ROZDZIAŁ ÓSMY
Jinyoung bez większych problemów
wyciągnął od ojca pieniądze na wynajęcie placu zabaw, gdzie miało odbyć się
przyjęcie urodzinowe Junho. Chłopak z początku planował urządzić je w domu,
jednak potem doszedł do wniosku, że dzieciaki na pewno narobią dużego bałaganu,
a jednak sprzątanie nie należało do jego ulubionych zajęć. Wyszukał więc w
internecie miejsca, gdzie można by zorganizować przyjęcie i po długich debatach
ze swoimi przyjaciółmi postawił na całoroczny plac zabaw, który znajdował się w
budynku, gdzie wcześniej mieściło się przedszkole. Pracownicy przygotowali halę
specjalnie na urodziny, ozdabiając ją balonami i kolorowymi serpentynami.
Jinyoung zamówił dodatkowo ogromny tort z wymalowaną na nim podobizną Pororo.
Junho uwielbiał tę bajkę i mógł ją oglądać dosłownie całymi dniami, dlatego
Jinyoung chciał by jak najwięcej elementów w dekoracji wiązało się właśnie z tą
kreskówką.
- Nie podoba mi się ten pomysł –
stwierdził ponuro Jackson, któremu przypadł zaszczyt bycia przebranym za
Pororo. Z obrzydzeniem spojrzał na swoje odbicie w lustrze i pogładził się
niebieskim skrzydełkiem po białym brzuszku. – Dlaczego ja się w ogóle na to
zgodziłem? – zapytał samego siebie, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Oj, daj spokój – odezwał się
rozbawiony Youngjae, podając brunetowi nakrycie głowy. – Nie wyglądasz źle. W
sumie to twoja najlepsza kreacja – zaśmiał się i szybko odskoczył w bok, by nie
oberwać ze skrzydełka w twarz. – Pomyśl o tym w ten sposób: ty przecierpisz w
tym kostiumie góra dwie godziny, a dzieciaki będą miały co wspominać przez
wiele lat.
- Jakoś nie chce mi się w to
wierzyć – wymruczał Wang, w dalszym ciągu nie będąc do końca przekonanym co do
tego pomysłu. – Ale czego się nie robi dla Junho, prawda? – Uśmiechnął się
lekko i odgarnął z czoła grzywkę, po czym założył nakrycie w kształcie głowy
pingwina. – Może być? – spytał, wymachując w górę i dół skrzydełkami.
- Już wiem, dlaczego Jinyoung tak
bardzo chciał, żebyś to ty był Pororo – powiedział rozbawiony Choi, ledwo
powstrzymując wybuch śmiechu. – Bo masz takie krótkie nóżki jak pingwin! –
dokończył, a potem rzucił się do ucieczki w obawie przed rozwścieczonym
Jacksonem.
Na korytarzu natknął się na Minah
i Marka. Rzucił im jedynie krótkie „cześć” i zaraz zniknął, bojąc się, że Wang
go dopadnie, a wolał jak na razie nie mieć z nim żadnego kontaktu. Zaskoczona
Bang obejrzała się za uciekającym Youngjae, nie bardzo rozumiejąc jego dziwne
zachowanie. Chociaż to i tak było w miarę normalne, biorąc pod uwagę poprzednie
wybryki tego chłopaka.
- Cześć – rzucił Jackson,
przeciskając się przez drzwi, co przyszło mu z ogromnym trudem, gdyż kostium
pingwina skutecznie utrudniał mu poruszanie się.
- Ja… Jackson?! – parsknęła
Minah, opadając bezwiednie na stojącego obok Marka, który zaśmiał się pod
nosem, zakrywając usta dłonią. – Byłam pewna, że Jinyoung żartował sobie z tym
przebieraniem się za Pororo!
- Jak widać mówił poważnie –
wymruczał i głośno wzdychając, zdjął z głowy nakrycie. Starł z czoła krople
potu i gdy Minah odwróciła głowę, posłał Markowi mordercze spojrzenie. Z
początku wydawał mu się być spoko chłopakiem i myślał nawet, że się
zaprzyjaźnią, jednak po dłuższym czasie uświadomił sobie, że Mark wcale nie
jest takim aniołkiem. Jackson był niemalże pewny, że ten chłopak coś kombinuje
i nikomu nie wyjdzie na dobre znajomość z nim. – Muszę iść, bo zaraz zaczną się
schodzić dzieciaki, a Jinyoung niedługo przyjdzie z Junho – dodał i wziąwszy
pod pachę głowę pingwina, ruszył w swoją stronę.
- Hm, chyba faktycznie nie
spodobał mu się ten pomysł, bo zwykle nie jest takim ponurakiem – zauważyła
Minah i wzruszyła ramionami. – Albo pokłócił się z Eunji. Oni co chwilę się o
coś sprzeczają. Jestem ciekawa, kiedy unnie
zrozumie, że Jackson poza nią świata nie widzi.
- Jackson lubi Eunji? – zapytał
zaskoczony Mark, któremu wcale się to nie spodobało. Cóż, spodziewał się, że w
drodze do zdobycia serca Jung napotka wiele trudności i pewnie będzie musiał
pokonać niejednego konkurenta, jednak nie sądził, że będzie nim Jackson.
- „Lubi” to za mało powiedziane.
Jackson jest w niej po uszy zakochany, ale do tej pory jej o tym nie
powiedział. Czasami mam ochotę zdzielić go w ten pusty łeb, bo przecież
stanowiliby taką świetną parę – westchnęła rozczarowana, opuszczając bezradnie
ramiona wzdłuż tułowia. – Jackson potrzebuje impulsu do działania, bo jeśli czegoś
nie zrobi, to w końcu ktoś mu ją sprzątnie sprzed nosa.
- A może on wcale chce z nią być?
– Mark zerknął na swoją dziewczynę, zaciskając przy tym dłonie w pięści. Nie
dopuszczał do siebie myśli, że Eunji mogłaby być z Jacksonem.
- Co ty gadasz? – obruszyła się
Minah, posyłając Markowi groźne spojrzenie. – Nikt nie pasuje do siebie tak
idealnie, jak właśnie Eunji i Jackson. Znam ich dłużej od ciebie.
- Może dlatego nie potrafisz
ocenić sytuacji obiektywnie – stwierdził chłopak i wzruszył obojętnie ramionami.
– Chodźmy na główną salę, bo zaraz nas cała impreza ominie – dodał zaraz i
złapawszy Minah za przedramię, pociągnął ją w stronę wejścia na plac zabaw.
Sala posiadała wszystko, czego
potrzebowały pełne energii dzieciaki: kilka basenów z piłkami, dmuchane zamki,
trampoliny oraz wszelkiego rodzaju tory przeszkód. Mark momentalnie pożałował,
że nie jest jednym z tych smarkaczy i nie może się z nimi bawić. W dzieciństwie
rzadko miał okazję do spędzania czasu z rówieśnikami, gdyż większość czasu
przebywał w firmie ojca, który chciał mieć na niego oko. Kiedy Mark był
nastolatkiem niewiele się zmieniło w tej kwestii. Może jedynie to, że chętniej
przebywał z tatą, mamę kompletnie ignorując. W końcu kobieta straciła
cierpliwość do Raymonda i zażądała rozwodu. Ku jej rozczarowaniu mężczyzna w
ogóle nie sprawiał żadnych problemów i jakiś czas później dostała to, czego
chciała. Na dodatek Mark wolał zostać z ojcem w Los Angeles, więc musiała sama
przeprowadzić się z powrotem do Korei Południowej. Od tamtego czasu chłopak w
ogóle nie utrzymywał z nią kontaktu. Nawet nie miał ochoty do niej dzwonić,
żeby chociaż zapytać, jak sobie bez nich radzi. W końcu utraciła stały dopływ
gotówki, jakim był Raymond. Niestety panom Tuan także przestało się powodzić.
Firma zaczęła mieć coraz więcej konkurentów na rynku, doszły do tego problemy
finansowe i ostatecznie Raymond musiał ją zamknąć. A później niespodziewana
śmierć wujka, spadek, odziedziczenie jego firmy i przeprowadzka do Korei
Południowej.
- Mark? – zagaiła Minah, gdy chłopak
przez dłuższy czas nie dawał znaku życia, wpatrując się pustym wzrokiem w
przestrzeń przed sobą. – Wszystko okay?
- Tak, zamyśliłem się tylko –
odpowiedział, uśmiechając się lekko. – Wszyscy już są?
- Czekamy na Jinyounga i Junho –
powiedziała i odeszła w stronę Youngjae, który właśnie zapalał świeczki na
torcie.
Tuan wsunął dłonie do kieszeni
spodni i rozejrzał się dookoła siebie, wzrokiem szukając Eunji. Musiała już
przyjść skoro Minah o niej nie wspomniała. Mark musiał z nią porozmawiać o tym,
co się ostatnio wydarzyło. Chciał jej wszystko wyjaśnić i prosić – błagać! –
żeby nie wiązała się z Jacksonem i poczekała na niego jeszcze trochę. Potem bez
żadnych przeszkód będą mogli być w końcu razem.
- Eunji jeszcze nie ma –
powiedział Jaebum, ustając przy Marku, który na te słowa posłał mu pytające
spojrzenie.
- Czemu myślisz, że szukam Eunji?
- Skoro Minah stoi niedaleko nas,
to raczej nie jej szukasz – stwierdził Im i uśmiechnął się ironicznie. –
Słuchaj, nie wiem, w co ty pogrywasz i nie wiem, co dokładnie łączy cię z
Eunji. Mam tylko nadzieję, że wiesz, co robisz, bo Minah i Eunji przyjaźnią się
od wielu lat i obawiam się, że jeśli coś się popsuje, to one nie będą umiały
tego naprawić. Poza tym Eunji jest bardzo wrażliwa, nawet jeśli nie pokazuje tego
na co dzień. Wiedz, że jeśli choć raz zobaczę ją przez ciebie smutną, to gorzko
tego pożałujesz.
- Grozisz mi? – zaśmiał się
szyderczo Mark, wpatrując się intensywnie w twarz młodszego chłopaka.
- Ostrzegam – rzucił krótko
Jaebum, a potem odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę Youngjae.
Tuan prychnął pod nosem, trochę
niedowierzając w to, co właśnie miało miejsce. Do tej pory Jaebum wydawał mu
się być egoistycznym dzieciakiem, którego nic nie obchodzi poza czubkiem
własnego nosa. Tymczasem okazał się być naprawdę troskliwym przyjacielem, choć
był przy tym dość arogancki. Nawet fakt, że rozmawiał ze starszym od siebie
chłopakiem niczego nie zmieniał.
Nagle Mark poczuł dziwne ukłucie
w okolicy serca – coś na podobieństwo zazdrości. Sam nigdy nie posiadał tak oddanego
przyjaciela. Można powiedzieć, że nigdy żadnego nie miał. Nie był
przyzwyczajony do zwierzania się innym osobom, nie umiał po prostu usiąść i
zacząć opowiadać o swoim życiu. Nawet przed Minah nie potrafił się otworzyć.
Zwykle musiała wyciągać z niego wszelkie informacje, a i to przychodziło jej z
ogromnym trudem, gdyż Mark nigdy chętnie nie opowiadał o swojej przeszłości. W
ogóle był bardzo małomówny i zabierał głos jedynie wtedy, gdy miał na to
ochotę.
Gdy na sali zrobiło się niemałe
zamieszanie, Mark w końcu oprzytomniał i spojrzał w stronę drzwi, przez które
właśnie przechodzili bracia Park. Junho, na widok swoich kolegów i koleżanek z
klasy oraz przyjaciół Jinyounga, otworzył szeroko oczy i rozdziawił usta, nie
wiedząc, co powiedzieć. Zaraz jednak rzucił się na starszego brata i mocno
przytulił się do jego nogi, dziękując mu po stokroć za tę niespodziankę.
Dopiero wtedy Tuan dostrzegł także stojącą na uboczu Eunji, która razem z
innymi gośćmi śpiewała Junho „Sto lat!”, śmiejąc się przy tym i klaszcząc w
dłonie. Mark uśmiechnął się mimowolnie na widok dziewczyny, nie odrywając od
niej wzroku choć na sekundę. Eunji po chwili odwróciła głowę w jego stronę i
momentalnie zamarła, jakby właśnie zobaczyła ducha.
- Eunji, wszystko okay? – zapytał
Jaebum, który znikąd pojawił się obok przyjaciółki. Nie otrzymawszy od niej
odpowiedzi, podążył wzrokiem za jej nieobecnym spojrzeniem, ostatecznie
zatrzymując go na Marku. Posłał chłopakowi wredny uśmieszek, a potem objął
Eunji ramieniem, przytulając do siebie. – Ej, co jest?
- Co? – Jung otrząsnęła się z
szoku i uniosła głowę, wlepiając szkliste oczy w przyjaciela. – Ach, wszystko
okay – dodała pospiesznie i uśmiechnęła się lekko. – Jackson przeżył przebranie
się za Pororo? – zmieniła szybko temat, nie chcąc, by Jaebum zaczął cokolwiek
podejrzewać.
Im zaśmiał się głośno i spojrzał
przymrużonymi oczami na stojącego na środku sali Jacksona, który wesoło
wymachiwał skrzydełkami, zabawiając dzieciaki. Najwidoczniej przeszła mu już
złość na cały świat i nareszcie dotarło do niego, że robił to przecież dla
Junho. Wszyscy kochali tego brzdąca i traktowali go jak swojego młodszego
braciszka. Zresztą młody Park do wszystkich przyjaciół Jinyounga zwracał się hyung albo noona, uważając ich za członków swojej niewielkiej rodziny.
- Chyba nie jest tak źle –
stwierdził Jaebum, posyłając przyjaciółce promienny uśmiech. – Chodź, bo
jeszcze chwila, a nie załapiemy się na tort, a uwierz – byłoby czego żałować.
- Okay – zaśmiała się Eunji,
podążając za chłopakiem ku stołowi, na którym stał ogromny trzypiętrowy tort.
Dziewczyna od razu zauważyła stojące na samej górze figurki z postaciami z
kreskówki „Pororo”. Jung zabrała od Jaebuma talerzyk z kawałkiem ciasta i
rozejrzała się po placu zabaw, wypatrując wśród torów przeszkód solenizanta.
Najwidoczniej zabawa z kolegami z klasy była ważniejsza od tortu, co w sumie
nikogo nie dziwiło. – Zazdroszczę im – mruknęła pod nosem, jednak nie umknęło
to uwadze stojącego obok Jaebuma.
- W czym problem? – Chłopak
uśmiechnął się promiennie, zabrał od Eunji talerzyk z nietkniętym kawałkiem
ciasta, odłożył go na stolik, a potem złapał dziewczynę za rękę i pociągnął ją
w stronę dmuchanego zamku. – Chodź, nauczę cię robić salto! – powiedział
podekscytowany, wskakując na materac.
- To chyba nie jest najlepszy
pomysł – parsknęła Eunji, podążając za chłopakiem.
Szatynka zachwiała się
niebezpiecznie, gdy stopa wsunęła się pomiędzy szczelinę, ale na szczęście
Jaebum wykazał się wyjątkowym refleksem i w ostatniej chwili złapał dziewczynę
w pasie. Niestety sam stracił równowagę i oboje upadli na miękki materac,
podskakując na nim kilka razy. Eunji parsknęła głośnym śmiechem, wciąż leżąc na
brunecie.
Nie zdawała sobie sprawy z tego,
że z oddali obserwuje ich Jackson, który w międzyczasie pozbył się kostiumu i
nareszcie mógł odetchnąć pełną piersią, gdyż w przebraniu było to niemalże
niemożliwe. Zdenerwowany chłopak ścisnął w dłoni telefon, powstrzymując się w
ostatniej chwili przed roztrzaskaniem go o podłogę.
- Co tam, Pororo? – zażartowała
Yejin, zatrzymując się przy Jacksonie. Jego nietęga mina dała jej do
zrozumienia, że chyba nie jest w nastroju na żarty, jednak nie wiązała tego z
przymusem przebierania się za pingwina. Stojąc z boku, doskonale widziała
wygłupiającego się w dmuchanym zamku Jaebuma, któremu towarzyszyła Eunji. Nie
ciężko było się domyślić, że to właśnie przez nich Jackson był tak
zdenerwowany. – Chyba mają niezły ubaw, hm? – odezwała się po chwili,
uśmiechając się półgębkiem. – A ty tutaj stoisz i gapisz się na nich zamiast
zacząć działać.
- Ty też? – warknął Jackson,
mając powyżej dziurek w nosie ciągłego swatania go z Eunji. Jeśli będzie
chciał, to podejdzie do niej i w kilka sekund sprawi, że zostanie jego
dziewczyną. Po prostu nie miał czasu na stały związek, a wiedział doskonale, że
Jung jest taką osobą, która wymaga sporo uwagi i wolał nie robić jej nadziei, a
potem nie móc się z nią nawet spotkać po szkole. – Dajcie wy mi święty spokój –
powiedział oschłym tonem głosu.
- W porządku. – Yejin uniosła
ręce w geście poddania. – Tylko żebyś potem nie żałował.
Jackson wykręcił teatralnie
oczami, jednak już nie powiedział. Nie miał ochoty na dalszą dyskusję z tą
dziewczyną. Denerwowało go to, że wszyscy dookoła niego wiedzieli wszystko
lepiej, nie biorąc pod uwagę sytuacji w jakiej się znajduje. Aktualnie
najważniejsze dla Jacksona były zbliżające się zawody i o niczym innym nie
myślał.
- Noona, wszędzie cię szukałem – powiedział Jinyoung, uśmiechając się
promiennie do dziewczyny. – Nie dostaliście tortu? Przecież JB miał podawać gościom
talerzyki!
- Jaebum znalazł sobie inne
zajęcie – zaśmiała się Yejin i kiwnięciem głowy wskazała wygłupiających się na
dmuchanym torze przeszkód przyjaciół Jinyounga, do których dołączył także Junho
ze swoimi kolegami. – Chodź, pomogę ci zająć się gośćmi – dodała, biorąc
chłopaka pod rękę. – Jackson, idziesz z nami?
Wang kiwnął głową na zgodę, nie
mając nic lepszego do roboty. Roznoszenie tortu gościom było o wiele lepszym
zajęciem, niż bezmyślne przyglądanie się Eunji i Jaebumowi, którego miał ochotę
udusić gołymi rękoma. Nie żeby był zazdrosny, prawda?
*
Kolejne dwie godziny minęły
Jinyoungowi oraz jego przyjaciołom na uganianiu się za rozbrykanymi
dzieciakami, które chyba poczuły zbyt dużą wolność od rodziców i postanowiły
wykorzystać ten czas na rozwalenie wszystkiego dookoła. Nawet wprawiona w
opiekowanie się nadpobudliwymi dziećmi Yejin nie była w stanie zapanować nad tą
zgrają. Dopiero po tych dwóch, jakże ciężkich, godzinach dziewczyna wpadła na
pomysł, żeby zagrać w jakąś grę zespołową. Podzieliła dzieciaki na cztery grupy
i do nich dodała jeszcze przyjaciół Jinyounga, którzy pełnili rolę przywódców.
Każdy otrzymał pistolet z pociskami z gąbek. Zadanie było proste: odnaleźć
ukryty przez Yejin skarb i nie dać się przy tym wyeliminować przez
przeciwników. Dzieciakom tak bardzo spodobał się ten pomysł, że bez marudzenia
podzielili się na grupy i nawet zaczęli słuchać poleceń kapitanów. Tak więc
Jackson, Jaebum, Jinyoung oraz Youngjae na jakiś czas przejęli kontrolę nad
rozbrykanym towarzystwem.
- Co, jesteś niezadowolona, że
nie trafiłaś do drużyny Jaebuma? – zapytał Wang, gdy razem z Eunji ukrywali się
przed dzieciakami.
- Co? – Dziewczyna spojrzała
uważnie na chłopaka, marszcząc przy tym czoło. – Wszystko mi jedno, z kim
jestem w drużynie – stwierdziła i wzruszyła obojętnie ramionami, nie bardzo
rozumiejąc zachowanie Jacksona. – Poza tym tutaj nie chodzi o nas, ale o
dzieciaki. Ważne, że one dobrze się bawią.
- Od kiedy jesteś taką
altruistką? – zakpił chłopak, wyglądając zza winkla, by upewnić się, że w
pobliżu nie ma nikogo z przeciwnej drużyny. Nie widząc żadnego zagrożenia,
kiwnął głową na Jung i jako pierwszy pobiegł w stronę dmuchanego zamku, za
którym się schował.
- O co ci chodzi? – Eunji
zatrzymała się tuż za brunetem i oburzona uderzyła go z pięści w plecy. – Czemu
ciągle się mnie czepiasz? Zrobiłam ci coś czy może okres dostałeś? – wymruczała
poirytowana, patrząc morderczym wzrokiem na Jacksona. Chłopak prychnął pod
nosem i przeniósł spojrzenie na Eunji, która wpatrywała się w niego
intensywnie, ledwo powstrzymując się przed zadaniem mu kolejnego ciosu. – Jak
masz coś do mnie, to powiedz mi to prosto w oczy, a nie ciągle robisz jakieś
sceny. To się robi powoli nudne.
- Jakoś nie zauważyłem, żeby w
twoim życiu brakowało rozrywki – powiedział rozbawiony Wang, zaciskając mocniej
dłoń na zabawkowym pistolecie. Już miał przebiec na drugą stronę pomieszczenia,
gdzie zamierzał schować się stertą materacy, gdy nagle poczuł mocne szarpnięcie
za ramię. Widząc minę Eunji, wykrzywił usta w kpiącym uśmiechu i spojrzał jej
prosto w oczy. – Mama cię nie nauczyła, że nie należy podrywać chłopaka swojej
najlepszej przyjaciółki?
- Co proszę? – Jung wytrzeszczyła
oczy z niedowierzaniem, próbując poukładać w myślach wypowiedziane przez
chłopaka słowa. Czyżby wiedział o tym, co wydarzyło się między nią a Markiem?
Nie, to było raczej niemożliwe. Przecież Jackson był wtedy z resztą paczki w
salonie Jinyounga, więc nie mógł ich widzieć. – Ile razy mam ci powtarzać, że
Mark daje mi korepetycje z angielskiego? Zresztą, dlaczego ja ci się w ogóle
tłumaczę, co? Nie jestem twoją własnością i mogę robić, co mi się podoba.
- Nawet zdradzać przyjaciółkę? –
Jackson znów uśmiechnął się w ten perfidny sposób, doskonale zdając sobie
sprawę z tego, jak swoim zachowaniem denerwuje Eunji.
Dziewczyna zacisnęła ze złości
zęby i wzięła kilka głębokich wdechów, bojąc się, że zaraz rzuci się z
pięściami na Jacksona i uszkodzi go przed tak ważnymi zawodami. Pan Wang chyba
by ją zabił, a w najlepszym wypadku mogłaby wyjechać z kraju i nigdy do niego
nie wracać. Zamiast pobić Jacksona do nieprzytomności, poderwała się z miejsca
i żwawym krokiem ruszyła w stronę wyjścia z sali, mając gdzieś zabawę.
Odepchnęła od siebie wahadłowe drzwi i wyszła na pogrążony w półmroku korytarz.
Wciąż mocno zdenerwowana oparła się plecami o ścianę i przymknęła powieki,
chcąc się choć trochę uspokoić. Nie mogła uwierzyć, że Jackson podejrzewa ją o
takie coś. Fakt, między nią a Markiem naprawdę do czegoś doszło, jednak nie
była to jej wina, a przynajmniej nie w całości.
Na samo wspomnienie tamtej
sytuacji Eunji poczuła dziwne łaskotanie w brzuchu. Nie powinna była tego czuć.
W ogóle nie powinna była wracać do pocałunku z Markiem, jednak to było
silniejsze od niej. Wszystko przez to, że wtedy właśnie pierwszy raz od bardzo
dawna czuła się tak dobrze.
- Eunji… - zaczął nieśmiało
Jackson, podchodząc powoli do przyjaciółki.
- Daruj sobie – przerwała mu
ostro dziewczyna, odpychając się od ściany. Chciała ominąć chłopaka i wejść z
powrotem na salę zabaw, jednak Jackson okazał się szybszy i od razu zagrodził
jej drogę samym sobą. – Jeśli zamierzasz mnie przepraszać, to…
Wang niespodziewanie złapał Eunji
za policzki i wpił się w jej usta, nie zważając na fakt, że właśnie całuje
swoją najlepszą przyjaciółkę. Po chwili, która według niego trwała znacznie
dłużej niż tylko chwilę, odsunął się i
spojrzał dziewczynie prosto w oczy, czekając na jej reakcję.
- Oszalałeś?! – wrzasnęła Eunji,
odpychając gwałtownie Jacksona, jakby bała się, że zarazi się od niego śmiertelną
chorobą. – Ty jesteś nienormalny! Jak mogłeś to zrobić?!
- Przecież… - zaczął chłopak,
jednak zaraz został uciszony przez zdenerwowaną szatynkę. – Eunji…
- Daj mi spokój – warknęła i nie
zwlekając dłużej, odwróciła się na pięcie i po prostu uciekła, nie mając odwagi
zmierzyć się z tym, co chciał jej powiedzieć Jackson.
*
Minah nie przepadała za dziećmi,
dlatego przyjście na przyjęcie urodzinowe Junho było dla niej nie lada
wyzwaniem. Dookoła biegało pełno rozwrzeszczanych upiorów, a ona chyba jako
jedyna nie widziała w tym nic uroczego. Cudem udało jej się wykręcić od zabawy,
którą wymyśliła Yejin. Podczas, gdy inni wygłupiali się i biegali po całej sali
z zabawkowymi pistoletami, Minah siedziała na uboczu i wymieniała smsy z
koleżanką z klasy. Oczywiście nie obeszło się bez obgadywania uczniów ze szkoły
czy chwalenia się tym, jaki to Mark jest cudowny i idealny.
I właśnie wtedy, gdy temat
rozmowy zszedł na Marka, niezwykle uczynna koleżanka Minah wysłała jej link do
postu z jakimś zdjęciem. Bang nie byłaby sobą, gdyby od razu nie sprawdziła o
co chodzi. Z początku fotografia nie wywarła na niej żadnego wrażenia. Ot
całująca się na ulicy para. Minah była gotowa wyłączyć stronę, gdy przypadkiem
przybliżyła twarze osób znajdujących się na zdjęciu. W pierwszej chwili nie
chciała uwierzyć, że mogliby to być oni, jednak w końcu wszystko zaczęło się
układać w jasną całość.
Jak mogła być tak ślepa, by
niczego nie dostrzec? Przecież Mark od początku zachwycał się Eunji, a ona
jeszcze sama pchała go w jej ramiona!
- Tutaj jesteś! – zawołał Mark,
odnajdując po długich poszukiwaniach swoją dziewczynę, która znalazła idealną
kryjówkę w postaci niewielkiego domku. – Wszędzie cię szukałem.
- A to ciekawe – zaśmiała się
ironicznie Minah, wpatrując się w twarz szatyna.
Próbowała za wszelką cenę
zachować kamienną twarz, jednak łzy same cisnęły jej się do oczu. Była
zdruzgotana, zraniona i zdradzona. Nigdy nie sądziła, że Eunji zrobi coś tak
okropnego. Przecież tyle razy obiecywały sobie, że żaden chłopak nie stanie
między nimi, a teraz wystarczyło kilka tygodni, by te wszystkie obietnice poszły
w niepamięć.
- Co to za schadzki? Chodźcie coś
zjeść! – powiedział Youngjae, niespodziewanie pojawiając się przed niewielkim
domkiem, w którym w dalszym ciągu ukrywała się Minah. – Co macie takie miny?
Stało się coś?
Bang bez słowa podniosła się z ziemi
i na czworakach wyszła z domku. Będąc na zewnątrz poderwała się na równe nogi i
od razu podeszła do Eunji, która stała przy stole i nakładała sobie kawałek
tortu na jednorazowy talerz z podobizną Pororo. Minah złapała szatynkę za
ramię, odwróciła ją przodem do siebie i nie panując nad wzrastającym gniewem,
wymierzyła dziewczynie solidne uderzenie w policzek. Zaskoczona Eunji upuściła
talerzyk z ciastem na podłogę i automatycznie złapała się za bolące miejsce,
które aż pulsowało pod palcami.
- Co ty wyprawiasz? – zapytał
zdezorientowany Jaebum, natychmiast pojawiając się przy dziewczynach. Stanął
przed Eunji, chcąc obronić ją w razie kolejnego ataku ze strony Minah, i
spojrzał pytająco na niższą prawie o głowę Bang. – Oszalałaś?!
- To nie ja oszalałam, ale Eunji!
– powiedziała roztrzęsiona dziewczyna, rzucając się ponownie w stronę Jung, co
tym razem utrudnił jej stojący przed nią Jaebum. – Jak mogłaś mi to zrobić? I
ty uważasz się za moją przyjaciółkę?!
Eunji rozdziawiła szeroko usta,
domyślając się, że Minah musiała się dowiedzieć o jej pocałunku z Markiem.
Tylko jakim cudem? Kto, do jasnej cholery, ich wtedy widział? Jung była tak
bardzo skupiona na poukładaniu w logiczną całość wszystkich informacji, że nie
zauważyła, kiedy wokół nich zebrał się spory tłum gapiów. Na szczęście Yejin
wykazała się refleksem i w porę zabrała dzieci do innej sali, nie chcąc, by
były świadkami awantury.
- Powiecie w końcu, o co chodzi?
– odezwał się skonfundowany Jinyoung, podchodząc bliżej Minah. Dziewczyna bez
słowa podała mu swój telefon i przeniosła mordercze spojrzenie na kulącą się ze
strachu Jung. – To… Mark? – szepnął zaskoczony, przyglądając się dokładnie
zdjęciu. Mimo że nie było ono wyraźne, to dzięki powiększeniu dawało się
dostrzec profile całujących się ze sobą osób. – I…
- Tak, to Mark i Eunji! –
powiedziała Minah i nagle w pomieszczeniu zapadła idealna cisza.
Wchodzący akurat do środka
Jackson zatrzymał się w połowie kroku, jeszcze raz analizując wypowiedziane
przez Minah słowa. Dokładnie nie wiedział, o co chodziło, jednak po minach
przyjaciół nie trudno było się domyślić, że sprawa jest poważna. Odzyskawszy
władzę nad nogami, podszedł do Jinyounga i zabrał mu telefon, chcąc zobaczyć
zdjęcie. Widok Eunji całującej się z Markiem w ogóle go nie zdziwił. Już dawno
domyślał się, że pomiędzy nimi coś iskrzy, jednak odganiał od siebie tę myśl,
mając nadzieję, że wszystko okaże się zwykłym nieporozumieniem. Nie chciał mieć
racji, nie tym razem.
- Minah, ja… - Eunji stanęła
przed Jaebumem, chcąc stanąć twarzą w twarz z przyjaciółką, jednak ta nie
zamierzała jej słuchać. Zmierzyła Jung morderczym spojrzeniem i zabrawszy od
Jacksona swój telefon, pobiegła w stronę wyjścia z sali zabaw. – Co ja
narobiłam – wyszeptała łamiącym się głosem Eunji, powoli tracąc panowanie nad
nogami, które same się pod nią uginały. Tylko dzięki Jaebumowi, który objął ją
w pasie, nie upadła na podłogę. Z pomocą chłopaka dotarła do ławki i opadła na
nią bezwładnie.
- Hej, spokojnie, dobrze? – Im
przytulił do siebie przyjaciółkę i pogładził ją dłonią po plecach. – Wszystko
się jakoś ułoży. Zobaczysz.
- Nie. Nic się nie ułoży –
wymruczała płaczliwym głosem Eunji, ukrywając twarz w koszulce chłopaka. –
Minah mnie nienawidzi i ma rację. Zdradziłam ją i nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie.
*
Minah z rozmachem pchnęła drzwi
budynku i wyszła na zewnątrz, rozglądając się za jakąś taksówką. Jak na złość
żadnej nie było w pobliżu, dlatego zmuszona była poszukać postoju. Nim jednak
zdołała zdecydować, w którą stronę powinna pójść, ktoś złapał ją za rękę i
zatrzymał w połowie kroku. Dziewczyna obejrzała się przez ramię i prychnęła
głośno, gdy zobaczyła stojącego za nią Marka.
- Czego chcesz? – spytała
zdenerwowana, wyszarpując ramię z jego uścisku.
- Dlaczego ją uderzyłaś? – Mark
wsunął dłonie do kieszeni spodni i spojrzał uważnie na Minah, która na to
pytanie prychnęła głośno i pokręciła głową z niedowierzaniem. – Dlaczego
uderzyłaś Eunji?
- Bo na to zasłużyła! –
odpowiedziała podniesionym głosem, wymachując rękoma na wszystkie strony. –
Pocałowała cię!
- To ja ją pocałowałem – przyznał
Mark i wstrzymał na moment oddech, spodziewając się, że Minah zaraz go
spoliczkuje. Faktycznie, dziewczyna natychmiast uniosła rękę, jednak zaraz
ponownie ją opuściła, zaciskając dłoń w pięść. – Nie chciałem cię zranić.
Naprawdę.
- To coś ci nie wyszło –
wyszeptała i pociągnęła głośno nosem, przymykając powieki, by powstrzymać
napływające do oczu łzy. – Cholernie mnie zraniłeś. Myślałam, że ci zależy. Tak
bardzo się starałeś, żebym ci zaufała, więc dlaczego tak brutalnie zawiodłeś
moje zaufanie?
- Lubię cię, Minah. Naprawdę cię
lubię, ale nie tak, jakbyś tego chciała – powiedział spokojnie chłopak,
spuszczając wzrok na swoje buty, by nie musieć patrzeć na spływające po
policzkach Minah łzy. – Nasz związek od samego początku skazany był na porażkę.
- Dlaczego? – szepnęła
dziewczyna, już nawet nie próbując panować nad emocjami. Wierzchem dłoni starła
z policzków łzy i znów pociągnęła nosem. – Dlaczego mi teraz o tym mówisz?
- Bo chcę, żebyś zrozumiała,
dlaczego w ogóle z tobą byłem i dlaczego tak bardzo zależało mi na tym, żeby
cię poznać. Nie chcę cię dłużej okłamywać. Nie teraz, gdy sprawy tak się
skomplikowały…
*
Minah wbiegła do domu, nawet nie
racząc zdjąć w przedpokoju butów. Zrobiła to dopiero w połowie drogi do
gabinetu ojca, odrzucając pantofle gdzieś w kąt korytarza. Bez pukania weszła
do przestronnego pokoju, w którym właśnie przebywał pan Bang. Mężczyzna
rozmawiał z kimś przez telefon, więc gestem dłoni nakazał córce być cicho,
jednak ona nie zamierzała zwlekać z przekazaniem mu ważnych informacji. Nie
zastanawiając się nad konsekwencjami, podeszła do biurka i wyrwała ojcu telefon
z ręki, wciskając zaraz czerwoną słuchawkę.
- Co ty sobie wyobrażasz?! –
zapytał oburzony pan Bang, chcąc zabrać dziewczynie swoją własność. Minah
uciekła na drugi koniec gabinetu i schowała komórkę do kieszeni spodni. – Oddaj
mi ten telefon! To była bardzo ważna rozmowa! W ogóle, co ty sobie wyobrażasz,
tak wchodząc tutaj bez pukania i wyrywając mi telefon z ręki?
- Tato, muszę ci o czymś
powiedzieć. To bardzo ważne i nie może czekać – powiedziała drżącym głosem
Minah, powoli podchodząc do ojca.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć,
że jesteś w ciąży?! – Pan Bang złapał się za lewą pierś i opadł bezwładnie na
obrotowe krzesło, wyobrażając sobie swoją córkę z wielkim brzuchem. Przecież to
byłaby hańba dla całej rodziny. Minah jeszcze nie skończyła liceum, poza tym
miał dla niej całkiem inne plany niż niańczenie bachorów!
- Nie! – zaprzeczyła natychmiast
dziewczyna, bojąc się, że jeśli zaraz nie wyjawi prawdy, to tata dostanie
zawału serca. – Chodzi o Marka i jego ojca. Nie możesz wejść z nim w spółkę.
Mark dzisiaj wyjawił mi całą prawdę. Ich firma jest na skraju bankructwa i
chcieli cię wykorzystać do odbudowania jej – powiedziała ściszonym głosem,
przysiadając niepewnie na skraju biurka obok siedzącego na krześle mężczyzny. –
Nasz związek był tylko po to, żeby Mark mnie w sobie rozkochał. Wiedzieli, że
jeśli poczuję coś do niego, to będę namawiać cię do wejścia z nimi w spółkę.
Jak widać w ogóle się nie pomylili. Przepraszam, tato – wyszeptała na koniec i
spojrzała ojcu prosto w oczy.
- Och, Minah, tak mi przykro –
przyznał mężczyzna, podnosząc się z krzesła. Objąwszy córkę silnymi ramionami, mocno
ją do siebie przytulił i czule pogłaskał dłonią po włosach. – Wiem, jak bardzo
polubiłaś Marka, ale obiecuję ci, że zapłacą za to wszystko.
- Tato, nie rób nic głupiego. Nie
chcę, żebyś miał kłopoty przez nich – poprosiła Minah, doskonale zdając sobie
sprawę z tego, że ojciec w akcie desperacji jest zdolny do wszystkiego. – Po
prostu wycofaj się z tej spółki i niech oni raz na zawsze znikną z naszego
życia.
Pan Bang kiwnął głową na zgodę i
ponownie przytulił do siebie córkę. Minah przymknęła powieki, jednak i tak
kilka pojedynczych łez zdołało spłynąć po jej policzkach.
*
To moja ostatnia notka przed świętami, dlatego chciałabym Wam wszystkim życzyć wesołych świąt. Nie jestem dobra w składaniu życzeń, dlatego nie zamierzam się produkować. Dziękuję, że jesteście ze mną, zwłaszcza te osoby, które regularnie tutaj wchodzą i zostawiają po sobie ślad. Wiem, że sama rzadko wpadam na Wasze blogi, ale jakoś czytanie ff nie sprawia mu już takiej frajdy :( może w nowym roku coś się zmieni... Liczę na to :)
Jeszcze raz wesołych świąt :)
PS: za błędy przepraszam, ale chyba nie sprawdzałam dokładniej tego rozdziału ;_;
Aigoooooo codziennie sprawdzałam, czy nie ma nowego rodziału, i dzisiaj jest jeeeeeejjjjj :D
OdpowiedzUsuńCo do akcji - aigoo x2 niezły bigos, mam już kilka typów jak może zakończyć się akcja, ciekawe czy któryś jest trafny :D czekam bardzo niecierpliwie na kolejną część :D pojaei się coś może nowego w święta?
xoxo gosz
No to się porobiło. Głupi Mark! Mam nadzieję, że on nie będzie z Eunji, dalej liczę na to że uda im się z Jacksonem.
OdpowiedzUsuńWszystko było w sumie do przewidzenia, od momentu odkrycia przez Minah prawdy. Ciekawe co teraz zrobi Jackson. I czy Mark teraz będzie chciał być z Eunji. Najbardziej mnie martwi to że jak Mark ją pocałował to jej się podobało, chociaż miała wyrzuty sumienia, a jak robił to Jackson to go odepchnęła. Serio Eunji chcesz być z Markiem? Nie lubię go za to co zrobił z Minah, nie wiem może i został zmuszony przez ojca, ale jakoś nie widać było żeby mu to specjalnie przeszkadzało. JB taki kochany, też bym chciała takiego przyjaciela, ale ja to bardziej jestem jak Mark w tych sprawach... Chciałabym zobaczyć Jacksona w tym przebraniu Pororo!
Wesołych Świąt! <3
I wszystko przez tego durnego Marka! Biedna Minah... Jak można się z kimś związać tylko po to, by móc pomóc ojcu w interesach? Ja rozumiem, że mają ciężką sytuację, ale to nie powód by ranić innych. Mógł się zaprzyjaźnić z Minah, od razu powiedzieć, że nie chce związku z nią, a nie takie akcje odstawiać. Jeszcze ten pocałunek z Eunji, o którym dowiedziała się w taki sposób... Ech. Mam nadzieję, że Mark nie zniszczył ich przyjaźni definitywnie i Minah wybaczy Eunji. W końcu to Mark całował, nie Eunji, a to też ma znaczenie. Szkoda mi też Jacksona. Eunji miała prawo być zaskoczona, ale nie miała prawa tak ostro go potraktować. Ale może teraz zrozumie jego głupie zachowanie. Lepiej niech go jak najszybciej przeprosi.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, no po prostu przeczuwałam, że wydarzy się coś złego. Mark tylko zepsuł przyjaźń dziewczyn. I co z tego, że wyjawił Minah prawdę? Też mi coś, ale przynajmniej dziewczyna ostrzegła ojca. Szkoda mi teraz Eunji, ale w tym także jest trochę jej winy. Przyjaciółka tak szybko jej nie wybaczy, o ile w ogóle wybaczy. Chciałabym, żeby między dziewczynami było dobrze.
OdpowiedzUsuńJackson. Jeny, mój biedaczek. W końcu się odważył i pocałował Eunji, a ona tak chamsko go potraktowała ;/ Ja już sama nie wiem, co ona do niego czuje. Niby wszyscy widzą, że między nimi coś jest, ta ich chemia i że Jackson poza Eunji świata nie widzi, a jednak dziewczyna myśli o nim jak o przyjacielu. Chyba, że Jackson po prostu wybrał nieodpowiednią chwilę, ponieważ Eunji była zdenerwowana wcześniejszym zachowaniem Marka.
Skomplikowało się i to bardzo. Czekam na nowość <3 Poprzedni rozdział również skomentowałam. Wesołych Świąt! ^^
Jinyoung miał naprawdę fajny pomysł z tym wynajęciem placu zabaw - dla każdego dziecka byłyby to wymarzone urodziny, dlatego jeszcze zanim się to wszystko zaczęło, wyobrażałam sobie uradowaną minę Junho. Śmiać mi się chciało, jak tylko pomyślałam o Jacksonie przebranym za tego pingwina, ale czego to się nie robi dla małego solenizanta XD
OdpowiedzUsuńMiałam koszmarną uciechę, kiedy stopniowo wychodziło na jaw, że Mark nie jest zbyt lubiany wśród znajomych Eunji. Może i nie wszystko jest jego winą, ale ja też za nim nie przepadam i mam ku temu solidne powody, które są chyba oczywiste. Muszę jednak przyznać, że przestraszyłam się tego, że Jaebum od razu rozpoznał, co tak naprawdę dzieje się między Markiem a Eunji. Jezu, to aż tak to widać? Pewnie gdyby Minah miała więcej oleju w głowie, to już dawno by zwąchała, że coś jest na rzeczy. Niedobrze... Później było oczywiście jeszcze gorzej, ale o tym potem.
W tym rozdziale kompletnie wkurzył mnie Jackson, co też chyba nie jest jakąś specjalną nowością. Irytuje mnie, że ciągle się zasłania tymi swoimi zawodami, jednocześnie trzymając się na dystans Eunji, podczas gdy, mogę się założyć, już dawno zostaliby parą, gdyby w porę okazał jej swoje uczucia. Może dzięki temu nigdy nie zainteresowałaby się Markiem? Kto wie... Tak czy siak do szału mnie doprowadzało, że najpierw tylko obserwował ją z JB, wściekając się na cały świat, urządził jej scenę, dosłownie się na niej wyżywając. Paskudne zagranie, nie ma co. Niby kto się czubi, ten się lubi, ale bez przesady, w końcu sam, chłopie, podjąłeś taką a nie inną decyzję. Przez cały rozdział miałam przeczucie, że Jackson w końcu zrobi coś konkretnego i faktycznie! Pocałował ją! Tylko Eunji... CO JEST Z TOBĄ?! Może wcześniej źle oceniłam jej uczucia względem Jacksona? Może wcale nie są takie mocne, skoro pocałunek z Markiem ciągle rozpamiętywała, a na Jacksona dosłownie się wydarła? Albo Mark tylko ją pociąga, z kolei przy Jacksonie w grę wchodzą głębsze uczucia, których dziewczyna się boi. Sama nie wiem, a niestety psychologiem nie jestem.
Powiem szczerze, że zaskoczyłaś mnie tym, że już w tym rozdziale wypłynęło to zrobione przez Krystal zdjęcie, myślałam, że sprawa nieco ucichnie, a potem będzie takie BUM. Trzeba jednak przyznać, że takie zagranie było dużo bardziej zaskakujące :D Well, Minah zareagowała dokładnie tak, jak zareagowałaby pewnie każda dziewczyna, w tym i ja. Na Marka nie mam słów, jedyny plus jest taki, że przynajmniej jej o wszystkim powiedział. Nie jestem wielbicielką Minah, ale naprawdę jej współczuję - w końcu jej związek okazał się jednym wielkim kłamstwem, zbudowanym na potrzeby dobicia targu. Smutne.
Rozdział świetny, sporo się działo :D Już po świętach, ale życzę Ci za to Szczęśliwego Nowego Roku <3
Nareszcie się zebrałam do czytania, nie miałam weny...
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle, że podobała mi się postawa Marka z jednej strony, bo w końcu się przyznał. W ogóle zrobiłaś z niego niezłego podrywacza. :D Jacksona mi szkoda, a to przez Eunji. Powinna się w końcu otrząsnąć i spojrzeć na to wszystko trzeźwo. W końcu przecież pocałował ją jej największy przyjaciel. To chyba coś znaczy, nie?! Niemniej jednak ma nadzieję, że w końcu przyzna się do uczuć. Może Jaebum im w tym pomoże? :D Byłoby super, aby ktoś trzeci się do tego przyczynił, bo jak widać sami nie potrafią sobie poradzić.
Spóźniłam się na życzenia świąteczne, ale dopiero zaczął się nowy rok, więc: WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE! ^^
Wiedziałam, że właśnie takie są zamiary Marka, dobrze, że się przyznał. Mam nadzieję, ze Minah zrozumie, że nie warto tracić przez to przyjaciółki. To słodkie, ze Jackson przebrał się dla Junho za Pororo <3
OdpowiedzUsuńPs. mam bardzo ważne pytanie i cichą nadzieje, że mi na nie odpowiesz. Otóż, chciałam zapytać kim jest Yookyung z "How to love..."? Niestety nie mogę jej znaleźć. Bardzo zależy mi na odpowiedzi. Z góry dziekuję <3
To totalnie wymyślona postać, imię wzięłam od byłej członkini Apink :)
UsuńGurl, będzie nekstu? :D *natrętna*
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała to wiedzieć :) kiedyś może, ale na razie totalnie nie mam weny do tego ff....
UsuńO kureczka...czyli nie ma co czekać na update w najbliższym czasie, nie? ;CCC
UsuńNo nie
Usuń