ROZDZIAŁ PIĄTY
Jung Hyerim przez dłuższą chwilę
wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w kartkę papieru, nie mogąc uwierzyć,
że z ostatniego sprawdzianu dostała tak słabą ocenę. Może nie była najlepsza z
angielskiego, ale nigdy nie narzekała i dość dobrze sobie radziła. Ostatnio
jednak tak wiele działo się w jej życiu, że niestety w końcu musiało się to
odbić także na ocenach. Mogła winić jedynie siebie za całkowite zignorowanie
sprawdzianu z angielskiego i nieprzygotowanie się do niego. Gdyby poświęciła
nauce choć trochę czasu, to nie musiałaby prosić nauczyciela o możliwość
poprawienia tej beznadziejnej oceny. Miała nadzieję, że pan Shin pozwoli jej
kolejny raz napisać sprawdzian. Co prawda nauczyciel był bardzo surowy i rzadko
zgadzał się na drugi termin, jednak czasami robił wyjątki i Eunji liczyła na
to, że tym razem to ona będzie tym jednym wyjątkiem.
- Sam byłem zaskoczony, gdy
sprawdzałem twój test – przyznał Shin, patrząc to na pokreśloną na czerwono
kartkę papieru, to na stojącą obok biurka Eunji, która wyglądała, jak
niesłusznie skarcony przez właściciela szczeniak. – Poprzednie sprawdziany
napisałaś naprawdę dobrze i szkoda byłoby psuć sobie końcową ocenę jedną
wpadką. Jeśli chcesz, to za tydzień możesz napisać poprawę.
- Naprawdę? – Jung otworzyła
szeroko oczy ze zdziwienia, nie wierząc, że poszło to tak łatwo. Przygotowana
była na błaganie nauczyciela, by pozwolił jej poprawiać, a tymczasem on sam to
zaproponował, oszczędzając tym samym dziewczynie upokarzania się w jego oczach.
– Dziękuję! Tym razem się nauczę i poprawię ocenę – powiedziała i ukłoniła się
nisko.
- Mam nadzieję. – Shin uśmiechnął
się pogodnie do uczennicy i schował sprawdziany do teczki. – Teraz zmykaj na
obiad – dodał, skinięciem głowy wskazując drzwi klasy.
- Dobrze.
Eunji w nieco lepszym humorze
opuściła salę i od razu udała się na stołówkę, gdzie umówiła się z Minah. Bang
nie lubiła przesiadywać na korytarzu podczas przerwy obiadowej, a tego dnia
poprosiła przyjaciółkę o spotkanie, gdyż chyba sama zauważyła, że przez ciągłe
spotkania z Markiem ma dla niej coraz mniej czasu. Eunji była wyrozumiała i nie
narzekała na to, co w sumie mogło wynikać też z tego, że po prostu nie zależało
jej na spotkaniach z Minah. Znacznie bardziej wolała teraz spędzać czas z Suzy
albo z chłopakami. Bang została zepchnięta na dalszy plan, a to wcale jej się
nie podobało.
- Co masz taką minę? – spytała
Minah, gdy Eunji usiadła przy stoliku.
- Shin oddał dzisiaj sprawdziany
i za tydzień muszę poprawić – powiedziała szatynka, robiąc niezadowoloną minę.
Z plecaka wyjęła pojemnik z lunchem i zdjęła wieczko. Jakoś nie miała ochoty na
jedzenie, ale wiedziała, że jeśli czegoś nie przekąsi, to na lekcji zacznie jej
burczeć w brzuchu, a tego wolała uniknąć. – Pierwszy raz dostałam z
angielskiego tak kiepską ocenę, ale w ogóle nie rozumiem tych czasów. Wszystko
mi się miesza – dodała i zrezygnowana oparła głowę na dłoni.
- Jeśli chcesz, to poproszę
Marka, żeby udzielił ci paru korepetycji. – Bang uśmiechnęła się do
przyjaciółki, chcąc jej za wszelką cenę pomóc. Minah musiała zrobić wszystko,
by odzyskać Eunji i mieć ją tylko dla siebie. Bang w ogóle nie podobało się to,
że Jung zaprzyjaźniła się z Suzy i teraz z nią spędzała przerwy, plotkując i
wygłupiając się na korytarzach. – Nikt tak dobrze cię nie nauczy angielskiego,
jak chłopak, który przez tyle lat mieszkał w Ameryce.
- Równie dobrze mogę pójść na
dodatkowe zajęcia w szkole – stwierdziła Eunji, wzruszając obojętnie ramionami.
- Daj spokój. Mark na pewno nie
będzie miał nic przeciwko temu – powiedziała Minah, wyjmując z plecaka telefon.
Od razu wystukała wiadomość do swojego chłopaka i zadowolona ze swojego
niecnego planu uśmiechnęła się szeroko. Po chwili komórka zawibrowała, a
dziewczyna szybko odczytała odpowiedź. – Widzisz? Chętnie ci pomoże.
- Podziękuj mu ode mnie. – Eunji
uśmiechnęła się niemrawo, naprawdę nie mając ochoty spotykać się z tym
chłopakiem. Wolała trzymać się od niego z daleka, by nie kusić losu. Mark
działał na nią w dziwny sposób i bała się, że podczas ich spotkań sam na sam straci
w pewnej chwili kontrolę i zrobi coś, co mogłoby zranić Minah. – Zapytaj, kiedy
możemy się spotkać.
- Dam ci jego numer i sama z nim
będziesz pisać. – Bang zabrała od przyjaciółki telefon i dopisała do listy
kontaktów numer Marka. Eunji nie mogła uwierzyć, że przyjaciółka z taką
dziecinną naiwnością sama pcha swojego chłopaka w ramiona innej dziewczyny. –
Napisz do niego i się umówcie – dodała, oddając Jung jej telefon.
Eunji kiwnęła głową na zgodę i
weszła w wiadomości, by napisać do Marka, jednak wtedy otrzymała smsa od
Jacksona.
- Cholera, zapomniałam! –
wykrzyknęła spanikowana, podrywając się z krzesła. Widząc zdezorientowaną minę
przyjaciółki, posłała jej przepraszające spojrzenie i uśmiechnęła się lekko. –
Muszę zanieść Jacksonowi obiad. Poczekasz tutaj na mnie? Zaraz wrócę.
- Nosisz mu jedzenie do szkoły? –
Minah zmarszczyła pytająco czoło, kompletnie nie poznając swojej przyjaciółki.
Jeszcze niedawno darła koty z tym chłopakiem i ciągle narzekała, że jest
skończonym kretynem, a teraz bawiła się w jego niańkę? – Tatulek zwolnił
gosposię, że nie ma mu kto zrobić jedzenia?
- Daj spokój – mruknęła Eunji, przerzucając
przez ramię plecak. – Zaraz wrócę! – dodała i czym prędzej wybiegła z jadalni.
Chłopcy jak zwykle siedzieli na
trzecim piętrze i wszyscy oprócz Wanga coś jedli. Na widok zmierzającej ku nim
dziewczyny, Jackson uśmiechnął się szeroko i wyciągnął przed siebie ręce,
domagając się swojego obiadu. Według Eunji wyglądał wtedy jak małe dziecko,
które chce czegoś od mamy. Zdyszana Jung usiadła na ławce i podała chłopakowi
pojemnik z jedzeniem.
- Mam beznadziejną kondycję –
stwierdziła, łykając łapczywie powietrze. Starła z czoła kropelki potu i
podniosła się z ławki. – Wracam do Minah.
- Nie zjesz z nami? – spytał
rozżalony Jackson, wpatrując się w Eunji szczenięcymi oczkami.
- Nie, obiecałam Minah, że
dzisiaj razem zjemy obiad – odpowiedziała, a potem pobiegła z powrotem w stronę
schodów.
Usłyszała jeszcze głośne
„dziękuję” padające z ust Jacksona i na dobre zniknęła chłopakom z oczu. Kiedy
dotarła na stołówkę, było tam już mało osób. Jung rozejrzała się za swoją
przyjaciółką, jednak nigdzie jej nie było. Zdziwiona brakiem Minah, wyjęła z
kieszeni mundurka telefon i wybrała numer do dziewczyny.
- Gdzie jesteś?
- Poszłam do klasy. Skoro Jackson
jest ważniejszy, to nie mamy o czym mówić – stwierdziła oschle Minah i
rozłączyła się, nie dając Eunji dojść do słowa.
- Eish – syknęła szatynka,
marszcząc zabawnie nos. Do dzwonka na lekcję pozostało jeszcze sporo czasu,
dlatego postanowiła wrócić na trzecie piętro. Od początku wolała spędzić długą
przerwę razem z chłopakami, ale Minah tak bardzo nalegała na wspólne zjedzenie
obiadu, że ostatecznie przystała na jej propozycję. W końcu czego nie robi się
dla przyjaciółki. – Wróciłam! – oznajmiła wesoło Eunji, podbiegając do
chłopaków.
- Minah strzeliła focha? –
zaśmiał się Jaebum, bez problemu domyślając się, dlaczego Jung do nich wróciła.
Widząc jej niemrawą minę, mrugnął do niej zalotnie, co nie umknęło uwadze
siedzącego obok Jacksona.
Wang wyprostował się maksymalnie,
wypinając dumnie pierś i posłał chłopakowi mordercze spojrzenie, jednak ten to
zignorował i śmiejąc się pod nosem, wrócił do jedzenia lunchu. Jackson
nienawidził tego, że tak wielu chłopaków lgnęło do Eunji. Ona nic sobie z tego
nie robiła i praktycznie nie dostrzegała jakichkolwiek oznak zainteresowania,
co było jeszcze bardziej denerwowało Jacksona. Jung w oczach przystawiających
się do niej chłopaków była niewinną i naiwną dziewczynką, którą można bez
wyrzutów ranić. Gdyby mógł, pozbyłby się tych wszystkich natrętów i sprawiłby,
że Eunji zaczęłaby go dostrzegać nie tylko jako swojego przyjaciela, ale i
materiał na potencjalnego chłopaka.
Tylko dlaczego ona była taka
uparta?
- Idę do klasy – powiedziała
dziewczyna, podnosząc się z ławeczki.
- Oprowadzę cię! – Jackson w
ekspresowym tempie dokończył jedzenie i wrzuciwszy wszystkie swoje rzeczy do
plecaka, uśmiechnął się szeroko od szatynki. – Chodźmy więc!
Eunji zmarszczyła pytająco czoło,
zastanawiając się, czy przypadkiem jedzenie, które dała Jacksonowi nie było
przeterminowane, ale przecież sama kilka minut wcześniej jadła to samo i jakoś
nie odczuwała żadnych skutków ubocznych. Chłopak klasnął wesoło w dłonie, a
potem złapał szatynkę za przedramię i nie żegnając się z przyjaciółmi, ruszył w
stronę schodów, ciągnąc za sobą zdezorientowaną Jung.
- Brałeś coś? – spytała, podążając
krok w krok za brunetem.
- Nie – zaśmiał się i spojrzał
przez ramię na Eunji, która tylko pokręciła głową z rozbawieniem. – Shin oddał
wam testy?
- Tak. Nie zaliczyłam, ale
pozwolił mi poprawiać w przyszłym tygodniu – odpowiedziała, robiąc
niezadowoloną minę. – Minah załatwiła mi korepetycje u Marka.
- Co? – Jackson na dźwięk imienia
tego chłopaka przystanął w miejscu i mrużąc oczy, spojrzał groźnie na
dziewczynę. – Mark będzie dawał ci korepetycje? Przecież jestem dobry z
angielskiego i równie dobrze to ja mógłbym ci pomóc! – zauważył oburzony,
gestykulując przy tym rękoma, jak to miał w zwyczaju robić, gdy się denerwował.
- Kiedy? – Eunji założyła ręce na
biuście i uniosła kpiąco lewą brew. – Ledwo ci starcza czasu na zjedzenie
obiadu, a ty mówisz, że mógłbyś mi dać korepetycje z angielskiego? Poza tym,
czemu się tak bardzo denerwujesz? Z tego, co zauważyłam, to polubiłeś Marka.
Wang w ostatnim momencie ugryzł
się w język i machnąwszy dłonią na szatynkę, poszedł w swoją stronę. Miał jej
powiedzieć, że po prostu jest zazdrosny i nie chce, żeby jakikolwiek chłopak
się do niej zbliżał? Eunji z miejsca by go wyśmiała i nazwała idiotą, a potem
co chwilę wracałaby do tego, chcąc mu dopiec. Jung chyba nigdy nie będzie w
stanie dostrzec, jak bardzo Jacksonowi na niej zależy i do końca życia będzie
dla niej tylko przyjacielem, z którego można się pośmiać.
Czując wibracje w kieszeni
spodni, sięgnął po telefon i westchnął głośno, gdy zobaczył wyświetlające się
na ekranie imię. Nie miał najmniejszej ochoty na trening, jednak zawody
zbliżały się wielkimi krokami, a ostatnio coraz rzadziej odwiedzał salę
treningową i wiedział, że jeśli nie weźmie się w garść, to złoto przejdzie mu
koło nosa.
- Mam nadzieję, że fochy ci już
przeszły i pojawisz się dzisiaj na treningu.
- Po tej lekcji będę miał
dwugodzinne okienko – powiedział Jackson, od razu przypominając sobie, jak
kilka dni wcześniej Eunji prosiła go, żeby zwolnił z treningami i trochę
odpoczął, ale co ona mogła wiedzieć? Nigdy nie musiała nikomu udowadniać, że
jest cokolwiek warta. Te mistrzostwa były dla niego szansą na odbudowanie
relacji z ojcem i zyskanie szacunku w jego oczach. – Będę za godzinę – dodał, a
potem się rozłączył, nie mając ochoty na dalszą rozmowę z trenerem.
- Jackson! – zawołała Jung,
podbiegając do chłopaka. – Co cię ugryzło?
- Komar. W nogę. Trochę swędzi,
ale daję radę – odpowiedział Jackson, uśmiechając się przy tym głupio. – Coś
jeszcze?
- Słucham? – Eunji otworzyła
szeroko oczy, nie bardzo rozumiejąc sytuację, w której się znalazła. Jeszcze
kilkanaście minut temu Jackson zachowywał się, jakby się czegoś naćpał, a teraz
zamienił się w ponuraka. – Powiesz mi, co się dzieje, czy mam zgadywać?
- Nawet, gdybyś próbowała, to i
tak nigdy nie zgadniesz – zakpił Wang, wprawiając przyjaciółkę w jeszcze
większe zdezorientowanie.
- Chcesz powiedzieć, że jestem
głupia?
- Nie. Jesteś ślepa, Eunji –
mruknął w odpowiedzi i odwróciwszy się na pięcie, odszedł do klasy.
- Yah! Jackson! – krzyknęła
dziewczyna, jednak on ją zignorował i zatrzasnął za sobą drzwi. – Co za… -
prychnęła pod nosem oburzona, nie zamierzając dłużej bawić się w gierki
chłopaka.
Czasami bywał niemożliwy, jednak
Eunji nie potrafiła się na niego długo złościć. Po kłótni wystarczało, że
przyszedł do niej, uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób, zrobił słodką minkę
i ona była gotowa mu wszystko wybaczyć. Poza tym wiedziała też, że Jacksonowi
nie jest łatwo i jego wybuchy złości czy ciągłe obrażanie się z byle powodu
tłumaczyła tym, że nie ma nawet czasu porządnie odpocząć, gdyż nieustannie musi
trenować do zawodów, by udowodnić ojcu, że jest wart jego szacunku. Szkoda
tylko, że Wang senior w ogóle nie doceniał wysiłku swojego syna i od ponad
dwóch lat ani razu nie pokazał się na zawodach. Podobnie było z mamą chłopaka,
ale ona to już inna historia.
Eunji kompletnie tego nie
rozumiała, bo sama potrafiła zrezygnować dosłownie ze wszystkiego, by móc być
na trybunach i wspierać okrzykami swojego przyjaciela. Raz nawet nie poszła na
koncert Beast, na który czekała kilka miesięcy. Niespodziewanie zawody zostały
przesunięte i wypadały akurat w ten sam dzień, kiedy występował ukochany zespół
Eunji. Mimo to podjęcie decyzji nie było dla niej trudne i od razu wybrała
zawody Jacksona, dochodząc do wniosku, że następnym razem pójdzie na koncert
Beast i być może uda jej się wtedy zaciągnąć na niego któregoś ze swoich
przyjaciół.
*
Kiedy tylko rozbrzmiał dzwonek na
przerwę i nauczyciel opuścił klasę, Jackson wrzucił wszystkie swoje rzeczy do
plecaka i ignorując ciekawskie spojrzenia kolegów, wyszedł na korytarz. Nie
chcąc tracić czasu na pogaduszki z przyjaciółmi, których zapewne spotkałby
gdzieś po drodze, przyspieszył kroku i już po chwili znalazł się poza szkolnymi
murami. Pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna, jak na grudzień, dlatego
Jackson nawet nie trudził się, żeby zakładać kurtkę. Narzucił ją jedynie na
ramiona i żwawym krokiem poszedł na przystanek autobusowy.
Na szczęście droga ze szkoły do
miejsca, w którym odbywały się jego treningi nie była długa i już po kilku
minutach jazdy wypełnionym po brzegi autobusem znalazł się na miejscu. Wiedział,
że Minho i tak będzie na niego zły, że poszedł na lekcje zamiast od razu z
samego rana zjawić się na treningu. Jackson nie chciał jednak opuszczać szkoły,
bo przecież do egzaminów nie zostało dużo czasu i chociaż na lekcjach mógł się
czegokolwiek nauczyć, bo w domu nie miał na to sił.
- Nareszcie! – powiedział Minho,
widząc zmierzającego w jego stronę Jacksona. – Idź się przebierz i widzimy się
na sali.
*
Przez cały trening młody Wang nie
mógł się skupić. Wciąż myślał o Eunji i tym całym Marku. Przecież on też byłby
dobrym nauczycielem, więc dlaczego zgodziła się przyjmować korepetycje od
kompletnie obcego chłopaka zamiast zgłosić się do swojego przyjaciela? Fakt,
był zajęty i ledwo starczało mu czasu na kilka godzin snu, ale dla Eunji był
gotów zrezygnować z odpoczynku, byleby tylko jej pomóc i mieć pewność, że żaden
Mark nie będzie jej podrywał.
- Jackson! Skup się! – wrzasnął
poirytowany Minho, gdy chłopak kolejny raz potknął się na macie i przez to nie
trafił przeciwnika. – Do cholery, co się z tobą dzisiaj dzieje? Zakochałeś się
czy co?
Na te słowa Jackson napiął
nieświadomie mięśnie i zagryzł mocno szczękę. Miał ochotę rzucić w trenera
szpadą i wygarnąć mu wszystko prosto w twarz, ale wiedział, że to i tak nic by
nie dało, a gdyby ojciec się o tym dowiedział, zrobiłby mu taką awanturę, że
równie dobrze mógłby się wyprowadzić z domu. Minho był jednym z najlepszych trenerów
w Seulu i Jackson powinien dziękować na kolanach, że ten zechciał zająć się
jego trenowaniem.
Chłopak praktycznie od
podstawówki uprawiał szermierkę. Jeszcze mieszkając w Hong Kongu zdobywał złote
medale i przez jakiś czas był reprezentacji. Później jednak musiał zrezygnować
z drużyny na rzecz wyprowadzki do Korei, której tak naprawdę w ogóle nie
chciał, ale przecież był tylko dzieciakiem i nie miał nic do gadania. Po
rocznej przerwie za namową ojca wrócił do szermierki, czego czasami bardzo żałował.
Gdyby tego nie zrobił, mógłby prowadzić normalne życie, jak jego przyjaciele.
Miałby więcej wolnego czasu, może znalazłby sobie w końcu kogoś na stałe i
przestałby randkować z kim popadnie, byleby tylko nie czuć się samotnym.
- Nie czuję się najlepiej –
wymruczał pod nosem, jednak trener albo nie usłyszał jego słów, albo po prostu
je zignorował, dochodząc do wniosku, że chłopak znów przesadza.
- Na dzisiaj koniec – powiedział
w końcu Minho, widząc, że trening Jacksona to tylko strata cennego czasu. – Idź
się przebrać. Jutro nie pójdziesz na lekcje i przyjdziesz z samego rana na
trening. W sobotę są zawody, więc teraz musisz skupić się tylko na nich.
Wang zdjął maskę i odgarnął ze
spoconego czoła kosmyki włosów. Ukłoniwszy się lekko, pożegnał się z trenerem i
opuścił salę treningową. W połowie drogi do szatni poczuł, jak robi mu się
słabo, a nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Jackson oparł się ramieniem o
ścianę i na chwilę przymknął powieki, by zatrzymać wirujący dookoła niego
korytarz. Drżącą dłonią poluzował kapsle przy zapięciu ubrania i wziął głęboki
wdech.
Słysząc odgłos czyichś kroków,
odepchnął się od ściany i ledwo widząc na oczy, ruszył w stronę szatni. Wolał
nie zostać przyłapanym przez Minho albo któregoś z innych pracowników. Nie
chciał, żeby ktokolwiek wiedział o jego problemach ze zdrowiem. Jeśli wyszłoby
to na jaw, mógłby się pożegnać z zawodami, bo komu jest potrzebny chory
zawodnik, który w każdej chwili może zemdleć?
- Weź się w garść, Jackson –
wyszeptał słabym głosem, opierając się o drzwi szatni. – Nie możesz teraz
odpuścić.
*
Kiedy po raz kolejny Jackson
odrzucił połączenie, Eunji zrezygnowała z dalszych prób dodzwonienia się do
niego i rozczarowana schowała telefon do kieszeni marynarki. Była wściekła na
chłopaka, bo od tamtego incydentu podczas przerwy obiadowej w ogóle się do niej
nie odezwał, a zwykle to on pierwszy wyciągał rękę na zgodę. Poza tym Eunji nie
była niczemu winna. To Jackson zachował się jak skończony idiota, obrażając się
o nie wiadomo co. Jung kompletnie nie rozumiała, dlaczego jej przyjaciel tak
bardzo zezłościł się, kiedy wspomniała o korepetycjach z Markiem. Fakt, sama
też nie była zbytnio z tego zadowolona, jednak wolała przemęczyć się tych kilka
godzin i poprawić sprawdzian, by nie psuć sobie końcowej oceny. Jackson i tak
nie mógłby jej pomóc, bo przecież ledwo starczało mu czasu na sen, nie mówiąc
już o przygotowaniach do egzaminów końcowych.
- Co masz taką minę? – zapytała
Suzy, siadając obok Eunji na ławce. – Coś się stało?
- Posprzeczałam się z Jacksonem –
wymruczała pod nosem szatynka, robiąc przy tym niezadowoloną minę. – Wkurzył
się na mnie, jak powiedziałam, że Mark będzie dawał mi korepetycje z
angielskiego.
- Czekaj… - Bae zmarszczyła
pytająco czoło i spojrzała uważnie na przyjaciółkę. – Mark? Chłopak Minah? –
spytała, a Eunji w odpowiedzi kiwnęła głową i uśmiechnęła się krzywo. – I ty
się dziwisz, że Jackson się wściekł? Każdy na jego miejscu zachowałby się tak
samo. Mark to… Sama przyznaj, ale nie ma chyba na tym świecie dziewczyny,
której by się nie podobał.
Eunji zagryzła nerwowo dolną
wargę i odwróciła głowę w przeciwną stronę, byleby tylko Suzy nie dostrzegła jej
niezadowolonej miny. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła idących w ich stronę
chłopaków. Chociaż Bae była jej bliska – być może bliższa od Minah – to wolała
nie rozmawiać z nią na temat Marka. Z nikim nie chciała o nim rozmawiać, bo
wiedziała doskonale, jakby to wyglądało. Przecież nie mogła powiedzieć, że
podoba jej się chłopak przyjaciółki, bo wyszłaby na skończoną idiotkę.
- Nie widzieliście Jacksona? –
zapytała Eunji, gdy tylko Youngjae usiadł obok niej na ławce. – Posprzeczaliśmy
się na przerwie obiadowej i teraz ode mnie nie odbiera.
- Ma dwugodzinne okienko i
poszedł na trening – powiedział JB, wystukując na dotykowym ekranie kolejną w
ciągu ostatnich pięciu minut wiadomość. – Pewnie przyjdzie na kolejną lekcję –
dodał, a potem uśmiechnął się szeroko, gdy otrzymał odpowiedź.
- Z kim ty tak piszesz, co? –
zapytała rozbawiona Eunji, dochodząc do wniosku, że skoro Jackson nie raczył
poinformować jej o swoich planach, to nie warto tracić energii na rozmawianie o
nim. Najwidoczniej za nic miał zdanie przyjaciółki i prośby o to, żeby bardziej
się oszczędzał. Eunji zdążyła przyzwyczaić się do tego, że Jackson musiał być
we wszystkim najlepszy.
- A z taką koleżanką –
odpowiedział chłopak i uśmiechnął się promiennie. – Zazdrosna? – zaśmiał się,
puszczając przyjaciółce oczko.
- O ciebie zawsze jestem
zazdrosna. – Eunji odwzajemniła uśmiech i wzruszyła beztrosko ramionami. – To
co to za koleżanka, hm? Znamy ją? Ktoś z naszej szkoły?
- Nie, nikt z naszej szkoły.
Poznałem ją… na czacie.
Eunji wytrzeszczyła oczy na
przyjaciela i wybuchła głośnym śmiechem, a reszta jej zawtórowała. Fakt, Jaebum
robił wiele zwariowanych rzeczy i nie sposób je było zliczyć, ale o czatowaniu
z nieznajomymi na czacie nikt by nawet nie pomyślał. W pierwszej chwili Jung
myślała, że JB robi sobie z nich żarty i zaraz też zacznie się śmiać, jednak
jego poważna mina uświadomiła ją, że wcale ich nie wkręca.
- Skąd wiesz, że te dziewczyny są
naprawdę dziewczynami? – zapytał w końcu Jinyoung, z całych sił próbując
powstrzymać się przed kolejnym wybuchem śmiechu.
- Yah, pewnie wysyłają sobie
słodkie fotki – parsknęła Eunji, próbując za wszelką cenę zachować powagę, co
naprawdę w zaistniałej sytuacji było bardzo trudne. – Albo nagie zdjęcia. Takie
pikantne romanse.
- Wam coś powiedzieć – burknął
pod nosem Jaebum i obrażony odwrócił się na pięcie, po czym odszedł w swoją
stronę.
- Wiecie co? – odezwał się
Youngjae, uśmiechając się przy tym wrednie, co nie zwiastowało nic dobrego. –
Chyba mam pomysł.
- Aż mam gęsią skórkę – zaśmiała
się Jung, zerkając kątem oka na siedzącą obok Suzy, która namiętnie wymieniała
z kimś smsy. – Yah, ty też podrywasz chłopaków na czacie? – zażartowała, a
brunetka momentalnie zamarła w bezruchu, wpatrując się z przerażeniem w ekran
swojego telefonu.
- Aj, ty to masz poczucie humoru
– powiedziała sztucznie słodkim głosem Suzy i trąciła przyjaciółkę w ramię. –
Pisałam do mamy, bo muszę zostać dłużej w szkole.
Eunji kiwnęła głową na zgodę, nie
mając sumienia dłużej pastwić się nad przyjaciółką. Wiedziała, że gdyby Suzy
poznała jakiegoś chłopaka, to byłaby pierwszą osobą, której by o tym
powiedziała. Może nie znały się wyjątkowo długo, jednak często spędzały ze sobą
czas i to sprawiło, że szybko się do siebie zbliżyły. Prawda była taka, że
Eunji znacznie lepiej czuła się w towarzystwie Suzy niż przy Minah. Miała z Bae
o wiele więcej wspólnych zainteresowań, a poza tym ona uwielbiała spędzać czas
z chłopakami. Oni zresztą też od razu polubili Suzy, co sprawiło, że dziewczyna
szybko odnalazła miejsce w ich paczce.
- To jaki jest twój plan, nasz
diabełku? – Eunji spojrzała uważnie na przyjaciela, który na te słowa
uśmiechnął się szatańsko i zatarł dłonie.
- A więc…
*
Kolejną przerwę Jaebum postanowił
spędzić w klasie. Nie miał ochoty rozmawiać z przyjaciółmi po tym, jak go
wyśmiali, gdy w końcu zdobył się na odwagę, by powiedzieć im o czatowaniu z
dziewczynami. Fakt, może nie było to poważne z jego strony, bo jaką mógł mieć
pewność, że pod słodkim nickiem nie ukrywa się stary zboczeniec, jednak mimo
wszystko JB postanowił zaryzykować. Gdyby tego nie zrobił, nie poznałby PinkBlossom, a to właśnie z nią
najczęściej rozmawiał. Inne dziewczyny przestały mieć dla niego znaczenie.
Równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być.
Znajomość z PinkBlossom zaczęła się tak, jak każda inna znajomość na czacie.
Jaebum na chybił trafił wybierał spośród nicków kilka najbardziej rzucających
się w oczy i zaczynał rozmowę. Kiedy nie znajdował z daną osobą żadnych
wspólnych tematów, szukał kolejnej i tak w kółko. Po jakimś czasie trafił
właśnie na PinkBlossom i już po
pierwszej wymianie zdań doszedł do wniosku, że to właśnie jej szukał przez ten
cały czas. Dziewczyna szybko zdobyła jego zaufanie, a także i serce, co pewnie
według niektórych było śmieszne, bo jak można zakochać się w kimś, kogo nigdy
nie widziało się na oczy? Jaebum sam w to nie mógł uwierzyć. Przecież sam
zawsze pierwsze zwracał uwagę na wygląd, a nie na osobowość dziewczyny. Był
totalnie płytkim facetem, jednak to zmieniło się, gdy poznał na czacie PinkBlossom. Mimo jego nalegań wciąż nie
chciała wysłać mu swojego zdjęcia, chociaż on zrobił to już po trzech
tygodniach znajomości, chcąc zapewnić dziewczynę, że nie jest żadnym
zboczeńcem, który poluje na kolejną ofiarę.
- Można się dosiąść?
Słodki, dziewczęcy głos wyrwał
Jaebuma z chwilowego letargu. Zdezorientowany spojrzał na stojącą obok jego
ławki Krystal i uśmiechnąwszy się do niej lekko, kiwnął głową na wolne krzesło.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji ze
sobą porozmawiać – zauważyła dziewczyna, wpatrując się rozanielonym wzrokiem w
Jaebuma. – I nie miałam okazji przeprosić cię za tamtą sytuację. Nie byłam
wtedy w dobrym humorze i niepotrzebnie się na tobie wyżyłam.
- W porządku – rzucił Im,
posyłając blondynce przyjazny uśmiech. Nie rozumiał, dlaczego nagle Krystal
zdecydowała się z nim porozmawiać. Od jej pierwszego dnia w Nankam mięło sporo
czasu i dotychczas nie wykazywała zbyt wielkiego zainteresowania jego osobą. Czyżby
w końcu dostrzegła w nim kogoś wartościowego? – Każdy miewa gorszy dzień –
dodał, zerkając na swój telefon, by sprawdzić, czy nie dostał odpowiedzi od PinkBlossom. Zawiedziony brakiem
jakiegokolwiek smsa, westchnął cicho i ponownie spojrzał na Krystal.
- Co prawda już trochę poznałam
tę szkołę, ale jeśli nie miałbyś nic przeciwko, to chciałabym, żebyś w razie
czego został moim przewodnikiem – powiedziała blondynka, niebezpiecznie
zbliżając się do Jaebuma. – Poza tym wciąż słabo rozumiem kulturę koreańską. Te
wszystkie zwroty grzecznościowe to dla mnie czarna magia.
- Tak? – Im zmarszczył pytająco
czoło, nie bardzo rozumiejąc, z czym dziewczyna ma taki problem. Przecież
doskonale znała koreański, a siostra czy rodzice zapewne nie zapomnieli
wtajemniczyć jej także w kulturę. – To dziwne, bo nie zauważyłem, żebyś miała
jakiekolwiek problemy z dogadaniem się z innymi.
- Myślałam, że jesteś bardziej
błyskotliwy – westchnęła widocznie rozczarowana Krystal, patrząc pobłażliwie na
chłopaka. – Próbuję się z tobą umówić.
- U… umówić? – wydukał Jaebum,
nie dostrzegając wchodzącej do klasy Sueji. – Chcesz się ze mną umówić?
Dlaczego?
- A czy musi być jakiś powód? –
zaśmiała się Krystal, zerkając na siadającą w swojej ławce brunetkę. – Doszłam
do wniosku, że źle zaczęliśmy naszą znajomość i teraz chcę się zrehabilitować.
To jak?
- Raczej nie będę zainteresowany
– odpowiedział i wzruszył obojętnie ramionami. – Mam już kogoś – dodał, a potem
uśmiechnął się lekko.
Jaebum przez chwilę wpatrywał się
w twarz Krystal, która wyglądała, jakby właśnie ktoś jej powiedział, że wcale
nie jest taka ładna i powinna przejść operację plastyczną, żeby móc się
komukolwiek spodobać. Zapewne nigdy wcześniej nie dostała kosza od chłopaka i to
ona zazwyczaj ich rzucała, więc nic dziwnego, że zareagowała w taki sposób na
słowa Jaebuma.
Oburzona dziewczyna uniosła
dumnie głowę i podniosła się z krzesła. Niestety zahaczyła nogą o ławkę i z
hukiem upadła na ziemię, przy okazji zrzucając na siebie leżące na blacie
książki i zeszyty jednego z uczniów. Chłopak w ostatniej chwili powstrzymał się
przed parsknięciem śmiechem i szybko podniósł się z krzesła, żeby pomóc
blondynce, jednak ona odtrąciła jego dłoń i sama wstała z ziemi. Otrzepała z
kurzu mundurek i wyszła z klasy, po drodze rzucając mordercze spojrzenie
rozbawionej całą tą sytuacją Suzy.
*
Nie chcąc tracić czasu, Minah narzuciła na
siebie kurtkę i zabierając z ławki plecak, pędem ruszyła ku wyjściu z klasy.
Reszta uczniów nawet nie zdążyła spakować swoich rzeczy, a Bang już znajdowała
się przy frontowych drzwiach szkoły. Widząc stojącego przed budynkiem Marka,
uśmiechnęła się szeroko i wyszła na zewnątrz, od razu zapinając kurtkę, gdyż o
tej porze było niesamowicie zimno. Minah nienawidziła takich skoków
temperatury, bo rano nigdy nie wiedziała, co powinna założyć. Gdyby nie mama,
pewnie ubrałaby cienką kurtkę i wracając ze szkoły całkowicie by przemarzła.
- Oppa! – wykrzyknęła szczęśliwa, rzucając się chłopakowi na szyję. –
Stęskniłam się za tobą – przyznała, przytulając się z całych sił do szatyna,
który z ledwością mógł utrzymać równowagę.
- Ja za tobą też – powiedział,
jednak brak ekscytacji w jego głosie mówił co innego. – Idziemy czy czekamy
jeszcze na kogoś? – spytał, ukradkiem rozglądając się po placu za Eunji.
Miał cichą nadzieję, że
dziewczyna do nich dołączy. Jej dzisiejszy sms z prośbą o udzielenie
korepetycji sprawił, że Mark nie mógł potem o niczym innym myśleć, jak tylko o
spotkaniu Jung. Na samą myśl o tym, że niedługo będą spędzać ze sobą trochę
czasu sam na sam przyprawiał go o przyjemne dreszcze i szybsze bicie
serca.
- Idziemy sami. Eunji będzie
wracać z chłopakami – powiedziała Minah, domyślając się, że to ją miał na myśli
Mark. – Umówiliście się już na korepetycje?
- Tak. W sobotę się spotykamy –
odpowiedział i wsunął do kieszeni kurtki zmarznięte dłonie. Nagle uwagę
chłopaka przykuła wychodząca ze szkoły wysoka blondynka. Mark otworzył szeroko
oczy ze zdziwienia, nie wierząc w to, co widzi. Czy to naprawdę była Krystal?
Ta sama Krystal, z którą chodził do jednej szkoły w Los Angeles i która
zatruwała mu przez tyle lat życie? – Minah, znasz tę dziewczynę? – zapytał,
wskazując ukradkiem blondynkę.
- Tak. To nowa uczennica. W sumie
już nie taka nowa, ale jakiś czas temu przeniosła się z siostrą do naszej
szkoły – odpowiedziała Bang i wzruszyła obojętnie ramionami. – Amerykanka –
prychnęła pod nosem, mając już dość tego, że wszyscy wciąż tak bardzo
zachwycali się tą dziewczyną. – Czemu pytasz?
- Znam ją z Los Angeles. – Mark z
ledwością wydukał te słowa, wciąż nie mogąc uwierzyć, że Krystal chodzi do tej
samej szkoły co Minah. Momentalnie zrobiło mu się żal uczniów i nauczycieli, bo
wiedział doskonale do czego zdolna jest ta dziewczyna. Potrafiła być prawdziwym
wrzodem na tyłku. – Uważaj na nią, dobrze? – Spojrzał uważnie na Minah, która
jedynie kiwnęła głową, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi.
- Możemy już iść? – spytała,
biorąc chłopaka pod rękę.
Mark uśmiechnął się lekko i ostatni
raz spojrzał w stronę wsiadającej do czarnego mercedesa Krystal, co było jego
błędem, gdyż właśnie w tym momencie dziewczyna obejrzała się przez ramię i
zatrzymała wzrok właśnie na nim. W pierwszej chwili zareagowała tak samo, jak
Mark, jednak zaraz jej usta wygięły się w kpiącym uśmiechu. Potem wsiadła do
samochodu i zatrzasnęła za sobą drzwi.
- Co jest? – spytała zdziwiona
Jessica, przyglądając się uważnie wyraźnie zadowolonej siostrze.
- Nic takiego. Po prostu
zobaczyłam fajnego chłopaka – odpowiedziała Krystal i włożyła do uszu
słuchawki, tym samym dając siostrze do zrozumienia, że nie ma ochoty na
rozmowę.
*
Na pożegnanie Youngjae ukłonił
się nisko i wyszedł z budynku, przed którym czekała na niego Eunji. Był
zadowolony, że po męczących poszukiwaniach nareszcie udało mu się znaleźć
pracę. Co prawda nie była to wymarzona posada i może nie zapewniała wysokich
zarobków, ale chcąc kontynuować naukę śpiewu musiał się poświęcić, a
roznoszenie ulotek nie wydawało się być bardzo ciężkim zadaniem.
- Jeśli chcesz, to mogę ci
pomagać – powiedziała Eunji, gdy szli w stronę jej domu.
Choi uparł się, że odprowadzi ją
pod same drzwi, chcąc mieć pewność, że nic nie stanie się jego przyjaciółce.
Najwidoczniej jemu także udzieliło się to, co mówili w wiadomościach na temat
tego psychopaty. Ostatnio nie było żadnych zgłoszeń o kolejnych napadach, ale
Youngjae wolał dmuchać na zimne.
- Nie. Poradzę sobie, ale dzięki
za propozycję. – Choi uśmiechnął się lekko i widząc, jak Eunji trzęsie się z
zimna, objął ją ramieniem i przytulił do siebie. – O co pokłóciłaś się z
Jacksonem?
- Wkurzył się, jak powiedziałam
mu, że Mark będzie dawał mi korepetycje z angielskiego.
- Chłopak Minah? – Youngjae
otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. – Minah się na to zgodziła?
- To był jej pomysł – zaśmiała
się nerwowo Eunji. Z każdą kolejną rozmową na ten temat dochodziła do wniosku,
że był to bardzo zły pomysł. Niestety wszystko już było ustalone i nie chciała
się wycofywać, zwłaszcza że naprawdę potrzebowała dodatkowych lekcji z
angielskiego. – Wiem, jak to wszystko brzmi, ale Minah nie dała mi innego
wyboru.
- W porządku. Po prostu uważaj –
powiedział spokojnie Choi, pogładził Eunji po ramieniu. – Oglądałaś ostatnio
wiadomości? W ogóle nie mówią o tym psycholu.
- Mam nadzieję, że już o nim nie
usłyszymy – westchnęła cicho. – Nie chcę bać się wracać sama do domu w obawie,
że ktoś może mnie napaść. Już ostatnio wydawało mi się, że jestem śledzona.
- Jak to?
- Pamiętasz, jak byliśmy w Arario? – Eunji zerknęła na przyjaciela,
który po chwili namysłu kiwnął głową. – Potem wracałam sama do domu i przez
całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
- Bo śledził – rzucił bez namysłu
Youngjae i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co powiedział. Przecież Wang go
zabije. Widząc pytającą minę Eunji, westchnął ciężko i zabrał rękę z jej ramienia.
– To nie był psychopata, ale Jackson.
- Wielka mi różnica – prychnęła
Jung, na co chłopak zaśmiał się głośno. – Czekaj… Jackson mnie wtedy śledził?
Po cholerę? – zapytała, gdy w końcu dotarł do niej sens słów Choi.
- Chciał mieć pewność, że nic ci się
nie stanie w drodze do domu, a byłaś podobno na niego wkurzona i wolał nie
proponować tego osobiście – wyjaśnił Youngjae, drapiąc się nerwowo po karku. –
Wyszedł więc za tobą z klubu i odprowadził pod dom. Znaczy… Wiesz… Śledził cię
aż do domu.
- Czemu mi tego wcześniej nie
powiedziałeś? – zapytała rozczarowana Eunji, której momentalnie minęła złość na
Jacksona. Miała ochotę od razu do niego zadzwonić czy napisać i podziękować mu
za troskę. Co prawda dziwnie ją okazał, ale liczył się sam fakt. – Czemu on mi
tego nie powiedział? – dodała, robiąc zamyśloną minę. – Przecież on zawsze lubi
zgrywać bohatera.
- A bo ja wiem? – Youngjae
wzruszył ramionami. – To Jackson. Za nim nie nadążysz. Tylko nie mów mu o tym,
że ci powiedziałem, dobrze?
- Ale…
- Proszę. On mi to powiedział w
tajemnicy. Nikt poza mną do tej pory o tym nie wiedział.
- W porządku.
Eunji była rozczarowana prośbą
przyjaciela, ale mimo wszystko zdecydowała się o niczym nie mówić Jacksonowi.
Jeśli chłopak będzie chciał, to sam jej o tym w końcu powie.
*
Jaebum potarł palcami zmęczone od
ciągłego wpatrywania się w ekran oczy i ziewnął przeciągle, kątem oka zerkając
na godzinę. Dochodziła już dwudziesta trzecia, dlatego postanowił odpuścić
dalsze czekanie na PinkBlossom, która
tego dnia w ogóle nie pojawiła się na czacie. Chłopak już miał wyłączyć
przeglądarkę, gdy nagle otrzymał na czacie nową wiadomość. Zdziwiony otworzył
okienko i zaśmiał się cicho, widząc nieznany mu dotąd nick.
DancingQueen: cześć, popiszemy? :)
JaeBum_JB: jasne, czemu nie. swoją drogą, to masz ciekawy nick ;p
DancingQueen: dzięki, ale chyba nie zamierzasz rozmawiać ze mną o moim
nicku?
JaeBum_JB: hahahah niekoniecznie ^^ to o czym chcesz porozmawiać?
DancingQueen: o tobie ;)
*
- Noona, już wróciłem! – zakomunikował Jinyoung, kiedy tylko
przekroczył próg domu.
Nie otrzymawszy odpowiedzi od
dziewczyny, zdjął w przedpokoju buty i odwiesiwszy kurtkę na wieszak, wszedł do
salonu, będąc pewnym, że zastanie tam Yejin. Zdziwiony brakiem obecności
opiekunki oraz Junho, poszedł do kuchni, jednak tam także ich nie było. Chłopak
już miał wyjąć z kieszeni spodni telefon, by zadzwonić do Lee, gdy wtem
usłyszał dobiegający z pierwszego piętra śmiech młodszego brata.
- Noona! – krzyknął Jinyoung, pokonując kolejne schody. Bez pukania
wszedł do pokoju Junho i zatrzymał się w progu, widząc siedzącego na łóżku
ojca. – Ty już w domu? Gdzie Yejin-noona? – spytał, nie kryjąc zaskoczenia.
Zwykle Minwoo nie wracał z pracy
przed dwudziestą, a czasami zdarzało się, że przychodził dopiero rano i to tylko
po to, żeby wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania. Nawet nie wysilał
się, żeby zrobić synom śniadanie, nie mówiąc o zjedzeniu go razem z nimi.
Dlatego Jinyoung był tak bardzo zaskoczony, gdy po powrocie do domu zastał w
nim ojca i to w dodatku grającego z Junho na konsoli
- Poszła już do domu –
odpowiedział Minwoo, uśmiechając się do syna. – W kuchni jest kolacja, to sobie
odgrzej. My już jedliśmy.
- Nie jestem głodny. Jadłem
niedawno w szkole – skłamał chłopak, przyglądając się tej groteskowej scenie.
Wiedział doskonale, że ojciec to
wszystko robił na pokaz, żeby nikt nie zarzucał mu bycia złym tatą. Jinyoung
nie krył złości na mężczyznę, bo to wszystko było tylko grą z jego strony.
Minwoo po każdej kłótni robił tak samo: przez kilka dni przychodził wcześniej
do domu, gotował pyszne jedzenie, bawił się z Junho, a gdy Jinyoung przestawał
się na niego złościć, sprawy wracały do porządku dziennego. Na nieszczęście
Minwoo jego starszy syn nie był już tak naiwny jak kiedyś i nie dawał nabierać
się na te gierki.
- Hyung, tata obiecał, że przyjdzie na moje przedstawienie! –
powiedział podekscytowany Junho, przytulając się do starszego brata.
- Tak? To świetnie! – przyznał
Jinyoung, siląc się na beztroski ton głosu, co było trudne zważywszy na fakt,
jak bardzo był wściekły na ojca. Kucnął naprzeciwko chłopca i uśmiechnął się do
niego. – Będziemy siedzieć w pierwszym rzędzie.
- Naprawdę? – Junho wytrzeszczył
oczy, po czym rzucił się bratu na szyję i mocno go przytulił. – Jesteś
najlepszy, hyung!
Jinyoung westchnął cicho i
pogłaskał chłopca po rozczochranych włosach. W tamtej chwili nienawidził ojca z
całego serca, bo obaj doskonale wiedzieli, że nie dotrzyma obietnicy i po raz
kolejny zawiedzie Junho.
*
Wena wróciła, więc nie ma możliwości, żebym nie dokończyła tego opowiadania. Dziękuję za komentarze, są naprawdę motywujące, gdy dopadają mnie wątpliwości odnośnie dalszego blogowania :)
Ehhh znikoma różnica między jacksonem a psycholem xd ta eunji ms cięty język :D jestem bardzo ciekawa co będzie z to będzie z markiem :D
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam skomentować poprzedniego, a tu już kolejny. Bardzo mnie cieszy, że wena wróciła :D tego brakowało, cotygodniowych rozdziałów u ciebie ^^ tylko teraz tydzień tak mi szybko mija, że mam wrażenie jakbyś poprzedni rozdział dodała wczoraj.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale mam wrażenie jakby tym psychopatą miał być Mark xd w ogóle pomysł z korepetycjami jednocześnie mi się podoba i nie. chcę żeby się spotkali, ale też boję się co Eunji może zrobić. albo co Mark zrobi. taki mi się nieprzewidywalny wydaje. sama ta jego rozmowa z Minah, jakby już nie czekał na spotkanie ze swoją dziewczyną a z Eunji. w sumie to nie chcę, żeby między nimi coś się wydarzyło, bo to skrzywdziłoby tyle osób, Minah, Jacksona i w jakiś sposób Eunji. wolałabym żeby ona się ogarnęła i zauważyła, co czuje do niej Wang, ale wiem, że szybko nie mam co na to liczyć. xd tyle się wydarzyło, że sama nie wiem co mam jeszcze napisać. kocham takie długie rozdziały, bo przynajmniej jak już zacznę to jest co czytać, a nie ledwo bym się rozkręciła, a tu koniec. :D nie potrzebnie ciągle narzekasz, że te rozdziały są długie, bo to jest jedynie zaletą! nie wiem kto mógłby na to narzekać. ludzie, którzy nie lubią czytać raczej nie trafiają na blogi xd przez chwilę myślałam, ze pinkblossom to Krystal, ale tak teraz myślę czy to nie ta dancingqueen. nie wiem czemu tak mi się wydaje, możliwe, że to żadna z nich ;D ale mam wrażenie, ze ta Krystal jeszcze sporo namąci. z resztą po samym tym jak Mark i ona się rozpoznali. ciekawi mnie cholernie co będzie dalej xd zaczynam się czuć jak podczas czytania dsotm, gdzie pod każdym rozdziałem obstawiałam o co chodzi xd i podoba mi się to! :D a choroba Jacksona? mam nadzieję, że to nie wpłynie na te zawody. Jeśli to coś poważnego to może faktycznie powinien zaprzestać treningów, albo chociaż bardziej się oszczędzać. Co do Minah, to tak jak Eunji, nie mogę uwierzyć, że sama podsunęła przyjaciółce pomysł z tymi korepetycjami! i wiedziała, że bedą się spotykać bez niej. Chce odzyskać przyjaciółkę, ale żeby nie straciła nie tylko niej, ale i chłopaka. to raczej nie skończy się dobrze. Suzy to jest ta co zaprosiła Eunji na urodziny? już tak szybko się zaprzyjaźniły? chyba trochę nie nadążam z czasem :D to trochę nie dziwię się Minah, że chce odzyskać przyjaciółkę, ale te jej sposoby... I z kim pisała Suzy? bo nie wydaje mi się, że naprawdę z mamą XD
Niech wena nadal dopisuje ^^
Oooo taaaaak! Tego było mi trzeba. Duża dawka znakomitego opowiadania naprawdę dodaje sił do... życia, tak myślę. :D Eunji robi się coraz to zabawniejsza. Zwłaszcza jeśli chodzi o Jacksona. Rzeczywiście nie pomyliła się co do niego ani trochę. Teraz tylko zastanawiam się kto jest tym psycholem tak na serio. Już mam pewien scenariusz w głowie, ale go nie zdradzę, bo chciałabym się przekonać jak to jest ułożone w Twojej głowie. Pomysłów masz widzę pełno, więc nie ma mowy o odłożeniu opowiadania... Bo jak to zrobisz, to naślę Jacksona i nie w celu odprowadzenia bezpiecznie do domu. :> No ale mniejsza. Duuuużo się działo w tym rozdziale. Kibicowałam Jaebumowi i jego tajemniczej koleżance z czatu, ale widzę, że chyba nie skończy się na jednej. Co do Marka - chłopak ma przechlapane. Totalnie. Wydaje mi się, że Minah specjalnie podprowadza go pod nos Eunji. Ale już sama nie wiem czego mogę się spodziewać. I właśnie to mi się najbardziej podoba. Krystal pewnie dużo narozrabia i pozostawi po sobie zamęt. Tylko, żeby nie wtrącała się do spraw Jacksona i Eunji. ;^; Czekam na kolejny rozdział~! Weny! O(≧∇≦)O
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wena do Ciebie wróciła i dokończysz to opowiadanie, bo bardzo je lubię, zresztą jest tak dobrze poprowadzone, że byłaby wielka szkoda, gdyby zostało urwane po którejś części :)
OdpowiedzUsuńZaczyna się rozdział, a tu na dzień dobry Minah. Słowo daję, coraz bardziej mnie ta dziewczyna irytuje, w całej historii nie ma tak naiwnej i płytkiej postaci jak ona - co oczywiście nie tyczy się życia, bo podobnych osób jest mnóstwo. Nie dziwię się, że Eunji woli spędzać czas z Suzy, zresztą niech Minah nie ma o to pretensji, skoro olała przyjaciółkę ze względu na chłopaka. Ten pomysł z korepetycjami udzielanymi przez Marka był wyjątkowo głupi. Mam nadzieję, że Hyerim nie da się ponieść i pozostanie z tym chłopakiem na stopie koleżeńskiej, bo inaczej to się źle skończy. Zresztą nie zdziwiłabym się, gdyby Mark zerwał z Minah już wcześniej - jaka jest irytująca, wystarczy się przekonać w scenie, w której obraziła się na Eunji za ten obiad dla Jacksona. Serio, dziewczyno?
Nie tylko Hyerim jest ślepa, Jackson też. Oboje mają klapki na oczach i chociaż jedno drugiemu nadskakuje, to nadal tkwią w głębokim przekonaniu, że brakuje wzajemności w ich uczuciach i jedyne, co mogą robić, to tęsknie gapić się na siebie. Jackson mógłby w przypływie złości pocałować Eunji, wtedy by się przekonał, że wcale nie jest taka obojętna, hehe.
Tak swoją drogą, to strasznie się martwię o Jacksona. Chęć zaimpowania temu jego choremu ojcu zakrawa na szaleństwo, zwłaszcza że to się zaczyna odbijać na zdrowiu chłopaka. Poza tym co to za pasja, skoro uprawia się ją tylko po to, by zdobyć szacunek kogoś zupełnie nie doceniającego tego wysiłku? Oby Jackson w porę zwolnił, bo to może mieć nieciekawe skutki.
Hm, czyżby Jaebum poznał na czacie właśnie Suzy? Ten nick mi do niej pasuje, poza tym jej zachowanie wzbudziło moje podejrzenia. Jak dobrze, że to nie Krystal, bo tego się obawiałam najbardziej. Koledzy powinni zostawić JB w spokoju, czasem w internecie spotka się kogoś znacznie bardziej wartościowego niż normalnie.
Lol, a co się Krystal nagle uwidziało? Niech spada od Jaebuma. Mam nieprzyjemne wrażenie, że to ona jest tą całą DancingQueen, która potem zagadała do niego na czacie. Oh no, JB, nie pakuj się w to.
W sumie trochę mi żal Minah, bo Mark totalnie leci na Eunji i wydaje się, że jego prawdziwa dziewczyna stanowi ciężką kulę u nogi. Dałby sobie chłopak spokój z tym związkiem.
Oby Youngjae coś ugrał na tych ulotkach i mógł kontynuować lekcje śpiewu! Btw, niepokoi mnie to, że regularnie wspominasz o tym zboczeńcu grasującym po mieście. Aż zaczynam się bać.
Co do ostatniej sceny: cóż, może i Minwoo ma dobre chęci, ale podobnie jak jego starszy syn nie ufam mu za cholerę. Teraz przez kilka dni trochę się pouśmiecha, kupi Junho parę prezentów i uda przykładnego ojca, a potem znowu wystawi obu chłopaków. Niezbyt przyjemna wizja, ale co zrobić - nie każdy jest dobrym rodzicem.
Rozdział świetny, starałam się wspomnieć w komentarzu o wszystkim, bo wprowadzasz tyle wątków, że trudno coś przemilczeć XD Pozdrawiam <3
Poprzedni rozdział już jakiś czas temu skomentowałam. Niedługo zjawię się tutaj. Póki co, zaklepuje sobie miejsce. ^^
OdpowiedzUsuńZazdrosny Jackson. :)) Ech... jakim cudem Eunji jest taka ślepa i nie dostrzega tego, że podoba się mu się? A może ona zwyczajnie nie chce tego widzieć.. Korepetycje z Markiem, nooo, zapowiada się ciekawie. Hahah, gdyby Minah wiedziała, że Eunji podoba się Markowi, to nie proponowałaby jej pewnie tych korepetycji. Noo, pewnie zrobi się gorąco teraz, haha. Jestem ciekawa, jak Eunji przetrwa te korepetycje. ;d Krystal jest dziwna... Czemu nagle tak zainteresowała się JB? Ona coś planuje niedobrego pewnie... Biedny chłopak. A ta cała DancingQueen... kim jest? Mam wrażenie, że to Krystal. Hahah, fajnie by było, gdyby okazało się, ze tamta poprzednia, którą poznał, to Suzy. :D Pasowaliby do siebie, bo ona wydaje się być całkiem spoko. :)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam Jacksona :> Eunji naprawde tego nie widzi, ze sie mu podoba? Serio, czy ona jest slepa? Przeciez ten chlopak jest jak skarb. I ta chemia miedzy nimi <3 Kompletnie nie podoba mi sie to, ze Mark bedzie dawac Eunji korepetycje. Jacksonowi rowniez, dlatego taki zazdrosny :D Ciekawe o co chodzi z przeszloscia Marka i Krystal. W ogole Krystal haha. JB niezle ja potraktowal, jeszcze sie wywalila xd Chyba ze smiechu nie wyrobie jak sie okaze, ze to z nia pisze :> Ona to w ogole taka typowa wiedzma i pewnie cos kombinuje. Swietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuń