ROZDZIAŁ TRZECI
Hyerim zatrzymała się przed
wejściem do hotelu i przyglądając się swojemu odbiciu w nieskazitelnie czystej
szybie, poprawiła kolejny raz idealnie ułożone włosy. Dziewczynie na szczęście
udało się uprosić mamę, by przycięła jej trochę grzywkę, dzięki czemu teraz nie
wpadała do oczu. Palcami poprawiła nieco odstające od reszty kosmyki włosów,
sprawdziła czy kok dobrze się trzyma, a potem weszła do hotelu. Hol z recepcją
był ogromny i gustownie urządzony, czemu nie można się było dziwić, biorąc pod
uwagę fakt, że hotel ten należał do jednych z najdroższych w Seulu.
Eunji stała przez chwilę w
miejscu i uważnie rozglądała się dookoła siebie, podziwiając marmurowe i złote
dodatki, które wyglądały, jakby dopiero co zostały starannie wypolerowane.
Podłoga była tak czysta, że równie dobrze mogła pełnić rolę lustra. Nigdy
wcześniej nie była w takim miejscu. Tylko jeden raz mieszkała w hotelu podczas
szkolnej wycieczki, jednak wiadomo, że nie mógł się on równać z tym, do którego
zaprosiła ją Minah. Bang uwielbiała pławić się w luksusie, choć nie okazywała
tego publicznie. Zwykle ludzie uważali ją za bardzo skromną i zamkniętą w sobie
dziewczynę, jednak prawda była zupełnie inna. Minah kochała wszystko, co drogie
i nowoczesne. Wakacje przeważnie spędzała na prywatnej wyspie jej ojca lub w
innych ciepłych krajach. Eunji rzadko wyjeżdżała z Seulu i jedyną atrakcją było
włóczenie się z chłopakami po mieście, ale ona nie narzekała. Dopóki miała przy
sobie przyjaciół i ukochanego Kakarotto niepotrzebne jej były prywatne wyspy i
egzotyczne kraje.
- Mogę w czymś pomóc? – zapytała
stojąca za wysoką ladą uśmiechnięta od ucha do ucha recepcjonistka.
- Przyszłam do Bang Minah –
odpowiedziała speszona Eunji, podchodząc bliżej recepcji.
- Ach tak. Zatrzymała się w
pokoju czterysta dwadzieścia – poinformowała przyjaznym tonem kobieta, nie
przestając się uśmiechać, co Jung wydało się strasznie sztuczne.
Eunji podziękowała skinieniem
głowy i rozglądnęła się dookoła, szukając wind. Recepcjonistka musiała to
zauważyć, gdyż zaraz wskazała dłonią odpowiedni kierunek i uśmiechnęła się
zachęcająco. Dziewczyna odwzajemniła gest i szybkim krokiem odeszła w swoją
stronę, bojąc się, że jeszcze chwila, a kobieta dostanie szczękościsku przez to
ciągłe uśmiechanie się. Eunji sama czuła, że powoli zaczyna ją boleć szczęka.
Rozmasowując palcami policzki, nacisnęła odpowiedni przycisk i nucąc pod nosem
piosenkę Beast, czekała na windę. Kiedy drzwi nareszcie się otworzyły, weszła
do środka i nagle uświadomiła sobie, że nie zapytała, na którym piętrze
znajduje się pokój Minah.
- Czterysta dwadzieścia - mruknęła do samej siebie, patrząc na
tabliczkę z cyframi. – Pewnie czwarte piętro – dodała, wciskając przycisk z
czwórką.
- Proszę zaczekać!
Eunji w ostatniej chwili wsunęła
dłoń między zamykające się drzwi i zdezorientowana spojrzała na stojącego za
nimi średniego wzrostu chłopaka.
- Och, dziękuję – powiedział,
uśmiechając się lekko. Ukłonił się Eunji w ramach podziękowań i wsiadł do
windy. Chciał nacisnąć przycisk, ale widząc, że już się świeci, cofnął rękę i
wsunął ją do kieszeni spodni.
Nagle w windzie zapanowała
niezręczna cisza. Hyerim za wszelką cenę unikała kontaktu wzrokowego ze
stojącym obok chłopakiem, co utrudniały jej lustrzane ściany pomieszczenia. W
końcu wbiła spojrzenie w swoje stopy i westchnęła cicho, odliczając w myślach
kolejne sekundy, które dzieliły ją od opuszczenia windy. Zniecierpliwiona
uniosła głowę i zerknęła na widniejący nad drzwiami czarny ekran ze
zmieniającymi się numerami pięter. Niespodziewanie winda gwałtownie się zatrzymała,
a Eunji straciła równowagę i poleciała prosto na stojącego obok chłopaka.
- Co to było? – zapytała
przestraszona dziewczyna, nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie jest
przytulana przez kompletnie obcego jej chłopaka. Dopiero po chwili dotarło do
niej, co się stało i speszona odskoczyła od szatyna, poprawiając przy tym
nerwowo włosy. – Przepraszam – szepnęła, kłaniając się nisko.
- Nic się nie stało –
odpowiedział, uśmiechając się łagodnie. – Czego nie można powiedzieć o windzie.
Obawiam się, że to jakaś awaria.
- A… Awaria? – Eunji otworzyła
szeroko oczy, dokładnie analizując słowa chłopaka. – Awaria?! To niemożliwe! –
krzyknęła przerażona i chcąc jak najszybciej wydostać się z windy, zaczęła
naciskać wszystkie guziki znajdujące się na pulpicie obok drzwi. – Pomocy!
- Hej, hej! Tylko spokojnie,
dobrze? – poprosił chłopak, kładąc dłoń na ramieniu panikującej dziewczyny.
Eunji jednak nie dawała za wygraną i w dalszym ciągu uderzała rękoma w
zablokowane drzwi windy. Szatyn stanowczym ruchem odwrócił Jung przodem do
siebie i położył dłonie na obu jej ramionach, by nie mogła mu się wyrwać. –
Spokojnie. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
Hyerim wykonywała posłusznie
polecenia, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w twarz chłopaka. Musiała
przyznać, że był niesamowicie przystojny. Dotychczas Jacksona uważała za
chodzące po ziemi bóstwo, jednak teraz nie mogła wyjść z podziwu dla
nieziemskiej urody tego chłopaka.
- Wdech, wydech, wdech, wydech –
mówił spokojnie szatyn, nie wypuszczając Eunji z uścisku.
- Co ty robisz?! Tylko tlen
marnuję! – powiedziała, szybko wstrzymując oddech.
Chłopak zaśmiał się uroczo i
pokręcił głową z rozbawieniem. Widząc, że nic nie wskóra odnośnie panikującej
dziewczyny, podszedł do pulpitu obok drzwi i dokładnie mu się przyjrzał.
- Co robisz? – spytała
zaintrygowana Eunji, zaglądając nieznajomemu przez ramię. – Nie dotykaj, bo
jeszcze zwarcie zrobisz i winda spadnie! – powiedziała, gdy chłopak chciał
dotknąć któregoś z przycisków. – Napiszę do mojej przyjaciółki. Ona sprowadzi
pomoc.
- Masz w ogóle zasięg? – Szatyn
spojrzał z politowaniem na Eunji, która grzebała w torebce w poszukiwaniu
komórki. Widząc jej niezadowoloną minę, zaśmiał się pod nosem i wywrócił
teatralnie oczami. – W windach przeważnie nie ma zasięgu.
Jung przedrzeźniła nieznajomego,
nie zamierzając się jednak tak łatwo poddać. Wyciągnęła rękę z komórką i
zaczęła szukać zasięgu. Przecież gdzieś musiał być chociaż znikomy sygnał,
który pozwoli jej wysłać choć jednego smsa. Eunji wystukała pierwsze wiadomość
do Minah, a potem znów krążyła po windzie, szukając zasięgu.
- Jest! – krzyknęła szczęśliwa,
kiedy na ekranie pojawiła się jedna kreska. Zaraz jednak zniknęła, a dziewczyna
momentalnie posmutniała. – Muszę wejść wyżej – powiedziała i spojrzała wymownie
na chłopaka. – Podsadź mnie.
- Ja?
- A widzisz tutaj kogoś jeszcze?
– Eunji wywróciła oczami i kiwnęła głową na szatyna. – No, na co czekasz?
Chłopak westchnął ciężko i niepewnie
objął dziewczynę w pasie, by móc ją choć trochę podnieść. Hyerim wyciągnęła
maksymalnie rękę, a kiedy na ekranie pojawił się znikomy zasięg, szybko wysłała
wiadomość do przyjaciółki.
- Okay, teraz tylko czekać –
powiedziała i spojrzała z góry na chłopaka, który w dalszym ciągu obejmował ją
w pasie. – Możesz mnie już postawić na ziemi – stwierdziła rozbawiona,
całkowicie rzucając w niepamięć fakt, że jeszcze kilka minut wcześniej
panikowała jak nienormalna, uderzając pięściami w zablokowane drzwi windy.
- Myślisz, że twoja przyjaciółka
nam pomoże? – zapytał chłopak, siadając na podłodze. Oparł się plecami o
lustrzaną ścianę i spojrzał spod grzywki na Eunji, która w dalszym ciągu
próbowała otworzyć drzwi. – Wiesz, że to nic nie da?
- Wiem, ale nie będę bezczynnie
siedzieć – burknęła pod nosem, wsuwając między szczelinę pilniczek. Ten niestety
nie sprostał zadaniu i pękł na pół. – Cholera – syknęła dziewczyna, odrzucając
na bok zniszczony przedmiot. – Jak możesz być taki spokojny?
- Przecież wysłałaś przyjaciółce
esemesa, więc po co panikować? – Chłopak wzruszył ramionami i oparł głowę o ścianę.
– Tak w ogóle, to jestem Mark – dodał, wyciągając do dziewczyny dłoń, którą ona
od razu uścisnęła.
- Hyerim – rzuciła i przysiadła
obok szatyna na podłodze. – Mam wrażenie, że nie pierwszy raz utknąłeś w
windzie.
- W windzie pierwszy raz, ale
kiedyś utknąłem w szkolnym schowku woźnego – powiedział Mark, na co Eunji
zaśmiała się głośno i pokręciła głową z niedowierzaniem. – Uciekałem przed
takimi chłopakami, a że schowek woźnego był pod ręką, to schowałem się tam i
przypadkiem zatrzasnąłem drzwi. Nie miałem przy sobie telefonu, żeby dać znać
mojemu przyjacielowi i wyszedłem stamtąd dopiero po czterech godzinach, gdy
woźny przyszedł odnieść mopa i wiadro. Tak się wystraszył, gdy mnie zobaczył,
że poleciał ze skargą do dyrektora. Ten pomyślał, że to wszystko to był głupi
żart i jeszcze dał mi karę. Przez dwa tygodnie musiałem po lekcjach sprzątać
korytarze i klasy.
- Naprawdę? – Eunji parsknęła
śmiechem, rechocząc przy tym niekontrolowanie. Widząc rozbawioną minę chłopaka,
momentalnie się uspokoiła i poprawiła koka, by ukryć w ten sposób zażenowanie.
– A tamci dlaczego cię gonili?
- Nie byłem zbytnio lubiany –
odpowiedział, a Jung otworzyła szeroko oczy, nie dowierzając jego słowom. – Co?
- Jakoś nie chce mi się w to
wierzyć – stwierdziła, wzruszając ramionami. – Nie wyglądasz na takiego, kto ma problemy z popularnością w szkole.
- Bycie popularnym, a bycie
lubianym to dwie różne kwestie. Fakt, na popularność nie narzekałem. –
Uśmiechnął się niemrawo, jakby samo wspominanie tego sprawiało mu przykrość. –
Jednak mało kto mnie lubił. Amerykanie nie są aż tak tolerancyjni, jak to
pokazują w serialach czy filmach.
- Jesteś z Ameryki? – Eunji
otworzyła szeroko oczy i rozdziawiła lekko usta.
- Urodziłem się w Los Angeles –
powiedział, bawiąc się nerwowo wystającymi z nogawki spodni nitkami. –
Mieszkałem tam przez kilka lat, potem przeprowadziliśmy się z rodzicami do
Tajwanu, bo oni stamtąd pochodzą. Gdy byłem w gimnazjum, znów wróciliśmy do
USA, a pół roku temu przenieśliśmy się tutaj do Seulu, bo mój wujek zmarł i
tata odziedziczył po nim firmę.
- Och, przykro mi z powodu
twojego wujka – przyznała smutno Eunji. Chociaż w ogóle nie znała Marka,
poczuła dziwny uścisk w żołądku, gdy wspomniał o śmierci wujka. Odejście
bliskiej osoby zawsze jest bolesne, dlatego chciała choć w tak błahy sposób
okazać chłopakowi wsparcie. – Nie chciałeś zostać w USA? Wiesz, takie ciągłe
przenoszenie się z miejsca na miejsce na pewno jest męczące.
- Przyzwyczaiłem się. – Mark
zerknął na siedzącą obok szatynkę i posłał jej lekki uśmiech. – Poza tym nie
chciałem zostawiać taty samego z firmą. Może nie znam się na biznesie, ale
chociaż wspieram go psychicznie i czasami pomagam mu załatwiać jakieś sprawy.
Eunji kiwnęła głową z aprobatą i
zagryzła od środka policzki, bojąc się, że zaraz sama zacznie się zwierzać
chłopakowi. Nagle przypomniała sobie dzień, w którym poznała Jacksona. Było to
w pierwszej klasie gimnazjum i po dzień dzisiejszy pamięta zagubionego wśród
tłumu uczniów niewysokiego chłopaka, który nie potrafił znaleźć klasy. Mimo że
sama była niesamowicie nieśmiałą dziewczyną, podeszła do niego i zaproponowała
pomoc. Ku jej rozczarowaniu Jackson trafił do innej klasy, ale i tak spotykali
się na przerwach, a ona została jego osobistą przewodniczką po szkole. Eunji
tak bardzo polubiła nowego kolegę, że przeciągu kilku godzin streściła mu całe
swoje życie, nie pomijając przy tym żadnych szczegółów. Jackson nie był wobec
niej dłużny, jednak opowiadał jej głównie o swoim ojcu. Eunji nigdy nie lubiła
tego mężczyzny, zresztą on także za nią nie przepadał czego nawet nie starał
się ukrywać i na każdym kroku podkreślał, jak bardzo beznadziejną osobą jest
Jung.
- Chyba jesteśmy uratowani –
powiedział po dłuższej chwili Mark, gdy do jego uszu dotarły dobiegające zza
drzwi windy głosy jakichś ludzi.
- Nareszcie – westchnęła
dziewczyna, podnosząc się z ziemi. – Cieszę się, że swoją pierwszą awarię windy
przeżyłam z tobą. Gdybym była sama, pewnie bym zemdlała ze strachu albo
dostałabym zawału serca – zaśmiała się, wyczekując otwarcia się drzwi.
- Do usług – rzucił rozbawiony
Mark, kłaniając się teatralnie.
Kiedy drzwi windy w końcu się
rozsunęły, oczom uwięzionej dwójki ukazał się ubrany w odpowiedni uniform
ratownik. Po przedstawieniu planu działania, najpierw pomógł wyjść Eunji, a
potem wyciągnął na zewnątrz Marka. Dziewczyna rozejrzała się po korytarzu i na
widok wyraźnie zmartwionej przyjaciółki, odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się
szeroko, nie chcąc dać po sobie poznać, jak bardzo była zdenerwowana.
- Eunji! Nawet nie wiesz, jak się
o ciebie bałam! – powiedziała Minah, przytulając mocno przyjaciółkę. – Nigdy
więcej tak nie rób! – poprosiła i nagle jej wzrok zatrzymał się na stojącym
niedaleko chłopaku. – Oppa? Co ty
tutaj robisz?
- Oppa? - Eunji oswobodziła się z uścisku Minah i spojrzała na
szatyna, który tylko się uśmiechnął i podszedł do dziewczyn, niespodziewanie
przytulając do siebie Bang. – Znacie się?
- Przecież to Mark, mój chłopak –
wyjaśniła rozbawiona Minah i wtuliła się mocno w szatyna. – Nic wam się nie
stało?
Eunji stała przez dłuższą chwilę
w bezruchu, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w przytulającą się parę. Nie
mogła w to wszystko uwierzyć. To było tak nierealne, że aż śmieszne, ale
dziewczynie wcale nie było do śmiechu. Wręcz przeciwnie – miała ochotę się rozpłakać
niczym małe dziecko, któremu ktoś brutalnie wyrwał ukochaną zabawkę z rąk, a
potem na jego oczach z premedytacją ją rozdeptał.
Tylko że Mark wcale nie był jej
zabawką, więc dlaczego tak bardzo bolał ją widok zakochanej pary?
Czując szarpnięcie za rękę, Eunji
wróciła na ziemię i spojrzała uważnie na Minah, która palcem wskazywała drzwi
do wynajętego przez nią pokoju i coś mówiła, jednak szatynka nie rozumiała ani
jednego słowa. Wciąż była w zbyt wielkim szoku, by móc racjonalnie myśleć.
Dzięki Minah dotarła do pokoju bez żadnego wypadku. Dopiero, gdy drzwi
zatrzasnęły się za nią z hukiem, całkowicie oprzytomniała.
- Nie wiedziałam, na co będziecie
mieć ochotę, więc zamówiłam wszystkiego po trochu – powiedziała zadowolona
Minah, niemalże podskakując z ekscytacji. Cieszyła się, że miała możliwość
spędzić ten wieczór razem z dwoma najważniejszymi osobami w jej życiu. Eunji
traktowała niemalże jak siostrę, bo w końcu znały się od dziecka, a Mark…
Wiadomo, był jej chłopakiem i całkowicie straciła dla niego głowę. – Siadajcie
– dodała podekscytowana, zajmując miejsce przy stole.
Eunji posłała chłopakowi
niewyraźny uśmiech i opadła bezwładnie na krzesło. Najlepszym sposobem na
ukrycie zażenowania zaistniałą sytuacją było jedzenie, dlatego Jung zaraz zaczęła
nakładać sobie na talerz po trochu z każdego półmiska, w ogóle nie przejmując
się zakochaną parą. Bała się, że jeśli choć raz zobaczy, jak wymieniają się
czułymi uśmiechami czy spojrzeniami, to do końca spotkania nie będzie w stanie
niczego przełknąć. Zwykle Eunji nie miała problemu z gruchającymi po szkolnych
kątach zakochanymi, jednak co innego mijać ich na korytarzu, a co innego
siedzieć przy jednym stole i być świadkiem ich migdalenia się.
Na szczęście Minah wciąż zdawała
się być mocno skrępowana w obecności Marka, dlatego jedynie czasami posyłała mu
lekkie uśmiechy i na tym kończyło się okazywanie czułości.
- Nie wierzę, że utknęliście
razem w windzie – powiedziała rozbawiona Minah, chcąc w końcu przerwać
krępującą ciszę. – Co za przypadek.
- Albo przeznaczenie – przemknęło
Markowi przez myśl, jednak zaraz odgonił to od siebie i spojrzał rozanielonym
wzrokiem na siedzącą naprzeciwko niego Minah. – Przypadki chodzą po ludziach –
stwierdził głośno i kątem oka zerknął na wpychającą sobie do buzi jedzenie
Hyerim.
- Eunji pewnie przeklinała i
prawie rozwaliła drzwi – zaśmiała się Bang, patrząc z politowaniem na
przyjaciółkę, która przez nieuwagę ubrudziła sobie policzek sosem do kurczaka.
– Jesteś brudna.
- Nie było wcale tak źle. – Eunji
wierzchem dłoni przetarła policzek w miejscu, w
którym pokazywała Minah, jednak okazało się, że chodziło o ten drugi i
nim zdołała cokolwiek zrobić, Mark sięgnął po serwetkę i starł z jej policzka
sos. – Um, dzięki – rzuciła słabym głosem, wracając czym prędzej do jedzenia
kurczaka. – To jak się poznaliście? Minah jeszcze nie zdążyła mi tego
opowiedzieć, co jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że wiem nawet jaki masz
numer buta i co lubisz jeść na śniadanie.
Bang wywróciła oczami i ukradkiem
kopnęła pod stołem przyjaciółkę w piszczel, posyłając jej przy tym wymowne
spojrzenie.
- Mark napisał do mnie na
Facebooku – odpowiedziała Minah, opierając brodę na dłoni. Wlepiła maślane
oczka w chłopaka i uśmiechnęła się do niego słodko. – Nic niezwykłego, dlatego
ci o tym nie mówiłam.
- Ot tak do niej napisałeś? –
Eunji spojrzała na szatyna, marszcząc przy tym pytająco czoło. – Jesteś jakimś
zboczeńcem czy po prostu lubisz zaczepiać dziewczyny na portalach
społecznościowych?
- Unnie! – skarciła ją Minah i uderzyła się z otwartej dłoni w czoło.
- Po prostu wpadła mi w oko –
zaśmiał się Mark, krztusząc się przy tym przełykanym właśnie jedzeniem.
- Ach, wpadła ci w oko –
powtórzyła Eunji, przyglądając się dokładnie chłopakowi. Sama nie wiedziała
dlaczego, ale chciała za wszelką cenę zepsuć to spotkanie. Coś w środku mówiło
jej, że tak właśnie powinna zrobić, a nikt nie psuł tak atmosfery, jak właśnie
Eunji. – Trzeba było iść do okulisty. Wiesz, to nie jest normalne, gdy ktoś
wpada ci w oko.
- Nie? – Mark odłożył pałeczki i
oparłszy brodę na dłoni, spojrzał przenikliwym wzrokiem na Jung, której aż
zrobiło się dziwnie ciepło. – Tobie nigdy nie wpadł w oko jakiś chłopak?
- Wpadł i źle na tym wyszłam –
odpowiedziała kąśliwie i uśmiechnęła się sztucznie. – Dlatego teraz używam
specjalnych kropli do oczu i już nikt mi w nie nie wpada – dodała, a potem
wepchnęła sobie do buzi dużą ilość ryżu, by nie musieć prowadzić dalej tej
dziwnej rozmowy.
*
W samochodzie panowała dziwnie
napięta atmosfera, a wszystko przez Eunji i jej ciągłe docinki pod adresem
Marka. Chłopak kompletnie nic sobie z tego nie robił i widocznie miał niezły
ubaw, zwłaszcza gdy widział, jak bardzo denerwuje to Minah. Bang tak bardzo się
starała, by ten wieczór był wyjątkowy, a niewyparzony język jej przyjaciółki
wszystko popsuł. Widać było, że jest wściekła na Eunji za pokrzyżowanie planów
i zniszczenie skrupulatnie przygotowanej przez nią kolacji. W drodze do domu
Jung słowem się do niej nie odezwała, a na pożegnanie rzuciła krótkie „cześć”,
po czym kazała kierowcy czym prędzej odjeżdżać, jakby bojąc się, że w przeciągu
tych kilkunastu sekund Eunji powie coś żenującego i do końca zepsuje ten
wieczór.
- Fajna ta twoja przyjaciółka –
stwierdził Mark, gdy jechali do jego domu. Widząc mordercze spojrzenie
siedzącej obok Minah, uśmiechnął się niewinnie i wzruszył ramionami. – Chodzi o
to, że jest zabawna i taka… inna.
- Popsuła cały wieczór – mruknęła
Bang, bawiąc się nerwowo swoim telefonem. Miała ochotę zadzwonić do Jung i
wygarnąć jej wszystko, jednak wiedziała, że zaraz by tego żałowała i potem
przepraszałaby przyjaciółkę. Nawet jeśli Eunji tego wieczoru zachowywała się
skandalicznie, obrażając co chwilę Marka i rzucając jakieś kąśliwe uwagi, to
koniec końców wciąż były przyjaciółkami, a Jung… Cóż, ona właśnie taka była i
albo się to w pełni akceptowało, albo należało omijać tę dziewczynę szerokim
łukiem. – Przepraszam cię za nią. Nie wiem, co w nią wstąpiło.
- Daj spokój – zaśmiał się
chłopak i machnął ręką. – Przynajmniej było się z czego pośmiać. Muszę
przyznać, że Eunji ma niewyparzony język.
- I tak nie pokazała całego
swojego talentu – powiedziała Minah i sama parsknęła śmiechem, przypominając
sobie, jak Jung co chwilę łapała Marka za słówka i wszystko obracała przeciwko
niemu.
- Myślę, że chciała mnie
sprawdzić – odezwał się po chwili Mark. – Wiesz, taki test, jak sobie poradzę w
obliczu słownych ataków.
- Mimo wszystko mogła się
powstrzymać i zostawić te testy na kolejne spotkania.
Tuan kiwnął głową na zgodę i
wyjrzał przez przyciemnioną szybę czarnego mercedesa. Musiał przyznać, że Seul
miał swój urok. Mark wciąż tęsknił za Los Angeles, bo w końcu spędził tam
większość swojego życia, jednak stolica Korei Południowej w krótkim czasie
podbiła jego serce i sprawiła, że zakochał się w tym miejscu. Na dodatek poznał
Minah, więc póki co nie zamierzał wracać do Kalifornii.
- Oppa… - Minah złapała chłopaka za rękę, gdy zatrzymali się pod jego
domem, a on sięgał już do klamki, by otworzyć drzwi. – Jutro spotykam się z
moimi przyjaciółmi. Dołączysz do nas?
- Oczywiście. Chętnie poznam
także resztę twoich przyjaciół – powiedział i uśmiechnąwszy się uroczo, na
pożegnanie pocałował dziewczynę w policzek, a później wysiadł z samochodu.
Szybkim krokiem pokonał odcinek
dzielący go od frontowych drzwi i jeszcze przed wejściem do domu obejrzał się
za siebie i pomachał do siedzącej w samochodzie Minah. Potem zniknął w ciemnym
przedpokoju niewielkiej posiadłości. Zdjąwszy buty i odwiesiwszy kurtkę,
przeszedł do salonu, gdzie – tak jak się spodziewał – czekał na niego tata.
- Jak wieczór? – zapytał
mężczyzna, odkładając na stolik plik dokumentów.
- W porządku. Minah zaprosiła na
kolację swoją przyjaciółkę, więc nie zanudziłem się na śmierć – odpowiedział
chłopak i usiadł na kanapie. Widząc rozbawioną minę ojca, zmarszczył pytająco
czoło, nie bardzo rozumiejąc jego zachowanie. – Co? Powiedziałem coś nie tak?
- Nie przypuszczałem, że mój
wiecznie bujający w obłokach i marzący o wielkiej miłości syn będzie leciał na
dwa fronty – zaśmiał się pan Tuan, przyglądając się uważnie chłopakowi.
- Tato, miłość jest
przereklamowana – stwierdził Mark i podniósł się z kanapy. – Życie jest zbyt
krótkie, by marnować je u boku jednej osoby. Sam tak mówiłeś, gdy brałeś z mamą
rozwód.
Mężczyzna kiwnął głową z uznaniem
i uśmiechnąwszy się pod nosem, podał chłopakowi teczkę z dokumentami firmy.
Mark przez dłuższą chwilę dokładnie im się przyglądał, a potem westchnął ciężko
i potarł dłońmi zmęczone oczy.
- Musimy się spieszyć – odezwał
się senior, wpatrując się intensywnie w siedzącego naprzeciwko niego syna. – Ty
się musisz spieszyć.
*
Hyerim nie chciało się siedzieć
samej w domu. Mama i Jungsoo poszli razem do kina, a potem na kolację, więc
dziewczyny wcale nie dziwił fakt, że jeszcze nie wrócili. Kakarotto tego dnia
był w wyjątkowo dziwnym humorze i omijał wszystkich szerokim łukiem, nie
pozwalając się nawet pogłaskać. Każda próba nawiązania z nim kontaktu
cielesnego kończyła się warczeniem psa i pokazywaniem ostrych kłów, więc Eunji
wolała dać mu spokój i nie narzucać się. Doskonale rozumiała pupila. Sama też
miewała dni, kiedy nie dopuszczała do siebie nawet najbliższych osób i miała
ochotę każdego uszkodzić.
Czując się dziwnie samotnie w
pustym mieszkaniu, postanowiła spotkać się z chłopakami. Był sobotni wieczór,
więc domyślała się, że wszyscy siedzą w Arario.
Wolała się jednak upewnić, dlatego napisała krótkiego smsa do Youngjae,
wiedząc, że on jako jedyny o tej porze będzie w stanie odczytać wiadomość i
odpisać na nią. Jaebum i Jackson zwykle nie oszczędzali pieniędzy na kolorowe
drinki czy kolejne butelki soju. Poza tym cały czas popisywali się przed
dziewczynami swoimi tanecznymi zdolnościami, więc i tak nie patrzyli na komórki
i nie sprawdzali czy być może ktoś nie próbował się do nich dodzwonić.
Jesteśmy w Arario. Zachodzisz? ;)
- Chyba w ciążę – wymruczała pod
nosem Eunji, odpisując przyjacielowi krótkie „tak”.
Po wysłaniu wiadomości, schowała
komórkę do kieszeni spodni i udała się do przedpokoju. Kakarotto wciąż był
obrażony na cały świat i nawet nie przyszedł pożegnać się ze swoją
właścicielką. Eunji narzuciła na siebie wygodną kurtkę baseballową i wyszła z
mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Arario był undergroundowym klubem, który swoją popularność
zawdzięczał organizowanym tam raz na miesiąc zawodom tanecznym. Nie były to
żadne prestiżowe konkursy, podczas których można było wygrywać super nagrody.
Tam liczył się głównie talent, a wygrywało się szacunek i uznanie innych ludzi,
co dla zawodników było chyba najcenniejszą nagrodą. Eunji z początku uważała
ten klub za siedzibę jakiejś mafii, jednak dzięki chłopakom przekonała się do
tego miejsca i razem z nimi chodziła tam w każdą sobotę. Nawet wiecznie zajęty
treningami Jackson znajdował chwilę, żeby móc spędzić w Arario czas ze swoimi przyjaciółmi. Zwykle jednak wyglądało to tak,
że kilka minut po przyjściu do klubu każdy szedł w swoją stronę i „wspólne
spędzanie czasu” było jedynie teorią. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej.
Eunji ze swojego domu do klubu
nie miała daleko, gdyż sama mieszkała na obrzeżach Seulu i od celu dzieliło ją
zaledwie kilka przecznic, które pokonała tego wieczoru wyjątkowo szybko. Jak
zwykle przed wejściem stał wysoki i mocno zbudowany mężczyzna, jednak bez słowa
przepuścił Eunji i życzył jej udanej zabawy. Tak, z pewnością będzie się
świetnie bawić ze wstawionymi chłopakami, którzy pewnie zdążyli poderwać połowę
dziewczyn w klubie.
W środku był niesamowity tłok, co
wcale jej nie dziwiło. Była sobota, dzień wolny od szkoły, dlatego w Arario było pełno młodzieży. Był to
chyba jeden z nielicznych klubów w Seulu, do którego wpuszczali
niepełnoletnich. Zresztą czego się można spodziewać po takim miejscu. Eunji już
dawno nauczyła się, że dla właścicieli klubów liczy się zysk, a nie przepisy
prawne.
Otrzymawszy od Youngjae smsa z
dokładnym miejscem spotkania, Eunji schowała telefon do kieszeni i upewniwszy
się pięć razy, czy na pewno on tam jest, ruszyła w stronę baru, przy którym
miała spotkać się z przyjacielem. Po drodze udało jej się zderzyć z plecami
jakiegoś chłopaka, wylała trochę drinka na sukienkę przechodzącej obok
dziewczyny, która na szczęście była już tak pijana, że nie dostrzegła
niebieskiej plamy na jasnym materiale. Eunji szybko czmychnęła z miejsca
zbrodni i zatrzymała się dopiero przy barze. Opierając się o wysoką ladę,
rozejrzała się dookoła, próbując namierzyć Youngjae. Ku zdziwieniu Eunji
chłopak siedział razem z Jacksonem i Jaebumem. Szatynka szybko przepchała się w
stronę przyjaciół i na powitanie szturchnęła Choi w ramię, przez co ten wylał
na podłogę trochę drinka.
- Eunji! – wykrzyknął wesoło JB,
zeskakując z wysokiego stołka. Przytulił do siebie dziewczynę, a potem kiwnął
na barmana, by ten przygotował dla niej drinka. – Fajnie, że przyszłaś.
- Tak, zapewne bardzo brakowało
wam mojego towarzystwa – zaśmiała się Jung, patrząc z politowaniem na podpitego
przyjaciela. Jackson też nie był w lepszym stanie, ale po nim nie było tego aż
tak widać. Jaebum, gdy za dużo wypił, zachowywał się gorzej niż dziecko
cierpiące na ADHD. Przynajmniej było się z kogo pośmiać. – Działo się coś?
- Nie, ale za tydzień są zawody i
zamierzam wziąć w nich udział – powiedział Jaebum, wypinając dumnie pierś. Upił
kilka łyków kolorowego drinka i potrząsnął głową, gdy poczuł uderzające w nią
procenty. – Chodź, idziemy zatańczyć.
- Czekaj! – krzyknęła Eunji,
odbierając od barmana wysoką szklankę z drinkiem.
Wypiła wszystko za jednym razem i
pobiegła za JB, który zdążył już wylądować na środku parkietu.
*
Po kilku przetańczonych
piosenkach Eunji poczuła ogarniające jej ciało ciepło. Zdjęła więc kurtkę i
zostawiając JB w towarzystwie jakichś dziewczyn, wróciła do Youngjae, by
poprosić go o popilnowanie jej własności. Choi siedział w dalszym ciągu przy
barze i sączył powoli drinka, nie zwracając przy tym uwagi na otaczających go
zewsząd ludzi. Eunji położyła kurtkę na jego kolanach i uśmiechnęła się uroczo,
ledwo mogąc utrzymać równowagę. Mimo że nie wypiła zbyt dużo, bo zaledwie trzy
średnio mocne drinki, to i tak kręciło jej się w głowie, a humor diametralnie
się zmienił. Dzięki procentom zapomniała o nieudanym wieczorze w towarzystwie
Minah i Marka. Tak, zdecydowanie musiała rzucić to spotkanie w niepamięć.
- Tobie chyba już wystarczy –
stwierdził Jackson, odbierając Eunji szklankę z kolejnym drinkiem. – Chodź
zatańczyć.
- Niby dlaczego mam z tobą
tańczyć? – zapytała oburzona, próbując odzyskać własność, jednak Jackson szybko
wypił napój i odstawił pustą szklankę na ladę. – Dupek!
- Też cię kocham! – odkrzyknął
rozbawiony i złapawszy Eunji za rękę, pociągnął ją w stronę tłumu tańczących
ludzi.
Youngjae, pomimo głośnej muzyki,
doskonale usłyszał „wyznanie” Jacksona. Chłopak miał szczęście, że Hyerim była
już nieco wstawiona i nie do końca docierał do niej sens wypowiadanych przez
innych ludzi słów. W przeciwnym razie Wang marnie by skończył i być może nie
byłoby czego po nim zbierać.
Widać było, że Jung nie do końca
kontaktuje z rzeczywistością, gdyż pozwoliła Jacksonowi objąć się w pasie i
przytulić, gdy z głośników popłynęła wolna melodia. Nieco zmęczona oparła głowę
na torsie chłopaka i westchnęła cicho, zaciągając się przy tym jego perfumami.
Przypomniawszy sobie, że sama mu je kupiła na urodziny, uśmiechnęła się pod
nosem i zsunęła bezwładne ramiona z barków bruneta, po czym objęła nimi jego
pas. Było jej tak dobrze, że mogłaby tak trwać znacznie dłużej niż tylko jedną
piosenkę. Od Jacksona biło przyjemne ciepło, które sprawiało, że Eunji powoli
traciła nad sobą kontrolę i pewnie gdyby nie fakt, że niespodziewanie z
głośników ryknęła głośna piosenka, zrobiłaby coś bardzo głupiego.
Opamiętawszy się w porę,
odskoczyła od Jacksona i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Co mnie molestujesz?! –
wrzasnęła oburzona, z obrzydzeniem ścierając z siebie resztki zapachu Jacksona.
- Ja ciebie? – parsknął chłopak,
patrząc z politowaniem na szatynkę, która wyglądała, jakby zaraz miała
zwymiotować. – Przecież tylko tańczyliśmy! – wyjaśnił i wyciągnął do Eunji
rękę, by pomóc jej utrzymać równowagę, jednak ona automatycznie się cofnęła i
szybkim krokiem odeszła w stronę baru, wtapiając się momentalnie w tłum ludzi.
– Eish, co ja z tobą mam – westchnął załamany chłopak, kręcąc przy tym głową z
niedowierzaniem.
- Wracam do domu! –
zakomunikowała Jung, zabierając od Youngjae swoją kurtkę.
- O nie! Nigdzie nie wracasz! –
zaprotestował JB, który nagle pojawił się za Eunji i jednym ruchem wyrwał jej z
dłoni ubranie. – Idziesz ze mną tańczyć! – dodał, a potem pociągnął dziewczynę
w stronę parkietu, z którego ona kilkanaście sekund wcześniej dosłownie uciekła
przed „molestującym” ją Jacksonem. – Jak było na kolacji z Minah i jej
chłoptasiem?
- Nudno – mruknęła Eunji,
uwieszając się chłopakowi na szyi. – Choć muszę przyznać, że Mark jest fajny.
Kompletnie nie pasuje do Minah.
- To do kogo w takim razie
pasuje? – Jaebum spojrzał uważnie na przyjaciółkę i uśmiechnął się do niej
zadziornie. – Do ciebie?
- A choćby i do mnie –
odpowiedziała morowo i zadarła dumnie głowę, dzięki czemu mogła patrzeć
chłopakowi w oczy. – Eish, co ja mówię. Mark to chłopak mojej przyjaciółki i
powinnam im kibicować, a ja dzisiaj starałam się robić wszystko, by popsuć im
wieczór. W sumie wyszło mi to doskonale – stwierdziła i załamana uderzyła
czołem w tors Jaebuma.
- Zazdrosna? – zażartował Im,
spodziewając się wybuchu złości ze strony Eunji, jednak ona, nie mając odwagi
na niego spojrzeć, jedynie kiwnęła głową i zawstydzona ukryła twarz w materiale
jego koszulki. – To chyba mamy problem – stwierdził cicho chłopak, głaszcząc
przyjaciółkę po włosach.
Po kilku przetańczonych
piosenkach Jung stwierdziła, że powinna już wracać do domu. Wolała nie narażać
się mamie, która przecież nie wiedziała o jej wyjściu do klubu. Jaebum próbował
przekonać Eunji, że odprowadzi ją chociaż na przystanek autobusowy, ale ona
uparła się, że sama da sobie świetnie radę i zabrawszy od Youngjae swoją
kurtkę, ruszyła ku wyjściu z klubu.
Hyerim, ledwo widząc na oczy,
pokonała powoli schody i z impetem otworzyła drzwi, niemalże wytaczając się na
zewnątrz. Próbując zachować pozory, wyprostowała się niczym struna i wzięła
głęboki wdech. Mroźne powietrze nieco ją orzeźwiło, jednak wciąż mocno szumiało
jej w głowie. Szatynka oparła się ramieniem o chropowatą ścianę budynku i
przymknęła na chwilę powieki, próbując zapanować nad wirującym dookoła niej
światem. Odczekała kilka minut i gdy nareszcie poczuła się pewnie na własnych
nogach, powoli ruszyła w stronę znajdującego się niedaleko klubu przystanku
autobusowego.
Przez całą drogę dziewczyna miała
nieodparte wrażenie, że ktoś ją śledzi. Co chwilę oglądała się za siebie,
jednak nikogo nie dostrzegała. Przez to, co ostatnio powiedział jej Jungsoo i
czego nasłuchała się w radiu i telewizji, popadała już w paranoję. Mimo to
czuła ogarniający ją strach. A co jeśli śledzi ją ten zboczeniec i tylko czeka
na odpowiedni moment, żeby zaatakować? Była za młoda, żeby umierać!
Eunji przyspieszyła kroku, pod
koniec praktycznie biegnąc. Zatrzymała się dopiero na przystanku autobusowym,
gdzie na szczęście parę osób także czekało na swój transport. Szatynka
opatuliła się szczelniej kurtką i oparła się plecami o stojący przy latarni filar
z ogłoszeniami. Była zmęczona, alkohol wciąż szumiał jej w głowie, jednak było
znacznie lepiej i zaczynała powoli odzyskiwać pełną kontrolę nad swoim ciałem.
Przynajmniej potrafiła zachować równowagę i już nie zataczała się w każdą
możliwą stronę.
Mimo że próbowała o tym nie
myśleć, wciąż wracała do tego, co powiedział jej Jungsoo o tym mężczyźnie,
który napada na młode dziewczyny. Przypomniawszy sobie także podawane o tym w
wiadomościach informacje, wzdrygnęła się przestraszona i otworzyła szeroko
oczy, mając nieodparte wrażenie, że ktoś stoi za jej plecami. Przerażona
obejrzała się za siebie, jednak znów nikogo nie dostrzegła.
- Eish, popadam w paranoję –
wymruczała pod nosem, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia.
Kiedy na przystanku nareszcie zatrzymał
się odpowiedni autobus, Eunji jeszcze raz obrzuciła bacznym spojrzeniem
otoczenie i wsiadła do pojazdu. Będąc już w bezpiecznym miejscu, odetchnęła z
ulgą i przymknęła powieki, opierając głowę o szybę.
To był zdecydowanie dziwny dzień.
*
Będąc na zewnątrz budynku, Jackson
zachłysnął się mroźnym powietrzem i powoli wypuścił je przez lekko rozchylone
usta. To go nieco orzeźwiło i sprawiło, że resztki procentów, które jeszcze
zalegały w jego organizmie nagle wyparowały. W przeciwieństwie do swoich przyjaciół,
Jackson miał wyjątkowo odporną na alkohol głowę, ale też nie przesadzał z jego
piciem, nie chcąc na drugi dzień umierać z powodu kaca. Poza tym jako
sportowiec nie mógł sobie pozwalać na nie wiadomo jak duże ilości alkoholu.
Musiał być zawsze w doskonałej formie, zwłaszcza teraz gdy zbliżały się tak
bardzo ważne zawody.
Jeszcze kilka dni wcześniej
Jackson był gotów rzucić to wszystko w cholerę, by móc skupić się jedynie na
przygotowaniach do końcowych egzaminów, jednak po tamtej kłótni z ojcem oraz
poważnej rozmowie z trenerem zrozumiał, że szermierka jest dla niego
niesamowicie ważna i zrezygnowanie z niej oznaczałoby także zrezygnowanie z
części samego siebie, a na to jeszcze nie był gotów.
Wang wsunął do spodni zmarznięte
dłonie i spod daszka czapki przyglądał się uważnie idącej kilkanaście metrów od
niego Eunji. Dziewczyna raz po raz zataczała się na boki, jednak w ostatnim
momencie udawało jej się zachować równowagę, dzięki czemu unikała bliskiego
spotkania z chodnikiem. Jackson jedynie śmiał się pod nosem, powstrzymując się
przed podbiegnięciem do Eunji. Wolał nie narażać się tej dziewczynie, gdyż
pijana potrafiła zdobyć się na naprawdę mocny cios, o czym kiedyś przekonał się
jeden chłopak w Arario, który
próbował poderwać Minah. Nie dość, że Eunji chlusnęła mu drinkiem w twarz, to
na koniec sprzedała mu tak mocnego liścia w policzek, że biedny chłopak
zatoczył się na stoliki i złamał jeden z nich. Na szczęście w porę pojawili się
przyjaciele Jung i szybko ją stamtąd zabrali, by poszkodowany nie miał szans na
rewanż.
Kiedy Jung niespodziewanie
obejrzała się za siebie, Jackson czmychnął za pobliskie drzewo i odczekał
chwilę, aż dziewczyna znów ruszy w stronę przystanku autobusowego. Przez
zamyślenie Wang prawie dał się przyłapać na śledzeniu Eunji. Fakt, robił to w
dobrej wierze, ale mimo wszystko z boku wyglądało to dość podejrzanie. Na
dodatek Jackson tego wieczoru ubrał się cały na czarno, a nasunięta na oczy
czapka z daszkiem oraz narzucony na nią kaptur ciemnej bluzy nie działały na
jego korzyść.
Chłopak zatrzymał się niedaleko
przystanku autobusowego, dzięki czemu wciąż mógł mieć oko na opierającą się o
filar Eunji, mając przy tym pewność, że dziewczyna go nie dostrzeże. Jung, po
tym, co wydarzyło się na imprezie, w życiu nie zgodziłaby się na to, żeby
Jackson odprowadził ją do domu. Dlatego sprytny Wang postanowił ją śledzić, by
mieć pewność, że dotrze na miejsce w jednym kawałku, zwłaszcza że wciąż kiepsko
kontaktowała.
- Oj, Eunji, Eunji – zaśmiał się
pod nosem Jackson, gdy dziewczyna z ledwością wsiadła do autobusu.
I tak był pod wrażeniem, że w tak
kiepskim stanie udało jej się rozpoznać odpowiedni numer pojazdu. Jackson
odczekał chwilę i gdy Eunji zajęła siedzenie na samym przedzie, szybko wsiadł
do autobusu i od razu udał się na sam jego koniec, by szatynka nie miała szans
go dostrzec.
Nic tak nie denerwowało Jacksona,
jak fakt, że Eunji kompletnie nie dostrzega tego, jak bardzo mu na niej zależy.
*
Krystal znudzonym wzrokiem
wpatrywała się w ekran wiszącego na ścianie telewizora, nie mogąc zrozumieć,
dlaczego jej młodsza o rok siostra tak bardzo lubi oglądać te banalne dramy.
Nie było w nich nic ekscytującego i już po pierwszym odcinku można było
przewidzieć, z kim zwiąże się główny bohater czy bohaterka. Mimo to Jessica na
bieżąco śledziła kilka seriali, przeżywając wszystko tak, jakby dotyczyło
bezpośrednio jej osoby.
- Nie wydaje ci się, że w naszej
szkole jest strasznie nudno? – odezwała się po dłuższej chwili Krystal,
siadając wygodniej na kanapie. Położyła na nogach ozdobną poduszkę i spojrzała
na swoją siostrę, która wzruszyła obojętnie ramionami. – W poprzedniej szkole
co chwilę były jakieś afery, a tutaj wieje nudą. Brakuje tylko cykających w
kątach klas świerszczy i przelatujących po korytarzach kępek siana.
- Daj spokój. Seul to nie Los
Angeles – zauważyła Jessica, sięgając po miskę z popcornem. – Tutaj nie będzie
ciągłych awantur i afer narkotykowych.
- A pamiętasz, jak do sieci
trafił filmik z amatorskim porno Amandy? – zachichotała Krystal, na co jej
siostra wywróciła teatralnie oczami.
- Tak, pamiętam, jak wrzuciłaś
ten filmik do sieci – powiedziała młodsza Nam i posłała blondynce wymowne
spojrzenie. – Nie kombinuj nic, okay? Nankam może nie jest super szkołą i
mogłyśmy trafić o wiele lepiej, ale naprawdę nie chcę znów mieć kłopotów. W LA
co chwilę pakowałyśmy się w jakieś akcje, a potem ojciec musiał świecić za nas
oczami.
- Ale ty jesteś nudziarą! –
stwierdziła oburzona Krystal, podnosząc się z kanapy. – Widać, że nie jesteśmy
rodzonymi siostrami – dodała, po czym odwróciła się na pięcie i odrzucając
teatralnie blond włosy, ruszyła ku prowadzącym na pierwsze piętro schodom.
Krystal pokonała szybko odcinek
dzielący ją od sypialni, a potem zamknęła za sobą z hukiem drzwi i ze złości
kopnęła stojącą obok pufę. Była wściekła na Jessicę, że od przeprowadzki do
Seulu tak bardzo się zmieniła. Ojciec ciągle ją chwalił, że tak dobrze radzi
sobie w szkole i szybko dostosowała się do panujących tam reguł. Krystal taka
nie była, nie zamierzała się podporządkowywać. Seul nie był miejscem dla niej i
gdy tylko osiągnie pełnoletność wróci z powrotem do Los Angeles, gdzie
zostawiła swoich przyjaciół.
Póki co planowała jednak
wprowadzić parę zmian w szkole Nankam. Tamtejszym uczniom przyda się nieco
rozrywki, a nikt nie był tak dobry w rozkręcaniu imprez, jak Krystal.
Uhh... co ta Krystal planuje? Jeszcze inni będą mieć przez nią kłopoty, ale... w sumie niech wywoła jakąś aferę, trochę odmiany przyda się tej szkole. :D Hahaha, no to jej kibicuję, o ile nie przesadzi za bardzo. ;d Biedna Eunji... Była zazdrosna. Heh, pomyśleć, że wystarczyło jej kilka chwil w windzie z tym chłopakiem, by coś do niego poczuć no albo się raczej zauroczyć. A tu takie rozczarowanie... chłopaka przyjaciółki nie może tknąć. No wiadomo, niektóre by się nie zawahały, ale Eunji nie sprawia wrażenia takiej idiotki. Niech sobie da z nim spokój... przecież ma Jacksona. Dlaczego nie da mu szansy? Jemu zależy. Oo, i nawet ją śledził, żeby bezpiecznie dotarła do domu. Urocze. Ale jakby go zobaczyła, o zgrozo, biedny by był, hahaha, bo trzeba przyznać, że Eunji ma niezły charakterek. :D
OdpowiedzUsuńMark! I pomyśleć, że wcześniej teoretyzowałam, że to będzie ten zboczeniec z gazet. Chociaż kto wie? Jego rozmowa z ojcem pod koniec jest bardzo dziwna, bo niby czemu ma się śpieszyć? Zabrzmiało, jakby byli nadnaturalni. Ale było bardzo zabawnie w tej windzie. Przypomniała mi się scena z Krzywego Nieba, gdzie Angelina i Ren też znaleźli się w podobnej sytuacji. Haha, a przecież w windach są zamontowane guziki alarmujące :P
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę Minah. Niby nie mam pewności, że Mark to playboy i zwiąże się z Eunji, ale mam jakieś niedobre przeczucie względem ich związku. I podtrzymuje stanowisko, że taka Eunji bardzo mi się podoba. Zepsuła im wieczór, nie jest idealna i krystalicznie dobra. Gites!
Szkoda mi też Jacksona, bo ewidentnie się angażuje, a teraz nie mam już pewności, czy chłopak ma na co liczyć. To jak ją śledził po imprezie było takie słodkie ;]
Oby tylko głupoty Krystal jakoś nie odbiły się na nich, bo ta końcówka mnie zmroziła. Nie ma to jak głupie, amerykańskie dziunie ;/
Świetny rozdział! <3 XD
Niby taki luksusowy hotel, a jednak winda się popsuła... XD A tak serio: na miejscu Hyerim też bym się pewnie czuła dziwnie w tym miejscu. Wygody są fajne, ale ja np. nie jestem do nich przyzwyczajona i zapewne trudno byłoby mi się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńTa akcja z windą powaliła mnie na kolana xd Po raz kolejny mogłam się utożsamić z główną bohaterką, bo NIE CIERPIĘ wind i gdybym była w środku takiej awarii, to nikt i nic nie mogłoby mnie uspokoić. Panika, chaos, zniszczenie. Tyle dobrze, że Eunji nie była ta sama. Ten Mark wydał mi się sympatyczny i chociaż w duchu łączę Hyerim z Jacksonem, co raczej już się nie zmieni, to jednak stopniowo się do niego przekonywałam i nabierałam zaufania. Chociaż trzeba przyznać, że akurat tego, że jest chłopakiem Minah, spodziewałam się najmniej :D Jakoś do niej... nie pasuje? Sama nie wiem. Ona wydaje się roztrzepana, nadpobudliwa, a on ma jakieś takie trzeźwiejsze spojrzenie na świat. Niestety moje zdanie na jego temat uległo zmianie nieco później. "Leci na dwa fronty"??? Jestem confused, bo nie wiem, czy ten dupek zdradza Minah, czy też jego tata zauważył, że Hyerim zrobiła na Marku wrażenie i to do niej odnosiła się ta uwaga ;-; No i jeszcze ta tajemnicza końcówka tej sceny. Ciekawe, z czym musi się tak spieszyć.
Trzeba przyznać, że Eunji faktycznie przesadziła z tym zachowaniem na spotkaniu z Minah i Markiem. Mogła sobie dać na wstrzymanie, serio... Moja przyjaciółka urwałaby mi łeb, gdybym przy pierwszej okazji pokazała się jej facetowi od złośliwej strony. Ale może z czasem sytuacja się poprawi. Co do reszty wieczoru spędzonego w klubie - znowu utożsamiłam się z Hyerim, bo mnie też nie trzeba dużo alkoholu, żeby mieć przysłowiową banię XD Miałam szczerą nadzieję, że przy odrobinie procentów Eunji i Jackson może jakoś zbliżą się do siebie, właściwie niewiele brakowało, ale ostatecznie skończyło się na tym, że ona zwiała na autobus, a ten ją śledził jak jakiś pedofil. Tak trudno jest powiedzieć drugiej osobie, że jest ważna...
A Krystal... Krystal to tępa dzida, ot co.
Czekam oczywiście na ciąg dalszy <3
zabawnie ^^ lubię takie rozdziały xd najpierw udana próba zepsucia spotkania z przyjaciółką, a potem upita Eunji wracająca do domu :D
OdpowiedzUsuńcoż za przypadek z tą windą i tym, że akurat z chłopakiem Minah się zatrzasnęła. i przy nich wydawał się taki fajny, już myślałam, że go polubię, a tu potem ta rozmowa z ojcem i bum, zaskoczenie! trochę zwątpiłam w niego. ale dla opowiadania to w sumie ciekawie, będzie coś się działo xd i z czym on ma się tak śpieszyć...
Teraz to się zastanawiam czy Jackson i Eunji zdążą się zejść, czy uprzedzi [i czy w ogóle to zrobi] go Mark XD udał ci się opis pijanej Eunji :D a Jackson śledzący Eunji, zeby bezpiecznie dotarła do domu, aww *.* po co ona zazdrości Minah, niech lepiej przejrzy na oczy, ma lepszego XDD
Uwielbiam takie momenty w windach ^^ Eunji jest genialna XD Muszę przyznać, że od początku polubiłam Mark'a, nie przypuszczałam, że okaże się chłopakiem Minah. Ale wtedy doszłam do jego rozmowy z ojcem i bach. Stracił w moich oczach. Co on? Chce na dwa fronty? Nie podoba mi się to, że Eunji się nim zauroczyła, mimo że to chłopak jej przyjaciółki. Ja stawiam na Jacksona, bo on jest awww *_* Ten moment jak śledził pijaną Eunji i w ogóle jest taki cudowny wobec niej. Czy ona jest ślepa? Zapewne zanim do czegoś między nimi dojdzie, wtrąci się Mark. Ehh.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na nowość <3 I jaki śliczny szablon *_* Weny :*
No nie! Źle sformułowałam zdanie. Zamiast - mimo, że to chłopak, powinno być tym bardziej, że to chłopak. Wybacz ^^
OdpowiedzUsuńSzablon jest przecudowny!!! *^* Nie mogę się na niego napatrzeć! A co do treści, to jestem zauroczona Markiem... Jak zawsze zresztą. To nagłe spotkanie w windzie było takie piękne, jakby przeznaczenie przybliżało ich do siebie. Chociaż nie wiem, czy Eunji jest przypisany Jackson czy właśnie Mark. Byłoby super mieć ich obu, c'nie? :D Przyznam szczerze, że ta dziewczyna zaczyna mnie zadziwiać. Nie spodziewałabym się, że akurat dla tego chłopaka zacznie być niemiła. Szkoda, ale w końcu zazdrość nie wybiera. Krystal... Krystal... Nie no, serio nie potrafię zbytnio się na jej temat wypowiedzieć. XD Najlepszą częścią było, kiedy to kochany i troskliwy pan Wang śledził Eunji! *^* To takie kochane z jego strony, szkoda, że dziewczyna tego nie dostrzega. :'<
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! :D