ROZDZIAŁ DRUGI
Jaebum od kilku dobrych minut nie
wypuszczał telefonu z dłoni, ciągle wymieniając z kimś smsy. Uśmiechał się przy
tym od ucha do ucha, kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Nawet
przestał słuchać siedzącego obok niego Jinyounga, który opowiadał o swoim
młodszym bracie, co chwilę śmiejąc się z tego, co robi. Park zdawał się nie
dostrzegać nieobecności przyjaciela i w dalszym ciągu nadawał, jak katarynka.
Dopiero po dłuższym czasie, gdy nie otrzymał od niego odpowiedzi, zamilkł na
chwilę i spojrzał uważnie na chłopaka. Ten uśmiechał się szeroko do telefonu i
nucił pod nosem jakąś piosenkę, kiwając przy tym rytmicznie głową.
- W ogóle mnie nie słuchasz –
powiedział wyraźnie rozczarowany Jinyoung i głośno westchnął, opuszczając
ramiona wzdłuż tułowia. – Jaebum! – podniósł głos, a kiedy chłopak w dalszym
ciągu nie reagował, uderzył go z otwartej dłoni w bok głowy.
- Co jest? – Im spojrzał z
oburzeniem na przyjaciela, marszcząc przy tym groźnie czoło. – Co?
- Mówi się do ciebie – wymruczał
Park, zakładając ręce na klatce piersiowej niczym obrażona księżniczka. – Z kim
tak piszesz, he? Do tego szczerzysz się do telefonu, jak głupi do sera.
- Skąd wiesz, jak uśmiecha się
głupi do sera? – zapytał zaskoczony Jaebum, niechętnie odkładając telefon na
ławkę. Doszedł do wniosku, że Jinyoung jest ważniejszy od smsów, bo przecież na
wiadomość może odpisać z lekkim poślizgiem, a wolał nie drażnić przyjaciela,
zwłaszcza że ten od kilku dni chodził jakiś zdenerwowany i łatwo go było
wyprowadzić z równowagi.
- Znam Youngjae – zaśmiał się
Park, a Jaebum mu zawtórował. – To z kim tak piszesz?
- A… nieważne – odpowiedział
krótko Im i uśmiechnął się tajemniczo. – To o czym tyle mówiłeś?
- O Junho. Jego klasa
przygotowuje się do przedstawienia. – Jinyoung uniósł głowę, gdy drzwi klasy
się otworzyły, a do środka weszła Krystal. Mimo że od pojawienia się w szkole
sióstr Nam minęło już kilka dni, wciąż wzbudzają wielkie zainteresowanie wśród
uczniów. Nie można było się temu dziwić, bo w końcu Krystal była w stu
procentach Amerykanką i wyróżniała się na tle innych dziewczyn. – Młody jest
tak podekscytowany, że o niczym innym nie mówi, jak tylko o przedstawieniu. Do
tego dostał główną rolę.
- Żartujesz? – zaśmiał się
Jaebum, niedowierzając słowom przyjaciela. – Mały Junho dostał główną rolę? Nie
wiedziałem, że jest taki dobry. Najwidoczniej nie odziedziczył talentu po
starszym bracie – parsknął śmiechem, przypominając sobie szkolne
przedstawienie, kiedy Jinyoung o mało co nie spadł ze sceny. Uratował go
stojący na samym jej skraju stojak ze świecami, który oczywiście runął na
ziemię. Na szczęście świece zdążyły zgasnąć i obeszło się bez większych szkód.
- Bardzo śmieszne – prychnął
Jinyoung, zadzierając wysoko głowę.
- Przecież żartuję. – Jaebum
uśmiechnął się uroczo, chcąc udobruchać przyjaciela. Widząc wykrzywiające się
lekko usta Jinyounga, trącił go łokciem w bok i zmrużył zabawnie oczy. – Coś mi
się jednak wydaje, że to nie wszystko. Co jest, hm?
- Wkurza mnie ojciec – westchnął
Park, zerkając kątem oka na siedzącą niedaleko nich blondynkę, która piłowała
paznokcie różowym pilniczkiem. Zawsze wydawało mu się, że tylko w filmach można
spotkać taką stereotypową blondynkę, jednak nawet w rzeczywistości występują
takie przypadki. – Ciągle pracuje, w ogóle go nie ma w domu. Junho co chwilę o
niego pyta, a ja już nie wiem, co mam mu mówić – powiedział chłopak, pocierając
palcami zmęczone oczy. – Boję się, że młody niedługo zacznie myśleć, że praca
jest ważniejsza od niego.
- Ma ciebie – zauważył Jaebum,
nie bardzo wiedząc, co powinien doradzić przyjacielowi. – Pogadaj z ojcem o tym
i powiedz mu, jak bardzo cię to wszystko denerwuje.
- To nie ma sensu, bo do niego
nic nie dociera – stwierdził posępnie Park. Spojrzał na przyjaciela, ale on już
był zajęty wlepianiem ślepi w Krystal. Nawet jemu jeszcze nie przeszła
fascynacja nowymi uczennicami, co w sumie było dość dziwne, gdyż Jaebum był
typem chłopaka, który bardzo szybko nudził się dziewczynami, co chwilę szukając
nowych doznań u boku kolejnych ofiar. – Tylko się pokłócimy, więc wolę
przemilczeć to wszystko.
- Jak tam chcesz. – Jaebum
wzruszył na wszystko ramionami, tym samym dając znać, że rozmowę uznaje za
zakończoną.
*
Eunji każdą przerwę spędzała w
klasie, chcąc maksymalnie wykorzystać wolne chwile na rozwiązywanie zadań z
matematyki. Była wykończona i już ledwo widziała na oczy, jednak nie chciała
zostawiać tego do domu, wiedząc doskonale, że po zajęciach nie będzie miała na
to sił. Jung postanowiła wyjść z klasy dopiero podczas dłuższej przerwy na
obiad. Zabrała swoją torbę i od razu udała się na trzecie piętro, gdzie czekała
już na nią reszta jej paczki. Jaebum i Jinyoung jak zwykle przepychali się ze
sobą, wyjadając sobie nawzajem przygotowany przez ich mamy lunch, a Youngjae
siedział spokojnie z boku i jedynie śmiał się z chłopaków raz na jakiś czas
komentując ich dziecinne zachowanie. Pomyśleć, że to właśnie Choi był
najmłodszy z ich paczki. Chwilami miała wrażenie, że jest z nich wszystkich
najbardziej dojrzały i to jej w nim imponowało. Może wynikało to głównie z
faktu, iż rodzice Youngjae byli bardzo zapracowani i chłopak od małego był
zdany na siebie. Eunji pamięta doskonale, że już jako ośmiolatek potrafił
nieźle gotować. Fakt, czasami przypalił mięso albo rozgotował ryż, jednak
dziewczyna zawsze była pod wielkim wrażeniem jego talentu kulinarnego, gdyż
sama miała dwie lewe ręce do gotowania. Dopiero od niedawna zaczęła interesować
się kuchnią i metodą prób i błędów doskonaliła się w tej dziedzinie.
Eunji usiadła obok Youngjae i już
miała zapytać, gdzie jest Jackson, gdy wtem dostrzegła idącego z naprzeciwka
czarnowłosego chłopaka. Niechętnie przyznała, że nawet w tym pospolitym
mundurku szkolnym wyglądał niesamowicie atrakcyjnie. Tak, Eunji uważała
Jacksona za atrakcyjnego chłopaka. Musiałaby być ślepa albo mieć zły gust, by
myśleć inaczej. Każda dziewczyna w szkole do niego wzdychała i chciała choć
przez chwilę pobyć jego „ulubienicą”, jednak to wcale nie było takie proste.
Wang miał niesamowicie duże wymagania i nie łatwo było im sprostać. Dodatkowo
Jackson był tak bardzo skupiony na szermierce, że nie szukał nikogo na stałe.
Czasami spotkał się z jakąś dziewczyną, jednak ostatnio całkowicie zrezygnował
z życia towarzyskiego na rzecz ciągłych treningów.
- Cześć – rzucił na przywitanie i
usiadł na ławce obok Eunji. Zmęczony położył głowę na ramieniu dziewczyny i
przymknął powieki. – Masz coś do jedzenia? Nie zabrałem swojego lunchu.
- Już zjadłam – powiedziała
dziewczyna, na co Jackson momentalnie się wyprostował i posłał szatynce smutne
spojrzenie. – Jeju, żartowałam – parsknęła i z plecaka wyjęła kolorowy pojemnik
z przygotowanym dla Jacksona posiłkiem. – Smacznego.
- Anioł z ciebie – westchnął z
ogromną ulgą i w impulsie cmoknął dziewczynę w policzek, co nie umknęło uwadze
pozostałych chłopaków.
Jaebum trącił łokciem siedzącego
obok Jinyounga i posłał mu wymowne spojrzenie.
- Ciekawe, kiedy się ze sobą
umówią – wyszeptał mu na ucho i zachichotał cicho.
- A chcesz zginąć? – Eunji
poderwała się z ławki i rzuciła w Jaebuma pustą butelką po wodzie mineralnej. –
Czasami się zastanawiam, dlaczego wciąż się z wami zadaję.
- Wiesz… Nic lepszego nie może ci
się trafić – zauważył Im i wzruszył beztrosko ramionami, na co Eunji wywróciła
teatralnie oczami i wyjęła z plecaka pojemnik z jedzeniem.
Musiała przyznać, że dyrekcja
postąpiła słusznie, oddając trzecie piętro szkoły do remontu. Co prawda nie
było ono w złym stanie, jednak wakacyjne porządki nie dotarły aż tak wysoko i
skupiły się głównie na wyglądzie zewnętrznym budynku. Potem brakło czasu i pieniędzy
na trzecie piętro, ale ostatnio znalazł się podobno jakiś sponsor i prace znów
ruszyły pełną parą. Na szczęście podzielono remont na dwie części i najpierw
robotnicy zabrali się za lewe skrzydło budynku, dzięki czemu Eunji z
przyjaciółmi mogła spędzać długie przerwy w prawym skrzydle. Nikt inny się tam
nie zapuszczał ze względu na wyraźny zakaz ze strony dyrekcji. Tylko Hyerim z
chłopakami była na tyle odważna, by sprzeciwiać się surowemu panu Lee. W każdym
razie mężczyzna był tak bardzo zajęty próbami ratowania wizerunku szkoły, że
nie zwracał większej uwagi na to, czy grupka uczniów łamie jakiekolwiek
przepisy.
- Wiedziałam, że cię tutaj
znajdę, unnie – powiedziała wesoło
Minah, zmierzając żwawym krokiem ku przyjaciółce. Rzuciła chłopakom krótkie
„cześć”, a potem chamsko wcisnęła się między Eunji a Jacksona, który o mało co
nie spadł z ławki. Posłał dziewczynie mordercze spojrzenie i przesunął się w
jej stronę, mając nadzieję, że ta zrozumie aluzję i się przesiądzie choćby na
ziemię, ale oczywiście Minah nawet nie zwróciła na niego uwagi. – Eunji, co
robisz w sobotę?
- Um, pewnie nic – odpowiedziała
zaskoczona Jung, zastanawiając się, co też kombinuje jej młodsza przyjaciółka.
Minah i tak doskonale wiedziała, że Eunji weekendy spędza w domu i wychodzi
jedynie z psem na spacer, a pytanie o jej plany zadała jedynie z grzeczności,
by nie robić z niej aspołecznego człowieka. – A co?
- Chciałam, żebyś poznała mojego
chłopaka – wyjaśniła Bang i zrobiła słodkie oczka do Jung, która jednak nie
popierała entuzjazmu przyjaciółki. – Proszę! To dla mnie bardzo ważne.
- No… Okay, niech ci będzie –
westchnęła ciężko Eunji i posłała dziewczynie lekki uśmiech. – Mam przyjść do
ciebie?
- Mowy nie ma. Moi rodzice przez
cały weekend siedzą w domu – powiedziała Minah, podnosząc się z ławki. –
Jeszcze dam ci znać, gdzie i o której się spotkamy, dobrze?
Jung kiwnęła głową i zacisnęła
mocniej dłonie na pałeczkach, próbując nie zwariować. Ten dzień był
zdecydowanie dziwny i powinien się jak najszybciej skończyć, ale niestety przed
Eunji było jeszcze kilka lekcji, a potem mogła już wracać do domu. Gdy Minah
sobie poszła, szatynka wydała z siebie nieartykułowany dźwięk i tupnęła ze
złości nogą.
- Będziesz przyzwoitką –
zażartował Jaebum i zaczął się śmiać, a pozostała dwójka zaraz do niego
dołączyła. – Przyzwoitka jest skuteczniejsza niż prezerwatywa. Potwierdzone
info – dodał, a Jinyoung o mało co nie zadławił się ryżem.
- Wiesz to z własnego
doświadczenia? – spytał Jackson, a Jaebum momentalnie spoważniał. Eunji
natomiast parsknęła śmiechem i poklepała siedzącego obok przyjaciela po udzie.
Chłopak spojrzał bacznie na spoczywającą na jego nodze dłoń szatynki, jednak
nie skomentował tego, ciesząc się w duchu niczym małe dziecko z takiego obrotu
sprawy.
- Pytanie tylko, czy on był
przyzwoitką, czy może ktoś inny pokrzyżował mu niecne plany – wtrącił się
Youngjae, który do tej pory siedział cicho i tylko przysłuchiwał się wymianie
zdań między przyjaciółmi. – Nie wiem, jak wy, ale ja idę do klasy.
- Już? Do końca przerwy jeszcze sporo
czasu – zauważyła zaskoczona Jung, poprawiając opadającą na oczy grzywkę. Od
razu odnotowała w głowie, że powinna pójść do fryzjera i trochę ją przyciąć lub
ewentualnie poprosić mamę, żeby to zrobiła. Co prawda pani Jung nie należała do
zbyt uzdolnionych w tej dziedzinie kobiet, ale to chyba żadna filozofia
przyciąć o kilka milimetrów grzywkę. Widząc nietęgą minę Youngjae, posłała mu
pytające spojrzenie, nie bardzo rozumiejąc nagłą zmianę zachowania chłopaka.
Przeniosła wzrok na pozostałych przyjaciół, zatrzymując go po chwili na
spoczywającej na udzie Jacksona dłoni. Momentalnie zabrała rękę i odchrząknęła
nerwowo. – W sumie ja też już pójdę – stwierdziła słabym głosem, podnosząc się
z ławki.
Nienawidziła siebie za to, że pod
wpływem chwilowego zamroczenia robi czasami takie głupie rzeczy.
*
Podczas ostatniej lekcji Eunji w
ogóle nie mogła się skupić. Wpatrywała się jedynie w szkolne boisko, po którym
biegali chłopcy. Czasami naprawdę miała ochotę walnąć dyrektora patelnią w ten
pusty łeb, bo kto to widział dawać zajęcia z wychowania fizycznego na sam
koniec dnia? Nie dość, że wtedy uczniowie są już tak zmęczeni, że ledwo widzą
na oczy, to na dodatek muszą biegać dookoła boiska i wymachiwać rękoma, jak
jakieś pajace. Na szczęście ona sama miała w-f z samego rana w środy, choć i to
nie było najlepszym rozwiązaniem, gdyż Eunji nie należała do wysportowanych
osób i po dwugodzinnym bieganiu w tą i z powrotem miała jedynie ochotę położyć
się do łóżka i pójść spać. Dobrze, że po zajęciach była nieco dłuższa przerwa i
mogła wtedy wziąć szybki prysznic, który w miarę pobudzał ją na nowo do życia.
Jung nie mogła przestać myśleć o
tym, co zrobiła podczas przerwy obiadowej. Ciągle wracała myślami do momentu, w
którym zorientowała się, że trzyma dłoń na udzie Jacksona. Gdyby chodziło o
Youngjae czy Jaebuma albo o kogokolwiek innego, to nie robiłaby z tego żadnej
tragedii. Ot, w żarcie położyła rękę na nodze chłopaka, ale tutaj rozchodziło
się o Jacksona. Jacksona Wang – największego przystojniaka w szkole i
jednocześnie jej przyjaciela. Zdecydowanie powinna się bardziej pilnować przy
tym chłopaku, bo nie zamierza popełnić drugi raz tego samego błędu, lokując
swoje uczucia w niewłaściwej osobie.
- Jesteście już wolni –
zakomunikował nauczyciel, odkładając na bok książkę.
Eunji odetchnęła z ulgą i
wrzuciwszy rzeczy do plecaka, podniosła się z krzesła, a potem udała się ku
wyjściu z klasy. Dostrzegłszy czekających przy wejściu chłopaków, uśmiechnęła
się pod nosem i już miała do nich dołączyć, gdy nagle usłyszała z oddali swoje
imię. Zdezorientowana obejrzała się za siebie, nie mogąc zlokalizować osoby,
która ją wołała. Dopiero po chwili dostrzegła idącą w jej stronę średniego
wzrostu brunetkę. Eunji kojarzyła ją z widzenia, bo chodziła z Jaebumem i Jinyoungiem
do klasy, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć, jak ma na imię.
- Cześć, Hyerim – przywitała się
dziewczyna, uśmiechając się przy tym promiennie.
- E… cześć?
- Jestem Sueji – rzuciła, widząc
niepewną minę Jung. Podała jej rękę, nie przestając się przy tym uśmiechać. –
Masz może chwilę?
- Właściwie to… - Eunji zerknęła
przez ramię na swoich przyjaciół, jednocześnie nie mając sumienia tak po prostu
spławić Sueji, gdyż wydawała się być miłą dziewczyną. – O co chodzi?
- Niedługo są moje urodziny i
chciałam cię na nie zaprosić – wyjaśniła czarnowłosa, a Eunji na te słowa
otworzyła szeroko oczy, zastanawiając się, czy nowa koleżanka przypadkiem się
nie pomyliła.
- Jesteś pewna? Jeszcze
kilkanaście sekund temu nie znałam twojego imienia – zaśmiała się Jung,
poprawiając nerwowo włosy. Dopiero po chwili dotarło do niej, o co tak naprawdę
chodzi. Uświadomiwszy sobie, że jest to jedynie gra ze strony Sueji, pokręciła
głową z niedowierzaniem. – Słuchaj, jeśli chcesz numer któregoś z chłopaków, to
sama sobie do nich zagadaj. Nie jestem gołębiem pocztowym – wymruczała przez
zaciśnięte zęby i już miała odejść, gdy niespodziewanie Sueji złapała ją za
rękę i odwróciła przodem do siebie.
- Nie chodzi mi o twoich kumpli –
powiedziała nieco speszona reakcją szatynki Sueji. – Wiem, że się nie znamy,
ale lubię poznawać nowe osoby i chciałam, żebyś przyszła na moje urodziny. Nie
ma w tym żadnego podstępu, okay? – Uśmiechnęła się przyjaźnie i odrzuciła na
bok długie włosy. – To jak będzie? Mogę na ciebie liczyć?
- Um… Okay, skoro chcesz, żebym
przyszła. – Eunji wzruszyła beztrosko ramionami, nie mając sumienia odmawiać
Sueji. – To kiedy i gdzie?
- Dam ci znać, dobrze? Jeszcze
sama nie ustaliłam do końca, gdzie je zorganizuję, ale to nie będzie nic
ekscytującego, więc nie licz na nie wiadomo co.
- Lepiej dla mnie, bo nie lubię
tłoku – odpowiedziała Jung i słysząc nawoływania przyjaciół, wywróciła
teatralnie oczami i głośno westchnęła. – Muszę już iść. To do zobaczenia… w
najbliższym czasie?
- Tak. – Sueji uśmiechnęła się
promiennie i pomachawszy dziewczynie na pożegnanie, odeszła w stronę swojej
szafki.
Eunji natomiast stała jeszcze
przez chwilę w tym samym miejscu, powoli analizując zaistniałą sytuację. Nie
dość, że w ciągu dnia już tak wiele się wydarzyło, to jeszcze na sam koniec
dostała zaproszenie na urodziny od kompletnie obcej jej dziewczyny.
Mimo wszystko miała dziwne
przeczucie, że to może być początek czegoś bardzo fajnego. Eunji w większości
przyjaźniła się z chłopakami, jedynie Minah była wyjątkiem, ale odkąd zaczęła
umawiać się z tym swoim studenciną, przestała mieć czas dla przyjaciółki. Jung
doskonale to rozumiała, a przynajmniej starała się rozumieć.
- Kolejna dziewczyna chciała
nasze numery? – zapytał rozbawiony Jaebum, kiedy Eunji nareszcie do nich
dołączyła i razem opuścili szkołę.
- Chyba numery butów – odburknęła
dziewczyna, mając już dość takiego zachowania przyjaciół.
Fakt, że byli tak bardzo
popularni wcale nie działał na korzyść ich przyjaźni. Eunji nieraz została w
perfidny sposób wykorzystana przez dziewczyny ze szkoły, które chciały jedynie
zbliżyć się do chłopaków i gdy tylko osiągnęły cel, zapominały o Jung. Przez to
Eunji nabrała ogromnego dystansu do ludzi ze szkoły i traktowała wszystkich,
jak potencjalnych wrogów.
- Idę do domu. Cześć – pożegnała
się i nim którykolwiek z chłopaków zdołał zareagować, odwróciła się na pięcie i
szybkim krokiem udała się w swoją stronę.
- A ją co ugryzło? – Jackson
zmarszczył pytająco czoło, kompletnie nie rozumiejąc zachowania przyjaciółki. –
Od przerwy obiadowej chodzi taka wściekła.
Youngjae wywrócił teatralnie
oczami i głośno westchnął, nie mogąc uwierzyć, że Wang jest aż tak ślepy, by
nie umieć dostrzec tego, co dzieje się dookoła niego.
*
Było już kilkanaście minut po
dziewiętnastej, kiedy Jinyoung przekraczał próg domu. Nienawidził wtorków, bo
właśnie wtedy miał najdłużej zajęcia. Poza tym ten dzień był też przeznaczony
na spotkania z przyjaciółmi, więc mimo zmęczenia i dość napiętego grafiku,
znajdował chociażby godzinę i szedł z chłopakami oraz Eunji nad rzekę, gdzie
zawsze spędzali razem wolny czas. Nieważne czy była zima i tony śniegu na
ulicach, czy z nieba lał się żar i nie było czym oddychać – murek ciągnący się
wzdłuż rzeki był ich ulubionym miejscem i to właśnie tam się spotykali.
W domu panowała niepokojąca
cisza, co dało chłopakowi do zrozumienia, że ojciec, mimo zapewnień, nie wrócił
wcześniej z pracy, bo inaczej telewizor byłby włączony. Opiekunka Junho była dość
specyficzna i nie pozwalała mu oglądać telewizji, uważając, że nie ma tam nic
wartego uwagi. Przeważnie znajdowała chłopczykowi inne zajęcia albo razem z nim
odrabiała zadania. Junho to nie przeszkadzało, zwłaszcza że tortury kończyły
się w momencie, gdy kobieta wychodziła z ich domu, a on mógł obejrzeć bajki
razem ze starszym bratem.
- Ja tak dłużej nie mogę –
powiedziała, wyskakując nagle z kuchni. Jinyoung podskoczył wystraszony i
położył dłoń na lewej piersi, wyczuwając bez problemu szybko bijące serce. –
Jakbyście nie zauważyli, to ja też mam swoje życie i chciałabym kończyć pracę o
normalnej godzinie.
- Ojciec obiecał, że wróci
dzisiaj wcześniej z pracy.
- Jak widać, nie jest dobry w
dotrzymywaniu obietnic – stwierdziła z przekąsem, mrużąc groźnie oczy. –
Zwalniam się.
- Słucham? – Jinyoung otworzył
szeroko oczy, będąc gotów rzucić się na kolana, byleby tylko kobieta zmieniła
swoje zdanie. – Nie może pani tego zrobić.
- Nie? Niby dlaczego? – Opiekunka
założyła ręce na piersiach i przekrzywiła lekko głowę, lustrując bacznym
wzrokiem przerażonego chłopaka. – Twój ojciec mnie nie szanuje. Za każdym razem
obiecuje, że wróci wcześniej i mnie zmieni, a potem siedzę do wieczora i
czekam, aż któryś z was wróci. Gierki się skończyły, Jinyoung. Zwalniam się –
powiedziała i sięgnęła dłonią do torebki. – Tutaj są klucze. Po odprawę zgłoszę
się bezpośrednio do twojego ojca – dodała, a potem wyszła z domu, trzaskając za
sobą drzwiami.
Załamany Jinyoung przeczesał
palcami włosy i oparł się plecami o ścianę. Dostrzegłszy kątem oka wchodzącego
do przedpokoju młodszego brata, od razu się uśmiechnął i kucnął, rozkładając
przy tym szeroko ramiona.
- Zwolniła się? – zapytał Juno,
wtulając się w Jinyounga, który w odpowiedzi tylko kiwnął głową i pogłaskał
chłopczyka dłonią po plecach. – I dobrze. Nie lubiłem jej. Nie pozwalała mi
oglądać bajek – wymruczał obrażony, jednak zaraz się uśmiechnął i uwiesił się
bratu na szyi. – Teraz będziemy więcej czasu spędzać razem?
- Chciałbym – westchnął starszy
Park, kierując się do kuchni. Posadził Junho na kuchennym blacie, a sam zajrzał
do lodówki, czując, że z głodu żołądek zaraz przyrośnie mu do kręgosłupa. –
Niestety mam dużo zajęć w szkole i być może teraz codziennie będę wracał tak
późno, bo muszę wziąć dodatkowe lekcje z matematyki.
- Czyli będę miał nową opiekunkę?
– Junho zrobił smutną minkę, jakby tym samym chciał wzbudzić w bracie poczucie
winy. – Nie chcę opiekunki.
- Wiem. – Brunet uśmiechnął się
blado do chłopczyka i poczochrał mu włosy. – Na razie poproszę panią Hayoung,
żeby się tobą zajmowała po szkole.
- Nie! Tylko nie ona! –
zaprotestował natychmiast Junho, wymachując nogami w powietrzu. – Ona śmierdzi
czosnkiem i ciągle opowiada o swoich kotach! – powiedział płaczliwym głosem i
nagle zamarł, gdy frontowe drzwi się otworzyły, a w przedpokoju pojawił się
zmęczony pan Park. – Tata! – wrzasnął, zeskakując z blatu. Pognał czym prędzej
do mężczyzny i przytulił się do niego mocno. – Opiekunka się zwolniła i hyung powiedział, że będzie się mną
zajmować pani Hayoung! Tato, ja nie chcę!
- Opiekunka się zwolniła? –
zapytał zdziwiony Minwoo, idąc do kuchni, gdzie starszy syn właśnie szykował
dla siebie i brata kolację.
- Dziwi cię to? – Jinyoung
prychnął cicho, nawet nie racząc spojrzeć na ojca. – Miałeś wrócić wcześniej z
pracy i ją zmienić. Wściekła się i powiedziała, że się zwalnia. Po odprawę
przyjdzie bezpośrednio do ciebie. Junho, kolacja! – krzyknął do chłopca, który
za ten czas zdążył włączyć telewizor i odnaleźć program z ulubioną bajką.
- Zjem w salonie!
- Uważasz, że to moja wina? –
Minwoo złapał syna za rękę, zmuszając do spojrzenia na siebie. – Urabiam się w
pracy po łokcie, żeby zapewnić wam życie na poziomie, a ty jeszcze masz do mnie
o to pretensje?
- Mnie to wszystko jedno. –
Jinyoung wzruszył obojętnie ramionami, wpatrując się pustym wzrokiem w twarz
ojca. – Nie zależy mi na nowej konsoli czy butach. Junho raczej też wolałby
widywać się częściej z tatą niż dostawać od niego nowe zabawki. Niedługo
zapomni, jak wyglądasz – stwierdził, a potem poszedł do salonu, zostawiając za
sobą zdezorientowanego mężczyznę.
*
Jackson zatrzymał się przed
drzwiami do gabinetu ojca i niepewnie w nie zapukał, nasłuchując uważnie
odpowiedzi. Pan Wang cieszył się ogromnym szacunkiem nie tylko wśród swoich
pracowników, ale także i domowników. Żona nigdy nie zdobyła się na odwagę, by
się mu przeciwstawić czy chociażby podnieść na niego głos, gdy już kompletnie
wyprowadzał ją z równowagi. Jacksonowi czasami zdarzyło się zdenerwować na ojca
i krzyknąć, jednak po chwili pokorniał i wracał z podkulonym ogonem, niemalże
przepraszając na kolanach.
Słysząc mrukliwe „proszę”,
Jackson nacisnął klamkę i pchnął drzwi, przekraczając próg pomieszczenia.
Gabinet pana Wanga był jedynym pokojem znajdującym się na trzecim piętrze ich
ogromnej wilii. Wszyscy się zawsze śmiali, że brakuje im tylko basenu, żeby
posiadłość wyglądała jak te z hollywoodzkich filmów. Niestety prośby Jacksona
zostały zignorowane, co wynikało głównie z faktu, iż pan Wang cenił sobie
spokój i prywatność, a gdyby zgodził się na basen, pewne co chwilę widywałby
rozwrzeszczanych przyjaciół syna. Jackson zapraszał do siebie chłopaków jedynie
wtedy, gdy ojciec był w pracy lub wyjeżdżał w delegację, nie chcąc narażać
przyjaciół na jego wredne uwagi.
- Jackson, dobrze, że przyszedłeś
– powiedział pan Wang, zerkając na syna zza zsuniętych na czubek nosa okularów.
– Siadaj. Chcę z tobą porozmawiać o szermierce.
- Ja też – rzucił chłopak,
zajmując miejsce w wygodnym, skórzanym fotelu naprzeciwko ojca. – Chcę
zrezygnować z treningów.
- To jakiś żart? – zaśmiał się
mężczyzna, odkładając na bok plik dokumentów. Spojrzał bacznie na Jacksona,
który jednak miał tak poważną minę, że nie było mowy o jakichkolwiek żartach. –
Rozum postradałeś? Niedługo są międzynarodowe zawody, a ty mi teraz mówisz, że
chcesz zrezygnować? Dlaczego?
- Za kilka tygodni są końcowe
egzaminy, a przez treningi nawet nie mam się kiedy uczyć – wyjaśnił spokojnie
Jackson, chociaż w środku aż nim rzucało i gdyby z całych sił się nie
powstrzymywał, zacząłby krzyczeć na ojca. Nie chciał wszczynać niepotrzebnej
kłótni, wiedząc doskonale, że i tak przegrałby potyczkę, a nie miał zamiaru
kolejny raz przepraszać. – Wrócę do treningów po egzaminach.
- Nie wrócisz, bo z niczego nie
będziesz rezygnował – powiedział oschle pan Wang, odwracając wzrok w przeciwną
stronę. – Znalazłbyś czas na wszystko, gdybyś przestał włóczyć się z tymi
cholernymi dzikusami.
- Nie mów tak o moich
przyjaciołach – zaprotestował Jackson, podrywając się z fotela. Tego było już
za wiele. Potrafił znieść fakt, że ojciec w ogóle nie ma do niego szacunku, co
zresztą pokazuje na każdym kroku, ale kiedy chodzi o jego przyjaciół, był gotów
iść choćby na wojnę z własnym ojcem. – Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo ich
nienawidzisz. Bo co? Bo nie mają nadzianych rodziców? Gdybyś chociaż w połowie znał ich tak dobrze, jak ja,
zrozumiałbyś, że pieniądze nie są najważniejsze w przyjaźni.
- Tak? – Pan Wang uśmiechnął się
kpiąco, przechylając lekko głowę, by spojrzeć na syna. – Ciekawe, co takiego
oni zrobili, że masz odwagę ich bronić i narażać się własnemu ojcu.
- Chcesz wiedzieć, co zrobili? –
Jackson ściszył głos, bojąc się, że ojciec wyczuje, jak bardzo jest
zdenerwowany. Odchrząknął cicho i spojrzał na siedzącego w fotelu mężczyznę
nieco szklistymi oczami. – Byli zawsze wtedy, gdy ich potrzebowałem. W
przeciwieństwie do ciebie – powiedział, a potem wyszedł z gabinetu, z ledwością
powstrzymując się przed trzaśnięciem drzwiami.
Chłopak zbiegł po schodach na
pierwsze piętro, gdzie znajdowała się jego sypialnia i zaraz zamknął się w
pokoju, nie chcąc, by mama zaczęła dopytywać o przebieg rozmowy z ojcem.
Jackson usiadł na skraju ogromnego łóżka i wziąwszy kilka głębokich wdechów,
spojrzał na trzęsące się dłonie. Już dawno nie był w tak kiepskim stanie. Miał
nadzieję, że tym razem ojciec go zrozumie i pozwoli mu zawiesić treningi na
tych kilka tygodni, podczas których skupiłby się jedynie na przygotowaniach do
egzaminów. Niestety Jackson i tym razem brutalnie zderzył się z
rzeczywistością, uświadamiając sobie, że tak naprawdę dla ojca liczą się tylko
jego osiągnięcia sportowe. Dopóki uprawiał szermierkę, mógł choć w niewielkim
stopniu liczyć na szacunek tego mężczyzny. Jeśli z niej zrezygnuje, równie
dobrze może przestać nazywać się jego synem.
Pod wpływem chwili Jackson
sięgnął po leżący na łóżku telefon i wybrał numer do Hyerim. Co prawda
dochodziła już dwudziesta druga, ale wiedział doskonale, że przyjaciółka na
pewno jeszcze nie śpi, gdyż zawsze przed spaniem oglądała na laptopie ulubione
dramy albo programy ze swoimi idolami.
- Hej, co jest? – zapytała cicho,
zapewne nie chcąc obudzić śpiącej w pokoju obok mamy.
- Wszystko w porządku. – Jackson
uśmiechnął się pod nosem i opadł bezwładnie na materac. – Musiałem usłyszeć
twój głos.
- Na pewno wszystko w porządku? –
Eunji zdawała się być wyraźnie zaniepokojona tak późnym telefonem od
przyjaciela. – Jackson, znów się upiłeś z chłopakami? Dlaczego nie mówiliście,
że idziecie dzisiaj na soju? Poszłabym z wami – powiedziała rozżalonym głosem,
na co chłopak zaśmiał się cicho i pokręcił głową z rozbawieniem.
- Nie piliśmy dzisiaj soju.
Posiedzieliśmy chwilę nad rzeką, a potem poszliśmy do domów – powiedział Wang i
cicho westchnął. – Już naprawdę wszystko w porządku.
- Czyli wcześniej nie było?
- Nie, ale jest już dobrze –
stwierdził, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Do jutra, Eunji. Nie siedź za
długo i wyśpij się, okay? – poprosił łagodnym głosem.
- Dobrze, mamo – zaśmiała się
dziewczyna i rzuciwszy na koniec ciche „dobranoc”, zakończyła połączenie.
Jackson przez chwilę siedział w
bezruchu, wpatrując się w ekran telefonu, na którym widniało niedawno zrobione
zdjęcie przedstawiające grupkę roześmianych przyjaciół. Na ten widok uśmiechnął
się do samego siebie i przejechał palcem po wyświetlaczu, zatrzymując go przy
twarzy Eunji.
*
Dochodząc do wniosku, że już i
tak nic więcej nie zdoła się nauczyć na jutrzejszy sprawdzian z historii,
Jaebum odłożył na bok książkę i odruchowo włączył laptopa. W sumie był już
bardzo zmęczony i ledwo widział na oczy, jednak mimo wszystko chciał sprawdzić,
czy na internetowym czacie nie ma któregoś z jego znajomych. Widząc znajomy
nick, uśmiechnął się pod nosem i kliknął na ikonkę ze zdjęciem profilowym.
JaeBum_JB: jeszcze nie śpisz?
PinkBlossom: a ty? ;p
JaeBum_JB: uczyłem się historii. jutro mam sprawdzian ;(
PinkBlossom: ty i nauka? jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
JaeBum_JB: ale jesteś :( naprawdę się uczyłem! prawie piętnaście minut!
PinkBlossom: hahaha zabawny jesteś, wiedziałam, że nie jesteś typem
kujona.
JaeBum_JB: i tak nauczyciel dowali z pytaniami, więc nie ma sensu
tracić czasu na naukę. wolę go przeznaczyć na coś innego… a może raczej na
kogoś innego.
PinkBlossom: taaak? na kogo? ;p
JaeBum_JB: na taką jedną dziewczynę, która zawróciła mi w głowie ;)
PinkBlossom: powinnam być zazdrosna?
JaeBum_JB: o ile bywasz zazdrosna o samą siebie, to owszem.
PinkBlossom: *___*
Jaebum uśmiechnął się szeroko i
zagryzł dolną wargę, odchylając się maksymalnie na krześle. Zapowiadała się
kolejna nieprzespana noc w tym tygodniu.
Ajajaj, Jaebum jak na razie skrada mi serce w tym opowiadaniu. Chociaż czasami palnie głupotę, jak to z tą prezerwatywą, to i tak jest moim ulubieńcem. Swoją drogą ten tekst był świetny, zapisałam go sobie! Wyczuwam między Eunji a Jacksonem coś więcej niż tylko przyjaźń. Cieszyłam się z tego jak dziewczyna zapomniała zgarnąć ręki z uda. Uuuu, Eunji ty zboczuszku~ Co do Jacksona i jego przygód z ojcem, to jestem pewna, że w końcu mężczyzna zrozumie jakiego ma syna, a co za tym idzie, pozwoli mu na większą swobodę. Chociaż taki Wang-buntownik to też niezła gratka. No i kibicuję JaeBum_JB i PinkBlossom! ♡^▽^♡
OdpowiedzUsuńWeny~
Na początku niespecjalnie mnie obeszło, że Jaebum z kimś namiętnie smsuje, ale końcowa scena dała mi sporo do myślenia. Czy mi się wydaje, że udało mu się nawiązać bliższy kontakt z pink Krystal? Jeśli tak, to będę autentycznie zdziwiona, bo wydaje się wyjątkowo pustą laską, a w tym fragmencie rozmowy na czacie zaprezentowała się całkiem inteligentnie, zabawnie. Ciekawe, czy faktycznie Jaebumowi udało się zwrócić na siebie jej uwagę.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę urocze, jak Eunji i Jackson udają, że nic do siebie nie czują, podczas gdy z każdym kolejnym dniem więź między nimi się wzmacnia. Eunji regularnie przygotowuje mu śniadania do szkoły, z kolei on wprost do niej lgnie - dziwi mnie, że ona jeszcze nie zauważyła, że w tym jej zauroczeniu jest wzajemność. Ciekawe, ile czasu im zajmą te podchody, aż do obojga dotrze, że są dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. To dopiero drugi rozdział, ale ja już ich uwielbiam i mam nadzieję, że to początek pięknego związku.
Ta rozmowa z Sueji była dość dziwna... Nieczęsto się zdarza, że ktoś zaprasza na swoje urodziny zupełnie obcą osobę. Na miejscu Eunji również nabrałabym wrażenia, że kolejna dziewczyna próbuje się dobrać do moich kumpli, udając wielką przyjaźń, ale może faktycznie Sueji ma szczere intencje? Minho jest teraz zajęta tym swoim studentem (nie znoszę, kiedy przyjaciółka jest tak zapatrzona w swojego faceta, że przestaje zwracać uwagę na innych), a przebywanie z samymi chłopakami każdą dziewczynę doprowadziłoby do szału. Może Hyerim i Sueji zbliżą się do siebie i staną się chociażby bliskimi koleżankami.
Ech, Jinyoung faktycznie nie ma lekko ze swoim ojcem. Bardzo często się zdarza, że rodzice spędzają mnóstwo czasu w pracy, ponieważ wydaje im się, że prezenty i dodatkowe kieszonkowe to priorytet, a w rzeczywistości dziecko tęskni przede wszystkim za obecnością mamy i taty. Mam nadzieję, że Minwo to zrozumie, zwłaszcza że opiekunka zrezygnowała z pracy i mały Junho zostanie bez opieki.
Gorąco kibicowałam Jacksonowi, kiedy patrzył ojcu w oczy i mówił mu tę szczerą prawdę. Jasny gwint, chłopak przychodzi i otwarcie mówi, że CHCE się uczyć (o co trudno wśród ludzi w jego wieku), a ten, kierowany jakąś chorą ambicją, woli żeby syn oddał się pasji, która nawet pasją nie jest, jeśli zamienia się w przykry obowiązek. Co w tym takiego, że Jackson zrobi sobie przerwę? Zda egzaminy i wróci do szermierki. Dla mnie to oczywiste, niestety pan Wang chyba ma nieco inny system wartości. Liczę na to, że Jackson - przy wsparciu Eunji - wytrwa w swoim postanowieniu, zda gładko egzaminy i zajmie się szermierką na nowo, kiedy sam będzie miał na to ochotę.
Bardzo ciekawy rozdział, czekam na ciąg dalszy <3
Z Eunji to taka chłopczyca jest, ale jednak, bez względu na charakter miłość dopada każdego. No dobra, jeszcze nie ma pewności, ale widać, że Eunji ciągnie do Jacksona :D Ta ręka na kolanie... ulala! No i jej koledzy mają wyraźny przerost ego, ale w taki sympatyczny sposób. Jestem ciekawa, czy wątek z zagranicznymi pięknościami jakoś będzie tu rozwinięty, czy chłopcy będą tylko wzdychać z oddali. W każdym razie są zabawni z tym swoim przeświadczeniem, że każda niewiasta na ich widok padnie z zachwytu.
OdpowiedzUsuńŻal mi Jacksona i Jingyoung'a, Oboje mają przesrane z ojcami. Pan Park zaharowuje się od świtu do nocy, ale ma klapki na oczach. Jego synowie prawie go nie widują. Szczerze nie rozumiem takich ludzi. Mam wrażenie, że za tą ich szlachetną pobudką zapewniania dzieciom tego, co najlepsze, kryje się egoizm. Bo taki ojczulek chce się rozwijać, praca daje mu poczucie sensu i tak dalej. Na pewno większe niż oglądanie z dziećmi dobranocki, czy coś takiego. Niech go! Potłuczony człowiek!
Ale nie lepszy jest pan Wang. Ten to dopiero daje czadu. Książkowy przypadek rodzica, który wie najlepiej, co dla jego dziecka jest dobre. Wmusza w Jacksona tą durną szermierkę, a do tego jeszcze ma obiekcje wobec jego przyjaciół. Może miałby ochotę sam dobrać osoby z którymi jego syn mógłby się widywać?
Na końcu odniosłam wrażenie, że zarówno Jackson jak i Jaebum kochają się w Eunji. Wprawdzie nie do końca wiem, do kogo odnosi się ta rozmowa na chacie, ale podejrzewam, że właśnie z nią. To by się dopiero pokomplikowało, gdyby obaj rywalizowali o jej względy, haha.
Pozdrawiam! :*
Dalej nie wierzę jak to się stało, że nie zauważyłam, że publikujesz to opowiadanie. Chyba to przez to, że pisałaś, że nie planujesz tego publikować, i też trochę przez to, że jestem ostatnio jakaś rozkojarzona albo nie nie ma na tt, a jak już jestem to nic nie zauważam. W każdym razie, cieszę się, że jednak wróciłaś do blogowania i mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z tego :)
OdpowiedzUsuńCo do pierwszego rozdziału: Jakson to nie za dobrze ma? z zamożnej rodziny, przystojny, najpopulaniejszy w szkole, powodzenie u dziewczyn. lel, nie przepadałam zawsze za takimi gościami. A takich nauczycieli jak pan Kim to nie znoszę! terror na lekcjach. W ogóle to jak ja dawno nie czytałam czegoś "szkolnego" :D
hahhaha Jaebum! ale go zlała xd
Eunji ^.^ cieszę się, że jest w tym opowiadaniu, bo bardzo ją lubię. Wszyscy wiedzą, że jest zazdrosna, nie ma co się oszukiwać EUnji :D
rozdział drugi: z kim pisze Jaebum? o.o nieciekawych ojców mają chłopaki, rodzice robią krzywdę dzieciom zachowując się tak jak oni i jeszcze się tłumaczą, że robią to dla dobra dzieci.
Czy ty chcesz zeswatać Eunji i Jacksona? Chyba tak, bo wszystko na to wskazuje. A co miało znaczyć zachowanie Youngjae podczas przerwy w szkole? Muszę go baczniej obserwować w kolejnym rozdziale :D
Ciężko mi się czyta i pisze jak za ścianą jest impreza i wszyscy się przekrzykują xd lepiej skończę ten komentarz w tym miejscu, zanim jakieś głupoty powypisuję :D
Weny, weny i jeszcze raz WENY!~ i chęci, i czasu do pisania, oczywiście ^^
Uuu... szykuje się romansik między Jacksonem a Eunji? No ja mam nadzieję, że tak. :) Przyjaźnią się, to może będzie z tego coś więcej, no, o ile Jackson rzeczywiście zrezygnuje z treningów, bo tak to tego nie widzę. Nie mieliby dla siebie czasu. ;d To dziwne, że obca dziewczyna zaprasza ją na swoje urodziny, ale w sumie przydałaby jej się jeszcze jakaś koleżanka, bo jak tak dalej będzie spędzała czas z tymi debilami, to ogłupieje całkiem, hahah. ;d
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz komentuję. :)
OdpowiedzUsuńOMG. Romans pomiędzy Eunji, a Jacksonem? Jak najbardziej na tak. Widać, że jednego ciągnie do drugiego i to tylko kwestia czasu, aż przyjaźń zamieni się w coś więcej. Mam taką nadzieję ;p
Z kim tak piszę JB? Jestem niesamowicie ciekawa. Uwielbiam go, zresztą wszystkich uwielbiam w tym w opowiadaniu. Eunji to szczęściara, że przyjaźni się z tymi czubkami ^^ Niestety to musi być momentami dla niej trudne, gdy dziewczyny specjalnie się do niej zbliżają, by lepiej poznać chłopaków. Nie dziwię się, że Eunji już taka nieufna. To wydawało jej się dziwne, że została zaproszona przez dziewczynę, której nawet nie znała.
Jackson za to nie ma łatwo z ojcem, który widzi w nim tylko osiągnięcia sportowe. To przykre, że zmusza go do szermierki i nie daje odpocząć mimo że chłopak chce zrobić sobie przerwę przed egzaminami. Na dodatek czepia się jego przyjaciół, eh..
U Jinyounga również nie za wesoło, gdyż ojciec pracuje od rana do późnego wieczoru, nie poświęcając synom żadnego czasu. Zwłaszcza temu młodszemu, który potrzebuje ojca.
Rozdział świetny, czekam na nowość i życzę weny <3