sobota, 6 grudnia 2014

Love Affairs

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Mark w drodze do salonu zatrzymał się przed wiszącym w przedpokoju lustrem i po raz kolejny dokładnie się sobie przyjrzał, chcąc mieć pewność, że dobrze wygląda. Poprawił za bardzo odstające kosmyki włosów i uśmiechnął się do samego siebie, dochodząc nieskromnie do wniosku, że naprawdę niczego mu nie brakuje. Czując na sobie czyjś wzrok, zerknął w stronę wejścia do salonu i posłał ojcu szeroki uśmiech.
- Szykujesz się na randkę? – zaśmiał się mężczyzna, bacznie przyglądając się synowi, który w odpowiedzi pokręcił głową i poprawił wiszący na szyi łańcuszek. – To co się tak wystroiłeś, jak szczur na otwarcie kanału?
- Bardzo śmieszne – prychnął chłopak, marszcząc zabawnie nos. – Eunji przychodzi na korepetycje. Miałem ją przyjąć ubrany w spodnie dresowe i starą koszulkę poplamioną sosem?
- Oczywiście, że nie – zaśmiał się Raymond, wzruszając beztrosko ramionami. – Ta Eunji to jakaś twoja koleżanka?
- Um… Przyjaciółka Minah – odpowiedział Mark, wiedząc doskonale, jak ojciec zareaguje na tą wiadomość. Widząc minę mężczyzny, chłopak wywrócił teatralnie oczami i założy ręce na torsie. – Co ci znów nie pasuje, hm?
- Pamiętasz, że mieliśmy umowę? – Raymond zmrużył oczy i oparł się ramieniem o framugę drzwi, nie spuszczając przy tym wzroku z syna. – Wytrzymaj miesiąc, a potem będziesz mógł robić, co chcesz.
- Pamiętam. Nie dajesz mi o tym zapomnieć. – Mark przeczesał palcami grzywkę i uśmiechnął się ironicznie do taty. – Poza tym Eunji to tylko koleżanka. Nic nas nie łączy. Fakt, jest ładna i bardzo fajna, ale chyba lubi kogoś innego – dodał i bezradnie wzruszył ramionami.
Raymond najwidoczniej wyczuł, że nie jest to zbyt przyjemny temat dla syna, bo odpuścił dalsze wypytywanie o Eunji. Domyślał się jednak, że nie jest ona tylko koleżanką, ale kimś znacznie więcej. Mężczyźnie to naprawdę nie przeszkadzało. W końcu Mark był młody, miał całe życie przed sobą i naturalne było to, że podobały mu się dziewczyny i chciał się z nimi umawiać. Problem polegał na tym, że przez najbliższe tygodnie Mark powinien skupić się tylko i wyłącznie na Minah. Jeśli Raymond osiągnie już swój cel, chłopak będzie mógł robić co dusza zapragnie. Najważniejsze, żeby wytrzymał jeszcze tych kilka tygodni.
Głośny dzwonek przerwał panującą w domu ciszę. Mark jako pierwszy znalazł się przy drzwiach i, spodziewając się, że to Eunji, od razu je otworzył. Na widok stojącej na ganku dziewczyny uśmiechnął się promiennie, gestem ręki zapraszając ją do środka.
- O, dzień dobry – przywitała się z ojcem chłopaka, nisko się przy tym kłaniając.
- Ty zapewne jesteś Eunji? – Raymond uśmiechnął się do szatynki, kątem oka obserwując reakcję swojego syna na pojawienie się jej w domu. Miał taką ochotę powiedzieć coś krępującego, co zawstydziłoby Marka i może trochę by go skompromitowało w oczach dziewczyny, jednak ostatecznie dał sobie z tym spokój.
- Tak – rzuciła Jung, uśmiechając się nerwowo.
Nie spodziewała się spotkać ojca Marka, zwłaszcza że chłopak zapewniał ją o tym, że na sto procent będą sami. Oczywiście nie zależało jej na tym, bo przecież mieli się tylko uczyć angielskiego, jednak zawsze krępowała ją obecność obcych ludzi, a czyichś rodziców szczególnie. Sama też nie lubiła zapraszać do siebie przyjaciół, gdy w mieszkaniu była mama, bo ona skutecznie potrafiła wprowadzać wszystkich w zakłopotanie. Nie robiła tego może specjalnie, ale dla Eunji liczył się sam fakt, że po każdej jej wizycie w pokoju sytuacja zaczynała być mocno skomplikowana.
- Miło cię poznać – przyznał mężczyzna, podając dziewczynie rękę, którą ona natychmiast uścisnęła, ponownie się kłaniając.
- Pana również.
- Z pewnością – zaśmiał się pod nosem i zaraz spoważniał, gdy Mark odchrząknął znacząco i skinął lekko głową w stronę wejścia do salonu. – Dobrze, to ja już wam nie przeszkadzam. W końcu mieliście się uczyć, a nie plotkować ze starym zgredem – dodał rozbawiony i czym prędzej czmychnął do salonu. Nim zamkną za sobą drzwi, pokazał Markowi uniesiony kciuk, czego na szczęście Eunji nie dostrzegła, gdyż była odwrócona plecami do mężczyzny.
Młody Tuan przewrócił oczami i zażenowany zachowaniem ojca zabrał od Jung kurtkę. Przypomniawszy sobie o jej rękawiczkach, które zapomniała podczas poprzedniej wizyty, od razu wyjął je z szuflady i oddał dziewczynie.
- Niechętnie oddaję ci twoje, bo są o wiele lepsze od moich – powiedziała Eunji, podając Markowi jego rękawiczki.
Chłopak zaśmiał się tylko i odłożył je na bok. Nie chcąc przeszkadzać ojcu w oglądaniu telewizji, postanowił zabrać Jung do swojego pokoju. Na szczęście rano trochę posprzątał i teraz bez wstydu mógł zaprosić dziewczynę do środka.
- Jeździsz czy to atrapa? – spytała zdziwiona Eunji, dostrzegłszy zawieszoną na wbitych do ściany hakach deskorolkę.
- W Los Angeles dużo jeździłem z kumplami – odpowiedział, uśmiechając się lekko. – Tutaj jakoś brakuje mi czasu, ale może znów zacznę, bo trochę za tym tęsknię.
- Zazdroszczę – mruknęła Eunji, rzucając torebkę na fotel. – Od małego chciałam się nauczyć jeździć na deskorolce, ale szybko odpuszczałam, bo w ogóle mi to nie szło.
- Najwidoczniej miałaś kiepskiego nauczyciela.
- Fakt, Jaebum próbował mnie nauczyć jeździć – parsknęła śmiechem. – Youngjae zawsze mnie asekurował, a i tak kończyłam z milionem siniaków na całym ciele. Potem się zniechęciłam i postanowiłam ograniczyć się do oglądania skateboardzistów w telewizji.
- Widzisz, jakbym to ja cię uczył, to teraz śmigałabyś jak zawodowiec – stwierdził i puścił dziewczynie oczko.
Eunji wykręciła oczami, ale mimo wszystko uśmiechnęła się pod nosem. Musiała zdecydowanie uważać, by nie dać się wciągnąć w gierki Marka. Po ostatnich korepetycjach i kłótni z Jacksonem dotarło do niej, że nie powinna nawiązywać z Tuanem bliższych relacji. Może był świetnym chłopakiem i zapewne mogliby się zaprzyjaźnić, ale nie mogła zapominać o tym, że chodzi z Minah.
- Przychodzisz dzisiaj do Jinyounga na mecz? – spytała po jakimś czasie, siadając przy biurku, na którym panował nienaturalny porządek. W pokoju Eunji to właśnie biurko było najbardziej zagraconym miejscem. Dziewczyna sprzątała na nim dopiero wtedy, gdy już nie mogła postawić nigdzie kubka z herbatą albo szukała czegoś ważnego. Zwykle jednak porządki kończyły się w momencie, gdy znajdowała zgubę.
- Tak. Pisał do mnie wczoraj i pytał, czy wpadnę – odpowiedział, przysuwając do biurka drugie krzesło, by móc usiąść blisko Eunji. – Chyba nie będzie ci przeszkadzała moja obecność?
- Jakoś to przeżyję – westchnęła ciężko, opuszczając z rezygnacją ramiona. Zaraz jednak się roześmiała i trąciła chłopaka łokciem w bok. – Zaczynamy?
Mark skinął głową na zgodę i zabrał od Eunji zeszyt, by zapisać w nim kilka przykładowych zdań. Potem oddał dziewczynie skoroszyt i wstał z krzesła.
- Chcesz coś do picia? – zapytał, patrząc z góry na szatynkę, która od razu zaczęła rozwiązywać zadania, najwyraźniej chcąc jak najszybciej skończyć korepetycje, co wcale nie spodobało się chłopakowi. Najchętniej przesiedziałby tak z Eunji nawet i cały dzień, jednak to było niemożliwe. Na szczęście jeszcze tego samego dnia mieli się spotkać u Jinyounga, więc było to jakieś pocieszenie.
- Może być…
- Zielona herbata? – dokończył za Eunji i uśmiechnął się do niej promiennie.
- Tak – zaśmiała się i wróciła do rozwiązywania przykładów.
Kiedy Mark wyszedł z pokoju, Jung rozsiadała się wygodnie w fotelu i zaczęła się powoli na nim kręcić, dokładnie oglądając pomieszczenie. Najbardziej intrygowało ją to, czy Tuan jest faktycznie takim pedantem, czy posprzątał z myślą o tym, że ona tego dnia go odwiedzi. Eunji miała nadzieję, że chłopak nigdy nie złoży jej niezapowiedzianej wizyty w mieszkaniu, bo chyba zapadłaby się pod ziemię, gdyby musiała go zaprosić do swojego pokoju, który wyglądał jak pobojowisko. Chociaż dla niego mogłaby się poświęcić i trochę posprzątać w sypialni.
- Eish, muszę skończyć – powiedziała do samej siebie i potrząsnęła mocno głową, chcąc wyrzucić z niej wszelkie myśli dotyczące Marka.
Słysząc dobiegające zza drzwi odgłosy kroków, Eunji szybko wróciła do rozwiązywania zadań. Kiedy drzwi się otworzyły, obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła się do Marka, który niósł dwa kubki z herbatą.
- Jak ci idzie? – zapytał, stawiając garnuszki na biurku. Sam oparł się przedramionami o oparcie fotela, na którym siedziała Eunji i z góry spojrzał na przykłady zdań. – Nadałaś wcześniej takie tempo, że spodziewałem się już wszystkich rozwiązanych – zaśmiał się, przesuwając dłonie na podłokietniki fotela przez co znalazł się niebezpiecznie blisko szatynki.
- Mam problem z jednym zdaniem – przyznała niechętnie, nerwowo zerkając kątem oka na profil twarzy Marka. Przełknęła ślinę i odchrząknęła cicho, tym samym zwracając na siebie uwagę chłopaka. Szatyn odwrócił głowę w jej stronę, niemalże dotykając nosem nosa Eunji. – Um…
- Masz… - zaczął Tuan, jednak ostatecznie zamilkł i odsunął się od Jung na bezpieczną odległość. – Pokaż ten przykład.

*

Po wycieńczającym treningu Jackson od razu pojechał do domu Jinyounga, gdzie tego dnia mieli wspólnie oglądać mecz piłki nożnej. Nawet ojciec nie miał nic przeciwko temu, żeby spędził trochę czasu z przyjaciółmi, co zapewne wynikało z faktu, że Jackson zakwalifikował się do zawodów międzymiastowych i tym samym przybliżył się do mistrzostw świata. Chłopak był podekscytowany perspektywą spędzenia reszty dnia z przyjaciółmi, jednak zaraz zmienił zdanie, gdy zobaczył siedzącego w salonie Marka. Szatyn konwersował namiętnie z Eunji, która już przestała udawać wielką niechęć do niego. Najwidoczniej wspólne korepetycje mocno ich do siebie zbliżyły.
- Jackson! – zawołała wesoło Minah, która właśnie wychodziła z kuchni w towarzystwie Youngjae i Jinyounga, niosąc napoje i przekąski na mecz. – Fajnie, że już jesteś, bo brakowało tylko ciebie.
- Chodź na chwilę – poprosił Wang i skinął głową na kuchnię. Minah oddała szklanki Youngjae i poszła za brunetem do drugiego pomieszczenia. – Słuchaj, nie chcę robić afery, ale wydaje mi się, że powinnaś bardziej pilnować Marka. Mam wrażenie, że chyba za mocno skumplował się z Eunji.
- Jackson! – zaśmiała się dziewczyna, kręcąc głową z rozbawieniem. – Przecież oni się tylko ze sobą kolegują, co niezmiernie mnie cieszy, bo obawiałam się, że nigdy nie dojdą do porozumienia. Nie mów mi, że jesteś zazdrosny? – Minah poruszyła zabawnie brwiami i dała chłopakowi kuksańca w bok. – Nie masz się czym przejmować.
- Nie powiedziałbym tego dwa razy – wymruczał Jackson, czego dziewczyna nie zdołała już usłyszeć, gdyż poszła do salonu, gdzie czekała na nich reszta towarzystwa.
Wang odwiesił jeszcze kurtkę w przedpokoju i poszedł do dużego pokoju, od razu zajmując miejsce między Eunji a Markiem. Mało interesował go lecący w telewizji mecz. Nie przepadał za piłką nożną, jednak za nic nie odpuściłby wspólnego popołudnia z przyjaciółmi. Poza tym chciał mieć oko na Eunji i Marka, którzy wciąż ze sobą rozmawiali, nie przejmując się siedzącym między nimi Jacksonem. Zirytowany Wang kręcił się na kanapie, próbując utrudniać im kontakt ze sobą, ale było to mało skuteczne i chyba nawet nie dostrzegli zachowania bruneta.
W końcu zrezygnowany wbił się plecami w oparcie kanapy i spojrzał na siedzącego po przekątnej Youngjae, który najwyraźniej miał ogromny ubaw z całej tej sytuacji. Jacksonowi jednak wcale nie było do śmiechu i żałował, że w ogóle przyszedł do Jinyounga. Miał dość patrzenia na śmiejącą się z żartów Marka Eunji. W ogóle miał jej dość. Pierwszy raz od bardzo dawna tak bardzo irytowała go jego własna przyjaciółka. Ostatnim razem czuł coś takiego, gdy umówiła się z tym okularnikiem z równoległej klasy. Jackson myślał, że rozniesie szkołę, kiedy dowiedział się o ich randce. Wszyscy o tym plotkowali, więc nic dziwnego, że chłopak wtedy tak niechętnie chodził na lekcje.
- Jaebum, jak się czujesz przed randką z nieznajomą z czatu? – zagaił w końcu Jackson, tym samym przerywając rozmowę Eunji i Marka.
- Pewnie biedaczek nie mógł w nocy spać – zażartował Youngjae, za co oberwał od chłopaka poduszką w twarz. – No co? To musi być ekscytujące! W końcu nie wiesz, jak ona wygląda i możesz przeżyć mocne rozczarowanie.
- Pff, na pewno jest śliczna! – powiedział oburzony Jaebum, a Jinyoung zachichotał nerwowo pod nosem. – Zresztą nieważne. Zawsze mogę stamtąd uciec – dodał i wzruszył obojętnie ramionami.
- Wiesz co? To było chamskie! – przyznała zniesmaczona Eunji, obrzucając przyjaciela popcornem. – Jeszcze niedawno mówiłeś, że wygląd przestał mieć dla ciebie znaczenie, a teraz znów wyskakujesz z takim czymś.
- Prawda jest taka, że każdy zwraca uwagę na wygląd – zauważył Jaebum, strzepując z siebie resztki popcornu. Czując na sobie mordercze spojrzenie Eunji, wywrócił teatralnie oczami i westchnął ciężko. – Ciekawe, czy przyjaźniłabyś się z nami, gdybyśmy nie byli tacy przystojni. Znaczy pomijając Youngjae, bo to akurat wyjątek, ale każdy wyjątek potwierdza regułę.
- Ej! – Choi dopiero po chwili załapał, że Jaebum właśnie go obraził, stwierdzając, że nie jest przystojny. – Nie jestem taki zły! Prawda, Eunji?
- Prawda – przyznała bez namysłu dziewczyna i uśmiechnęła się do przyjaciela. – Nie przejmuj się nimi. Po prostu ci zazdroszczą – powiedziała rozbawiona i przesiadła się na fotel, w którym siedział Youngjae. Reszcie chłopaków pokazała język, a młodszego przyjaciela uszczypnęła w policzki. – Aż dziw, że jeszcze się w tobie nie zakochałam.
- Też mi coś – prychnął pod nosem Jackson, zakładając ręce na torsie.
- Mówiłeś coś czy to tylko mucha zabzyczała? – spytała Eunji, mając już dość zachowania tego chłopaka. – Jeśli masz coś do mnie, to mi to po prostu powiedz, a nie urządzaj co chwilę jakieś sceny, a potem przepraszaj w esemesach, bo powoli robi się to żenujące.
- Ej, ej, ej! – zaprotestował Jinyoung, obawiając się, że za chwilę rozpęta się w jego salonie trzecia wojna światowa. – Nie kłóćcie się, okay? Spotkaliśmy się, żeby miło spędzić czas, więc załatwcie to na osobności.
- Przepraszam, Jinyoung, masz rację – przyznała pokornie Eunji i odwróciła się przodem do telewizora, nie chcąc dłużej patrzeć na Jacksona.
Przysięgła sobie w myślach, że kolejny raz tak łatwo nie da mu się przeprosić. Przez ostatnie tygodnie była w stanie znieść dosłownie wszystko. Wybuchy złości Jacksona tłumaczyła tym, że jest ciągle zmęczony i presja otoczenia, a zwłaszcza ojca, wcale nie ułatwia mu życia. Tym razem jednak miarka się przebrała i Wang będzie musiał się bardzo postarać, żeby Eunji mu wybaczyła.  

*

Po kłótni z Jacksonem Jung nie miała najmniejszej ochoty na dalsze siedzenie z przyjaciółmi. Najchętniej wróciłaby do domu i zapomniała o całej tej sytuacji, jednak ważniejszy od jej paskudnego samopoczucia był Jinyoung, któremu bardzo zależało na tym spotkaniu. Fakt, od dawna nie spędzali czasu w komplecie, gdyż zwykle ktoś musiał albo chodzić na treningi, albo uczyć się do egzaminów czy na bieżące sprawdziany, których było niesamowicie dużo. Zupełnie tak, jakby nauczyciele nagle przypomnieli sobie o tym, że muszą przecież z czegoś wystawić końcowe oceny. Eunji w sumie nie mogła się już doczekać ostatecznych egzaminów i chwili, kiedy opuści mury szkoły Nankam. Nie była ona najgorsza, ale wiadomo, że szkoła to szkoła i nic nie zmieni faktu, że niechętnie się tam chodzi.
Eunji wytrzymała pierwszą połowę meczu, z której i tak nic nie wiedziała. Musiała podpytać siedzącego obok Youngjae o wynik, bo wolała się nie skompromitować, gdyby któryś z chłopaków zaczął komentować mecz. Na szczęście ich rozmowa zeszła na inne tematy, więc odetchnęła z ulgą. Szatynka podniosła się z fotela i zobaczywszy, że dzbanek po soku jest całkowicie opróżniony, zabrała naczynie i poszła do kuchni. Musiała choć na chwilę odizolować się od reszty towarzystwa, a zwłaszcza od Jacksona, który chyba przez cały mecz nie spuszczał z niej wzroku. Przez cały czas miała wrażenie, że bacznie się jej przygląda, ale gdy zerkała w jego stronę, on namiętnie wlepiał spojrzenie w ekran telewizora.
- Wszystko w porządku? – zapytał Mark, który niespodziewanie pojawił się w kuchni.
Eunji drgnęła przestraszona, prawie upuszczając szklany dzbanek na ziemię. Na szczęście obyło się bez większych zniszczeń i nie chcąc czegokolwiek popsuć, odłożyła naczynie na kuchenny blat.
- Tak, wszystko w porządku – odpowiedziała, siląc się na beztroski ton głosu.
- Słuchaj… - zaczął chłopak, podchodząc bliżej Jung, która automatycznie zaczęła się cofać, ostatecznie zatrzymując się na lodówce. Mark obejrzał się za siebie, chcąc sprawdzić, czy nikt nie idzie, a później oparł się dłońmi o drzwi urządzenia, przez co Eunji znalazła się w potrzasku. – Mam już dość zabawy w kotka i myszkę. Doskonale wiesz, że mi się podobasz…
- Co ty wyprawiasz? – wyszeptała przerażona Jung, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w twarz chłopaka. Próbowała go odepchnąć, ale było to zdecydowanie trudne zadanie. – Mam ci przypomnieć o Minah?
- Daj już spokój z Minah – powiedział znudzony i wywrócił teatralnie oczami.
- Eunji! Co z tym sokiem? – wrzasnął z salonu Jinyoung, a dziewczyna czym prędzej odepchnęła z całych sił Marka i wybiegła z kuchni, bojąc się, że jeszcze chwila, a wydarzy się coś bardzo złego; coś na miarę trzeciej wojny światowej. – Co się stało? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczyła – zaśmiał się Park, gdy szatynka weszła do salonu.
- Muszę iść – szepnęła drżącym głosem, odgarniając z czoła grzywkę. – M…moja mama dzwoniła i coś złego dzieje się z Kakarotto – skłamała, nie mogąc uwierzyć, że oszukanie przyjaciół przyszło jej z taką łatwością.
- Mam iść z tobą? – zapytał natychmiast Jaebum, który wyraźnie zaniepokoił się kiepskim stanem przyjaciółki.
- Nie, nie trzeba. – Eunji uśmiechnęła się blado i poszła do przedpokoju założyć buty.
Minah wstała z kanapy i pokuśtykała za Jung, która właśnie narzucała na siebie ciepłą kurtkę.
- Może jednak ktoś z tobą pójdzie, co? – odezwała się nieśmiało, pomagając szatynce zapiąć zamek, gdyż jej dłonie drżały ze zdenerwowania i ledwo mogła złapać za suwak. – Cała się trzęsiesz. Jeszcze coś ci się po drodze stanie.
- Przestań – zaśmiała się nerwowo Eunji i założyła puchatą czapkę z pomponem na czubku głowy. – Co mi się może stać? Mieszkam niedaleko, więc w mig znajdę się w domu, a poza tym nie będę wam psuć spotkania. Już i tak dość namieszałam – przyznała, posyłając przyjaciółce blady uśmiech. – Idę.
- Uważaj na siebie i koniecznie napisz, co z Kakarotto – poprosiła Minah, przytulając mocno Eunji, która na ten gest przymknęła powieki, bojąc się, że zaraz się rozpłacze.
Szybko uwolniła się z objęcia niższej dziewczyny i rzuciwszy do reszty krótkie „cześć”, wyszła z domu. Minah stała przez chwilę w przedpokoju, jeszcze raz analizując całą tę sytuację. Gdyby nie wiedziała, jak ważny dla Eunji jest Kakarotto, pewnie stwierdziłaby, że przesadza i nie ma się czym przejmować. Jung była tak bardzo przywiązana do swojego psa, że panikowała nawet wtedy, gdy ten za często kichał albo drapał się za uchem. Nic więc dziwnego, że tak emocjonalnie zareagowała na telefon mamy i informację o kiepskim stanie psa.
- Oppa – zagaiła Minah do wychodzącego z kuchni Marka. Chłopak spojrzał na nią uważnie i lekko się uśmiechnął, próbując ukryć zdenerwowanie. – Pójdziesz za Eunji? Boję się, że coś jej się jeszcze stanie po drodze.
- Ja? – Tuan otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, nie mogąc uwierzyć, że Minah sama wpycha go w ramiona innej dziewczyny. – A czemu któryś z chłopaków za nią nie pójdzie? W końcu to jej przyjaciele.
- Oj, oppa, proszę! – Minah złożyła dłonie jak do modlitwy i zrobiła słodką minkę, wiedząc doskonale, że nikt nie jest w stanie się temu oprzeć. – Zrób to dla mnie. Będę spokojniejsza, gdy dopilnujesz, by dotarła do domu w jednym kawałku. Powiem ci później, jaki był wynik meczu, dobrze?
- W porządku, ale robię to tylko dla ciebie – powiedział, mrużąc zabawnie oczy.
Minah klasnęła w dłonie i pocałowała chłopaka w policzek, a potem podała mu kurtkę i szalik. Nigdzie nie mogła znaleźć jego rękawiczek, więc odpuściła dalsze poszukiwania i na siłę wypchała szatyna z domu. Na pożegnanie pomachała do niego i zamknęła drzwi, by nie wpuszczać do środka zimnego powietrza. Opatulając się szczelniej ciepłym swetrem, wróciła do salonu i usiadła na kanapie obok Jacksona.
- Gdzie twój luby? – zapytał Wang, nie szczędząc sobie ironii w głosie.
- Poszedł za Eunji – odpowiedziała i wzruszyła ramionami. Widząc miny chłopaków, zmarszczyła pytająco czoło, nie bardzo rozumiejąc ich reakcję. – Co? Wysłałam go, żeby odprowadził ją do domu. Jakoś żaden z was nie raczył ruszyć tyłka, żeby pójść za Eunji.
- Mogłaś ty pójść – zauważył Jackson, w którym aż się krew zagotowała, gdy usłyszał, że Mark poszedł za Eunji.
- Jakbyś zapomniał, to mam zwichniętą kostkę i za rok bym jej nie dogoniła.
Wang prychnął pod nosem i obrażony na cały świat wbił się mocniej w oparcie kanapy, zakładając ręce na torsie. Już dawno nie był tak bardzo zdenerwowany, a przecież jeszcze nic takiego się nie stało.

*

Hyerim przyspieszyła kroku, gdy usłyszała nawoływania biegnącego za nią chłopaka. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Po tym, co zaszło w kuchni musiała ograniczyć kontakty z nim do minimum, a najlepiej byłoby, gdyby już nigdy więcej się nie spotkali. Wiedziała, że widywanie się z nim do niczego dobrego nie doprowadzi, a nie chciała przez to chore i zapewne chwilowe zauroczenie niszczyć wieloletniej przyjaźni z Minah. Już i tak Jung miała ogromne wyrzuty sumienia, że w ogóle pozwoliła sobie na obdarzenie Marka jakimkolwiek uczuciem. Powinna była pozostać na etapie nienawidzenia go za to, że jest chłopakiem Minah i za to, że jest tak cholernie perfekcyjny w każdym calu. Eunji nieraz przyłapała się na tym, że bezmyślnie porównywała go z Jacksonem, dochodząc do wniosku, że Mark był od niego lepszy pod wieloma względami. Zapominała przy tym, że przecież Tuan jest chłopakiem Minah i właśnie to było jego największą wadą.
- Eunji! – krzyknął zdyszany Mark i po chwili znalazł się przy dziewczynie. Złapał ją za rękę i gwałtownie odwrócił przodem do siebie, po czym objął dłońmi jej twarz i zachłannie wpił się w drżące wargi szatynki.
Pocałunek nie trwał długo – zaledwie kilka sekund, jednak dla Eunji tak chwila zdawała się być wiecznością. Dziewczyna na moment straciła kontakt z rzeczywistością, nie bardzo wiedząc, co się właśnie dzieje. Opamiętała się dopiero wtedy, gdy przed oczami stanął jej obraz zapłakanej Minah, która wyzywa ją od najgorszych, na koniec mówiąc, że to koniec ich przyjaźni.
- Co ty wyprawiasz?! – wrzasnęła zdenerwowana, odpychając od siebie Marka. Z ledwością powstrzymała się przed uderzeniem go w twarz; jej dłoń zatrzymała się kilka centymetrów przed jego policzkiem i na koniec zacisnęła się w pięść. – Jesteś nienormalny!
- Przecież sama tego chciałaś! – powiedział, wpatrując się intensywnie w oczy Eunji, które z każdą kolejną sekundą coraz bardziej się powiększały. – Doskonale wiem, że też coś do mnie czujesz, więc dlaczego teraz się złościsz?
- Wiesz dlaczego? – Jung zmrużyła groźnie oczy i zacisnęła ze złości zęby, próbując nie rzucić się z pięściami na Marka. – Bo jesteś chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki! Co ci strzeliło do tego durnego łba?! – zapytała łamiącym się głosem, a potem odwróciła się na pięcie z zamiarem jak najszybszego odejścia od chłopaka, jednak ten miał całkiem inne plany, gdyż ponownie złapał Eunji za rękę i zwrócił ją przodem do siebie. – Puść mnie!
- Posłuchaj… Musisz o czymś wiedzieć – wyszeptał ledwo dosłyszalnie, nieświadomie zaciskając mocniej dłoń na przedramieniu dziewczyny. Dopiero po chwili zorientował się, co takiego robi i zwolnił uścisk. Niestety Eunji sprytnie to wykorzystała i jednym szarpnięciem całkowicie oswobodziła rękę, uciekając zaraz w stronę przystanku autobusowego. – Zaczekaj! Daj mi to wszystko wyjaśnić! – krzyknął Mark, biegnąc ile sił w nogach za szatynką.
Jung, nie patrząc nawet na numer, wskoczyła do stojącego na przystanku autobusu i spanikowana obejrzała się za siebie, wypatrując gdzieś Marka. Na szczęście nie zdążył wsiąść do pojazdu, gdyż zniecierpliwiony kierowca zamknął mu drzwi tuż przed nosem. Eunji odgarnęła ze spoconego czoła grzywkę i po odbiciu biletu na czytniku, opadła bezwładnie na jeden z wolnych foteli. Nie miała na nic sił. Nogi po tak intensywnym i niespodziewanym biegu odmawiały jej posłuszeństwa i trzęsły się niczym galareta. Jung usiadła wygodniej i zrezygnowana oparła głowę o szybę. Minęła dłuższa chwila nim do dziewczyny dotarło, co takiego się wydarzyło.
Całowała się z Markiem.
Całowała się z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki.
 - Ty idiotko – skarciła samą siebie w myślach i uderzyła głową w okno autobusu.

*

- Zrób seksowną pozę! – powiedziała rozbawiona Jessica, która od godziny biegała za siostrą, żeby pomóc jej zrobić zdjęcia do portfolio dla agencji modelek.
Krystal od małego marzyła o tym, żeby zostać modelką i na wybiegu prezentować ubrania najlepszych na świecie projektantów mody. Niestety w Los Angeles była zbyt duża konkurencja, co skutecznie utrudniało jej spełnienie tego jednego, ale jakże ważnego dla niej marzenia. Miała nadzieję, że po przeprowadzce do Seulu uda się zrobić choć niewielki krok w tym kierunku. Krystal wiedziała doskonale, że dzięki swojej urodzie znacznie łatwiej będzie jej wybić się na tle innych modelek, a wiele razy słyszała, że niektóre z agencji szukają zagranicznych dziewczyn, by dzięki temu przykuwać uwagę klientów. Dziewczyna znała swoją wartość i nigdy nie pozwoliła wmówić sobie, że jest gorsza od innych. To był idealny czas na spełnienie marzeń i Krystal zamierzała dojść do celu choćby po trupach.
- To wy macie w Korei coś takiego jak seksowne pozy? – zaśmiała się blondynka, poprawiając lekko pofalowane włosy.
- Oczywiście, że tak! – odpowiedziała oburzona Jessica i wytknęła siostrze język.
Krystal zmarszczyła zabawnie nos i wygięła nienaturalnie ciało, chcąc zrobić „seksowną pozę”, jednak zamiast tego wyglądała, jakby miała paraliż. Niezadowolona z efektu, opuściła ramiona wzdłuż tułowia i nadęła ze złości policzki, rozglądając się dookoła siebie, by znaleźć jakąkolwiek inspirację do kolejnych zdjęć. Nagle uwagę Nam przykuła biegnąca po drugiej stronie ulicy niewysoka szatynka. Krystal dałaby sobie rękę uciąć, że skądś ją zna. Po chwili przypomniała sobie, że była to ta sama dziewczyna, z którą Jaebum nieustannie przesiaduje na przerwach. Nieraz też widziała ich razem po szkole. Tuż za nią biegł nikt inny, jak Mark Tuan.
- Dawaj aparat – rozkazała, podchodząc do siostry. Wyrwała jej z dłoni urządzenie i ustawiła obiektyw na kłócącą się niedaleko nich parę. – To będzie genialne – zaśmiała się, pamiętając doskonale, że tamtego wieczoru, kiedy zobaczyła Marka po kilkumiesięcznej przerwie, był on z inną dziewczyną. Oczywiście można by uznać, że Krystal się pomyliła, jednak przez kolejne dni uważniej przyglądała się tej całej Minah i w końcu utwierdziła się w przekonaniu, że to właśnie ona jest dziewczyną Tuana. – Ale jaja – parsknęła śmiechem, gdy zobaczyła, jak Mark całuje niższą od siebie szatynkę.
- Czy to  nie jest przypadkiem Hyerim? – odezwała się Jessica, która do tej pory w milczeniu przyglądała się rozgrywającej się po drugiej stronie ulicy scenie.
- Tak, kochana, to jest ta sama Hyerim, która odbiła mi Jaebuma – powiedziała wściekła Krystal, jednak zaraz uśmiechnęła się triumfalnie, przenosząc wzrok na niewielki ekran aparatu, na którym widniało zdjęcie całującej się pary. – I to jest ta sama Hyerim, która przyjaźni się z Minah. Widzisz? Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.

*

Po wyjściu Eunji w domu Jinyounga zapanowała dziwna atmosfera. Jackson, który zwykle żartował i wygłupiał się bez opamiętania, siedział po cichu na uboczu i oglądał zawzięcie mecz. Każdy doskonale wiedział, że w ogóle go on nie interesuje i tak naprawdę nie skupia się na grze, błądząc myślami gdzieś indziej. Nie trudno było się domyślić, iż jego złe samopoczucie ma związek z wyjściem Hyerim oraz ich wcześniejszą kłótnią. Na dodatek Mark wciąż nie wracał, a to mogło oznaczać, że albo poszedł do swojego domu, albo nadal przebywa z Eunji. Wang wolał o tym nie myśleć, starając się skupić na czymś innym, jak choćby podziwianie wiszących na ścianach obrazów.
- Słuchajcie – odezwał się po jakimś czasie Jinyoung, siłując się z paczką chipsów – w przyszłą sobotę są urodziny Junho i chciałem mu urządzić przyjęcie. Zaprosiłbym jego kolegów i koleżanki z klasy… Co wy na to?
- Jak dla mnie genialny pomysł – stwierdził Jaebum, uśmiechając się szeroko. – Youngjae poprowadzi karaoke, a Jackson przebierze się za clowna… Upss, już nie musi się za niego przebierać – powiedział, jednak Wang był tak bardzo zamyślony, że w ogóle nie usłyszał tej uwagi.
- Nie, on się przebierze za Pororo – powiedział Park i zaśmiał się głośno. – Junho go uwielbia, więc akurat będzie miał dodatkową niespodziankę. Jackson, co ty na to?
- Okay – mruknął chłopak, chociaż nawet nie wiedział, na co się zgadza. Dopiero po chwili oprzytomniał i spojrzał pytająco na przyjaciół. – Co? O co chodzi?
- Właśnie zgodziłeś się przebrać za Pororo na przyjęcie urodzinowe dla Junho – wyjaśniła rozbawiona Minah, która o dziwo wytrzymała tak długo z tymi chłopakami, co jednak wynikało z faktu, że wciąż czekała na powrót Marka. Chłopak jak na złość nie odbierał telefonu, podobnie zresztą jak Eunji. – To wy się dogadajcie i jakby co dajcie mi znać, czy mam coś przygotować. Tymczasem wracam do domu.
- Odprowadzić cię? – spytał Youngjae, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Nie, zaraz przyjedzie po mnie tata – odpowiedziała, uśmiechając się promiennie.
Choi kiwnął głową i wrócił do oglądania telewizji. Tak naprawdę nie miał ochoty na ruszanie się z miejsca i złożył taką propozycję jedynie z grzeczności, bo w końcu Minah miała skręconą kostkę i nie powinna była jej przesilać. Kiedy przypominał sobie wypadek dziewczyny, chciało mu się śmiać. Bang czasami była taką ofermą, że aż żal człowieka ściskał za serce. Wciąż miał przed oczami scenę, jak Minah potknęła się o niezawiązaną sznurówkę w bucie i jak długa poleciała na stojącego przed nią Jacksona, który z kolei wpadł na szklane drzwi. Na szczęście jemu nic się nie stało – pomijając niewielkiego guza na środku czoła. Minah natomiast po zderzeniu się z plecami chłopaka, straciła równowagę i upadła na ziemię, skręcając sobie przy tym kostkę.
- Ale teraz tak na poważnie. – Jackson odchrząknął głośno i usiadł wygodniej na kanapie. – Żartowałeś z tym Pororo, prawda?
- Nie. Junho go uwielbia, a ty się już zgodziłeś, więc nie masz wyjścia – powiedział Jinyoung i wzruszył beztrosko ramionami. – Nie martw się. Wypożyczę dla ciebie strój – dodał i uśmiechnął się szeroko, w ostatniej chwili unikając uderzenia poduszką.
- Masz szczęście, że lubię twojego brata, bo inaczej teraz fruwałbyś pod sufitem – wymruczał obrażony Jackson, zakładając ręce na torsie.

*

Minęły ponad trzy godziny odkąd Hyerim wróciła zapłakana do domu. Od razu zamknęła się w swoim pokoju i w ogóle z niego nie wychodziła. Na szczęście mama wciąż była w pracy, więc obyło się bez zadawania kłopotliwych pytań na temat kiepskiego stanu dziewczyny. Eunji nie chciała z nikim rozmawiać. Przez ten czas nie odbierała telefonów od próbujących się z nią skontaktować przyjaciół i nie odpisywała na ich smsy. Na te trzy godziny całkowicie odcięła się od świata zewnętrznego, pogrążając się w chaotycznie krążących po jej głowie myślach. Była zdruzgotana. Wiedziała, że ten pocałunek z Markiem zmieni dosłownie wszystko. Bała się o tym powiedzieć Minah, jednak wolała, żeby dowiedziała się o tym od niej, a nie od jakiejś przypadkowej osoby.
Eunji pociągnęła głośno nosem i odrzuciła na bok kołdrę, którą do tej pory była przykryta po sam czubek głowy. Potarła palcami zmęczone i mocno zaczerwienione oczy, po czym podniosła się do pozycji siedzącej. Wtedy poczuła silny ból głowy, który był niemalże paraliżujący. Przymknęła powieki i powoli zaczęła rozmasowywać skronie, jednak to na niewiele się zdało. W końcu postanowiła pójść do kuchni po coś przeciwbólowego. Od razu pożałowała wyjścia z pokoju, gdy w wąskim przedpokoju natknęła się na wchodzącego do mieszkania Jungsoo.
- Eunji! – zawołał wesoło, jednak zaraz spoważniał, gdy zobaczył zaczerwienione od płaczu oczy dziewczyny. – Płakałaś? – spytał, chociaż doskonale znał odpowiedź.
- Co? Ach… Oglądałam dramę i się wzruszyłam – powiedziała i machnęła od niechcenia ręką. Zabrała od mężczyzny reklamówki z zakupami i czym prędzej poszła do kuchni, po drodze ścierając wolną dłonią resztki makijażu, który zaschnął razem z łzami na jej policzkach. – Nie wiedziałam, że przychodzisz do nas dzisiaj.
- Jihae musiała zostać dłużej w pracy i poprosiła mnie, żebym ugotował kolację – wyjaśnił, podążając za szatynką do kuchni. – Pomożesz mi?
Eunji kiwnęła głową na zgodę i uśmiechnęła się lekko, chcąc tym ukryć fakt, jak bardzo źle się czuje. Wiedziała, że przy Jungsoo nie musi niczego udawać, jednak nie chciała go obarczać swoimi problemami, które przecież były żałosne.
Słysząc dobiegającą z pokoju znaną doskonale melodię, przeprosiła mężczyznę i poszła odebrać telefon, dochodząc do wniosku, że unikanie przyjaciół do niczego nie prowadzi. W końcu i tak będzie musiała z nimi porozmawiać, a zwłaszcza z Minah. Czas wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Nim zdążyła dobiec do pokoju, telefon przestał dzwonić, więc zrezygnowana usiadła na łóżku i zaczęła przeglądać ostatnie połączenia. Na widok dość długiej listy nieodebranych połączeń, westchnęła ciężko i weszła w skrzyknę odbiorczą z wiadomościami.

Od Minah:
Unnie, wszystko w porządku? Dlaczego się nie odzywasz? :’(

Od Youngjae:
Yah! Miałaś nam dać znać, co z Kakarotto! Nooooooona~ co się stało?

Od Jaebumie:
Wszystko w porządku? Odezwij się do któregoś z nas. Martwimy się :(

Od Jinyoung:
Czemu nie odbierasz? Coś się stało? Napisz chociaż smsa, bo nie wiemy, co się dzieje.

Eunji zacisnęła wargi w wąską linię i wzięła głęboki wdech, by znów się nie rozpłakać. Wszyscy się o nią tak bardzo martwili, a ona zrobiła takie świństwo. Zdradziła swoją przyjaciółkę, po czym uciekła jak tchórz i chowała się przed całym światem przez ponad trzy godziny. Na dodatek wszelka odwaga opuściła ją w momencie, gdy zobaczyła te wiadomości i uświadomiła się po raz kolejny, jak wielką jest idiotką. Dlaczego od razu nie odrzuciła Marka? Dlaczego dała się mu tak podejść i wkręciła się w tę jego chorą gierkę?  
Głośny dzwonek telefonu wyrwał Eunji z chwilowego zamyślenia. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i niepewnie przesunęła palcem po ekranie, odbierając połączenie od Minah.
- Unnie, nareszcie! Co się z tobą działo? – zapytała zdenerwowana Bang, wpędzając Jung w jeszcze większe poczucie winy. – Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, a ty nawet nie raczyłaś odebrać telefonu!
- Wiem, przepraszam – westchnęła Eunji, opierając brodę na dłoni.
- Wszystko w porządku? Co z Kakarotto?
- Jest dobrze. Mama trochę spanikowała, ale to nic takiego. Już wszystko okay – powiedziała, próbując zabrzmieć jak najbardziej beztrosko, jednak jej głos mimowolnie drżał. – A u ciebie? Wszystko okay?
- Tak… Nie mogę tylko dodzwonić się do Marka, ale pewnie znów siedzi z ojcem w firmie i nie może odebrać – zaśmiała się cicho. – Na pewno wszystko okay? Brzmisz jakoś dziwnie.
- Naprawdę jest dobrze. Zdrzemnęłam się na chwilę i mam lekką chrypkę – skłamała, nie mając zielonego pojęcia, jak ma powiedzieć przyjaciółce prawdę na temat swojego paskudnego humoru. – Działo się coś, kiedy wyszłam?
- Ach… Jinyoung chce urządzić Junho przyjęcie urodzinowe, a Jackson przebierze się za Pororo. Nie pytaj. – Minah parsknęła śmiechem, a Eunji odruchowo się uśmiechnęła, wyobrażając sobie Wanga w przebraniu pingwina. – Mam nadzieję, że Jinyoung jeszcze żyje, bo Jackson nie był zbytnio zadowolony.
- Nie dziwię się – rzuciła Jung, kątem oka zerkając w stronę drzwi swojego pokoju, w których stał Jungsoo. – Słuchaj… Muszę kończyć. Porozmawiamy jutro w szkole, okay?
- Tak. Trzymaj się i napisz do chłopaków, żeby się tak nie martwili – poprosiła, a później się rozłączyła, nie dając Eunji dojść do słowa.
Jung odłożyła telefon i weszła w wiadomości, chcąc odpisać chłopakom.

Do Jaebumie, Jinyoung, Youngjae, Wild and sexy Jackson:
Wszystko okay. Nie martw się :)

Wcisnęła „wyślij” i dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że napisała także do Jacksona chociaż on nie wysłał żadnego smsa. Nie martwił się o nią, a ona bezmyślnie dodała go do odbiorców. Ku jej zdziwieniu po chwili otrzymała odpowiedź od Wanga.

Od Wild and sexy Jackson:
To dobrze. Martwiliśmy się o ciebie.

Eunji ścisnęła telefon w dłoni i przymknęła powieki, czując, jak do oczu z każdą kolejną chwilą napływa jej coraz więcej łez.
- Dalej będziesz się upierać, że wszystko w porządku? – odezwał się Jungsoo, który wciąż stał w drzwiach sypialni dziewczyny. Wszedł do środka, a potem usiadł na łóżku obok Eunji. – Co się dzieje? Widzę przecież, że nie jest dobrze.
- To nic takiego. Nie będę zawracać ci głowy swoimi problemami – powiedziała, uśmiechając się lekko. Odłożyła telefon na bok i cicho westchnęła.
- Czyli jednak masz jakieś problemy.
Dziewczyna zerknęła niepewnie na Jungsoo i kiwnęła głową, dochodząc w końcu do wniosku, że musi powiedzieć komuś o tym, co się stało. Tłumienie tego w sobie nie prowadziło do niczego dobrego, a wiedziała, że prawda i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw. Ufała Jungsoo – był jedną z nielicznych osób, które nigdy jej nie zawiodły, jednak nie była pewna jego reakcji na wieść o tym, że zdradziła swoją najlepszą przyjaciółkę. Przez chwilowe zauroczenie zniszczyła wieloletnią przyjaźń i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Minah nigdy jej tego nie wybaczy, a nawet jeśli – jakimś cudem – to ich relacje już nie będą takie same.
- Mark i ja… - zaczęła łamiącym się głosem, nie bardzo wiedząc, jak to wszystko ubrać w słowa. Nerwowo bawiła się sznurkiem przy dresowych spodniach, zbierając chaotyczne myśli w jakąś logiczną całość. – Mark mnie dzisiaj pocałował.
- Czekaj… Ten sam Mark, który dawał ci korepetycje z angielskiego i ten sam, który jest chłopakiem Minah? – spytał niedowierzająco Jungsoo, patrząc uważnie na Eunji. Szatynka kiwnęła nieśmiało głową i zawstydzona ukryła twarz w dłoniach. – No to się porobiło. Minah o tym wie?
- Nie… Wyszłam wcześniej, a ona posłała za mną Marka i wtedy to się stało – wymruczała w dłonie, nie mając nawet odwagi spojrzeć na Jungsoo. – Ona mnie znienawidzi! Jest tak totalnie zakochana w Marku i uważa go za chodzące bóstwo, a ja zrobiłam coś takiego.
- Fakt, nie zazdroszczę – powiedział rozbawiony, na co Eunji odsunęła dłonie od twarzy i posłała mu mordercze spojrzenie. – Co?
- Nie pocieszasz mnie.
- Chcesz, żebym zaczął się nad tobą użalać? – zapytał zdziwiony, podnosząc się z łóżka. – Stało się. Całowałaś się z Markiem. To nie jest koniec świata. Może Minah zrozumie, może nie i wasza przyjaźń tego nie przetrwa. Eunji, jesteś dużą dziewczyną i doskonale wiedziałaś do czego może doprowadzić spotykanie się sam na sam z chłopakiem i to w dodatku takim, który ci się podoba – zauważył i wzruszył ramionami. – Powinnaś jak najszybciej porozmawiać o tym z Minah. Lepiej żeby dowiedziała się o tym od ciebie niż od osoby trzeciej, która znając życie podkoloryzowałaby wszystko. A teraz przestań się mazać i chodź mi pomóc zrobić kolację.
Hyerim podniosła się z łóżka i niespodziewanie przytuliła się do mężczyzny. Jungsoo uśmiechnął się do samego siebie i pogłaskał szatynkę po włosach. Wiedział, jak bardzo przeżywa całą tę sytuację, jednak rozczulanie się nad nią nie było dobrym pomysłem. Eunji nie należała do osób, które pokazują swoje prawdziwe emocje, a fakt, że się przed nim otworzyła świadczył o tym, że naprawdę przybiła ją cała ta sytuacja. W końcu rozchodziło się o jej przyjaźń z Minah.

*

Jaebum przed wejściem do kawiarni, w której umówił się z DancingQueen, poprawił po raz kolejny już i tak idealnie ułożone włosy i niepewnie pchnął drzwi, przekraczając próg lokalu. Zwykle odważny i pewny siebie, teraz wyglądał jak przestraszone dziecko, które znalazło się w obcym miejscu i w dodatku nie może znaleźć swojej mamy. Chłopak rozejrzał się dookoła siebie, po chwili zatrzymując wzrok na siedzącej przy jednym ze stolików brunetce. Niestety nie była to DancingQueen, gdyż dzień wcześniej, kiedy omawiali szczegóły spotkania, ustalili, że dziewczyna wepnie we włosy czerwoną wstążkę. Jaebumowi wydało się to na początku śmieszne, ale po wejściu do kawiarni i zobaczeniu kilku czarnowłosych dziewczyn, doszedł do wniosku, że był to doskonały pomysł.
Im wyjął z kieszeni spodni telefon i zerknął na wyświetlacz, chcąc sprawdzić godzinę. Była dokładnie dziewiętnasta, a z tego, co mówiła wcześniej DancingQueen wynikało, że jest punktualną osobą i nienawidzi, gdy ktoś się spóźnia na spotkania. Na szczęście Jaebum wyszedł wcześniej z domu i dotarł do kawiarni na czas. Chłopak schował komórkę i ponownie rozejrzał się po lokalu, w końcu dostrzegając zwróconą do niego plecami brunetkę, w której włosach wpięta była czerwona wstążka. Zadowolony podszedł niemalże w podskokach do stolika i palcem popukał dziewczynę po ramieniu. Niestety mina mu zrzedła, gdy stanął przed brunetką i zobaczył jej twarz.
- Yah! – wrzasnął na całą kawiarnię, czując, jak krew uderza mu do głowy. Żyły na skroniach oraz szyi stały się niebezpiecznie wyraźne, a dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. – Co ty wyprawiasz?!
- Niespodzianka! – wykrzyknął rozbawiony Youngjae, zdejmując z głowy perukę.
Klienci kawiarni spojrzeli uważnie na krzyczących chłopaków i widząc jednego z nich ze sztucznymi włosami w dłoni oraz kolorowej sukience, zaczęli się głośno śmiać. Jaebumowi jednak wcale nie było do śmiechu. Miał ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu, a potem wykopać się spod niej i walnąć Youngjae w twarz, by zetrzeć mu z niej ten ohydny uśmieszek. Nie panując nad wzmagającą się w nim złością, Im rzucił się na przyjaciela i złapał go za kołnierzyk sukienki.
- Ja cię kiedyś zabiję, Choi! – wysyczał Jaebum, wpatrując się morderczym wzrokiem w twarz chłopaka, na której dalej widniał wredny uśmieszek.
Jinyoung i Jackson, którzy obserwowali wszystko z boku, w końcu postanowili wkroczyć do akcji, bojąc się, że Jaebum jeszcze zrobi krzywdę Youngjae. Było to bardziej niż prawdopodobne, ponieważ zdenerwowany Im rzadko panował nad tym, co robi.
- JB, spokojnie – powiedział rozbawiony Jackson, łapiąc przyjaciela za ręce. Powoli oswobodził Choi z uścisku starszego chłopaka i mrugnął do niego porozumiewawczo, ledwo powstrzymując się przed zaśmianiem. – Nie denerwuj się. To był tylko taki żart.
- Żart?! – krzyknął Jaebum, przeczesując nerwowo włosy. – Żart!? – powtórzył i machnąwszy dłonią na przyjaciół, wyszedł z kawiarni, nie mogąc dłużej znieść spojrzeń i głupawych uśmieszków pozostałych klientów.
- JB, zaczekaj! – zawołał za nim Jinyoung i podążył za przyjacielem. – Nie wściekaj się na nas – poprosił łagodnym głosem, łapiąc Jaebuma za przedramię. – Chcieliśmy ci dać nauczkę. Ciągle poznajesz nowe dziewczyny na tych czatach, a naprawdę nie możesz mieć stuprocentowej pewności, że to naprawdę są dziewczyny. Tak samo nie możesz wiedzieć, że PinkBlossom jest tą za kogo się podaje.
- Przestań! Czy ja jestem dzieckiem, żeby dawać mi jakiekolwiek nauczki czy lekcje? – zapytał poirytowany Im, wykręcając teatralnie oczami. – Jedyne, co wam się udało, to ośmieszenie mnie na oczach tamtych ludzi – powiedział i spojrzał nad ramieniem Jinyounga na wychodzących z kawiarni chłopaków. – Masz rację. Nie wiem, czy PinkBlossom jest taka, jak mi opisywała, ale nie obchodzi mnie to. Zresztą już za późno na takie gdybanie.
- Jak to? – odezwał się Youngjae, chowając perukę oraz sukienkę do plecaka. Po wyjściu Jaebuma szybko poszedł do łazienki i przebrał się w swoje ubrania, które miał ze sobą w plecaku, woląc nie paradować po ulicy w takim dziwacznym przebraniu. Nie chciał prowokować czającego się gdzieś po krzakach jakiegoś zboczeńca. – Co chcesz przez to powiedzieć?
- Chcę powiedzieć przez to, że… - zaczął nieśmiało Jaebum, bojąc się, że jeśli powie przyjaciołom prawdę, to oni znów będą mieli z niego niezły ubaw. W końcu jednak zdobył się na odwagę i wziąwszy głęboki wdech, dokończył: – Zakochałem się w niej.

6 komentarzy:


  1. Oj Eunji, Eunji! Lepiej naprawdę szybko powiedz o wszystkim Minah, bo jak wtrąci się Krystal to po tobie. narobiło się. nie sądziłam, że Mark wyskoczy z czymś takim. Chociaż po tej rozmowie z jego ojcem... Nie mam pojęcia co to za umowa między nimi, ale Mark jest okropnym oszustem i szkoda mi Minah, że jest przez niego wykorzystywana. To coś związanego z firmą? Czy zakład, czy co? Współczuję Minah, może i jest dość naiwna, ale skąd mogła wiedzieć, że Mark wszystko udaje? A teraz nie to, że prawdopodobnie straci przyjaciółkę to i Mark po tych kilku tygodniach ją zostawi. Chyba, że wybaczy Eunji, ale wątpię, żeby stało się to od razu.
    Jackson jest jak dziecko. Nie powie Eunji, że coś do niej czuje tylko obraża się za każdym razem jak ona rozmawia z innym chłopakiem. Gdyby zrobił coś wcześniej to nie narobiłoby się tyle biedy, Mark nie pocałowałby Eunji, ani oni by się nie pokłócili.
    A to co zrobili chłopacy Jaebumowi! owszem, zakochiwanie się przez internet to przegrana sprawa jak nie wie się czy osoba, z którą się pisze to ktoś za kogo się podaje, ale to co oni zrobili, no proszę! Okropnie bym się czuła w takiej sytuacji, przecież całkiem inaczej pisze się z przyjaciółmi a inaczej z taką osobą. Biedny Jaebum.
    "To co się tak wystroiłeś, jak szczur na otwarcie kanału?" mój ojciec też tak gada! XD
    Nie mogę się doczekać kolejnych, bo chcę już wiedzieć co to za umowa między Markiem a jego ojcem, a także reakcji Minah na pocałunek Eunji i Marka. Ciekawe kto pierwszy jej o tym powie (obstawiam, że Krystal - będzie większa zadyma xd).
    Weny!~

    OdpowiedzUsuń
  2. uaaa, red alert, red alert! Jung przyznawaj się w te pędy! Mam nadzieje, że zdąrzy, zanim Krystal zrobi z tego zdjęcia użytek na niekorzyść Eunji. Chociaż Minah sama jakby pchała trochę Marka w stronę przyjaciółki, więc może jakoś rozejdzie się to po kościach. co do Tuana, to chłopak na pewno nie jest z Bang bo ją kocha, wyczuwam tutaj podstęp i manipulacje, która obejmuje więcej niż jedną osobę. chamskie.
    mój biedny JB :( szkoda mi go, chociaż nie mogę powiedzieć, że koledzy nie mieli racji z nauczką. wgl, nieśmiały i zawstydzony Jaebum to musi być cudowny widok <3
    Ojciec Marka ma dobre teksty xD padłam jak przeczytałam o strojeniu sie, jak szczur na otwarcie kanału xd Geniusz ^^
    na Jacksona w ogóle nie mam słów. Wang, grow up, please.
    amen i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znoszę Marka ;____; Bez względu na to, jakie są jego motywy i ile ma w sobie szczerości, nigdy go nie polubię i nie zaakceptuję. Jak dla mnie to zwykły oszust i dupek. Domyślam się, że jego związek z Minah to jedna wielka fikcja, ale nie obchodzi mnie, dlaczego tak się dzieje - powinien się trzymać z daleka zarówno od niej, jak i od Eunji. Na miejscu tej drugiej zrezygnowałabym z tych korepetycji i poszukała kogoś innego. Przecież widać, jak ten głupek tylko się czai, żeby wykorzystać sytuację.
    Kurde, sytuacja między Jacksonem a Eunji coraz bardziej się komplikuje... Obydwoje wolą się kłócić i obrażać na siebie nawzajem, zanim wreszcie zacząć grać w otwarte karty. Przykro coś takiego obserwować, bo moim zdaniem byłaby z nich świetna para. Poza tym gdyby Mark zobaczył, że Hyerim spotyka się z kimś innym, to dałby jej święty spokój. Co za bezszczel! Jego dziewczyna była w pokoju obok, a ten napastuje Eunji jakimiś wyciągniętymi z dupy tekstami. Nic dziwnego, że dziewczyna okłamała wszystkich i uciekła, niestety jednocześnie naiwność Minah sięgnęła zenitu, kiedy kazała Markowi pójść za przyjaciółką. Ona naprawdę jest ślepa... Zgodnie z moimi przypuszczeniami ta sytuacja nie miała pozytywnego zakończenia. Pocałował ją. Cholera jasna. Czy on naprawdę nie ma za grosz przyzwoitości??? Nawet jeśli nie jest z Minah na poważnie, to powinien skończyć jedną znajomość, zanim zacznie rozwijać drugą. Ech...
    KRYSTAL ;-; Nie mam pytań dla tej dziewczyny. Że też akurat ona musiała być świadkiem sceny między Eunji a Markiem! Teraz to kwestia czasu, aż Minah się dowie, dlatego trzymam kciuki za to, by Hyerim zdobyła się na odwagę i opowiedziała przyjaciółce o wszystkim. Pewnie rozpęta się prawdziwa burza, ale może Minah jakoś zaakceptuje tę prawdę, jeśli dowie się w ten sposób, a nie od kogoś "życzliwego"...
    Scena w kawiarni to moja ulubiona XDDD Nie mogłam przestać się śmiać, a chociaż na miejscu Jaebuma sama miałaby ochotę roznieść kolegów na strzępy, to i tak uważam, że nieźle zaszaleli z tym swoim pomysłem XD Hm, skoro JB zakochał się w PinkBlossom, to tym bardziej nie mogę się doczekać, aż dowiemy się, kim ona jest ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. O NIE NIE NIE NIE NIEEEEE
    mówię ci, jak to przeczytałam to od razu poleciałam do siostry i opowiedziałam jej całą fabułę, żeby przeżywała ze mną xd takie feelsy miałam xd to był szok i niedowierzanie, jak mark pocałował eunji, i tera wiem, co nim kierowało gdy wiązał się z minah, gnojek. Coś czuję że czeka ich wszystkich sporo trudnych chwil, żeby rozwiązać tę sytuację. Mam tylko nadzieję że eunji wszystko powie minah, bez babrania się i dowiadywania wszystkiego od krystal. No i końcówka rozbraja xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocałował ją! Co za dupek, idiota, po... lalalal. Nie lubię go, a teraz jeszcze bardziej. Niech mu się coś stanie. Weź go uśmierć czy coś. Niech wpadnie pod auto, będzie spokój, haha. Co z tego, że widzi, że podoba się Eunji? Ale przecież wie, że to przyjaciółka Minah i co, chce rozbić ich przyjaźń tylko po to, by przelecieć Eunji? Bo nie wierzę, że mu na niej zależy. Pff... nie wierzę. Mam nadzieję, że Minah dowie się tego od Eunji, a nie od Krystal, bo wtedy będzie źle. Szkoda mi Jacksona. ;c Powiedziałby Eunji co i jak, a nie ciągle strzelał fochy. W ogóle jak to możliwe, że ona się nie domyśla? Az taka ciemna jest? Hahaha. ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera... Tyle jestem w stanie z siebie wydusić. Dzieję się i to bardzo. Mark.. Ten pacan jeden no. Eunji mu się zachciało. Minah też taka głupia, że jeszcze pcha przyjaciółkę w ramiona swojego chłopaka. Po jakiego grzyba kazała mu biec za Eunji? Aż tak im ufa? Ok, zaufanie - zaufaniem, ale to różnie przecież bywa. No i stało się! Mark pocałował Eunji, a jakby tego było jeszcze mało - ta małpa Krystal tam była i zdjęć narobiła. Coś czuję, że Eunji nie odważy się powiedzieć o tym przyjaciółce, a ta małpa to wykorzysta i narobi bałaganu. W tym wszystkim tak bardzo mi szkoda Jacksona, który jest moim ulubieńcem w tym opowiadaniu. Tak bardzo mu zależy na Eunji, a ta nie dostrzega tego, eh. :/
    JB zakochał się w dziewczynie z czatu? Czemu mam wrażenie, że okaże się nią ta małpa Krystal?
    Rozdział rewelacja, a jaki długi <3 Zabieram się za kolejny. ^^

    OdpowiedzUsuń