawić w swatkę? – Spojrzała uważnie na Jongina, który zrobił zamyśloną minę, a po chwili kiwnął głową na zgodę i uśmiechnął się szeroko.
- Randka w ciemno? – spytał, poruszając przy tym zabawnie brwiami.
- W sumie czemu nie – zgodziła się Eunji i dokończyła obiad. – Kyungsoo-oppa rozpieszcza moje podniebienie. Nikt tak dobrze nie gotuje, jak on.
- Prawda, dawno nie jadłem czegoś tak dobrego. – Jongin pozbierał talerze i poszedł do kuchni. Umieścił brudne naczynia w zmywarce, po czym zabrał talerzyki z ciastem i wrócił do salonu. – A to na deser.
Eunji zatarła dłonie z zadowolenia i pisnęła cicho, wlepiając oczy w czekoladowe ciasto, które aż się prosiło o szybkie zjedzenie. Nim Kai zdążył położyć talerzyki na niskim stoliku, Jung sięgnęła po jeden z nich i ugryzła kawałek deseru. Brunet ze zdumieniem przyglądał się przyjaciółce, nie mogąc wyjść z podziwu, ile ta dziewczyna może zjeść. Sam nałożył sobie nieco mniejszą porcję obiadu, a był tak pełny, że ledwo oddychał, natomiast Eunji rzuciła się na ciasto, jakby nie jadła z co najmniej tydzień.
- Noona, ja nie chcę nic mówić i cieszę się, że się nie głodzisz jak niektóre dziewczyny, ale mogłabyś przystopować – odezwał się nieśmiało Kai, automatycznie odsuwając się od Eunji w razie, gdyby chciała go niespodziewanie zaatakować.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem gruba? – Jung spojrzała szeroko otwartymi oczami na przyjaciela, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała.
- Nie… Na razie jesteś… Lekko zaokrąglona.
Eunji na chwilę zamarła z kawałkiem ciasta w ustach. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, a potem wypluła na wpół przeżute jedzenie na talerzyk, a jego z kolei wręczyła Jonginowi.
- Chrzań się – mruknęła i poderwała się z kanapy, przy okazji wylewając wodę z miski.
Nie przejmując się mokrymi stopami, obrzuciła Jongina morderczym spojrzeniem i poszła do swojego pokoju, na koniec trzaskając za sobą drzwiami. Wciąż mocno zdenerwowana po tym, co usłyszała od przyjaciela, podeszła do wiszącego na ścianie dużego lustra i dokładnie przyjrzała się swojemu odbiciu. Po dłuższej chwili gapienia się na samą siebie, niechętnie doszła do wniosku, że faktycznie powinna przystopować z jedzeniem. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce nie zmieści się w drzwiach i będzie musiała przechodzić przez nie bokiem.
- Noona… Przepraszam, nie powinienem był mówić czegoś takiego – powiedział Kai, nieśmiało zaglądając do pokoju przyjaciółki.
- Nie, masz całkowitą rację – wyszeptała załamana i usiadła na łóżku. – Przez cały czas miałam to gdzieś. Zajadałam smutki, bo tak było łatwiej. Czekolada i słodkie desery skutecznie poprawiały mi humor – przyznała, bezradnie opierając łokcie na udach. Spojrzała na Jongina i skinęła na niego głową, zachęcając chłopaka do zajęcia miejsca obok siebie. – Ale nie chcę tak dalej robić. Nie będę niszczyła sobie zdrowia, bo jest mi smutno. W dodatku ta cała Naeun… Widziałeś, jaka ona jest chuda? To ideał!
- Przestań, facet nie pies, na kości nie leci.
- Ale też nie sikorka, żeby słoninę wpie… jeść – dodała z przekąsem, uśmiechając się krzywo.
- Ej, jeśli cię to pocieszy, to dla mnie jesteś idealna – powiedział Jongin, obejmując przyjaciółkę ramieniem. Chcąc poprawić jej humor, pocałował ją czule w policzek i mocno do siebie przytulił. – I założę się, że dla niego także wciąż nim jesteś.

*

Po spotkaniu z Naeun, Jongdae postanowił odwiedzić Baekhyuna, by podzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami. Był pewien, że przyjaciel go wyśmieje i rozwieje jego wszelkie wątpliwości, jednak mimo wszystko te myśli nie dawały mu spokoju. Bał się, że zaistniała sytuacja sprawi, że straci najlepszego przyjaciela, a tego nigdy by sobie nie darował. Już wystarczy, że rok temu tak bardzo oddalił się od chłopaków i chociaż teraz wszystko zmierzało w dobrym kierunku, to w głębi serca wiedział, że ich relacje już nigdy nie będą takie same.
Kiedy Baekhyun nareszcie otworzył drzwi swojego mieszkania, Jongdae od razu zauważył, że coś jest nie tak. Zwykle roześmiany Byun, w tamtej chwili wyglądał, jak zombie. Rzucił na powitanie suche „cześć”, a potem poszedł do salonu, w którym panował istny chaos. Jongdae o mało co nie przewrócił się o leżące na podłodze ubrania Baekhyuna.
- Jakieś tornado tędy przeleciało? – spytał Chen, siląc się na zabawny ton, jednak widząc niemrawą minę Baekhyuna, zaraz spoważniał. – Hej, co się dzieje?
- Nic, a co ma się dziać? – Byun wzruszył obojętnie ramionami i sięgnął po leżącą obok poduszkę, którą z kolei mocno do siebie przytulił. Obecność Jongdae wcale nie wpływała na niego zbyt dobrze, a być może jeszcze bardziej pogarszała jego kiepski stan. – Mam lenia i nie chce mi się sprzątać.
- Widzę właśnie – rzucił Chen, zbierając z podłogi porozrzucane ubrania przyjaciela. Nie zwracając większej uwagi na jego mordercze spojrzenie, zabrał je do łazienki, a tam z kolei wrzucił do pralki i od razu nastawił pranie. – Pomogę ci posprzątać, jeśli chcesz.
- A jeśli nie?
- I tak posprzątam. – Jongdae uśmiechnął się lekko, przysiadając na podłokietniku kanapy. Niepewnie położył dłoń na ramieniu bruneta i cicho westchnął, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. – Widzę, że coś jest nie tak.
- Gratuluję sokolego wzroku – odburknął Baekhyun, jeszcze mocniej przyciskając poduszkę do brzucha, by zagłuszyć denerwujące burczenie.
Już nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz jadł coś wartościowego. Nie miał głowy do gotowania, zamawiać też mu się nie chciało, więc jeśli naprawdę doskwierał mu głód, zjadał jakiś owoc albo zapychał się ciastkami. Nawet nie chciał myśleć o tym, jak fatalnie musiał wyglądać, ale biorąc pod uwagę pełne litości spojrzenie Jongdae, utwierdzał się w przekonaniu, że było z nim naprawdę źle.
- Kiedy ostatni raz coś jadłeś? – spytał Kim, zbierając ze stolika puste opakowania po ciastkach i innych słodyczach. Baekhyun wzruszył obojętnie ramionami i wtulił bladą twarz w poduszkę. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jadłeś tylko ciastka?
- Jeśli zamierzasz mi matkować, to od razu sobie odpuść – wymruczał Byun, przenosząc czerwone od niewyspania oczy na Chena.
Kim westchnął cicho i odłożywszy na stolik puste opakowania po słodyczach, podszedł bliżej przyjaciela i kucnąwszy przed nim, położył dłonie na jego udach.
- Powiesz mi, co się dzieje? Baek, przecież widzę, że coś jest nie tak – wyszeptał nieco przerażony wyglądem przyjaciela szatyn. Wpatrywał się w jego bladą twarz, ledwo powstrzymując się przed rozklejeniem. Przecież Baekhyun nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był pełen energii, a nawet jeśli coś było nie tak, to potrafił machnąć na to ręką i olać sprawę. Teraz jednak Jongdae zrozumiał, że te wszystkie uśmieszki, głupie żarty i dziecinne zachowanie to była tylko gra; doskonała gra aktorska w wykonaniu Byuna. – Porozmawiasz ze mną?
- O czym? – Baekhyun odezwał się w końcu mocno zachrypniętym głosem. – O tym, że od tygodnia w ogóle nie śpię? Że boję się zasnąć, bo śnią mi się koszmary, w których… - Chłopak na chwilę się zatrzymał i zagryzł wargi w wąską linię, próbując się choć trochę uspokoić.
- W których co? – Jongdae usiadł na kanapie obok przyjaciela i niepewnie złapał go za niesamowicie wychudzoną i lodowatą dłoń.
- W których umieram, Chen – odpowiedział cicho Baekhyun, pierwszy raz od dłuższej chwili spoglądając załzawionymi oczami na szatyna. – Ja nie wiem, co się dzieje, nie umiem tego wyjaśnić – dodał, a potem odłożył na bok poduszkę i mocno wtulił się w Jongdae. – W tych snach zawsze jestem sam. Leżę w białym pokoju i umieram, a nikt nawet nie przyjdzie się ze mną pożegnać.
- Szz... Spokojnie – szepnął Kim, głaszcząc przyjaciela po ciemnych włosach. – To tylko sny, Baekkie, nic złego ci się nie stanie. Jeśli chcesz, to posiedzę przy tobie i poczekam aż zaśniesz.
- A możesz zostać ze mną na noc? Proszę. – Baekhyun odsunął się na niewielką odległość od Chena i pociągnął cicho nosem, starając się zapanować nad kolejnymi łzami znajdującymi ujście z kącików jego oczu. – Jestem taki zmęczony.
- Dobrze, zostanę na noc – zgodził się szatyn i uśmiechnął się lekko do przyjaciela. Nagle wszystko inne przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczył się tylko Baekhyun i jego problemy. – Chodź do pokoju. Prześpisz się, a ja w tym czasie ogarnę tutaj trochę i zamówię coś do jedzenia, dobrze?
Byun kiwnął głową na zgodę i z pomocą Chena podniósł się z kanapy, a później poszedł do sypialni. Tam od razu położył się do łóżka i nakrył kołdrą po sam czubek nosa. Jongdae usiadł na skraju materaca, chcąc mieć pewność, że brunet spokojnie zaśnie i chociaż w niewielkiej części odeśpi poprzednie noce.
- Dziękuję – rzucił na wpółprzytomny Baekhyun, łapiąc Jongdae za rękę. Przytulił ją do policzka, a potem złożył na jej wierzchu delikatny pocałunek. – Kocham cię… Chen Chen – wymruczał, po czym zasnął, tym samym pozostawiając przyjaciela w kompletnym osłupieniu.


20 komentarzy:

  1. BAEEEEEEEEEEKCHEEEEEEEEEEEEEEN :O

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIDZISZ?! WSZYSCY CHCĄ BAEKYEOLA YAYAY~~
      Kocham Was ludzie. Poprosiłabym Was o rękę, ale sorry, mój Xiuminnie jest samotny. Właśnie.
      MINSEOKKIE OPPA TU BYŁ~ Czekałam na jego postać odkąd zobaczyłam go w Bohaterach. Tak się cieszę! I to jeszcze w najlepszej postaci, mojej ulubionej - słodki Minnie-barista, kochany przyjaciel Luhana i singiel :3 Dosłownie "awwww" i tyle!
      Troszczkę mnie zastanawia, dlaczego Luluś dobiera się myślami do Sehunniego. Jak HunHana kocham, to Xiao kochanie, wychrzaniaj. TaoHun tutaj jest taki słodziutki, że nie wolno się do niego przystawiać! Weź Kaia. Jestem pewna, że Eunji będzie z tego szczęśliwa. On sam też (kto by nie chciał Luhana.....)! Właśnie, a propos Eunji... Biedna eonni :( Miałam ochotę strzelić Jonginowi w ryj za to, co powiedział. No bo, hej!, jak można powiedzieć kobiecie, że jest gruba? I to jeszcze przyjaciółce, której byłej chłopak to głupia, niemyśląca pizda?! Ah, zapomniałam.
      Mam ochotę powiedzieć: Jongin ciota.
      I to zrobię.
      KIM JONGING GŁUPIA PEDALSKA CIOTO.
      Jak Eunji się zacznie odchudzać to będzie kiepsko. To znaczy, jak zrzuci kilogram, dwa to niech sobie zrzuca, ale jak się z tego zrobi pięć lub dziesięć..... Dramat. To będzie wtedy wina Jongina i Chena. Dwóch ciotowatych pizd. Ramen!
      Btw, co Ty Pizdusiu odwalasz?! Poważnie Chen?! NAEUN?! Ty i N A E U N na randce?! Stay, z Tobą jest gorzej, niż myślałam. Mam zapłacić za leczenie?
      I ten BaekChen na końcu. Okej. Mogłabym to nazwać słodkim, gdyby nie fakt, że kurde, TU NIE MOŻE BYĆ BAEKCHENA!
      Wiem, że tu będzie Baekyeol. Ale jednak nadal.
      Chyba pójdę zatopić smutki w użalaniu się nad Baekkim.

      Ps oppa, h5, ja też mam takie koszmary!

      Powodzenia w pisaniu, eonni. Dasz radę!:*

      Usuń
  3. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ona ma kochan chanyeola nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie idę wpierdalac czekoladę bo aż mi sie smutno zrobilo ze wszyscy są nieszczęśliwi:((((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. BAEKCHEN CO
    COCOCOCOCOCOCOOOO
    EJ
    ALE
    ALE BAEKYEOL ;;;;;;;;;
    PLIZ NO
    TYLKO NIE ZAŁAMANY BAEK
    ZE ZŁAMANYM SERCEM
    NONONO
    A, i "wujek kris już jest"...poryczałam się, płaczę nadal
    Krisho, kill me pliz albo sama zejdę
    Jezu, serio, ja wszystko wytrzymam, tylko nie baeka z zawodem miłosnym - chen chenem, tego to ja już nie wytrzymię, kurde, czy on nie może się kurde sparować z tym cholernym yeolem i być kurde szczęśliwym? Tylko o tyle proszę, cierpiący baek to za dużo for mi
    Weniacza dużo

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie mogła wiedzieć, że była jedynie sposobem Chena na zapomnienie o Eunji." trochę mnie to uspokoiło, oby tak zostało. xd Lubię paring ChenBaeka, chociaż liczyłam raczej na ChanBaeka ale oba są super ^^ rozdział jest świetny i było w nim kilka naprawdę kochanych momentów, już się nie mogę doczekać następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju jeju, mój biedy Baekhyunnie, takie koszmary, też bym się bała zasnąć, powiedział to, może nie do końca świadomie, ale to wyznał, tylko błagam niech Chen go nie zostawi samego, on już cierpi, a jak Chen się wystraszy tego uczucia i go porzuci, to ja mu chyba coś zrobię, ma przy nim zostać, nawet jeżeli nic z tego nie będzie. Tak mi szkoda Byunnie'go ~
    Kurczę, a Lu to mnie rozwala xD Na trzy fronty? Sehun, Kai i Eungi, widzę same konkrety, jak dla mnie może rozwalić Taohuna xD (ale to brutalnie zabrzmiało :O ) Nie no xD KaiLu też uwielbiam i to nawet dzięki Tobie ^.^ więc no <3 Zresztą ja to mówią "Kto się czubi ten się lubi" nie?
    Neun, o tak! Niech Chen zrobi jej nadzieję i ją zostawi, jak ja jej nienawidzę -.-
    Uwielbiam przyjaźń, (ale PRZYJAŹŃ) Eungi i Jongina ^-^ Taka ona jest prawdziwa i szczera i te ich sprzeczki są na serio kochane <3
    A KrisHo? To już w ogóle miazga. Kocham takiego ukesiowatego Suho, to jest rozkoszne xD Ale ja go rozumiem, też się boję dzieci ^^"
    Dzięki za rozdział był serio świetny xDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki Luhan. Haha. To, aż trzy osoby wpadły mu w oko? Faktycznie, ma kłopot ;D Suho mnie niesamowicie rozbawił, chociaż ja sama nie wiedziałabym co zrobić, gdyby dziecko zaczęło płakać. Pewnie bym uciekła, zwłaszcza, że ich nie lubię. Kris wrócił na czas i zajął się małą. Haha. Wujek Kyungsoo i tak jest najlepszą niańką, to dziecko w końcu będzie miało go dosyć. ^^ Aish, ta Neun. Babska nie lubię i cały czas mam nadzieję, że Eunji i Chen się zejdą. Kai.. Ta twoja szczerość co do wagi Eunji. Haha, ale przynajmniej przyjacielem jest dobrym i nie ukrywa prawdziwych myśli ;D Żeby tylko ta nie zaczęła się głodzić, albo jakieś inne głupstwa, żeby jej do głowy nie przyszyły... No i na koniec Byun. Szkoda mi go. Nie dość, że męczą go takie koszmary, to jeszcze czuje coś do Chen Chena, a ten raczej nigdy tego nie odwzajemni. ;p Uwielbiam to opowiadanie! Czekam na ósemkę <3

    OdpowiedzUsuń
  9. COOOOO?! Że jak..Baekhyun... kocha Chena?! Ja się nastawiam na Baekyeola, a tu wyskakuje mi z tekstem, że kocha Chena!! Nie, nie, nie, nie, nie... Idę się utopić w łyżce wody....
    Chenie, ty..ty, jak można umawiać się z inną dziewczyną, aby zapomnieć o byłej? Trzeba wszystko sobie wyjaśnić z samym sobą, a nie szukać jakiejś zabawki na pocieszenie! Zranisz ją, powiesz, że nic do niej nie czujesz i zostawisz! Ugh!
    Co do Krisa i Suho, no nie mogę, po prostu! Oni są zarąbiści! A ten tekst ,,Wujek Kris już jest ” mnie rozwalił. D.O niańka, zakochał się chyba w córce Laya. Urocze, urocze i jeszcze raz urocze.
    Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni z Baekhyunem, bo pomimo z tekstem, że kocha Jondae, trochę mnie zmartwiły te jego koszmary. Coś jest na rzeczy, oh czuję to w kościach. Luhan tak samo, wszyscy mają jakieś problemy, z tego co widzę. Eunji i Kai, ich rozmowy są bezcenne, lubię ich, ale widzę, że są dobrymi przyjaciółmi i chyba nic więcej z tego nie będzie. Czekam z niecierpliwością na kolejne notki i życzę duuuużo weny~ Pozdrawiam – Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie oburzenie wyżej, haha!
    a tak w ogóle to chciałam wspomnieć, że na dzieci reaguję alergicznie, wcielone diabły ot co!
    '- Nie… Na razie jesteś… Lekko zaokrąglona.' zaokrąglona? ZAOKRĄGLONA? Z A O K R Ą G L O N A ? omg nie ma co! dżentelmen pierwsza klasa

    OdpowiedzUsuń
  11. Luhanowe rozterki mnie rozbrajają. On naprawdę myśli, że Eunji i Kai? No coś takiego! Widać faceci rzeczywiście nie są spostrzegawczy, ale cieszy mnie, że zaczyna coś czuć do tej dziewczyny. Może jednak będzie hetero?Daj Boże. Chen nie lepszy. Ładnie to tak wykorzystywać biedną Neun? Wprawdzie sama nie zachowała się wcześniej nazbyt przyjaźnie, ale mimo wszystko... nie wolno się nikim bawić, ot co. Padłam ze śmiechu, gdy chłopaki niańczyli małą Dahyię (?). Nawet chmara facetów nie umie ujarzmić jednego, płaczącego niemowlęcia. No, może oprócz Krisa. Baek i Chen zaczynają się do siebie zbliżać, czuje pokłady chemii. I to końcowe wyznanie... słodko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie z Kai'em, tylko Layem. Yixing to Lay, tak? :D Koduje w głowie. A Kai to Jongin. Mała pomyłka.
      Poza tym, przenieść obserwowanych z dołu na bok ramki, bo nie widzę linka do komentarzy i musiałam kliknąć na tytuł posta, żeby się tu znaleźć :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Widzę, że Luhan faktycznie ma mętlik w głowie, tym bardziej, że nawet na swoich zajęciach nie potrafił dostatecznie się skupić. Niesamowite, że są za to odpowiedzialne aż trzy osoby - Eunji, Jongin i Sehun. Mimo wszystko najbardziej moją uwagę zwróciła ta pierwsza. Chociaż jestem shipperką związku Eunji i Jongdae, zaczęłam się zastanawiać, jakby to było, gdyby dziewczyna zaczęła się spotykać z Luhanem. Hm. W każdym razie cieszę się, że poznaliśmy Minseoka, bo to naprawdę sympatyczny chłopak, a przede wszystkim świetny przyjaciel.
    Junmyeon i Kris zajmujący się małą Dahye musiał być bezcennym widokiem, ja sama szczerzyłam zęby do monitora jak nienormalna, zwłaszcza kiedy sobie wyobraziłam, jak biedny Suho próbuje jakoś załagodzić napad płaczu dziewczynki XD Co jak co, ale go rozumiem. Nie jestem wielbicielką dzieci, a już na pewno nie wiem, jak się zachować, kiedy taki maluch zaczyna płakać, co niemal zawsze dzieje się wtedy, kiedy jestem z nim sam na sam. Na szczęście powrót Kyungsoo wyrównał jakoś tę sytuację.
    Ani przez chwilę nie wątpiłam, że Jongdae nie zapomniał o Eunji. Może i minęło trochę czasu, ale przecież uczucia nie wyparowują tak szybko... Szkoda mi tylko Naeun. Nie przepadam za nią za bardzo, jednak widać, że Chen naprawdę jej się podoba, za to nie ma zielonego pojęcia, iż on nie odwzajemnia tego zainteresowania, szuka jedynie pocieszenia. Coś mi się wydaje, że dziewczyna wyjdzie z tego ze złamanym sercem.
    Tak w sumie to wciąż nie wiem, jakie relacje łączą tak naprawdę Eunji i Jongina, ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to jedynie bardzo bliscy przyjaciele. Ulżyło mi, kiedy o tym pomyślałam, naprawdę. Boże, jak ja rozumiem Eunji co do zajadania stresu i wszelkich negatywnych uczuć ;_____;
    Jestem strasznie ciekawa, co teraz Jongdae zrobi z niespodziewanym wyznaniem Byuna. Teoretycznie może udawać, że niczego nie słyszał, ale przecież już nawet Naeun zauważyła, że Baekhyun nie traktuje Chena wyłącznie jak przyjaciela, pewnie nie tylko ona zwróciła na to uwagę. Boże, jak tu się wszystko komplikuje, ja już sama nie wiem, komu kibicować XD
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sehun z jakiegoś powodu całkowicie skradł moje serce. Te jego rozmyślaniua na temat Eunji i Kaia. Sądzę, że oni się naprawdę tylko przyjaźnią, ale to słodkie, że Sehuna to zastanawia. Osobiście chciałabym, żeby Eunji wróciła do Chena, ponieważ umrę, gdy nagle z niego zrobisz geja, ale jeśli znajdziesz mu inną dziewczynę to jestem za połączeniem Sehuna i Eunji xD. Co z tego, że Naeun wyląduje ze złamanym sercem. I tak jej nie lubię ;x.
      Ja na miejscu Chena chyba oddaliłabym się od Byuna. Po takim wyznaniu będzie mu teraz naprawdę ciężko trwać u boku "przyjaciela".
      Mała Dahye całkowicie skradła me serce! <3.

      Usuń
    2. Przepraszam za danie komentarza w odpowiedzi do Aivalar, ale nie mogłam normalnie go opublikować ;x.

      Usuń
    3. Też tak jak Snooki nie mogę dodać normalnego komentarza :c

      Dawno nie komentowałam, ale jakoś nie było kiedy :c Za to wiedz, że na to ff czekam cały tydzień i kiedy tylko zauważam informację na bloggerze, rzucam wszystko i praktycznie połykam rozdział!
      Bardzo podoba mi się tematyka... po prostu perypetie zwykłych studentów! Powiem Ci, że naprawdę ostatnio nie mam ochoty na żadne fantasy i po prostu HTL jest idealne *.*
      Może pominę wątek Krisa i Suho, bo bym się niepotrzebnie jarała? Zamiast tego powiem, że zmartwił mnie Baekkie :c No i ta końcówka... chyba szykuje się poważna rozmowa... ewentualnie Chen to zignoruje... z resztą, co ja bd spekulować? ^^ lepiej cierpliwie poczekam na kolejny rozdział~ ^^
      xoxo

      Usuń
    4. Suho.. Hahhahaha xD Leżę xD
      Eunji i Chen forever, ach!
      Ogółem twój blog jest baaaaaardzo dobry. Genialny! :) Będę starała się odwiedzać na bieżąco, chodź wiadomo, że nie zawsze będę miała tyle czasu.
      Jeśli pozwolisz, to zostawiam link do siebie, może wpadniesz. :)
      http://psychiczna-pulapka.blogspot.com/

      + także nie mg normalnie skomentować...

      Usuń
  13. Twoje opowiadanie poleciła mi jedna z czytelniczek i choć nie lubię czytać tak dużo rozdziałów na raz, to cieszę się, że je zaczęłam. Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem dzieła, które tworzysz. Piszesz wspaniale, ciekawie i kreujesz fabułę pełną zaskakujących zwrotów akcji. Pierwsza część tego opowiadania była genialna i nawet po nocach czytałam nie mogąc się oderwać od ekranu. W drugiej jest o wiele lepiej, bo są wszyscy członkowie EXO. Najbardziej cieszę się z faktu, że pojawił się Kai, który jest moim ulubieńcem. Można tylko pozazdrościć Eunji takiego kumpla. Szkoda mi dziewczyny. Tym bardziej, że nadal coś czuje do Chena. Niestety ich miłość nie wytrzymała próby czasu a teraz jest im trudno to wszystko odbudować. Poza tym na ich drodze pojawiła się przeszkoda. Nie wiem, co planujesz, ale liczę, że jednak oni będą razem. Jeśli chodzi o Luhan’a to zastanawiam się, do kogo on chce startować. Eunji, Kai czy Sehun. Tego ostatniego to niech lepiej zostawi w spokoju. Tao by się załamał! W końcu oboje mieli wielki kryzys przez Krisa i na szczęście z niego wyszli jakoś. W sumie teraz Wu Yifan nie będzie im zagrażał, bo teraz jest zainteresowany kimś innym. Muszę przyznać, że ten wątek powalił mnie na kolana. Trzymam za nich kciuki. Oj troszkę się rozpisałam, ale trudno wypisać wszystkie rzeczy, które spodobały mi się w Twoim opowiadaniu. Wybacz za tak nielogiczną wypowiedź. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń