Tytuł: Bad Boy
Bohaterowie: Luhan, Oh Sehun, Byun Baekhyun, Wu Yifan
Rodzaj: obyczaj, angst, dramat
Ilość części: 3
*
Część
II
1
Ta noc nie
należała do najlepszych. Luhan w ogóle nie mógł spać. Obracał się z boku na
bok, mając nadzieję, że w końcu sen do niego przyjdzie i choć na chwilę
odpocznie. Niestety tak się nie stało i nazajutrz rano chłopak był
nieprzytomny. Ledwo wstał z łóżka i niemalże na oślep poszedł do łazienki, żeby
doprowadzić się do porządku. Widząc swoje odbicie w lustrze, rozdziawił lekko
usta i wydał z siebie przeciągły jęk niezadowolenia. Dawno nie wyglądał tak
źle, jak właśnie tego poranka. Nie dość, że kruczoczarne włosy stały na
wszystkie strony świata, to jeszcze pod oczami widniały okropne sinofioletowe
worki, a zazwyczaj nieskazitelna, porcelanowa cera chłopaka teraz wyglądała,
jakby ktoś ochlapał ją czerwoną farbą.
Zniesmaczony
własnym wyglądem odsunął się od lustra i podszedł do kabiny prysznicowej, mając
nadzieję, że relaksująca kąpiel pomoże mu dojść do siebie po ciężkiej nocy. Był
ciekaw, czy Baekhyun także miał problemy z zaśnięciem, chociaż znając jego,
pewnie spał jak dziecko. Luhan przez całą noc zastanawiał się, co łączy Byuna z
tym podejrzanym Sehunem. Nie dawało mu to spokoju, a wiedział doskonale, że
przyjaciel o niczym mu nie powie, jeśli sam nie będzie miał na to ochoty. Żadne
zastraszanie czy szantażowanie nie miało najmniejszego sensu, gdyż Baekhyun
należał do bardzo upartych osób i takie rzeczy w ogóle na niego nie działały.
Po wzięciu
prysznica i doprowadzeniu się do względnego ładu, Luhan udał się do kuchni w
celu zrobienia sobie śniadania. Nie miał ochoty na wymyślanie czegokolwiek
ambitnego, dlatego ostatecznie wrzucił do tostera dwie kromki chleba. W
międzyczasie zrobił sobie mocną kawę i gdy śniadanie było w pełni gotowe,
usiadł przy stoliku, za który służył szeroki parapet. Cisza panująca w
mieszkaniu pozwoliła Luhanowi w spokoju zjeść śniadanie i pozbierać chaotyczne
myśli. Wciąż nie mógł wyrzucić z głowy scen, których był świadkiem poprzedniego
dnia. Mimo że postąpił słusznie, dzwoniąc wczoraj na policję, to jednak nie
czuł się z tym tak dobrze, jak w momencie, gdy funkcjonariusze zgarniali z
ulicy Sehuna. Czyżby zaczynały go męczyć wyrzuty sumienia? Zapewne wcale by się
tym nie przejmował, gdyby nie fakt, iż najwyraźniej Sehun był kimś ważnym dla
Baekhyuna. Przecież Luhan nie chciał nikogo skrzywdzić, a już na pewno nie
swojego najlepszego przyjaciela. W końcu w Seulu miał tylko jego i zależało mu
na tym, żeby Byun był szczęśliwy.
- Cześć – rzucił
cicho wchodzący do kuchni chłopak.
Luhan drgnął
przestraszony i obejrzał się za siebie, jakby chcąc się upewnić, że to na pewno
Baekhyun. Nie spodziewał się zobaczyć go o tak wczesnej porze, jednak po jego
kiepskim wyglądzie domyślił się, iż Byun także ma za sobą nieprzespaną noc.
Brunet bez słowa wstał z krzesła, wyjął z szafki ulubiony kubek przyjaciela i
nalał do niego niedawno zaparzoną kawę. Później podał ją Baekhyunowi i spoglądając
na chłopaka z widoczną troską w oczach, cicho westchnął.
- Przepraszam –
rzucił Luhan, czym totalnie zaskoczył młodszego chłopaka. Widząc jego zdziwioną
minę, nerwowo podrapał się po karku i uśmiechnął się lekko. – Za wczoraj i
ogólnie za ostatnie dni. Byłem chyba zbyt ostry dla ciebie.
- Ja też nie
wykazywałem się współpracą – przyznał pokornie Baekhyun i odwzajemnił uśmiech.
– Dzięki, że nie zadzwoniłeś do moich rodziców. Wolałbym, żeby nie wiedzieli o
tym wszystkim, co się tutaj dzieje.
- Jeśli mam być
szczery, to po prostu zapomniałem do nich zadzwonić. – Luhan zaśmiał się cicho
i pokręcił głową z rozbawieniem. Niestety Baekhyunowi wcale nie było do
śmiechu, bo skoro Luhan po prostu zapomniał zadzwonić, to ostatecznie i tak
poinformuje rodziców Byuna o jego wybrykach. – Nie zadzwonię do nich, ale
musisz mi obiecać, że przestaniesz się tak zachowywać. Koniec z codziennymi
imprezami, podejrzanym towarzystwem, a już na pewno koniec z takimi akcjami,
jak ta z Sehunem.
- Zgadzam się na
wszystko – powiedział Baekhyun, czując dziwną ulgę.
Wiedział, że
jeśli rodzice dowiedzieliby się o tym, jak beztrosko wygląda jego życie w
stolicy, to zaraz zabraliby go z powrotem do Pusan, a przecież nie chciał tam
wracać. W Seulu miał mnóstwo znajomych i przede wszystkim miał Luhana, który co
prawda bywał czasami nadopiekuńczy, ale robił to z troski o nieodpowiedzialnego
Baekhyuna. Poza tym gdzieś w głębi serca wciąż liczył na to, że uda mu się
odbudować relacje z Chanyeolem. Komuś takiemu, jak Baekhyun, ciężko było się do
tego przyznać, ale tęsknił za swoim byłym chłopakiem. Codziennie o nim myślał i
zastanawiał się, jak Park radzi sobie po rozstaniu. Mimo to Byun nie potrafił
zdobyć się na odwagę, by chociaż wysłać do niego głupiego smsa.
- A co będzie z
Sehunem? – zapytał po dłuższej chwili Baekhyun, zerkając niepewnie w stronę
Luhana.
- Policja o tym
zadecyduje – odpowiedział cicho brunet i usiadł z powrotem na krześle. Zimny i
twardy tost okazał się być nie do zjedzenia, więc odsunął talerz na bok i cicho
wzdychając, spojrzał na stojącego niedaleko Byuna. – Nie rozumiem, dlaczego tak
bardzo się nim przejmujesz.
- Luhan,
naprawdę nie mam ochoty o tym mówić. Po prostu zależy mi na tym, żeby Sehun nie
miał żadnych problemów z policją.
- To powiedz mu,
żeby przestał sprzedawać narkotyki. Może wtedy policja da mu święty spokój –
zauważył pochmurnie Luhan, który był wyraźnie zły, że kolejny raz nie udało mu
się wyciągnąć z przyjaciela informacji na temat Sehuna. – Co według ciebie mam
zrobić?
- Nie wiem. –
Baekhyun wzruszył bezradnie ramionami i wbił nieco załzawione oczy w kubek z
ciepłą kawą. – Odwołaj to zgłoszenie. Powiedz, że pomyliłeś go z kimś innym.
Nie wiem, Luhan, zrób cokolwiek! – powiedział podniesionym głosem, kompletnie
tracąc panowanie nad sobą. – Proszę. On nie może siedzieć w więzieniu,
rozumiesz?
- Nie, nie
rozumiem tego – wymruczał Luhan i podniósł się z krzesła.
Nie mając ochoty
na dalszą rozmowę z przyjacielem, odstawił brudne naczynia do zlewu i wyszedł z
kuchni, pozostawiając za sobą dziwny chłód.
*
Luhan nie mógł
uwierzyć, że wystarczyła jedna rozmowa z Baekhyunem, by całkowicie zmiękł i
zdecydował się pójść na komisariat. Bał się rozmowy z policjantami, którzy
poprzedniego dnia zatrzymali Sehuna. Wiedział, że za składanie fałszywych
zeznań grozi grzywna, jednak miał nadzieję, że swoim urokiem osobistym
udobrucha funkcjonariuszy i wyjdzie z tego cało. Gdyby nie fakt, że Sehun był
kimś ważnym dla Byuna, nawet nie pomyślałby o tym, żeby wyciągać go z
więzienia. Niestety Luhan miał zbyt dobre serce, a widok smutnego Baekhyuna
sprawiał, że wyrzuty sumienia przybierały na sile. Brunet nigdy nie
przypuszczał, że znajdzie się w tak trudnej sytuacji.
- Chce pan
powiedzieć, że pomylił pan tamtego chłopaka z kimś innym? – zapytał jeden z
policjantów, gdy Luhan wyjaśnił powód swojego przyjścia na komisariat. – Wie
pan, że za takie coś grozi grzywna?
- Doskonale
zdaję sobie z tego sprawę – powiedział Luhan, próbując panować nad mocno
drżącym głosem. – Po prostu niedokładnie przyjrzałem się tamtemu chłopakowi z
klubu i gdy zobaczyłem wczoraj na ulicy tego blondyna, to skojarzyłem go z
tamtym i jakoś tak wyszło. Trochę spanikowałem i dlatego od razu zgłosiłem to
na policję.
- Rozumiem –
rzucił nieco rozbawiony policjant, przyglądając się uważnie siedzącemu
naprzeciwko brunetowi, który był wyraźnie zdenerwowany. – Każdy może się
pomylić. Następnym razem proszę się dobrze zastanowić, nim zadzwoni pan na
policję i oskarży kogoś o bycie dilerem. To naprawdę może komuś bardzo
zaszkodzić.
- Tak, wiem.
Jeszcze raz przepraszam. – Luhan podniósł się z krzesła i ukłoniwszy się nisko,
ruszył do wyjścia z pomieszczenia. – A co będzie z tym chłopakiem?
- Skoro wycofał
pan zarzuty, a my nic na niego nie mamy, to pewnie niedługo go wypuścimy –
powiedział policjant i wzruszył bezradnie ramionami. – Odnoszę wrażenie, że nie
do końca jest pan pewny swojej dzisiejszej decyzji. Mam jednak nadzieję, że
dobrze się pan zastanowił i nie zmienił zdania tylko dlatego, że sumienie pana
ruszyło lub też ktoś wpłynął na pańską decyzję.
- Nie, nie –
zaprzeczył natychmiast Luhan. – Po prostu się pomyliłem.
Widząc, że
policjant nie będzie zadawał kolejnych pytań, chłopak ponownie się ukłonił i
wyszedł z pomieszczenia. Po zamknięciu za sobą drzwi, odetchnął z ulgą i na
jeszcze mocno drżących nogach ruszył w kierunku wyjścia z komisariatu. Nie mógł
uwierzyć, że zrobił coś tak głupiego. Pomógł przestępcy wyjść z więzienia i to
tylko dlatego, że poprosił go o to przyjaciel. Baekhyun miał zdecydowanie za
duży wpływ na Luhana, a on znów miał zbyt miękkie serce. Koniecznie musiał coś
z tym zrobić, bo jeśli tak dalej pójdzie, to sam zacznie pakować się w kłopoty,
a przecież tego nie chciał.
*
Sehun zabrał od
policjanta swój telefon oraz portfel, a potem czym prędzej opuścił komisariat,
jakby bojąc się, że mężczyzna zaraz zmieni zdanie i ponownie wsadzi go do celi.
Dla blondyna spędzenie nocy w areszcie było dość traumatycznym przeżyciem,
zwłaszcza że nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło. Co prawda już nieraz był
bliski zatrzymaniu, jednak jakimś cudem chłopakowi zawsze udawało się uciec
przed mało rozgarniętymi policjantami. Pewnie tym razem byłoby podobnie, gdyby
drogi nie zaszedł mu tamten ogromny facet. Sehun wciąż czuł dziwny ból nosa po
tym, jak zderzył się z twardą klatką piersiową nieznajomego. Na szczęście
wszystko zakończyło się dobrze dla Oh. Co prawda nie miał pojęcia, dlaczego
policjanci nagle zmienili zdanie i jednak go wypuścili, ale czy to było ważne?
Najważniejsze, że mógł wyjść na wolność, a to czy stało się za sprawą
baśniowych krasnoludków, czy kogokolwiek innego traciło na ważności.
Czując wibracje
w kieszeni ciemnych spodni, Sehun sięgnął po telefon i jęknął przeciągle, gdy
zobaczył wyświetlające się na ekranie imię swojego szefa. Niechętnie przesunął
palcem po wyświetlaczu i przyłożył aparat do ucha.
- Za dziesięć
minut widzę cię u siebie – powiedział niskim i mocno zachrypniętym głosem, po
czym rozłączył się, nawet nie dając chłopakowi dojść do słowa.
Sehun wykręcił
teatralnie oczami i rozejrzał się dookoła siebie, chowając telefon do kieszeni
spodni. Był ciekaw, który z przydupasów szefa zdążył mu już donieść o tym, że
wypuścili go z więzienia. Nie zdziwiłby się, gdyby to był Jongin. W ostatnich
dniach lubił bawić się w cień Sehuna i ciągle za nim chodził, później
przekazując szefowi wszystkie informacje. O zatrzymaniu przez policję pewnie
też on doniósł. Oh miał go już dość, jednak nie mógł z nim nic zrobić, bo
przecież był pupilkiem Wu Yifana. Czasami Sehun miał wrażenie, że tych dwóch
łączy coś więcej niż tylko wspólne interesy.
Dojście do
„dziupli” zajęło Sehunowi nieco więcej niż dziesięć minut. Ostatnie metry
dzielące go od pokoju szefa pokonał truchtem, nie chcąc się mu jeszcze bardziej
narażać. Widząc siedzącego w fotelu blondyna, Sehun zatrzymał się w progu
pomieszczenia i wziął głęboki wdech, by uspokoić szybko bijące w piersi serce.
Wu Yifan był chyba jedyną osobą, do której Sehun miał odrobinę szacunku. Być
może wynikało to z faktu, że właśnie od niego zależało to, czy Oh będzie miał
za co kupić drogie lekarstwa. Dla tego chłopaka sprzedawanie narkotyków na
ulicy było ostatecznością i nawet jeśli uwłaczało to jego godności, to
zapewniało szybki zarobek, a od kilku miesięcy każdy grosz był na wagę złota.
- Możesz mi
powiedzieć, jakim cudem wczoraj zgarnęła cię policja? – zapytał po dłuższej
chwili Wu Yifan, nawet nie spoglądając na stojącego przed nim Sehuna, który
wyglądał, jakby zaraz miał udać się na egzekucję.
- Ktoś na mnie
doniósł – powiedział blondwłosy chłopak, próbując panować nad drżącym głosem.
Niepewnie rozejrzał się dookoła siebie, zatrzymując na chwilę wzrok na stojącym
przy drzwiach Jonginie, który tylko uśmiechnął się kpiąco i pokręcił głową z
rozbawieniem. – Sprzedawałem na neutralnym terenie. Nigdy wcześniej nie
widziałem tam policji.
- Masz pomysł,
kto mógł na ciebie donieść? – Wu Yifan spojrzał pierwszy raz na Sehuna i
przekrzywił lekko głowę, bacznie się mu przyglądając.
- Nie – skłamał
Oh i wsunął dłonie do kieszeni spodni, by w ten sposób ukryć, jak bardzo się
denerwuje. Czując pod palcami plik banknotów zarobionych w nielegalny sposób,
od razu go wyjął i posłusznie położył na biurku tuż przed szefem. – Udało mi
się wszystko sprzedać.
- Chociaż tyle dobrze
– mruknął Wu Yifan i odliczywszy odpowiednią sumę, oddał resztę pieniędzy
Sehunowi.
- Miało być
więcej – zauważył chłopak, dokładnie przeliczając banknoty. Kilku brakowało, a
przecież nie mógł pozwolić na to, żeby szef kolejny raz go oszukał. Zbyt wiele
razy dał się mu podejść przez co później brakowało na potrzebne leki. –
Umawialiśmy się!
- Ale dałeś się
złapać i naraziłeś nas wszystkich na niebezpieczeństwo – powiedział Wu Yifan,
spinając zrulowane banknoty cienką gumką. – Jesteś coraz mniej przydatny.
- Nieprawda –
mruknął Sehun, zaciskając dłonie w pięści. – Sprzedaję najwięcej towaru, a to
że zgarnęła mnie wczoraj policja, to już nie moja wina. Ktoś na mnie doniósł.
- Lepiej dowiedz
się kto, bo jeśli raz na ciebie doniósł, to pewnie zrobi to ponownie. – Wu
Yifan posłał Sehunowi wymowne spojrzenie i westchnął ciężko, sięgając dłonią do
szuflady, do której chwilę wcześniej wrzucił rulon pieniędzy. Odliczył jeszcze
kilka banknotów i podał je Sehunowi. – Teraz jesteśmy kwita. Jeśli znów dasz
się złapać policji, to nie masz czego tutaj szukać.
Oh schował
pieniądze do kieszeni wąskich spodni i wyszedł z pomieszczenia, nie mając
najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę z szefem. Miał już dość tej „pracy”.
Nienawidził jej z całego serca i najchętniej od razu by z niej zrezygnował, ale
żadne inne zajęcie nie dawałoby mu wysokich zarobków w tak krótkim czasie.
Niestety potrzebował pieniędzy i właśnie ta potrzeba sprawiała, że zapominał o
jakichkolwiek konsekwencjach.
*
Sehun po cichu
wszedł do mieszkania i nie chcąc włączać światła, na oślep zaczął zdejmować
buty. Niestety pech chciał, że w pewnym momencie stracił równowagę i poleciał
prosto na stojącą tuż za nim szafkę, robiąc przy tym niesamowicie dużo hałasu.
Chłopak przeklął cicho i znieruchomiał, gdy nagle w pomieszczeniu zrobiło się
jasno. Powoli obejrzał się za siebie, zatrzymując wzrok na stojącej w progu
przedpokoju dziewczynie. Junhee nie wyglądała na zbytnio zadowoloną widokiem
Sehuna, co zapewne wynikało z faktu, iż poprzedniej nocy chłopak nie wrócił do
domu i nawet nie raczył jej o tym poinformować.
- Cześć – rzucił
blondyn i uśmiechnął się lekko do dziewczyny. – Jak się czujesz?
- Możesz mi
powiedzieć, gdzie byłeś przez całą noc? – spytała, ignorując pytanie chłopaka.
– Wiesz, jak się o ciebie martwiłam? Nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś
na smsy. Nawet nie wiedziałam, do kogo mogę zadzwonić, żeby się czegokolwiek
dowiedzieć, bo nie raczyłeś przedstawić mnie swoim kolegom. Sehun, co się z
tobą dzieje?
- Przepraszam –
rzucił pospiesznie i podszedł do Junhee, po czym wziął ją w ramiona i mocno
przytulił. – Nie chciałem cię martwić. Po pracy poszedłem z Jonginem do klubu i
tak chodziliśmy od jednego do drugiego, a później znalazłem się na drugim końcu
miasta, więc nie chciałem się tłuc autobusem w środku nocy. Spałem u Jongina, a
dzisiaj było takie zamieszanie w pracy, że nie miałem kiedy do ciebie napisać.
- Odchodziłam od
zmysłów, a ty po prostu poszedłeś sobie na imprezę? – Junhee odsunęła się od
blondyna i posłała mu pełne rozżalenia spojrzenie. – Jak możesz być tak
nieodpowiedzialny?
- Przepraszam,
to się już więcej nie powtórzy – obiecał i zrobił uroczą minkę, mając nadzieję,
że w ten sposób udobrucha dziewczynę. – To jak się czujesz?
- Średnio –
przyznała szczerze i spuściła wzrok na odziane w puchate kapcie stopy. –
Dzisiaj cały dzień spałam. Nie miałam nawet sił, żeby cokolwiek ugotować, więc
musisz sam sobie coś zrobić.
- Obejdzie się.
– Sehun machnął ręką i uśmiechnął się do Junhee. – Mam nadzieję, że mimo
wszystko coś zjadłaś. Wiesz, że teraz nie możesz sobie pozwolić na osłabienie
organizmu.
- Jadłam. Nie
martw się – odpowiedziała dziewczyna i poprawiła kolorową chustę, którą miała
obwiązaną głowę. Widząc znienawidzone przez siebie spojrzenie Sehuna, wykręciła
teatralnie oczami i cicho wzdychając, wtuliła się ponownie w chłopaka. –
Dobrze, że już jesteś. Brakowało mi ciebie w nocy.
- Jeszcze raz
cię przepraszam – wyszeptał Sehun, opierając brodę na czubku głowy dziewczyny.
Objął jej drobne ciało silnymi ramionami i przymknął powieki, by nie pozwolić
gromadzącym się łzom na ucieczkę. – Powinnaś się położyć i odpocząć – dodał po
dłuższej chwili, nie chcąc się rozkleić.
- A ty? – Junhee
zadarła mocno głowę i spojrzała blondynowi w oczy, które nawet w ciemnościach
lśniły od zgromadzonych w nich łez.
- Szybko się
ogarnę i zaraz do ciebie przyjdę – powiedział, uśmiechając się przy tym lekko.
– Zmykaj do łóżka.
Junhee kiwnęła
głową na zgodę i nie odzywając się już słowem, posłusznie udała się do swojego
pokoju. Sehun jeszcze przez chwilę stał w przedpokoju, próbując dojść do siebie
po tej krótkiej rozmowie z Junhee. Miał ochotę zawyć z bólu, jaki rozrywał jego
serce na miliony kawałeczków. Nienawidził siebie za tę obezwładniającą go
bezsilność. Mógł jedynie czekać na cud, ale przecież one nigdy się nie
zdarzają.
2
Po upewnieniu
się, że w pokoju Wu Yifana nikogo nie ma, Sehun wszedł do środka i rozejrzał
się dookoła siebie, wzrokiem szukając czarnej skrzynki. Nie widząc jej nigdzie
na wierzchu, podszedł do biurka i zaczął otwierać kolejne szuflady. Ostatnia z
nich była zamknięta, więc chłopak domyślił się, że to właśnie tam Wu Yifan musi
trzymać dodatkowy i zarazem najlepszej jakości towar, który zapewne sprzedają
jego najwierniejsi pracownicy, jak Jongin czy Zitao. Nie mogąc nigdzie znaleźć
kluczyka, Sehun odczepił od pliku kartek spinacz, w miarę możliwości go
wyprostował i zaczął grzebać nim w zamku. Dopiero po dłuższej chwili udało mu
się otworzyć szufladę, w której nareszcie odnalazł czarną, metalową skrzynkę.
Ta na szczęście była otwarta, więc Oh nie musiał kolejny raz siłować się z
zamkiem.
Sehun drżącymi
dłońmi wyjął ze skrzynki dwa woreczki z białym proszkiem i po chwili
zastanowienia dobrał jeszcze trzy, wiedząc doskonale, że jeśli uda mu się je
sprzedać, to przez pewien czas nie będzie musiał bać się o to, że jemu i Junhee
braknie środków do życia. Blondyn schował woreczki do kieszeni spodni, zamknął
skrzynkę, starając się ustawić ją w mniej więcej takiej samej pozycji, w jakiej
ją zastał, zatrzasnął szufladę i czym prędzej wyszedł z pokoju.
Jakimś cudem
chłopakowi udało się opuścić dziuplę w miarę niezauważonym. Jedynie przed
głównymi drzwiami natknął się na Jongina, jednak zwinnie wyminął chłopaka i
wyszedł z budynku bez słowa. Sehun nie chciał zwlekać ze sprzedażą ukradzionego
towaru. Wolał od razu się go pozbyć, żeby w razie czego nie mieć przy sobie
dowodów zbrodni. Gdyby Wu Yifan albo któryś z jego przydupasów dowiedział się o
tym, Sehun mógłby zacząć sobie kopać grób i czekać na rychłą śmierć. Czegoś
takiego nikt by mu nie darował i on doskonale o tym wiedział.
Sehun po wyjściu
z dziupli skierował swe kroki w stronę starej fabryki, gdzie zwykle
przesiadywali jego najwierniejsi klienci. Nie chciało mu się szukać kogoś
innego, a oni byli w miarę zaufanymi osobami, więc nie musiał się martwić, że
ktokolwiek wyda go przed Wu Yifanem czy resztą jego zgrai.
- Sehun! Dawno
cię tutaj nie było – powiedział widocznie wstawiony czarnowłosy chłopak, który
leżał na zniszczonej kanapie. – Co cię do mnie sprowadza?
- Jesteś sam? –
zapytał blondyn, próbując ignorować smród, jaki unosił się w powietrzu.
Zniesmaczony wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia i wsunął dłoń do
kieszeni spodni, po chwili wyjmując z niej foliowy woreczek. Rzucił nim w
bruneta i na palcach pokazał, ile należy się za towar. – Lepszego w mieście nie
znajdziesz.
- Wu Yifan jest
taki hojny, że daje innym swój najlepszy towar? – Brunet podniósł się do
pozycji siedzącej i przyciągnął do siebie stary stolik, który stał przy
zniszczonej kanapie. Wysypał na blat trochę śnieżnobiałego proszku, uformował z
niego kreskę i pochyliwszy się nad stolikiem, wciągnął wszystko przez zrulowany
i nieco już zużyty banknot. – Tego mi było trzeba – westchnął zadowolony,
opadając plecami na oparcie kanapy. – Masz więcej?
- Masz kasę?
- Jutro ci dam.
- Nie. Masz mi
dać teraz – powiedział ostro Sehun, zaciskając dłonie w pięści. – Albo dajesz
kasę, albo idę do kogoś innego, a uwierz, że każdy chciałby spróbować
najlepszego towaru od Wu Yifana.
- A tak poza tym
to skąd go masz? – spytał czarnowłosy, bacznie przyglądając się młodemu
dilerowi. – Jakoś nie chce mi się wierzyć, że dał ci tyle towaru ot tak.
Nareszcie dostrzegł w tobie potencjał na bycie najbardziej dochodowym
sprzedawcą dragów? Czy może ukradłeś mu towar i teraz sprzedajesz na lewo?
- Nie interesuj
się – wymruczał poirytowany Sehun, mając już dość tego całego dochodzenia. –
Nie przyszedłem tutaj na pogaduszki, więc jak masz zamiar dalej pieprzyć od
rzeczy, to zwijam się stąd, a ty szukaj nowego dilera.
- Księżniczko,
nie chciałem cię urazić – powiedział brunet i zaśmiał się głośno, kręcąc przy
tym głową z dezaprobatą. – Widzę, że nareszcie przestałeś być potulnym
barankiem, który daje każdemu wejść sobie na głowę. Brak kasy potrafi zmienić
nawet najlepszego człowieka – dodał i wyjął z kieszeni spodni plik banknotów. –
Mam tylko tyle.
Sehun zabrał
pieniądze, dokładnie je przeliczył i westchnął ciężko, doskonale zdając sobie
sprawę z tego, że ukradziony towar jest wart o wiele więcej. Mógłby za niego
wziąć dwa razy tyle, co zaoferował mu brunet.
- Możesz
ewentualnie poczekać, aż Kim wróci z miasta. Na pewno dorobił się dzisiaj
fortuny, bo w centrum zorganizowany jest jakiś festyn – powiedział czarnowłosy,
wpatrując się w Sehuna, który wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
Po dłuższej chwili
Oh wyjął z kieszeni spodni jeden z foliowych woreczków i rzucił go na niski
stolik.
- Tylko jeden?
- Nie zapominaj
o tym, który już zdążyłeś wciągnąć – burknął Sehun, chowając pieniądze do
tylnej kieszeni spodni. – Nie zaćpaj się, bo komu będę sprzedawał towar? –
Uśmiechnąwszy się kpiąco, odwrócił się na pięcie i żwawym krokiem ruszył ku
wyjściu ze starej i opuszczonej fabryki, która od kilku dobrych lat stanowiła
hotel dla narkomanów i bezdomnych ludzi.
Nie mając
lepszego pomysłu, Sehun postanowił podzwonić po swoich pozostałych klientach,
do których może nie miał zbyt dużego zaufania, ale był pewien, że nie przejdą
obojętnie obok tak dobrego towaru, a w dodatku byli przy kasie i mógł wyciągnąć
od nich sporą sumę pieniędzy.
*
Sehun kolejny
raz przeliczył plik banknotów i uśmiechnąwszy się do samego siebie, schował je
do portfela. Wolał nie trzymać ich luzem w kieszeni spodni, bojąc się, że przez
nieuwagę może je gdzieś zgubić. Nie sądził, że uda mu się wyłudzić od tych
naiwnych dzieciaków tyle pieniędzy. Praktycznie każdy z nich pochodził z bardzo
bogatych rodzin, a że desperacja biła od nich na kilometry, to Sehun nie
zamierzał się nad nimi litować i podbił stawkę trzykrotnie. Oczywiście, że
klientom to wcale się nie spodobało, jednak pokusa sięgnięcia po tak dobry
towar i to jeszcze od samego Wu Yifana, który zresztą był doskonale znany w
Seulu, była o wiele większa niż miłość do wyłudzonych od rodziców pieniędzy.
Poza tym Sehun bardziej ich potrzebował.
Wtedy chłopak w
ogóle nie myślał o konsekwencjach swojego czynu. Liczył się tylko fakt, że
zarobił pieniądze, które pomogą jemu i Junhee przetrwać nawet kolejne dwa
miesiące.
Z tego
wszystkiego Sehun całkowicie zapomniał o odbywającym się w centrum miasta
festynie i przez własną głupotę nagle został jednym z jego uczestników. Chcąc
jak najszybciej się stamtąd ewakuować, Oh wszedł w boczną alejkę i zaraz
przystanął, gdy zobaczył niewielkie stoisko z kolorowymi perukami. Sehun znów
uśmiechnął się pod nosem i podszedł do budki, dokładnie oglądając wystawiony
towar. Po chwili namysłu wybrał tęczową perukę, dochodząc do wniosku, że Junhee
przyda się trochę koloru w tej szarej rzeczywistości.
*
- Wróciłem! –
krzyknął Sehun, przekroczywszy próg niewielkiego mieszkania, które od kilku lat
dzielił z Junhee. – Mam coś dla ciebie. Jesteś? – zapytał już nieco mniej
entuzjastycznie, zaglądając do sypialni dziewczyny, która ku jego rozczarowaniu
okazała się być pusta. – Junhee?
Oh przeszedł
przez przedpokój, po drodze zaglądając do łazienki, jednak tam także nie zastał
dziewczyny. Zaniepokojony i mocno zdenerwowany wszedł do niewielkiego pokoju
dziennego, który służył mu także za sypialnię, i odetchnął z ulgą, gdy w końcu
odnalazł Junhee. Dziewczyna leżała na kanapie ze słuchawkami w uszach przez co nie
słyszała, jak Sehun ją wołał. Chłopak podszedł do sofy i klęknąwszy przy niej,
delikatnie pogładził drzemiącą Junhee po bladym policzku. Po chwili dziewczyna
otworzyła powoli oczy i uśmiechnęła się promiennie do blondyna, wyjmując
słuchawki.
- Wcześnie wróciłeś
– zauważyła, zerkając na ekran swojej komórki, by sprawdzić godzinę. – Nie
zdążyłam nic ugotować.
- Ja coś ugotuję
– zaproponował Sehun, a Junhee otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. – Nie
patrz się tak na mnie. Przecież potrafię gotować.
- Tak, wodę na
herbatę – parsknęła dziewczyna i wzruszyła ramionami, gdy blondyn posłał jej
groźne spojrzenie. – Co tam masz? – spytała, wskazując papierowy pakunek, który
leżał obok nóg Sehuna.
- Kupiłem ci coś
– powiedział zadowolony i uśmiechając się szeroko, wyjął z torby kolorową
perukę. – Wiem, że to nic takiego, ale pomyślałem, że sprawi ci to radość –
dodał ciszej, obserwując dokładnie reakcję dziewczyny.
Junhee bez słowa
zdjęła z głowy czarną chustę i na jej miejsce założyła tęczową perukę, tym
samym dokładnie zakrywając swoje przerzedzone przez chorobę włosy. Nie mając
siły wstawać, żeby przejrzeć się w wiszącym w przedpokoju lustrze, sięgnęła po
telefon i uśmiechnęła się szeroko, widząc swoje odbicie w czarnym ekranie.
Rozczulona tym małym gestem przytuliła się do Sehuna i przymknęła powieki, pod
którymi zaczynały gromadzić się pierwsze łzy.
- Dziękuję –
szepnęła łamiącym się głosem i pociągnęła cicho nosem. – Jesteś najlepszym
bratem.
- Bo twoim
jedynym – zaśmiał się chłopak, za co oberwał od siostry w żebra. – Cieszę się,
że prezent ci się podoba. Czekaj, mam pomysł – powiedział podekscytowany,
odsuwając się od Junhee. Z kieszeni spodni wyjął komórkę, nastawił aparat i
wycelował obiektyw prosto w dziewczynę.
- Przestań.
Wyglądam okropnie! – Junhee zasłoniła dłońmi twarz i zaczęła kręcić głową, nie
zgadzając się na jakiekolwiek zdjęcia.
- A ze mną sobie
zrobisz? Też nie jestem pomalowany – zauważył rozbawiony Sehun i uśmiechnął się
zachęcająco do siostry, gdy w końcu na niego spojrzała. – Nie daj się prosić.
Przecież wyglądasz pięknie.
- Ale ty
słodzisz – wymruczała Junhee, ostatecznie ulegając urokowi młodszego brata. –
Niech ci będzie, ale tylko jedno!
3
Luhan w
ostatnich dniach większość czasu spędzał w domu. W pracy nareszcie wszystko
zaczęło się układać i chociaż bywało ciężko, to zawsze mógł liczyć na pomoc
Minseoka. Reszta pracowników oczywiście nie zmieniła swojego podejścia do
Luhana, jednak on wcale się tym nie przejmował. Nauczył się ignorować zaczepki,
a wszelkie plotki na jego temat puszczał mimo uszu. Skupiał się na pracy, nie
chcąc w żaden sposób rozczarować swojego szefa.
- Może zamówimy
coś do jedzenia? Nie chce mi się gotować – powiedział Luhan, siadając na sofie
obok Baekhyuna, który niczym zahipnotyzowany wpatrywał się w ekran swojego
telefonu. – Z kim tak romansujesz?
- Z nikim –
rzucił krótko. – Możemy coś zamówić. Na co masz ochotę? Może pizza?
- Może być.
Zamówisz?
- Tak, tylko
jeszcze coś sprawdzę – wymruczał Baekhyun, w dalszym ciągu ani na chwilę nie
odrywając wzroku od telefonu.
Słysząc głośne
westchnięcie wydobywające się z ust Luhana, zaśmiał się pod nosem i pokręcił
głową z rozbawieniem. Czasami Byun czuł się, jakby mieszkał ze swoim ojcem, a
nie przyjacielem i to w dodatku starszym od niego zaledwie o dwa lata. Zdążył
się już przyzwyczaić do tego, że Luhan miał specyficzne i być może nieco
staroświeckie podejście do życia. Na początku Baekhyunowi to przeszkadzało, bo
przecież wyjechał do stolicy po to, żeby właśnie uciec od ciągłych kazań
rodziców, jednak z czasem zaczął tolerować dziwne zachowania Luhana, aż w końcu
całkowicie się do nich przyzwyczaił.
- Kto to? –
zapytał zaciekawiony brunet, zerkając na ekran telefonu Byuna. – Zaraz, zaraz…
Czy to przypadkiem nie jest ten cały Sehun?
- Aha. –
Baekhyun kiwnął głową na zgodę i uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył kolejne
zdjęcie, na którym Sehun był ze swoją siostrą.
- Co to za
dziewczyna? To peruka czy jej włosy?
- Peruka.
- Całe
szczęście. – Luhan odetchnął z ulgą i pokręcił głową z dezaprobatą. – W takich
włosach nigdzie by jej do pracy nie przyjęli. To jego dziewczyna?
- Jaką pizzę
zamówić? – zapytał nagle Baekhyun, tym samym zbijając Luhana z pantałyku. –
Masz jakieś życzenie czy mogę zamówić jaką chcę?
- Zamów, jaką
chcesz – odpowiedział mrukliwie brunet, nieco rozczarowany zachowaniem
przyjaciela.
Nawet jeśli
Luhan starał się w ogóle nie myśleć o Sehunie, to jego myśli i tak często
błądziły w jego kierunku. Był ciekaw, dlaczego tak młody chłopak niszczy sobie
życie, sprzedając narkotyki. Od Baekhyuna nie udało mu się wyciągnąć żadnych
informacji na temat relacji, jakie ich łączą, a próbował już naprawdę każdego
sposobu. Na jego nieszczęście Byun był bardzo upartą osobą i rzadko ustępował
innym, do czego chcąc nie chcąc Luhan musiał przywyknąć.
- Pizza będzie
za godzinę – poinformował Baekhyun, wchodząc do salonu. – Zagramy w coś? Chyba
że musisz pracować.
- Nie, już
zrobiłem, co miałem zrobić, więc możemy w coś zagrać – powiedział Luhan, próbując
choć na chwilę przestać myśleć o tym przeklętym Sehunie.
Przecież go nie
znał. Widział go dwa razy i do tego ich spotkania nie należały do zbytnio
udanych, więc dlaczego każda myśl, jaka pojawiała się w głowie Luhana dotyczyła
właśnie Sehuna? To już zahaczało o obsesję i w sumie brunet był już bliski
popadnięciu w jakiś dziwny amok. Interesowało go wszystko, co dotyczyło
blondyna, a jedyne źródło informacji było uparte jak osioł.
*
Wieczorem Luhan
postanowił pójść do sklepu i zrobić jakieś zakupy, gdyż w lodówce można było
znaleźć jedynie przeterminowany sok i zepsutego pomidora. Ostatnio był tak
zapracowany, że nie miał nawet czasu uzupełnić zapasów. Co prawda Baekhyun mógł
to zrobić skoro całe dnie i tak spędzał w domu, jednak jego nie było warto wysyłać
do sklepu, bo i tak nie kupował najpotrzebniejszych rzeczy.
Luhan spojrzał
na zrobioną przez siebie listę zakupów i za swój pierwszy cel obrał dział z
napojami. Był tak skupiony na szukaniu ulubionego soku Baekhyuna, że nie
zauważył zmierzającego w jego stronę blondwłosego chłopaka, z którym po chwili
się zderzył. Zdezorientowany Luhan spojrzał na niego i momentalnie zamarł,
rozpoznając w nim Sehuna.
- Znów się
spotykamy – powiedział blondyn, uśmiechając się półgębkiem. – Mam nadzieję, że
tym razem nie zadzwonisz na policję. Jak widzisz jestem niewinny.
- Nie wiem, o
czym mówisz – wymruczał Luhan, próbując ukryć zdenerwowanie. – A co do twojej
niewinności, to nie byłbym tego taki pewien.
- Mimo to
zmieniłeś zeznania – zauważył Sehun, nie przestając się uśmiechać w ten wredny
sposób. Widok zdenerwowanego bruneta napawał go dziwną satysfakcją. – Baekhyun
cię do tego namówił?
- Skąd znasz
Baekhyuna?
- Czyżby twój
przyjaciel miał przed tobą tajemnice? To chyba niedobrze, prawda?
Luhan zacisnął
dłoń na uchwycie koszyka, w ostatnim momencie powstrzymując się, żeby nie
uderzyć nim Sehuna. W jednej chwili zapomniał o tym, że ostatnie dni kręciły
się właśnie wokół tego chłopaka. Miał go dość, a zwłaszcza tego wrednego
uśmieszku, który w dalszym ciągu ozdabiał jego bladą i mocno wychudzoną twarz.
- Nie wiem, co
was łączy, ale radzę ci trzymać się od niego z daleka – powiedział ostro Luhan,
sam dziwiąc się temu, że potrafił być taki stanowczy. – Nie obchodzi mnie to,
że marnujesz sobie życie, sprzedając narkotyki. Mam to gdzieś. To twoje życie i
nic mi to tego. Po prostu nigdy nie próbuj wciągać w to Baekhyuna.
- Widać, że mało
znasz Byuna. – Sehun wsunął dłonie do kieszeni spodni i widząc zdziwione
spojrzenie bruneta, posłał mu szyderczy uśmiech. – Najpierw poznaj prawdę, a
dopiero później ocieniaj innych – dodał i odwróciwszy się na pięcie, odszedł w
swoją stronę.
Luhan natomiast
przez dłuższą chwilę nie mógł dojść do siebie. Spotkanie z Sehunem i ta dziwna
rozmowa do reszty wyprowadziły go z równowagi. Czyżby Baekhyun ukrywał przed
nim jakąś mroczną tajemnicę? Teraz wiedział, że choćby nie wiadomo co, to
wyciągnie z przyjaciela wszystkie szczegóły dotyczące jego przeszłości, a w
szczególności relacji z Sehunem.
*
Cieszę się, że
wciąż mam dla kogo tutaj publikować :)
Druga część
opublikowana z myślą o urodzinach naszego wspaniałego i jakże kochanego Oh
Sehuna ♥
Ciesze się, że to jego siostra, NIE DZIEWCZYNA. *chybabym się zezłościła i wyłączyła XD) Czekam na dalsze wątki! :)
OdpowiedzUsuńZawsze będziesz miała dla kogo publikować <3
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając o siostrze Sehuna. Widać, że jest w stanie zrobić dla niej wszystko.
Nie zna Baeka? Czyli on też jest w coś zamieszany?
Nono, czekam na kolejny rozdział ^^
Jakie to ekstra! Interesują mnie relacje Baeka i Sehuna.. btw Oh to normalnie 2 różne osoby jak gada z siostrą i Luhanem o.O
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Powiem Ci, że Sehun jest na prwdę dobrym aktorem. Świetnie udaje mus się grać dupka przed Luhanem, kiedy tak na prawdę nie jest u niego najlepiej i nie chce robić tego, co robi. Nie podoba mi się fakt, że tak trochę kpi sobie z Luhana i jego przyjaźni z Byunem i kuźwa czemu mam wrażenie, że w następnym parcie wszystko się pomiesza ;-; o co chodzi z Baekkiem, a Chanyeol?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next ;p
Z okazji jego urodzin ja też opublikowałam prolog mojego pierwszego opowiadania o exo, oczywiście o nim <3
OdpowiedzUsuńSehunnie, saranghaeyo! <3
Czekam niecierpliwie aż napiszesz kolejnego cudownego taohuna <3 please, make my day <3
Teraz już rozumiem, czemu Sehun postępuję w ten sposób i wcale go nie potępiam. Kto wie, jak my byśmy się zachowali doprowadzeni na skraj przepaści? On to robi dla chorej siostry i dlatego ogromnie mu współczuje. A kiedy kupił jej tę perukę to poczułam zdławienie wzruszenia w gardle. Jakże musi mu być ciężko, zwłaszcza, że jego siostra o niczym nie wie i myśli, że brat posiada normalną pracę. Tylko nie wiem, czy to kradnięcie narkotyków było dobrym posunięciem. To więcej niż pewne, że Wu się dowie, a wtedy marny jego los. Chyba nawet Luhan mu nie pomoże, no bo jak?
OdpowiedzUsuńI to ich spotkanie w markecie... czekałam, aż do tego dojdzie. ^^ Baek ma tajemnice... trzymam kciuki, żeby Lu to z niego wydusił!
Świetny rozdział! <3 Weny <3
Tak też zaczęłam czytać drugą część i dalej nie mogę wyjść z podziwu oraz mam taką wielką chcicę już na rozdział trzeci.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się raczej jakiegoś kryminalnego dochodzenia w sprawie Sehuna czy coś w ten deseń, ale to mnie w zupełności zadowoliło, pomijając początkowe myśli o tym, że dziewczyna jest związana z blondynem w zupełnie inny sposób. Szkoda mi jej, bo choroba zmusza jak widać Sehuna do robienia takich a nie innych czynów, a jeśli wpadnie, to mógłby się pożegnać z siostrą na zawsze. Tylko tego brakuje... :< Baekhyun w końcu nich się przełamie i opowie historię kolegi, bo naprawdę Luhan dostanie szału, poza tym powinien znać prawdę, a i może wtedy pomógłby zdobyć jakąś kasę dla chorej.
Przeraża mnie myśl o Yifanie, który przypadkowo dowiedziałby się do ukradzionym towarze. Kiepsko to widzę. Nawiasem, Sehun wspaniale sobie radzi w tak trudnej sytuacji.
Czekam na ciąg dalszy!
Pozdrawiam~
Wyjaśniło się kilka rzeczy, co mnie cieszy, jednak specjalnie tak długo używałaś słowa dziewczyna lub Junhee, żebyśmy pomyśleli najpierw, że to jego dziewczyna. A to siostra! Choroby jej współczuję, ale brata to ma najlepszego. Nawet do tak okropnych rzeczy się zmuszą, żeby jej pomóc. I chociaż już rozumiem jego intencje to dalej tego nie popieram, chęcią zatrzymania przy życiu swojej siostry może sprawić, że kilka innych osób je straci. A co z ich rodzicami? Nie żyją? Jeśli tak to trochę pechowe rodzeństwo.
OdpowiedzUsuńChciałabym tak zręcznie unikać tematu jak Byun. Nic Luhan nie może z niego wyciągnąć i to mi się podoba. Jak będzie chciał to mu powie. Ciekawi mnie jedynie czemu Baek ma takie tajemnice przed przyjacielem, Sehun nie pozwolił mu o tym rozpowiadać?
I Sehunnie, jakiś ty głupi! Nie chcę wiedzieć co będzie jak Yifan się dowie co zrobił. Jeszcze gorzej się wszystko skomplikuje.
Całkowicie zapomniałam, że Ty wczoraj miałaś urodziny! Więc spóźnione sto lat, dużo radości z życia, pociechy w kpopie i powodzenia na studiach! <3
Wybacz, że dopiero teraz komentuje. ;) Przechodząc do rozdziału.. Serce mi się kraja jak pomyślę o tym, że Sehun był w stanie tak poświęcić się dla siostry. Wszedł w niebezpieczny świat, ponieważ z tego są dobre pieniądze i był w stanie zapewnić siostrze leczenie. W pierwszym rozdziale za szybko go oceniłam, teraz jest mi szkoda chłopaka. Jednak Byun miał rację, że Luhan pochopnie zadziałał, tyle, że chłopak nie wiedział, dlaczego blondyn to robi. Nienawidzi dilerów, narkotyków i tego całego świata, ale Sehun także się w tym męczy. Tkwi w tym szambie, ponieważ kocha siostrę i dla niej jest gotowy na wszystko... Mam tylko nadzieję, że Yifan nie dowie się o tym co zrobił Sehun. Wtedy może zrobić się naprawdę paskudnie ;/ Rozdział rewelacyjny <3
OdpowiedzUsuń